Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 23.09.2013, 18:27   #11
Lira
 
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Zazwyczaj nie przepadam za fabułą osadzoną w przyszłości, ale czytając Twoje FS nie poczułam w związku z tym żadnej niechęci. Profesjonalny tekst czyta się miło niezależnie od czasu akcji. Rozbudowane opisy, dużo porównań, a do tego trzymanie się zasad języka polskiego - trafiłaś w moje upodobania
W kwestii zdjęć jestem wierną fanką Caesum, więc mam wysokie wymagania, a Twoje zdjęcia mi się podobają, oznacza to, że muszą być co najmniej ładne
Rok 2043, a córka jest wydawana za mąż przez rodziców? Mam nadzieję, że Ruri będzie się ostro buntować! Podoba mi się. Bardzo
Lira jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 23.09.2013, 18:54   #12
Diana
Moderator
 
Avatar Diana
 
Zarejestrowany: 22.09.2012
Skąd: Santa Monica Pawnshop Lodgings
Płeć: Kobieta
Postów: 1,066
Reputacja: 28
Domyślnie Odp: To

Na początku byłam tak jakoś sceptycznie nastawiona, ale po przeczytaniu fragmentu spodobało mi się.
FS jest w przyszłości, oryginalnie
Matka Ruri wyszła Ci pięknie. <3
Zdjęcia ładne, wszystko fajne.
Czekam na kolejną część!
__________________
Diana jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.09.2013, 03:09   #13
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 876
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Kuurcze kiedy ostatnio uznałam że tekst jest naprawdę na poziomie i jest bardzo dobry... to hm nie pamiętam do tego świetne zdjęcia! ( chyba zacznę dogłębniej dociekać czemu trójka mi się chrzani -wyłącza xd)
Przeciwnie jeśli chodzi o Alexandre uwielbiam historie z przeszłości - szczególnie XX wiek i Starożytność. Czasy nieterazniejsze - trafione w dziesiątkę.
Szczerze mówiąc gdy zobaczyłam kobietę na drugim screenie, miałam nadzieje że to
Ruri - oschla i cyniczna młoda, jakby zmelanzowana xd kobieta. Po prostu postać jej mamy ma klimat, który by mi do niej bardzo pasował jako głównej bohaterki (?), jaka szkoda :c
Może i pierwszy odc ale widzę już mojego faworyta wśród nowych FS. Czekaaaam
__________________
Well well well...
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.09.2013, 13:21   #14
Searle
 
Avatar Searle
 
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,168
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Tytuł mnie bardzo zaciekawił. Na tekście nie zawiodłam się, a Twoi bohaterowie są prześliczni. Jestem ciekawa losów dziewczyny i jej rodziny, no i czekam na "TO" coś
__________________
Searle jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.09.2013, 12:12   #15
Yuki
 
Avatar Yuki
 
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 660
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Cytat:
Napisał Volturia Zobacz post
Przeciwnie jeśli chodzi o Alexandre uwielbiam historie z przeszłości - szczególnie XX wiek i Starożytność. Czasy nieterazniejsze - trafione w dziesiątkę.
Hihi, to jest w przyszłości. Niedalekiej, ale jednak.


Dziękuję wszystkim baaaardzo serdecznie za komentarze, naprawdę cieszy mnie to, że opowiadanie Was zaciekawiło!
__________________
[IMG]http://i44.************/1z2jbzq.jpg[/IMG]

Yuki jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 25.09.2013, 13:37   #16
Volturia
 
Avatar Volturia
 
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 876
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Zrobiłaś mi nadzieję na następny odcinek juz a tu tylko komentarz na moja głupote
LOOOOOOOOOOL, wzmianki o barokowych meblach, wystrój wnętrza, służba w stylu typowo staroangielskim.. HOW FUTURE? xd ciekawe
__________________
Well well well...
Volturia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.09.2013, 17:42   #17
Yuki
 
Avatar Yuki
 
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 660
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Rozdział 2

- Jak moja własna matka mogła mi to zrobić! - Ruri niemal krzyczała. – I to wszystko tylko dla pieniędzy! Przecież nie żyjemy w jakimś 1800 roku! Kto w tych czasach decyduje o zamążpójściu dzieci!
Dziewczyna kipiała ze złości. Szła szybkim krokiem przed siebie, nawet nie zwracając uwagi na to, gdzie zmierza. Kayleigh ledwo za nią nią nadążał, musiał co pewien czas dobiegać do pędzącej siostry.
- Ruri, posłuchaj – wysapał błagalnym tonem, ale dziewczyna nie zwróciła na niego nawet najmniejszej uwagi. - Siostra! – jęknął, ale bezskutecznie. – Zatrzymaj się do jasnej cholery!


