Zobacz pełną wersję : "Spojrzenie na czas"
Pierwsze co bym chciała powiedzieć to jest tylko to, że jestem pierwszy raz na prawdziwym forum. Czytałam tu wiele ciekawych fs i niektóre są naprawdę godne podziwu ;) . Nie oczekuję, że i moje znajdzie się na liście znanych i dobrych fs, ale sądzę, że wam się spodoba. Krytykę przyjmę z pokorą i postaram się naprawić błędy. Miłego czytania ;P .
"Spojrzenie na czas" cz. I odc. 1
Mama wołała mnie na kolację. Zeszłam po drewnianych, lakierowanych schodach. Przeszłam przez niewielki korytarz i stanęłam u progu małej kuchni. Była tam chuda, śniada kobieta w modnych ubraniach o włosach czerwono pomalowanych, moja matka.
- Kochanie, pamiętaj, że jutro ja mam ważne całodobowe spotkanie i przyjęcie, a tata ma nocną zmianę. Poradzisz sobie? – zapytała.
- Tak, tak. Nie martw się mamo, wszystko będzie jak należy.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_f444e2b4.jpg
Zjadłam kanapki i poszłam do swojego pokoju.
Bardzo podoba mi się historia ludzkości i czasem chciałabym żyć w innym wieku. Chociaż próbuję zachowywać się tak jak oni, oczywiście z umiarem. Czyli pisać listy, książki czytać, a o języku już nie wspomnę.
Moja rodzina nie bardzo przypomina inny wiek niż teraźniejszy, XXI wiek. Jedynie dziadek pozwala mi wrócić do „tamtych czasów”. Sam nie pozwala mówić na siebie w zdrobnieniach. Wymagał, aby mówić do niego Arkadiusz. Do innych ludzi – do mnie, do mojego taty Sławomira itd. – zawsze zwracał się z powagą.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_f444e2fd.jpg
Mimo najszczerszych chęci matka Wiola nie pozwalała na zmianę wyglądu. Kazała mi nosić spodnie i ubierać się jak „reszta ludzi”. Moje jasne włosy nosiłam rozpuszczone. Nie malowałam się, bo zawsze było na to za późno. Tato mój pracował jako policjant. Córka policjanta – nie wyobrażałam sobie tego, ale wyglądało to dość normalnie. Mama chadzała na przyjęcia.
Ogólnie staram się wyglądać jak człowiek, ale jednego nie potrafiłam wyrobić – siły przyciągania. Tak, ale nie zwykłego przyciągania. Tego, które może męczyć czasem ludzi i pożerać czas. Grawitacja komputera – tak, z tym jedynie nie mogłam sobie poradzić. Czasem zdarzało się, że siadłam przy nim twarzą w twarz i weszłam w głąb wirtualnej rzeczywistości. Szkoła pomaga mnie odciągnąć od ekranu.
Kolejnego dnia wracając ze szkoły i mijając znaną brzozę zauważyłam dziwny zwój papieru. Założę się, że wcześniej go tu nie było. Zawsze po szkole mijałam to drzewo, ale tego nie widziałam. Szybko podniosłam go i schowałam.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_3445cad7.jpg
W domu spróbowałam go otworzyć. Dotknęłam czerwonej wstążki, lecz dziwna siła odepchnęła moją dłoń. Sądziłam, że nie mogę teraz otworzyć zwoju. Schowałam go do bezpiecznej szuflady mojego biurka.
Potem usiadłam do lekcji. Matematyka, biologia, angielski, polski,… Dodatkowy procent z historii za plakat „ludzie średniowiecza”.
„ W tamtych czasach szkołę mieli tylko bogaci ” – pomyślałam.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_5445cbf7.jpg
Odrabiając lekcje coś mnie kusiło by przestać, podejść do komputera i odreagować zagrają w grę. Tak, jakieś dwa tygodnie nie siedziałam. Gdyby nie wymyślili tego „pożeracza czasu” na pewno robiłabym coś innego. Ogólnie to ja jestem zła na przedmiot, ale cóż, ludzie starali się pomóc ludziom. Nie udało mi się powstrzymać chęci i popędziłam przed monitor.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_5444e063.jpg
Zrobiło się dziwnie ciemno, gdy udało mi się wyrwać z symulacji. Byłam głodna. Zdałam sobie sprawę, że jest 22:00. No tak! Tata szedł na nocną służbę, a mama miała mieć całodzienne spotkanie i całonocne przyjęcie.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_b445cf06.jpg
Wyłączyłam komputer i poszłam do kuchni. Zrobiłam pośpiesznie jakieś dwie kanapki. Po pożywieniu się siadłam ponownie przed biurko z książkami. Jednak po kilku minutach spuchły mi oczy, stałam się senna, a w moim mózgu zapanował chaos. Nie dałam rady. Doszłam do pobliskiego łóżka, przebrałam się w piżamę i zasnęłam.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_9445cfe1.jpg
Obudziło mnie światło. Tak, pamiętam, że otaczało cały mój pokój. Najjaśniejsze było biurko. Lampa. To z niej takie światło. Ale nigdy tam nie stała.
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_3445d0ea.jpg
Ostrożnie podeszłam. Nie, to nie była lampa, to był zwój papieru z czerwoną wstążką. Może już czas. Powoli otworzyłam pakunek …
http://republika.pl/blog_an_575150/3656411/tr/snapshot_d43e07d2_d445d139.jpg
Nindë Tasartir
13.11.2007, 15:11
No to fs nawet, nawet..to dopiero pierwszy odcinek, dlatego też oceniać nie bedę...Ale naprawdę nie jest źle...zaciekawia to fs...I to właśnie plus.Jesteś tutaj nowa i nie zabardzo cię znamy, ale po twoim fs widać, że masz tam jakiś talent. :)
No to fs nawet, nawet..to dopiero pierwszy odcinek, dlatego też oceniać nie bedę...Ale naprawdę nie jest źle...zaciekawia to fs...I to właśnie plus.Jesteś tutaj nowa i nie zabardzo cię znamy, ale po twoim fs widać, że masz tam jakiś talent. :)
Dzisiejszym językiem nazwałam bym to podlizywaniem się... :con:
Fotostory jakoś mnie nie wciągnęło. Wydaje mi się, że piszesz troszkę na siłę. Zdarzają się powtórzenia i bezsensowne zdania. "Miała włosy na czerwono pomalowane": trochę tandetne to zdanie. Popracuj więcej nad tym FS, a może coś z tego będzie.
Karooola :*
14.11.2007, 16:03
No to fs nawet, nawet..to dopiero pierwszy odcinek, dlatego też oceniać nie bedę...Ale naprawdę nie jest źle...zaciekawia to fs...I to właśnie plus.Jesteś tutaj nowa i nie zabardzo cię znamy, ale po twoim fs widać, że masz tam jakiś talent. :)
Misti, to fotostory nie może się równać z Twoimi, ponieważ jest ono napisane po polsku, a nie w tylko Tobie znanym języku ;)
A co do tego fs, to je z lekka przeredagowałam:
Spojrzenie na czas" cz. I odc. 1
Mama wołała mnie na kolację. Zeszłam po drewnianych, lakierowanych schodach. Przeszłam przez niewielki korytarz i stanęłam u progu małej kuchni. Była tam chuda, śniada kobieta w modnych ubraniach o włosach czerwono pomalowanych, moja matka.
- Kochanie, pamiętaj, że jutro ja mam ważne całodobowe spotkanie i przyjęcie, a tata ma nocną zmianę. Poradzisz sobie? – zapytała.
- Tak, tak. Nie martw się mamo, wszystko będzie jak należy.
Zjadłam kanapki i poszłam do swojego pokoju.
Bardzo podoba mi się historia ludzkości i czasem chciałabym żyć w innym wieku. Chociaż próbuję zachowywać się tak jak oni, oczywiście z umiarem. Czyli pisać listy, książki czytać, a o języku już nie wspomnę. (niezrozumiałe i bez sensu) Moja rodzina nie bardzo przypomina ( nie przypomina zbytnio) innego wieku niż teraźniejszy, XXI wiek. Jedynie dziadek pozwala mi wrócić do „tamtych czasów”. Sam nie pozwala mówić na siebie w zdrobnieniach. Wymagał, aby mówić do niego Arkadiusz. Do innych ludzi – do mnie, do mojego taty Sławomira itd. – zawsze zwracał się z powagą.
Mimo najszczerszych chęci matka Wiola nie pozwalała na zmianę wyglądu. Kazała mi nosić spodnie i ubierać się jak „reszta ludzi”. Moje jasne włosy nosiłam rozpuszczone. Nie malowałam się, bo zawsze było na to za późno. Tato mój (lepiej: mój tato)pracował jako policjant. Córka policjanta – nie wyobrażałam sobie tego, ale wyglądało to dość normalnie. (kompletnie niezrozumiałe) Mama chadzała na przyjęcia.
Ogólnie staram się wyglądać jak człowiek, ale jednego nie potrafiłam wyrobić – siły przyciągania. Tak, ale nie zwykłego przyciągania. Tego, które może męczyć czasem ludzi i pożerać czas. Grawitacja komputera – tak, z tym jedynie nie mogłam sobie poradzić. Czasem zdarzało się, że siadłam przy nim twarzą w twarz i weszłam w głąb wirtualnej rzeczywistości. Szkoła pomaga mnie odciągnąć od ekranu. (to co, szkoła ją odciąga?Niezrozumiałe.)Kolejnego dnia ,wracając ze szkoły i mijając znaną brzozę, zauważyłam dziwny zwój papieru. Założę się, że wcześniej go tu nie było. Zawsze po szkole mijałam to drzewo, ale tego nie widziałam. Szybko podniosłam go (raz o tym zwoju mówisz jako „on”, a raz jako „ono”- zdecyduj się na coś) i schowałam.
W domu spróbowałam go otworzyć. Dotknęłam czerwonej wstążki, lecz dziwna siła odepchnęła moją dłoń. Sądziłam, że nie mogę teraz otworzyć zwoju. Schowałam go do bezpiecznej szuflady (szuflada nie może być bezpieczna, raczej w szufladzie może być bezpiecznie) mojego biurka.
Potem usiadłam do lekcji. Matematyka, biologia, angielski, polski,… Dodatkowy procent z historii za plakat „ludzie średniowiecza”.
„ W tamtych czasach szkołę mieli tylko bogaci ” – pomyślałam.
Odrabiając lekcje coś mnie kusiło by przestać, podejść do komputera i odreagować zagrają (bez sensu) w grę. Tak, jakieś dwa tygodnie nie siedziałam przed komputerem. Gdyby nie wymyślili tego „pożeracza czasu” ,na pewno robiłabym coś innego. Ogólnie to ja jestem zła na przedmiot, ale cóż, ludzie starali się pomóc ludziom. (ech… co to ma być?) Nie udało mi się powstrzymać chęci i popędziłam przed monitor.
Zrobiło się dziwnie ciemno, gdy udało mi się wyrwać z symulacji. Byłam głodna. Zdałam sobie sprawę, że jest 22:00. No tak! Tata szedł (zły czas) na nocną służbę, a mama miała mieć całodzienne spotkanie i całonocne przyjęcie. Wyłączyłam komputer i poszłam do kuchni. Zrobiłam pośpiesznie jakieś dwie kanapki. Po pożywieniu się, siadłam ponownie przed biurko z książkami. Jednak po kilku minutach spuchły mi oczy, stałam się senna, a w moim mózgu zapanował chaos. Nie dałam rady. Doszłam do pobliskiego łóżka, przebrałam się w piżamę i zasnęłam. Obudziło mnie światło. Tak, pamiętam, że otaczało cały mój pokój. Najjaśniejsze było biurko. Lampa. To z niej takie światło. Ale nigdy tam nie stała. Ostrożnie podeszłam. Nie, to nie była lampa, to był zwój papieru z czerwoną wstążką. Może już czas. Powoli otworzyłam pakunek …
Jest o.k. ,przeanalizuj błędy, popraw się i będzie dobrze. No i spraw, by to opowiadanie stało się ciekawsze. :D
Dziękuję za komentarze i uwagi. No co do pierwszego odcinka to może rzeczywiście pisałam troszkę na siłę. :O . Ale chyba zawsze początek mi taki beznadziejny wychodzi. Zresztą zobaczcie jak wyszedł drugi odcinek i oceniajcie :D .
"Spojrzenie na czas" odc. 2
W środku zastałam list i klucz. Z napięciem przeczytałam go:
„ Drogi sir Bernardzie!
Moje doświadczenia przyniosły wiele postępów. Od kiedy ostatni potomek rodziny Liliot został zabity mała, murowana posiadłość pozostała pusta. Za życia jeszcze, po wstrząsającej śmierci jedynej matki zamknął jej pokój na wieki. Przekazał mi ów klucz, abym go strzegł. Jednak boję się szybkiej śmierci, która została niedawno wypowiedziana. Dlatego pierw ważna jest dla mnie posiadłość i klucz do pokoju. Dzięki moim badaniom mogę osaczyć dom zaklęciem, które sprawi, że stanie się on niezniszczalny i niewidoczny dla ludzi do pewnego czasu. Wprawdzie uzyskałem tą potężną broń przypadkiem, lecz klucz powierzam Tobie, Bernardzie. Ukryj go dobrze, aby nikt nie mógł go uzyskać.
Twój przyjaciel, sir Torus”
Zdziwił mnie ten list i to, że był w moim ojczystym języku.
http://images32.fotosik.pl/46/1240242fcbd669c3.jpg (www.fotosik.pl)
Zastanawiałam się, do jakiego pomieszczenia był klucz. Był stary, pokryty rdzą i chropowaty. Odłożyłam go i jeszcze raz przeczytałam list. Błysnęła mi nagle pewna myśl. Przypomniałam sobie, że w naszym domu był pokój zamknięty od wielu lat. Nigdy nikomu nie udało się tam wejść. Cóż, nie zaszkodzi spróbować go otworzyć tym kluczem. Przecież ktoś musiał być tam pierwszy i go zamknąć. Po tej myśli szybko podeszłam do owych, zamkniętych drzwi. Szybkim i pewnym ruchem włożyłam klucz do dziurki.. Pasował idealnie! Potem przekręcając kluczem zawahałam się.
Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Ujrzałam mały niezbyt skromnie urządzony pokoik cały w drewnie. Ściany były gołe – żadnego obrazu! Na podłodze stało łoże, obok stoliczek z kilkoma świecami. Naprzeciwko szafa z drewna i dziurawa zasłona. Pośrodku dwóch okien było lustro.
Przeszłam kilka kroków, a wtedy drzwi się zamknęły, świece zapaliły. Potem lustro zaczęło wydawać dziwny kolor. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Mimo to zafascynowana szłam dalej. Drżącą ręką dotknęłam lustra, a ta… wchłaniała się w jego taflę! Po chwili zniknęłam.
http://images25.fotosik.pl/113/e83f57b2043900b6.jpg (www.fotosik.pl)
Jak dobrze pamiętam znów byłam w pokoju, a za mną lustro straciło swój blask. Zdziwiło mnie to, że słońce było już na niebie. Zapewne mnie długo nie było. Chciałam szybko zejść na dół i przeprosić rodziców za nieobecność.
http://images27.fotosik.pl/113/53d1d84b402c4171.jpg (www.fotosik.pl)
Przebiegając przez korytarz zauważyłam dziwne przemeblowanie. W kącie stał jedynie stoliczek ze świeczką. Zbiegając ze schodów natknęłam się na dziwnie ubraną dziewczynę. Obie wystraszyłyśmy się siebie.
Potem sparaliżowane zaczęłyśmy rozmowę. A raczej taką „przepiskiwaczkę”.
- Kim jesteś?! Co robisz w moim domu?! I czemu się tak dziwnie ubrałaś?! – krzyknęłam.
- Twoim domu? Ładne rzeczy. To mój dom! – odrzekła.
- Jakto twój? W głowie ci się poprzewracało czy co?
- Kim jesteś, żeś śmie się tak odzywać? Wyglądasz jak miejscowy błazen!
- Błazen?! Spójrz lepiej na siebie! Z choinki się urwałaś czy co?
- Ach taki z ciebie błazen! Masz szczęście, że nie zadzierasz z kimś ważniejszym niż z córką chłopa!
http://images33.fotosik.pl/47/0f501bd4e26c359c.jpg (www.fotosik.pl)
- Wiesz co… czekaj, powiedziałaś chłopa?
- A na kogo wyglądam, dokroćset?! Chyba nie stolarza czy też piekarza!
- To znaczy, że… jestem w przeszłości! – rzekłam.
Nie mogłam się powstrzymać, żeby powiedzieć słowo „przeszłość”. Gdy tylko to odkryłam rozejrzałam się wokoło. Tak, dokładnie taki sam kształt przedpokoju. Jednak ściany całkiem gołe. W kącie stał jedynie stoliczek z listami. Nie wiedziałam czy mam płakać czy się cieszyć. Wprawdzie chciałam chociaż przez chwilkę pobyć w przeszłości, ale nie sądziłam, że może do tego kiedykolwiek dojść. Potem spojrzałam na dziewczynę. Wiejska nastolatka w staromodnej sukni i jasnych włosach. Sądziłam, że jestem w latach 20.
- Co? O co ci chodzi?! – krzyknęła dzieweczka jeszcze w furii.
- Wybacz mi to niespodziewane najście. Mogłabyś ugościć mnie w swoich skromnych progach? – grzecznie spytałam.
- Co? Och, tak… oczywiście, że tak – rzekła. – Proszę, rozgość się.
Poszłam za nią do pokoju wyglądającego trochę jak jadalnia, trochę jak pokój gościnny. Usiadłam na drewnianym krześle, a dziewczyna poszła zrobić herbatę. Obejrzałam wtedy pomieszczenie. Było niezbyt skromnie urządzone – stoliki, krzesła, duże okna z kremowymi zasłonami, stary zegar oraz papuga, co było dość dziwnym widokiem w chłopskiej rodzinie. Przypomniałam sobie widoki z przyszłości: biurko i komputer, stolik z telewizorem, regał, kanapa i fotel.
Po kilku minutach dziewczyna wróciła z tacą z kubkami pełnymi gorącej herbaty. Potem usiadła i rzekła:
- Przepraszam, że nazwałam cię błaznem. Mama mówi, że powinnam przyjmować każdego człowieka. Czy to starego czy młodego, czy brzydkiego czy ładnego, czy to to jest błaznem czy kimś innym.
Zaśmiałyśmy się.
- A ty wydajesz się być sympatycznym, młodym błaznem – powiedziała.
- A ty… - rzekłam, ale powstrzymałam się. – Więc jesteście chłopami?
- Hm… Właściwie to jest nasza gospoda, ale jak nie mamy żadnych gości to uprawiamy zborze pod własnością Damy z Papużką. Widzisz tego ptaka, hę? To właśnie Eleonora, papuga damy. My się ją opiekujemy. Dlatego dama jest tak nazywana. A ty? Kim jesteś?
- Ele… - zająkałam się.
Co miałam odpowiedzieć? Córka policjanta? Mogłam powiedzieć córka milicjanta. Ale nie wiedziałam czy to na pewno są lata 20.
- Hmm… Na imię mam Magdalena – zmieniłam temat.
- Ma… hta… le… na – przeliterowała. – nietypowe imię. Cóż, co za gapa ze mnie! Sama się nie przedstawiłam. Mów mi Stefania. A więc, Mahtaleno, co sprowadza cię w te strony?
http://images27.fotosik.pl/113/15e0a6d0af9f18d5.jpg (www.fotosik.pl)
- Właściwie,… to dostałam się tu przypadkiem.
„Ach, noi mam jeszcze na sobie tę przeklętą piżamę” – pomyślałam.
- Gdzie jest gospodyni? – zapytałam.
- Moi rodzice, oni pojechali do miasta, ponieważ mój brat ma kończyć praktykę u piekarza. Musieli określić cenę kolejnego semestru i egzaminu.
Tak rozmawiałyśmy przez jakiś czas. Fascynowało mnie to i równocześnie wywoływało strach. Jedyne co mi się nie podobało to to, że ona nie mogła przestać mówić do mnie błaźnie.
W pewnej chwili usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi i stukotu ludzkich butów. Podniosłyśmy się i poszłyśmy do korytarza. Niespodziewanie stali tam… rodzice Stefani.
http://images28.fotosik.pl/113/cce3814acb9cd531.jpg (www.fotosik.pl)
Oo... Nie spodziewałam się takiego przebiegu wydarzeń :P Chociaż zdarzają się błędy stylistyczne, to FS zaczęło mnie interesować. Trzymaj tak dalej!
Strawberry
19.11.2007, 18:57
Jak na razie bardzo mi sie spodobał temat FS. Na błędy jakoś nie zwracam uwagi.
Jeszcze jedno: Lubię czytać FS o dzieciach. ^^
karo12345
20.11.2007, 18:34
Powiem krótko- BARDZO FAJNE!!!
Ok. Dzięki za te miłe komentarze i żeby nie przedłużać daję następny odcinek:).
"Spojrzenie na czas" Odc. 3
Ten sam dom, a inne życie
- Mamo, tato! To… to jest… - rzekła do rodziców Stefania.
- Magdalena – dokończyłam.
- Miło nam – rzekł głos należący do gospodyni ubranej w dziwną, dużą suknię. – Co cię tu sprowadza?
- Ja… ja… ja… - zająkałam się. – dostałam się tu przypadkiem.
- Nie dziwię się. Tutaj ludzie zatrzymują się zazwyczaj w podróży – głos należał do mężczyzny z dziwnym kaszkietem i jasnymi włosami. Wyglądał poważnie.
- I jak brat? Dokończy praktykę? – zmieniła temat Stefania.
- Byliśmy u tego piekarza i … udało się! – powiedział ojciec Stefani.
Córka rzuciła mu się w ramiona. Cieszyła się, ale czułam, że w głębi duszy sama chciałaby zacząć naukę.
http://images23.fotosik.pl/116/a8d1fe60ff88ff3d.jpg (www.fotosik.pl)
- Tak, piekarz skoczy z nim praktykę za miesiąc. Nie mieliśmy wiele pieniędzy, bo mało ludzi tu do nas zagląda, ale zgodził się jeśli z naszego pola odbierze odpowiednią ilość mąki za darmo. Pamiętajmy, że pewnie będziemy musieli dopłacić młynarzowi.
- To musimy wziąć się do roboty, żeby i nam chleba nie zabrakło!
- Córeczko… - powstrzymała córkę jej mama. – może lepiej pokaż Ma… Ma…
- Wystarczy Lena, proszę pani – powiedziałam.
- Ach! Dobrze, więc Stefanio pokaż Lenie pokój, w którym będzie spała.
- Pokój? Dla mnie? Ale ja…
- Oj, nie pozwolę byś spała pod gołym niebem jak obok wygodne łoże i ciepły posiłek.
- Dziękuję, pani…
- Hierfit. Marianna Hierfit.
http://images32.fotosik.pl/52/a1bc44b797b1e3d0.jpg (www.fotosik.pl)
Wszyscy mówili trochę jak uczeni. Czasem nie rozumiałam ich słów. Po tych przywitaniach Stefania poszła ze mną do góry. Ujrzałam drewniany korytarzyk. Po lewej i po prawej stronie był szereg takich samych drzwi, lecz jedne z nich były ładniejsze od innych. Przypomniało mi się, że to tam znalazłam przejście do wcześniejszych czasów. Korytarz przypominał mój hall tyle, że nie wiedziałam za którymi drzwiami mógł być mój pokój. To nie było takie ważne, bo i tak bym dostała nowy.
Podeszłyśmy do pokoju w rogu hallu. Stefania włożyła klucz do dziurki i przekręciła go. Po chwili ujrzałam niewielki pokoik skromnie urządzony. Drewniane łóżko, stoliczek i komoda – to wszystko. Jednak miałam wrażenie, że nie są to lata 20. Może wcześniejsze?
http://images31.fotosik.pl/52/42ca19f8be150a88.jpg (www.fotosik.pl)
Za wiele nie myślałam, bo Stefania zaczęła rozmowę:
- W tej chwili nie mamy gości, ale sądzę, że ten pokój będzie dla Ciebie odpowiedni. Nie masz zbyt wielu pieniędzy, no nie?
- Prawdę powiedziawszy – rzekłam niepewnie. – to nie mam nic.
- Nic? Żadnej grzywny, gwinei, złocisza, dukata,…?
„Ba, nawet nie wiem co to za pieniądze!” – pomyślałam.
- No nic. Coś wymyślimy. Może mogłabyś nam pomóc w uprawie zborza? – rzekła.
- Ach! Mogę spróbować – powiedziałam.
Aż nie mogłam uwierzyć. Kto wie jak długo tu zostanę. Zresztą, nie miałam pieniędzy, a musiałam gdzieś spać.
- Wspaniale! – odrzekła Stefania. – Hmm… Tylko nie podoba mi się twój strój. Jak ktoś cię zobaczy w czymś takim… hmm… Myślę, że mam jeszcze suknie z dzieciństwa.
- To znaczy, że…
- Tak. Chodź to ci pokażę co mam. Chyba, że wolisz najpierw odpocząć w swoim pokoju?
- Nie. Chętnie pójdę z tobą.
Stefania dała mi klucz, a ja zamknęłam moją nową sypialnię. Potem zeszłyśmy na dół i przeszłyśmy do innego pomieszczenia. Była to sypialnia panny Hierfit równie skromnie urządzona tak jak reszta domu. Nastolatka przeszukała szafę i wyjęła dwie staromodne sukieneczki. Potem położyła stroje i wychodząc powiedziała:
- Przebierz się w nie i zawołaj mnie jak będziesz gotowa.
Ubrałam pierwszą suknię, lecz okazała się za mała. Po chwili ubrałam drugą.
http://images30.fotosik.pl/116/eaab83e3e7f40228.jpg (www.fotosik.pl)
Gdy weszła Stefania we4szła usłyszałam słowa:
- Teraz wyglądasz jak człowiek!
Po tych słowach zamarłam. Zawsze to moja mama była fanką mody. Zawsze uważała, że w sukni wyglądam dziwnie albo, jakby to nazwała Stefania, błazeńsko. Przecież mama nigdy mnie w niej nie widziała. W dodatku sama je ubierała. Te słowa często kojarzyły mi się z mamą. Ale teraz… teraz to co innego. Wyglądało na to, że znalazłam nową fankę mody.
- Zasnęłaś? – usłyszałam słowa „modnisi”.
- Co mówisz?
- Pytam, czy chcesz iść dziś z nami na pole? Powiedziałam rodzicom o twojej pracy i zgodzili się, a dziś kosimy następny kawałek pola do końca dnia.
- Wiesz, źle spałam. Chciałabym dzisiaj odpocząć, a jutro wam pomogę.
- Niech będzie. Gdybyś czegoś potrzebowała mama jest w gospodzie. Do zobaczenia.
http://images31.fotosik.pl/52/83de01f79a15ae30.jpg (www.fotosik.pl)
Obserwowałam pana Hierfita i jego córkę do chwili ich wyjścia. Potem poszłam do pokoju. Wsunęłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi. Po chwili leżałam na łóżku i rozmyślałam.
Jak to ma wyglądać? Czy zostanę tu na zawsze? A może to tylko sen i zaraz się obudzę? To dlaczego czuję, myślę i oddycham? Albo zaraz wrócę do XXI wieku i w książkach pojawią się komunikaty: „Ta rodzina dała jej wszystko co dobre, a ona porzuciła ją w potrzebie”. Aż mi smutno się zrobiło. Czas pokaże. Czas… no właśnie, on jest teraz ważny. Zresztą, kto wie ile czasu tu zostanę w tym… w tym…
http://images23.fotosik.pl/116/f01848b1b3a30201.jpg (www.fotosik.pl)
I nagle coś sobie przypomniałam. Projekt z historii. Jak dotąd wszystko co tam zapisałam się zgadzało. A może… rzeczywiście byłam w średniowieczu? Ale jak to się stało, że jestem w tym samym domu, moim domu w innym pokoju? Czy on naprawdę stoi tu od średniowiecza?
