Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 27.03.2013, 18:48   #1
M3Lcik
 
Avatar M3Lcik
 
Zarejestrowany: 19.11.2011
Skąd: zTęCzOwEjDoLiNy
Płeć: Kobieta
Postów: 287
Reputacja: 10
Blush

W I T A J C I E Ż U C Z K I

Odzyskałam Simsy więc powracam do was z głową pełną pomyslow i psującym sie pc wiec mozecie sie spodziewać wielu zagmatwanych historyjek,ktorych zapewne nie uda mi sie skonczyc.
Nie przedłuzając zapraszam do czytania. Enjoy:-)
?

EDIT: Dzięki pomocy Libby uprzątnełam wątek. Historyjki będą pojawiać się wtedy gdy coś sensownego wpadnie mi do głowy bo znając mnie zasypałabym was jednoodcinkowymi bzdurami. Takze miejcie do mnie cierpliwosc i wyrozumiałość :-)
__________________
Relax, it's just the game!♛


MOJE SIMY


Ostatnio edytowane przez M3Lcik : 17.04.2013 - 22:09
M3Lcik jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 19.04.2013, 15:37   #2
M3Lcik
 
Avatar M3Lcik
 
Zarejestrowany: 19.11.2011
Skąd: zTęCzOwEjDoLiNy
Płeć: Kobieta
Postów: 287
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Zapraszam do czytania i komentowania



PROLOG

Miles Cooper miał wszystko czego mógł chcieć samotny mężczyzna. Pracę, która nie wymagała rannego zrywania się z łóżka ani upierdliwego szefa, którego trzeba znosić osiem godzin dziennie. Za to pozwalała rozwijać pasję.


Miał kolegów, z którymi mógł skoczyć na bilard lub piwo i urocze koleżanki lubiące słodkie drinki i niezobowiązujący flirt.





Najważniejsze jednak to cisza i spokój wieczorami. Czy nie myślał by się ustatkować? Nie, bo po co? Ceni sobie prywatność. Wiecznie zajęta łazienka, kobiece ubrania porozrzucane po pokoju, płacz dziecka w środku nocy i smród pieluch nie były jego aktualnym marzeniem. No i to ciągłe wysłuchiwanie "Gdzie byłeś? Gdzie idziesz? Czemu mnie nigdzie nie zabierasz? Kochasz mnie?". Po co to komu?
Oczywiście w jego życiu zdarzały się kobiety, ale głównie na jedną noc. Jeżeli jakaś się mu spodobała umawiał się z nią na kawę, do kina na seks, ale nic więcej. Już na wstępie stawiał sprawę jasno. Na ogół jednak trafiał na takie, które były bardziej zainteresowane zawartością jego spodni a nie stanem uczuciowym. Ra trafił na przypadek beznadziejnej romantyczki, która na własne nieszczęście upatrzyła sobie w nim swojego księcia z bajki. Zdusił to uczucie w zarodku. Według MIles'a nic nie mogło zaburzyć harmonii jego życia. Do czasu..

***

Pewnego wczesnego ranka gdy pierwsze letnie promyki zaczęły przedzierać się przez gruby materiał zasłon do uszu Milesa dobiegł natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi. Zignorował go przekręcając się na bok, ale dźwięk stawał się coraz nachalniejszy. Wdzierał się uszami pod czaszkę przepędzając słodki sen.
-Ki diabeł- zaklął pod nosem zirytowani i dźwignął się z łóżka.


Nie zakładając nawet szlafroka, w samej bieliźnie zszedł na dół sprawdzić kto dobija się do niego o tak wczesne porze. Otworzył drzwi i stanął jak wryty. Przed domem stała młoda osóbka z dużą walizką u boku.


