Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 15.04.2005, 18:18   #1
rosex
 
Avatar rosex
 
Zarejestrowany: 14.03.2005
Skąd: wiltshire
Płeć: Mężczyzna
Postów: 947
Reputacja: 10
Domyślnie Studenckie Życie


Odcinki: 1 - 2 - 3


A oto chcę wam przedstawić moje (już!) 2 Foto Story pt. "Studenckie Życie".
Może temat wydawać się dość nudny, ale nie oceniajcie zanim nie przeczytacie.


ODCINEK 1

Był ciepły, wrześniowy poranek. Wokoło było cudownie. Przyjemny jesienny wietrzyk muskał delikatnie listki na drzewie. Słońce mocno grzało. Promienie słoneczne wlewały się przez duże okno do pokoju Amandy. Dziewczyna o blond włosach i niebieskich oczach spała jeszcze głębokim snem.
Naglę tę ciszę i spokój zakłóciło trzaśnięcie drzwiami i głośny krzyk mamy:
- Amanda! Wiesz, która godzina? Przecież dzisiaj wyjeżdżasz. Zapomniałaś już o tym?
- Ehh... mamo... daj mi jeszcze chwilkę pospać... – powiedziała zaspanym głosem Amanda.

- Wykluczone! Jest 7:40! A w akademiku masz być już o 8:00!!!
- CO?! O NIE! MUSIAŁAM NIE NASTAWIĆ BUDZIKA!
- No właśnie. A teraz ubieraj się i choć na śniadanie – to mówiąc, kobieta o brąz włosach wyszła z pokoju.
Prawdopodobnie poszła do kuchni przyrządzić posiłek. Amanda rozmyślała o tym jak będzie w nowej szkole i w akademiku. Nie wiedziała czy reszta osób ją zaakceptuje i polubi. Chciała tam pójść i zobaczyć jak to wszystko będzie, ale bardzo się bała. Nagle otrząsnęła się i wstała z łóżka.

Szybko naciągnęła swoją ulubioną, niebieską sukienkę. Zeszła po schodach na dół.
- Dziecko! Jak ty wyglądasz?! Idź się przyglądnij do lustra i uczesz się! Tylko prędko bo taksówka już czeka! – blondynka popędziła do łazienki, gdzie szybo zrobiła to o co mama ją prosiła. Gdy wyszła powiedziała matce:
- Mamuś, nie będę jadła śniadania.
- Przecież umrzesz z głodu!
- Ach przestań! Zjem coś na miejscu! – powiedziała ironicznym tonem i czule pożegnała się z matką. Pomimo, że nie zawsze były w zgodzie, bardzo się kochały.
Amanda zabrała swoje walizki i wsiadła do samochodu. Gdy odjeżdżała widziała jeszcze swoją matkę jak jej macha na pożegnanie. W drodze do Uniwersytetu Simowego Amanda myślała o tym co będzie jak tam przyjedzie. Jak ją powitają nowi znajomi? Czy zdobędzie tam jakichś przyjaciół? I jaka będzie uczelnia? Czy rówieśnicy i nauczyciele ją polubią? Takie pytania kłębiły się w jej głowie. Wprawdzie miała tam straszny harmider. Po kilkunastu minutach drogi kierowca taksówki zatrzymał się przy pewnym domu. Przed mieszkaniem czekała jakaś panienka. Prawdopodobnie w wieku Amandy. Owa dziewczyna wsiadła do auta i radośnie powitała blondynkę:
- Heeej!
- Eee... cześć. – odpowiedziała trochę zmieszana
- Wybierasz się może na uniwersytet Simowy?
- No tak...
- Oh! To wspaniale, bo ja też. Jestem Carly Huston.
- A ja Amanda Simphson. Miło mi cię poznać.
- Mi także. A można wiedzieć, gdzie zamierzasz zamieszkać?
- W akademiku, przy ulicy Kasztanowej 9. A ty?
- Co za zbieg okoliczności?! Ja także tam się wprowadzam. Tak... to dopiero pierwszy rok na uczelni... strasznie się boję. Nikogo tam nie znam i nie wiem jacy są tam ludzie. Ale myślę, że wszystko się ułoży. Moja siostra ma już studia za sobą. Mówiła, że na początku zawsze jest najgorzej. Nikt się do ciebie nie odzywa i każdy się mija bez słowa, ale to zależy też od charakteru tych osób co tam będą...
Carly ciągnęła swój monolog, tak długo, że taksówka stanęła. Nagle ją zamurowało i przestała mówić. W końcu udało się jej wydusić trzy słowa.
- Jesteśmy na miejscu... – i popatrzyła ze zdumieniem na wielki budynek, po czym razem z Amandą wygramoliła się z samochodu. Dziewczyny z podziwem oglądały akademik. W końcu się ocknęły i pomaszerowały do drzwi.

