Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 17.01.2005, 16:59   #1
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie "Mars" (uwaga! Osła dzieło :P)

A jednak postanowiłem stworzyć nowy topic z mojim dziełem (prawdę mówiąc wszyscy mi zalecali, by stworzyć nowy topic, więc tak zrobię . Mam nadzieje, że komuś znów się spodoba moja kolejna opowieść i będzie wychwalana, chociaż jak znam życie, wcale tak nie bedzie . Dobra zaczynamy!




-Strzec się….uciekaj….uciekaj….
-Aaa! (dyszy) Chryste Panie, ale sen…., która w ogóle jest godzina? (spojrzał na zegarek), hmm…akurat w samą porę się obudziłem. Założę swoje ubranie robocze i biegnę się zameldować.

Daniel był mechanikiem i sprawdzał urządzenia elektryczne jak komputery, windy, drzwi automatyczne itp. Pracował na czerwonej planecie, zwaną przez na ziemian Mars już 5 lat. Nie zdarzały mu się żadne wpadki techniczne, był doświadczonym inżynierem. Daniel po przebraniu się, wyszedł ze swojego pokoju kierując się do człowieka, który nadzorował nim.
-Hej John otworzysz mi czy mam wyjąć twoją broń i cię zastrzelić? Hehe….
-Wiesz Daniel? bardzo śmieszne prędzej ty byś gryzł ziemie zanim byś ty wyciągną rękę w stronę mojego pistoletu.
-Dobrze, już dobrze nie bulwersuj się tak, tylko zażartowałem. To możesz już otworzyć mi te drzwi? Czy mam czekać, aż mój szef sam do mnie przyjdzie?

-Już, już -pisze coś przy komputerze-dobra drzwi odblokowane możesz wejść
-Dziękuje
-Ech już mnie to nudzi codziennie mówisz to „dziękuje”, mógłbyś już tego nie mówić.
-Wiesz trzeba za coś dziękować, bo tak to nic innego dla mnie nie robisz, dobra później pogadamy muszę lecieć, bo się spóźnię!
Daniel pospiesznym krokiem przebiegł korytarz, który prowadził do centrum dowodzenia.
-No udało ci się przyjść punktualnie, a teraz nic nie mów i słuchaj. W sektorze 3G zostało coś naruszonego, wysłałem już tam Sonie i Paula. Zapewne jak przyjdziesz tam, to już będą mieli pełny raport na temat uszkodzonego urządzenia. Weź swoje narzędzia i ruszał. Wiesz chyba, że w tym sektorze jest wentylator, który utrzymuje dla nas ciśnienie i na pewno wiesz, co by się z nami stało gdyby to urządzenie przestało funkcjonować?

-Tak, tak wiem porozwalało, by na głowy.
-Dobrze, ale nie zostawajmy przy tej wersji, tylko idź sprawdzić co nawaliło i to napraw.
-Już ruszam.
Daniel wziął swoje narzędzia, którymi nie jedno naprawił w tej bazie. Poszedł do windy i zjechał do sektora 3G. Gdy doszedł zastał już swoich znajomych przy tej machinie.
-No widzę, że już coś odkryliście prawda?
-Tak całe szczęście nic się nie stało z wiatrakiem, tylko spalił się jeden procesor przy chłodniku.
Powiedziała Sonia
-No to dajcie mi to zobaczyć.
Daniel zajrzał do chłodnicy i stwierdził
-Cholera jasna reperacja trwać będzie z parę dni, całe szczęście, że tylko jedna chłodnica poszła, bo inaczej byśmy się trochę ugotowali.
-A my jeszcze jesteśmy tu potrzebni? Czy mamy iść to zgłosić naczelnemu?
Zapytał Paul

-Nie nie zostańcie, przydacie się, poza tym nic nie wiadomo czy nie utnie mi ręki przez tą chłodnice hehe….
Inżynier grzebał tak przy tej chłodnicy, a Sonia i Paul stali nad nim i podawali mu narzędzia. Rozmowa toczyła się na wszelakie tematy, ale Paul zbudził mały niepokój, gdy powiedział:
-Chciałbym się wyrwać w końcu z tej planety i wrócić na ziemie, ostatnio dręczy mnie taki sen, słyszę jakieś głosy, które mnie ostrzegają przed czymś, a następnie karzą uciekać
Daniel walną się głową o blach
-Co?!...Auć! moja głowa!
-Pokaż zobaczę czy nie zraniłeś się-Sonia obejrzała głowę-Hmm…będzie mieć dużego guza, mocno się walnąłeś.
-Wyliże się z tego, ale dobra, Paul o czym ty mówiłeś??
-To, że śnią mi się jakieś dziwne koszmary…
-Na, którym ktoś lub coś mówi ci byś uciekał??
-Tak, a co?
Daniel po cichu zaczął mówić do siebie:
-Dziwne dziś śniło mi się to samo, zbieg okoliczności? Czy tylko coś sobie ubzdurałem.
Zaniepokojony Paul powiedział:
-Daniel wszystko w porządku??
-Tak jest wszystko ok.
-To czemu się na wystraszyłeś
-Może zmienimy temat dobrze?
-Dobrze, dobrze.
Paul posłuchaj się kolegi i specjalnie szybko wymyślił nową rozmowę, by Daniel mógł zapomnieć o tym co przed chwilą się stało, aż nagle.
(CYK!)
-Cholera jasna! Akurat teraz?! Mogła ta głupia elektrownia znaleźć sobie inny moment, by się wyłączyć! Lub powinni zakupić nową!

-Tak w takiej ciemnicy dużo nie zdziałasz.
Oznajmił Paul
-Całe szczęście, że ten wiatrak jest zasilany przez inną elektrownie.
Powiedziała Sonia
-Nie przez elektrownie, a przez baterie jądrowe, które potrafią działać przez 100 lat
-A kiedy wiadomo, że trzeba je wymienić?
-Zanim ty Paul byłeś w tej bazie to miałem okazje wymienić taką jedną bateryjkę, otóż personel jest przenoszony na chwilę do drugiej bazy na marsie, a ja w specjalnym kombinezonie zmieniam baterie, naturalnie nie robie tego sam. W tym cała filozofia, a skąd wiemy kiedy zmienić? Komputer nas o tym informuje ile procent zażycia jest. Jak dobrze pamiętam to procent jest taki, że na pewno już mnie to nie będzie jak będą zmienić baterie hehe…
-Cóż mogli by już włączyć ten prąd, jak my mamy w takich warunkach pracować?
Cała trójka siedziała i oczekiwała kiedy w końcu zapali się światło, latarkę chociaż posiadali, ale za mało oświetlała. Przy rozmowie czas szybciej zleciał i zanim zauważyli, to minęło 4 godziny, a i w końcu włączyli prąd.
-No nareście! Tylko szkoda, że tak późno, trudno zobaczymy się już jutro, bo nie zamierzam siedzieć dłużej w podziemiach.
-Dobra to chodźmy.
Cała grupka wróciła tą samą drogą co przebył Daniel i każdy poszedł już do swych pokoi, lecz Daniel musiał jeszcze zameldować się dowódcy i opowiedzieć, co się zepsuło i jak się to stało.
-John możesz otworzyć?
-Tak-wpisuje coś- ok. już otwarte
Już trochę wolniejszym krokiem niż rano przebył korytarz i doszedł do szefa:
-Więc co się stało tam na dole?
-Jedna chłodnica poszła, naprawa będzie trwać parę dni, no jeżeli dalej ta wspaniała elektrownia będzie wysiadać, to pracę mogą potrwać z miesiąc! Więc proszę, żeby coś zrobiono z tą durną machiną!
-Dobrze napisze do Ziemi, by następnym przylotem przywieźli nową elektrownie, zrobię to nawet zaraz.
-Dziękuje, a czy ja mogę już pójść do swojego pokoju?
-Tak dziś już skończyłeś pracę miłego odpoczynku.