Nie minęło wiele czasu nim zasnęłam.
Strawberry
21.11.2007, 15:40
fajna sukienka ^^
znalazłam literówkę - we4szła xD
wybacz, ale mam dzisiaj dobry humor
Początek był beznadziejny ^^
Muszę to przyznać...
Ale coś zaczyna się dziać.
Tytuł jest już adekwatny wobec treści.
Może wykluje się z tego coś fajnego? :P
Dziękuję za pozytywne komentarze;). Tymczasem daję kolejny odcinek. Mam nadzieję, że was zaciekawi.
"Spojrzenie na czas" Odc. 4
Dama z Papużką
Obudził mnie kubeł lodowatej wody. Usłyszałam głos Stefani:
- Wstawaj panienko! Już świta! Ubieraj się i idziemy na pole. I lepiej to zjedz.
Zaspana ujrzałam jak dziewczyna wychodzi. Na stoliczku leżała zeschła i twarda bułka. No trudno. Byłam okropnie głodna. Gdy wyszłam z pokoju rzekłam:
- Musimy tak wcześnie wstawać?
- Oj, nie marudź i chodź. Jesteś gotowa?
- Prawie. Powiesz mi gdzie jest łazienka?
- Łazie… co? Chodzi ci o… klozet?
- Tak.
- Przed domem w budce.
http://images34.fotosik.pl/76/cfe0a0b87152572e.jpg (www.fotosik.pl)
Zeszłam ze Stefanią na dwór. Okazało się, że dom stał na skraju lasu. Koło wejścia była studnia, drewno i topór. Potem poszłyśmy „na tyły” gospody. Stała tam dosyć duża, kamienna chata, a za nią rozpościerały się iglaste drzewa. Po kilku krokach zobaczyłam malutką budkę.
- To tutaj. Idź zrób swoje, a ja poczekam przed domem – rzekła Stefania, po czym odeszła.
W środku chatki była jedynie „ duża, drewniana miska” służąca jako wanna oraz dziwne pudełko z dziurką w środku. To pewnie był ten wychodek.
http://images26.fotosik.pl/125/27da93f820ecbab6.jpg (www.fotosik.pl)
Później ja, Stefania i pan Hierfit odbyliśmy drogę w kierunku pól. Znajdowały się za wioską, która była oddalona od gospody, więc mieliśmy szmat drogi do przebycia.
http://images26.fotosik.pl/125/73dc058c92ea8d6f.jpg (www.fotosik.pl)
Z czasem doszliśmy. Ujrzałam hektarowe pola, które były prawie skoszone. Kosy mieli tylko niektórzy mężczyźni, a my musiałyśmy uwijać się rękoma. Nie powiem, było to żmudnym zajęciem, a godzinna praca mnie wyczerpywała.
O około dziesiątej słońce już mocno przypiekało. Pot spływał mi z czoła, a kości strzelały. Czasem siadałam i odpoczywałam. Co mogłam powiedzieć? Ja z natury leniwa osoba. Nic. Bałam się, że skończę na dworze z zimną glebą pełną robactwa do spania.
W końcu słońce przeszło w górowanie i wszyscy wracali na obiad.
- Nareszcie! Myślałam, że będzie to trwać wiecznie! – mówiłam w drodze powrotnej.
- Ech! Przyzwyczaisz się – powiedziała Stefania.
- Ledwo idę! Wiesz jak mnie plecy bolą! Och! Obiad, nareszcie, jestem taka głodna. Nie najadłam się tą twoją bułką.
- To nie moja wina. Nie mogłam cię w ogóle obudzić. Wstałaś w ostatniej chwili.
- Stefaniu… - rzekł pan Hierfit odwracając się do nas.
- Tak, tato.
- Pamiętaj, że pod koniec zbiorów przyjedzie Dama z Papużką. Musimy zrobić dobre wrażenie.
- Tak pamiętam.
- Dama z Papużką? – spytałam Stefani.
- Wczoraj ci o niej mówiłam. To nasza pani i właścicielka papugi oraz pól. Zbierzemy plony pewnie w tydzień, więc wtedy ją spotkasz.
http://images28.fotosik.pl/125/bd6c70c8e86b781a.jpg (www.fotosik.pl)
Tak, za tydzień miała przyjść owa Dama z Papużką. I przyszła. Do tego czasu polubiłam Stefanię, a ona mnie. Praca w polu nie do końca mi weszła w nawyk. Natomiast jedzenie często mnie obrzydzało. Jadłam tylko po to aby się nakarmić, ale z wielką niechęcią.
Lewa, prawa. Lewa, prawa. Widzisz jak się rusza. Każda sekunda. Czas chodzi i się rusza. Czas spędzony przy zbiorach, ręcznych zbiorach.
http://images34.fotosik.pl/76/800beb9770215859.jpg (www.fotosik.pl)
Bim, bam. Bim, bam. Papuga zaczęła wrzeszczeć: „ Dwunasta, obiad! Dwunasta, obiad!”. Pan Hierfit podszedł i zabrał krzyczącą Eleonorę na ramię. Pani Marianna krzątała się po kuchni, a Stefania poprawiała fryzurę. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pan domu podszedł do nich i je otworzył. Potem reszta domostwa (ja, Stefania i gospodyni) doszła do gospodarza.
http://images31.fotosik.pl/76/6a28b0b916d9d2a0.jpg (www.fotosik.pl)
W progu stała dziwnie umalowana kobieta w dużej sukni i ciekawej fryzurze. Ręce trzymała przy pasie, tak jakby coś tam trzymała. Eleonora głośno zawrzeszczała na widok pani.
- Witamy! Eleonora dawno Damy nie widziała – rzekł pan Hierfit i wyciągnął papugę do kobiety. Ta natomiast rzekła:
- Nie tym razem, wybacz Grego. Do pokoju chcę pierw na chwilę pójść.
Mówiła tonem, barwą i rodzajem głosu bardzo wyszukanym jak wiele zamożnych i bogatych ludzi w tych czasach. Stefania zaprowadziła damę do jej pięknego pokoju. Po chwili obie wróciły. Kiedy Dama z Papużką usiadła papuga dziobała ziarno w klatce. Przez chwilę wszyscy wymienili się spojrzeniami.
- Kochanie, idź nalej herbaty – powiedziała pani Hierfit do córki.
Stefania i ja przeszłyśmy do nie za dużej kuchni. Nic nadzwyczajnego: palenisko z kotłem, jakieś blaty na całą kuchnię, pojemniki z herbatą, tóżne produkty spożywcze,… To co średniowieczna kuchnia gospody powinna mieć.
- Mogę się mylić, ale sądzę, że Dama z Papużką coś ukrywa – powiedziałam, podczas gdy Stefania przygotowywała napój.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – spytała.
http://images29.fotosik.pl/124/1ef18ec89d591c8a.jpg (www.fotosik.pl)
- Widziałaś co ona trzymała pod suknią? Na pewno coś tam miała! Bo po co szłaby do pokoju?
- Przestań, nie znasz Damy. Zresztą jest z bogatej rodziny, a my jesteśmy z biednej. Nic dziwnego, że zawsze coś ma. Na pewno to były jej kosztowności!
- Może i masz rację. Mimo to muszę się dowiedzieć co to takiego!
- Co zamierzasz?
- Hmm… Wieczorem zakradnę się do jej pokoju…
- Co?! Chodzi ci o kradzież?! O nie! Nie dość, że u nas mieszkasz to jeszcze zamierzasz… Wiesz, że mogą cię wsadzić do lochów!
Wtedy głowa mi opadła. Lochy to ostatnie miejsce jakie bym zwiedziła w średniowieczu. Mogą być ciemniejsze i zimniejsze niż jak podają w książkach historycznych. Kompletnie zapomniałam, że więzienia też tu istnieją.
Herbata była gotowa. Stefania podała rodzicom i Damie z Papużką, a potem usiadła ze mną przy drugim stoliku. To była nietypowa, gospodarcza rozmowa dorosłych, średniowiecznych ludzi.
http://images26.fotosik.pl/125/fbf3b8a5bff3ef84.jpg (www.fotosik.pl)
My siedziałyśmy cicho zgodnie z etykietą, zatopione w myślach. Myślałam o rodzicach. Czy się martwią? Głupie pytanie. Oni się jeszcze nie urodzili! Mimo to zaczęłam trochę tęsknić do mamy i taty. I jak to będzie z tym czasem? Zaraz, jeśli w XXI wieku zniknę w lustrze to zaczną mnie szukać. Na pewno! Potem zacznie się dziwny cykl wydarzeń. To znaczy, że skończę życie. I tu i tam. A raczej i dziś i jutro. Dwa życia! Tak wiele myślałam o tym wszystkim, do czasu…
http://images31.fotosik.pl/76/56ff45f94d22ace3.jpg (www.fotosik.pl)
Rozmowa się skończyła. Godziny szły nieubłaganie długo. Całe wieki! Na obiad dostałam talerz kartofli ze skwaśniałym mlekiem. Potem była męcząca droga na pole… pana Hierfita i Damy z Papużką. Natomiast ja zakradłam się do jej pokoju. Zapewne Stefania mnie widziała. Mój wzrok przykuwało lustro. I znowu przypomnieli mi się rodzice. Wrócić? Hmm… a rodzina Hierfit? To mili państwo. Nie mogę ich opuścić. Zresztą pozostaje sprawa tajemnicy Damy z Papużką.
http://images30.fotosik.pl/125/cf57a96e4ef3a3fd.jpg (www.fotosik.pl)
Rozejrzałam się. Jest! Okazało się, że stojąca na stoliczku szkatułka była nową rzeczą w pokoju. Spróbowałam ją otworzyć. Nic. Ani drgnęła.
http://images23.fotosik.pl/124/b4cae9b4004d19af.jpg (www.fotosik.pl)
- Można wiedzieć co tu robisz? – usłyszałam głos spod drzwi.
Ujrzałam Stefanię z gniewnym spojrzeniem.
- Zobacz. To szkatuła. To na pewno jest szkatuła. To jest tajemnicą.
- Ile razy mam powtarzać, że to bogactwo Damy z Papużką – mówiła.
- Och! Proszę cię! Chodź ze mną w nocy i… - powiedziałam.
- …zabierzmy szkatułkę dla siebie? – dokończyła Stefania. – Wiesz, że to grzech.
http://images25.fotosik.pl/124/54db1736b7815f26.jpg (www.fotosik.pl)
Chciałam już coś powiedzieć, ale trochę mnie zatkało. Po chwili przypomniałam sobie, że ludzie średniowiecza byli pobożni.
W nocy mimo tych przekomarzań, Stefania dołączyła do mojej akcji. Wszyscy już dawno spali. Tylko nie my. Poszłyśmy do pięknych drzwi i nacisnęłyśmy klamkę.
- Co jest? – zapytałam ze zdziwienia.
- Nie rozumiem ciebie – powiedziała do mnie Stefania.
- Pytam, dlaczego drzwi się nie chcą otworzyć?
- Aaa… No cóż,… ee… Dama z Papużką zawsze zamyka pokój na noc, wspominałam?
- No nie! – rzekłam zrezygnowana.
Drzwi się nie otwierały. To był teraz problem – znaleźć inne wyjście, a raczej wejście. Miałyśmy szczęście, że gałęzie drzewa obok gospody wpadały przez okno do pokoju Damy z Papużką.
http://images33.fotosik.pl/76/9682427f7b2f8ff8.jpg (www.fotosik.pl)
Wspięłyśmy się na gałęzie brzozy i wskoczyłyśmy do pomieszczenia. Powiem, że dziwnie się wspina w sukni. Dama spała. Podeszłam do stolika i wzięłam ostrożnie szkatułę.
- Masz tą szkatułę? – spytała Stefania.
- Tak. Chodź, bo Dama może się obudzić – powiedziałam.
Przechodzenie z okna na brzozę było prawie udane. Gdy tylko Stefania kucała na gałęzi, a ja na oknie za mną rozjaśniało światło. Obejrzałam się i zobaczyłam Damę w bogatej koszuli ze świecą w ręku.
- Macie poważne kłopoty, panienki!
http://images24.fotosik.pl/125/88e0dbceb3b6b29e.jpg (www.fotosik.pl)
------
Jedna uwaga - co do tej sukienki Magdy to miałam z nią kłopoty, więc jeśli coś na zdjęciu nie wyszło to tylko błąd sukienki. Proszę aby się jej nie czepiać.
Dawno mnie tu nie było. Spróbuję trochę się zrehabilitować i dam piąty odcinek. Nie bójcie się krytykować! Jeśli coś jest w fs źle to autor stara się to naprawić tylko nie zawsze wie co. Czekam na opinie! :)
"Spojrzenie na czas" Odc. 5
Opowieść o (nie)spełnionym marzeniu
Mierzyłam wzrokiem chodzącą w kółko Stefanię. Wyglądała na złą albo wściekłą. Siedziałam na twardym krześle wewnątrz kamiennej spiżarni, która była za domem. Obie milczałyśmy.
http://images32.fotosik.pl/100/14b3c88f2c38deb3.jpg (www.fotosik.pl)
W końcu przerwałam ciszę:
- Stefania… Ja nie chciałam być złodziejką. Nie wiedziałam, że tak to się potoczy!
- Nikt nie mógł wiedzieć – rzekła z opanowaniem. – Właściwie mogło to być do przewidzenia. Tata musiał mnie zamknąć, chociaż na dzień.
- I pomyśleć, że nie byłoby cię tu gdyby nie ja!
- Nie obwiniaj się. Była to moja decyzja.
- Sądzisz, że Dama z Papużką skończy z waszą gospodą i nie zostawi pieniędzy?
- Skądże! Szybciej li my będziemy musiały zapłacić za próbę kradzieży. Ech! A to może doprowadzić do przerwania praktyki mojego brata. Tata już do końca moich dni będzie się na mnie gniewał – westchnęła.
http://images32.fotosik.pl/100/9b13c1832677f84b.jpg (www.fotosik.pl)
Na chwilę spuściłam głowę. Widocznie ta rodzina ma problemy finansowe.
