Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 20.08.2010, 17:52   #11
akinimo
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Piekło? Lucek? Dusze? Kosiarz?
Bosko, już mi się podoba ^^
Lucek jest boski xp Córeczka też ^^ Masz sentyment do czerwonych włosów, co? ^^'

Czekam na kolejną część ^^

P.S Sorki, że komentarz jest tak krótki, ale jednocześnie piszę, ścieram kurze i instaluję simsy - sama nie wiem jakim cudem, chyba przez podzielność uwagi xp
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 20.08.2010, 19:24   #12
Lira
 
Zarejestrowany: 17.06.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 119
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

U, jak mroczno
Czytałam w twórczości pisanej, ale ze zdjęciami dużo fajniej.
Bohaterowie rzecz jasna powalają nieziemskim wyglądem, piękna jest zarówno płeć męska jak i żeńska
Takie to realistyczne, że zaczynam się bać
W skrócie - jestem zachwycona.

Zastanawia mnie czy szkoliłaś się w demonologii lub w czymś podobnym
Lira jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 20.08.2010, 19:50   #13
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Dzięki, dzięki

akinimo, uwielbiam czarne włosy

Lira sporo czytałam na ten temat, ale nie mogę powiedzieć, że sie szkoliłam
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 21.08.2010, 12:55   #14
ermine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Rany, jak Ty bosko piszesz. ^^ Zdjęciami się nie przejmuj. Wszystko nadrobisz tekstem. xD Zreszta narazie jest wporządku.
Zgadzam sie z Akinimo. Lucyfer i jego córeczka są super... Zwłaszcza Lucyfer.

Czekam na next.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 21.08.2010, 16:21   #15
Violet
 
Avatar Violet
 
Zarejestrowany: 25.02.2009
Skąd: Toussaint
Płeć: Kobieta
Postów: 675
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

jak pierwszy raz to przeczytałam to się zaczęłam bać a czytałam to o 3 w nocy Ogólnie strasznie mi się zdjęcia podobają
__________________

Ostatnio edytowane przez Violet : 22.08.2010 - 16:03
Violet jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2010, 13:19   #16
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Bać? O rany, a co tam jest do bania się?

ermine, dzieki ale połowe pisał kumpel
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2010, 13:57   #17
Kamis
 
Avatar Kamis
 
Zarejestrowany: 28.03.2010
Skąd: Polska ^^
Płeć: Kobieta
Postów: 1,019
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Nie muszę chyba mówić, że masz nową fankę ?
Super. może i lekko straachoowe, aczkolwiek fajne ^^
Czekam na next
__________________
Simy by Kamis [new 15.04.2011]

Życie pisze swój scenariusz, nieważne jakie były plany.
Kamis jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2010, 18:24   #18
ermine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Vipero, no to pogratuluj kumplowi również. Zdolniachy. ^^

Kiedyś też próbowałam coś tam bazgrać, aczkolwiek biorąc pod uwagę fakt, że jestem kosmicznym beztalenciem (), nic dziwnego, że mi trochę nie wyszło.

W każdym razie Wy piszcie dalej.
Jak najwięcej!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.08.2010, 20:27   #19
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Kamis, cieszy mnie to niezmiernie

ermine, pewnie przesadzasz. A co do kolegi, to on sam sobie przeczyta
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 24.08.2010, 17:50   #20
Vipera
 
Avatar Vipera
 
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Władca Dusz

Od razu na wstępie chciałabym przeprosić za to, że nie wszystkie zdjęcia zgadzają się całkowicie z opisem.