Danielowi przed snem przypomniały się słowa Paula, który powiedział, że śniło się mu jakieś głosy, które go ostrzegały przed czymś. Myślał nad tym z godzinę czy to tylko przypadek, czy jakiś znak, że on i Paul śnili o tym samym. Po rozmyśleniu Daniel usną.

CDN.

No i jak? Początek nudny? Wiedziałem...., a zapewne tyle błędów porobiłem . Nastepny odcinek byc może bedzie w sobote, lub wcześniej jak będe miał czas.

__________________

Arthas, my son
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 19.01.2005, 16:45   #2
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie Odcinek 2 wow! :O

Udało mi się znaleść czas na nowy odcinek , żeby nie było, że jam statsiasz, to wykasowałem swój ostatni post.


Noc dla mechanika, była nie spokojna, ponieważ znów mu się coś złego śniło:
-Masz ostatnią szanse! Uciekaj! Odleć na Ziemie! Twoja ostatnia szansa! Odleć następnym konwojem!!
-Kim jesteście?!
-Uciekaj….uciekaj….

Daniel obudził się cały spocony, przerażony rozejrzał się wokół swojego pokoju i spytał samego siebie-o co tu chodzi?- szybko skierował wzrok na zegar i stwierdził, że znowu został obudzony w samą porę. Wstał, ubrał się i wyszedł w stronę centrum. Po drodze spotkał Paula ze swoimi bagażami:
-Paul co ty robisz? Przeprowadzasz się do innego pokoju?
-Nie

Po twarzy Daniel poznał, że musiało co się jemu strasznego wydarzyć, był cały mokry od potu i na domiar złego strasznie się strząsł.
-To o co chodzi? Wracasz na Ziemie?
-Tak nie mogę już tu dłużej wytrzymać!!
-Hej hej spokojnie nie krzycz tak jeszcze wczoraj, jakoś normalnie żyłeś, a teraz? Nagła zmiana?
-Przybliż się- rozgląda się- nie mów nikomu, bo jeszcze uznają mnie za wariata i mnie zamkną. Dziś w nocy miałem straszny koszmar, jakieś głosy mówiły mi, że to moja ostatnia szansa na ucieczkę, mówiły mi, bym poleciał ostatnim konwojem, który ma przywieść nową elektrownie.
Daniel zbladł z przerażenia.
-To…tobie…też się śniły te głosy?!
-Co?! Więc jednak nie zwariowałem! Mówię ci Daniel uciekaj ze mną! Czuje, że coś ma się tu wydarzyć!
-Nie to na pewno zbieg okoliczności, za dużo pracujemy i może przez to mamy podobne sny, powinieneś odpocząć, na pewno to minie.
-Minie? MINIE?! Wątpię ja mam już dość czerwonej planety! Ja odlatuje! Radzę ci byś postąpił tak samo jak ja!
-Ja zostaje
-Jak sobie chcesz nie mów, że cię nie ostrzegałem!
Paul odszedł od Daniela kierując się w stronę lądowiska statków, by oczekiwać na przylot pojazdu, który ma przywieść nową elektrownie. A Daniel poszedł do naczelnego, by zgłosić się i wrócić do naprawy chłodnicy. Ale przedtem porozmawiał z Johnem:

-Hej Daniel, zaraz ci otworze drzwi
-Zaczekaj John masz może chwilkę?
-Na co?
-Na rozmowę
-No jak ty masz czas na pogawędkę, to możemy pogadać ja i tak nie mam na razie niczego ciekawego do roboty.
-No więc mam małe pytanie, czy ostatnio nie śniły ci się jakieś koszmary?
-Koszmary powiadasz? Hmm…wczoraj i dziś śnił mi się dziwny sen.
-Jaki?
-Za bardzo nie wiem co opisać, bo słyszałem tylko jakieś głosy, typu „uciekaj”, a dziś jakieś ostrzeżenia, żeby opuścić Mars.
-John nie wiem czy mi uwierzysz, ale śniło mi się dokładnie to samo! Także Paulowi, to się śniło, a nawet zbytnio się tym przejął i zamierza opuścić planetę.
-Nie czas na żarty Daniel!
-Ale ja nie żartuje! Może powinniśmy opuścić planetę jeszcze dziś?
-Oj uspokój się może śnił ci się podobny sen i myślisz, że miałeś identyczny, nie masz czym się martwić, na pewno jesteś zbyt przepracowany jak ja i takie wariactwa mogą się zdarzyć.
-Ale ja nie zwariowałem!
-Dobrze dobrze później pogadamy teraz idź to szefa.
John wpisał kod dostępu do drzwi i wpuścił Daniela do centrum. Daniel zaczął się bardzo martwić tymi snami, rozmyślał chwilę czy nie powinien opuścić planety z Paulem? Doszedł do naczelnego:

-Witaj Daniel dobrze się dziś spało?
-Proszę nic nie mówić, możemy przejść do pracy?
-A co się stało? Zasnąć nie mogłeś?
-Mam pewne pytanie dla pana.
-Tak? jakie?
-Czy może panu śniły się jakieś koszmary ostatnio?
-Koszmary? Nie nic mi się nie śniło.
-Na pewno?
-Tak na pewno ja zazwyczaj nie pamiętam już swoich snów.
-A jeszcze jedno kiedy ma przylecieć statek z nową elektrownią?
-Kiedy?- Spojrzał na zegar- Już właśnie odlatuje, nasi mechanicy idą zamontować nową elektrownie. A przy okazji nie wiesz czemu Paul odleciał na Ziemie?
-Nie, nie wiem czemu.
(CYK) Rozległa się ciemnica,
-No proszę widać, że już montują nowe zasilanie. Za parę minut powinna zostać zainstalowana.
Jak dowódca powiedział, to tak było, czekanie nie trwało zbytnio długo 10 minut i światło znowu się włączyło.
-No dobra mamy już prąd to możesz wracam do naprawiania chłodnicy.
-Dobrze już się biorę za robotę, a jeszcze jedno!
-Tak?
-Czy Sonia także tam będzie?
-Już jest
-Acha, dziękuje już ruszam.
Daniel skierował się do windy i zjechał do sektora 3G, gdzie właśnie naprawiał chłodnice. Po dotarciu na miejsce zastał Sonie oczekującą na niego.

