Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 29.06.2007, 15:15   #1
Człowiek w zielonych rajtuzach
 
Avatar Człowiek w zielonych rajtuzach
 
Zarejestrowany: 30.10.2005
Skąd: Katowice
Wiek: 35
Płeć: Kobieta
Postów: 3,456
Reputacja: 17
Domyślnie Helena Wiktoria

Witam!
Mimo, iż jestem tu od dawna zarejestrowana, ujawniać się zaczynam teraz. I na samym początku, chcę państwu przedstawić moja drogie fotostory "HElena Wiktoria". Ludzie piszący na SimsWeb powinni je już znać, ale i tak je zamieszczę tutaj, by pokazać je innym.
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Mile widziana krytyka (rozsądna i konstruktywna!) i oceny.

~~~

Rok 18XX
Zacząłem spisywać to, co pamiętam.



„Helena Wiktoria”
Część pierwsza





I


Doskonale pamiętam ten dzień. 16 listopada. Miałem wtedy 6 lat. Padał deszcz… Nie. Była burza. Tak, burza. Siedziałem w głębokim fotelu, w salonie posiadłości pewnej Zamożnej Damy i z niecierpliwością patrzyłem na tarczę starego zegara w kącie. Czułem znudzenie, senność.



Czekałem tak już od dwóch godzin, w tym pustym salonie pełnym ciężkich mebli i niepotrzebnych ozdób. Jednak musiałem być cierpliwy, nie mogłem wyjść sam z domu. Musiałem czekać na matkę, która właśnie tego dnia odbierała poród…



Doskonale pamiętam, o której godzinie ujrzałem ją wychodzącą z sypialni Zamożnej Damy. Wybiła 17, gdy oblana potem twarz matki zrównała się z moją a z jej ust wydobyło się pytanie:
- Chcesz zobaczyć dzidziusia?
Po raz pierwszy mogąc ujrzeć niemowlę, zeskoczyłem szybko z fotela i pognałem ku otwartym drzwiom sypialni. W pokoju było jasno, lecz duszno i nieprzyjemnie. Powietrze pachniało potem i krwią, spirytusem i bandażami. Na wielkim łóżku z baldachimem leżała zmęczona Zamożna Pani, której włosy były mokre, nieprzyjemne. Usta jej drżały, na słabych rękach trzymała malutkie zawiniątko.
Przestraszone podszedłem bliżej. Spojrzałem z ciekawością na kobietę, a ta, uśmiechając się do mnie, podała nowo narodzone dziecko służce, która powoli przykucnęła przy mnie bym mógł ujrzeć twarz noworodka.
- To dziewczynka – Usłyszałem nad sobą zmęczony głos Zamożnej Damy.
W pierwszym momencie przeszedł mnie dreszcz. Lecz potem przyjrzałem się bliżej okrągłej, różowej buzi. Dziewczynka miała szerokie usteczka, pucułowate policzki… aż dziw, że tak to wszystko dokładnie pamiętam. Z każdym szczegółem. Pamiętam każdy zapach tego dnia, pamiętam wszystkie twarze, stroje, firanki w oknach…
A swego pierwszego dnia w szkole nie potrafię odnaleźć w swej pamięci.


II

Dali jej na imię Helena Wiktoria. Mimo iż w ogóle nie spędzaliśmy razem czasu, widywałem ją codziennie. Codziennie przychodziłem koło jej domu, spacerowałem pod jej żelaznym płotem, zaglądałem do ogródka, w którym tak bardzo lubiła się bawić. Czas mijał. Ona rosła, ja dojrzewałem. Podglądanie powoli przestało mnie bawić, ciekawość ulatywała. Jednak powróciła, gdy w pewną niedzielę Helena Wiktoria postanowiła zaprosić mnie do swej gry.



Była to niedziela, wiosną, w dniu moich piętnastych urodzin. W drodze do kościoła minąłem posiadłość Zamożnej Damy, nie chcą jednak zaglądać do jej ogrodu. Gdy zacząłem się oddalać od żelaznego płotu usłyszałem za sobą cieniutki głosik. Odwróciwszy się, zobaczyłem, ze to właśnie woła mnie Helena Wiktoria.
- Zawsze się witałeś! – Powiedziała głosem pełnym oburzenia.
- Ja…?
- Tak! Zaglądałeś i się uśmiechałeś. Kilka dni temu tak było. Rok temu też. Czemu teraz nie?
Spojrzałem w błękitne oczy dziewięcioletniej dziewczynki. Była chuda, niska, sprawiała wrażenie lalki. Lalki z porcelany – blada twarzyczka niczym nie przypominała tamtej, którą widziałem 9 lat temu w dusznej sypialni jej matki. Czarna sukienka tylko podkreślała kredową cerę. Jedynie jędrne usteczka przypominały o pulchnym dzieciątku.
- Przepraszam – wyjąkałem, wciąż zaskoczony reakcją dziewczynki.
- No! – Odparła tryumfalnie odgarniając jasne włosy z czoła. – Chodź! No chodź!
Wyciągnęła do mnie malutką dłoń.