Weszły do środka. Naprzeciw im wyszła starsza pani, która ich przywitała z wielkim entuzjazmem:
- Witam was kochane dziewczynki! Nazywam się Alexandra Carter i jestem jedną z dyrektorek Uniwersytetu Simowego, a zarazem opiekunką waszego Akademika. Czekaliśmy już tylko na was. Zajmijcie sobie pokoje na piętrze. Rozpakujcie się tam, a potem przyjdźcie na wspólne śniadanie.
Carly i Amanda zrobiły tak jak powiedziała dyrektorka. Gdy weszły na piętro zobaczyły grupkę nastolatków zajmujących się różnymi rzeczami i czynnościami. Jeden z chłopców czytał książki z okularami na nosie. Wyglądał na dość inteligentnego. Drugi, który był bardzo przystojny bił się poduszkami z jakąś, równie ładną dziewczyną.

"Pewnie są parą" – pomyślała Amanda patrząc na nich. Upewniła się, że tak jest, bo zaraz zaczęli się całować. Blondynka się w tej chwili rozmarzyła. Też chciałaby mieć takiego cudownego chłopaka. Nie patrząc co robi jej koleżanka, Carly zanurzyła się w otchłani marzeń.
- Hej Mandy!
- Co... co się dzieje? – odpowiedziała nieprzytomnym głosem...
- Nic... – powiedziała Carly i się zaśmiała – myślałam, że śpisz. Choć się rozpakować. – dziewczyna wskazała na dwa pokoje na końcu korytarza.
Obie koleżanki ruszyły w tym kierunku.
Pół godziny po tym wszyscy studenci zeszli na dół, aby zjeść wspólnie śniadanie. Stołówka była dość duża. Na kredensie leżał już gotowy posiłek. Dookoła panował straszliwy harmider. Gdy rozległ się głos dyrektorki, nastała grobowa cisza.
- Niech każdy usiądzie przy stoliku! – jak powiedziała tak się stało. W ciągu trzydziestu sekund wszyscy siedzieli już na krzesłach zwróceni twarzą do starszej kobiety.
- Na początek chciałabym sprawdzić obecność i czy wszystko się zgadza. Osoba, którą wyczytam niech wstanie. A więc...
Thomas Castle
Katherine Diary
Mike Evans
Carly Huston
Jessica Lake
Andy Morison
Amanda Simphson
Jack Word. – dyrektorka skończyła czytać listę uczniów. Okazało się, że wszyscy są obecni. – Każdy, kto jest na pierwszym roku musi przyjść na zebranie dziś o 17:30. Tam wybierzecie dział i kierunek studiów oraz otrzymacie informacje o której godzinie rozpoczynają się zajęcia oraz wykłady. Myślę, że jesteście głodni, więc możecie zabrać się za jedzenie. – powiedziała pani Alexandra z uśmiechem, po czym wyszła z akademika.
- Mmmm... naleśniki. Moje ulubione danie. Wprawdzie jadłam je już dzisiaj w domu, ale nie zaszkodzi zjeść drugi raz... – powiedziała Carly. Była to szczupła dziewczyna o ciemnej karnacji, brązowych włosach i pięknych, szarych oczach. Według Carly była nieco zwariowana i szalona. Bardzo dużo mówiła, ale mimo jej wad Mandy ją polubiła.
- Ja też lubię naleśniki. – wzięła jedną z największych porcji, wskazała na pusty stolik i rzekła – usiądźmy tam
Dziewczyny przez kilka minut rozkoszowały się smakiem jagodowych naleśników ze sosem klonowym miło przy tym rozmawiając. Po skończonym posiłku udały się na piętro, aby spędzić trochę wolnego czasu na rozrywce. W przeciwieństwie do Carly Amanda była bardzo spokojną i zrównoważoną dziewczyną. Była trochę nieśmiała, ale za to bardzo miła. Usiadły obydwie na kanapie i włączyły telewizor.
- Jak zwykle nie ma nic ciekawego... – stwierdziła po niedługim czasie Carly. – pójdę sobie potańczyć. Idziesz ze mną?
- Yyy... raczej nie...
Amanda nie chciała tańczyć ponieważ nie umiała się czym popisać. Nigdy nie tańczyła, bo nie umiała. Nie chciała się jednak przyznać do tego koleżance. Dziewczyna popatrzyła ze skrzywieniem na „Happy thre friends”, które właśnie leciało w telewizji i przełączyła na kanał sportowy, chociaż to też ją nie interesowało. W tym momencie usiadł obok niej pewien chłopak i powiedział:

- Cześć. Z tego co zapamiętałem to ty jesteś Amanda, tak?
- Tak... ale mów mi Mandy.
- Ok. Ja jestem Thomas. – dopiero w tej chwili blondynka popatrzyła na niego swoim przenikliwym wzrokiem. Nagle przypomniała sobie, że to ten co się całował z tamtą dziewczyną, gdy go pierwszy raz ujrzała.
- Który rok studiujesz? – zapytała Mandy
- Drugi.
- Noo to masz fajnie.
- To ty masz lepiej. Na drugim roku jest okropnie dużo nauki! I podobno najgorszy egzamin semestralny.
Resztę popołudnia oboje spędzili na wspólnej rozmowie. Amanda dużo dowiedziała się o nowym koledze. Studiuje ekonomie i chciał namówić blondynkę, aby wybrała sobie ten kierunek. Jednak ona woli sztukę lub literaturę. Ich rozmowa skończyła się, a raczej została przerwana przez Carly, która głośno wykrzyknęła:
- Heej Mandy!!! Szybko bo spóźnimy się na to spotkanie! Mamy jeszcze 5 minutek!
Blondynka wstała z kanapy i pobiegła do łazienki się poprawić. To samo zrobiła jej koleżanka. Po chwili obie wyszły z domu w wielkim pośpiechu, była tylko zdążyć na spotkanie w ramach kierunku studiów.
__________________

Ostatnio edytowane przez rosex : 09.06.2005 - 16:38
rosex jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 16.04.2005, 10:50   #2
rosex
 
Avatar rosex
 
Zarejestrowany: 14.03.2005
Skąd: wiltshire
Płeć: Mężczyzna
Postów: 947
Reputacja: 10
Domyślnie Studenckie Życie

A więc dzisiaj dodaję kolejny odcinek "Studenckiego Życia"...

ODCINEK 2

Był późny wieczór, gdy Amanda, Carly i pozostali uczniowie pierwszego roku powrócili do akademika. Na dworze było ciepło, wiał lekki, przyjemny wietrzyk, a dookoła wirowały liście w przepięknej gamie kolorów. Księżyc był w pełni i dookoła było jasno. Mandy wyszła na taras, usiadła na drewnianej ławce i popatrzyła w niebo.

„Jaki piękny wieczór” – pomyślała – „Idealna pora na randkę”
Takie marzenia i myśli snuły się w jej głowie. Zeszła na dół, aby spożyć kolację wraz z resztą studentów.
Następnie poszła do łazienki. Widząc dziewczyny, które wspólnie biorą prysznic zrezygnowała i usiadła na kanapie w salonie czekając aż studentki opuszczą łazienkę. Ułożyła się delikatnie i po chwili przysnęła. Nagle obudził ją głośny łomot. Okazało się, że dziewczyny z drugiego roku chcą się zabawić, włączając wierzę hi-fi na cały regulator. Mandy spojrzała na nie zaspanym wzrokiem. Popatrzyła na zegarek. Była godzina 22:30. Postanowiła się umyć i zaraz położyć spać. Weszła do – teraz – pustej łazienki i spojrzała w lustro. Ku jej oczom ukazała się smukła twarz o ciemnej karnacji. Poprawiła włosy.
Powoli zdjęła ubranie i zawiesiła je na wieszaku.
Po nagim ciele Amandy zaczęły lać się stróżki zimnej wody.