Wczorajszego wieczoru Dama z Papużką odbyła poważną rozmowę z panem Grego, jak się dowiedziałam. My miałyśmy pójść do łóżek. Nazajutrz gospodarz był wściekły i zamknął nas w kamiennej spiżarni z parą drzwi na cały dzień. A teraz padam z nudów. Nie wiem, co lepsze- cały dzień przy pracy czy cały dzień na krześle, na którym kości strzelają, ze wzrokiem wbitym w ścianę.
Stefania stanęła, westchnęła drugi raz i powiedziała:
- Chodź, odwiedzimy naszego braciszka.
Zdziwiłam się. My byłyśmy zamknięte, a brat Stefani mieszkał aż w mieście. Panna Hierfit nic tylko podeszła do jednego z czterech kątów. Nie widziałam, co ona tam robi.
http://images25.fotosik.pl/136/b2bca63ee50e70d3.jpg (www.fotosik.pl)
Po chwili odwróciła się do mnie z niewielkim kluczem.
- Te drzwi zamknięto jeszcze za czasu, gdy byłam małą dziewczynką. Potem dostęp do drugiego pomieszczenia miałam tylko ja – nikt inny nie wiedział gdzie zaginął klucz.
- Chcesz powiedzieć, że go ukradłaś? – spytałam podejrzliwie.
- Nie wiem tylko czy na pewno jesteś godna zaufania tej tajemnicy – rzekła nie zwracając uwagi na to co jej mówię.
http://images29.fotosik.pl/136/bd3cfd35933ba871.jpg (www.fotosik.pl)
Po chwili zastanowienia Stefania otworzyła drzwi. W środku na ścianach wisiały różne obrazy. Jedyne ściany, które nie były gołe. Byłam w szoku i padałam ze zdziwienia. Obrazy przedstawiały najczęściej najbliższych krewnych panny Hierfit. A namalowane były zupełnie jak fotografie. Oglądałam te dzieła sztuki i aż ust nie mogłam otworzyć. Stefania wytłumaczyła mi, że te dzieła były namalowane jej ręką.
http://images33.fotosik.pl/100/1c1997a9b6403f7d.jpg (www.fotosik.pl)
- Oglądaj śmiało – mówiła uśmiechając się. – Zaczęło się dawno… Jeszcze za czasu, kiedy wiosną motyle łapałam i biegałam w luźniejszych sukniach. Mama codziennie dawała mi lekcje dobrych manier. Zawsze mnie to nudziło i stresowało z lekka. Miałam już myśleć, że pouczania matki się nie zakończą, ale pewnego dnia, gdy tata zabrał mnie ze sobą do miasta po nowy specjał gospody natknęłam się na handlarza, który sprzedawał obrazy. Wszystkie dzieła były boskie, wiesz, co mam na myśli?
- Tak, wiem były przepiękne – rzekłam gładząc płótno dziecinnego obrazu przedstawiającego zwierzaki.
http://images32.fotosik.pl/100/8215ea72245159c0.jpg (www.fotosik.pl)
- Nie. Kto tam myśli o pięknie?! Boskie znaczy przedstawiające świętych, aniołów, boże cudy,… Zamarzłaś na 1000 lat, czy jak? Widząc te obrazy też chciałam rozpocząć malarstwo. Ale kobiety powinny tylko zajmować się domami albo kobiecymi zajęciami. Mimo to nie poddałam się. Znalazłam klucz od zamkniętej części spiżarni, która służyła mi za pracownię. Potem go schowałam. W pierwszych latach malowałam na ścianach pracowni skradzionymi końskimi włosami i tym, co ukradłam.
W tym momencie nieźle się pokłóciłam ze Stefanią. Byłam zaskoczona tym, że kiedyś sama kradła. Gdy potem pogodziłyśmy się córka gospodarza opowiadała dalej:
- Ścian zaczynało brakować, kradzież stawała się coraz trudniejsza i musiałam wymyślić coś innego. Zaczęłam zarabiać na zabawianiu gości. Za pieniądze kupowałam barwniki, bezbarwne płótno,… Z gałęzi zrobiłam kiedyś sztalugę.
http://images32.fotosik.pl/100/0c6dd2a0c6dae34b.jpg (www.fotosik.pl)
Pracownię wyczyściłam ze wszystkich wspaniałych obrazkach. Nigdy jednak nie myślałam, aby malować bosko. Nie wiem, dlaczego. Lubiłam za to odwzorowywać moją rodzinę na obrazach – ludzi, którzy jeszcze żyją.
Opowieść skończyła się po jakimś czasie. Potem Stefania pokazała mi swojego brata na obrazie, przy którym wyżaliła mi się jak przy przyjaciółce.
http://images24.fotosik.pl/137/9e39c112f4998861.jpg (www.fotosik.pl)
Później dała mi lekcję malarstwa, a gdy znów dopadła nas nuda Stefania pokazała mi tajne wyjście. Niesamowite! Zadziwiała mnie jej pamięć, wiedza i historia oraz jej poglądy.
Podczas gdy wyszłyśmy, uznałyśmy, że jest godzina jedenasta i że pan Grego poszedł do wsi, aby załadować worki zboża, wysuszyć siano oraz przygotować do podróży do młyna – to praca na ok. 3 dni. Zastanowiłyśmy się, co możemy zrobić. Po konwersacji postanowiłyśmy pójść do miasta, w którym ja osobiście poznam Bogdana, brata Stefani, a przy okazji postaramy się zdobyć trochę pieniędzy.
http://images24.fotosik.pl/137/2eba529885dbbfa1.jpg (www.fotosik.pl)
Bardzo mnie wciągneło. Daje 9,5/10 . Mam nadzieje że będziesz pisac dalej.
Hmm... tak będę pisać i jak widzicie piszę :D . Możliwe na 99 %, że niedługo wyjadę i raczej mi się nie uda napisać siódmego odcinka. Zresztą mam ogrom pracy na luty. Więc następny odcinek ujrzycie w lutym XP.
Odcinek 6 - krótki niestety. Miłego czytania! ;)
Odc. 6 Gdy wzrok daje nam w kość
W godzinach największej sierpniowej spiekoty przebywałyśmy suchą, polną drogę. Dobrze było czuć to gorąco w powietrzu. Nie często zdarzały się drzewa, więc gdy tylko zobaczyłyśmy wolno rosnące, dobrze rozgałęzione drzewo przysiadałyśmy pod nim. I tak przy jednym z tych drzew, podczas gdy rozkoszowałyśmy się wilgotną trawą oraz czarnym cieniem chłodu, zdarzyło się coś niespodziewanego.
http://images32.fotosik.pl/104/8103f3a5e865635c.jpg (www.fotosik.pl)
Gdy my miło rozmawiałyśmy, na konarach biegało i skakało, skakało i biegało zwierzę. Nagle spadło… nie może zeskoczyło z drzewa prosto na kolana Stefani. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak wiewiórka. Trudno mi było określić – to zdarzyło się tak szybko.
- Aaaa! Złaź ze mnie! – wrzasnęła Stefania strzepując zwierzaka. – Co to jest? Co to jest? Niech się do mnie nie zbliża!
Panna Hierfit piszczała zupełnie tak jak dziewczynka panicznie bojąca się pająków. Na to wiewiórka prychnęła, szczerzyła kiełki i jeżyła sierść.
http://images34.fotosik.pl/104/00055c9da511fac6.jpg (www.fotosik.pl)
Przyjrzałam się zwierzęciu, które zachowywało się kosmicznie, a jego wygląd można ocenić na koto-wiewiórkę.
- Lena – odwróciła się do mnie Stefania. – Co to jest?! Na pewno szatan! Chce mną zawładnąć i zabrać od świata dobrych. Lena, ja nie chcę pójść do świata złych!
- Spokojnie! Nie panikuj! – rzekłam. – W zasadzie nie wiem co to za dziwna krzyżówka. Najlepiej nie ruszaj się to może sobie pójdzie.
- Ale…
- Csiii…
Koto-wiewiórka przestała jeżyć sierść i wystawiać kiełki, uspokoiła się i przyjrzała się nam. Nagle podeszła i wskoczyła na sukienkę Stefani. Wspięła się na jej ramię zwinnym ruchem, a po chwili Stefania zawyła z bólu i paniki. Koto-wiewiórka znowu wyszczerzyła zęby i zasyczała. Przez chwilę wbiła swoje ślepia w moje oczy.
http://images33.fotosik.pl/104/c9eb64c5984c24dd.jpg (www.fotosik.pl)
W tejże chwili poczułam dziwne ukłucie, jakby sztylet wbił mi się w pierś. Złapałam się za klatkę i nagle ból ustał. Po chwili zauważyłam zwierzę, które biegło w przeciwnym kierunku.
- Uciekaj stąd, alejuż! – krzyknęła Stefania. - To co? Idziemy dalej?
Usłyszałyśmy grzmot. Zebrały się chmury i szybko rozpętała się ulewa.
- Wracajmy do spiżarni! – spojrzałam się w stronę dziewczyny.
Świetnie! Najpierw upał, a teraz błoto! Wtedy szukanie drzew, teraz unikanie ich.
http://images26.fotosik.pl/139/28625c06184b6a3c.jpg (www.fotosik.pl)
Nasz bieg szybko zmienił się w marsz. Przeprawienie się przez ziemię i wodę zajęło sporo czasu. Czułam jak do butów wlewa się woda.
Gdy Stefania zamykała drzwi od jej pracowni i chowała klucz ja usiadłam na twardym krześle. Całe byłyśmy mokre od deszczu.
- Mamy przechlapane! – rzekłam.
- Co? – zapytała towarzyszka ze zdziwienia. – Od kiedy się pojawiłaś nie mogę zrozumieć, co czasem mówisz!
Tu nastała cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie dziwię się podejrzeniom Stefani, ja też bym się dziwiła. Może jednak powinnam jej wszystko wyjaśnić opowiedzieć i zaufać jej jak ona mi. Czy to nie jest na pewno zbyt ryzykowne? Nie, powiem jej na pewno, ale nie teraz. Ta chwila nie jest najlepsza.
- Co zrobimy z ubraniami? – przerwałam ciszę.
- Nie wiem. W ostateczności znowu możemy uciec – odrzekła.
- Jeśli już to gdzie?
Cisza nastała ponownie.
- Wiem! – powiedziała Stefania po namyśle.
Zerknęłam w jej stronę.
- Do lasu!
http://images24.fotosik.pl/139/e0fded5d2acb7a57.jpg (www.fotosik.pl)
kasiula215
27.01.2008, 22:27
Zaczęłam czytać i mi się spodobało jak będę miała troszkę czasu to przeczytam resztę:D
<Kliooo13>
28.01.2008, 11:12
ojjjjj super FS! Szykuje się kolejny talent. Mimo iż, na początku wydawało mi się (proszę bez urazy Simona i Misti12),że to będzie FS takie jak Misti12 czyli niezbyt dobre :/ to twierdzę, iż z każdym odcinkiem widac co raz bardziej Twoją pomysłowośc, wyobraźnię, umiejętnośc pisania barwnych tekstów, chęc do pracy, nie zrażanie się negatywnymi komentarzami, humor, a przede wszystkim talent. Oceniam 10/10 i nie potrzeba uzasadnienia bo wszyscy wiedzą dlaczego Cię tak oceniłam.
Dziękuję za pozytywy :D. Więc z kolejnym odcinkiem staram się jak mogę. Wróciłam z wyjazdu, potem zachorowałam i musiałam ratować moją pozycję w szkole (lekcje itd.). Poza tym to dostałam komputer, nową kartę grafiki i zakupiłam simowe gry, więc zdjęcia będą lepsze. Jeszcze tylko muszę poczekać na internet, którego spodziewam się niedługo. Bardzo wszystkich przepraszam za to, że nie dawałam odcinka, ale obiecuję, że jak tylko podłączą mi internet postaram się go dać jak najszybciej.
Poczekamy;) ale jak napisalas posta skoro nie masz neta O_o
JEST!:D W końcu udało mi się coś wykombinować z 7-mym odcinkiem. Iternetu w nowym komputerze wprawdzie nie mam, ale mam w starym.
Precyzując poprzednią wypowiedź: mam dwa komputery w domu + laptopa. W starym komputerze jest internet, a w nowym nie ma. Post napisałam przez internet w starym kompuerze. Natomiast dzisiejszy odcinek był napisany i stworzony w komputerze nowszym. Proszę się już o to nie wypytywać.
Cóż, więc ponownie przepraszam, że nie udało mi się dać odcinka w lutym, ale miałam, jak już pisałam, problemy. Wybaczcie za małą różnorodność zdjęć.
Życzę miłego czytania :)!
"Spojrzenie na czas"
Odc. 7 „Obiad u czarodzieja”
Gospoda stała na skraju lasu. Nie miałyśmy wyjścia i musiałyśmy uciekać. Za pierwszym razem nie było potrzeby ucieczki, ale uciekłyśmy i mamy za swoje.
Przeczekałyśmy burzę i poszłyśmy w gąszcz lasu. Z przemoczonymi ubraniami przedzierałyśmy się przez mchy i paprocie kryjąc głowy przed kroplami wody spadającymi z drzew iglastych. Po ulewie w takim miejscu jest niesamowicie cicho, no prawie cicho. Zwierzęta siedzą pochowane w swoich norkach i dziuplach, roślinność wydaje się zieleńsza, a niektóre ptaki przygrywają wesołe melodie na znak, że deszcz i grzmoty ustały. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.
http://images31.fotosik.pl/163/36136cf196d34725.jpg (www.fotosik.pl)
Po jakimś czasie byłyśmy już w głębi lasu. Wtedy przystałyśmy.
- Co teraz? Będziemy tu siedzieć? – zapytałam.
- Nie sądzę, trawa jest mokra – powiedziała Stefania.
- Ale nie „siedzieć” dosłownie. Co teraz robimy?
- Stoimy.
- Ech!