W pierwszej chwili mógłby pomyśleć, że to zagubiona harcerka śpiesząca na obóz, ale nie miała na sobie mundurka. Turystka? W Evansdale Country? Niee...
- W czymś pomóc?- spytał zdezorientowany
-Miles Cooper?
-Tak, a o co chodzi?
-Emili Floo- wyciągnęła do niego rękę uśmiechając się szeroko. Uścisnął jej dłoń, ale nadal nie rozumiał. Dziewczyna widząc jego zbaraniałą minę przewróciła teatralnie oczyma.
- Znasz Alberta Floo?
-Eee..- zmarszczył brwi próbując dopasować nazwisko do znajomych mu twarzy
- Wysoko brunet z pedalskim wąsem. Nagminnie powtarza "aczkolwiek"- podpowiedziała mu widząc jak męczy się z przypomnieniem sobie.
-Albi! Kopę lat dziada nie widziałem. Ostatnio chyba osiemnaście la...
-...lat temu, tak tak. Ja jestem Emili, jego córka
- znów się uśmiechnęła ukazując rządek białych niczym perełki zebów.
-Ale dalej nic nie rozumiem. Przyjechaliście w odwiedziny? Gdzie rodzice? - dopytywał odruchowo rozglądając się na boki.
Uśmiech znikł z twarzy dziewczyny, opuściła smętnie głowę.
-Rodzice nie żyją...


Uniósł brew zdumiony. Zrobiło mu się głupio. Albert był jego dalekim krewnym a dokładniej synem córki siostry ciotecznej jego matki. Znali się z liceum, ale po ukończeniu szkoły kontakt się urwał.Nawet nie wiedział, że ma córkę.
-Chodź, nie będziemy tak stać na dworze- otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. Wniósł jej bagaż i nakazał czekać. Sam wskoczył szubko pod prysznic, ubrał się i wyszedł do czarnuli, która rozsiadła się za stołem i podziwiała wnętrze.


- Budowałeś czy kupiłeś?- spytała
-Wynajmuję- odparł siadając obok niej.
-No tak, tatko wspominał, że jesteś artystą a artyści chyba dużo nie zarabiają.- zkwitkowała wzruszając ramionami.
Puścił komentarz mimo uszu.


-Jak...jak zginęli rodzice? Jeżeli to zbyt bolesne to nie musisz mówić.- dodał pośpiesznie widząc, że dziewczyna znów posmutniała.
-Wracali z majówki samochodem. Kierowca jadący z naprzeciwka ciężarówką zasłabł i zjechał na ich pas wprost na nich...- wyszeptała a oczy jej zaszkliły.
Westchnął w duchu. Szkoda Alberta i jego żony. Położył rękę na ramieniu dziewczyny i uśmiechnął się przyjaźnie. Odwzajemniła uśmiech.
-Nadal nie rozumiem czemu trafiłaś do mnie?
-Cóż, na sierociniec jestem za stara. Dziadkowie jedni nie żyją, a drudzy dogorywają w domu opieki. Jedyna ciotka, siostra mamy, siedzi gdzieś za granicą. Zresztą, taka była wola ojca.
Zamrugał zaskoczony.
-Co proszę? Jak to wola ojca?
-Nooo...ponoć tatko spisał, że w razie ich śmierci lub poważnej choroby to ty stajesz się moim prawnym opiekunem...
-Gdzie tak napisał?
-W testamencie. Tata pracował jako policjant więc za czasu spisał testament.

Miles przygryzł wargę. Zaczynało go to wkurzać. Zwala mu się na głowę jakaś gówniara, niby córka zmarłego kuzyna, z którym przez 18 lat nie zamienił słowa i zahwięwa jego dotychczasowe życie. Fajnie, że ktoś go uprzedził.


-Czemu nić mi o tym nie wiadomo?
-O testamencie? Pan Tobias, taty adwokat, ponoć próbował się z tobą skontaktować, ale byłeś nieuchwytny.
-Byłem w Egipcie...-
przypomniał sobie.
Wzruszyła ramionami.
-Postanowiłam nie czekać i sama cię odnalazłam. Łatwo było. Sporo jest o tobie w necie. Owszem jest jedno rozwiązanie...
-Mianowicie?
-Pan Tobias powiedział, że jak się nie odnajdziesz lub odmówisz spełnienia ostatniej woli tatusia to wyląduję u rodziny zastępczej do dwudziestego roku życia, ale weź! Ta rodzina to jacyś popaprańcy! Facet by mnie ciągle tylko omacywał a babka wygląda jak żywy zombi. Nic tylko łązi z petem w ustach i pilotem w ręku krzycząc na resztę dzieciaków.
-Chyba przesadzasz..