Szczupły, wysoki mężczyzna odziany w czarny, rozpięty płaszcz zszedł po długich schodach ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Znowu pojawił się problem, jakby piekło nie miało już ich wystarczająco dużo. Nawet nie rozwiązali jednego, a już mnożą się kolejne. Jakoś czarno widział przyszłość podziemi, jeśli szybko czegoś nie wymyślą.
Westchnął głośno otwierając wielkie, drewniane wrota, aby wyjść na zewnątrz. Poza murami zamku jak zwykle panowała ciemność, którą rozjaśniały jedynie pochodnie i lawa spływająca wąskimi studzienkami w stronę miasta. Można się domyślić, że była tam dość wysoka temperatura, jednak wszystkie stworzenia zamieszkujące podziemia, były już do niej przyzwyczajone. Żaden ze śmiertelników nie zdołałby przeżyć tam nawet paru godzin.
Przed schodami prowadzącymi do wejścia, stał młody demon o niskim wzroście i ogniście rudych, kręconych włosach. Jego żółte, kocie oczy błyszczały wręcz z radości, kiedy napotkał wzrok zdenerwowanego Naberiusa.

- Co się stało? - zapytał mężczyzna poważnym tonem.
- Trupa znalazłem - odpowiedział chłopak prezentując białe kły w szerokim uśmiechu.
- Trupa? - zdziwił się czarnowłosy. - Kogo? Gdzie on jest?
- Właściwie to niepełny trup… sama głowa. Jeśli się nie mylę, należała ona do piekielnego zbieracza dusz. Jak on miał… - zamyślił się drapiąc sobie ramie. - Bargoth?
- Co takiego?! - krzyknął Naberius. - Kto to zrobił? Gdzie ta głowa?
- Niedaleko Martwego lasu… od strony wschodniej bramy.
- Pójdź do więzienia i przyprowadź do mnie dwóch strażników. Jak najszybciej - rozkazał mężczyzna odwracając się w stronę drzwi. - Zapłacę ci po powrocie.
- Tak jest Panie.
Z tyłu dobiegł go trzask zamykanych wrót, kiedy pośpiesznie wspinał się po schodach. Poruszał się z taką szybkością, że nie jeden biegacz olimpijski mógłby mu pozazdrościć. Wszedł do jednego z pomieszczeń na drugim piętrze i usiadł za dużym, rzeźbionym biurkiem. Wyciągnął z szuflady pożółkły zwój i rozwinął go na blacie, marszcząc brwi. Kiedy tylko dotknął go palcem, od razu pojawiły się na nim różnego rodzaju tabele. Zerknął na jedną z nich drapiąc się po brodzie.
W tabeli wypisane były imiona wszystkich istot wychodzących z miasta przez główną bramę. Były to najczęściej te, które udawały się na Ziemię aby wykonać przydzielone zadania. Straż składająca się z trzech silnych diablików spisywała osoby opuszczające teren królestwa, a te od razu były widoczne na zwoju.
- A więc zbieracz dusz zabrał ze sobą dwóch strażników z więzienia… - mruknął pod nosem zwijając zwój i wkładając go powrotem do szuflady. Po chwili wstał i szybkim krokiem podszedł do okna. Przez chwilę wpatrywał się w ognistą lawę spływającą studzienkami między domami, aż w końcu zamknął oczy i skupił myśli na swoim posłańcu.
- Idź do głównej bramy i przekaż strażnikom, że jak tylko pojawią się diabliki, które towarzyszyły zbieraczowi dusz, mają się u mnie zjawić. Natychmiast!
- Oczywiście Panie - odpowiedział posłaniec.

*

Ciemnowłosy władca pochylił się nad blatem dużego stołu, pochłonięty czytaniem rozłożonych zwojów. Studiując wykresy oraz tabele, szukał jakiegoś dobrego rozwiązania związanego z utratą dusz. Jak najszybciej piekło musiało uporać się z tym problemem, aby mogło normalnie funkcjonować. Podrapał się po szyi marszcząc brwi, a następnie opadł na krzesło i westchnął gniewnie. Tyle czasu spędził w bibliotece, a nadal nie miał żadnego sensownego pomysłu, co zrobić w tej paskudnej sytuacji. Może powinien wysłać na Ziemię demony aby rozeznały się w terenie? Jeśli jest tak jak twierdzi Vin i Niebo ma coś wspólnego z morderstwami ludności podziemia, nie mógł tego tak zostawić. Bóg powinien za to słono zapłacić i tak też się stanie, jeśli wersja arcydemona się potwierdzi.

