![]() |
#21 |
Administrator
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,554
Reputacja: 96
|
![]()
Ojej, już cztery komentarze! No dobrze, to teraz odpowiem wszystkim.
![]() @liv: Cieszę się, że zmiana nastroju wyszła na lepsze. Była planowana od dawna, lecz zastanawiałem się, czy zostanie dobrze przyjęta przez czytelników. W przypadku Alice Waters taka zmiana nie wyszła, z drugiej strony cały odcinek był oderwany od reszty i jakby podzielony na różne opowiadania, więc możliwe, że to był jego główny problem. Co do odprawy celnej - ubolewam, że nie umiałem opisać jej bardziej szczegółowo, no ale niestety, nie mam pojęcia jak ona wygląda w praktyce(a tym bardziej jak wyglądała w 1912 roku). No ale może właśnie to dzięki temu odcinek mógł się skupić na ważniejszych zdarzeniach i nie wyszedł zbyt rozwlekły. Co do tajemnic - jedna z pewnością się wyjaśni jeśli nie w tym, to następnym odcinku. No ale to prawdopodobnie dopiero za miesiąc, sama wiesz jak długo piszę jeden odcinek. ![]() @mroczny: teraz czytam Imię Róży i choć przeczytałem dopiero pierwsze dwa rozdziały, mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to równie dobra książka. ![]() ![]() @Lira: w sumie mi też szkoda, bo bardzo lubię ten statek(jak i resztę z serii Olympic), no ale gdybym dłużej je tam trzymał, wtedy z pewnością akcja nie ruszyłaby do przodu. ![]() @Gio: Szkoda, że ten styl uważasz za gorszy! No ale zobaczymy, jak będzie w następnym odcinku. Mistrza i Małgorzatę skończyłem, a więc tamtejsze opisy nie będą mi zatruwać umysłu, z drugiej strony teraz czytam Imię Róży, gdzie jedno zdanie... ciągnęło się przez pół strony. Chociaż, w sumie nie wydaje mi się, żeby udało mi się choć w najmniejszym stopniu wzorować na tamtych opisach. Są tak rozciągnięte, że chociaż mi się podobają, za nic w świecie nie próbowałbym ich kopiować. Co do tego (jakże trafnie!) dopowiedzianego kawałka dialogu - żebyś ty widział jak ja potrafię gadać do siebie. XD Kolejność wsiadania/wysiadania ze statku działała na takiej zasadzie, że o dzikich porach(np. 8 rano) na pokład była wpuszczana trzecia klasa, a potem od bodaj jedenastej druga i pierwsza. Co do samochodu - twoje spostrzeżenia są nad wyraz trafne, jednakże samochód nie jest z 1912... Tylko 1930. ![]() ![]() No i cieszę się, że odcinek się podobał i z pewnością będzie następny. Choć nie obiecuję, że niedługo. ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#22 | |
Moderator
Zarejestrowany: 22.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 1,363
Reputacja: 43
|
![]()
Ten odcinek podobał mi się bardziej niż poprzedni, więcej się dzieje
![]() Nikt chyba nie zwrócił na to uwagi: Cytat:
![]() Mówiłam, nie lubię wytykać, ale chcesz to masz xD Poza tym... Dziewczyny wydają się jeszcze piękniejsze, w tych płaszczach i kapeluszach są cudowne! <3 Czyta się trochę (!) ciężko, jak wszystkie tego typu teksty, ale jest fajnie ![]() Czekam na kolejną część ![]() PS. Rezydencja jest wspaniała *__*
__________________
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Zarejestrowany: 13.11.2009
Skąd: Gdańsk
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Awww, Olympic! No już chyba nic lepszego na tym forum mnie nie mogło spotkać! Zaraz zabieram się za czytanie, chociaż patrząc po zdjęciach i odpowiedziach na komentarze, widać, że znasz się na rzeczy, co - nie ukrywam - przyprawia mnie o przyjemny dreszczyk, bo nie wiele jest osób, które wiedzą więcej niż to, co u Jamesa Camerona