Spojrzała na niego z wyrzutem. Jej oczy wyrażały bezsilność, wstręt i ...błaganie? Normalnie mógł z nich wyczytać "Nie oddawaj mnie im!".
Westchnął ciężko.
-Musze zadzwonić. Włącz sobie tv albo coś poczytaj - rzucił i wstał od stołu.
Kiwnęła głową i sięgnęła do torby wyjmując opasłe tomisko. Otworzyła na zaznaczonej stronie i zagłębiła się w lekturze.


Poszedł na górę i sięgnął po telefon. Nie podobało mu się to wszystko. Było zbyt przerysowane i zagmatwane.


-Halo?- w słuchawce odezwał się męski zachrypnięty głos.
-Cześć Robert, tu Miles. Słuchaj stary, sorry że budzę, ale jest sprawa...
-Zapuszkowali cię?
-Uwierz, że już bym to wolał. Dołek przy tym to wycieczka do zoo.
-O co zatem idzie?
-Nie uwierzysz, ale budzę się rano a pod moim domem stoi jakaś małolata..
-Uuu...twoja zaginiona córka?
-Niee...
-Zbrzuchaciłeś ją?
-Nie...
-Porzucona kochanka?
-Do jasnej cholery, nie nie nie!
-To w czym rzecz?
-Chce ci właśnie powiedzieć. To córka mojego zmarłego krewnego. Chłopak przed śmiercią zapisał mi ją w testamencie, ale jakoś nie mogę w to uwierzyć bo ostatni raz gadałem z nim 18 lat temu na jego ślubie. Sprawdziłbyś mi to?
-Skąd jest ta mała?

Fakt, nawet nie zapytał. Wychylił się przez barierkę.
-Emili gdzie ty właściwie mieszkasz? To znaczy, gdzie jesteś zameldowana?
-Sunset Vell.
-Słyszałeś?
-powrócił do rozmowy
-Tak. Dobra, sprawdzę to, tylko musisz mi więcej danych wysłać.
-Dobra zaraz ci esa wyślę. Dzięki stary, mam u ciebie dług.
-A bo to jeden? Cześć-
zaśmiał się mężczyzna i rozłączył.
Milesł podrapał się po karku i ziewnął. Spojrzał na zegarek. Dochodziła ósma. O tej porze zwykle przekręca się na drugi bok. No nic, jak już się wstało to przydałoby się coś wrzucić na ząb.
Wrócił do jadalni i spojrzał na dziewczynę, która dalej w skupieniu czytała książkę. Podszedł do lodówki i wyjął resztki jakiejś sałatki.
-Zjesz coś?- spytał podsuwając jej talerz.
Odłożyła książkę i zabrała się za posiłek. Nie zdążyła dobrze przełknąć a już się zakrztusiła. Przepiła kęs wodą i skrzywiła wargi.


-No co? Zazwyczaj jadam gotowe posiłki. Nigdy nie maiłem ręki do garów.- tłumaczył się widząc jej zbolałą minę.
-Widać- mruknęła, ale dokończyła jeść.
Do wieczora mało rozmawiali. Emili dalej studiowała książkę a Miles zabrał się za kończenie projektu dla klienta. Gdy na dworze zapadł mrok, dziewczyna weszła na górę i stanęła za nim podziwiając szkic.


-Ładny-stwierdziła
-Dzięki- odparł i odłożył narzędzia pracy.-Śpiąca?
-Trochę.
-Cóż, mam tylko jedno łóżko a nie wypada żeby młoda panna spała w łóżku z takim wapniakiem...
-Mam śpiwór, nawet wygodny ale...
-Tak?
-Mogę spać tutaj z tobą? Boję się spać sama w nowym miejscu-
zaczerwieniała się zawstydzona.
No proszę, kto by pomyślał, że taka duża dziewczyna i boji się ciemności. W sumie, jak sięgał pamięcią to Albert też bał się nocować w nowych miejscach. Widać to rodzinne.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się- Ostrzegam tylko, że strasznie chrapię.
Dziewczyna rozpromieniła się i pobiegła po śpiwór. Zanim się obejrzał stała już na środku pokoju w lekkiej koszulce siłując się ze śpiworem.


