Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 15.11.2008, 14:17   #1
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Krwawe Przeznaczenie...

Moje pierwsze FS, więc proszę o wyrozumiałość. Właściwie to wkleiłam tylko zdjęcia do opowiadania, które zamieściłam w dziale z twórczością. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Pierwszy rozdział jest krótki, dlatego też mało zdjęć.

II odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...76&postcount=8
III odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...1&postcount=18
IV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...3&postcount=25
V odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=34
VI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...3&postcount=42
VII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...0&postcount=46
VIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=54
IX odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...9&postcount=63
X odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...1&postcount=71
XI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...7&postcount=82
XII, XIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...7&postcount=96
XIV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=107
XV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=118
XVI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=128
XVII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=143
XVIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=161


Krwawe Przeznaczenie

Czwartkowe południe, najbardziej stresujący moment tego tygodnia- oddanie testów z matematyki, które pisaliśmy w poprzednim tygodniu. Zawsze dobrze się uczyłam, ale denerwuje się w takich momentach. Emocje opadły dopiero, gdy dostałam kartkę do ręki. W klasie nagle zrobiło się głośno. Połowa była zachwycona dobrymi stopniami, reszta zrzędziła i klęła pod nosem. Spojrzałam na mój arkusz, na którym widniała jak zwykle duża, czerwona litera A. Oderwałam wzrok od kartki i spojrzałam przed siebie na profesora, który skończył rozdawać prace i zasiadł za swoim biurkiem, otwierając dziennik. Po niedługiej chwili wstał i ponownie przeszedł po klasie, zbierając testy. Zatrzymał się przed moją ławką i uśmiechnął się do mnie. Szczerze mówiąc poczułam się dziwnie i chyba nawet się zarumieniłam. Odwróciłam wzrok i zaczęłam szybko pakować długopisy do piórnika.
-Wspaniale Panno Greene. Gratuluję najlepszej oceny w klasie.- w całym pomieszczeniu, rozległ się głos zachwyconego nauczyciela.- Mam nadzieję, że w przyszłym roku, również weźmiesz udział w konkursie matematycznym i tym razem uda ci się wygrać.
-Tak, też mam taką nadzieję.- odpowiedziałam cicho.
Później rozległ się dzwonek i wszyscy wylali się z na korytarz, rozmawiając i śmiejąc się głośno. Podniosłam z podłogi swój plecak i ruszyłam za tłumem w stronę drzwi. Podeszłam do pobliskiego parapetu i wyciągnęłam kanapkę, którą rano zrobiła mi mama. W prawdzie zazwyczaj robiłam sobie je sama, ale ostatnio po zaginięciu brata, mama nie wie co ma ze sobą zrobić. Wzięła wolne, aby móc być w domu, kiedy ten się odnajdzie. Wydaje mi się, że to był zły pomysł. Nawet kilka razy rozmawiałyśmy na ten temat, ale ona nie daje sobie wytłumaczyć. Szwenda się po domu jak cień, z telefonem w ręce i wynajduje sobie wiecznie jakąś robotę, a kiedy myśli, że nie ma mnie w domu, to zamyka się w pokoju i płacze. Michael jest dwa lata starszy ode mnie, ale mama nadal traktuje go jak małego chłopca. Tego wieczoru, kiedy ostatni raz go widziałam, chciał wybrać się na imprezę do znajomego. Matka zrobiła mu scenę, że przesadza i nie zgadza się na tak długie wypady i pijaństwo. Ostro się wtedy pokłócili, a później brat trzasnął drzwiami i nie wrócił do dzisiaj. Szczerze mówiąc, ja też się o niego martwię. Relacje między nami nie były nigdy najlepsze, ale nie wraca od miesiąca. Boję się, że mógł wkopać się w jakieś tarapaty, ponieważ lubił wdawać się w różnego rodzaju bójki...
Ugryzłam kawałek kanapki i spojrzałam na przechodzących pod oknem uczniów.
-Spójrz Clara, nasza słonica znowu coś pochłania, niedługo nie zmieści się w drzwiach!- usłyszałam za sobą rozmowę szkolnych cheerleaderek.

