View Single Post
stare 31.07.2016, 12:32   #5
La Tortura
 
Avatar La Tortura
 
Zarejestrowany: 27.12.2011
Skąd: Łódź
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 1,031
Reputacja: 23
Domyślnie Odp: Guilty As Charged

Diano! Dziękuje bardzo za komentarz <3, nad zdjęciami pracuję - jak mi wychodzi? Okaże się haha W każdym razie powstała pierwsza część, kontynuacja prologu. Zapraszam!

CZĘŚĆ PIERWSZA


Wszystko wokół niej zaczęło wirować, kręcić się jak oszalałe. Z trudem powstrzymywała się przed pobiegnięciem do toalety i zwymiotowaniem całego obiadu. Elise żałowała, że nie może odstrzelić sobie mózgu. Byłoby to dla niej o wiele łatwiejsze.
- Od dawna to podejrzewałam – powiedziała. – Przestałam w to wierzyć, wtedy kiedy podpalili mi dom, a on… Mój ojciec nic nie zrobił. Stwierdziłam wtedy, że gdyby żył na pewno by na to nie pozwolił.
- Twój ojciec na pewno nie żyje, a ta wiadomość to okrutny żart – odpowiedział mężczyzna. – Śmieszna farsa, albo pułapka. Ktoś się z nami bawi.
- Znaleźli nas – wbiła wzrok w fotel stojący obok. - Ktoś wie kim jesteśmy - dodała z przerażeniem i usiadła na białej sofie, którą razem z Walterem kupili zaraz po przeprowadzce.


Oboje zastanawiali się co zrobili źle, wiadomość o żyjącym Arthurze została zepchnięta na dalszy plan. Zanim zaczęli swoje fikcyjne życie, postarali się by wszystkie informacje były jak najbardziej wiarygodne. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś o Elli i Tonym, musiałby jedynie wyszukać ich nazwiska w Internecie. Chociaż najlepszy informatyk Arthura O’Della zginął razem z nim, jego miejsce zastąpił ktoś inny. Była to niepozorna, urocza blondynka. Jej wygląd i styl bycia odstraszał większość jej klientów, ale Arthur odkrył, że tak naprawdę jest mądrą i przebiegłą osobą. To ona po jego śmierci zajęła się wszystkimi formalnościami. Wykonała wspaniałą robotę, dbając o każdy szczegół. Na stronie uniwersytetów, które rzekomo skończyli, były ich nazwiska. Na oficjalnym blogu fotografa znajdowały się piękne zdjęcia z ich ślubu. Idąc do urzędu można było dowiedzieć się kto był dziadkiem Elli, oraz, że wujek Tony’ego zginął w pożarze. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. W takim razie o czym zapomnieli?
Walter zajął miejsce obok swojej przyjaciółki. Miał straszny mętlik w głowie, nie wiedział co robić. Powinni opuścić to miejsce, czy dowiedzieć się kto wysłał ten prezent? Oboje siedzieli w ciszy, atmosfera wokół była napięta, w tle słychać było tykanie zegara.


- Musimy wyjechać, zacznij się pakować – powiedziała nagle. Jej twarz była blada i przerażona. Nie chciała by wrogowie ojca ją znaleźli, bała się tego, że stare czasy wrócą, a ona znowu będzie ofiarą. Przed tymi ludźmi nikt nie mógł jej obronić. Wstała gwałtownie i ruszyła w stronę sypialni.
- Uspokój się, nigdzie nie będziemy uciekać. To tylko butelka szampana…
- Tylko?! – krzyknęła. – Naprawdę zapomniałeś dlaczego zaczęliśmy uciekać?




Niestety nie zapomniał, doskonale pamiętał tamte wydarzenia. Pogróżki, głuche telefony. Jazdę do szpitala w środku nocy, bo dziewczyna znów wróciła pobita. Pamiętał, że gdy Elise spóźniła się kiedyś dwie godziny on zaczynał dzwonić po szpitalach, a potem po kostnicach.
Oboje byli zagubieni, jednak to nie życie Walta było w niebezpieczeństwie. Wszystkie wspomnienia przypomniały mu, że to on powinien się nią opiekować. Podszedł do niej i wziął ją w ramiona. Zachował zimną krew i zrobił to, co powinien zrobić zaraz po otworzeniu pudełka.


Kilka godzin później w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. W drzwiach stanęła Emily - najlepsza przyjaciółka Elise, urocza blondynka o niewinnym wyrazie twarzy.Obok niej stał ciemnowłosy mężczyzna trzymający małą dziewczynkę na rękach.
Walter ucieszył się na ich widok, wiedział, że tylko ta trójka jest w stanie ukoić nerwy Elise i zaopiekować się nią pod jego nieobecność.
Wpuścił ich do środka i zaprowadził do salonu.
- Dobrze, że do nas zadzwoniłeś, akurat byliśmy niedaleko – powiedział brunet. – A więc od początku…
- Teraz muszę wyjść, zajmijcie się nią – przerwał mu Walt. – Gdy wrócę dowiemy się o co tu chodzi.
Po tych słowach pomknął w stronę drzwi i wyszedł kierując się stronę miasta.