Odruchowo jego wzrok prześlizgnął się po jej ciele. Długie zgrabne nogi, smukła talia, jędrne nieduże piersi...Poczuł jak serce zaczyna mu bić szybciej a męskość twardnieje w spodniach.
Miles ty zbereźniaku, przecież to dziecko!, zganił sam siebie w myślach i zszedł na dół by wziąć zimny prysznic.


Gdy emocje opadły wrócił do sypialni. Emili smacznie spała zwinięta w śpiworze.


Trochę głupio, że gość musi spać na podłodze. Będzie trzeba zorganizować jakiś materac. Westchnął i sam się połozył.




~Marl
__________________
Relax, it's just the game!♛


MOJE SIMY


Ostatnio edytowane przez M3Lcik : 05.05.2013 - 11:12
M3Lcik jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 19.04.2013, 17:02   #3
Muffshelbyna
 
Avatar Muffshelbyna
 
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 575
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Ciekawa jest ta nowa historyjka, zaciekawiła mnie
Miles wydaje się być sympatyczny, do tego jeszcze artysta Fajnie, ciekawie, jak ułoży się jego znajomość z nową współlokatorką...
Już zaczyna mieć na nią chrapkę, no proszę. Żeby się tylko opanował... przecież to nastolatka.
Czekam na kolejny
Muffshelbyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.04.2013, 00:18   #4
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 3,053
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Zapowiada się całkiem całkiem
Emili nieźle dowaliła Milesowi kiedy powiedziała, że artyści mało zarabiają.. Musiało to chyba nieco zranić jego męską dumę.
Z drugiej strony facet nie zachował się jak dżentelmen każąc spać dziewczynie na podłodze a samemu zajmując łóżko. Nie mówiąc już o tym, że to gość.
Zastanawiam się jak potoczą się dalej relacje między nimi. Pan artysta już widać, że ma słabość do płci pięknej i gdyby nie jej wiek.. wiadomo

czekam na więcej
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.04.2013, 01:19   #5
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 618
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Miles prowadzi proste nieskomplikowane zycie artysty i nagle zwala mu sie na glowe nastolatka. Widać, ze dziewczyna jest wygadana i pewna siebie, cos czuje ze beda z tego klopoty.
Miles bedzie musial sie nauczyc jak postepowac z taka smarkula jezeli w ogole ona u niego zostanie.
Niech on tak na nia nie patrzy bo to jego rodzina, daleka ale zawsze, lepiej nie laczyc sie z kuzynami.
Bardzo przyjemnie mi sie czytalo twoja nowa historie, czekam na nastepny odcinek.
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.04.2013, 08:49   #6
Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 22
Płeć: Mężczyzna
Postów: 512
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Miles do teraz prowadził proste życie. Imprezy, seks, a tu nagle spada na niego opieka nad niepełnoletnią dziewczyną.
Fajnie, gdyby jednak się nią zaopiekował wynikła by świetna historia
Emili całkiem fajna dziewczyna, oby Miles jej czasem nie podrywał.

Czekam na next
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.04.2013, 09:18   #7
Kjalvör
 
Avatar Kjalvör
 
Zarejestrowany: 19.06.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 272
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Bardzo ciekawa historia, a Miles jest bardzo intrygującym bohaterem, artysta w końcu. ;D
Ciekawa jestem czy zawiąże się tu jakiś wątek romantyczny, czy pojawi się jakaś fajna przyjaźć na zasadzie - siostra i starszy brat. Baj de łej, masz bardzo ładnych simów i śliczne zdjęcia. <3

Będę śledzić temat.
Kjalvör jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.05.2013, 11:47   #8
M3Lcik
 
Avatar M3Lcik
 
Zarejestrowany: 19.11.2011
Skąd: zTęCzOwEjDoLiNy
Płeć: Kobieta
Postów: 287
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl



Odc. 2

Emili wstała skoro świt. Nauczono jej tego w domu.
"Kto rano wstaje ten ma więcej czasu na robienie ciekawych rzeczy", powiadał tatko przy każdym śniadaniu.
Poczuła jak zabłąkana łza kręci się w jej oku. Wspomnienie o rodzicach nadal bolało. Potrząsnęła głową odganiając ponure myśli. Miles jeszcze spał. Postanowiła przygotować śniadanie - coś normalnego co dało się zjeść bez obaw przed zatruciem. Obmyła się, ubrała i zabrała za przegląd lodówki.
-Widać, że kawaler- westchnęła widząc pustki na półkach.


