Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 10.11.2008, 18:20   #1
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie W cieniu zbrodni.

Witam
Jest to moje pierwsze fotostory, więc możecie po mnie jechać ile chcecie
Dedykuję to:
Scarlett która namówiła mnie na pisanie i
Callineck która pilnowała moich błędów
To dla Was :*
Dobra, jedziemy z tym koksem.


Odcinek I
"Rocznica"
+ + +
Halloween 2007. Dla pewnej kobiety było to kolejne amerykańskie święto, nie niosące ze sobą żadnych korzyści materialnych i duchowych. Miała dzień wolny, z czego chciała skorzystać, aczkolwiek obietnica dopilnowania dzieci swojej przyjaciółki, skutecznie zajęła wolny czas. Gdy tak siedziała w salonie, uporczywe wspomnienia do niej wracały. Wypadek... Rocznica.
Wróciła myślami do tamtego dnia. Dnia, w którym powiedziała Nickowi o ciąży. Obydwoje właśnie skończyli studia, mieli doskonałe perspektywy na życie. Chcieli razem się zestarzeć, mieć ze sobą dzieci. Zaniósł ją do łóżka i troskliwie się opiekował. Nie mogło być lepiej. Sam właśnie przyjęto na Akademię Policyjną, Nick zaczął praktyki w szpitalu im. św Łukasza. Spojrzała na kalendarz.
W jej pamięci utrwaliła się data... Halloween 2006. Dziewczyna zadzwoniła do rodziców, by podzielić się radosną nowiną. Mimo protestów, zapewniła, że jeszcze dziś do nich przyjedzie. Jechała do małego domku na wsi - tam, gdzie się wychowała, gdzie było jej serce. Gdzie była jej rodzina. Wsiedli do samochodu. Kobieta prowadziła już 4 godziny. Była coraz bardziej zmęczona. W pewnym momencie straciła panowanie nad kierownicą. Zasłabła. Wszystko działo się przez ułamki sekund. Samochód wjechał w drzewo.
Nicka zabiło na miejscu. Przez sześć godzin lekarze toczyli walkę o życie dziewczyny. Ona przeżyła, lecz poroniła na wskutek odniesionych ran. To był potężny cios dla Sam. Całymi dniami płakała i przepraszała za to, co się stało. Przepraszała tą małą istotkę, która miała być jej dzieckiem. Stała się apatyczna. Odmówiła jedzenia, co doprowadziło do tego, że wylądowała pod kroplówką. Po paru dniach lekarze powiedzieli jej o mężczyźnie. Zemdlała.
Krzyki za drzwiami ją obudziły. Kłócili się. Znowu. Schowała się pod kołdrą.
Z powrotem poczuła się jak mała dziewczynka. Uciekała w swój świat. Przypomniała sobie, dlaczego tu jest, gdy za drzwiami padło jej imię.
- Zrujnowałaś życie Sam! Wiesz, że on był dla niej całym światem!
Jaki on? Spojrzała na stojące nieopodal lustro. Posiniaczona, z rozciętą wargą. Przebłyski pamięci. Wypadek. Zapłakała głośno.
Ból głowy tylko pogarszał całą sprawę. Rozmowy ucichły. Usłyszała kroki, niedługo potem w jej pokoju rozległo się pukanie.
- Zostawcie mnie w spokoju! - krzyknęła przez łzy.
Jednak obydwoje weszli. Od razu zobaczyła, że jej mama płakała. Usiadła na skraju łóżka i zaczęła.
- Wiem, co teraz przechodzisz... - zaczęła - proszę, nie przerywaj mi. Wiem, że teraz będziesz obwiniać mnie za śmierć Nicka. Tak mi przykro kochanie... - rzekła i przytuliła córkę, zupełnie jak wtedy, kiedy przeżywała pierwsze, nieodwzajemnione miłości. Pamiętasz cokolwiek? - Sam zaprzeczyła. - Za długo prowadziłaś. Straciłaś panowanie nad kierownicą i wjechałaś w drzewo. Nick zginął na miejscu - głos jej się załamywał. - Masz pękniętą wątrobę i połamane żebra. Jutro będzie pogrzeb.
