Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 18.11.2007, 16:05   #1
IgaAnne
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Trzeba przejrzeć cały temat, christino. ^^
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 24.11.2007, 10:01   #2
Castaway
 
Avatar Castaway
 
Zarejestrowany: 02.05.2007
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 594
Reputacja: 18
Smile Odp: Zamrożone Irysy

Boskie Ariedale 10/10
__________________

Sakebi.~
Castaway jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 02.12.2007, 11:39   #3
Ariedale
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Przepraszam, że tak długo nie daje odcinka. Jestem chora więc postaram się go dokończyć na jutro, ok? Wiem, że obiecałam w sobotę, ale tak wyszło. Przepraszam
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2007, 13:22   #4
Ariedale
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Zamrożone Irysy odcinek VIII

Mam przyjemność przedstawić nowy odcinek Irysów. Ellen razem z babcią dojeżdżają do Dziwnowa, co się tam stanie? Zobaczycie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zamrożone Irysy
Odcinek VIII- Podejrzenia
Ellen zasnęła. Nie lubiła latać, naoglądała się mnóstwa filmów na których samoloty spadają. Jej sen był niepokojący…Obudziła się z potem na czole. Co jej się śniło, nie pamiętała. Ellen spojrzała na babcię, która grzebała w jej podręcznym plecaku.
- Co ty robisz?- zapytała się nie ukrywając złości.
- Ja tylko, przeglądałam Twoje rzeczy. Szczególnie zdziwiło mnie zdjęcie Twoich rodziców, skąd je masz?- zapytała się zmieszanie babcia Klara.
- Mam je od dziecka, znaczy się zawsze miałam- mruknęła Ellen i spojrzała przez okno-od razu zakręciło jej się w głowie. Teraz już wiedziała, że nie lubiła latać. Znowu popatrzyła się na babcię i zapytała się:
- Skąd babcia wie, że oni są w Dziwnowie?
- Utrzymywałam z nimi przez pewien czas kontakt- powiedziała i zaczęła przeglądać czasopismo- Chyba nie lubisz latać?
- Nie- odpowiedziała Ellen i utkwiła wzrok w podłodze.
- To się nie martw już niedługo będziemy w Dziwnowie- uśmiechnęła się zza magazynu babcia. I miała rację, po piętnastu minutach samolot wylądował na lotnisku w Dziwnowie. Dla Ellen, Dziwnowo była jak wielka pustynia – musiała ją pokonać by znaleźć, to czego szukała. Gdy zabrały swoje walizki i wyszły na dwór, Czarna zobaczyła, że Dziwnowo to naprawdę pustynia. Z czerwonym piaskiem, żarzącym słońcem i kaktusami.
- Chodź Ellen, pójdziemy na własnych nogach. O ile się nie mylę, będziemy iść dziesięć minut. Dziewczyna podniosła walizkę i poszła za babcią. Czarnej było bardzo gorąco, żałowała, że nie wzięła kostiumu kąpielowego. Po dziesięciu minutach, dotarły pod nieduży dom. Babcia Klara podeszła do drzwi i zadzwoniła. Po kilku sekundach w drzwiach stanęła starsza kobieta, była bardzo elegancka, gdy tylko zobaczyła Klarę uśmiechnęła się:
- Klaro, witaj! Co Ciebie tutaj sprowadza?
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć Józefino…znalazła się nasza wnuczka – powiedziała Klara.
Ellen zdała sobie sprawę, że jej druga babcia, była oszołomiona tą wiadomością.
- Klaro kochanie, nie mów takich rzeczy. Jeżeli to miał być żart to nie był śmieszny – powiedziała wystraszona Józefina.
- Ja bym z takiej rzeczy nigdy nie żartowała – zaczęła Klara – Możesz mi wierzyć lub nie, ale- tu zrobiła przerwę i pokazała ręką, żeby Ellen podeszła – To jest Ellen.