Sięgnęła po portfel. Jakieś zaskurnianki niby miała, starczy na podstawowe zakupy.
Wyszła na dwór i skierowała się do garażu. Bez trudu otworzyła drzwi i znalazła to czego chciała...Rower stał w koncie dogorywając pokryty rdzą i kurzem. Skrzywiła wargi.


Po wstępnych oględzinach stwierdziła jednak, że nadaje się jeszcze do jeżdżenia. Przetarła ramę z kurzu, nasmarowała łańcuch smarem, dopompowała koła i mogła ruszać. Sklep nie był daleko, po drugiej stronie mostu. Pamięta jak mijała go wczoraj taksówką.
Popedałowała ile sił w nogach ciesząc się ciepłym porankiem. Musi zapytać potem Milesa czy pozwoli jej zachować rower, będzie mogła jeździć sobie na wycieczki po okolicznych lasach.


W dwadzieścia minut dojechała na miejsce. Gruby wąsaty jegomość właśnie wnosił skrzynki z pieczywem .
-Otwarte?- spytała opierając rower o ścianę budynku.
-Już zaraz otwieram- odparł odstawiając skrzynki. Otarł pot z czoła i sapnął ociężale - A co to za ranny ptaszek? Chyba panienki nie znam.
-Jestem kuzynką pana Cooper'a. Wpadłam w odwiedziny
- uśmiechnęła się robiąc niewinną minkę.
-No proszę to on jednak ma jakąś rodzinę. Kto by pomyślał. Zawsze sam sam...Tyle razu mu mówiłem by sobie kobite znalazł bo ile tak można samotnie mieszkać. Nawet mu bratanice proponowałem a ten uparcie nie! Tylko te swoje obrazki kocha - rozgadał się sprzedawca układając towar na półkach.
Emili usiadła przy stoliczku stojącym pod oknem i cierpliwie słuchała potoku słów wąsatego jegomościa.


-Ale ładnie maluje -starała się bronić Milesa.
-A no ładnie, ale co z tego? Toż obrazki ani go w nocy nie ogrzeją w łóżeczku, ani obiadu nie zrobią, ani nie upiorą. Eh, niemądry ten Miles. Zestarzeje się szybciej w tej swej pustelni. Ale my tu gadu gadu a panienka chyba w jakiejś konkretnej sprawie...
Emili wyciągnęła listę zakupów, którą przyszykowała w domu i podała ją sprzedawcy. Ten kazał się jej poczęstować świeżymi pączkami a sam zanurkował wśród półek.


Po jakimś czasie Emili wracała uśmiechnięta obładowana torbami.
-Sklep pod nosem a ten ma puchy w lodówce- westchnęła układając zakupy w lodówce i szafkach. Zostawiła tylko produkty potrzebne do śniadania i wzięła się za jego przyrządzanie.
Tym czasem, w sypialni na górze, Miles przeciągał się leniwie budząc powoli ze snu. Bardzo przyjemnego snu. Jeszcze widział pod powiekami nagie ciało nieznanej blondynki, która pachniała rozkosznie...goframi?
Otworzył szeroko oczy i zaczął nasłuchiwać. Brzdęk talerzy, nucona melodia? Włamywacz?! Ta...i w ramach rekompensaty za skradziony dobytek robi śniadanie. Klepnął się w czoło. Emili! Całkowicie zapomniał o niechcianym gościu. Wstał, przeciągnął się aż kości chrupnęły w plecach i narzuciwszy pośpiesznie ubranie zszedł na dół kuszony zapachem.
Emili uwijała się przy blacie smarując gofry dżemem.
-Ładnie pachnie. Oj przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć- na jego słowa dziewczyna drgnęła i upuściła nóż. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła promiennie.
-Nic się nie stało - odparła podnosząc nóż i wrzuciła go do zlewu -Głodny?
Postawiła talerze na stole przed Milesem, który zaciągnął się zapachem.
-No jasne. Boże, jak ja dawno nie jadłem gofrów. Mmm, pycha! - rozmarzył się biorąc kęs.
-Cieszę się, że ci smakują- ponownie się uśmiechnęła i sama zaczęła chrupać ciasto.