![]() ![]() EDIT. Nawiązanie do Lusitanii! Boże wszechmogący! ![]() ![]() ![]() EDIT. 2 Przeczytałam. Błędy już chyba wszystkie wyłapane, z resztą nawet jeśli nie, to nie jestem w tym za dobra ![]() ![]() W I rozdziale troszeczkę mi nie pasuje fakt, że cały dzień chodzą w wieczorowych sukienkach, chociaż może dlatego, żeby mieć w co ubrać bohaterki w dalszych odcinkach, więc to tylko takie szczegóły, bo przecież nawet tak spory wybór jak all about style jest ograniczony... ![]() ![]() A już z takich serioserio pierdół, to kabiny z pokładu B a nie C były tymi najbardziej luksusowymi z prywatną łazienką ![]() ![]() Czekam na następny odcinek. Ostatnio edytowane przez lizzielovesit : 15.08.2013 - 13:35 |
![]() |
![]() |
![]() |
#24 | |||||
Administrator
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,554
Reputacja: 96
|
![]() Cytat:
![]() ![]() ![]() Cytat:
![]() Dziękuję. <3 Cytat:
![]() ![]() Cytat:
Cytat:
![]() ![]() Na pokładzie zarówno Olympica jak i Titanica były cztery tzw. Parlour Suites albo Millionaire Suites, dwie na pokładzie B, a dwie na C. Na Olympicu były to kabiny B-38/40/42, B-39/41/43, C-56/58/60 oraz C-57/59/61. Są to numery sprzed remontu, podczas którego zmienili numerację kabin. No i małe wyzwanie dla ciebie - przyjrzyj się piątemu screenowi z drugiego odcinka - co jest nie tak? ![]()
__________________
Ostatnio edytowane przez Caesum : 15.08.2013 - 14:17 |
|||||
![]() |
![]() |
![]() |
#25 |
Zarejestrowany: 13.11.2009
Skąd: Gdańsk
Wiek: 26
Płeć: Kobieta
Postów: 314
Reputacja: 10
|
![]()
Wyzwanie mówisz? No jeśli chodzi o szczegóły statku, to bym potrzebowała chwili, a jeśli o sam element zdjęcia, to na pewno statek. Właśnie mi przypomniałeś, że miałam o to zapytać - skąd brałeś model? Znam parę jakiś takich stron, ale zapytam z ciekawości, może coś nowego
![]() Trochę szkoda, że nikt nie projektuje nic w tym stylu. Jeszcze do TS2 to coś wygrzebiesz, a do 3 nie aż tak dużo, a tak na prawdę to nic, bo mam problem z plikami z all about style do TS3 ![]() Hmm, a to nawet nie wiedziałam!! Byłam pewna, że parlour suites są na pok. B. musiałam nie doczytać. http://titanic3d.ca/b_deck.html Ogólnie to nie sugeruję się takimi stronami, ale akurat tego nie sprawdzałam ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#26 |
Zarejestrowany: 20.06.2008
Skąd: Chatka Ech
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 1,209
Reputacja: 10
|
![]()
Jakie piękne simy i zdjęcia. Jaki piękny tekst. Jaki piękny statek. Ok, Disia zaraz się rozpłynie z zachwytu, jak przy każdych Twoich dziełach (chyba zasługują na ten tytuł? no dobra, może jest w tym zawarta odrobina przesady, ale tak cholernie mi się podoba, że aż to tak nazwę, a co tam!), bo idealnie trafiasz w tematykę, jaką chcę widzieć na tym forum. No więc co mogę zrobić? Iść i wychwalać tą twórczość pod niebiosa? Czemu nie!
Błędy zostały wymienione, ja nie jestem od tego, ja jestem od słodyczy! Lubisz słodkości? Czekaj na komentarz Disi, a będzie tym cały przesiąknięty! Już się wprost nie mogę doczekać rozwinięcia wątku matki, coś czuję, że będzie ciekawie! Btw, posiadłość również świetna, chcę ją widzieć już w środku! Potrafisz naprawdę zainteresować czytelnika, omg, genialne. Mogłabym wystawić 10/10 bez wyrzutów sumienia. Błędy, pf, błędy się zdarzają, wiem po sobie (czasami spoglądając na teksty bez wstępnej korekty tylko się za głowę złapać, ile tam tego jest), więc co tam. Fabuła, bohaterowie... to wszystko zdaje się mieć ręce i nogi, a to dopiero drugi odcinek. Chcę ciąg dalszy, zdecydowanie. Pozostaje mi tylko życzyć weny! I oby następne odcinki były równie świetne. Pozdrawiam, Disia, fanka Twojej twórczości od zawsze na zawsze!