Z przemyśleń wyrwało go przeciągnięte, znudzone westchnienie z końca pomieszczenia. Wyprostował się niczym struna w harfie i spojrzał w kierunku dużego, niebieskiego fotela stojącego przed kominkiem. Nie było tam widać nic, prócz szczupłych nóg zwisających przez oparcie na łokcie. Całkowicie o niej zapomniał. O dziwo tego dnia zachowywała się nadzwyczaj spokojnie, aż miał ochotę zapytać, czy czasem coś się nie stało. Gdyby nie to, że jest nieśmiertelna, pomyślałby, że może zachorowała.
- Jakieś święto dziś? - zapytał po chwili opierając łokcie na stole - Czyżbym zapomniał o twoich urodzinach? A może o czymś innym?
- Nie - odpowiedziała krótko nie odrywając wzroku od ognia, który właśnie zmienił kolor na intensywny błękit.
- To więc co się stało, że jesteś taka spokojna?
- Jestem znudzona ojcze - mruknęła nadal bawiąc się płomieniami, które tym razem zmieniły kolor na wściekłą zieleń - To zamczysko jest jak klub emerytowanych nudziarzy.
- Co proszę? – zapytał ze zdziwieniem Lucyfer, wpatrując się w kolorowy ogień- Przestań się bawić ogniem.
- Żadne urządzenie elektroniczne, które przyniosłam z Ziemi tutaj nie działa… - pożaliła się dziewczyna. - Przeprowadzę się na górę, bo tu można umrzeć z nudów!
- Nie marnuj czasu na marudzenie, tylko zajmij się zbieraniem dusz!- warknął władca zabierając się do przeglądania kolejnego zwoju.

- O nie tatku! Dzisiaj mam wolne. Znajdź sobie innego naiwniaka - przeciągnęła się na fotelu, a następnie wstała poprawiając długie, czerwone włosy opadające na plecy- Idę się zabawić. Znalazłam całkiem fajny klub w Rzymie. Może przy okazji zgorszę jakąś niewinną duszyczkę- zachichotała ruszając w stronę wyjścia. Kiedy wyciągnęła rękę do klamki, drzwi otworzyły się gwałtownie i do pomieszczenia wszedł przystojny demon o włosach białych, niczym skrzydła anioła.
- Witaj piękna - ukłonił się nie spuszczając z niej wzroku.
- Witaj - odpowiedziała uśmiechając się krzywo - Przepraszam, ale wychodzę.
- Szkoda. Tak rzadko się widujemy - mruknął podchodząc bliżej. Kiedy dotknął jej włosów, zauważyła dziwny błysk w jego kocich oczach - Mam nadzieję, że następnym razem będę mógł dłużej podziwiać twoją urodę Nirryti.
- Nadzieja matką głupich drogi Ammit’cie - mruknęła otwierając drzwi - Do zobaczenia…
- Oczywiście.
Białowłosy poprawił kołnierz bordowego płaszcza i ruszył w stronę zawalonego zwojami stołu.
- Co cie do mnie sprowadza? - zapytał Lucyfer opierając się wygodnie na krześle.
- Przynoszę złe wiadomości Panie - odpowiedział kłaniając się z szacunkiem.
- Co się stało? - zapytał władca, ręką wskazując wolne siedzenie.