Dziewczyny parsknęły śmiechem i ruszyły przed siebie. Jedna z nich to Emily Roberts, kapitan chearleederek, najładniejsza i najpopularniejsza dziewczyna w szkole, Clara Benet, to jej najlepsza przyjaciółka, która zazwyczaj towarzyszy jej w oczernianiu innych. Powinnam być już do tego przyzwyczajona, w końcu przechodzę przez to już drugi rok, jednak z każdym dniem boli bardziej. Postanowiłam schować jedzenie z powrotem do plecaka i wyjść na świeże powietrze. Przechodząc przez szkolny dziedziniec, słyszałam jeszcze uszczypliwe uwagi na temat mojego wyglądu i nauki. Odeszłam najdalej od tłumu i usiadłam pod drzewem na trawie. Poczułam jak mój żołądek burczy z głodu, gdyż nie jadłam rano śniadania. Nie miałam najmniejszej ochoty znowu wyciągać jedzenia i dawać kolejną okazję ludziom, do naśmiewania się ze mnie i nabijania się z mojej tuszy. Co prawda byłam gruba, ale to chyba nie jest jeszcze powód, żeby się tak wyżywać. Uczniowie w mojej szkole, nie rozumieją jakim cudem takie coś jak ja, przyszło na świat akurat w rodzinie Greene, między samymi pięknościami. Owszem, zdążyłam zauważyć, że nie pasuje do swojej rodziny. Czasami zastanawiałam się, czy nie podmienili mnie w szpitalu, lub czy nie jestem adoptowana. Moja starsza siostra Sasha, była kapitanem chearleederek i zaczęła nawet karierę modelki, która później rzuciła dla sportu. Wszyscy uważali ją za piękność, nie da się ukryć, że ja też, jednak nie traktowała wszystkich z góry, jak robi to Emily czy Clara. To samo tyczy się mojego brata, Michaela. Skończył liceum rok temu, ale nadal mówi o nim cała szkoła, jaki to był świetny i przystojny. Nie to co ja... czarna owca w stadzie, brzydkie kaczątko. Tak naprawdę, nic nie łączy mnie z moją rodziną. Jakbym przyleciała z innej planety i zapomniała schować czułki. Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej najlepszej przyjaciółki, która właśnie usiadła obok, częstując mnie pizzą.
-Sarah, wydaje mi się, czy jesteś smutna?- zapytała z troską, odkładając jedzenie na tekturową tackę, którą trzymała na kolanach.- coś się stało?
-Nic się nie stało, mam po prostu zły dzień.- Skłamałam, nie patrząc jej się w oczy. Clover jednak nie dawała za wygraną i dalej drążyła temat. Clover znam od małego. Pamiętam, że kiedy wszystkie dzieci odwróciły się ode mnie, ona jako jedyna chciała ze mną rozmawiać. Odwiedzałyśmy się wzajemnie, bawiłyśmy się i jeździłyśmy na wycieczki. Mogę spokojnie powiedzieć, że jest to osoba, na którą zawsze mogłam, i nadal mogę liczyć.
-No wyduś to z siebie, przecież widzę, że coś cię gryzie.- ciągnęła dalej czarnowłosa.- znamy się tyle lat... możemy powiedzieć sobie wszystko.
-Tak, ale... Clover, za chwile będzie dzwonek. Pogadamy o tym później.- tak naprawdę, chciałam się komuś w końcu wyżalić, ale szkoła, to nie jest odpowiednie miejsce.
-Nie wykręcisz się... gość od w-fu się rozchorował, i mamy godzinę wolnego. Nie wiedziałaś o tym?
-Rzeczywiście... zapomniałam o tym.- no to jestem w kropce.
-No to opowiadaj. Postaram się pomóc, w miarę moich możliwości.
-Mnie się nie da pomóc. Jestem brzydkim i grubym kujonem, z którego się wszyscy naśmiewają. Mam tego dość! Czasami chciałabym się schować gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie znajdzie, a na dodatek martwię się o Michaela. Nie ma go już cały miesiąc.. a jeśli mu się coś stało?
-Sarah... przecież on już nie raz wychodził i wracał po kilku tygodniach. Prawie każda kłótnia z twoja mamą, tak się kończy. Prokuratorzy potrafią dać w kość. Na pewno niedługo wróci, nie martw się.- Clover położyła mi rękę na ramieniu i uśmiechnęła się. Po chwili sięgnęła po zimny już kawałek pizzy i ponownie zapytała czy mam ochotę. W żołądku burczało mi coraz bardziej, a teraz nie dało się już tego ukryć. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco i zapytała.
-Jadłaś coś dzisiaj? Nie widziałam cię na stołówce.
-Próbowałam, ale rozmyśliłam się, kiedy usłyszałam komentarz Emily.- odpowiedziałam ze smutkiem, spuszczając wzrok na trawę.