Zaczęła rozmyślać. Rozmyślać o pewnym chłopaku. Rozmyślać o Thomasie Castle. Mandy zastanawiała się czy coś do niego czuje. W pewnym sensie on zauroczył ją swoją osobą. Marzyła o tym, żeby być z nim, być z nim razem, żeby zostali parą. Amanda nigdy nie miała chłopaka i chciałaby wiedzieć jak to jest, gdy się go ma. Zapomniała już o tym, że Tom ma dziewczynę.
Ubrała się i wyszła z łazienki. Na kanapie siedział Tom i oglądał wczorajszy mecz Lam.
Blondynka chciała podejść do niego i usiąść bliżej. Gdy była już przy sofie uderzyła ręką o swoje czoło i powiedziała sobie w myślach:
„Idiotko! Co ty robisz?!” – zorientowała się, że Tom cały czas ją obserwował. W pewnym momencie zadał pytanie:
- Yyy... Mandy? Nic ci nie jest?
- Nie, nie... tylko trochę boli mnie głowa – odpowiedziała zmieszana sytuacją dziewczyna
- Lepiej idź się połóż do swojego pokoju. Dobranoc...
- Tak... dobranoc... – to powiedziawszy udała się w kierunku własnego pokoju. Gdy weszła trochę się zdziwiła, bo na jej łóżku siedziała Carly i malowała sobie paznokcie u stóp.
- Carly? Co ty tu robisz?
- Maluję paznokcie. Nie widać?
- Aha... faktycznie... przepraszam, że cię wyganiam, ale chciałabym się już położyć. Jestem cholernie zmęczona.
- No dobra. Chciałam sobie jeszcze z tobą pogadać, ale widzę, że zrobimy to jednak jutro. Dobranoc!
Carly opuściła pokój, a dookoła zrobiło się pusto.
„Nareszcie spokój” – pomyślała blondynka i nie przebierając się w piżamę poszła spać. Tej nocy wiatr się rozhulał. Cały czas gałęzie uderzały o szybę. Nagle trzasnęły drzwi. Amanda się obudziła. Zobaczyła, że jej pokuj jest otwarty. Powoli wyszła na korytarz.

Nikogo tam nie było, wszędzie pusto. Zobaczyła tylko uchylone okno.
„Pewnie silny wiatr musiał je otworzyć” – pomyślała i poszła zamknąć okno. Wróciła do swojego pokoju i z powrotem położyła się spać. Na dworze nadal panowała wichura, a na dodatek padał deszcz.
Wreszcie nastał koniec ulewnej nocy. Wszyscy studenci się zbudzili. Wszyscy za wyjątkiem Amandy. Ta wyszła ze swojego pokoju najpóźniej. W salonie panował wielki bałagan.