-Ok. już jestem Sonia możemy brać się do roboty
-Dobrze
Praca trwała w milczeniu, nikt nic nie miał do powiedzenie lub nie mieli o czym rozmawiać. Tylko Daniel dawał znaki jakie narzędzia potrzebuje. Po godzinie pracy Sonia odezwała się pierwsza
-Nie wiesz czemu Paul opuścił planetę?
Daniel przestał majstrować przy urządzeniu, spojrzał na Sonie i odpowiedział:
-Wiem, wiem czemu opuścił planetę i czuję, że ja i John powinniśmy zrobić to samo, ale następny transport nie wiadomo kiedy będzie.
-Czemu taki zdenerwowany jesteś?
-Czy może miałaś jakiś koszmar dziś?
-Hmm…tak, tak miałam, że jakieś głosy ostrzegały mnie przed czymś, ale co ma, to wspólnego z wyjazdem Paula?
-To, że to był jakiś znak! John, Paul ty i ja mieliśmy jakąś wizje! Ale tylko jeden zrozumiał ją i zdążył uciec!
-Chcesz mnie nastraszyć prawda?
-Nie, mówię całkiem poważnie.
(CYK)
-Co się stało?!
-Nie mam pojęcia! Jak wiem założyli dziś nową elektrownie, to nie wiem czemu się znów wyłączyło.
-Może kupili jakąś słabą i teraz coś przy niej robią.
-Może masz racje przeczekajmy chwilę
Dwójka czekała, rozmawiając o innych tematach. Po kilku godzinach zaczęli się niepokoić.
-Coś tu nie gra.
-Może zasilanie się spaliło i…wiesz
-Pójdę do telefonu awaryjnego i spytam co się dzieje. Zostań tutaj zaraz wracam.
Szybkim krokami bohater kierował się korytarzami w stronę telefonu. Gdy znalazł już swój cel usiłował się dodzwonić
-No w końcu, ledwo co w tej ciemnicy widać, dobra zobaczmy czy telefon działa.
Wykręcił numer do centrum i czekał kiedy ktoś odbierze, czekał i czekał, ale nic. Nikt nie odbierał.

-Co jest?! Jest tam kto?! Co tu się dzieje?!
Szybko odłożył słuchawkę i przemyślał chwilę czemu nikt nie odbiera, ale żadnej hipotezy nie mógł ułożyć. Postanowił wrócić do Sonii i poinformować ją, że coś się dzieje.
-i co? Wiesz czemu nie ma światła?
-Nie
-Jak to nie, nie? Nie chcieli ci powiedzieć?
-Z nikim nawet nie rozmawiałem, nikt nie odbierał!
-Co się dzieje? Żarty sobie jakieś robią?
-Wątpię, mam pomysł. Zaczekaj tutaj, a ja pójdę drogą awaryjną do centrum. Masz dużo jeszcze baterii w latarce?
-Tak na dwie doby starczą
-No nawet na tyle się nie przydadzą, ale dobra czekaj tutaj, a ja idę dowiedzieć się czegoś
-Uważaj na siebie
Daniel szedł ciemnymi i wąskimi korytarzami, nic nie słyszał prócz swoich kroków i oddechu. Kierował się w stronę schodów, które prowadziły na drogą do centrum. Przeszedł mostek, pod którym znajdował się nie zbadany dół i dotarł do schodów, które wiadomo gdzie prowadziły. Po przejściu schodów, inżynier rozejrzał się i nikogo nigdzie nie widział, szedł wolnymi krokami, przechodząc przez ciemnicę, która ogarniała całą bazę. Dotarł w końcu do znajomego korytarza, gdzie znajdowały się drzwi do jego pokoju, szedł dalej wiedząc, że zaraz znajdzie się przy stanowisku Johna, ale…jego tam nie było. Z przerażeniem rozejrzał się czy przypadkiem niegdzie w pobliżu nie stoi. Zauważył natomiast, że drzwi do centrum są otwarte. Nie myśląc ani dłużej wszedł do korytarzu, który prowadził do szefa. Z daleko zauważył, że naczelny stoi odwrócony do okna już szczęśliwy, iż wreścię zobaczył kogoś żywego, podbiegł wołając do niego:
-Hej szefie!

Lecz on dalej stał
-Co jest?
Daniel podszedł bliżej do naczelnego, a gdy klepną go w ramie:
-Hej wszystko w porzą…
-Urgh….
-Jezu Chryste!!

Daniel szybko się odsuną od zombie, rozglądał się czy nie ma żadnej broni. Zombie zbliżał się coraz bardziej, a mechanik już myślał, że to jego koniec gdy przed ostatniej chwili zauważył, że nad nim jest gaśnica. Uniósł gaśnice i rzucił w potwora, co spowodowało przewrócenie monstra. Daniel dla pewności zaczął kopać stwora, by ten już nie wstał.
-Masz! Giń! – dyszy- co tu się do cholery dzieje?!
-Muszę wracać po Sonie!
Wychodząc na główny korytarz gdzie stacjonował John, to przyuważył, że jakieś dwie sylwetki kierują się w jego stronę. Nie myśląc ani chwili wbiegł to toalety i zablokował drzwi gaśnicą, po tym odwrócił się, by upewnić się, że nikogo tu nie ma, ale przyuważył, ślady krwi prowadzące do jednej z kabin. Podszedł do kabiny złapał wielki oddech i mocnym kopem otworzył kabinę , tam:
-Nie dorwiecie mnie żywcem!- wycelował strzelbą w stronę Daniela- Żywe ścierwa!
-Nie stój! To ja Daniel! Poznajesz?
-Co? Daniel? Ty żyjesz?
-Jak widzisz jestem cały, nie wiesz co tu się stało?!
-Cóż, gdy ty siedziałeś nad tą chłodnicą, to po jakimś czasie wysiadł prąd, a następnie wszędzie widziałem jakiś znaki, wszędzie była krew! Latały jakieś demony i wszystkie drzwi pootwierały się. Ja nie zaspokojony chciałem sprawdzić czy nic nikomu się nie stało, aż od tyłu zostałem zaatakowany!

-Właśnie widzę nie wyglądasz zbyt dobrze.
-Tak drań pogryzł mnie mocno w lewą rękę, przynajmniej odwdzięczyłem się mu strzelając go w głowę. Zapewne widziałeś ciało.
-Ciało? Żadnego ciała nie widziałem!
-Jak to?! Czyżby one były?
-O nie!
-Spokojnie, na razie mam dużo amunicji w broni i póki co jesteśmy tu bezpieczni, powinniśmy się udać do elektrowni i włączyć ją ręcznie, a gdy to zrobimy pójdziemy to centrum, żeby wysłać wiadomość do Ziemie, by przesłali ekipę ratowniczą.
-Tylko jest jeden problem jeszcze?
-Jaki znowu?
-Sonia! Jest na dole w sektorze 3G! Musimy po nią iść!
-O Chryste, módlmy się, żeby jeszcze żyła.
-Nie mamy chwili do stracenia musimy iść po nią natychmiast!
Gdy Daniel powiedział te słowa coś zaczęło się dobijać do drzwi…

CDN.

__________________

Arthas, my son
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 23.01.2005, 13:16   #3
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie Odcinek 3 :O

Znów zostałem zmuszony usunąc swój post^^. Macie kolejny odcinek:


-Chryste! Coś próbuje tu wejść!
-Odsuń się, stanę przed drzwiami i jak uda się temu czemuś tu wejść, strzelę w to!
John staną naprzeciwko drzwi celując strzelbą w nie i oczekując najgorszego. Drzwi były pchane coraz mocniej, tylko gaśnica ledwo co przytrzymywała otwarcie. Nagle….