- Nie wiem. Może chodźmy dalej a natkniemy się na wioskę. Kiedyś do naszej gospody przychodził pewien mężczyzna. Gdy opuszczał nasz dom kierował się w stronę lasu. Może coś znajdziemy za lasem, może jakieś schronienie, najlepiej wioskę.
- Dobrze, a więc chodźmy.
Nie minęło wiele czasu w dalszej podróży, a ujrzałyśmy w centrum „puszczy” chatkę z kamienia. Postanowiłyśmy ją zbadać. Zapukałyśmy, a w drzwiach frontowych stanął mężczyzna o zabawnej twarzy oraz w samej koszuli i spodniach.
- Przepraszamy, ale czy mogłybyśmy pana czcigodnego spytać, czy za tym lasem leży jakaś wioska? – zapytałam uprzejmie.
Na to mężczyzna przyjrzał się nam i rzekł:
- Chcecie wy to panienki do wioski zachodzić, gdy sukienki mokre, a na ziemi błoto? Na dodatek żadnej wsi za lasem nie ma tylko puszcza gęsta. Wejdźcie do mej gościny skromnej. Gdybym wiedział, że zajdą do mnie młode damy to ubrałbym się odpowiednio. Wejdźcie!
Wypowiedział to wszystko w stylu starodawnym i niezbyt zrozumiałym jak dla mnie. My, nie do końca pewne, weszłyśmy do kamiennego domu.
Chatka niczego sobie, złożona z dwóch pomieszczeń. Korytarz z frontowymi drzwiami służył też jako kuchnia, jadalnia oraz sypialnia. Mężczyzna posadził nas na dwóch krzesłach przy drewnianym stoliku. Nieznajomy podszedł do kotła i podpalił leżące pod spodem drewno opałowe. Po zamieszaniu jakiegoś wywaru, usiadł przy nas na stołku.
- Co was, więc, dziewuszki sprowadza? – spytał.
http://images28.fotosik.pl/168/8e46433a00690800.jpg (www.fotosik.pl)
- Właściwie to, chcemy się dowiedzieć czy jest za lasem jakaś wieś? – zapytała Stefania powtórnie.
- Jak już powiedziałem, że wsi za lasem nie ma. W tej puszczy jedyne domostwa to moja chatka oraz gospoda na skraju lasu.
- My właśnie z tej gospody – powiedziałam niepowstrzymale.
- Ach tak! – powiedział z lekko wytrzeszczonymi oczami. – Czemu chodzicie po lesie gdy mokro na dworze i na ciele?
- Widzisz, panie, my uciekłyśmy i… cóż to dosyć długa historia – rzekła panna Hierfit.
- A ty kochana, masz już swojego wybranka? – zapytał jak dla mnie bezczelnie.
- Nie, ale jeszcze mam czas – uśmiechnęła się Stefania.
Mężczyzna skinął głową, podszedł do kotła i zamieszał wywar. Przez kilkadziesiąt minut nic nie mówił tylko kręcił się koło wielkiego garnka.. W tym czasie obserwowałyśmy jego poczynania.
http://images31.fotosik.pl/163/5d24fc562d91fe25.jpg (www.fotosik.pl)
Nagle w małym okienku zauważyłam zarys stworzenia spadającego pod stolik z różnymi naczyniami, jarzynami i potrawami. Gdy przechodził pod ścianą Stefania głośno wrzasnęła, a ja siedziałam z wypukłymi oczami szybciej oddychając. Okazało się, że to ta sama dziwna koto-wiewiórka, którą niedawno spotkałyśmy. Mężczyzna odwrócił się do nas z pytaniem: „Co się stało?”.
- Zabierzcie ją, zabierzcie! – krzyknęła córka gospodarza.
- Spokojnie, panno Hierfit, to tylko Fesciurus – rzekł.
- Kto? – odwróciłam wzrok od zwierzaka.
- Fesciurus, mój niby-kot.
http://images25.fotosik.pl/167/df34cb92921ca914.jpg (www.fotosik.pl)
- A dokładniej?
- Cóż, widzicie kiedyś, gdy miałem jeszcze pstro w głowie, wyrabiałem praktykę rycerską. Moja rodzina należała do szlachty i chciała zapewnić mi piękną przyszłość. Mimo to chciałem poznać coś nowego, nieznanego. I tak jeżdżąc z rycerzami w lesie ujrzałem opuszczoną chatkę. Byłem ogromnie ciekaw, co ona kryła. Tam właśnie poznałem magię. Lecz pamiętałem, że byłem jeszcze giermkiem. To była trudna decyzja, ale zrezygnowałem.
- Dlaczego? Dla samotności i dla braku majątku? – zapytała Stefania.
- Majątek był, choć skromny i zaprawdę też się nad tym zastanawiałem. Cóż, ale czegoż się nie robi dla spełnienia marzeń?
http://images31.fotosik.pl/163/d08bb12e1e6f1efe.jpg (www.fotosik.pl)
Widać wiele. Więc, zrezygnowałem z życia szlacheckiego i wybrałem gorsze i skromniejsze, jak niektórym może się wydawać. Uczyłem się sztuki magicznej poprzez wiele doświadczeń. I właśnie Fesciurus jest jednym z nich. To połączenie kota (z łac. Felis) i wiewiórki (z łac. Sciurus), a także trochę lisa.
Mężczyzna przerwał i podszedł do kotła. Nalał do trzech misek grochówkę i podał ją do stołu.
- Życzę smacznego! – rzekł uśmiechając się.
- Mówi pan, że ten… koto-wiewiór… czy nie wydaje się panu, że może mieć jakieś jakieś niezwykłe zdolności? – zapytałam.
- Tak, jest przecierz moim doświadczeniem magicznym. A dlaczego pytasz?
- Hmm… - zamyśliłam się i wziełam łyżkę zupy.
Po kilkuminutowej ciszy Stefania zmieniła temat:
- Pan chyba mnie pamięta, panie…
- Och! Proszę mi wybaczyć moje nieokrzesanie. Na imię mi Leszek i jak rzekłem zajmuję się magią. Ciebie, młoda damo, pamiętam z gospody jak zabawiałaś nas, gości. Ale nie znam tejże dziewuszki. Twoja siostra, może?
http://images33.fotosik.pl/163/75269067ff470685.jpg (www.fotosik.pl)
- Nie, nie, to nasza pomocnica.
- Proszę mi mówić Lena – rzekłam wczuwając się w rozmowę.
- Lena, czyż tak? – powiedział czarodziej. – Skąd to jesteś?
- Eee… - jąknęłam niezdecydowanie.
Stefania znów widząc, że coś jest nie tak, powiedziała:
- Ona stąd jest, ze wsi naszej.
- No dobrze – czarodziej łyknął parę łyżek zupy – Leno, nie odpowiedziałaś mi jeszcze na pytanie. Spotkałyście już Fesciurusa, czy może podobne stworzenie? Bo nie wydaje mi się, że koto-wiewiórka przyszła tu przez przypadek. Powiadam, nie ma na świecie drugiego takiego stwora – rzekł, jakby odgadując me myśli.
- On tu mieszka – spostrzegłam.
- Czy potrafisz, panienko, zrozumieć? Fesciurus mimo, że mieszka u mnie, to jeśli wejdzie w drogę komuś innemu niźli mnie, to nie byle komu.
Łyknęłam parę łyżek grochówki i zaufałam czarodziejowi Leszkowi. Powiedziałam w końcu co się stało:
- Widzi pan, panie Leszku, jeszcze dziś przed burzą spotkałyśmy tego „kota” zupełnie przypadkiem.
- Spotkanie z Fesciurusem nie może być przypadkiem! – zaprzeczał mężczyzna.
http://images28.fotosik.pl/168/e6296ecba4d96e96.jpg (www.fotosik.pl)
- Więc, Stefania widząc go przeraziła się okropnie, ale przez chwilę wbił on wzrok w moje oczy, a ja w niego. Czułam jakby ból w piersi i… - przerwałam, gdy tylko zauważyłam jak czarodziej zdziwił i zaciekawił wzrok.
Spojrzał najpierw na mnie, potem na Fesciurusa, potem znowu na mnie.
- Leno… - rzekł nietypowym i poważnym głosem. Mówił wolno, akcentując końcówki wyrazów. – Czyż nie zauważyłaś jak Fesciurus przykuwa swój wzrok do ciebie?
Moje źrenice spotkały się z siedzącą postawą koto-wiewiórki.
- Jeszcze nigdy on tak się nie przyglądał nikomu – kontynuował czarodziej.
Jego wyraz twarzy lekko mnie przerażał.
- Coś się stanie, coś jest nie tak! – nagle zmienił postawę.
Ja i Stefania patrzyłyśmy na niego jak na człowieka, który nie potrafi się wyjęzyczyć lub z chorobą psychiczną. O co mu chodzi? I dlaczego wszyscy się tak we mnie wpatrują? I czarodziej Leszek, jakby zobaczył ducha, i Stefania, jak na osobę niegodną zaufania… I kot,ten który jest zarazem stworzeniem skrzyżowania trzech zwierząt, ten który zadaje ból nieznośny, i ten, który w ślepiach świat ma większy od naszego. I właśnie mnie porywa w ten tajemniczy świat pełen niebezpieczeństw. Co ja takiego mam? Co mu zabrałam?
http://images33.fotosik.pl/163/982699e7eb50d50a.jpg (www.fotosik.pl)
OoO!Bardzo fajnie sie zyta i musze przyznac ze fajne moja ocena 8.5/10
Wspaniałe i ciekawe. Leszek rządzi ^^ 9/10
Daję następny odcinek. Nadal muszę nagrywać sobie dane z lepszego komputera, ale na razie mi to nie przeszkadza. Tym razem postarałam się z fotkami i od razu narobiłam ich nieco więcej. Życzę miłego czytania! :D
"Spojrzenie na czas"
Odc. 8 „Sekrety i tajemnice”
Ta dziwna i dość niezręczna sytuacja trwała czas nieokreślony. To takie ważne? Zagłębiałam się w moje myśli o tym wszystkim. O Fesciurusie i jego tajemniczych „mocach”, o czarodzieju, któremu się wydaje, że spadłam z Księżyca, o zaufaniu,… Właściwie to mają, w pewnym sensie, rację.
I w owej chwili zaczynałam sobie wbijać, że nie pasuję do tutejszej epoki. Przecież to prawda. Urodziłam się we współczesności, średniowiecze to nie ten chleb. Dawno minęło. Ale teraz nagle coś się stało, jakby zmieniłam bieg historii. Ja? Tylko kiedy i jak?
http://images30.fotosik.pl/173/25bf78e761b54008.jpg (www.fotosik.pl)
Nużyło mnie mnóstwo pytań, z których zbudził mnie czarodziej dość miłym głosem:
- Dziewczęta, zechciałybyście wysuszyć swoje sukieneczki?
- A masz, panie, ubranie na zmianę? – spytała Stefania.
- Ach! Ach! – westchnął. – Przeklęta skleroza!
- Nie może pan użyć czarów? – zapytałam, pokonując otaczające mnie myśli.
- Czary? Do takich drobiazgów? Chwilę się zastanów.
Zauważyłam, że miski po zupie zostały już uprzątnięte. Fesciurus cały czas siedział w tym samym miejscu, wbijając we mnie swoje ślepia. Po chwili czarodziej rzekł:
- Rada wam, powiedzieć prawdę o swoim czynie i ojcu, i Bogu, i szczerze żałować za grzechy. Same zdecydujcie, co słuszniejsze, a teraz wybaczcie, ale jest już późno i będę miał gościa.
http://images33.fotosik.pl/171/d7527e0e274f7051.jpg (www.fotosik.pl)
Podziękowałyśmy za posiłek i wyszłyśmy z chatki pana Leszka. Słońce spadło z zenitu na wysokość oczu. Burzliwa atmosfera dawno się skończyła, pozostawiając po sobie wyłącznie mokry las i sukienki. Musiało upłynąć sporo czasu, więc wróciłyśmy do spiżarni.
Niewiele po powrocie pan Hierfit otworzył skład i lekko się zdziwił. Zgodnie z radą czarodzieja złożyłyśmy wyjaśnienia. Gospodarz się tylko uśmiał i przebaczył nam ucieczkę. Na dodatek próbował się dowiedzieć jak to zrobiłyśmy.
Letnia, ciepła noc średniowiecza. Leżę pod ciepłą pierzyną. Nie zaraz! Właściwie nie jest mi potrzebna. Leżę z pierzyną u kolan rozmyślając nad wszystkim. Gwiazdy ukazują swoje oblicze błyszcząc do okien. I gdy tylko na myśl mi przyjdzie głębia oczu spotkanej koto-wiewiórki, znów czuję ukłucie. Ten nieznany i niekrzywdzący ból… Ten wzrok każdego z kolei. Stefania, dała już tyle i zaufała mi, ale czemu ja nie potrafię jej zaufać? Dlaczego? Leszek – czarodziej, miłosierny, mądry, tajemniczy i o bogatym słownictwie charakterystycznym dla dostojeństwa tego okresu.
http://images30.fotosik.pl/173/840037b118e5b783.jpg (www.fotosik.pl)
Nie mogłam zasnąć z tymi myślami. Coś ciągnęło mnie do lustra, mojego portalu, przejścia, i coś odpychało, nie pozwalało na wyjście z pokoju. Już nie, dlatego że tęskniłam za współczesnością, lecz dlatego, że czułam coś, jakby odrzucenie. Z drugiej strony, jeśli jednak coś zrobiłam to powinnam nawrócić historię w odpowiedni kierunek.
W tej nocnej ciszy wśród głośnych myśli usłyszałam nagle niby cichy tupot botków i nieco głośniejsze skrzypienie posadzki. Nasłuchiwałam dźwięków dokładnie i z lekkim przerażeniem. Pod koniec „hałasu” dało się słyszeć zamykanie frontowych drzwi. Natychmiast wstałam i niepewnie zeszłam na dół. Potem cicho przebiegłam korytarz kończąc na jadalni. W oknie zauważyłam biegnącą sylwetkę Damy z Papużką w sukni mniejszej od jej sukienki codziennej.
http://images25.fotosik.pl/171/16ced9d87f348595.jpg (www.fotosik.pl)
Od razu wybiegłam na dwór i znalazłam Damę idącą w gąszcz drzew leśnych. Gdy jej zarys stał się całkowicie niezauważalny w lesie wróciłam do pokoju.
http://images31.fotosik.pl/171/8174ed6e2f1e3a36.jpg (www.fotosik.pl)
Moje myśli natychmiast zmieniły temat.