Wszyscy stali w salonie skupiając się na jednym punkcie, który znajdował się gdzieś na podłodze. Mandy podeszła bliżej, bo chciała zobaczyć co się tam dzieje.
Dywan był cały zabłocony, a ślady prowadziły tuż w kierunku schodków pożarowych.
- Ktoś musiał się tu włamać. – stwierdził Jack
- Faktycznie. Te ślady muszą należeć do jakiegoś złodziejaszka... – powiedział Tom – O Mandy! Witaj! Może ty coś o tym wiesz? – spytał i wskazał na zabłoconą podłogę.
- Wczoraj w nocy obudził mnie jakiś trzask. Drzwi do mojego pokoju były otwarte i to okno na korytarzu także – blondynka usiłowała sobie przypomnieć więcej szczegółów, ale wczoraj tak ją bolała głowa, że nie mogła nic zapamiętać.
- Może ten ktoś, kto tu był wczoraj w nocy włamał się do twojego pokoju? – zasugerowała jedna ze studentek, Jessica – lepiej sprawdź czy wszyst... – nie zdążyła skończyć, a Mandy była już w swoim pokoju. Nagle dało się słyszeć przeraźliwi krzyk...
- O NIE!!!
- Co tam się stało? Zapytał Jack i wszyscy mieszkańcy akademika pobiegli do pokoju Amandy.
- Zniknęła cała moja biżuteria, moje wszystkie pieniądze i co najgorsze moje dokumenty! – krzyknęła blondynka po czym się rozpłakała.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. – powiedział Tom troskliwym głosem. – Kate idź zadzwoń do dyrektorki.
Gdy dziewczyna Toma wybiegła, ten przytulił do siebie Mandy i otarł łzy, które spływały po jej pięknych i delikatnych policzkach. Odczuł miękkość jej aksamitnej skóry. Była gładka i piękna niczym jedwab. Poczuł się miło. Jej skóra była tak miła w dotyku. Lecz, smutek Amandy nie pozwolił mu się cieszyć.
Po chwili wszyscy opuścili pokój blondynki i udali się do salonu. W tym czasie Mandy rozmyślała co teraz będzie i czy odzyska swoje rzeczy. Spojrzała na Toma. Nagle zapomniała o wszystkich smutkach i poczuła się jak w niebie. Jego wspaniałe ramiona obejmowały jej ciało. Przytuliła się do niego mocniej. Poczuła świeży zapach konwaliowego mydła, którym Tom mył się na co dzień. Było jej tak przyjemnie... czuła się wniebowzięta. Te przyjemności przerwał wrzask Katie.
- Tom?! Co ty tu robisz?
- Nic. To nie to o czym myślisz.
- Mam nadzieję. Tym razem Ci wybaczam, ale następnym już nie – to powiedziawszy wzięła swojego chłopaka pod rękę i wyciągnęła z pokoju blondynki. Tamta znowu posmutniała.
Po kilkunastu minutach wszyscy słyszeli głośny dzwonek do drzwi. Jessica powiedziała:
- To pewnie pani Carter. Pójdę otworzyć, a wy poczekajcie...
Następnie zbiegła po schodach na dół i ruszyła do przedpokoju, aby wpuścić dyrektorkę do środka.
- Dzień dobry pani. Zapraszam do salonu na górę. Tam wszyscy czekają. – zaprowadziła starszą kobietę na piętro. Faktycznie wszyscy siedzieli w ciszy skupieni na kanapie. Pani Alexandra zapytała:
- Proszę mi wszystko wyjaśnić. Najlepiej niech to zrobi Amanda. Gdzie ona jest? – zapytała dyrektorka i wszyscy zaczęli rozglądać się dookoła. Przeszukali cały dom, lecz nigdzie, ani śladu po blondynce.
- Może wyszła na miasto? – zasugerował Jack
- A co by tam robiła?
- Kto wie... – powiedziała Katie i uśmiechnęła się szyderczo.
A więc grupka studentów wybrała się do miasta. Poszukiwania trwały bardzo długo. Szukali wszędzie W klubie, w sklepach, na uczelni, a także w różnych bractwach czy w świetlicy. Tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Ta sytuacja wszystkich zaniepokoiła. Bo do późnego wieczora nie było żadnych skutków poszukiwań. Wreszcie wszyscy zmęczeni i głodni wrócili do akademika z nadzieją, że Mandy będzie siedziała przed telewizją, oglądając „happy thre friend” i przy okazji zajadając się pizzą z salami.
Ale nie zaskoczył ich fakt, że jej tam nie było, bo to mało prawdopodobne.
Nazajutrz sprawą zajęła się policja, ale nawet oni nie odnaleźli żadnego śladu, który wskazywałby, że Amanda jest w pobliskim miasteczku. Studenci wykończeni wczorajszymi poszukiwaniami obudzili się bardzo późno po czym jeszcze w piżamach udali się na śniadanie.
Prze jednym stoliku w samym kącie stołówki usiadł Tom wraz z Mike’iem. Zaczęła się ich rozmowa...
- Jak myślisz? Czy znajdą tą niunię? – zagaił Mike
- Na pewno. Strasznie się o nią martwię. Ciekawe co mogło się jej przytrafić.
- Ty kolo, lepiej uważaj. Bo Katie podejrzewa cię o zdradę z tą lalką.
- Co?!
- Mnie nie pytaj ziom. Tak usłyszałem od Jess.
Chłopcy skończyli jeść śniadanie. Udali się na górę do salonu, w którym wszyscy kochali przebywać. Thomas włączył telewizor i usłyszał w następujący komunikat:
„Wczoraj po południu zaginęła osiemnastoletnia studentka pierwszego roku z Uniwersytetu Simowego o imieniu Amanda Simphson. Tamtej nocy okradziono ją także z cennej biżuterii, pieniędzy oraz najważniejszych dokumentów. Więcej szczegółów dziś w wiadomościach o godzinie 15:00. Dowidzenia!” – głos spikera ucichł i pojawił się ciąg dalszy „Happy thre friends”. Tom chciał wyłączyć telewizję, gdy usłyszał głos Mike’a:
- Ej ziooom! Zostaw! To mój ulubiony serial! – wydał z siebie zduszony okrzyk i rzucił się na pilota.
- Spokojnie stary... – odpowiedział Thomas i oddał dżojstika koledze.
Chłopak nie był obecnie w nastroju do śmiechu i żartów. Chciał udać się do swojego pokoju by tam odpocząć od codzienności, od ludzkiej rzeczywistości i od problemów. Jednak nie zrobił tego, bo spotkał po drodze swoją dziewczynę, Katie...
- Cześć misiaczku – powiedziała delikatnym, uwodzicielskim głosem – Co ci się stało? Jesteś jakiś przygnębiony ostatnio. Zaczynam się martwić.
- Zostaw mnie w spokoju Katie!
- Oj nieładnie się tak złościć – rzekła słodziutkim głosikiem, po czym podeszła do swojego chłopaka. Przytuliła go do siebie i chciała pocałować...
- Zostaw mnie rozumiesz? Nie dociera to ciebie? Nie jestem w nastroju do żartów! – był tak zdenerwowany że musiał krzyknąć
- Hmm... domyślam się dlaczego. Tej dziwce Mandy odechciało się tu mieszkać?
- Nie nazywaj jej tak!
- Bo co? Czyżbyś ją kochał? – zapytała i szyderczo się roześmiała
- Ty... ty... szmato! – chłopak wkurzył się nie na żarty i uderzył kobietę prosto w twarz.