-Coś nie tak! – wykrzykną John – Nagle się uspokoiło, zrezygnowało?
-Uważaj lepiej, może rozpęd chce wziąć?
Czekali obaj kilka minut i nic. Nic już nie dobierało się do nich. Panowie postanowili odblokować wejście i zbadać sytuację.
-Może zdejmiemy już tą gaśnicę i sprawdzimy czy to coś, tam wciąż jest?
-Wydaje mi się, że nie mamy wyboru.
-Nie obawiaj się wazie czego, mamy strzelbę.
John zdjął gaśnice i otworzył drzwi, szybko wyją strzelbę i wyszedł na korytarz nerwowo się rozglądając. Ale nic prócz egipskiej ciemności nie widział.
-Chodź! Droga jest wolna!
-Już biegnę!
-Musimy iść ratować Sonie, póki nie jest za późno! Prowadź Daniel, ty wiesz, którędy iść do sektora 3G.
-Pomyśleć, że ty tu pilnujesz, a nie znasz się dobrze na planie.
-Wiesz, korzystałem tylko z wind, a drogami awaryjnymi jeszcze mi się nie zdarzyło chodzić. Zresztą nie mamy czasu się kłócić! Prowadź!
-Dobra, szybko! Tędy!
Daniel i John biegli przez ciemne korytarze w stronę schodów awaryjnych. Nikogo nie słyszeli, ani nie widzieli, nawet już zapomnieli o tajemniczym stworze, który chciał się do nich dostać. Gdy dobiegli do pierwszych schodów, to John krzykną:
-Hej zaczekaj!
-Co się stało?
-Chyba kogoś słyszałem.
-Skąd gdzie?
-Nie wiem skąd zaczekaj chwilę może znów się odezwie!
Nagle bohaterowie usłyszeli kogoś głos za ścianą
-Jest tu ktoś?! Pomocy! Utknąłem!

-Gdzie jesteś?! – dopytał John – Powiedz gdzie jesteś!
-Jest tam kto?! Och nie! Nie proszę nie! Nie!! NIEE!!! AAAARGH….
Daniel i John stanęli chwilę mając nadzieje, że jeszcze usłyszą głos, lecz na marnie, jedyne co słyszeli do mocne walenie w ścianę i dźwięk łamiących się kości.
-Jezus Maryja, musimy się uciec z tej planety.
Powiedział przerażony Daniel
-Najpierw, to musimy przeżyć, stanie i czekanie nie przywróci życie temu biedakowi, a tym bardziej nie uratujemy Sonii! Ruszajmy dalej!
Koledzy schodząc szybko do podziemi, to znów towarzyszyła im wielka cisza, nic prócz swoich kroków nie słyszeli. Ich cel był coraz bliżej, ale czuli coraz większy nie pokój, biegnąc tak przyuważyli, że na ścianach jest bardzo dużo krwi, która układała jakieś napisy. Daniel powiedział:
-Jasna cholera! Jak ostatnio biegłem tędy, nie było tego!
-Ja tu zaraz oszaleje! Matko Boska! Tu coś pisze!
Na ścianie widniał napis: „ NIE UCIEKNIECIE! MIELIŚCIE SZANSE TERAZ WSZYSCY ZGINIECIE!!”. Po przeczytaniu napisu na ścianie, zewsząd zaczęli słyszeć jakieś jąkania. John przyjął postawę gotową do strzału. Odgłosy słyszano coraz bliżej, aż nagle z ciemności wyłoniły się dwie sylwetki.

John bez zastanowienia zaczął strzelać, dwie postacie, które kierowały się do nich wolnymi krokami. Po oddaniu strzałów, monstra upadły. Dla upewnienia podszedł sprawdzić czy, oby na pewno zabił te potwory, po zbadaniu zwłok stwierdził, że nie stanowią już zagrożenia.
-Nie żyją, biegnijmy dalej!
Daniel jeszcze spojrzał na zwłoki z przerażeniem i szybkim krokiem przeszedł po nich kierując się już do miejsca gdzie pozostawił Sonie samą. Przeszli most, pod którym był wielki ciemny dół, który nie został jak dotąd zbadany. Byli coraz bliżej, a bohaterowie mieli coraz większą nadzieje, że ona wciąż żyje i ma się dobrze. Biegli już znajomym korytarzem, który prowadził tylko do pokoju, gdzie były chłodnice.
-Dobra już prawie jesteśmy!
-Zaczekaj John nic nie wiadomo co mogło się jej stać, na wszelki wypadek bądźmy ostrożni.
-Dobrze będę uważał, hej zaraz widzę ją! Sonia!
Daniel szybko pobiegł do niej, żeby upewnić się, czy nic jej się nie stało. Kobieta siedziała na pudle cała i zdrowa nie wyglądała na przerażoną, ani na ranną. Chociaż już wzrokiem było można ocenić jej stan, to mechanik i tak zapytał:

-Nic ci nie jest Sonia?
-Nie, a co miało mi by się stać?
-Dzięki Bogu!
-Czy możesz mi powiedzieć co jest tu grane? Dowiedziałeś się czemu nie ma światła? I co tu robi John? Musiałeś kogoś tu ściągać?
-Wszystko po kolei wytłumaczę, ale musimy ruszać opowiem ci do w drodze
-Gdzie musimy ruszać? Chłodnice trzeba zreperować, a ty gdzieś mnie z Johnem zabierasz??
-Nie ma czasu na kłótnię! – Wrzasną John – Sonia musimy uciekać z tej planety!
-Czy ktoś w końcu mi powie co jest grane?!
-Tak, ale chodźmy już!
Kiedy bohaterowie ruszyli w stronę schodów awaryjnych, to Daniel zaczął wszystko opowiadać kobiecie:
-Kiedy doszedłem do centrum, to zamiast naczelnego spotkałem jakiegoś potwora!
-Ja mam w to wierzyć?
-A w to także nie uwierzysz?
Powiedział John i szybko zaczął strzelać w zombie.
-O Matko!
Krzyknęła Sonia
-Szybko musimy uciekać! Jest ich za dużo!
Biegli ile w sił w nogach, lecz gdy przechodzili mostem pod, którym była dziura. Wszyscy stanęli i poczuli lekkie strzęsienie.
-Co tak strzęsie?
John rozglądał się szybko, ale nic nie widział przyczyny tych wstrząsów, aż nagle przerażony Daniel spojrzał na most, potem na belki przetrzymujące most i powiedział:
-Ten most zaraz się zawali….SZYBKO biegnijmy!!
Most zaczął pękać i rozlatywać się, dzięki temu odcięło, to drogę tych żywych trupów, ale Sonia nie zdążyła stanąć na glebie i złapała się resztki mostu.
-Aaaa!
-Sonia!
-Pomocy! Wyciągnijcie mnie!
-Trzymaj się Sonia! Zaraz ci pomożemy!
Daniel położył się na glebie i przyczołgał się, żeby przybliżyć się do niej, ale nie spaść.
-Łap moją rękę! – wystawił rękę – jeszcze trochę!
-Nie…nie dosięgam! Zaraz się puszcze!
-Trzymaj się! Łap moją rękę!!
-Nie…dam rady!
Sonia trzymała się jeszcze chwile tej rury, ale nie niestety, już dłużej wytrzymać nie mogła i spadała do ciemnej dziury
-Aaaaa……
-Sonia! Nie! Spadła, a ja jej nie uratowałem…
John nie wiedział co powiedzieć, podszedł do Daniela i usiłował go pocieszyć choć sam zadowolony z tego wypadku nie był. Wziął mocny oddech, staną, i powiedział:
-Och Sonia…nie zdążyłem ci tego powiedzieć, ale to słowo i tak nie przywróci ci życia.
Nagle ze ściany słyszeli mocne walnięcia.
-Daniel też mi jest przykro, ale stanie tak nic nie da! Uciekajmy lepiej, bo coś tu chce nas dorwać!
Inżynier spojrzał ostatni raz na ciemny rów i wraz z Johnem skierowali się do schodów awaryjnych. Biegli po schodach bardzo szybko, bo słyszeli jak to coś biegnie w ich stronę.
Gdy dobiegli na piętro gdzie było centrum, John szybko zamkną drzwi i zablokował je gaśnicą:
-Dobra może, to go powstrzyma na jakiś czas. Teraz musimy biec do elektrowni!
Gdy oddalali się od zablokowanego wejścia do schodów, to słyszeli tylko walenie i mocne drapanie. Bohaterowie przechodząc przez korytarz, usłyszeli jakieś głosy.
-Słyszałeś? Skąd one?
-Zaczekaj – John włożył rękę do kieszonki i wyją krótkofalówkę – chyba ktoś się odezwał! Szeregowy John zgłaszam się! Czy ktoś mnie słyszy?