__________________
Ach, Marylo, wszak oczekiwanie czegoś daje nam już połowę przyjemności! Może się zdarzyć, że się tego nie otrzyma wcale, ale nikt nie może zabronić cieszyć się z oczekiwania. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza |
![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
Zarejestrowany: 18.08.2013
Skąd: Gdynia
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 224
Reputacja: 10
|
![]()
Świetne! Będę czytała. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak trafiłeś w moje gusta. Titanic, Olympic. Swego czasu byłam pochłonięta manią szukania wszystkiego na temat statków pływających dla White Star Line, wiesz szukałam jakichś teorii spiskowych, oglądałam jakieś graficzki stworzone przez ludzi, jakieś czarno białe fotografie, błagałam rodziców o kupno Serca Oceanu na allegro, ale się nie zgodzili ;(. Więc zyskałeś sobie czytelnika! Zostałam twoją fanką.
__________________
'I haven't been this bored since I believed in Jesus' ~Georgina Sparks
|
![]() |
![]() |
![]() |
#28 |
Administrator
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,554
Reputacja: 96
|
![]()
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze.
![]() ![]() Cieszę się, że moje fotostory wywołuje falę słodkości i zachwytów w użytkownikach, Disiu. <3333 Ja również uwielbiam wszystko dot. serii statków Olympic, od zawsze się nimi interesowałem. Ba, wychowałem się na filmie Titanic(i na muminkach). Dlatego też lubię dodawać takie drobne wzmianki, lokacje z w/w statków. ![]() No ale koniec o tym, czas na następny odcinek! Postacie simów roboty mojej, Liv i Mefisto. Przy korekcie znowu nieocenioną pomocą były wskazówki mojej mamy. XD Życzę przyjemnego czytania. --- - Jest tu trochę zimniej niż na zewnątrz, lecz można się przyzwyczaić – powiedziała Charlotte, wpuszczając Lynette i Jennifer do ciemnego holu. Przez brudne okna z trudem przechodziło światło słoneczne. We wgłębieniach rzeźbionych, neogotyckich paneli osadzał się kurz, a szachownica płytek podłogowych pełna była plam i pęknięć. Przy dębowych schodach prowadzących na piętro stała lada, a na niej otwarta księga. Gdy Lynette na nią spojrzała, ujrzała szereg najróżniejszych dat i nazwisk. Ostatni wpis był z 1893 roku.Rozdział III ![]() - Po co tu tyle nazwisk? – zdziwiła się Jennifer, spoglądając Lynette przez ramię. - Wątpię, by były to osoby z mojej rodziny – stwierdziła Lynette. - To księga gości. Przez pewien czas był tu hotel – wyjaśniła Charlotte, po czym dodała: – Oczywiście zanim Antoinette wróciła. - Dlaczego oczywiście? – zdziwiła się Lynette. – I dlaczego zamknięto hotel? - Mnie też to zaskoczyło – przyznała Charlotte, wchodząc po schodach. – Był w końcu jej pomysłem. Osobiście nigdy tego nie chciałam, to obraza domu. Jednakże zaangażowałam się i uważam, że pod moją opieką hotel radził sobie wyjątkowo dobrze. Po tych korytarzach chodziło wiele sławnych osób, choćby państwo Straus. Doprawdy dziwi mnie więc decyzja Antoinette, była bez sensu. - A teraz nie ma nawet pieniędzy, by odnowić budynek – zauważyła Lynette. - Och, wręcz przeciwnie! – roześmiała się Charlotte. Jej śmiech był głośny i szyderczy. – Ma tyle pieniędzy, że mogłaby rozebrać dom, przenieść do Ameryki i odbudować kamień po kamieniu. Jest po prostu skąpa! Tyle razy przychodziłam do niej wyjaśniając, że dom rozpadnie się, jeśli nie zostanie wyremontowany, ale nie! Ona, rzecz jasna, wie lepiej! Siedzi tylko w tym swoim pokoju i trzyma pieniądze, które do tego czasu pewnie już dawno zniszczyła wilgoć. Nawet pokojówki nie wpuszcza, tylko tego swojego księdza – po tych słowach zamyśliła się i dodała: – Ale sama pani