- Nie…ja nie wierzę. To nie może być ona, chyba, że…czy miała zdjęcie?- zapytała się Józefina. Klara kiwnęła głową i powiedziała:
- Tak zdjęcie z jadalni, które zaginęło razem z Ellen. To ona. Poza tym, popatrz. Czy ona Ci ich nie przypomina?
- Naturalnie, boże, o matko…Ellen, ja! Stefan, chodź tu – płakała Józefina. W drzwiach pojawił się siwy mężczyzna z wąsami, złapał żonę za ręce i wyglądając przez drzwi zapytał się:
- Co się stało? Kto to jest? Nie ty Klaro, tylko ta młoda dziewczyna. Ellen czuła, że dziadek jej nie poznaję. Czuła się strasznie, nie wiedziała nadal o co chodziło z tym zdjęciem. Jakie zdjęcie? Z jadalni? Znikło, wtedy kiedy ona?
- To jest Ellen- powiedziały chórem babcie dziewczyny. Mężczyzna skierował wzrok na Czarną, patrzył się na nią surowo. Ellen wytrzymała jego wzrok i powiedziała:
- Tak, ja…ech…witam.
- Ellen, czuj się jak u siebie. Co Cię do nas sprowadza?- powiedział dziadek Ellen, jednak bez entuzjazmu. Klara wyręczyła ją:
- Czy wiecie gdzie mieszkają Seweryn i Ewelina? To dla niej ważne, ona ich szuka…
- Przecież to rozumiemy Klaro! – podniosła ton Józefina- Nie jesteśmy jacyś nierozumni. Wejdźcie do środka…
Ellen miała wrażenie, że dom jest zbyt ciemny i zbyt klasyczny. Wolała ciepłe kolory, pomarańcz, żółć i czerwień. Mimo tego usiadła na starym fotelu. Sprężyny zapiszczały i Ellen poczuła, że coś włochatego przemieściło się pomiędzy jej nogami: to był kot. Rudy kot. Dziewczyna pogłaskała go po głowie, nie zauważając dziadków przypatrujących się jej zza drzwi. Gdy ona bawiła się z tym rudym zwierzątkiem, Stefan odwrócił się i spojrzał na Klarę.
- Klaro, skąd wiesz, że to ona?- zapytał się.
Klara spojrzała się na niego i wyjęła z plecaka Ellen zdjęcie:
- Stąd!- zaczęła- Dzisiaj rano przyszła do mnie, cała we łzach pytała się o rodziców. Potem puściła to zdjęcie, które zniknęło razem z nią.
Stefan podrapał się po brodzie:
- W takim razie, Ellen wróciła. Niesamowite.
Dziadkowie weszli do środka.
- No tak…ee…ja chciałam, się zapytać. Czy wiecie gdzie są moi rodzice- wstała Ellen, gdy tylko dziadkowie weszli.
Babcia Józefina podreptała do kuchni i włączyła czajnik, by zaparzyć herbatę.
Dziadek wziął rudego kota i przeniósł go na legowisko. Następnie dziadek Stefan usiadł na jednej z kanap i spojrzał się na Ellen:
- Posłuchaj, gdzie są Twoi rodzice nie wiemy. Po Twoim zniknięciu 13 lat temu przez dwa lata mieszkali w Dziwnowie, na ulicy Kosmicznej. Potem sprzedali dom i wyjechali w inne miejsce. Przypuszczam, że pojechali albo do Werony, albo do SimCity.
Nastąpiła niezręczna cisza. Klara by przerwać, tą niezręczną sytuację zadała jedno pytanie:
- Czemu wyjechali, dlaczego myślisz, że do Werony lub SimCity?
Ellen siedziała cicho, wciśnięta w stary fotel. Nerwowo obgryzała paznokcie wsłuchując się w rozmowę Klary i Stefana.