I wyszła z pokoju, zostawiając córkę samą jak palec, wśród bólu i łez, jednocześnie dziękując Bogu, że przeżyła.
Następnego dnia, ubrana w żałobną czerń, cała rodzina stawiła się w rodzinnym kościele jej narzeczonego. Gdy nadeszła pora na jej przemówienie, weszła na podwyższenie i zaczęła mówić:
- Nick... człowiek, którego kochałam i któremu chciałam rodzić dzieci odszedł. - łza spłynęła jej po policzku - Kochanie, mimo że nie jesteś z nami ciałem, jesteś duchem. Zawsze byłeś i będziesz dla nas kimś wyjątkowym. To przeze mnie wszyscy się dzisiaj tu zebraliśmy. - wzięła głęboki wdech - Winę ponoszę ja. Wraz z pogrzebem mojego ukochanego, grzebię własne serce. Ale chowam tu także naszą małą jednostkę, która miała być naszym dzieckiem. Mimo, że odszedłeś, w sercu zawsze będziesz z nami. Kocham cię. Przepraszam, ale już nie mogę. - tymi słowami zeszła z podium.
Obejrzała się. Wiele osób, podobnie jak ona, płakało. Padający tego dnia deszcz tylko dodatkowo przygnębiał ludzi. Tak jakby świat też za nim płakał. Ten dzień... 5 listopada.
*
- Ciociu! Ciociu! Czemu ty płaczesz? - Alison i Grace nie wiadomo skąd wzięły się w salonie.
- Bo wiecie... - Sam nigdy nie była dobra w wymyślaniu kłamstw - e... ciocię boli brzuszek, bo zjadła za dużo lodów.
Po tych słowach, starsza z nich, siedmioletnia Grace, podeszła i ją przytuliła. Uśmiechnęła się, jednocześnie ocierając łzy. Wbrew pozorom, małe dzieci rozumieją więcej, niż się dorosłym zdaje.
- Chcecie porobić dynie? - doskonale znała odpowiedź na to pytanie.
Ich radosny wrzask wypełnił cały dom. Po tej zabawie będzie długo jeszcze zeskrobywać miąższ z podłóg. Po zrobieniu dyń, urządziły konkurs na najciekawszy strój. Przyszywana ciocia jednak żadnego nie wybrała, ponieważ nie chciała żadnej z nich urazić. Posłała dziewczynki na telewizję i zaczęła sprzątać. Czynność tą jednak przerwał dzwonek jej służbowej komórki. Rzucając krótkie "Słucham" przepełnione ironią, chciała odstraszyć rozmówcę.
- Sam, przyjeżdżaj. Mamy naprawdę pilną sprawę. Morderstwo. - od razu rozpoznała rozmówcę. Jack, jej szef, słynął z tego, że mówił urywkami zdań, przekazując najważniejsze informacje.
- Ale kiedy ja... - zaczęła się bronić.
- Nie ma nic ważniejszego od bezpieczeństwa obywateli. - zaczął swą wymowę.
- Otóż jest. Bezpieczeństwo dzieci mojej sąsiadki, którymi się teraz opiekuję, a na pewno ich nie zostawię. Najszybciej, jak się da, stawię się. Niech pan poda adres.
Mężczyzna przekazał jej potrzebne informacje, wyrażając głośno swoje niezadowolenie."Ta praca mu się na mózg rzuciła" ponuro skwitowała Sam, licząc na to, że Kate zaraz przyjedzie. Owszem, przyjechała, ale dwadzieścia minut później. Klnąc pod nosem, szybko wsiadła do samochodu. Chwilę się zawahała. Tak dawno nie prowadziła. Położyła dłonie na kierownicy i poczuła chłód. Jej dziecko miałoby teraz cztery miesiące. Nie musiałaby teraz jechać do pracy, pomimo święta, oglądać kolejnego trupa i szukać sprawcy. Taka mała istotka z pewnością zmieniłaby jej życie na lepsze. Nie wyglądałaby tak jak teraz, z bladą cerą i podkrążonymi od płaczu oczyma. Jednak, gdy jechała do pracy, zakładała maskę twardej policjantki, która nie bała się strzelać i zabijać. Korki, na które się natknęła, i pukające w szybę dzieci, by poprosić o cukierki, tylko dodatkowo ją sfrustrowały. Ręka Samanthy bezwiednie powędrowała do pasa bezpieczeństwa. Jej wychudzone ciało opinało wystające żebra, uwydatniając te złamane. Zielone światło i klaksony z tyłu sprowadziły ją na ziemię.