zobaczy, panno Leatherby. Dom w środku wydawał się znacznie większy niż na zewnątrz. Korytarze, którymi szły, były długie i kręte, odbijające w najróżniejszych kierunkach. Niektóre były wiktoriańskie, inne w stylu Tudorów. Wielkie okna zmieniały się we wspaniałe witraże, tapety w boazerie, a podłoga raz była drewniana, a raz pokryta linoleum. Na ścianach wisiały portrety członków rodziny, każdy ze złotą tabliczką z wypisanym imieniem i nazwiskiem. Jeden z nich przedstawiał zasuszonego staruszka o spokojnej twarzy i mądrym spojrzeniu, inny podstarzałą kobietę do złudzenia przypominającą Charlotte. „Czy oni wszyscy są moją rodziną?” zastanawiała się Lynette, patrząc na nieznane jej twarze. ![]() - Bardzo się zmieniła – skomentowała Charlotte. - A jaka była wcześniej? – spytała Lynette. Już drugi raz słyszała te słowa, chciała się w końcu dowiedzieć więcej. – Jaka była moja matka? Na ustach Charlotte zagościł złośliwy uśmieszek, lecz zaraz znikł, a ona pokiwała głową z fałszywym współczuciem. Spojrzała jeszcze raz na obraz, po czym usiadła na krześle pod ścianą i zaczęła opowiadać: - Antoinette, moja droga, była uroczą osobą. Matka zawsze ją kochała i dawała wszystko, czego tylko chciała. Była najstarszą córką, ulubienicą całej rodziny, a do tego dziedziczką majątku. Wszyscy tylko nią się interesowali. Ja, jako młodsza siostra, powinnam była pewnie jej nienawidzić, ale tak nie było. Kochałam ją z całego serca! Była mi najdroższą przyjaciółką, zawsze bawiłyśmy się razem, dzieliłyśmy sekretami. Pamiętam, jak uciekałyśmy przed światem na poddasze, przeszukiwałyśmy pudła z rupieciami i przeglądałyśmy stare albumy. Antoinette je uwielbiała. - Albumy? – zainteresowała się Jennifer, lecz została zignorowana przez Charlotte. - Gdy podrosłyśmy – kontynuowała Charlotte – na przyjęciach Antoinette zawsze była otoczona gronem wielbicieli. Żaden nie umiał podbić jej serca, była nieugięta. - Żaden, poza moim ojcem – zauważyła Lynette. Charlotte wstała i ruszyła w stronę jednych z dębowych drzwi ze złotą klamką. Otworzyła je i powiedziała: - W istocie, twój ojciec posiadał mocne argumenty za tym, by go poślubiła. Oto twój pokój. Mam nadzieję, że będzie wygodny. Kazałam rozpalić w piecu, te stare mury rzadko wpuszczają ciepło z zewnątrz. - A gdzie pokój dla mojej przyjaciółki? – spytała Lynette, wskazując na Jennifer – z pewnością też będzie chciała odpocząć. Charlotte spojrzała dziwnie na Lynette, lecz po chwili odpowiedziała: - Oczywiście – otworzyła drzwi obok. – Pozwoliłam sobie wybrać te dwa pokoje. Są połączone drzwiami, żebyście nie musiały wychodzić na korytarz. Nocą są tu lodowate przeciągi. - Dziękuję, to miłe z pani strony. Kiedy będę mogła zobaczyć się z matką? - Antoinette jest teraz zajęta. Z pewnością będzie chciała pani odpocząć po tak długiej podróży. Proszę się rozgościć, a ja przez ten czas sprawdzę, jak idą przygotowania do obiadu. - Nie mają państwo gospodyni? – zdziwiła się Lynette. - Ostatnio mamy problemy ze znalezieniem dobrej służby. Antoinette uważa, że służące kradną, dlatego osobiście zajmuję się sprawami domu. - Rozumiem – odparła Lynette i po chwili dodała: – Jeszcze jedna sprawa. Nasze bagaże zostały w samochodzie szofera. - Zajmę się tym – powiedziała Charlotte, po czym pożegnała się i odeszła. ![]() - Tu jest cudownie – rzekła w zachwycie. – U mnie w domu wszystko jest takie nowoczesne, zupełnie inaczej niż tutaj. Podbiegła do szafy i zajrzała do środka, po czym to samo zrobiła z kufrem, a na końcu wzięła jedno z krzeseł i usiadła przy kominku. Spojrzała na Jennifer, która stała cicho z boku i spytała: - Co się stało? Znów źle się czujesz? - Nie, to