- Wiesz…znalazłem dziwne listy z pogróżkami. Jeszcze z czasów jak mieszkała w Mensual. Szczególnie chodziło o to…a zresztą pokaże wam takie dwa, czy trzy- powiedział Stefan. Wstał z kanapy i podszedł do starej komody, otworzył ją. Nerwowo zaczął przerzucać kolejne kartki, gdy w końcu miał w ręku trzy świstki papieru zamknął komodę. Kawałki kartek z zeszytu położył na stole do herbaty. Czarna spojrzała się na nie.
- Weź je Ellen i przeczytaj na głos- zakomendował dziadek Stefan.
Dziewczyna drżącą ręką podniosła kartki, wzięła je w obie ręce i pierwszą z kolei- największą zaczęła czytać na głos:
- Ewelino Woods, ma pani natychmiast zrezygnować ze swojej kariery, wyprowadzić się! Jeżeli…jeżeli- tu głos Ellen się urwał, a po policzku popłynęła łza- Jeżeli nie wyjedzie pani, zabijemy pani córkę. Wiemy kto się nią opiekuję, gdy pani nie ma. Niech pani się wycofa, to małej nic się nie stanie. Oprócz tego musi pani, rozwieść się z mężem, jeżeli pani tego nie zrobi porwiemy Ellen i zabijemy Seweryna.
Czarna schowała twarz w dłonie, ramiona jej drżały- płakała. Do pokoju weszła Józefina z herbatą, uśmiech znikł z jej twarzy.
- Stefan! Jak mogłeś kazać jej to czytać!- mówiąc to z jej ręki wypadł czajnik i herbata rozlała się na podłodze. Józefina podniosła długą sukienkę do góry i na palcach przeszła obok rozlanego napoju. Następnie przytuliła Ellen i powiedziała:
- Jak nie chcesz to nie czytaj, nie musisz.
- Nie!- krzyknęła Ellen z płaczem, wzięła do ręki drugą kartkę i powiedziała- Przeczytam to!
- Pani Woods, nie wyprowadziła się pani. Radzę uważać…- Ellen z niedowierzaniem przejrzała jeszcze raz ten świstek. Po przeczytaniu go po raz drugi, rzuciła go na podłogę i przeczytała ostatni, najkrótszy:
- Nie zastaniesz córki w domu… Przepraszam…
„ Przepraszam”- pomyślała Ellen- To dziwne, przepraszać, jeżeli wcześniej się groziło.
Dziewczyna otarła łzę z policzka i objęła kolana rękoma.
- Kochanie…-zaczęła babcia Józefina- Pomożemy Ci ich znaleźć. Otrzyj łzy, pójdziemy do tamtej kobiety, która od nich dom kupiła.
Ellen uśmiechnęła się przez łzy i powiedziała:
- Dobrze…
Wstała z fotela i skierowała się do łazienki. Ochlapała twarz wodą i spojrzała w lustro:
- Te loki…to nie jestem prawdziwa ja…
Zamknęła oczy i łzy napłynęły jej do oczu. Czemu? Czemu, ona? Dlaczego musiała się ukrywać… Przecież to jej rodzina, czemu jej szukają…
Te myśli kłębiły się w jej głowie.
Wychodząc z łazienki zobaczyła trójkę dziadków stojących przed drzwiami. Ich uśmiechy były sztuczne, Ellen wyczuła to. Wyczuła, że nie do końca oswoili się z tą myślą, że jest ich wnuczką. Przez te wszystkie łzy, bolała ją głowa. Bez słowa wyszli z domu. Dziadek Stefan szedł pierwszy, za nim szła jego żona-Józefina. Klara szła sama i zazdrościła Józefinę, że jej mąż żyje. A Ellen? Ellen szła na końcu ze spuszczoną głową. Mijali rodziny, szczęśliwe domy, Czarna też chciała tak żyć…
***
- Czego chcecie- powiedziała kobieta w średnim wieku, gdy do drzwi jej domu zapukała Józefina. Kobieta miała około 35 lat, była blondynką i miała spięte włosy.
- Witaj, czy ten dom kupiłaś od Woods’ów?- zapytała Klara.