- Zamordowano zbieracza dusz. Naberius wraz z dwoma strażnikami udali się w miejsce, gdzie znaleziono trupa - Ammit usiadł na wskazanym miejscu- Myślę, że powinniśmy tą sprawę przedyskutować w radzie. Najlepiej byłoby zorganizować kolejne zebranie Panie.
- Wiemy kto to zrobił?! - zapytał gniewnie wstając od stołu - To już przechodzi wszelkie granice!
- Niestety nie. Musimy czekać na powrót diablików, którzy towarzyszyli zbieraczowi.
- W takim razie z zebraniem poczekam do ich powrotu. Inaczej nie ma sensu zwoływać demonów - powiedział Lucyfer podchodząc do okna. Odsłonił ciężką, czarną zasłonę i spojrzał na zewnątrz - Bargoth nie mógł zostać zabity przez zwykłego anioła, był silnym demonem… zatem musiał to być ktoś wyższy rangą.
- On był idiotą Panie - białowłosy nachylił się nad stołem i spojrzał na leżące zwoje - Może i był silny, ale nie potrafił myśleć. Prowokował awantury, wszczynał bójki… w końcu dostał za swoje. Błazen.
- Teraz to nie ważne. Natomiast ważne jest to, że ktoś wybija moich ludzi! - warknął Lucyfer uderzając pięścią w ścianę z taką siłą, że aż posypał się tynk. - Niech tylko się dowiem, a biada temu kto mąci w moim królestwie!

*

Nirryti wyszła z portalu w wąskiej, zacienionej uliczce Rzymu. Zamknęła go i poprawiając czarny, obcisły top bez ramiączek, odwróciła się ze złośliwym uśmieszkiem wymalowanym na jej opalonej twarzy. Rozmyślając, w którym klubie tym razem potępić dusze przystojnych Włochów, ruszyła w stronę ruchliwej ulicy.
W połowie drogi zatrzymała się gwałtownie. Zmarszczyła brwi i przymrużonymi oczami spojrzała na jeden z budynków, pomiędzy którymi stała. Gdzieś niedaleko znajdywała się istota o magicznej mocy, jednak słabszej, od jej własnej. Biorąc pod uwagę, że czuła ja bardzo wyraźnie, musiała pochodzić z odległości nie dalszej, niż ulica naprzeciwko.
Skrzyżowała ręce na piersi i uśmiechnęła się szeroko.
- Wyłaź - syknęła po chwili.

Usłyszała cichy chichot, a zaraz potem zza budynku wyłoniła się postać dziewczyny, o długich blond włosach opadających na jasny sweterek. Diablica skrzywiła się, jednak postanowiła nie komentować tego koszmarnego widoku. Od samego patrzenia na te babcine ubrania, bolały ją oczy.
Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie, a następnie odrzuciła lśniące włosy na plecy tak, jakby spodziewała się za to oklasków i setek fleszy. Nirryti prychnęła z pogardą, podpierając ręce na biodrach.
- Toż to straszne! Jak bóg pozwala na to, żeby takie małe, żałosne coś plątało się pod nogami i psuło innym nastrój? - powiedziała diablica teatralnym głosem. - Powiedz no mała. Której, biednej babci tym razem ukradłaś podomkę?
- Haha! Jak zwykle jesteś bardzo zabawna - odpowiedziała dziewczyna, prezentując białe zęby w promiennym uśmiechu. - Co, zaliczyłaś już całe piekło i szukasz kolejnych frajerów? Dzi.wko…

- Zazdrość cię zżera? Z resztą nie dziwię ci się. Po tylu latach zabawiania się wibratorem przy zdjęciach modeli z gazety, też by mnie zżarła.
- Zdz.ira! - warknęła anielica, gotując się ze złości.
- Nirryti jestem, miło mi - powiedziała diablica, a na jej twarzy wykwitł sarkastyczny uśmiech. - Masz zamiar ze mną walczyć? Jeśli tak to streszczaj się, bo się śpieszę.
- Niedoceniasz mnie ty piekielna pokrako - powiedziała spokojnie blondynka, doprowadzając się do porządku. - Wymażę ci ten obleśny uśmiech z tej ślicznej buźki, kiedy w końcu twój staruszek straci wszystkie dusze. Jak na razie jestem do przodu.
- Uważaj, żebym ja sobie zaraz nie pograła w golfa twoimi kośćmi - syknęła Nirryti, wbijając w anielice mordercze spojrzenie. - Zjeżdżaj stąd cnotko, zanim stracę cierpliwość… i powiedz temu grubasowi u góry, żeby zaczął zakładać nowe zamki w bramie, bo jak dorwę mu się do gardła, to nawet Kosiarz mu nie pomoże.