-….sły….al…..esz…..
-Nie mogę was złapać możesz powtórzyć?
-…jeste….przy wejściu do zbro…..uacja jest opa…..kać?
-Za słaby zasięg lub coś zakłóca rozmowę.
-Udało mi się tylko zrozumieć, że są przy zbrojowni?
-To także ja zrozumiałem, ale zbrojowni nie mamy jednej w bazie. Spróbuje jeszcze raz zagadać
-Możecie powtórzyć słabo was słyszymy! Coś zakłóca rozmowę! Odbiór!
-….y….także słab…..szymy….powiedzcie gdzie jest…..
-Jesteśmy przy centrum dowodzenia i usiłujemy się dostać do elektrowni
-Czy z tobą…..est…..żywy?
-Czy ze mną ktoś jest? Tak jedna osoba, a ilu was jest?
-Dwóch
-Pracownik, cywil? Czy strażnik?
-Szere….Kain i……ust….
-Jeden żołnierz, a drugi to nie wiem, w której zbrojowni jesteście?!
-…..sek….1A
-Chyba sektor 1A, to niedaleko elektrowni! Czekajcie tam na nas i trzymacie się, postaramy się do was szybko dojść! Bez odbioru!
-Dobra chodźmy szybko do nich!
-Hej zaraz patrz! Tam jest jakiś strażnik! Hej tutaj!
John podbiegł do tajemniczej osoby, jednak gdy stał już bardzo blisko, okazało się, że to Zombie

-John! On ma broń!
Żołnierz miał szczęście, bo Daniel wrzasną w samą porę, więc udało mu się szybko odskoczyć, ale potwór nie dał za wygraną i strzelał na ślepo.
-Na ziemie!
Szybko położyli się na glebie, a stwór dalej strzelał na ślepo. John leząc strzelił ze swojej broni, oddając pierwszy i ostateczny strzał. Podniósł się, podszedł do Daniela i zapytał:
-Nic ci nie jest?
-Tak chyba mnie nie trafił
-Podnieś się musimy iść do tych dwóch ludzi, którzy jeszcze żyją.
John pomógł wstać mechanikowi i ruszyli. Przechodząc obok z pokoi gdzie kiedyś ludzie spali usłyszeli, jakieś znów dźwięki, głos przypominał jakby chodzenie jakiegoś byka. To wzbudziło ich ciekawość:
-Sprawdzimy ten pokój?
John zapytał i podszedł do drzwi, by je otworzyć i sprawdzić co tam jest. Po otwarciu, byli strasznie się przerazili, bo nic prócz łóżka, szafki i nie zapalonych lamp nikogo nie było.
-Daniel powiedz mi, też słyszałeś jak by coś tam łaziło prawda?
-Tak słyszałem.
-Zresztą to miejsce i tak jest chore chodźmy lepiej dalej.

Poszli więc w stronę sektora 1A gdzie czekało na nich dwóch żywych ludzi.

CDN.

Prosze o komentarze :>. Nastepny odcinek być może nie długo, ale na pewno nie dziś :].
__________________

Arthas, my son
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 16.02.2005, 13:15   #4
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie Next odcinek....

Dwaj panowie kierując się do sektora 1A, pokonując ciemne korytarze bazy, usłyszeli znów głosy z krótkofalówki:
-Zaczekaj Daniel znowu chyba kogoś mam na fali!
John wyją szybkim ruchem z kieszeni urządzenie.

-Halo słyszy mnie ktoś?
-sss…są wszę….(strzał z pistoletu), ss…za tobą! Och nie!....sss....(strzał)….nie błag….aaaaa!!
-Jasna cholera! Co tam się stało?!
-Nie mam pojęcia Daniel i na pewno nie chce wiedzieć.
-Możesz ich jakoś namierzyć? Wiesz może skąd była fala?
-Coś tutaj zakłóca właśnie fale, ale jak ktoś jest w pobliżu z krótkofalówką, to….
-Chcesz powiedzieć, że to mogło nawet stać się za ścianą?!
-Tak
Daniel złapał się dłońmi za głowę i próbując się uspokoić powtarzał sobie, że wyjdzie z tego cało i wróci na ziemie. John patrząc tak na kolegę, usiłował go uspokoić i zachęcić do dalszej drogi w sektor 1A. W końcu znów ruszyli pokonując egipskie ciemności. Szli tak dość długo w milczeniu, nikt nie chciał nic powiedzieć, może ze strachu? A może z innego powodu. Zaczęło ich jedno dziwić, że pokonali dwa sektory (1C i 1B ), a żadnego potwora czy straszliwych głosów nie spotkali. Aż Daniel się odezwał:

-Wiesz nie podoba mi się, to. Coś za cicho, jak dla mnie.

-Może coś na obserwuje? Śledzi nasze kroki i wie gdzie zmierzamy.
-To mi się już wcale nie podoba! Mam nadzieje, że ci ludzie jeszcze żyją!
-Też mam taką nadzieje Daniel.
-A jak to byli ci ludzie, którzy właśnie przebywają w sektorze 1A? Może zmierzamy do samej paszczy lwa!
-Spokojnie nie wydaje mi się, głos tego biedaka, którego ostatni raz złapałem wydawał się inny.
-A jak, to był drugi?! Przecie było ich dwóch!
-Masz racje o tym nie pomyślałem. Lecz jak już jesteśmy tak blisko, to może już lepiej sprawdzić czy jeszcze ktoś żyje.
Daniel zamilkną, bo już sam nie wiedział, to mówić dalej. Bohaterowie w końcu dodarli do sektora 1A. Pierwsze co im na myśl przyszła, to znaleźć zbrojownie gdzie ukryli się dwoje osobników.
-A więc gdzie jest zbrojownia John?
-Czekaj tu jest plan tego sektora
Podeszli i obejrzeli dokładnie:

-Hmm…jak dobrze rozumiem musimy iść teraz w ten lewy korytarz, a potem skręcić w prawo.
-Dobrze więc ruszajmy
Poszli tą drogą, którą wyczytał John. Jak widać plan był dobrze zrobiony, bo trafili w końcu do drzwi od zbrojowni. John próbował otworzyć, ale były zamknięte. Rozejrzał się czy przypadkiem nie ma przy drzwiach klawiatury wejściowej, ale jej nie było, co bardzo zdziwiło go.
-Wydaje mi się, że się obarykadowali drzwi od wewnątrz.
-Może zapukamy?
John walną w drzwi trzy razy pytając głośno czy ktoś tam jest. Usłyszeli jakieś głosy
-August słyszysz? Przyszli po nas!
-Co jak to?! To nie zombie się dobierało?
-Zombie nie mówią! A ja słyszałem czyjś głos!
-Hej jest tam kto!?
Zawołał głos z zewnątrz
-Tak jesteśmy we dwójkę! Inżynier Daniel i marine John!
-Zaczekajcie chwilę! Odblokuje drzwi
Po chwili otworzyły się i postacie zobaczyły kogoś innego i na dodatek żywego.