-Nie przejmuj się tym co ona gada. To zarozumiała lala, pozbawiona inteligencji, a ty musisz jeść... jeszcze teraz w czasie egzaminów. Trzeba mieć dużo energii.
-Łatwo ci mówić. Ty jesteś chuda i nikt ci nie ubliża. Nie zrozumiesz tego, co ja czuje. Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.- wiedziałam, że jest jej przykro. Patrzyłam na jej zasmuconą minę i czułam się jak świnia, bo przecież to nie jej wina że wyglądam, tak jak wyglądam. Postanowiłam ją przeprosić i zjeść swoją kanapkę, ale to ostatni raz, kiedy jem takie kaloryczne rzeczy. Nie mogę dłużej użalać się nad sobą, tylko coś z tym zrobić. Do końca lekcji siedziałyśmy w tym samym miejscu. W-f, była to ostatnia lekcja w tym dniu, więc od razu po dzwonku udałam się do domu. Kiedy przechodziłam przez parking, zobaczyłam chłopaka, który podobał mi się od pierwszej klasy, a który zwracał na mnie uwagę tylko wtedy, kiedy przychodził test z włoskiego. Roger Woods, kapitan drużyny koszykarskiej i najprzystojniejszy facet w szkole, stał teraz oparty o swoje bmw i rozmawiał z kumplem. Gdy się uśmiechał i przeczesywał palcami swoje blond włosy, wyglądał jeszcze lepiej. Szkoda tylko, że nie miałam u niego najmniejszych szans. Przeszłam przez parking i wyszłam na chodnik, który prowadził wprost do mojego domu. Spacer nie trwał długo, gdyż mieszkałam nie daleko. Kiedy przekroczyłam próg, zdjęłam bluzę i powiesiłam ją na wieszaku, po czym wbiegłam na piętro wprost do swojego pokoju. Położyłam komórkę na szafce nocnej, poprawiłam poduszkę i położyłam się na łóżku, wbijając wzrok w sufit.

Gdybym tylko mogła cos zrobić, żeby schudnąć przez wakacje i zmienić coś w swoim wyglądzie. Mama nigdy nie zgodziłaby się na jakąkolwiek dietę, bo uważa, że jestem na nie za młoda, i że nic nie dają. Tak właściwie to mam to gdzieś! Jestem na tyle zdesperowana, że spróbuję wszystkiego, aby tylko pozbyć się tego tłuszczu. Może wtedy Roger się mną zainteresuje. Na szczęście mama pracuje jako prokurator i w domu praktycznie, tylko nocuje. Wstałam z łóżka i zasiadłam do komputera. Po paru minutach wyszłam z pokoju, aby wziąć z kuchni coś do picia. Weszłam do pomieszczenia i położyłam dłoń na lodówce. Na jej zewnętrznej stronie widniała, przyczepiona magnesami z jogurtów kartka, napisana najwidoczniej rano przez mamę.
„Pojechałam do Suzanne, bo zapraszała mnie już tyle razy, że nie mogłam jej odmówić. W lodówce zostawiłam ci obiad. Wrócę wieczorem, baw się dobrze. Mama” Oczywiście obiad najważniejszy, umarłabym z głodu, gdyby mi go nie zostawiła. Z niesmakiem odczepiłam liścik, zmięłam w ręce i wyrzuciłam do kosza, po czym ponownie podeszłam do lodówki wyciągając z niej butelkę wody niegazowanej. Nalałam sobie pełną szklankę, usiadłam przy stole, następnie przysunęłam do siebie gazetę, leżącą po drugiej stronie. Wypiłam łyk, odstawiłam szklankę i zabrałam się do czytania.