Kobieta uważnie spojrzała się na nich i powiedziała:
- Tak od małżeństwa, strasznie szybko wyjechali…
- A wiesz, może gdzie?- pytała się Klara.
- Gdzie? Coś tam kobieta mówiła, o Weronie. Ale nie wiem. A tak w ogóle, czego ode mnie chcecie?
Ellen skrzyżowała ręce i podeszła do owej pani.
- Ja przepraszam, jeżeli pani przeszkodziliśmy…ale…my szukamy tych ludzi- powiedziała drżącym głosem Ellen. Wszyscy czekali na to pytanie: „Dlaczego ich szukacie”, bądź „ A kto to dla was jest”. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich powiedziała:
- Aha, jestem pewna, że mówili o Weronie, a państwo tutejsi?
- My tak, wnuczka i druga babcia z innego miasta- powiedziała Józefina i wzięła Stefana pod rękę.
Gdy drzwi do domu się zamknęły, Ellen odetchnęła i powiedziała:
- To do Werony?
- Tak do Werony…

CDN
~~~~~~~~~~~~~~
Prosze bardzo. Na tym skończyłam 8 odcinek.
Chcę, też byście wiedzieli, że odcinków będzie
10+ Epilog. Wszystkie postaram się dać w Grudniu.
Pozdrawiam i komentujcie Ariedale.

Ostatnio edytowane przez Ariedale : 04.12.2007 - 09:29 Powód: karki:(
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2007, 15:08   #5
Ancalimë
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Świetny odcinek! Z niecierpliwością czekam na następny. Jest kilka powtórzeń, ale oprócz tego OK.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2007, 15:11   #6
Nereide
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy odcinek VIII

Strasznie mi się nudzi. Jestem chora i fatalnie się czuję. Nie mam najmniejszej ochoty otwierać zeszytów i uczyć się do próbnych matur, ale stwierdziłam, że mogę od czasu do czasu wskazać drobne błędy. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

Cytat:
Napisał Ariedale
Odcinek VIII- Podejrzenia
Ellen zasnęła. Nie lubiła latać, naoglądała się mnóstwa filmów na których samoloty spadają. (sugestia: po "Nie lubiła latać" pasowałaby kropka i rozpoczęcie nowego zdania od "Naoglądała...") Jej sen był niepokojący (po co wielokropek?) Obudziła się z potem na czole. Co jej się śniło, nie pamiętała. Ellen spojrzała na babcię, która grzebała w jej podręcznym plecaku.
- Co ty robisz? - zapytała się nie ukrywając złości.
- Ja tylko, (nie powinno być przecinka) przeglądałam Twoje (niepotrzebna duża litera) rzeczy. Szczególnie zdziwiło mnie zdjęcie Twoich (jak wyżej) rodziców, skąd je masz? - zapytała się zmieszanie (chyba: zmieszana?) babcia Klara.
- Mam je od dziecka, znaczy się zawsze miałam- mruknęła Ellen i spojrzała przez okno - (nie powinno tu być myślnika; jesteś w trakcie dialogu) od razu zakręciło jej się w głowie. Teraz już wiedziała, że nie lubiła latać. Znowu popatrzyła się na babcię i zapytała się (brak logiki; zapytała babcię, co wynika z dalszej lektury):
- Skąd babcia wie, że oni są w Dziwnowie?
- Utrzymywałam z nimi przez pewien czas kontakt- powiedziała i zaczęła przeglądać czasopismo- Chyba nie lubisz latać?
- Nie- odpowiedziała Ellen i utkwiła wzrok w podłodze.
- To się nie martw. Już niedługo będziemy w Dziwnowie- uśmiechnęła się zza magazynu babcia. I miała rację. Po piętnastu minutach samolot wylądował na lotnisku w Dziwnowie. Dla Ellen, (nie powinno być przecinka) Dziwnowo była (składnia - zła dopełnienie; powinno być: było) jak wielka pustynia – musiała ją pokonać by znaleźć, (nie powinno być przecinka) to czego szukała. Gdy zabrały swoje walizki i wyszły na dwór, Czarna zobaczyła, że Dziwnowo to naprawdę pustynia. Z czerwonym piaskiem, żarzącym słońcem i kaktusami.