Cóż miałem zrobić? Nie miałbym serca zostawić jej, powiedzieć nie, albo, co gorsza – uciec! Musiałem, więc, dla spokoju duszy, przeskoczyć płot i znaleźć się w królestwie Heleny Wiktorii. Tego dnia byłem jej niańką. Nie. Byłem jej zabawką. Spełniałem każdą jej zachciankę, prośbę. O dziwo nie przeszkadzało mi to. Po części traktowałem to jako swój obowiązek. Przenosiłem jej zabawki, zawiązywałem pantofelki, zrywałem kwiaty spod okien jej pokoju. Nim zdążyłem spostrzec, minęło wiele godzin. W panice musiałem się tłumaczyć najpierw dziewczynce, dlaczego musze już ją opuścić, potem czekała mnie rozmowa z matką. Lecz nie żałowałem żadnej minuty spędzonej z Heleną Wiktorią. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czułem się komuś naprawdę potrzebny. Potrzebny w błahych czynnościach, ale to już znaczenia nie miało.


III

Moje dzieciństwo minęło spokojnie. Na beztroskich zabawach z przyjaciółmi, szkolnych psotach. Młodość nie zaskakiwała… do czasu.
Ukończywszy szesnaście wiosen życia musiałem zdecydować, co w życiu chcę robić. Nie stając jeszcze nigdy przed ważnym wyborem, poszedłem drogą bliską sercu mej matki. Teraz, w głowie mam obraz jej zapłakanych ze szczęścia oczu, gdy usłyszała, ze zapragnąłem zostać lekarzem. Od tamtego czasu całe dnie spędzałem na szkoleniu się w tematyce przyrodniczej, chemicznej, czasem nawet filozoficznej. Zacząłem zadawać sobie sam pewne pytania, których dotąd nie śmiałem nawet tworzyć.
Lecz ten pozorny spokój budowania własnej przyszłości został nagle zburzony przez jedną kobietę.
Miała lat dwadzieścia trzy. Jędrna lśniąca skóra, ciemne włosy często spięte w niemalże idealny kok. Jednak nie nosiła drogich sukien, pantofli. Była z ubogiego domu, a mimo to poruszała się z gracją, wdziękiem przypisanym tylko wielkim damom.
A na imię jej było Anna.
Pomagała mojej mamie przy przyjmowaniu porodów, asystowała miejscowemu lekarzowi przy operacjach. Inteligentna, miła, zawsze uśmiechnięta… Mógłbym wymieniać jej zalety całymi dniami! Potajemnie podglądałem ją w jej pokoju, który wynajmowała w domu gdzie mieszkałem z matką. Ciągle szukałem jakiegoś pretekstu by zacząć z Anną rozmowę, wyszukiwałem argumenty by móc zapukać do jej drzwi. Pierwszy wstawałem, by móc ujrzeć jak ukochana zmierza w stronę łazienki. Kładłem się ostatni spać, tylko po to, by widzieć jak Anna znika w swej sypialni. Wiecznie rumiany, w jej towarzystwie czułem się jakby z miej duszy zrzucono cały niepotrzebny ciężar.
- Arturze – W uszach zabrzmiał delikatny glos Anny. – Słyszałam, że masz zamiar zostać… lekarzem.
- Tak… - odpowiedziałem cicho biorąc łyk herbaty. – Sądzę… sądzę, że to chcę robić w życiu…
Siedzieliśmy przy stole tylko my dwoje. Matka wyszła po sprawunki do miasta, właściciel domu już od dawna tu nie zaglądał. Tylko ona i ja.



- Jesteś odważny – oznajmiła z uśmiechem na twarzy. – Niewielu młodych ludzi stać na takie poświęcenie się…
- Innym? – Dokończyłem za nią i po chwili wbiłem ze wstydu wzrok w gładki blat stołu.
- Tak! – Usłyszałem w odpowiedzi – I nie ma się, czego wstydzić!
Jej dłoń powędrowała ku mojej, bym po chwili mógł poczuć ciepłą i gładką skórę kobiety.
Nawet nie zdałem sobie sprawy z tego, że po chwili już się całowaliśmy. Nie pamiętam niczego, prócz smaku jej szminki. I zapachu jej włosów. Czas jakby pędził szybciej… albo to my pędziliśmy jak oszalali. W pewnym momencie zorientowałem się, że Anna chce tego samego, co ja. Że jednak wiedziała o mojej potajemnej miłości i sama jej zapragnęła. Tej bliskości ze mną.



Czułem jej pulsującą krew, oszalałe serce. Słyszałem rozkoszne jęki…, lecz nie potrafię wydobyć z mej pamięci: gdzie? Jak? Co było potem? Czy wróciła matka i nas zastała w salonie? Czy może to była sypialnia Anny?
Czemuż nie potrafię spamiętać tak ważnych dla mnie wydarzeń, a przed oczami mogę odtworzyć tak nieistotne obrazy jak choćby twarz noworodka?
Człowiek w zielonych rajtuzach jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 5 (0 użytkownik(ów) i 5 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:41.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023