*
Po jakiś czterdziestu minutach dojechała na miejsce. Był to zapuszczony, śmierdzący stęchlizną magazyn. Zapach udaremniał normalne oddychanie. Gdy już weszła, w oczy rzucił jej się worek na zwłoki. Zatykając noc, powoli go otworzyła. To nie były zwyczajne zwłoki. To były zwłoki mężczyzny, którego policja poszukiwała od paru tygodni. Dlaczego teraz tu leży?
- Co oni ci zrobili... - mimo wstrętu i odruchu wymiotnego, nałożyła rękawiczki i zaczęła go oglądać - gdzie jest reszta? Czemu tu jesteś? - mówiła do trupa, by trochę ożywić atmosferę.
Nagle jej palce, dotychczas błądzące po omacku, natknęły się na coś twardego i kruchego. Pobrała kawałek, jak się okazało, wosku. Czemu miało to służyć? I po cholerę akurat czarny? Przypomniała sobie ostatnią książkę, którą czytała. Tytuł wyleciał jej z głowy, ale wiedziała o co, a raczej o kogo chodzi. Sataniści. Te pieprzone potwory mordowały ludzi z zimną krwią, wierząc, że zostaną za to wygrodzeni. Z jednej strony - robią źle.
Z drugiej - odwalali za policję brudną robotę. Wstała z klęczek i się rozejrzała. Szukała czegoś, co mogło ją nakierować. Jakiś świeć, śladów krwi. Zaniepokojona dziwnymi odgłosami, wyszła na zewnątrz. Okazało się, że to tylko czarny kot przewalił pudło z dziwną zawartością. Przepędziła kota i podeszła do opakowania. W środku były tylko śmieci. Zawiedziona, że nic jej się nie udało znaleźć, zadzwoniła do szefa, z niezadowoleniem stwierdzając, że jest ciemno.
- Może szef mi powiedzieć, co już ustaliliście? - zaczęła opryskliwie.
- Ale o co chodzi? - powiedział zdziwiony Jack - dzisiaj nie mieliśmy żadnej akcji.
- To dlaczego do mnie dzwoniłeś z informacją, że jest morderstwo? - osłupiała Sammie.
- Podaj namiary, to może być pułapka. - mimo spokoju, wyczuwała w jego głosie strach o najlepszą funkcjonariuszkę.
- E... - zaczęła szukać odpowiedzi na najbliższych budynkach. - To jest ulica Waszyngtona. Duży, stary magazyn. Rzuca się w oczy. "I śmierdzi na kilometr" dodała w duchu. Na miękkich ze strachu nogach, wróciła do budynku po sprzęt. Zapaliła latarkę, i, coraz bardziej przerażona, zaczęła świecić po kątach, w obawie, że zaraz ktoś na nią wyskoczy. Nagle coś zaszeleściło na górze konstrukcji. Wystraszona, omiotła tamto miejsce światłem. Sprawcą zamieszania okazał się być gołąb. Jej wyobraźnia zaczęła układać własne scenariusze. Widziała siebie zaszczutą, skopaną, zamordowaną z zimną krwią. Potrząsnęła głową, by pozbyć się tego obrazu. Obejrzała się za siebie. Tam, gdzie powinny być zwłoki, była kałuża krwi. Wrzasnęła przerażona, i jak najszybciej chciała stąd uciec. Latarka jej upadła i się roztrzaskała. To spowodowało jeszcze większą panikę. Podbiegła do drzwi i zaczęła w nie walić, modląc się, by chociaż dzieci tędy przechodziły. To jednak nie przyniosło żadnego skutku. Korzystając ze światła księżyca, zlokalizowała zamek i zwyczajnie go odstrzeliła. Wybiegła na zewnątrz, ciesząc się, że nie opuściła zajęć ze strzelnictwa. Odwróciła się i zobaczyła swój własny samochód, jednak za kierownicą siedział mężczyzna w czarnej masce.
Nie zdążyła uciec.
*
W Chicago, w Halloween 2007, ciszę przerwał pełen bólu krzyk policjantki.