Ruri gwałtownie stanęła w miejscu i odwróciła się na pięcie.
- No słucham! – wydarła się na całe gardło, podchodząc do chłopaka na zaledwie pół metra, wściekle gestykulując rękoma. Ludzie na ulicy zaczęli odwracać głowy w ich stronę. - Mam nadzieję, że masz coś ważnego do powiedzenia, bo akurat tak się składa, że za parę tygodni wychodzę za mąż za kogoś, kogo nigdy nie widziałam! I to tylko dla pieniędzy! Phi! Jakby moja matka nie była wystarczająco bogata! – Wykonała gest ręką, który mógł oznaczać wszystko albo nic. – Więc proszę bardzo, jeśli to coś ważnego, mów!
- Przestań. – Kay chwycił rozpaloną do wściekłości siostrę za szczupłe ramiona i mocno zacisnął na nich dłonie. Spojrzał na nią z błagalnym wyrazem spod burzy czarnych włosów i obserwował każdy ruch mięśni na twarzy siostry. – Coś wymyślimy. Tylko proszę, posłuchaj mnie.
Dziewczyna przygryzła dolną wargę i spuściła wzrok. W jednym momencie cała wściekłość uleciała z niej, jak z przebitego balonika. Wycieńczona nadmiarem emocji poczuła, jak tył gardła zaczyna ją piec, a do oczu napływają łzy. Pierwszy raz czuła się bezradna.
- Kay – powiedziała cichym głosem i mocno zacisnęła powieki, żeby osuszyć oczy. Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku, pozostawiając smugę rozmazanego tuszu. – Ja nie wiem co mam robić.
Czarnowłosy otulił siostrę ramionami i mocno przycisnął ją do klatki piersiowej. Pozwolił, by rozpłakała się na jego koszulę i odczekał, aż łkanie minie. Znał Ruri, wiedział, że nie wybaczyłaby sobie, gdyby ktoś widział jak płacze, dlatego już po chwili rodzeństwo stało naprzeciw siebie, jedno ze słabym uśmiechem, a drugie z rozmazanym makijażem i ściągniętymi mięśniami twarzy.


Dziewczyna otarła oczy wierchem dłoni i dostrzegając na niej czarne smugi skrzywiła się.
- Pewnie wyglądam kwitnąco. – Zaśmiała się, ale to wcale nie był radosny śmiech. – Może jak Christian mnie zobaczy w takim stanie, to odechce mu się ślubu.
Kayleigh ściągnął brwi i odwrócił wzrok, nerwowo zaciskając usta. Przeciągnął wzrokiem po przejeżdżającym srebrnym Nissanie, za wszelką cenę starając się uniknąć spotkania oczu siostry.
- Kay? – zapytała się z nutą niepokoju w głosie, przechylając głowę. Kosmyk kasztanowych włosów opadł jej na buzię, ale odgarnęła go niezdarnym ruchem ręki. Jej niegdyś idealnie wyprasowana koszula wystawała niedbale ze spódniczki, ale dziewczyna wydawała się tego nie zauważać. Była skupiona na wypowiedzi brata, czekając z niepokojem wymalowanym na twarzy, aż raczy na nią spojrzeć.
- Eee – wydukał, nadal nie patrząc na Ruri. Spoglądał na ulicę, po której co chwilę przemykało pędzące auto. Od ich przyciemnianych szyb odbijały się nieliczne wątłe promienie słoneczne, którym udało się przedostać przez dżunglę betonowych wieżowców, niosąc ze sobą dość niepewną zapowiedź ciepłego lata.
Przeciągnął dłonią po żuchwie i wydał z siebie ciche, przeciągłe stęknięcie. Zapadnięte oczy wydawały się wciskać w jego czaszkę bardziej niż zazwyczaj, tworząc sporych rozmiarów sine worki pod oczami.
- To nie nasza matka wymyśliła sobie ten ślub – wypalił, a z jego płuc uleciało powietrze. Klatka piersiowa zapadła się, a zgarbiony Kayleigh zaczął wpatrywać się w swoje białe mokasyny.
- Co?! – Ruri wybałuszyła oczy.