- Chodź Ellen, pójdziemy na (błąd frazeologiczny; powinno być: o własnych nogach) własnych nogach. O ile się nie mylę, będziemy iść dziesięć minut. Dziewczyna podniosła walizkę i poszła za babcią. Czarnej było bardzo gorąco. Żałowała, że nie wzięła kostiumu kąpielowego. Po dziesięciu minutach, (nie powinno być przecinka) dotarły pod nieduży dom. Babcia Klara podeszła do drzwi i zadzwoniła. Po kilku sekundach w drzwiach stanęła starsza kobieta. Była bardzo elegancka, a (lepiej brzmi; można też postawić kropkę i zacząć nowe zdanie od "Gdy")gdy tylko zobaczyła Klarę uśmiechnęła się:
- Klaro, witaj! Co Ciebie (niepotrzebna duża litera) tutaj sprowadza?
- Nie wiem jak Ci (jw.) to powiedzieć Józefino…znalazła (powinna być duża litera; zaczynasz nowe zdanie) się nasza wnuczka – powiedziała Klara.
Ellen zdała sobie sprawę, że jej druga babcia, (nie powinno być przecinka) była oszołomiona tą wiadomością.
- Klaro, kochanie, nie mów takich rzeczy. Jeżeli to miał być żart, to nie był śmieszny – powiedziała wystraszona Józefina.
- Ja bym z takiej rzeczy nigdy nie żartowała – zaczęła Klara. – Możesz mi wierzyć lub nie, ale - tu zrobiła przerwę i pokazała ręką, żeby Ellen podeszła – To (mała litera; nigdzie nie zakończyłaś zdania) jest Ellen.
- Nie…ja nie wierzę. To nie może być ona, chyba, (nie powinno być przecinka) że…czy miała zdjęcie?- zapytała się Józefina. Klara kiwnęła głową i powiedziała:
- Tak, zdjęcie z jadalni, które zaginęło razem z Ellen. To ona. Poza tym, popatrz. Czy ona Ci ich nie przypomina?
- Naturalnie, boże (zawsze z dużej litery - nazwa własna), o matko…Ellen, ja! (sugestia: zdanie jest bardzo chaotyczne; najlepiej byłoby użyć tylko jednego wykrzyknienia) Stefan, chodź tu – płakała Józefina. W drzwiach pojawił się siwy mężczyzna z wąsami, złapał żonę za ręce i wyglądając przez drzwi, (nie jestem co do tego przecinka pewna...) zapytał się:
- Co się stało? Kto to jest? Nie ty, Klaro, tylko ta młoda dziewczyna. (brak oddzielenia dialogu od narracji; powinnaś zacząć zdanie o Ellen od nowej linii) Ellen czuła, że dziadek jej nie poznaję (błąd ortograficzny). Czuła się strasznie, nie wiedziała nadal o co chodziło z tym zdjęciem. (inwersja trochę bezkształtna; lepiej brzmiałoby z "nadal" po przecinku) Jakie zdjęcie? Z jadalni? Znikło, wtedy kiedy ona? (jeśli już zaczęłaś pokazywać myśli Ellen, rób to od nowej linii)
- To jest Ellen- powiedziały chórem babcie dziewczyny. Mężczyzna skierował wzrok na Czarną. Patrzył się na nią surowo. Ellen wytrzymała jego wzrok i powiedziała:
- Tak, ja…ech…witam. (nowe zdanie)
- Ellen, czuj się jak u siebie. Co C(nie powinno być wielkiej litery) do nas sprowadza?- powiedział dziadek Ellen, jednak (niepotrzebne) bez entuzjazmu. Klara wyręczyła ją:
- Czy wiecie gdzie mieszkają Seweryn i Ewelina? To dla niej ważne, ona ich szuka(po prostu kropka)
- Przecież to rozumiemy, Klaro! – podniosła ton Józefina. - Nie jesteśmy jacyś nierozumni. Wejdźcie do środka…
Ellen miała wrażenie, że dom jest zbyt ciemny i zbyt klasyczny. Wolała ciepłe kolory, (powinien być dwukropek - wymieniasz kolory) pomarańcz, żółć i czerwień. Mimo tego (składnia - mimo to,) usiadła na starym fotelu. Sprężyny zapiszczały i Ellen poczuła, że coś włochatego przemieściło się pomiędzy jej nogami: to był kot. Rudy kot. Dziewczyna pogłaskała go po głowie, nie zauważając dziadków przypatrujących się jej zza drzwi. Gdy ona bawiła się z tym rudym zwierzątkiem, Stefan odwrócił się i spojrzał na Klarę.