Chciałam przez chwilę zając głowę czymś innym, niż tylko moimi problemami. Po przejrzeniu dziesięciu stron, odłożyłam czasopismo z powrotem na miejsce ze zirytowaną miną. Jak tu nie myśleć, kiedy na każdej stronie chuda modelka w świetnych ciuchach... z drugiej strony trudno żeby nie, skoro to gazeta o modzie. Dziwne. Kiedy o tym pomyślałam, przypomniała mi się Sasha i jak dawno się z nią nie widziałam i nawet nie kontaktowałam. Wstałam i pobiegłam do pokoju. Włączyłam pocztę i postanowiłam naskrobać jej emalia. Dzwonić nawet nie próbowałam, bo zazwyczaj kończyło się to tym, że gawędziłam sobie z jej pocztą głosową. Dopiero teraz zauważyłam jak dawno nie odczytywałam wiadomości. Okazało się, że Sasha od dłuższego czasu próbowała się ze mną skontaktować, a ja jej nie odpisywałam. Otworzyłam ostatnią wiadomość i odczytałam jej treść.
Cześć Siostrzyczko!
Zastanawiam się dlaczego nie odpisujesz na moje maile. Mama pisała mi, że Michael już 3 tygodnie nie dał znaku życia. Czy coś wiadomo na ten temat? Dzwoniłam do ciebie i do mamy, ale chyba jest jakiś problem w telekomunikacji, bo nie mogłam się nigdy dodzwonić. Napisz mi jak najszybciej, czy Michael się znalazł i co u ciebie słychać. Stęskniłam się za wami, ale na razie nie mam czasu przyjechać. Kupa roboty w fitness klubie. Nagle wszystkich napadła chęć na odchudzanie. Całuski i czekam na odpowiedź.
Sasha

Lepszej wymówki nie mogła wymyślić? Dziwne, że w całym Nowym Yorku nie ma budki telefonicznej z której nie mogłaby zadzwonić. Po prostu boi się złej wiadomości, lub usłyszeć płacz mamy. Zawsze uciekała przed problemami. Lepiej poczekać w spokoju na maila niż trząść portkami w czasie rozmowy telefonicznej. Najechałam kursorem na przycisk ODPISZ, ale kiedy miałam zabierać się do pisania, usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Podskoczyłam na krześle, a serce zaczęło mi szybciej bić.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 11.04.2009 - 17:26
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 15.11.2008, 14:32   #2
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

O! W końcu zrobiłaś FS!
Z racji tego, że sama treść jest mi znana, skupię się na zdjęciach.

Sarah wcale nie wygląda aż tak źle... A i to zdjęcie z prawie przeźroczystym drzewem- dziwnie to wygląda...

Mam rozumieć, że skoro zaczęłaś FS, Twoje opowiadanie "bez zdjęć" nie będzie kontynuowane? Mam nadzieję, że nie, bo tam jesteś już przy 18 rozdziale, a tak musiałabym czekać przynajmniej kilka miesięcy na 18 ze zdjęciami...
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 14:37   #3
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

No brawo!
Twoje opowiadanie zasługiwało na piękną oprawę
Zdjęcia bardzo się udały... jeśli chodzi o postacie.
A główna bohaterka jest śliczna więc tym trudniej jest mi zrozumieć jej ogromne kompleksy - chyba trochę tłumaczy ją to, że w domu nie układa się najlepiej
Cóż, nie mogę teraz snuć swoich ulubionych przypuszczeń co do treści () ale powiem ci jedno - skoro Sarah jest tak piękna to nie mogę się doczekać żeby zobaczyć innych bohaterów

@down: pożyjemy zobaczymy Ale cieszę się że skończysz opowiadanie - chyba bym padła z ciekawości...

Ostatnio edytowane przez Callineck : 15.11.2008 - 14:59
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 14:42   #4
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Liv, wiem, że drzewa wyglądają dziwnie... ale na prawdę próbowałam coś z tym zrobić. Nie mam wprawy w robieniu zdjęć, więc trochę to potrwa zanim wyjdą przyzwoicie. Co do samego opowiadania... oczywiście będę zamieszczać kolejne części. Na razie nie mam weny... musisz uzbroić się w cierpliwość.