nie to – odpowiedziała Jennifer, uśmiechając się blado. – Chodzi o Charlotte. - O Charlotte? – zdziwiła się Lynette. – Co z nią jest? - Nie zauważyłaś, jak się zachowywała? – Jennifer przysunęła krzesło i usiadła przy Lynette. – Zupełnie, jakbym była powietrzem. O co może jej chodzić? Czy powiedziałam coś nie tak? Nigdy jej na oczy nie widziałam, a ona zachowuje się, jakby mnie nienawidziła. - Nie przejmuj się nią. Słyszałaś, co mówiła. Wszystko dostała moja matka, ona pozostała z niczym. Pewnie myśli, że dla mnie musi być miła, ale dla ciebie już nie. - Co za okropna kobieta. Nie rozumiem, dlaczego twoja matka z nią tu żyje – stwierdziła Jennifer. - Rodziny się nie wybiera. Ale przyjaciół już jak najbardziej – uśmiechnęła się. – A Charlotte się nie martw. Porozmawiam z nią. - To nie takie ważne – powiedziała nagle Jennifer. – I tak za jakiś czas stąd wyjedziemy. Najważniejsze, żebyś spotkała się z matką. - O ile będzie mnie chciała widzieć – Lynette ze smutkiem pokręciła głową. – Najpierw osobiście wysyła list i przygotowuje wszystko do mojego przyjazdu, a gdy już się pojawiam w domu, nawet nie chce wyjść na spotkanie, tylko wysyła tę kobietę. - Trudno uwierzyć, że Charlotte jest twoją ciotką. - Cieszę się. Nie chciałabym być do niej podobna. Jennifer wstała, ziewnęła przeciągle i podeszła do drzwi, prowadzących do jej pokoju. ![]() - Jak to, teraz? – zdziwiła się Lynette. – Przecież zaraz będzie obiad. - Po podróży i tak jeszcze nie doszłam do siebie. Idź sama, najwyżej później dołączę. Po tych słowach Jennifer opuściła Lynette, która pozostała sama w pokoju, zadając sobie ciągle te same pytania. Dlaczego matka ją porzuciła, by wrócić do rodzinnego domu? Dlaczego napisała do niej dwadzieścia lat później i dlaczego, gdy Lynette przebyła ocean na jej prośbę, nawet nie spotkała się z nią, tylko wysłała Charlotte? Czy tak traktuje się własną córkę? Ściągnęła z siebie płaszcz i gdy służba przyniosła jej bagaże, przebrała się w białą, prostą sukienkę. Następnie usiadła na łóżku i na chwilę zamknęła oczy. Poczuła, jak zmęczenie powoli ją opuszcza, podobnie jak irytacja spowodowana dziwnym zachowaniem matki. Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju, zachwycając się każdym detalem zupełnie, jakby widziała je pierwszy raz. Takie pomieszczenie było dla niej czymś nowym. Dom, w którym się wychowała, był zupełnie inny - jasny i lekki. Było w nim dużo bieli i złota, wielkich okien i delikatnie falujących na wietrze zasłon. Miał to być dom ich marzeń, idealne miejsce do wychowania córki, ale nawet najpiękniejszy pałac nie zastąpi matki. Usłyszała gong, więc domyśliła się, że zaraz podadzą do stołu. Nie myliła się, gdyż już po chwili do pokoju weszła służąca, która zapowiedziała obiad i poprosiła, by Lynette podążyła za nią. - Ach, jesteś już – powiedziała Charlotte, gdy Lynette pojawiła się w jadalni. – Wszyscy chcieliby cię poznać. - Wszyscy? – zdziwiła się Lynette i po chwili dodała: – Jennifer nie będzie przy obiedzie. - To zrozumiałe – odpowiedziała lekceważąco Charlotte. – Poznaj mojego syna, Charlesa. ![]() - Niezmiernie cieszę się ze spotkania, matka opowiadała o pani. Mam nadzieję, że pobyt w naszym skromnym domu będzie przyjemny. Lynette w to nie wątpiła. - A gdzie jest ojciec Patrick? – spytała Charlotte. – Przed chwilą tu był. - Antoinette chciała go u siebie – odpowiedział Charles, uśmiechając się zjadliwie. - No, trudno. Zaczniemy bez niego. Siadaj, moja droga – powiedziała, wskazując Lynette miejsce, po czym sama usiadła po drugiej stronie stołu. W tym samym momencie do jadalni weszli służący i zaczęli zastawiać stół najróżniejszymi daniami. Były