Dama… Ta Dama z Papużką co przyszła zliczać plony ukrywając jakąś tajemnicę. Sekret szkatułki. Założyłabym się, że ją zabrała. Co taka bogata osoba robiłaby w tajemniczym lesie? Może coś knuje? A w lesie nie ma nikogo prócz czarodzieja Leszka, który tam mieszka. Poszłaby do niego? Gdzieżby indziej! Ta szkatułka musi mieć jakąś ważną wartość skoro ją ukrywa. I po co chodzi do czarodzieja?
Obudziły mnie, kolejnego dnia, ciepłe promienie słońca. Godzina? Około dziewiątej nad ranem. Tak, to był długi dzień i nie obyłoby się bez długiego snu.
http://images32.fotosik.pl/171/05d5479376238e73.jpg (www.fotosik.pl)
Ubrałam sukienkę i zeszłam na śniadanie, gdy tylko poczułam zapach świerzo upieczonych placków z cebulą. Przy jednym ze stołów siedziało trzech biesiadników spożywających placki pani Marianny. Usiadłam przy drugim stoliku, gdzie siedziała już Stefania pogrążona w myślach. Dziwne, ale powoli narastała mnie chęć wyjaśnienia jej jak się tu znalazłam. Zaufałam jej.
http://images33.fotosik.pl/171/300f915634f4ace1.jpg (www.fotosik.pl)
Śniadanie odbyło się bezsłownie. Jedynie goście mieli coś do powiedzenia. Chciałam porozmawiać ze Stefanią i wszystko jej wyjaśnić, ale nadszedł czas aby zebrać plony i zawieść je do młynarza. Najpierw Dama z Papużką przesłała wiadomość przez jednego gościa – rycerza, że potrzebujemy powozu. Po ok. półtorej godziny doczekaliśmy się zaprzęgu. Podczas podróży nie odezwałyśmy się do siebie słowem. Później zabraliśmy załadowane worki zboża do młyna. Odbyło się przeliczanie, negocjowanie i inne dyskusje, które mnie absolutnie nie obchodziły. Czekałam tylko na moment szczerej rozmowy ze Stefanią. Po kilku godzinach ładowania plonów u młynarza w końcu powróciliśmy do gospody.
Jeszcze tego zwykłego dnia pożegnaliśmy Damę z Papużką, która najpierw długo nie odstępowała Eleonory.
http://images23.fotosik.pl/172/c7b36a967a8e3ef3.jpg (www.fotosik.pl)
Życzyła nam udanych siewów i plonów przyszłorocznych. Wtedy postanowiłam powiedzieć Stefani prawdę.
Znalazłam ją w jej pokoju.
"Puk, puk!" – zapukałam.
- Któż to? – powiedziała zza drzwi.
- To ja, Magda. Czy mnie wpuścisz? – spytałam.
http://images31.fotosik.pl/171/a12a7a5dee90f51d.jpg (www.fotosik.pl)
Stefania otworzyła drzwi. Miło było znów zobaczyć jej wzrok, choć zobaczyłam go z lekkim przerażeniem i niezdecydowaniem.
- Musimy porozmawiać – rzekłam.
Wiedziałam, że to ja musiałam zacząć, ale podczas tych wielu godzin miałam czas na zastanowienie.
- Stefania – mówiłam. – widzisz przez jakiś ten okres na pewno miałaś wątpliwości co do mnie, ale to ty zaufałaś mi i stałaś się dla mnie najbliższa. Sądzę, że najwyższy moment, aby powiedzieć ci prawdę – przełknęłam ślinę i mówiłam dalej. – Ja,… ja nie jestem pewna czy zrozumiesz, bo… ech! Ja nie jestem stąd, z tej wioski czy pobliskich miast; ja nawet nie jestem z tych czasów, z dzisiaj. Dla mnie, to co widzisz, słyszysz i czujesz, jest przeszłością, której nawet nie przeżyłam. Ja pochodzę ze współczesności, ery komputerów, XXI wieku, epoki bardzo odległej od tej w której żyjesz.
http://images31.fotosik.pl/171/a6620a4c8808f666.jpg (www.fotosik.pl)
Stefania słuchała tego wszystkiego uważnie z widocznym narastającym niepokojem i smutkiem.
- Gdy pierwszy raz mnie zobaczyłaś to, wiedz że nie włamałam się tu. Przedostałam się przez dziwne, nieznane lustro w moim własnym domu. Jestem z przyszłości.
http://images33.fotosik.pl/171/0dfcbf30c58e9e3e.jpg (www.fotosik.pl)
Po skończeniu mojej przemowy Stefania uciekła z pokoju z płaczem. Hmm… Powiedziałam jej prawdę, to wszystko. Czy w moich słowach było coś obraźliwego?
Po kolacji chciałam pójść do pokoju, ale panna Hierfit mi nie pozwoliła.
- Leno – rzekła. – Czy to prawda, że jesteś z innego świata?
- Można to tak nazwać.
- Czy to znaczy, że nigdy w życiu nie widziałaś młyna, pól, świec,…?
http://images26.fotosik.pl/173/5a78df90a2dc12e4.jpg (www.fotosik.pl)
- Nie, wszystkie te rzeczy widzieć, widziałam, ale one nie są najważniejsze w naszej epoce. Może z wyjątkiem ziem uprawnych. Wasze czasy znam z lekcji historii i książek.
- Książek?! – zdziwiła się. – Jesteś taka bogata, że na księgi ci starcza?!
- U nas książki to przeżytek. Ale to nie znaczy, że są niepotrzebne. Kupują je zazwyczaj uczniowie albo mole książkowe. Teraz, to znaczy kilkaset lat od teraz, ważny jest Internet.
- Mole książkowe? Internet? – powtarzała z coraz większym zdziwieniem.
- Mole książkowe to maniacy czytania, a Internet to wielka sieć całego świata – dostarcza różnych informacji w jedno miejsce. Internet to trudne pojęcie, którego sama do końca nie znam.
http://images25.fotosik.pl/171/9e9df802f0dc0162.jpg (www.fotosik.pl)
- Niesamowite! Opowiedz coś jeszcze. I powiedz, co to „mamiacy” – powiedziała z zaciekawieniem.
- Wydaje mi się, że powiedziałam ci wystarczająco dużo – rzekłam.
- Ta przyszłość musi być bardzo ciekawa skoro jest tyle różnych przedmiotów i pojeć. Jak się tu dostałaś? Przez lustro, tak? Dziwne… Może zabierzesz mnie ze sobą jak będziesz wracać? Po siewach nie będziemy nic robić do lata tylko zajmować się gospodą.
- Eee… hmm… - jąknęłam niezdecydowanie. – Nie wiem czy to bezpieczne.
- Dlaczego? Ty się tu przedostałaś, to i wrócisz. A jak ty, to uda się pewnie i mnie.
http://images28.fotosik.pl/173/d5e26629af000bed.jpg (www.fotosik.pl)
- Możliwe. Ale wiesz co? Mam mętlik w głowie. Chodźmy już spać.
- Dobrze. Dobranoc.
Rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Niesamowite jak bardzo Stefanię zaciekawiła przyszłość. W głębi duszy czułam, że fajnie byłoby ją zabrać, choć z drugiej strony sądziłam, że to kompletnie bez sensu.
http://images32.fotosik.pl/171/0fb661ca3dcb16f7.jpg (www.fotosik.pl)
Piękne ale na ostatnim zdjęciu kołdra Magdy w ogóle nie pasuje do epoki ^^
boginirapu.
28.03.2008, 21:23
na podstawie filmu prawda?
mhyym . . . nie pamiętam jak się nazywał, chyba 'kronika spiderweak'. czy jakoś tak.
na podstawie filmu prawda?
mhyym . . . nie pamiętam jak się nazywał, chyba 'kronika spiderweak'. czy jakoś tak.
Nie rozumiem dlaczego na podstawie filmu? :O I gdzie zauważyłaś coś co się z tym przeplata. Może i są jakieś podobieństwa, ale ja w żadnym wypadku nie kopiuję czy coś takiego. Zobacz na datę pierwszego posta? Wtedy nie było jeszcze tego filmu... No nic. Nie wiem gdzie są jakieś podobieństwa :O a jeśli są to małe, bo ja tego nie piszę na podstawie filmu, książki albo płyty, bo i tak niewiele oglądam w kinie. Przyznam się że byłam na tym filmie, ale jakoś on nie jest podobny. Powiedz co jest na podstawie, bo ja tu nic nie widzę :con: .
Przepraszam wszystkich, ale muszę na jakiś czas zamknąć temat - z czym zwlekałam jakiś czas. Ostatnio mam poważne problemy rodzinne i nie dam rady.
Gdy wena powróci, a problemy się skończą temat otworzę.
Proszę o zamknięcie, dziękuję
Fiorella
21.04.2008, 16:02
Suuuuuuuper! Nie mogę się doczekac następnego odcinku!!! Kiedy on będzie?
Hondirenda
03.05.2008, 20:28
Bardzo dobre opowiadanie. 8,99/10. Podobają mi się stroje. Dlaczego Stefania nosi tylko jedną jedyną sukienkę? Magda ma trochę zbyt nowoczesną kołderkę ;P . Ciekawi mnie tajemnica damy, czarodzieja i koto-wiewiórki.
Bardzo proszę o dodanie odcinka, minął miesiąc ;)
---
Fotostory bardzo mi się podoba, ciekawy wątek. Zdjęcia nie są pierwszej jakości, ale to mały minus ;)
Wszystko ogółem 'kleci' się w bardzo fajną całość.
Pozdrawiam, olliss.
EDIT: Przepraszam, nie zauważyłam Twojej prośby. Już zamykam. Jeśli zechcesz kontynuować, po prostu napisz na PW.
Zamykam na życzenie autorki.
Taak. A więc na początek chyba powinnam się wytłumaczyć, dlaczego miałam tak ogromną przestrzeń czasową w pisaniu. Źle. Pisałam, nawet kiedy temat był zamknięty. Po prostu miałam problemy i nie mogłam wstawiać czegokolwiek na forum (to niezależne ode mnie). Jednym z nich był właśnie ograniczony dostęp do internetu. Później nikt nie otwierał tematu, ale zamiast się żalić przejdę do rzeczy. Ostatnio miałam też zepsute DVD, ale poradziłam sobie. Odcinki są już napisane dawno, wystarczy je wstawić przez autorkę (czyli mnie :D).
Jeśli macie jakieś pytania, proszę pytajcie, chętnie odpowiem :).
A oto... długo wyczekiwane, wielkie otwarcie "Spojrzenia na czas".
Miłej lekturki!
[Powtarzam, odcinki były napisane wcześniej]
"Spojrzenie na czas"
Odc. 9
"Dojrzewam"
Lewa, prawa, lewa, … Co się dzieje? Czyżby zwalniał? Czasem niewidzialny czas płata nam figle. Raz pobiegnie wstecz, a raz przyśpieszy. Kiedyś zwolni, ale zdarza się, że stanie w miejscu. I co wtedy? Albo czekać albo go nakręcić i wymienić baterie. Bo zdarza się, że czas trzeba naprawić…
Mijał sierpień. Do okresu siewów Stefania często rozmawiała ze mną o przyszłości, a także pytała, dlaczego nie było tak długo końca świata. Zadziwia mnie jej odwaga i ciekawość, skłania mnie to również do obaw. Moją głowę zaprzątały jednak myśli o szkatułce i o tej wizycie Damy z Papużką u czarodzieja. We wrześniu nastały siewy, które wbrew pozorom nie trwały tak długo. Minęły nam miesiące spędzone w domostwie, gdzie rzadko pojawiali się goście.
Pewnego dnia oglądałam papugę, gdy nagle Eleonora powiedziała na swój sposób: „Nuda, lustro, czas!”. Po chwili powtórzyła.
http://i42.************/2i7a15i.jpg
Właściwie, dlaczego by nie spróbować wrócić do domu? Nie ma większego sensu tutaj zostać. Potraktowałam te pomysły jako sposób na nudę, więc czym prędzej pobiegłam na górę.
Nacisnęłam klamkę, lecz drzwi się nie otworzyły.
„A niech to! Zapomniałam, że Dama zawsze zamyka pokój” – pomyślałam.
http://i39.************/99lvuu.jpg
Nie zrażając się tym faktem próbowałam bezskutecznie popychać drzwi i naciskać klamkę. Spróbowałam też znaleźć coś, co by mi pomogło zrobić wytrych. Wspinanie się na drzewo też było bezsensowne. W końcu usiadłam przed drzwiami i dla zajęcia, bawiłam się włosami i rękami. Po jakimś czasie usiadłam po turecku.
http://i43.************/2qvujo4.jpg
Po chwili zauważyłam skrawek pergaminu wysunięty nieco pod drzwiami. Natychmiast go pochwyciłam i przeczytałam.
„ W moim pokoju znalazłam na łóżku klucz. Identyczny jak mój. Niewykluczone, że znajdzie zastosowanie w późniejszych czasach, a więc chowam go w studni.”
Klucz. Mój klucz! Ten, którym dostałam się do pokoju z lustrem we współczesności! Mogłam go od razu ze sobą zabrać! Skoro tak znalazł go nie kto inny jak sama właścicielka pokoju Dama z Papużką. Studnia? Miałaby chować klucz w studni? No cóż. Właściwie to nawet chciałam się trochę zabawić, więc chętnie go poszukam.
Przyszłam nad studnię. Na początek napiłam się trochę wody, a potem zaczęłam poszukiwania.
http://i42.************/2125z80.jpg
Drugi skrawek znalezionego pergaminu informował:
„Nasuwa mi się, że studnia nie jest odpowiednia. Może schowam go w ścianę gospody”
I zaczęłam klepać w ściany i przeszukiwać cegły.