- Klaro, skąd wiesz, że to ona?- zapytał się.
Klara spojrzała się na niego i wyjęła z plecaka Ellen zdjęcie: (kropka)
- Stąd!- zaczęła. - Dzisiaj rano przyszła do mnie, (nie powinno być przecinka) cała we łzach. Pytała się o rodziców. Potem puściła to zdjęcie, które zniknęło razem z nią.
Stefan podrapał się po brodzie: (kropka)
- W takim razie, (nie powinno być przecinka) Ellen wróciła. Niesamowite.
Dziadkowie weszli do środka.
- No, tak…ee…ja (duża litera - nowe zdanie) chciałam, (nie powinno być przecinka) się zapytać. Czy wiecie gdzie są moi rodzice? - wstała Ellen, gdy tylko dziadkowie weszli.
Babcia Józefina podreptała do kuchni i włączyła czajnik, by zaparzyć herbatę.
Dziadek wziął rudego kota i przeniósł go na legowisko. Następnie dziadek (powtórzenie)Stefan usiadł na jednej z kanap i spojrzał się na Ellen: (kropka)
- Posłuchaj, gdzie są Twoi (mała litera) rodzice nie wiemy. Po Twoim (jw.) zniknięciu 13 lat temu przez dwa lata mieszkali w Dziwnowie, (nie powinno być przecinka) na ulicy Kosmicznej. Potem sprzedali dom i wyjechali w inne miejsce. Przypuszczam, że pojechali albo do Werony, albo do SimCity.
Nastąpiła niezręczna cisza. Klara by przerwać, (nie powinno być przecinka) tą niezręczną sytuację zadała jedno pytanie:
- Czemu wyjechali? Dlaczego myślisz, że do Werony lub do SimCity?
Ellen siedziała cicho, (nie powinno być przecinka) wciśnięta w stary fotel. Nerwowo obgryzała paznokcie wsłuchując się w rozmowę Klary i Stefana.
- Wiesz…znalazłem dziwne listy z pogróżkami. Jeszcze z czasów jak mieszkała w Mensual. Szczególnie chodziło o to…a (duża litera) zresztą, pokaże (błąd ortograficzny) wam takie dwa, (nie powinno byćprzecinka) czy trzy- powiedział Stefan. Wstał z kanapy i podszedł do starej komody. Otworzył ją. Nerwowo zaczął przerzucać kolejne kartki, a gdy w końcu miał w ręku trzy świstki papieru, zamknął komodę. Kawałki kartek z zeszytu położył na stole do herbaty. Czarna spojrzała się na nie.
- Weź je, Ellen i przeczytaj na głos- zakomendował (nie ma takiego słowa; może: zakomunikował?) dziadek Stefan.