Callineck, dzięki! jeśli chodzi o resztę postaci... mężczyźni nie wychodzą mi za dobrze, ale może wieczorem dodam kolejny rozdział, tylko uporam się z fotami.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 14:52   #5
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Viperko ;]
jak chcesz, żeby drzewa nie były przezroczyste, to wciśnij TAB.
Wiesz, co mysle, o tym opowiadaniu ;] fotk super! ^^
czekam na następne!
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 15:00   #6
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,238
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Więc, tak. Nie czytałem na twórczości, ale na pewno ze zdjęciami czyta się lepiej Czuję jakiś taki dziwny niedosyt, niestety nie wiem czym
Wstrzymam się z oceną do następnego odcinka, jednak nie liczę na coś oryginalnego- ale mam nadzieję, ze mnie zaskoczysz
A to zdjęcie z drzewm- to jakbyś robiła z TAB, to by było całe...
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 15:29   #7
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Heh, na początek możesz podziękować Callineck (ja też) bo to ona mnie zachęciła, żebym tu zajrzała^^ Oglądałam ten temat w twórczości, ale chyba jednak, przynajmniej na razie, poczekam na wersję ze zdjęciami
Co do zdjęć, oprócz przezroczystego drzewa nie mam zastrzeżeń, ładne są
No i ciekawi mnie, dlaczega taki tytuł, bi jak na razie nic nie prychodi do głowy^^
Podoba mi się Twój styl i postać głownej bohaterki. Z pewnością zajrzę tu na następny rozdział
__________________
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 16:59   #8
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Okey! Zrobiłam te piekielne zdjęcia i wrzucam kolejny odc

***
Nie możliwe, żeby mama wróciła tak wcześnie, zresztą ona nigdy nie trzaska drzwiami. Powoli odsunęłam krzesło i drżącymi rękami nacisnęłam klamkę. Przecież zamknęłam drzwi na klucz.... może to włamywacz? Wyszłam na korytarz i po cichu zeszłam po schodach. Na wszelki wypadek w dłoni miałam telefon komórkowy, jeśli trzeba byłoby dzwonić na policje. Gdy znalazłam się naprzeciw drzwi, zauważyłam, że na wieszaku wisi znajoma mi, granatowa kurtka, której nie widziałam od miesiąca. Przez chwilę myślałam, że mam jakieś omamy... czy ja zwariowałam?- zapytałam sama siebie. Podeszłam do owej części garderoby i wyciągnęłam w jej stronę dłoń, aby upewnić się, że ze mną jeszcze wszystko w porządku. Kurtka pachniała świeżymi kwiatami, chociaż była trochę przybrudzona, czymś czerwonym. W końcu, gdy się upewniłam, że jestem normalna... oderwałam wzrok od ubrania i odwróciłam się z zamiarem pójścia do kuchni. Spojrzałam przed siebie i zamarłam.

Stał przede mną, zabójczo przystojny, brązowo-włosy chłopak o oczach koloru dojrzałej wiśni wbitych wprost we mnie. Minę miał dość zirytowaną, i szczerze mówiąc poczułam strach. I ja chciałam dzwonić na policję w razie niebezpieczeństwa? Przecież nie byłam w stanie wyciągnąć telefonu z kieszeni. Nawet nie zauważyłam, że stoję z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczyma wgapiając się nieznajomego.
-Co ty wyprawiasz Sarah?- odezwał się chłopak. Teraz wyglądał na nieco zbitego z tropu.- no nie rób takiej zszokowanej miny... to tylko ja.
Chciałam się odezwać, ale nie mogłam. Jakbym połknęła język. Zamknęłam usta i cofnęłam się o krok. Zupełnie odruchowo.
-Sarah... nie było mnie tylko miesiąc, a ty już mnie nie poznajesz?- zapytał po chwili rozbawiony moim zachowaniem.- to ja Michael!
-Boże! Michael... przepraszam cię... ja..ja... znaczy ty.. zmieniłeś się!- wykrzyknęłam w końcu. Chłopak stojący teraz przede mną, prawie w ogóle nie przypominał mojego brata z przed miesiąca. Jego włosy połyskiwały jeszcze bardziej niż zwykle, oczy zmieniły kolor.. a co najważniejsze...
-Jesteś blady jak ściana! Dobrze się czujesz? Myślę, że lekarz powinien cię zbadać!- powiedziałam próbując chwycić Michaela za rękę, jednak ten odsunął się szybko jak poparzony i schował rękę do kieszeni. Kiedy zobaczył moją przerażoną minę, zaczął się szybko tłumaczyć.
-Nic mi nie jest... czuje się dobrze. Właściwie to przyda mi się tylko prysznic i pójdę się położyć.
-Martwiłyśmy się z mamą o ciebie...- powiedziałam, puszczając odpowiedź brata mimo oczu.
-Sorry... trochę zabalowałem. Idę pod prysznic...- odwrócił się i zniknął na piętrze.
Jeszcze przez chwile stałam jak wryta, tępo wpatrując się w schody. Weszłam do pokoju, nie bardzo wiedząc, co mam ze sobą począć. Spojrzałam na włączony komputer, i przypomniałam sobie, że przecież miałam odpisać Sashy na e-maila.