Znalezienie klucza nie było łatwym zadaniem, ponieważ Dama z Papużką w swoich wskazówkach, co chwila zmieniała zdanie: to bale drewna, to spiżarnia, to drzewo, to toaleta, to las, to kuchnia, a skończyło się na pierwszych napotkanych głazach przyulicznych. Widocznie Dama także chciała się zabawić. Ważne, że znalazłam klucz, który muszę teraz bardziej pilnować, ponieważ on otwiera wrota do portalu.
Nie pamiętam, kiedy to się działo. Nie potrafiłam określić nawet pory dnia. Wiedziałam tylko, że jestem w średniowieczu i chcę, dla próby, wrócić do swojego prawdziwego domu, powiedzieć chociaż mamie, że nic mi się nie dzieje.
http://i39.************/6sxd05.jpg
Mając przed sobą wiele myśli w końcu ostrożnie dotknęłam lustra. Po chwili stanowczo szłam na nie jakby go nie było… Szybko znalazłam się na drewnianej podłodze. To tak jak gdyby lustro mnie specjalnie odepchnęło…
Nadeszła jesień, a za nią zima. Święta są takim okresem kiedy do gospody przychodzi wiele gości. Przygotowania do Bożego Narodzenia były nieco inne w średniowieczu. Jednak tradycja pozostała. Państwo Hierfit wyprawiali ucztę dla prostych ludzi. Pewnego dnia poszliśmy do miasta zostawiając dom pod opiekę pani Marianny. Większość spraw załatwiał pan Grego. Pytał miejscowych rybałtów o ich muzykę i zapraszał na ucztę, zamawiał świeże pieczywo i piwa. Natknęliśmy się niespodziewanie na afrykańskiego podróżującego handlarza. W Europie taki towar jak: rodzynki, banany czy kokosy był bezcenny i dostojny. Po negocjacji udało nam się zdobyć kosz rodzynek i pół kosza bananów za… cóż domyślcie się. Weszliśmy również do kościoła w stylu romańskim, na modlitwę.
Święta Bożego Narodzenia były dla mnie niesamowitym przeżyciem. Wiele ludzi, którzy są samotni, schodzą się do jednego domu. Sam brat Stefani opuszcza daleką miejscowość i wraz z wykładowcą przyjeżdżają do naszej gospody, aby wspólnie spędzić święta. W Wigilię spiżarnia byłą o wiele pełniejsza niż dotychczas, a dzień później opustoszała z dań i łakoci, aby znaleźć swe miejsce na stole. Wesoła atmosfera rozpoczęła się po przeczytaniu Pisma Świętego oraz modlitwie. Rybałci cały czas śpiewali i grali pieśni takie jak: „Alleluja”, „Bóg się rodzi” lub „O, dzieweczko!”. Co do Bogdana - brata Stefani to muszę przyznać, że jest wyjątkowym człowiekiem, nauczonym co to godność.
http://i39.************/2ivg2fl.jpg
Niektórzy goście tańczyli w rytm wesołej muzyki. Głodomorzy nie mogli narzekać na pusty stół i głód. Panowie popijali, biesiadnicy rozmawiali i się śmiali.
http://i44.************/r8czn6.jpg
Minęła Wigilia, Boże Narodzenie i skończył się Stary Rok. Mijały miesiące Nowego Roku. Ostatnio sukienka stała się dla mnie o wiele za mała i pani Marianna zaczęła mi szyć nową. Długa, lniana suknia, pasująca do mojej sylwetki. Moje piersi powiększyły się jeszcze bardziej. Bardzo się zmieniłam – dojrzewam.
Charionette
24.03.2009, 16:02
Przyznam, że czytam to fs od początku, ale jakoś bardziej podobały mi się pierwsze odcinki. To nie znaczy, że ten jest zły... Nie! Jest ok, tylko... Większych błędów nie zauważyłam... No może parę literówek i gdzieniegdzie brakowało przecinka, ale ja tez mam z tym problem...
Pozdrawiam i dziwię się, że jeszcze nikt nie skomentował O.o ;)
Dziękuję za komentarz :). Fakt, miło by było gdyby było ich więcej, ale nie czepiam się.
Szczerze powiedziawszy odcinek 9 miał mieć zupełnie inną fabułę. Był to jeden z trudniejszych do napisania. Nie pokazałam wam oryginału i faktycznie wyszedł trochę drętwo. No nic, zobaczymy jak to będzie z następnymi odcinkami.
Proszę bardzo, oto odcinek 10. I na nim się na jakiś czas zatrzymam, by spotęgować ciekawość (noi przy okazji może dostanę więcej komentarzy :) ). Niezbyt długi, ale... No nic, czytajcie! :D
"Spojrzenie na czas"
Odcinek 10
"Kierunek: teraz"
http://i44.************/mih3yg.jpg
Podczas pełni wiosny, leżałam na wilgotnej trawie przed gospodą oglądając niebo, gdy nagle przesłoniła mi morze błękitu Stefania.
http://i44.************/jt6l4h.jpg
Wstałam ciekawa wieści, o jakich zaraz Stefania mi powie.
- Rozmawiałam z rodzicami – rzekła.
Miała w swoim głosie nutę smutku.
- Co ci rzekli?
- Uważają, że jestem na tyle dorosła abym miała choćby rycerza.
- To znaczy… - powiedziałam rozumując, że rycerz to odpowiednik chłopaka.
- Chcą abym za mąż poszła. Dziwią się, żem jeszcze się nie zakochała. Nie chcieliby mieć córki bez mężczyzny, bo taka jest niepotrzebna. Już szukają dla mnie kogoś odpowiedniego.
http://i39.************/2i6czt.jpg
Nastała krótka cisza, po której Stefania rzekła:
- Jak to jest u ciebie, u twojej wsi…
- W mieście – poprawiłam. – Zupełnie inaczej. Ludzie żyją dłużej, a miłość ma inny charakter.
- Lena, ile jeszcze będę czekać? Chcę poznać twoje czasy. Nie chcę zwlekać ani minuty!
- Nie wiem. To zły pomysł. Nie lepiej zaczekać…
- Nie, ja już nie czekam! Błagam zróbmy to!
- Będziesz tego żałować. Nie znasz współczesności.
http://i40.************/314qv89.jpg
- Zastanawiałam się nad tym długi okres czasu i wiem, że muszę. Bardzo mało mi powiedziałaś o twoich czasach i sama odwlekałaś od tego. Skoro tak, chcę je poznać osobiście!
- Tyle, że właścicielem pokoju jest Dama z Papużką! – krzyknęłam.
Cisza. Niestety potem Stefanii udało się wydobyć ze mnie informację, że znalazłam drugi klucz.
- To na co mamy jeszcze czekać?! Idziemy, nie masz już wyjścia! – powiedziała bezczelnie.
Dałam się namówić, ale jeszcze trzy razy się upewniłam. Westchnęłam. Włożyłam klucz do drzwi pokoju Damy z Papużką i przekręciłam go. Weszłyśmy, a lustro świeciło białą poświatą.
- Na pewno tego chcesz? – jeszcze raz się upewniłam.
Stefania, teraz nieco bardziej poważna rzekła:
- Wiesz, chcę tylko zostawić znak, jakąś podpowiedź.
Ach tak! Mało było osób umiejących pisać. Stefania wybiegła z domu. Wyszłam na chwilę z pokoju i zobaczyłam przez okno w korytarzu, że panna Hierfit maże po kamieniach spiżarni. Wydawało mi się przez chwilę, że ona pisze.
- Teraz możemy – rzekła wracając do mnie.
- Chodźmy! – powiedziałam.
http://i41.************/xfnnfb.jpg
I przeszłyśmy przez białą poświatę.
„W końcu zobaczę rodziców” – to miałam w myślach, gdy przechodziłam. Wydawało mi się, że słyszę też myśli Stefani: „Jeszcze się spotkamy, tylko się nie zamartwiajcie”.
Wróciłam! W końcu, ten sam dom, te same pokoje. Było południe, a mój wygląd się nie zmienił. Pierwsze myśli, jakie mi się nasuwały to takie, aby jak najszybciej zbiec na dół i przytulić mamę.
Tematyka mi się średnio podoba mimo ,że to pierwsze takie fs. jakie czytałam. Szkoda ,że zdjęcia takie małe no i oczywiście brak tej realistyczności dodatkowych simów. [ odkąd zaczęłam grać z dodatakmi nie potrafię sobie wyobrazić gry bez nich więc trochę mnie to odrzuca ] Błędy językowe ? Kilka jest ale już nie będę wytykać.
ocena:5,5/10
Czekam na dalsze części - może mój pogląd na twoje fs. się zmieni.
Charionette
28.03.2009, 18:21
No tak nie jest źle... Nie będę polecać ci defaultów (chyba tak to się pisze), bo to indywidualna sprawa każdego. Co do tekstu nawet ok...No i zanim zaczęłam czytać to tekst się skończył... Rozumiem, że taki miał być, ale proszę o trochę dłuższe...
Zapraszam do mnie :)
7/10 :)
Dziękuję za te słowa krytyki. Zdjęć nie mogę zbyt dużych robić, ale może kiedyś się doczekacie :)
Przepraszam was, ale odcinek znów nie jest zbyt długi (chyba specjalne piszę takie krótkie!), ale był już napisany i doprawdy nie miałam ochoty znowu pisać wszystkiego od początku. Jednak odcinek 12 będzie już dłuższy i dam go szybciej. Obiecuję ;). Ok, więc zaczynam.
„Spojrzenie na czas”
odc. 11
"Smutna wieść"
Natychmiast zeszłam na dół. Rozejrzałam się po korytarzu, po czym weszłam do kuchni gdzie siedział dziadek.
- Dziadku?! – powiedziałam najczulej jak mogłam.
- Wiolet… Magdalena?! – zdziwił się.
W jego oku pojawiła się łza. Zatopiliśmy się oboje w ramionach. Znowu zobaczyłam mojego kochanego dziadka, przynajmniej niego.
http://i44.************/24mffjp.jpg
- Magdaleno, nie wierzę! Gdzie byłaś tak długo? – powiedział. Jego oczy były pełne niedowierzania.
- Długo by mówić, ale tak naprawdę, to nie ruszyłam się z miejsca.
- Myśleliśmy, że przepadłaś, że… już nie żyjesz. Co takiego robiłaś? – pytał.
- Lepiej powiedz mi, co tu się działo? Co się stało gdy… Ach, zanim dziadku, poznaj Stefanię – rzekłam, gdy zauważyłam koleżankę ze średniowiecza.
- Czemu nosicie te suknie? – spytał.
http://i43.************/244qxqu.jpg
- Och, lepiej zacznij opowiadać!
- Może najpierw się wytłumaczysz?
- Dziadku, kiedy opowiesz.
- Niech będzie. Usiądźcie. Więc, rok temu, Magdaleno zniknęłaś! Wioletta wróciła z przyjęcia i… ciebie nie było. Twoi rodzice bardzo się tym przejęli, a szczególnie twój ojciec. Nie miałaś powodów, aby uciekać chyba, że coś przeoczyliśmy. Miałaś dobrą rodzinę, z dobrą pracą i ładnym domem, nikt nie pił ani nie palił. Nie było również agresji ani zbyt dużo kłótni rodzinnych. Sądzili więc, że ktoś zaplanował porwanie. Twój tata rozpoczął gruntowne poszukiwania wraz z kolegami z pracy. Szukali cię w każdym możliwym miejscu, sprawdzali odciski palców oraz przepytywali twoich znajomych. Minęły trzy miesiące, a ty dalej nie wracałaś. Twój tata załamał się jeszcze bardziej. Nie wytrzymał psychicznie i rzucił swoją dobrą pracę. Dziwne, bo zazwyczaj matki są bardziej załamane.
http://i42.************/24y7kue.jpg
Twój ojciec bardzo cię kochał. Twoja mama też nie była w dobrej formie psychicznej. Cały dzień chodziła ze spuszczoną głową, codziennie opowiadała jak jej się śniło, że jej córka zniknęła, a na przyjęciach, co sekundę wzdychała – dziadek wziął oddech. – Byli bardzo roztrząśnięci. Trudno było określić czy żyjesz czy nie, ale nigdzie nie było twojej obecności. Później byłaś dla nas jako zmarła – dziadek spuścił oczy, a po chwili ze smutkiem zaczął mówić. – Nastał dzień, kiedy twoja mama wstała, ale w łóżku nie było jej męża.
http://i43.************/dcq4ir.jpg
Przeszukała dom, a w ogrodzie… znalazła jego ciało całe we krwi leżące na kwiatach. Później odbył się pogrzeb. Wioletta straciła wiarę.
http://i41.************/35anamv.jpg
Posmutniałam. Już nigdy nie zobaczę mojego taty, nie uśmiechnie się do mnie ani nie powie jak ścigał gangsterów. Chlipnęłam, a w końcu zaczęłam płakać. To okropne. Jak? Co mu się stało?
- Jak to się stało? – zapytałam, nie przestając płakać.
- Nie wiemy. W akcie zgonu stwierdzono samobójstwo, ale nie wiem czy by tak postąpił bez listu, ostatnich słów czy testamentu. W dodatku był żonatym, silnym policjantem. Kto wie co się stało naprawdę?
- Mogę odwiedzić jego… - tu wypłynęły kolejne łzy. - …grób.
- Tak, tylko czyżbyś nie chciała najpierw zobaczyć mamy?
- Mamy?! – rzekłam ledwo mówiąc.
- Poszła do sklepu, więc powinna wrócić za jakiś czas. A teraz otrzyj skutki płaczu.
Poszłam do łazienki, której dawno nie widziałam. Podeszłam do lustra. Już nie żyje. Pamiętam, jak wracał z pracy i opowiadał o kolejnej niebezpiecznej akcji. Jak byłam mała, tata był dla mnie superbohaterem, który ratuje małe dzieci i staruszki od brzydkich panów. Albo jak, któregoś dnia pojechaliśmy w góry i nas złapali, ale wszystko się wyjaśniło. Albo jak nauczył mnie bawić się w podchody, chowanego, berka i wiele innych zabawa.