Dziewczynę aż zatkało.
Przez długą chwilę panowała błoga cisza. Przechodząca obok Jess z Mike’iem wpatrywali się w nich z niepokojem. Oczy Katie napełniły się łzami. Wydała przeraźliwy jęk i pobiegła do swojego pokoju.
- Ziooom... co ty zrobiłeś? – zapytał Mike, ale Tom nie miał zamiaru nikomu nic tłumaczyć, obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swojego pokoju.
W salonie przed telewizorem siedziała Carly dokładnie wsłuchując się w wiadomości o swojej najlepszej koleżance. Przysiadła się do niej Jess. Katie była idolem tej dziewczyny. Jessica za wszelką cenę chciała ją naśladować i upodobnić się do niej. Wprawdzie stałą się jej najlepszą przyjaciółką. Obie mają chytry i złośliwy charakter. Dzieliły ludzi na lepszych i gorszych. Oceniały po majątku, jaki posiadają oraz jak się ubiera i czesze. Carly, która nie tolerowała takiego zachowania nie odzywała się do dziewczyn. Wiedziała, że one nie lubią jej i Amandy, dlatego, że nie są takie jak one lub dlatego, że gorzej się ubierają. Nagle Jessica zagadała...
- Mam nadzieję, że ta kretynka już tu nie wróci. – w Carly aż się zagotowało nie mogła się powstrzymać. Musiała jej coś powiedzieć.
- Ty skończona debilko! Jak możesz tak mówić! Jesteś bezczelna! Nienawidzę Cię! Nienawidzę was obie! Jesteście największymi i najbardziej zarozumiałymi idiotkami na całym świecie! Wredne, ohydne szmaty! – wypaliła, aż cały dom się zatrząsł
- Licz się ze słowami niunia! – powiedziała Jess, a Carly tak się zdenerwowała, że rzuciła się na nią z pięściami i zaczęła się bijatyka.