-Jak wy przeżyliście?! Cała baza jest przeklęta, a wy tak sobie chodzicie po niej!
-Sami się zastanawiamy jakim cudem jeszcze żyjemy. Mniejsza z tym, macie jakąś broń?
-Tak, dwie strzelby, trochę amunicji i dwa colty.
-Dobra jak będziemy trzymać się w grupie, to może uda nam się wrócić do domu. A teraz posłuchajcie mnie….ale zaraz, jak macie na imię? Pierwsze raz was widzę.
-Jestem Kain byłem tutaj strażnikiem, a to jest August, lekarz.
-Dobrze więc Kainie i Auguście słuchajcie mnie uważnie. Zmierzamy teraz do elektrowni, musimy ją włączyć ręcznie żeby był prąd. Z energią możemy wrócić do centrum i wezwać pomoc.
Kiedy John tłumaczył nowym towarzyszą plan, usłyszeli jakieś mocne walenia, które dobiegały z głębi ciemny korytarzy. Wszyscy skierowali wzrok w stronę odgłosów. Odgłosy przypominały jak by chodzenie czegoś wielkiego, były coraz głośniejsze i zdawało się, że kierują się w stronę ich.
-Cholera jasna John nie czas na rozmowę! Lepiej uciekajmy z stąd! Bo coś tu się zbliża!!
-Bierzecie bronie szybko i uciekajmy w stronę wyjścia z sektora!
Wszyscy zabrali wszystko co było im potrzebne i wybiegli w pokoju, wszyscy podążali za czarnoskórym strażnikiem.
-Tędy!
Wykrzykną John. Po dźwięku można było rozpoznać, że coś zbliżało się do nich szybkimi krokami. Udało im się wybiec z sektora i szybko zamknęli drzwi zablokowywując gaśnicą. Drzwi od środka były przez coś szarpane, i walone. Po chwili ustały i nic nie było słychać.
-Wiecie? Może już chodźmy z stąd? Kierujmy się już do tej elektrowni, bo nie wytrzymam tutaj!
Powiedział Daniel.
-Dobra zejdziemy tymi schodami i według planu powinniśmy dojść do elektrowni.
-Zaczekaj patrz, chyba ktoś tam stoi!

-Zatrzymaj się Kain!
Kain podszedł do postaci i jak się okazało, to już nie był człowiek, a potwór.
-O jasna cholera!
Zombie rzucił się na Kaina gryząc mu poważnie rękę.
-Trzymaj się!
John wyciągną pistolet i wycelował w zombie, przy czym oddając strzał w głowę. Po oddaniu strzału szybko wszyscy podbiegli do Kaina.
-Nic ci nie jest?
-Bydlak mnie ugryzł w rękę!
-Pokaż ranę, o Chryste! Dajcie szybko jakiś opatrunek! To jest poważna otwarta rana! Może on się wykrwawić!
-Niestety nie mamy przy sobie żadnej apteczki, ani jakiegoś materiału.
-Daniel! Rozerwij swoją koszulę!
Jak August kazał tak zrobił Daniel. Całe szczęście lekarz zdołał zatamować krwawienie, ale Kain nie miał siły samemu się poruszać i potrzebował kogoś kto by go trzymał. Daniel pomógł Kainowi się podnieść i tak już zostało, że on pomagał się jemu poruszać.
-Dobrze więc chodźmy do tej przeklętej elektrowni! Za mną!
Grupa zeszła schodami na dół przez ciemny korytarz. Byli już w ostatnim korytarzu, który prowadził do maszynerii. Przechodząc tak drogą omijali kilka drzwi.

Aż nagle z jedne drzwi gwałtownie się otworzyły i wyskoczyły z nim dwa zombie. Usiłowały zaatakować Augusta, ale John dosyć szybko zareagował, i strzelił w nie. Gdy pokonał te dwa wyszły inne zombie z innych drzwi. Sytuacja była bardzo kiepska. John nie nadążał ze strzelaniem, a August pistoletem nie robił zbyt wielkich obrażeń. Bohaterowie nie mieli wyboru musieli uciekać. Daniel miał małe trudności, bo Kain nie mógł za szybko się ruszać. John zauważył gaśnicę na ścianie i w nią strzelił by spalić zombie. Jednak dużo, to nie pomogło zombie nie były czułe na ogień. Drzwi od elektrowni były coraz bliżej, ale zombie zbliżały się także równie szybko. Ludzie myśleli, że to już ich koniec, że nie wrócą już na ziemie. Wtedy John staną i powiedział:
-Biegnijcie! Zajmę się nimi!
-Ale…
-Biegnij!!
John rzucił się na grupę zombie i bronił się ręcznie i także za pomocą broni. Reszta nie przyglądała się nie równej walce i pobiegli udało im się dojść do elektrowni. August szybko zamkną drzwi. A Daniel położył Kaina i rozejrzał się gdzie jest włącznik. W końcu znalazł włączniki włączające zasilanie. Powoli i na zmianę odpalał je, gdy w końcu włączył wszystkie światło znów się zapaliło w bazie:

-System sprawności elektrowni wrócił do stanu normalnego, Uwaga! Wykryto intruzów! Włączam stan obronny.
Po przemówieniu komputera postacie słyszeli tylko głośnie strzelanie z wielkich maszynowych karabinów. Gdy nagle połowę żarówek, które oświetlały bazę wybuchły.
-Rany było światło i nagle się przepaliło! Dlaczego?!
-Nie mam pojęcia, przecie, było to jedne z najlepszych żarówek Pewnie przez to przeklęte miejsce tak, to się stało.
-Na pewno to sprawka tych demonów. Całe szczęście, że działają karabiny obronne. Zaraz Daniel, a co z Johnem!
-Jezu Chryste może jeszcze żyje! Szybko!
Wyszli z pokoju i ujrzeli obrzydliwy widok, wszędzie leżały zmasakrowane zwłoko zombie, ale nie mogli nigdzie wypatrzeć zwłok Johna.
-John! Gdzie jesteś! John!!
-tu..tutaj…
Obejrzeli się w lewo i zobaczyli rannego Johna. August od razu obejrzał rany i stwierdził, że nie zagrażają życiu, są to tylko pogryzienia. Marine udało się samemu podnieść i powiedział:
-Och udało się wam. Włączyliście elektrownie w samą porę, uratowały mnie te działka.
-Dobra panowie musimy iść teraz do centrum!
Nagle z góry usłyszeli strzały a działka, a potem mocny huk i walenia po ścianach.
-Cholera jasna! Nawet działka nie powstrzymają tego czegoś!
-Nie marnujmy czasu! Ruszajmy!

Bohaterowie poszli w stronę schodów po pół oświetlonym korytarzu.

CDN.

Uff...i co wy na to?^^
__________________

Arthas, my son
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 28.05.2005, 14:05   #5
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie Next Odcinek...

Uwaga tak długo wyczekiwane przez kilku osób wreście jest! Miłego czytania, następny odcinek może być...hmm...może jak będe mieć czas, bo dziś akurat marudziłem na za dużo czasu :].