jaja przepiórcze z kawiorem, pieczone młode ziemniaki oraz kaczka nadziewana kasztanami, na deser zaś pudding Waldorf z jabłkami, orzechami i rodzynkami oraz lody waniliowe. Lynette, która nie jadła od czasu, gdy Olympic dopłynął do portu, rozkoszowała się jedzeniem, popijając wszystko wyśmienitym czerwonym winem. Słońce zaczęło powoli chować się za horyzontem, oblewając pomieszczenie słabym, wieczornym światłem. Służba włączyła lampy i pozapalała świece w srebrnych lichtarzach. Ich płomienie odbijały się w licznych lustrach zawieszonych na jednej ze ścian. Oświetlone zostały ciemne panele, czerwone gobeliny i masywne, wiktoriańskie meble. ![]() - Jest… Wyjątkowy – odpowiedziała Lynette po namyśle. - Przed nami nie musi pani niczego ukrywać – roześmiał się. – Wszyscy wiemy, że jest okropny. - Ależ nie! – szybko odparła. – Naprawdę uważam, że jest to urokliwe miejsce. - To bardzo miłe z pani strony – uśmiechnął się olśniewająco - jednakże jest jeszcze wiele rzeczy, które trzeba zrobić. Te mury rozpadają się nawet teraz, gdy rozmawiamy. - Jest to cecha wielu starych dworów – zauważyła Lynette, po czym taktownie dodała: – Mimo to bardzo mi się tu podoba. - Jest pani naprawdę miłą osobą, panno Leatherby – odparł Charles, przyglądając się jej z nieukrywanym zainteresowaniem. - Proszę mi mówić Lynette – rzekła, czerwieniąc się. – Panna Leatherby brzmi tak protekcjonalnie. - Dobrze, Lynette – Charles mrugnął do niej figlarnie, co nie uszło uwadze Charlotte, od dłuższego czasu przyglądającej się im z końca stołu. - I jak ci smakuje pudding? – spytała nagle, jednocześnie patrząc groźnie na Charlesa. - Wyśmienity – odrzekła Lynette. – Podobnie jak cały obiad. - Kucharka się ucieszy – odpowiedziała Charlotte z niejaką satysfakcją. – Gdy tylko dowiedziała się, że będziemy mieć gości, natychmiast zaczęła planować jedzenie na cały czas pani pobytu. - Proszę wysłać wyrazy uznania ode mnie. W istocie jest mistrzynią swojego kunsztu. - Będzie zachwycona – po tych słowach do Charlotte podeszła służąca, która zaczęła mówić coś do niej przyciszonym głosem. Charlotte kilka razy mruknęła niezrozumiale, po czym odprawiła ją, wstała i powiedziała do Lynette: – Pani matka najwyraźniej namyśliła się już co do spotkania, panno Leatherby. Zaprowadzę panią do Antoinette. - Chce się ze mną widzieć? – spytała, jakby nie wierząc w to co słyszy. - Czyż nie po to Antoinette pisała do pani? – Charlotte uśmiechnęła się drwiąco. - Tak, oczywiście – odpowiedziała pospiesznie. Wstała, pożegnała się z Charlesem, a następnie podążyła za Charlotte, która już czekała na nią przy drzwiach. Wyszły z jadalni i ruszyły korytarzem, którego Lynette wcześniej nie widziała. Zaczęła się zastanawiać, ile jeszcze korytarzy znajdzie w tym wielkim domu? Czy dane jej będzie zobaczyć je wszystkie zanim stąd wyjedzie? A może odwiedzi matkę, a potem natychmiast wróci do Ameryki? Gdzieś w głębi duszy chciała, żeby było już po wszystkim. Niepokoiła ją zniszczona posiadłość, cynizm Charlotte i tajemnice, jakie wszyscy skrywali. Miała ochotę znów zobaczyć swój pokój na Fifth Avenue, położyć się w łóżku i przeczytać jakąś dobrą powieść. Wiedziała jednak, że nieprędko dostąpi tej przyjemności. Mogła jedynie pocieszać się myślą, że zaraz po spotkaniu z matką wróci do swojej gotyckiej komnaty i odseparuje się od świata na całą noc. ![]() - Ojciec Patrick! – wykrzyknęła Charlotte, gdy tylko zobaczyła księdza. – A więc tu ojciec jest! Ojciec Patrick jęknął, rozejrzał się bezradnie, po czym uśmiechnął się ze zrezygnowaniem i odpowiedział: - Charlotte, drogie dziecko, chyba się znów zgubiłem. Poszedłem na chwilę do Antoinette