Cały czas myślała, że Dorothea postanowiła wydać ją bezsprzecznie za mąż, żeby otrzymać część dochodów rodu Holmesów. Żeby mieć jeszcze większe wpływy w New Crown. Żeby patrzeć, jak córka do końca życia męczy się z niekochanym mężem, płodząc mu czwórkę rozwydrzonych dzieci i nie mogąc nic na to poradzić.
Kayleigh przygryzł środek policzka, co nadało mu wygląd zagubionego dziecka. Był od Ruri młodszy o dwa lata, ale sprawiał wrażenie, jakby dzieliło ich co najmniej pięć lat różnicy.
- Christian Holmes – powiedział – to dziedzic rodu Holmesów.
- Wyjątkowo odkrywcze – zirytowała się, przewracając oczami.
- Nie o to mi chodzi – rzucił, oglądając się za przechodzącym obok mężczyzną o siwych włosach, niosących pod pachą sporych rozmiarów teczkę. Znów spojrzał na Ruri. – Przecież wiesz, że jest to najbardziej wpływowa rodzina w New Crown. To miasto jest praktycznie na rozkazy tych ludzi. My należymy tylko do bogatszej szlachty, a na twoje nieszczęście w żadnej ze szlacheckich rodzin, jakieś dwadzieścia lat temu, nie urodziła się żadna dziewczynka. Więc co postanawia Holmes?
- Poślubić najbogatszą młodą kobietę, czyli…
- Czyli ciebie – podsumował.
Ruri wciągnęła duży haust powietrza nosem.
- Ale nie mogą zmusić człowieka, aby wziął z kimś ślub, prawda? – W jej głosie czaił się niepewny ton.
Na czoło Kay’a wstąpiła podłużna zmarszczka. Po chwili milczenia wskazał siostrze głową najbliższą ławkę i dał znak, żeby na niej usiedli.
- No właśnie o to chodzi, że mogą… - Kay zaczął wyłamywać sobie palce u dłoni. Widząc minę siostry zaczął się tłumaczyć. – Pamiętasz te historie o nieudanych eksperymentach naukowych w 2013 roku, kiedy pod wpływem toksycznych oparów i zmutowanego wirusa grypy typu C większość pracowników ośrodka badawczego zachorowało na nieznaną dolegliwość powodującą mutacje ciała?
Dziewczyna potwierdziła skinieniem głowy. Nie rozumiała tylko, co to miało wspólnego z pozycją Holmesów w New Crown.
Kay kontynuował.
- To był początek epidemii grypy, po której na świecie zaroiło się od mutantów. Mordowali wszystko, co stanęło im na drodze, kradli, gwałcili, podpalali, dochodziło nawet do aktów kanibalizmu.
- No tak, ale to było jakieś dziesięć lat temu – wtrąciła Ruri. – Zresztą nadal nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Poczekaj aż skończę, wtedy zrozumiesz. – Kay spojrzał na nią twardym wzrokiem. – Właśnie to próbowałem ci wczoraj powiedzieć, ale nasza matka mi przerwała. Na czym to ja… Ach, początek epidemii. No więc przez wiele lat ludzie nie mogli poradzić sobie z odpieraniem ataków mutantów. New Crown było wówczas jedynym bezpiecznym miastem i tutaj właśnie ukształtował się ruch oporu, których członków nazwano osobliwie Strażnikami.
Po drugiej stronie drogi, na chodniku, zgromadziła się mała grupka ludzi. Trzy, może cztery osoby, Ruri nie zdążyła dostrzec ilu dokładnie, bo widok zasłonił jej przejeżdżający autobus. Kiedy ten oddalił się na ulicy został tylko jeden mężczyzna, który ze znużeniem wymalowanym na twarzy opierał się o ścianę budynku. Dziewczynę przeszył zimny dreszcz, kiedy dostrzegła, że ciemne, lekko przymrużone oczy nieznajomego są wpatrzone prosto w jej stronę.