Wtedy nadbiegł Mike i Andy, którzy usłyszeli tek krzyki.
- Laski spokojnie! – krzyczał Mike i próbował je powstrzymać. – Normalnie przemoc w rodzinie! Pomóż mi ziooom! – powiedział do Andy’ego. Chłopakom udało się odciągnąć od siebie dziewczyny. Obie opadły na podłogę ze zmęczenia.
- Jeszcze zobaczysz – krzyczała Carly bez opamiętania, a chłopcy nadaremnie próbowali ją uciszyć.
Nastał wieczór. Wszyscy byli już po zajęciach. Amanda nie pokazała się dzisiaj na wykładach.
Tuż po kolacji Katie podeszła do Thomasa i powiedziała:
- Wiesz Tom? Chyba trochę dzisiaj przesadziłam. Przepraszam Cię. Wybacz mi proszę – mówiła błagalnym głosem
- Ok. Wybaczam, ale proszę cię. Nie mówi nigdy tak o Mandy i nie posądzaj mnie o związek z nią.
- Dobrze... – powiedziała cichym, jedwabistym głosem. Para się przytuliła i zaczęła namiętnie całować. Jess patrzyła nich z satysfakcją i cieszyła się, że wszystko się udało. Tak samo Mike, bo w końcu to najlepszy kumpel Toma.
Dzień się skończył i wszyscy poszli do pokojów, aby wreszcie usnąć. Prawie wszyscy...
__________________

Ostatnio edytowane przez rosex : 09.06.2005 - 16:33
rosex jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 09.06.2005, 16:37   #3
rosex
 
Avatar rosex
 
Zarejestrowany: 14.03.2005
Skąd: wiltshire
Płeć: Mężczyzna
Postów: 947
Reputacja: 10
Wink Studenckie Życie

NARESZCIE (!) dodaję kolejny, czyli 3 odcinek "Studenckiego Życia"
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam czasu, teraz zaczynajmy...

ODCINEK 3



Wieczorem, po ulicach Uniwersytetu Simowego szła pewna dziewczyna. Jej czarne włosy opadały na odkryte ramiona.
Było około godziny 1:30. Dookoła było pusto. Tylko jakieś papierki poniewierały się po ulicy i popychane przez lekki wietrzyk cicho szeleściły. Na bezchmurnym niebie migotały gwiazdy. Księżyca nie było widać, ponieważ niedawno nastąpił nów. Drogi oświetlały uliczne latarnie.

Owa dziewczyna przyspieszając kroku zbliżała się do pobliskiego klubu studenckiego.
Kilka godzin później, około 4:00 nad ranem brunetka opuściła budynek i udała się w kierunku akademika na ulicę Kasztanową 9.
***
- Heej Mike wstawaj! Za chwilkę masz wykłady! – krzyczał Andy dobijając się do pokoju kolegi.
Po chwili drzwi się uchyliły i wyszedł zaspany Mike.

- Co?! Przecież jest wcześnie! Nie idę dzisiaj na żadne wykłady...
- Słuchaj stary! Jeżeli chcesz zaliczyć ten semestr musisz chodzić na wykłady. Chyba nie chcesz dostać warunku! – powiedział zdenerwowany już Andy.
Wtedy zaczęła się kłótnia chłopców, która trwała około godziny. Skończyła się dopiero wtedy, kiedy Jack zauważył, że obydwaj powinni być już dano na uczelni. W akademiku nadal panował smutek po zaginięciu Amandy, ponieważ dotychczas jej nie odnaleziono. Poszukiwania trwały nadal, lecz zaczęto powoli tracić nadzieję, że kiedykolwiek się odnajdzie.
Było już około południa. Wszyscy studenci z akademika przy Kasztanowej 9 siedzieli przed telewizją wpatrzeni w dziennik. Jednak wiadomości były takie jak na co dzień, czyli „Poszukiwania nie odniosły żadnego skutku”.
W pewnym momencie drzwi do pokoju Mandy otwarły się.