Dziewczyna drżącą ręką podniosła karki (to mnie naprawdę rozbawiło!), wzięła je w obie ręce i pierwszą z kolei - największą, zaczęła czytać na głos:
- Ewelino Woods, ma pani natychmiast zrezygnować ze swojej kariery i wyprowadzić się! Jeżeli…jeżeli...- tu głos Ellen się urwał, a po policzku popłynęła łza. - Jeżeli nie wyjedzie pani, zabijemy pani córkę. Wiemy kto się nią opiekuję, gdy pani nie ma. Niech pani się wycofa, to małej nic się nie stanie. Oprócz tego, musi pani, (przecinek w złym miejscu) rozwieść się z mężem. Jeżeli pani tego nie zrobi, porwiemy Ellen i zabijemy Seweryna.
Czarna schowała twarz w dłonie, ramiona jej drżały- płakała. Do pokoju weszła Józefina z herbatą. Uśmiech znikł z jej twarzy.
- Stefan! Jak mogłeś kazać jej to czytać!- mówiąc to, (75% pewności...) z jej ręki wypadł czajnik i herbata rozlała się na podłodze. Józefina podniosła długą sukienkę do góry i na palcach przeszła obok rozlanego napoju. Następnie przytuliła Ellen i powiedziała:
- Jak nie chcesz to nie czytaj, nie musisz.
- Nie!- krzyknęła Ellen z płaczem, wzięła do ręki drugą kartkę i powiedziała: - Przeczytam to!
- Pani Woods, nie wyprowadziła się pani. Radzę uważać…- Ellen z niedowierzaniem przejrzała (hm... przyjrzała się świstkowi?) jeszcze raz ten świstek. Po przeczytaniu go po raz drugi, rzuciła go (powtórzenie) na podłogę i przeczytała ostatni, najkrótszy:
- Nie zastaniesz córki w domu… Przepraszam…
„ Przepraszam”, pomyślała Ellen. To dziwne. Przepraszać, jeżeli wcześniej się groziło.
Dziewczyna otarła łzę z policzka i objęła kolana rękoma.
- Kochanie…-zaczęła babcia Józefina. - Pomożemy Ci ich znaleźć. Otrzyj łzy, pójdziemy do tamtej kobiety, która od nich dom kupiła. (inwersja zdania: kupiła dom)
Ellen uśmiechnęła się przez łzy i powiedziała:
- Dobrze…
Wstała z fotela i skierowała się do łazienki. Ochlapała twarz wodą i spojrzała w lustro: (kropka)
- Te loki…to (duża litera - nowe zdanie) nie jestem prawdziwa ja…
Zamknęła oczy i łzy napłynęły jej do oczu. Czemu? Czemu, (nie powinno być przecinka) ona? Dlaczego musiała się ukrywać…? Przecież to jej rodzina, czemu jej szukają…? (nie widzę w tym logiki... To chyba ona szukała ich?)
Te myśli kłębiły się w jej głowie.
Wychodząc z łazienki (albo tu jest przecinek, albo nie) zobaczyła trójkę dziadków stojących przed drzwiami. Ich uśmiechy były sztuczne. Ellen wyczuła to. Wyczuła, że nie do końca oswoili się z (zbędne - opisujesz dalej z czym mieli się oswoić) myślą, że jest ich wnuczką. Przez te wszystkie łzy, (nie powinno być przecinka) bolała ją głowa. Bez słowa wyszli z domu. Dziadek Stefan szedł pierwszy, za nim szła jego żona-Józefina. (myślnik zbędny) Klara szła sama i zazdrościła Józefinę, że jej mąż żyje. A Ellen? Ellen szła na końcu ze spuszczoną głową. Mijali rodziny, szczęśliwe domy, Czarna też chciała tak żyć…

***

- Czego chcecie?- powiedziała kobieta w średnim wieku, gdy do drzwi jej domu zapukała Józefina. Kobieta miała około 35 lat, była blondynką i miała spięte włosy.
- Witaj, czy ten dom kupiłaś od Woods’ów?- zapytała Klara.
Kobieta uważnie spojrzała się na nich i powiedziała:
- Tak, od małżeństwa. Strasznie szybko wyjechali…
- A wiesz, (nie powinno być przecinka) może gdzie?- pytała się Klara.