tak,wiem, mało jest tych zdjęć, ale nie bijcie
Znowu moje podziękowania idą w stronę Scarlett, która pomogła mi doborze zdjęć ^^
Może tutaj będzie więcej komentarzy...
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]


Ostatnio edytowane przez Björk : 12.11.2008 - 20:10
niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 10.11.2008, 18:25   #2
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

Zdjęć wcale nie jest mało - w sam raz^^
Moje zdanie co do tekstu już znaszZe zdjęciami prezentuje się jeszcze ciekawiej. Na to trzecie się napatrzeć nie mogę (i to nie tylko przez to czoło).
Czekam więc na następną porcję zdjęć i jescze dalsze odcinki

Widzisz - jestem pierwsza
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 18:27   #3
Alisha
 
Avatar Alisha
 
Zarejestrowany: 08.04.2008
Skąd: >London<
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 605
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

Da sie zrobic troszke wyrazniejsze zdjecia? Widac lekkie bledy
Jak zrobilas Simce naciecie?
P.S. Masz taki sam Nick jak jedna z Moderatorek
__________________
Pomóż głodnym dzieciom!
Kto mnie jeszcze pamięta?
[img]http://i42.************/2u6cs4z.jpg[/img]
Alisha jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 18:38   #4
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

FS naturalnie jeszcze lepsze niż opowiadanie - tekst już znam a zdjęcia super - to ze szpitala i worek na zwłoki
  Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 19:01   #5
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

matko, boskie :o
simka śliczna ^^ ale nieważne.
przeczytałam wsyztsko, ale ciągle zapominałam skomentować... zrehabilituję sie tutaj... ^^'
opinię na temat tego znasz, więc dopowiem, że profesjonalnie zrobione zdjęcia
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 19:03   #6
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

Tekstu oceniać nie będę, bo zrobiłem już to w innych temacie, skupie się zatem na zdjęciach. Bardzo fajnie Ci wyszły, a postac samej Sam jest genialna Chyba się zakochałem Fajnie wyszło to zdjęcie z zwłokami, a fotek jest w sam raz proporcjonalnie do tekstu. Nie mogę się doczekać zdjęć następnego odcinka
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 20:14   #7
Nyks
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

Świetne, świetne, świetne. Opowiadania jakoś nie przeczytałam, ale kiedy zobaczyłam je w dziale FS, od razu wlazłam i nie żałuję. Ciekawie co dalej z Sam Świetne zdjęcia, tylko kepska jakość, ale mi to nie przeszkadza^^
  Odpowiedź z Cytatem
stare 10.11.2008, 20:40   #8
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

a o mnie to już zapomniała <foch> , a kto się ciągle dopominał zdjęć? no kto? <założyła ręce i siedzi sfochowana>
Pomimo, że już czytałam odcinek, przeczytałam sobie go jeszcze raz. no!!! teraz to jest to, mój zmysł wzroku został wreszcie zaspokojony. Po przeczytaniu jeszcze raz, (już opadnięte emocje), zauważyłam jedno zdanie, które mi się nie podoba: "Nicka zabiło na miejscu", lepiej by brzmiało np. Nick zginął na miejscu
Rozumiem, że aby zobaczyć resztę zselekcjonowanych zdjęć mam się zabawić we wrednego podglądacza?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.11.2008, 16:36   #9
Odessa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

najlepsze zdjęcie - 5
W ogóle to FS jest super. Świetnie się je czyta, foty boskie> Możesz sobie pogratulować ( no i oczywiście tym, którzy Ci pomagali )
  Odpowiedź z Cytatem
stare 12.11.2008, 16:38   #10
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: W cieniu zbodni

Ja jeszcze radzę poprawić tytuł tematu
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:29.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023