Po sytym śniadanku gdy talerze wylądowały w zmywarce a oni raczyli się poranną kawą Milesa olśniło.
- Czekaj, a skąd miałaś składniki na śniadanie? - spytał
-Kupiłam- odparła nie odrywając wzroku od zakupionej gazety
- Ale za co? Gdzie? Kiedy?- zdawał się zaskoczony tym odkryciem.
- Za pieniądze, w sklepie, gdy spałeś. Coś jeszcze Scherloku?
-Wydałaś swoją kasę?
-Ty spałeś a ja wszak też musiałam coś zjeść.

Patrzył na nią zdumiony. Obca dziewczyna mieszka u niego raptem dzień a tak się rządzi. Z drugiej strony znając jego niechęć do robienia zakupów prędzej umarłby z głodu niż ruszył dupę do sklepu.
- Chyba nie szłaś pieszo, to w sumie kawałek drogi.
-Pojechałam rowerem, który znalazłam w garażu.
-Rowerem? Toż to prawie zabytek!
-Gadasz, wystarczyło nasmarować i śmiga jak nowiutki.
-Niebywałe. Wiesz, głupio, że wydajesz swoją kasę. Ile jestem dłużny?

Machnęła ręką.
-Nie wygłupiaj się, nie jestem materialistką. Tatko mówił, że pieniądze nie mają żadnej wartości gdy nie można się nimi dzielić. Tylko głupcy skąpią komuś grosza.
-Tak...kto jak kto, ale Albert nigdy nie żałował nikomu pieniędzy. On jedyny był chętny do udzielania pożyczek. "Oddasz jak się odkujesz" mówił nawet gdy wiedział, że to nie prawda -
westchnął Miles.
Nic nie odpowiedziała. Dopili kawę i rozsiedli się na kanapie przed telewizorem. Miles zaczął przełączać kanały szukając czegoś ciekawego. Niestety w niedzielny poranek raczej nic takiego w tv nie puszczali.
-Oczopląsu można dostać - mruknęła dziewczyna gdy obrazy na ekranie zaczęły się powtarzać.
Wyłączył telewizor i sapnął zrezygnowanie.
-Rzadko oglądam telewizję.
- To co robisz na ogół?
-Cóż, jeżeli mam być szczery to na ogół budzę się rano, sam albo u boku pięknej kobiety, uprawiamy seks, potem idziemy na miasto coś zjeść. Odprowadzam ją do domu, następnie idę do galerii szukać inspiracji, potem zazwyczaj wpadam na znajomych, idziemy do knajpki na drinka i na wieczór ląduję w domu. Jeżeli pijany to kładę się spać, jeżeli lekko wstawiony z jakąś ślicznotką to wiadomo co, a jak w miarę trzeźwy to maluję lub czytam.
-Bujne te twoje życie -
podsumowała ironicznie.
Koło południa gdy znudzenie dawało się we znaki, Miles, który siedział na patio przy swoich projektach wychylił się i zawołał do Emili leżącej na kanapie z książką.
- Czy w ramach odwdzięczenia się za zrobienie zakupów miałabyś ochotę przejechać się do miasta na lody?
- Jasne-
odkrzyknęła zrywając się z kanapy.
Wsiedli w samochód i ruszyli w stronę miasta. Zaparkowali auto niedaleko jakiegoś supersamu i przeszli się do pobliskiego parku gdzie sprzedawano, według Milesa najlepsze lody w mieście.
Delektując się słodkościami usiedli na ławeczce podziwiając krajobraz miasta. Nagle w kieszeni Milesa zabrzęczała komórka.