Teraz kiedy Michael jest cały i zdrowy, w domu, spokojnie mogłam napisać jej, żeby się nie martwiła, bo przecież to właśnie chciała odczytać. Zasiadłam do biurka i zabrałam się za pisanie.
Hej!
Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam, ale nie miałam na to ani czasu, bo było dużo nauki... ani chęci. Mam wszystkiego dość... jestem zmęczona i zestresowana. Na szczęście Michael wrócił dzisiaj do domu, a więc jeden problem z głowy. Nie musisz się już o niego martwić, jest zdrowy i wygląda dobrze... można powiedzieć, że aż za dobrze. Też się za tobą stęskniłam i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.
Sarah

Wyłączyłam komputer i usiadłam na łóżku. Przez cały ten czas, nie mogłam przestać myśleć o tym, jak bardzo zmienił się Michael. Jego włosy, zawsze były ładne, ale teraz lśniły jak z reklamy jakiegoś drogiego, markowego szamponu. Ponadto, mogłabym przysiąc, że jego oczy, zawsze miały kolor zielony! Z drugiej strony, mogło mi się coś przewidzieć. Włączyłam radio i wtuliłam się w poduszkę. Nawet nie zauważyłam, kiedy straciłam kontakt z rzeczywistością. Po paru godzinach, obudził mnie szczęśliwy głos mamy, dochodzący z dołu. Pomyślałam, że właśnie ujrzała swojego kochanego synka i zaraz zacznie płakać z radości. Wygramoliłam się z łóżka i otworzyłam okno, ponieważ w pomieszczeniu panował straszny zaduch. Chwilę później, kiedy planowałam pójść do łazienki, usłyszałam krzyk swojej rodzicielki. Tym razem nie był to okrzyk zadowolenia. Otworzyłam drzwi i zeszłam po cichu ze schodów. Sądząc po ich rozmowie, mama także zauważyła zmianę w wyglądzie brata.
-Michael, czy ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?! Coś ty sobie myślał!- krzyczała zdenerwowana mama- Jak ty w ogóle wyglądasz? Jesteś cały blady, masz podkrążone oczy...
-Uspokój się mamo... przecież mówię, że nic mi nie jest.- teraz usłyszałam głos brata. Zdziwiłam się, bo zawsze w takich sytuacjach był zdenerwowany i najczęściej przekrzykiwał mamę. Teraz było inaczej... mama krzyczała, a on odpowiadał tak spokojnym tonem, jak nigdy.
-Nie kochanie... to nie jest normalne. Wyglądasz, jakbyś nie spał od kilku dni.- mama podeszła do okna i najwidoczniej próbowała dotknąć policzka Michaela, jednak ten zrobił unik i stanął przy stole. Przycisnęła rękę do piersi, a na jej twarzy pojawiła się panika. Chyba domyślałam się, o co chce go zapytać, a także jego reakcji. Zapewnię uderzyłby pięścią w ścianę i wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.
-Michael... czy ty...czy brałeś narkotyki?- szczerze mówiąc, właśnie tego się spodziewałam, jednak ku mojemu zdumieniu, Michael odwrócił się w jej stronę i przez chwile wpatrywali się sobie w oczy. Później parsknął śmiechem i usiadł na krześle.
-Wydaje mi się mamo, że za dużo pracujesz.- odpowiedział po chwili.- prawda, ostatnio zarwałem parę nocy, ale to dlatego, że byliśmy z chłopakami na paru imprezach i graliśmy w kilku klubach. Nie martw się o mnie... nie biorę narkotyków, ani nawet nie pale papierosów.
To zdanie też wypowiedział tak łagodnym i spokojnym tonem. Wręcz usypiającym. Skorzystałam z okazji, że nie wiedzą o mojej obecności i usiadłam na schodach, aby więcej podsłuchać. Tak strasznie byłam ciekawa, gdzie Michael spędził ten cały miesiąc, ale bałam się go wcześniej o to zapytać. Był taki... straszny, a kiedy spojrzałam mu w oczy, poczułam chłód.
-Czy nadal zadajesz się z tymi chłopakami? Mam na myśli tych...
-Tak.- odpowiedział krótko. Mama opuściła w końcu rękę i usiadła po drugiej stronie stołu.