***

Wychylił się ponad burtą spróchniałej łódki. Wyjął z kieszeni małą fiolkę, której zawartość ostrożnie wylał do śmierdzącej, oleistej wody jeziora. Srebrny płyn powoli rozlewał się po powierzchni aby nagle, gdy tylko ostatnia kropla opadła, zanurzyć się i zniknąć w otchłani. Kosiarz usiadł w szalupie i zaczął wiosłować w stronę brzegu. Spróchniałe drewno leniwie sunęło w stronę lądu. Nagłe uderzenie i zatrzymanie było jedyną oznaką dotarcia na twardy grunt, który w okalających ciemnościach było bardzo ciężko rozróżnić. Mężczyzna wyciągnął łódź na brzeg aby nie odpłynęła na środek jeziora po czym odwrócił się do niej plecami i ruszył przed siebie. Nie zaszedł daleko kiedy nagle zauważył błąkającą się postrzępioną duszę.
- Kolejna zawędrowała – powiedział w ciemność i skierował się w stronę białawej postaci na tle czerni. Wyciągnął rękę i włożył ją wewnątrz ducha, który zaczął być zasysany od środka na dłoń kosiarza. - Chodź ucierpiona.
Wielkie wrota fortecy otwarły się przed nim z głośnym skrzypnięciem. Wszedł pewnym krokiem do środka. Drzwi z niebywałą prędkością zatrzasnęły się za nim. Jego uwagę przykuł wazon z orchideami o kolorze świeżej krwi stojący przy ścianie kilka metrów w głąb korytarza. Podszedł i chwycił jeden kwiat w rękę. Przyłożył wolną dłoń do płatków. Po chwili mały, jasny strumień światła zaczął się przelewać w stronę kwiatka.
- Witaj Panie z powrotem - usłyszał za swoimi plecami.
- Ach, tak. Racja. Witaj Igorze - odpowiedział kosiarz, nie odwracając się i nie przerywając czynności.
- Nowa dusza, Panie?
- Tak. Kolejny pechowiec, który zawędrował na tą stronę.
- Biedna istota.
- Kolacja?
- Właśnie jest wnoszona na stół, Panie.
- Doskonale. Ach skończone. Witaj moja mała duszyczko - powiedział mężczyzna do orchidei.
- Gdzie…? Co…? Jak…? Kim jesteś… kim… jestem - odpowiedział kwiat.
- Zbłądzoną duszą, którą umieściłem w orchidei. Hmm po głosie poznaję, że kiedyś byłaś kobietą. - uśmiechnął się- Nie martw się, tu nic ci nie grozi, moja mała Vero.
- Vero? Ale ja nie…oh…to znaczy…a…a…a…kim jesteś?
- Tym który cię uratował, oraz twoim panem od tej chwili.
- Oh! Jestem… jestem… za …zaszczycona …Panie.
Ruszył trzymając orchideę w dłoni w kierunku sali jadalnej. Tuż za nim szedł w milczeniu Igor starając się nadążyć za długimi krokami swego Pana. Jedyny sługa w cytadeli nie był istotą imponującą. Niewysoki, starszy mężczyzna z krótkimi nogami oraz przydługawymi rękoma. Szyje miał wysuniętą do przodu co dodatkowo podkreślało jego garb. Twarz bez jakichkolwiek ekspresji, nigdy nie wyrażała żadnych emocji czy nawet nie wskazywała na zdolność do myślenia danego osobnika.