Daniel, John, August i Kain wolnymi krokami kierowali się w stronę centrum, każdy był przerażony sytuacją jakiej się znaleźli. Każdy myślał o tym, żeby jak najszybciej wrócić do rodzinnej planety. Oświetlenie było słabe (jak wcześniej mówiłem większość żarówek przepaliła się po włączeniu zasilania), ale nie, aż tak słabe by nie widzieć gdzie i dokąd się idzie.
-Och daleko jeszcze? – spytał ranny Kain rozglądając się lekko wokół i nie poznając tej części bazy.
-Hmm…coś mi tu nie gra, nie pamiętam abyśmy tędy szli, czy na pewno dobrze idziemy John?
- Przecież z góry na dół nie ma innej drogi może przez te oświetlenie wydaje nam się, że wszystko inaczej wygląda? – powiedział John przy czym sam zaczął się martwić czy oby się nie zgubili, przecież był pewien, że kierowali się tą samą drogą, z której przyszli. Cała czwórka szła i szła korytarze wydawały się nie mieć końca, ani żadnych skrzyżowań, co gorsza szli w zupełnej ciszy, jedyne co słyszeli to tylko własne oddechy.

-To mnie się wcale nie podoba, przecież te korytarze, aż takie długie niebyły! Poza tym już idziemy spory kawał czasu i żadnego skrzyżowania korytarzy nie spotkaliśmy.
-Fakt tu coś naprawdę dzieje. Może powinniśmy wrócić? – po wypowiedzeniu się Johna wszyscy obejrzeli się w drugą stronę i ujrzeli identyczny widok, długi korytarz, który kończy się czarną mgła z daleka. Cała grupa lekko się zdezorjętowała, nie wiedziała co teraz zrobić? Czy iść dalej, czy może wrócić i sprawdzić czy aby to na pewno weszli we właściwe schody.

-Więc co robimy? Macie jakiś plan?
-Dobra niech ktoś mi powie na oko, ile tak możemy już iść?
-Z 30 minut już na pewno idziemy….
-Aż półgodziny?! Przecież z centrum do zasilania droga trwała z 10 minut, przynajmniej tyle mi to zajmowało gdy jeszcze było wszystko normalne!
Wszyscy nie wiedzieli co dalej robić, mieli różne propozycje np. że jeden wróci się do zasilania, drugi, że ktoś strzeli w korytarz i sprawdzi czy usłyszą upadającą nabój czy walnięcie w ścianę. Niestety nikt nie odważył się zrobić z któryś tych planów. Postanowili dalej ruszyć mając nadzieje, że w końcu dojdą do celu. Szli taki i szli, z drugie 30 minut, aż w końcu ujrzeli tajemnicze drzwi.

-Zobaczcie! W końcu jakieś wejście! – wrzasną ze szczęścia August
-Czekaj! Nie otwieraj ich! Skąd wiesz, że to nie kolejna jakaś przeklęta zasadzka?
Znów wszyscy zaczęli cicho dyskutować co powinni zrobić, wejść czy iść dalej? Ryzyko było wielki, bo nikt nie wiedział co ich czeka dalej w korytarzu, a co za drzwiami?
-John powiedz ile mamy amunicji?
-Mamy dwie paczki do strzelby i pięć paczek do pistoletu.
-Może powinniśmy zaryzykować?
-Dobra połóżcie Kaina obok i niech każdy weźmie broń i niech każdy zajmie pozycje.
John staną naprzeciwko drzwi celując w nie strzelbą, Daniel staną u lewego boku drzwi trzymając pistolet, a August u prawego boku trzymając także pistolet.
-Dobra Daniel, jak powiem już otwieraj drzwi – po kilku sekundach – JUŻ!
Drzwi zostały otwarte i John co pierwsze otworzył na ślepo ogień, oddał około czterech strzałów, ale gdy skończył zobaczył, że zabił człowieka. Ujrzał leżące zwłoko jakiegoś naukowca, jego czaszka była rozwalona przez oddane strzały więc szanse na przeżycie niemiał.
-Och…co…co…ja zrobiłem? – John przyglądał się zwłoką opuszczając z dłoni broń, wszyscy natomiast podeszli bliżej przyjrzeć się sytuacji.
-Ja…ja…zabiłem człowieka…zabiłem niewinnego
-John, zrobiłeś to przypadkowo, może on jednak nie istnieje? To całe miejsce jest chore, może to coś chce cię wyprowadzić z równowagi?.
-Co ty gadasz Daniel!? On był żywy to był prawdziwy człowiek, widzisz! Wszędzie jest krew! Zabiłem go! Ja! Ja go zabiłem!
-John proszę uspokój się! Nam także jest bardzo przykro… - Jednak John nie słuchał Daniela tylko przyglądał się martwemu pracownikowi bazy. Nagle podniósł głowę i powiedział
-Zabiłem człowieka, już nigdy moje życie nie będzie to samo, nie mogę żyć z tą myślą! – John wyrwał Danielowi pistolet i szybko przystawił sobie do głowy.
-John nie! – August i Daniel rzucili się na Johna usiłując mu wyrwać broń, by nie zrobił tej rzeczy.
-Zostawcie mnie! Bo was zastrzelę!
-Nie rób tego! Musisz żyć! Twoja śmierć nie przywróci jemu życia, poza tym bez ciebie możemy stąd już nie wyjść! – August szybko podniósł strzelbę i walną nią o głowie marinnsa.
-August co zrobiłeś?!
-Ogłuszyłem go tylko! Szybko zabierz mu wszelką broń by sobie krzywdy nie zrobił! Masz w ogóle jakiś sznurek? Może go zwiążemy?
-Nie mam żadnego sznura, jedyne co to kable od prądy by były dobre, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł by wyrwać je z wysokim napięciem?
-No dobra teraz to mamy naprawdę kiepską sytuacje, musimy dźwigać dwóch ludzi do centrum poza tym za cholerę niewiemy, którędy iść!
-Może jednak wejdźmy w ten pokój i odejdźmy kawałek od tego trupa, jak się obudzi John powiemy, że stracił on przytomność i może ubzdura sobie, że wszystko mu się wydawało?
-Dobra więc tak zróbmy….
-Daniel podniósł Johna, a August pomógł wstać Kainowi i weszli do tych drzwi oddalając się kawałek od tego wydarzenia. Szli tak góra trzy minuty i ciała już było nie widać, ale za to usłyszeli jakiś głośny jęk….


Może trochę krótkie i mało zdjęc, ale jest :], ale penwie i tak zwaliłem :/
__________________

Arthas, my son

Ostatnio edytowane przez Osioł : 28.05.2005 - 14:32
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 18.08.2005, 15:13   #6
Osioł
 
Avatar Osioł
 
Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Postów: 105
Reputacja: 11
Domyślnie Nastepny odcinek.

Miałem czas...napisałem...mam nadzieje, że mniej błędów popełniełem. Mam nadzieje, że nikt się nie przyczepi, że mało fotek i dlaczego niektóre opisy nie pasują do screenów, no cóż ja tam dodatków nie lubię ściągać, więc staram się z pomysłem wykorzystać wszystkie opcje gry. Ok zapraszam do czytania, następny odcinek? Nie wiem :].

…który dochodził z końca korytarza. Ten przeraźliwy dźwięk przypominał głos jakiegoś małego cierpiącego dziecka, które jak by było rozszarpywane przez coś. Wszyscy na chwilę zamarli bez ruchu przyglądając się ciemnością z końca korytarza.