Przez cały czas bacznie przyglądała się bratu... jakby zaraz miał wyskoczyć przez otwarte okno i już więcej nie wrócić.
-Michael... myślę, że to nie jest dobrze towarzystwo dla ciebie.- ciągnęła mama z zatroskaną miną.- Jesteś mądry, powinieneś pójść na jakieś studia. Graniem po klubach, dla pijanej publiczności, do niczego nie dojdziesz. Nic tym w żuciu nie osiągniesz.
Spojrzałam w lustro, aby zobaczyć minę brata. Nigdy nie lubił, kiedy mama poruszała temat jego przyszłości, a robiła to dość często. Nic jej nigdy nie pasowało. Szczerze mówiąc interesuje ją tylko to, co powiedzą ludzie. Przecież to nie do pomyślenia, żeby syn Pani prokurator, jeździł na motorze i grał po klubach z marginesem społecznym. Tak mama mówiła o jego nowych kolegach. Nawet nie zamieniła z nimi słowa, a już jest uprzedzona. Michael wydawał się powoli tracić cierpliwość. Znikł mu z twarzy spokój, a na jego miejsce wtargnęła się lekka irytacja. Spojrzał na podłogę i zakrył twarz dłonią.
-Mamo, to jest moje życie... i sam zdecyduje co z nim zrobię.- odpowiedział po chwili. Jego głos był obojętny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć.- Nie jestem już małym chłopcem, i nie będziesz mi dyktować z kim mam się zadawać. Poza tym... nie masz prawa oceniać moich znajomych, ponieważ nie zamieniłaś z nimi ani zdania.
-Nie musze z nimi rozmawiać. Wystarczy mi to, co zrobili z tobą!- krzyknęła mama opierając się rękami o stół.- Te wszystkie imprezy... włóczenie się po nocach, granie po barach. To przez nich uciekłeś! Przez cały miesiąc zamartwiłam się o ciebie, ale to przecież dla ciebie nic nie znaczy!

-Mylisz się... to nie przez nich uciekłem, tylko przez ciebie! Miałem dość suszenia głowy i wiecznych pretensji.- nawet nie zauważyłam, kiedy Michael znalazł się przy drzwiach kuchennych. Teraz stał oparty o framugę i było widać, że był porządnie zdenerwowany. Pomyślałam sobie, że będzie lepiej jeśli się ulotnię. Nie chciałabym, aby zobaczył, że ich podsłuchuję. Zresztą rozmawiają tak głośno, że nie będę miała najmniejszego kłopotu z wysłuchanie dalszej części z pokoju. Wstałam, ale kiedy zamierzałam się odwrócić i pójść na górę, Michael odwrócił głowę i wbił swoje ciemne oczy wprost we mnie. No to nici z mojego planu. Przynajmniej nie widział, że siedziałam. Pośpiesznie udałam się do pokoju i położyłam na łóżku. Z dołu dochodziły mnie strzępki rozmowy, która tak bardzo chciałam usłyszeć.
-Nie mów tak! Wszystko co robię, to dla twojego dobra!- tłumaczyła się mama. W jej głosie było słychać rozpacz.
-Poprawka... nie dla mojego, tylko dla swojego. Tak naprawdę, wcale nie obchodziło cię to gdzie jestem, z kim i co robię. Obchodziło cię natomiast, gadanie ludzi, że wspaniała Pani Prokurator nie umie sobie poradzić z własnym synem. Przecież to mogłoby ci zrujnować karierę... nie prawdaż mamusiu?
No to był cios poniżej pasa. Spodziewałam się, że mama teraz wybuchnie płaczem, lub zasadzi mu w twarz, jednak nie zrobiła nic. Teraz przynajmniej wiem, że mamy z bratem podobne zdanie, jeśli chodzi o obawy mamy.
-Jak możesz tak mówić? Ja tylko chcę, abyś żył w przyszłości w dostatku i był szczęśliwy.- usłyszałam w końcu jej zasmucony głos.
-Będę szczęśliwy, jeśli w końcu pozwolisz mi decydować o własnym życiu.– odpowiedział Michael- Wydaje mi się, że powinienem się wyprowadzić.
-Co takiego? Dlaczego!?
Więcej niestety nie zdołałam usłyszeć. Rano obudził mnie odgłos zamykanych drzwi wejściowych. Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę, aby sprawdzić która godzina. Według zegarka, zaczynałam lekcje już za godzinę. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i pobiegłam do łazienki.