i nie mogę teraz znaleźć drogi powrotnej. - Gdyby ojciec nie rozglądał się po pokojach może by się nie zgubił, bardzo łatwo pomylić kierunki w tym domu – odrzekła Charlotte, uśmiechając się niewinne. Ojciec Patrick natychmiast zrozumiał aluzję. Spełzł mu uśmiech z twarzy, nachmurzył się i rzucił Charlotte wściekłe spojrzenie. - Chciałem udać się do jadalni – burknął. - Z pewnością – ucięła Charlotte. – A teraz, nie przywita się ojciec z naszym gościem? - Gościem? – zdziwił się. Dopiero po chwili zauważył Lynette, która stała z tyłu i w milczeniu przysłuchiwała się rozmowie. – Z pewnością panienka Leatherby, czy mam rację? - Tak, przynajmniej w tym się ojciec nie pomylił – odparła Charlotte, na co ojciec Patrick odpowiedział lekceważącym machnięciem ręki. - Antoinette opowiadała o panience – kontynuował ksiądz. – Już od dawna chciała się z panienką spotkać. Szkoda, że musi się to odbyć w takich okolicznościach. - Jakich okolicznościach? – spytała Lynette, co ksiądz zupełnie zignorował. - Jest panienka bardzo podobna do swojej matki – zauważył. – Takie same włosy, a te niebieskie oczy! Z pewnością musi mieć pani wielu wielbicieli – uśmiechnął się pobłażliwie. - Charlesa z pewnością można do nich zaliczyć. Żeby ojciec widział jakie zainteresowanie wzbudziła u niego – odrzekła Charlotte. - Nie wątpię. Biedny dzieciak, tak długo tu już siedzi, że dziw, że nie zapomniał jak wygląda kobieta – ostatnie słowa ksiądz wypowiedział szczególnie dobitnie. - Och, doprawdy! – obruszyła się Charlotte. – Za to ojciec najwidoczniej nie ma z tym żadnych problemów! - Czasem sam nie mam pewności – zakończył ojciec Patrick, po czym zwrócił się znów do Lynette: – Miło móc cię zobaczyć, drogie dziecko. Pobłogosławiłbym cię, ale tak dawno już tego nie robiłem, że nie wiem nawet jak zacząć. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. - To nie jedyna rzecz, jaką trzeba mu wybaczyć – rzuciła Charlotte. Ojciec Patrick tylko spojrzał na nią, skrzywił się raz jeszcze i odszedł pospiesznie, pozostawiając Charlotte i Lynette same. - Uważaj na tego człowieka – powiedziała Charlotte, ruszając dalej. – Może i udaje głupiego, ale wcale taki nie jest. Myśli, że dam się nabrać na te jego sztuczki, jednak grubo się myli. - To był ten ksiądz, o którym pani wspominała? – chciała się upewnić Lynette. - Tak, ten sam. Nie rozumiem, czemu Antoinette uparła się, żeby tu został. Z pewnością bardziej by się przydał w wiosce. Ale chyba jesteśmy już na miejscu. Zatrzymały się przy drzwiach innych od reszty, również z ciemnego drewna, lecz podwójnych, ze złotą klamką z głową lwa. Charlotte wyciągnęła pęk kluczy z kieszeni, a następnie zaczęła je przeglądać, starannie lustrując każde z nich. W końcu wybrała bogato zdobiony, mosiężny klucz z licznymi plamkami rdzy, który następnie przekręciła w zamku. - Dlaczego moja matka jest tam zamknięta? – spytała Lynette z niepokojem w głosie. - Żebym to ja wiedziała – odparła Charlotte. – Zawsze się tam zamyka, chociaż doskonale wie, że mam dostęp do każdego pomieszczenia w domu. - Może lubi przebywać w samotności? – pomyślała głośno Lynette. - W tym domu ma jej aż nadmiar – odpowiedziała Charlotte, otwierając drzwi. – A teraz idź spotkać się z matką. Pokój, do którego wprowadzono Lynette, był wysokim na dwa piętra gabinetem z antresolą, oświetlonym wspaniałym, srebrnym żyrandolem. Na samym środku stało dębowe biurko, którego blat zasypany był różnymi książkami i papierami. Za nim, w kącie pomieszczenia, znajdował się spory kominek, a nad nim obraz przedstawiający młodą damę. Ściany pokrywały czerwone gobeliny i regały pełne książek w skórzanych