- Gdzie? Coś tam kobieta mówiła, (jw.) o Weronie. Ale nie wiem. A tak w ogóle, czego ode mnie chcecie?
Ellen skrzyżowała ręce i podeszła do owej pani.
- Ja przepraszam, jeżeli pani przeszkodziliśmy…ale…my szukamy tych ludzi- powiedziała drżącym głosem Ellen. Wszyscy czekali na to pytanie: „Dlaczego ich szukacie?”, bądź „ A kto to dla was jest?”. Jednak ku zaskoczeniu wszystkich powiedziała:
- Aha, jestem pewna, że mówili o Weronie. A państwo tutejsi?
- My tak, wnuczka i druga babcia z innego miasta- powiedziała Józefina i wzięła Stefana pod rękę.
Gdy drzwi do domu się zamknęły, Ellen odetchnęła i powiedziała:
- To do Werony?
- Tak, do Werony…
Żyjesz? Szczerze mówiąc, bardzo, ale i to bardzo się poprawiłaś odkąd zostawiłam tutaj pierwszy komentarz. Jak widać, dalej jest mnóstwo błędów stylistycznych, ale składnia coraz lepsza i z logiką już lepiej. Jak na poziom dwunastolatki - jest bardzo obiecująco. Co prawda, niektóre sytuacje dalej są niedorzeczne, jak na przykład fragment z zachowaniem babci na pokładzie samolotu lub cała rodzinna atmosfera (choćby treść owych kartek), ale masz dopiero dwanaście lat. Nikt nie wymaga od ciebie znajomości wiedzy o życiu. Poza tym, zdjęcia są całkiem ładne i historia nabiera tempa. Powodzenia w dalszym pisaniu. Mam nadzieję, że nie przejęłaś się za bardzo moim poprawianiem.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 04.12.2007, 08:02   #7
Ariedale
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy odcinek VIII

No tak. Dzięki Journey, żyje. Ale niestety Windows mi się schrzanił, więc będe musiała odzyskiwać Simy. Nie żebym poddawała się, to jest po prostu taki komunikat, że w 9, 10 i Epilogu simy MOGĄ wyglądać inaczej. Więc nie bierzcie tego do siebie, że będą inaczej wyglądać. Lece robić co w mojej mocy. Niech moc będzie ze mną.
Pozdrawiam.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 04.12.2007, 13:23   #8
Nikara
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Szczerze mówiąc tom się zdziwiła Chyba ktoś ich baaardzo nie lubi. Przez chwilę podejrzewałam o to dziadków , bo tacy byli sztuczni, jak sama opisałaś. Że się nie cieszyli. Ale przecież jak dziadkowie by mogli. Ja i moja wyobraźnia ^^"
Odcinek ciekawy, nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie lubię robić wykładów dot. ortografii czy błędów językowych. ;]

Czekam na następny odcinek!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 05.12.2007, 15:49   #9
mario
 
Avatar mario
 
Zarejestrowany: 03.11.2006
Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,738
Reputacja: 20
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Odcinek świetny, jak zwykle, ale błędów było nieziemsko wiele. Post Journey wszystko pokazuje. Ariedale, jak ktoś poprawia twoje fotostory, to doceń ich pracę i popoprawiaj te błędy. :con:
mario jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.12.2007, 15:53   #10
Karooola :*
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Zamrożone Irysy

Błędy są, trochę rażą oczy. Jednak ogólnie jest naprawdę ciekawie, z tym że martwi mnie jedna rzecz: Dlaczego wszystkie przedmioty, akcesoria i fryzury są maxisowskie? Dawno się już one przestarzały i dlatego postacie nie są zbytnio atrakcyjne. Skoro masz jakieś problemy z grą (?) i musisz robić nowe simsy, dam Ci jedną radę: spróbuj ściągnąć choćby kilka dodatków z internetu, zrobić zdjęcia i popatrzeć na efekt. Na pewno będzie wtedy w porządku
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:18.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023