-No co tam Robercie? -spytał chłopak odchodząc od dziewczyny- Masz coś?
-Wychodzi na to, że wszystko się zgadza. Mała jest córką twojego kuzyna. Mój kolega pojechał do tego adwokata, którego wspominałeś. Facet był ponoć nieźle zdumiony słysząc, że mała jest u ciebie. Po tym jak nie mógł cię namierzyć wysłał ją do rodziny zastępczej, ale po dwóch tygodniach zniknęła. Szukała ją policja, nawet w telewizji o niej gadano. Nieźle co?
-No to pięknie -westchnął Miles przygryzając wargę- A testament? Dowiedział się czegoś ten twój kolega?
- To też się zgadza. Adwokat przeczytał mu zawartość dokumentów. Jasno z nich wynika, że dostałeś tą małą w "spadku". Mam gratulować?
-zachichotał głos w słuchawce.
-Daruj sobie. A co to za rodzina, która miała się zająć Emili?
-Stary i to się tej małej nie dziwię. Ponoć rodzinka to jakieś popier**leńce. Biorą dzieciaki z sierocińców by tylko kasę od państwa trzepać.
-Zaraz...i nikt się tym nie interesuję?
-Słuchaj, przyjeżdża babeczka z kuratorium, patrzy że dzieci ubrane, najedzony to przyklaskuje i się wynosi. Proste.

Miles pokręcił głową. Niezły cyrk.
-To co ja mam teraz zrobić?
-Nie wiem stary. Niby możesz zrzec się praw do małej, ale czy warto ją narażać na życie w takiej rodzinie jak tamta? Może popytaj znajomych czy nie mogłaby u kogoś pomieszkać?
-Nie głupi pomysł. No dobra, dzięki Robert. Wiszę ci duże piwo.
-Nie obiecuj przed wypłatą-
ponownie zachichotał głos i się rozłączył.
Miles patrzył długo jeszcze w wyświetlacz telefonu, na którym widniała karykatura Mona Lizy zastanawiając się co ma począć z Emili.


Do rodziny zastępczej jej nie odda, ale u niego też nie może mieszkać. Po pierwsze nie ma do tego warunków, po drugie on nie przywykł do życia z kimś. Chyba zrobi jak mówił Robert. Schował telefon i wrócił do dziewczyny.
Nie było jej przy ławce. Rozejrzał się i spostrzegł ją po drugiej stronie ulicy jak oglądała miejską rzeźbę. Podszedł do niej.
-Oryginalna- stwierdziła gdy stanął obok.


-A no oryginalna- potwierdził- Kumpel chciał czegoś co będzie się wyróżniało na tle tej spokojnej mieściny to mu machnąłem coś takiego.
Spojrzała na niego zaskoczona.
-Twoja?
-Mój projekt, ale wykonanie znajomego rzeźbiarza.

Obeszła pośpiesznie rzeźbę szukając podpisu.
- "Differentiam" autorstwa Błażeja Globa.- przeczytała - A gdzie twoje nazwisko?


-Zazwyczaj podaje się nazwisko wykonawcy.
-To niesprawiedliwe.
-Mnie nie przeszkadza. Kto chciał to się dowiedział kto zaprojektował. Kasę dostałem i się cieszę.