oprawach. ![]() - Lynette, moja droga – usłyszała w końcu głos matki. Był słaby i drżący. – Podejdź proszę. Lynette czuła się jak dziecko. Drżała, wzrok miała spuszczony, a w głowie jej szumiało. Nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. Myślała, że będzie to radosny moment, który złączy ponownie jej rodzinę. Miały się rzucić sobie w ramiona jak dawne przyjaciółki, które spotkały się po latach. Zamiast tego czuła narastającą ciszę, jaka nastała po ostatnich słowach Antoinette. - Lynette – powtórzyła Antoinette. Lynette uniosła głowę i napotkała wzrok swojej matki. Ujrzała smutek i cierpienie, spowodowane latami rozłąki. Zrozumiała natychmiast, że jej matka była nieszczęśliwa i tak ją to poruszyło, że odczuła chęć odjęcia jej choć części tego bólu. Nie poruszyła się jednak, tylko stała w miejscu, przy drzwiach na korytarz i czekała. Antoinette zbliżyła się do córki i przytuliła, a z jej oczu zaczęły płynąć gorzkie łzy. - Och Lynette – powiedziała. – Tak bardzo chciałam do was wrócić, ale byłam głupia. Bałam się stracić wszystko, co miałam, więc opuściłam ciebie i Richarda, by przypłynąć do Brytanii. Wróciłam do Ravensdale Manor, opuściłam to, co dla mnie najcenniejsze, a teraz, w obliczu śmierci, mam za mało czasu by to naprawić. - Mamo… - szepnęła Lynette. Ostatnio edytowane przez Caesum : 02.07.2017 - 18:33 |
![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
Zarejestrowany: 19.07.2011
Skąd: z Afganistanu
Płeć: Kobieta
Postów: 698
Reputacja: 10
|
![]()
Wybacz, że na razie skomentuję tylko pierwszą część, ale o tej godzinie nie jestem w stanie już więcej sobie przyswoić.
Po pierwsze - Twoje zdjęcia są niesamowite! Ale o tym pewnie już się nie raz naczytałeś. Zreszta komentuję tylko początek, a i tak zaczynam słodzić. Reszta dojdzie jutro, jeśli zdołam znalezc wolna chwilkę. Rzeczywisce masz mały problem z przecinkami, nie wiem jak dalej, ale w pierwszej czesci w wielu miejscach ich brakowalo. Również zapis dialogów niekiedy nie jest taki, jaki byc powinien. Ale i tak uważam, ze od strony technicznej nie jest źle. Co jest ciekawe, i dosc rzadko spotykane, budujesz opowiadanie opisami. Do tego potrzeba umiejętności na poziomie wyższym niz przecietny. Zauroczyłeś mnie swoim światem, moxe na razie skosztowalam go w małej ilości, ale zaczarował mnie klimatem. Na razie nie moge rozgryźć glownej bohaterki, wiec z ocena postac poczekam do przeczytania nasteonyvh czesci. |
![]() |
![]() |
![]() |
#30 |
Administrator
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 30
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,554
Reputacja: 96
|
![]()
Cieszę się, że zdjęcia się podobają.
![]() A co jest nie tak z dialogami? Kropki i duże litery? Bo coś pamiętam, że długo sprawdzałem, kiedy daje się z dużej litery po myślniku, kiedy kropki są pożądane a kiedy nie i trochę się pogubiłem. ![]() ![]() Ach, opisy. <3 Alice Waters miała bardzo prosty układ, składający się z katalogowego sposobu opisywania pomieszczeń i masy dialogów, które były jedyną akcją. W tym fotostory staram się to jakoś rozwinąć, gdyż uważam opisy za najważniejszy ze sposobów budowania klimatu. Stam emocjonalny bohaterki, jej myśli, tego nie da się w pełni ukazać samymi suchymi dialogami, trzeba je podkreślić. Opisy w tym pomagają. Zresztą, zawsze uważałem swoje opisy za bardzo proste, dlatego też w Maskaradzie staram się je jakoś rozbudować. Cieszę się więc niezmiernie, że ktoś je docenił. ![]()
__________________
Ostatnio edytowane przez Caesum : 22.09.2013 - 17:40 |
![]() |
![]() |
![]() |
Tagi |
caesum, fotostory, larandil, liv, maskarada |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|