Szybko odwróciła głowę i skupiła się na opowieści brata.
Właśnie mówił o tym, jak Strażnicy wyłapali i wymordowali niemal wszystkich mutantów.
- … Przez pewien czas wydawało się, że sytuacja została opanowana, ale wraz ze spadkiem zainteresowania wymierającymi wtedy potworami, Strażnicy zaczęli się wykruszać, wracać do swoich rodzin, prowadzić normalne życie. Nikt nie spodziewał się, że kolejna fala mutantów zaleje New Crown, które do tamtej pory było ostoją wolną od zdeformowanych pokrak. I wtedy – Kay zrobił zaciętą minę – za stery chwyciła rodzina Holmesów. W zamian za przejęcie władzy w całym mieście oznajmili, że zajmą się potworami. I rzeczywiście, do niedawna nie słyszało się o żadnych mutantach, aż do tego nieszczęsnego ataku przy Sparrow’s Point, o którym wcześniej wspomniałaś.
Ruri raz jeszcze zwróciła się w stronę drugiej strony ulicy. Mężczyzna o jasnobrązowych włosach stał, niewzruszony, nadal złowieszczo przyglądając się dziewczynie.
- Teraz mutanci są ich kartą przetargową… - opowiadał dalej.
Dziewczyna nie była w stanie dalej go słuchać, bo czuła na sobie ciężar obcego wzroku. Wszechogarniający lęk pochwycił ją w swe ostre szpony i wbijał się we wnętrzności, jak zimne sztylety.
- Ale najciekawsze jest to, ze nikt nie wie jak pozbyli się mutantów. I tu właśnie zaczyna się robić ciekawie, bo odkryłem…
- Kay. – Dziewczyna pociągnęła brata za rękaw beżowego swetra, ignorując opowieść. – Czy możemy już iść?
Kayleigh spojrzał na siostrę zdziwiony. Lekko otwarte usta i podniesione brwi świadczyły o tym, że nie spodziewał się takiej reakcji na swoją opowieść. Przez chwilę tylko patrzył na Ruri, ale zaraz lekko potrząsnął głową.
- Myślałem, że chcesz się dowiedzieć dlaczego musisz poślubić Christiana. Właśnie miałem dochodzić do puenty.
Ruri kilka razy wskazała oczami drugą stronę ulicy, dyskretnie informując brata o co jej chodzi. Ten na początku nie wiedział co siostra miała na myśli, ale gdy dostrzegł tajemniczego mężczyznę patrzącego w ich stronę, rysy jego twarzy wyraźnie stężały. Podrapał się tyle głowy i wskazał siostrze gestem, żeby się stąd wynosili.
__________________
[IMG]http://i44.************/1z2jbzq.jpg[/IMG]


Ostatnio edytowane przez Yuki : 27.09.2013 - 21:15
Yuki jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.09.2013, 20:32   #18
Lira
 
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Ej, tak nie wolno! Ja się wciągnęłam, czytam z zapartym tchem, a tu nagle koniec! Serio, aż chwilę wpatrywałam się w ekran ze zdumienia
Ciekawie pomyślana, niebanalna fabuła. Zamiast prostych rozwiązań z odcinka na odcinek, mnożące się zagadki, co podtrzymuje, a nawet zwiększa apetyt. Przynajmniej mój. Co tu dużo mówić, ja chcę dokładkę
Lira jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.09.2013, 20:41   #19
Yuki
 
Avatar Yuki
 
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 660
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: To

Hihi, wszystko w swoim czasie!
Dziękuję na komentarz, mam nadzieję, że reszta będzie tak samo wciągająca.
__________________
[IMG]http://i44.************/1z2jbzq.jpg[/IMG]

Yuki jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 27.09.2013, 20:43   #20
Caesum
Administrator
 
Avatar Caesum
 
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,456
Reputacja: 72
Domyślnie Odp: To

Cytat:
Kayleigh ledwo nad nią nadążał, musiał co pewien czas dobiegać do pędzącej siostry.
Za nią.
Cytat:
- Ale nie mogą zmusić człowieka, aby wziął z kimś ślub, prawda? – W jaj głosie czaił się niepewny ton.
Jej.

A zaczynało się tak sielankowo, zaaranżowane małżeństwo, ataki na Sparrow's Point, aż tu nagle mutanty i wirusy! Będzie się działo! Przyznam szczerze, że ten kawałek bardzo kojarzy mi się z(obecnie w niełasce) Resident Evil. Mam jednak nadzieję, że poprowadzisz to jakoś zgrabnie i sensownie. Zastanawia mnie też, jak dalej poprowadzisz akcję. Czy mutanty to zaledwie tło potrzebne do zarysowania świata i akcji właściwej, czy może odegrają główną rolę? Mam nadzieję, że nie skończy się to na ratowaniu świata przed złem(chyba, że w jakiś oryginalny sposób, wtedy czemu nie!), bo widzę tu potencjał. Cóż, czekam z niecierpliwością na następny odcinek, chcę wiedzieć, jaki kierunek obierzesz!

Zdjęcia bardzo ładne. Tła robisz na zasadzie tapet w grze, czy dodajesz w photoshopie?

Ostatnio edytowane przez Caesum : 27.09.2013 - 20:46
Caesum jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:30.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023