Pokręciła głową.
-Pan Mohamet ma rację, że jesteś dziwny.
-Kto?
-Pan Mohamet, sprzedawca z sklepiku na końcu mostu.
-A ten. Za każdym razem gdy gdzieś go spotkam próbuje mi wcisnąć swoją bratanicę.
-Czemu się więc nie zainteresujesz?
-Weź, ona by mogła grać Godzillę, gdyby ktoś chciał nakręcić znów film.
-Zapewne przesadzasz.
-Się przekonasz kiedyś.
Porozmawiali jeszcze ch
wilę o rzekomej urodzie bratanicy pana Mohameda i poszli do pobliskiej knajpki coś zjeść.
Emili w przeciwieństwie do innych kobiet, z którymi jadał Miles nie zwracała uwagi na kalorię ani zawartość tłuszczu w potrawach tylko wybierała z menu to na co miała ochotę. Tym razem były to pikantne skrzydełka z krążkami cebulowymi.
- Przeszkadzam ci? - rzuciła naglę między kęsami.
Spojrzał na nią pytająco.
-Podsłuchałam twoją rozmowę w parku. Sprawdzałeś czy mówię prawdę.
Miles westchnął i odłożył sztućce. Spojrzał Emili w oczy. Jakie ona miała piękne oczy...
-Nie będę cię oszukiwał bo nie widzę w tym sensu. Owszem, potrzebna mi jesteś jak śnieg w lipcu. Postaw się jednak na moim miejscu. Żyjesz sobie spokojnie sama a tu nagle zwala ci się na głowę ktoś obcy i mówi, że jest prezentem po zmarłym kuzynie. Może trochę zaskoczyć co nie?
Kiwnęła głową.
-Emili ja wiem, że ci ciężko. Sam straciłem rodziców. Owszem byłem już wtedy na studiach i łatwiej było mi to znieść, ale rozumiem twój ból. Poniekąd jestem winny Albertowi bo gdy byliśmy mali on z racji tego, że był trzy lata ode mnie starszy, zawsze się mną opiekował. Jednak mógł coś powiedzieć, zapytać się mnie czy jakby zaszła potrzeba to bym mógł się tobą zająć. Znał mój adres, a jednak milczał.
Emili też dalej milczała. Dłubała widelcem kawałek kurczaka cicho przełykając łzy.
-Co zatem planujesz? -odezwała się po chwili ciszy.
- Cóż, nie jestem zwyrodnialcem i cie nie wyrzucę z domu. Pojadę do tego adwokata i załatwię sprawę z testamentem. Uznam cię za swoją podopieczną. Jednak nie możesz ze mną mieszkać. Popytam wśród znajomych, może ktoś cie weźmie do siebie. Może tak być?
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
- O wiele ładniej wyglądasz jak się uśmiechasz- on sam także się uśmiechnął.
Dokończyli obiad i wrócili do domu.


~Marl

Ps. Przepraszam,że tak mało zdjęć, ale resztę albo zjadł komputer albo nie dało się załadować. Mam nadzieję jednak, że miło czytało się ten odcinek. Na pocieszenię dorzucam jako bonus fotkę smutnego Milesa. Co go mogło tak zasmucić? Pozdrawiam

__________________
Relax, it's just the game!♛


MOJE SIMY

M3Lcik jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.05.2013, 12:57   #9
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 618
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Bardzo miła sie okazała ta Emili i jaka zaradna, naprawila rower ( skad ona to umie, ja nawet nie wiedzialabym skad wziac smar do roweru ), pojechala po zakupy i jeszcze zrobila sniadanie. Bardzo milo z jej strony. Chyba sie chce lekko wkupic w laski pana artysty. W sumie to ma nieciekawa sytuacje, tez bym sie starala, poza tym zycie w takim artystycznym swiecie (poza jego panienkami) moze byc ciekawe dla mlodej ambitnej dziewczyny.
Miles jak to facet, juz chce sie pozbyc balastu. Cale szczescie, ze jest z nia szczery i nie owija w bawelne. A moze by sie znalazl dla niej chociaz malutki pokoj i dziewczyna moglaby z nim zamieszkac Moglaby pojsc do szkoly.
Ciekawe do dalej sie wydarzy u tej pary
Czekam na nexcik

ps. bardzo ladne zdjecia
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 05.05.2013, 14:17   #10
Katherine
 
Avatar Katherine
 
Zarejestrowany: 13.09.2012
Skąd: Poznań
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 374
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Kufer Marl

Interesujące OJSG. Widać, że będzie ciekawie. A zdradzisz w jakim oni są wieku? Ciekawa jestem wyglądu siostrzenicy pana Mahometa. Emili jest przepiękna. ♥ Cudowna fryzura. ♥♥ Czekam na next
__________________
[IMG]http://i40.************/2vxnev4.gif[/IMG]
Katherine jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 14:25.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023