Stali nawet długo i patrzyli wciąż w to samo miejsce...lecz jęku już nie usłyszeli a dojrzeć też nic nie mogli.
-Co to było? – zapytał przerażony Daniel
- Za cholerę nie wiem! Wiem tylko, że chce się z stąd jak najszybciej wydostać! Toż to jest piekło! A nie nasze centrum badawcze!
-Jak myślisz? Może powinniśmy wrócić? Może jednak coś tam na końcu jest?
-Posłuchaj…mamy broń palną to powinno nam wystarczyć…przynajmniej tak mnie się wydaje, więc jeżeli coś wy…wyskoczy zastrzelimy to! Co nie? – August mówił to już z wielkim przerażeniem na jego twarzy było można zauważyć spore krople potu i przestraszone oczy z których także powoli wypływały łzy. Także zaczynał dostawać drgawek.
-Uspokój się! Wszystko będzie…
Daniel nie mógł dokończyć swego zdania bo nagle panowie usłyszeli kolejny niezidentyfikowany dźwięk, który dobiegał z góry. Tym razem przypominało to tupanie jakiegoś wielkiego osobnika ważącego bardzo dużo. Mężczyźni od razu spojrzeli do góry mając nadzieje, że jednak nic nie zobaczą.
-Mam bardzo złe przeczucia… - spojrzał w stronę nieskończonych ciemności – UCIEKAJMY!
Panowie niestety nie mogli zbyt szybko biec, bo jako ciężar mieli Kaina i Johna.
-Chryste! Mógł by się już obudzić ten John! Szybko, szybko!
Ku im oczom nagle ukazał się im znajomy korytarz gdzie jeszcze wczoraj Daniel żegnał swojego przyjaciela, który wyczuł zagrożenie jakie ma się wydarzyć w kompleksie.


Lecz jednak znajome miejsce nie wyglądało tak samo kiedy ostatni raz je widzieli. Wszędzie na ścianach spływała krew, w powietrzu było czuć odrażający zapach zgniłego mięsa, a na suficie widniały napisy 666. W końcu John odzyskał przytomność i co pierwsze głośno wrzasną ze strachu.



Przed nimi ukazał się wielki człekokształtny demon, twarz miał podobną do kozła, ciało miał bardzo dobrze zbudowane a na rogach wisiały kolczyki w symbolu Lucyfera, trzymał on wielką bale gdzie była na nim wbita ludzka głowa. Wszyscy zamarli bez ruchu, w końcu wielki kozioł przemówił:
-Głupcy! Sami skazaliście się na zagładę! Na tej planecie był ukryty portal łączący piekło z waszą rzeczywistością! Teraz kiedy wy go otworzyliście to wypuściliście na swój świat śmierć! Cały wasz gatunek czeka koniec! Bo jam sam! Wysłannik Lucyfera! Pana ciemności i cierpienia przybyłem by wypełnić jego wolę! Nic was już nie uratuje! Po splugawieniu tej kuli zwanej przez was Marsem przejdziemy na Ziemie! A następnie na inne planety! Niszcząc każdą żywą i niewinną istotę! Nic nas już nie zatrzyma!
August z przerażenia chwycił szybko strzelbę i zaczął oddawać serie strzał w stronę demona, lecz nadaremnie, wielkiemu plugastwu nic się nie stało:
-Hahahahaha! Głupi śmiertelnik! Nie zabijesz mnie swoją nędzną bronią! Jesteśmy odporni na wasze narzędzia zabijania!
Po czym złapał Augusta i zaczął mocno go ściskać.
-PUŚĆ GO! – Krzykną Daniel
-Po co mam go nie zabijać skoro i tak wy wszyscy zginiecie?
Kozioł rzucił silną ręką Augustem, który ten walną mocno w tytanową ścianę. Nie miał szans na przeżycie, jego głowa rozwaliła się o mocny mur.
-Czy ktoś chce jeszcze spróbować mnie powstrzymać?
-Uciekajmy! – powiedział głośno John i cała grupka zawróciła się i zamiast ujrzeć długi korytarz, którym szli zobaczyli normalną architekturę bazy tylko na ścianach spływała krew.
-Nie uciekniecie mi! Prędzej czy później przyjdzie i wasza kolej! Oprócz was! Nie ma żywej istoty na tej planecie!
Towarzysze szybko zbiegli na dół bazy (naturalnie trzymając rannego Kaina), ale nie mogli się uwolnić od tego strasznego widoku ścian i brzydkiego zapachu. Szli bardzo szybko, nie patrząc gdzie i którędy, ale żeby jak najszybciej oddalić się od tej przerażającej istoty. Nagle Johnowi przypomniało się, że gdzieś jest w pobliżu mała kapliczka z figurą Św. Maryi, ponieważ on znał dobrze całą bazę to doskonale wiedział gdzie prowadzić grupę.
-Dobra jak dobrze pamiętam to właśnie za tymi drzwiami jest ta kapliczka, prawdę mówiąc nikt jej chyba za często nie odwiedzał, nawet ja sam zastanawiałem się po co została tu umieszczone.
Panowie nie śmiałym krokiem weszli do pokoju i ku ich zdziwieniu zobaczyli, że w pokój wygląda normalnie.
-Rany to naprawdę jakiś cud! Cała baza jest splugawiona złem a tu nic! – powiedział ledwo Kain.
John zamkną drzwi i przyłożył do nich półkę z książkami, żeby w razie czego utrudnić dojście do nich. Następnie wszyscy usiedli na znajdujących się tam starych krzesłach i zaczęli myśleć jak powstrzymać tego demona.

-Jak my go zatrzymamy?! Na naszą broń jest całkowicie odporny! – powiedział John
-Jedno mnie tylko zastanawia…gadał coś o jakimś portalu, prawdę mówiąc pierwszy raz o nim słyszałem i nic mi się nigdy nie odbiło, żeby przed nami robiono jakieś tajne wykopaliska.
-Zaczekajcie…ja chyba kiedyś coś słyszałem – powiedział z małym trudem Kain – kiedyś jak byłem na patrolu to zdarzyło mi się pogadać z jakimś typkiem, prawdę mówiąc mało razy go wiedziałem bo siedział tylko na najniższym poziome w części gamma. Majaczył coś, że znalazł bezcenny artefakt dzięki, którym odkryje czy rzeczywiście istnienie zło i dobro. Od tam tej pory już go nie widziałem a następny patrol miałem mieć za 2 tygodnie tam.
-Hmm…część Gamma jest naprawdę daleko! Jeżeli podczas drogi spotkamy kozła będzie po nas! A starać się iść do panelu dowodzenia i wezwać pomoc to także zły pomysł.
-Musi być jakieś wyjście z tego!
Daniel na chwilę zamilkł i zaczął nad czymś rozmyślać. W końcu coś powiedział:
-Jak daleko jest Gamma?
-Podziemnym pociągiem 5 minut…na piechotę z 2 godziny drogi.
-Jak myślisz czy jak odpaliliśmy zasilanie to pociąg będzie działać? Znaczy się czy nie został uszkodzony?
-Raczej nie…
-No to proponuje zaryzykować i pójść na stacje jak wiem daleko z stąd ona nie jest. Pamiętajcie, może kozioł jest nieśmiertelny, ale jego sługi są do pokonania.
-Dobrze więc nie traćmy ani chwili, ruszajmy szybko! Tylko Kain jak twoja rana?
-Cóż może będę kuleć ale poradzę sobie.
John odsuną półkę z książkami i wszyscy wyszli z pokoju trzymając broń.
__________________

Arthas, my son
Osioł jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 07:40.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023