***
Piętnaście minut spaceru naprawdę dobrze mu zrobiło. Miał czas, by odetchnąć i zastanowić się co robić. Przypomniał sobie mały liścik, który znalazł w pudełku. Zdążył sprawdzić ten adres, niestety nie był prawdziwy. Wierzył w to, że stary O’Dell nie żył. Gdyby jego śmierć była udawana, to czy pozwolił by na to by jego córkę prześladowano? Poza tym czy zostawiłby swojego najlepszego pomocnika i nic mu nie powiedział? Walter był pewny, że to niemożliwe.
Od ciągłego rozmyślania rozbolała go głowa, najchętniej położyłby się na sofie w salonie, zamknął oczy i zapomniał o dzisiejszym dniu. Wiedział jednak, że to niemożliwe. Rozhisteryzowana Elise, małe dziecko i młode małżeństwo nie pozwoliłoby mu na sen. Poza tym był już umówiony. Oczywiście mógł wszystko odwołać, ale nie chciał dłużej siedzieć w domu. Musiał pobyć sam przez kilka minut i odciąć się od całego zamieszania.
Po chwili doszedł na miejsce. Znajdował się w eleganckiej restauracji. Wolałby spędzić ten wieczór w barze, ale jego towarzyszka upierała się by tu przyjść. W końcu dał za wygraną, tak naprawdę było mu to obojętne. Ważne, że było tu cicho i mieli alkohol. Rozejrzał się dookoła i dojrzał dziewczynę, z którą był umówiony.


Madison, bo tak miała na imię, była niewinną, młodą dziewczyną. Miał wrażenie, że jest trochę infantylna i odcięta od prawdziwego świata, ale mimo tego ją lubił. Spotykali się ze sobą dopiero cztery miesiące. Nie była jedną z wielu jego dziewczyn. Jego matka nauczyła go, by szanować kobiety, dlatego Walter nigdy nie spotykał się z kilkoma naraz. Niestety nie kochał jej, nie marzył o przyszłości z nią i małym przytulnym domku na przedmieściach. Nie chciał wiązać się z kobietą, której głównym zmartwieniem było to, że w sklepie nie było żółtego sera, a sąsiedzi wczoraj słuchali za głośno muzyki. Jednak lubił spędzać z nią czas, rozśmieszała go i sprawiała, że zapominał o reszcie świata. Na jej widok jego serce nie zabiło szybciej, ręce się nie trzęsły, a oddech nadal był spokojny. Uniósł lekko kąciki ust i podszedł do stolika. Zajął miejsce naprzeciwko niej i zapytał jak jej dzień.
- Właściwie to całkiem w porządku – odpowiedziała uśmiechając się szeroko.- A twój?
- Też –odparł krótko. - Co zamówiłaś? – spytał zerkając na szklankę, która stała obok niego.
- Gin z tonikiem, lubisz to pić, prawda?
- Może być – wypowiadając te słowa zauważył, że Maddie nieco się zmartwiła. Miał jednak zbyt wiele swoich problemów, by zapewniać ją że gin z tonikiem jest w porządku i chętnie go wypije. – Dlaczego pijesz wodę?
Dziewczyna wychodząc z Walterem zawsze piła równo z nim. Miała mocną głowę i nawet wódka z sokiem nie potrafiła jej pokonać. Potrafiła wypić hektolitry wina i nadal trzymała się na nogach. Dlatego widok szklanki z wodą po prostu do niej nie pasował. Mężczyzna zmarszczył brwi i czekał na odpowiedź.
Madison spojrzała na niego świecącymi oczami i zaczęła bawić się serwetką. Zauważył, że jest zdenerwowana.
- Chciałam ci powiedzieć po tym jak zjemy, ale… - zaczęła. Mówiła cicho, bała się reakcji Tony’ego. – Zrobiłam dziś test ciążowy, jestem w ciąży.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha i czekała na jego reakcje. Walter nie mówiąc nic wypił całą szklankę ginu i poprosił przechodzącego kelnera o kolejną.




***

- Frankie zaraz zaśnie – powiedział narzeczony Emily. Ich córka była prawdziwym aniołkiem, nie mieli z nią żadnych problemów. Byli rodziną idealną. Dla Elise było to niezwykłe, zwłaszcza że tak oboje mają silne koneksje z mafią, bo właśnie tym była rodzina O’Dellów.


Zmęczony Alexander podszedł do okna, rozejrzał się wokoło i wtedy dojrzał czyjeś ciało. Leżało bezwładnie przed małym, białym płotkiem. Zmrużył oczy i w ciemności dostrzegł, że „zwłoki” należą do pijanego Waltera.
- Widzę, że wasze małżeństwo przechodzi mały kryzys – powiedział do czarnowłosej.


Kobiety podeszły do okna i zauważyły to co przed chwilą Alexander. Emily widząc minę swojej przyjaciółki zaczęła naprawiać sytuację.
- Poradzimy sobie bez niego, Alex wniesie go do domu, a my w trójkę rozszyfrujemy ten liścik. Nie martw się, damy radę. Przed tobą stoi geniusz, któremu nic nie umknie, zobaczysz! – pocieszała ją.


***


:hej: :hej:
__________________

La Tortura jest offline   Odpowiedź z Cytatem