Umyłam się szybko i uczesałam, po czym zeszłam do kuchni aby coś zjeść. W żołądku burczało mi niemiłosiernie, gdyż po powrocie poprzedniego dnia ze szkoły, nic nie jadłam. W pomieszczeniu nie byłam sama.
Michael siedział pochylony przy stole, nad nie ruszonym talerzem z płatkami. Zastanawiałam się, czy powie mi coś, odnośnie mojego wczorajszego podsłuchiwania. Wyciągnęłam z szuflady nóż i przymierzałam się do ukrojenia, kromki chleba. Kiedy moje śniadanie było gotowe, usiadłam po drugiej stronie stołu i spojrzałam na brata. Siedział cały czas w tej samej pozycji, jedną ręką podpierając sobie głowę, a drugą trzymając na kolanie.
-Co się tak gapisz?- odezwał się w końcu. Jego głos nie był już taki spokojny jak wczoraj.
-Zastanawiałam się, dlaczego nie jesz śniadania.- odpowiedziałam po chwili. Szczerze mówiąc zastanawiałam się, nad czymś innym, ale nie chciałam go denerwować jeszcze bardziej.
-A co... masz na to ochotę?- podniósł głowę i spojrzał na mnie, gniewnym wzrokiem. Jego oczy były jeszcze ciemniejsze niż poprzedniego dnia. Zaczynałam się go bać!- mogę ci odstąpić. Mnie się nic nie stanie jeśli raz nie zjem śniadania...za to, ty mogłabyś stracić za dużo kalorii...
Z wrażenia upuściłam kanapkę na talerz. Wiedziałam, że Michael potrafi być wredny, ale nie myślałam, że aż do tego stopnia. Przecież nic złego nie powiedziałam, ani nie zrobiłam... więc dlaczego tak się zachowuje?
Czułam się strasznie, a łzy cisnęły mi się do oczu. Jedyne co chciałam teraz zrobić, to nawrzeszczeć na niego i wybiec z domu. Miałam wszystkiego dość i to też postanowiłam zrobić.
-Dlaczego mi to robisz Michael?! Do cholery.. co ja co zrobiłam?!- teraz już krzyczałam przez łzy.- Taką wielką radość sprawia ci pastwienie się nade mną?! Myślałam, że chociaż ty jesteś mądrzejszy od reszty liceum, ale myliłam się. Jesteś taki sam jak oni... zakochany w sobie, palant. Wampir, żywiący się cudzym nieszczęściem!- moja wypowiedź musiała wywrzeć na nim piorunujące wrażenie. W prawdzie widziałam jak przez mgłę, bo oczy miałam pełne łez, ale zdążyłam zauważyć, że patrzył na mnie z wytrzeszczonymi oczyma. Był wprost zszokowany. Podniosłam z podłogi plecak, i wyszłam z domu, głośno trzaskając drzwiami.
***

Nie wiem kiedy dodam kolejny odc, bo zapowiada się ciężki tydzień. Raczej nie będę miała na to czasu...
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 17:08   #9
Coca-Cola
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Ojacie ale to usypiajace..
Ziewam, ziewam, śpie..
zZzzzZZzZZZZZzzzZzZzZzZZZ
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.11.2008, 17:11   #10
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Krwawe Przeznaczenie...

Cóż... wszystkich nie uszczęśliwię. Każdy ma inny gust.

Atlantis, napisałam wcześniej, że wieczorem dodam 2 odc, więc nie powinieneś się tak dziwić. Następny możliwe, że dodam dopiero za 2tyg, więc wszyscy zdążą przeczytać.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 02.12.2008 - 16:20
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz

Tagi
fantasy, wampiry, wilkołaki


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 05:27.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023