Minęli po drodze kilka innych ponurych korytarzy, nim doszli do drewnianych drzwi prowadzących do sali jadalnej, które na gest kosiarza otwarły się wpuszczając ich do środka.
- O! Masakrator wrócił do zamku. A to co? Nowy mieszkaniec? No no niezła ślicznotka - odezwało się mydło stojące na stole obok świecznika.
- Hitli, kiedy ty się w końcu nauczysz dobrych manier? Witaj Panie z powrotem. Kolacja już czeka. Igorze zapal mnie jeśli łaska. Nie możemy przecież pozwolić na posiłek w takich ciemnościach - odparła stojąca na środku stołu mocno wypalona już świeczka.
Kosiarz bez słowa usiadł przy stole delikatnie kładąc duszę zamkniętą w orchidei na stole. Igor zapalił świeczkę i stanął naprzeciwko swojego pana za stołem. Ogień rozjaśnił pomieszczenie tylko na tyle aby lepiej było widać potrawy. Towarzyszyły temu krótkie pojękiwania „gorąco” i „parzy”. Mydło Hitli zaaferowane nową duszą zajęło się wprowadzaniem jej do nowej egzystencji. Zmyślając większą część opowiadanych przez siebie historyjek. Kosiarz puszczał mimo uszu wymysły mydła, a świeczka prostowała większe kłamstwa. W połowie posiłku mężczyzna dał znak Igorowi aby ten rozpoczął zdawanie raportu z dnia. Sługa posłusznie rozpoczął od zwyczajowego skrótowego opisu frontu między Hitlim, a niektórymi mieszkańcami cytadeli, przeprowadzone dusze przez wysłanych na ziemie pomocników i inne bieżące sprawy mniej lub bardziej istotne.
- W sprawie poszukiwań… - rozpoczął kolejny wątek Igor.
- Znaleźli ją? - przerwał mu kosiarz zrywając się z krzesła i wylewając zawartość talerza z zupą wprost na Hitliego.
- Ej uważaj. Ajj parzy…aaa pienie się. Cholera, prawie bym się rozpuścił przez ciebie - narzekało mydło na co mężczyzna nie zwrócił żadnej uwagi wyczekując niecierpliwie odpowiedzi od swojego sługi.
- …sprawie poszukiwań nadal brak jakichkolwiek postępów- dokończył stary sługus.
- Igorze! - władca zamku uderzył mocno pięścią w stół co wywołało kolejne okrzyki przerażenia na temat wypienienia się.-Ile razy mam ci powtarzać abyś mnie poinformował dopiero jak coś znajdą?- dokończył zrezygnowanym głosem- Idę się położyć. Zajmijcie się Verą.
- Panie, a można by tak jeszcze zmienić mnie? Wosk już prawie się skończył i wkrótce się wypalę - odezwała się świeca.
Kosiarz machnął ręką czym zgasił płomień i bez słowa ruszył w stronę schodów znajdujących się po drugiej stronie pomieszczenia. Skarcony Igor w ciszy wykonał ukłon odprowadzając swojego pana po czym ruszył w stronę leżącej na stole orchidei w pobliżu której nadal pieniące się mydło odgrażało się na jakąś uwagę świecy.
- A wypal się ty durny woskostanie - krzyczał Hitli.
- Przykro mi Igorze, ale chyba nie uda mi się nauczyć manier tej chodzącej, różowej ironii losu -powiedziała świeca całkowicie ignorując obelgi i groźby rzucane w jej kierunku po czym dodała do orchidei. - Nie zwracaj uwagi na tego neandertala moja droga Vero. On tu jest trzymany dla żartu co zresztą widać doskonale.
Lokaj ignorując bez słowa całą scenę wziął ostrożnie świeżo zamkniętą w roślinie duszę i wyszedł wraz z nią korytarzem, którym tu przyszli.
__________________
Melodia Strachu v2
Wattpad

Ostatnio edytowane przez Vipera : 24.08.2010 - 19:51
Vipera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 00:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023