Z pomieszczenia wyszła czarnowłosa dziewczyna w koszuli nocnej. Ziewnęła dwa razy i spojrzała na resztę...
- No co się tak patrzycie? Idę pod prysznic – mówiąc to obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku łazienki.
Kiedy już jej nie było w salonie wszyscy otrząsnęli się ze zdziwienia...
- Eeeej... kim była ta lasia, która wyszła z pokoju Am? – zapytał jako pierwszy Mike
- Sami nie wiemy – odparł po długiej chwili milczenia Tom
Siedząc w salonie wszyscy się zastanawiali kim mogła być ta dziewczyna. Nagle pojawiła się brunetka.
- Yyy... Cześć! – przywitała ją Carly, która usilnie próbowała się uśmiechnąć. Jednak jej to nie wychodziło, ponieważ nadal była pełna zdziwienia. – Może to głupio zabrzmi, ale... kim jesteś i skąd się tu wzięłaś?
- Ja tu przecież mieszkam! Nazywam się Amanda Simphson! Co wam się stało?! – wykrzyknęła wkurzona dziewczyna
- MANDY?! – wykrzyknęli wszyscy chórem
- To chyba co tobie się stało? Gdzie byłaś przez te wszystkie tygodnie i co ty ze sobą zrobiłaś?
- Ja, ja... ja... nie pamiętam. Wiem tylko, że wczoraj niewiadomo skąd wzięłam się na środku ulicy, a potem udałam się do klubu studenckiego. Następnie przyszłam tutaj...
- Jejuuuu! To naprawdę dziwne – powiedział Mike
Resztę dnia wszyscy spędzili na wysłuchiwaniu opowiadań Amandy i o tym co się jej stało. Najmniej zainteresowana tymi zdarzeniami była Katie, która nie przepadała za Mandy.
Dzień się skończył i wszyscy poszli spać. Za wyjątkiem jednej osoby.

Brunetka wymknęła się cicho ze swojego pokoju i poszła w kierunku drzwi wejściowych...
***
DWA DNI TEMU | GODZINA 1:00 (w nocy)
- Nie, nie możesz tego zrobić!
- Zamknij się w końcu suko! Mary-Kate gdzie jesteś?!
- Chwileczkę! Już idę! – odpowiedziała dziewczyna i po pewnym czasie pojawiła się w ciemnym pokoju
- Słuchaj, zmiana planów. Już dzisiaj wyjdziesz na Kasztanową 9. Gliny są na naszym tropie i pewnie niedługo odkryją naszą kryjówkę, dlatego musimy zmienić miejsce pobytu. Zawiadomię cię, jeżeli coś znajdę. Pójdziesz najpierw do „Miro”, a o 4:00 masz znaleźć się w akademiku! Pamiętaj! A teraz idź już, a ja zajmę się tą szmatą – powiedział mężczyzna w czarnym płaszczu i podszedł do krzesła, na którym siedziała dziewczyna o blond włosach. Mary-Kate wyszła z budynku.

Zostali sami. Mężczyzna zwrócił się do dziewczyny:
- Czy na pewno nie chcesz mi tego powiedzieć?
- W życiu ty idioto! Odpieprz się ode mnie i mojej rodziny!
- Oj, nie ładnie tak... – powiedział, po czym uśmiechnął się szyderczo. Wyciągną z kieszeni nóż i zmierzał w kierunku przywiązanej do krzesła blondynki. Po chwili dało się usłyszeć, krótki wrzask...
- Nieee... e ee.. e... – kilka sekund później nastała cisza. Mężczyzna wstał i rozejrzał się dookoła. Było pusto. Schował swój nóż z powrotem. Podniósł martw ciało dziewczyny i zszedł po schodach do piwnicy...

C.D.N.

Jeszcze raz przepraszam, że taki krótki. Następny ukaże się w przeciągu tych dwuch tygodni. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania
__________________
rosex jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 00:35.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023