Tylko, że już mojego bohatera nie zobaczę! Czy zdążyłam mu w ogóle powiedzieć „kocham cię”?
http://i42.************/20zxis1.jpg
Och, nie dam rady…
--------
Raju! Dziadek Arkadiusz jest w kurtce! Powiedzmy, że było mu zimno :D (już mi się nie chciało tego zmieniać). Nowy odcinek niedługo!
Nie ukrywam, że po "wielkim powrocie" spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. W końcu jesteś już starcza o półtorej roku, dojżalsza, Twój styl pisania powinien sie właśnie w tym okresie diametralnie zmienić. A Ty nadal stoisz w miejscu :(
Twoim największym błędem jest bogatość dialogów, a brak opisów. Postaraj się parę słów zastąpić dwuzdaniowym opisem, czy coś w tym stylu. To bardzo poprawia charakter FS.
I dłuższe te odcinki rób :P Ale muszę powiedzieć, że fabuła nawet potrafi wciągnąć ;)
Pozdrawiam, i życzę poprawy.
Charionette
06.04.2009, 16:30
Nie ukrywam, że po "wielkim powrocie" spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. W końcu jesteś już starsza o półtorej roku, dojrzalsza, Twój styl pisania powinien się właśnie w tym okresie diametralnie zmienić. A Ty nadal stoisz w miejscu :(
Powiem ci, że nie zawsze za wiekiem idzie też zdolność lepszego pisania... Ale tutaj akurat jak dla mnie jest trochę lepiej ;) Co prawda są błędy (przecież ich nie da się uniknąć), ale jest ok... Rażą mnie te małe zdjęcia i maxisowe postaci, ale w to już nie wnikam... Przywykłam już troszkę do fs z postaciami z netu, ale to bynajmniej jest inne ;) No to kończę...
7/10
Pozdrawiam i czekam na następny, trochę dłuższy odcinek :)
Wiem, wiem, wiem. Nie chcę się zbytnio rozpisywać i daję nowy odcinek. Jest znacznie dłuższy od poprzednich, więc już się zamykam i życzę udanej lekturki :)
PS. Niedługo koniec pierwszej części.
„Spojrzenie na czas”
Odc. 12 „Chłopaki”
Potem wróciła mama. Od razu pobiegłam i rzuciłam się na jej szyję, ze łzami w oczach. Długo jej nie puszczałam. W końcu z mamą.
http://i41.************/dwdz55.jpg
- Córeczko, to ty? Niemożliwe! Ja śnię! – mówiła, sama zaczynając płakać.
- Tak mamusiu. To ja we własnej osobie.
http://i44.************/24ql7rk.jpg
- Cieszę się, że nic ci nie jest. Tylko jak?
- Zaraz wszystko zrozumiesz. Usiądź.
Tak, opowiedziałam mamie, w miarę żeby zrozumiała. Nie mogła pojąć historyjki, jednak rzekła obojętnie: „Nieważne, co się stało. Ważne, że żyjesz i jesteś tu.”. Przez cały czas z jej policzków spływały łzy, a uśmiech długo nie znikał z jej twarzy. Cieszyłam się jak nigdy!
Smutna atmosfera trwała przez kilka dni. Ciągle myślałam o tacie. Odwiedziliśmy jego grób. Zapaliłam znicz.
„Żyj wiecznie. Kocham cię!” – pomyślałam.
http://i40.************/24vi74j.jpg
Na mojej twarzy pojawiła się rysa uśmiechu, ale zaraz znów się rozpłakałam.
„Tato!” – mówiłam do niego w myślach. – „Dlaczego? Dlaczego zniknąłeś z mego życia? Kto ma mnie teraz pocieszać, kto się uśmiechnie, kto? Ja chcę Twój uśmiech, Twoją pomoc.”
Nie pomoże mi. To koniec. Wybiła jego godzina. Dlaczego? Po co w ogóle wchodziłam do tego pokoju Damy?! No po co? Nie załamałby się i nie zginąłby! To moja wina!
Mama natomiast była szczęśliwa jak nigdy. Szczęśliwa, bo mogła mnie zobaczyć, choć raz. Mimo to nadal w jej oczach widniało niedowierzanie i zdziwienie.
Minęły dwa i pół tygodnia, a rodzina musiała nas zapisać do szkoły. Moja mama zgodziła się okłamać dyrekcję, co do rodziców Stefani. Ona natomiast była niesamowicie szczęśliwa i niecierpliwa. Na samym początku nie mogła się przystosować do naszej współczesnej mody.
- Czy to dziwactwo musi być takie ciasne? – mówiła.
http://i44.************/2rppco7.jpg
Potem trzeba było ją nauczyć kilka najważniejszych cech współczesnego człowieka. Pokazałam jak działa lodówka, prysznic czy lampy.
http://i41.************/24ux836.jpg
„Patrz Lena! Otwieram, a w środku jest jedzenie!” – powiedziała.
http://i41.************/29385tj.jpg
Zadziwiły ją ogromnie grające puszki, zwane radiem, wielkie, magiczne pudła z ludźmi, których nie można dotknąć, zwane telewizorami oraz dziwny system „kompatybilny”, w którym była ta sieć Internetu.
http://i42.************/3446qky.jpg
To wszystko było aż za trudne dla niej. Mówiłam, że powinna się często myć, bo nie tolerujemy osób myjących się raz na rok (w średniowieczu nikt nie dbał o higienę osobistą i otoczenia). Najgorsze było to, że nie potrafiła pisać ani czytać. Umiała tylko najprostsze elementy matematyki. Musiała zapisać się ze mną w II gimnazjum (choć była o wiele starsza ode mnie), ale nawet w tej klasie wszystko będzie dla niej niezrozumiałe.
Pierwszy dzień w szkole był trudny i długi. Zobaczyłam dawne koleżanki, które nie dowierzały mojemu powrotowi. Na historyjki o wyjeździe za granicą nie dały się nabrać. Wszyscy przecież myśleli, że umarłam, a teraz cudownie się odnalazłam.
Stefania ledwo mogła uporządkować w głowie potęgi, rozmnażanie mchów, rządy średniowiecznych ludzi, działanie sił oraz reakcję chemiczną robioną na lekcji. Wszystko jej się mieszało, a nowe dziwne informacje były wprost nie do przyjęcia! Na wychowaniu fizycznym pierwszy raz w życiu zetknęła się z czymś takim jak skok przez kozła. W każdej klasie dokładnie oglądała wszystko, co się dało: gładkie ławki; niesamowite krzesła; smolista tablica; rośliny w prostych doniczkach; kosz na śmieci; duże, prostokątne okna; biórko nauczycielki; prostokątne lampy – mnóstwo bardzo jasnych świec na suficie; kolorowe jak tęcza plakaty; godło kraju oraz mały krzyżyk nad tablicą. Wszystko to było dziwne, nowe.
Nareszcie koniec lekcji. Niesamowitych lekcji. Wyszłyśmy na dwór. Po zajęciach podszedł do nas dobrze mi znany kolega Piotr.
http://i42.************/2rek36q.jpg
- Hejka! Magda, może ty i twoja kuzynka przyjdziecie dzisiaj na kosza? – zapytał.
Spoglądał chyłkiem na pannę Hierfit i wracał wzrokiem na moją osobę.
- Że co…? – szepnęła ze zdziwieniem Stefania.
- Ćssiii… - rzekłam. – Pewnie Piotrek. O której?
- Może o szesnastej. Tak jak zwykle.
- Ok.
- To na razie.
- Pa.
http://i42.************/2mmsi7p.jpg
Jeszcze zanim doszłyśmy do domu Stefania miała kolejne pytania i wątpliwości.
- Kosz? Co to za kosz?
http://i40.************/33wbp7c.jpg
- Pokażę ci później. Taka zabawa… gra…
- No dobrze. Leno, … opowiedz mi proszę, jak tu jest z miłością? – zmieniła temat.
Nie sądziłam, że ona kiedyś o to zapyta. No właśnie – jak to jest z tą miłością? O co w niej tak naprawdę chodzi? Właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
- Czemu milczysz? Tobie też szukają męża? – zapytała.
Nie odezwałam się. Po pięciu minutach jednak znalazłam język w gardle i po kolei zaczęłam tłumaczyć.
- Przez pięćset lat, licząc od twojego wieku, miłość miała wielką wartość w ludzkim życiu. To nieodłączna część nas. Istnieje miłość do bliźniego, miłość braterska, miłość matki,… Przez wiele lat była wewnętrznym uczuciem, które można opisywać bardzo długo. Zmieniła się jedynie postać okazywanego uczucia. Cóż, w twoich czasach ludzie krócej żyli, dlatego dziewczyny szybko wychodziły za mąż. „Technika poszła w górę” i ludzie żyją dłużej. Ze względu na lepsze lecznictwo, higienę i lepsze warunki życiowe mają to zapewnione. W moich czasach nie jest to konieczne i tu liczy się bardziej uczucie niż decyzja rodziny. Ale nie mogę już być pewna, co do owego uczucia wybranka. Jeśli okaże się, że któryś z chłopaków ci się spodoba lub się zauroczysz i nawiążesz z nim odpowiedni kontakt, są duże szanse, że poprosi cię o chodzenie. Wtedy on jest twoim chłopakiem, a ty jego dziewczyną. Rozumiesz coś z tego?
Stefania z lekko zdziwioną miną powiedziała:
- Szczerze mówiąc, nie.
- O rany! Trudno! Nie wiem jak to wyjaśnić! Tak naprawdę to ja się w tym gubię. Jeśli chcesz prawdziwej odpowiedzi to ci powiem.
Nabrałam powietrza i rzekłam:
- Stefania, samo przyjdzie. Wtedy dowiesz się wszystkiego.
Po chwili rzekła do mnie:
- Ale może w magiczne pudełko coś powie. Już się dowiedziałam, że jacyś złodzieje uciekli z więzienia i że „ceny akcji wzrosły”, cokolwiek by to znaczyło.
- Po co oglądasz tyle telewizji?
- Bo w magicznym pudełku też tak robią. Ach! I musimy kupić Red Bulla. Ponoć dodaje skrzydeł.
- Tak, doda ci skrzydeł do nauki – zażartowałam.
Później odrobiłam lekcje, – czego dawno nie robiłam – a potem długo pomagałam Stefani przy pracy domowej, – czego nigdy nie robiłam. Ale nabrałam wprawy po tylu jej pytaniach.
http://i39.************/2wh3vuw.jpg
Nadeszła godzina za dziesięć szesnasta, więc wyszłyśmy na boisko do koszykówki. Panna Hierfit wyglądała na zdumioną i niepołapaną w tym chaosie gry.
http://i41.************/1zx34ih.jpg
- Cześć wam! – przywitał nas Piotrek i rzucił niezręczne spojrzenie na Stefanię.
- Hej! – rzekłam.
- My się jeszcze nie znamy – powiedział do mojej przyjaciółki z przeszłości. – Jestem Piotr.
- Stefania – powiedziała.
Zacisnęli sobie dłonie.
- Nietypowe imię, ale ładne. Magda – zwrócił się do mnie. – pamiętasz innych? Karola? Wąsacza? Grubego? Albo Marskiego?
- Tylko Wąsacza i Grubego – rzekłam.
- Nie pamiętasz Marskiego ani Karola?! No… trudno. Grasz? – spytał.
- Przepraszam, Piotrek, ale nie – powiedziałam szorstko. – Jestem jeszcze wstrząśnięta śmiercią taty.
- Rozumiem. A ty? – spytał Stefanię.
- Ja…? – rzekła niepewnie. – Ja nie umiem. Nie znam zasad.
- Słuchaj, to proste – powiedział zabierając ją na osobność. – Są dwa kosze…
Uff! Choć raz jestem wolna od wyjaśnień. Stefania postanowiła spróbować, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej. Okazało się, że Piotrek naprawdę dobrze jej wytłumaczył, bo jak na osobę, która nigdy nie uprawiała sportów, szybko uczyła się tej gry. Widziałam błysk w jej oczach. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w tak szczęśliwym stanie.
http://i44.************/1z5hs40.jpg
Mijały tygodnie. W szkole było naprawdę ciężko. Szczególnie, że Stefania nie umiała czytać ani pisać. Spróbowałam zasięgnąć po stary elementarz, bo nie mogłam znieść ciągłych prób odrobienia lekcji ze Stefanią. Zaczęłam, no cóż, niechętnie uczyć ją liter. Poza tym zaczęła śpiewać usłyszaną melodię w telewizji: „Biedronka. Codziennie niskie ceny!”. Na szczęście tylko przez jakiś czas. Po południu namawiała mnie na koszykówkę. Po pierwszym tygodniu i ja zaczęłam grać. Aż trudno uwierzyć jak dobra zrobiła się w tej grze panna Hierfit. Ciekawe, dlaczego? Coraz częściej na przerwy wychodziła sama, zapewne szukając nowych znajomości.
Pewnego dnia zadzwonił telefon. Dzwonił Wąsacz, ale nie do mnie tylko do Stefani.
http://i41.************/25rozf7.jpg
Wróciłam do pokoju i czekałam na koniec rozmowy. Ale do końca było daleko, więc z nudów sięgnęłam po książkę. „Jeżeli chcemy obliczyć pole prostopadłościanu, musimy obrać sobie ten wzór: P = Pp x H; Pp = a x b”. Przewróciłam z dwadzieścia stron ziewając. „Jednomiany to iloczyny liczb i liter lub pojedyncze liczby lub litery”.
http://i39.************/zlvig0.jpg
Minęło pół godziny. Co Wąsacz miał jej do przekazania? I czemu ich rozmowa tak jakby się kleiła? Dlaczego tak długo?
- Uczymy się dalej? – zapytała wchodząc do pokoju cała radosna i szczęśliwa.
- Stefania, koniec udawania – rzekłam. – Powiedz w końcu, o co chodzi? Z kim się spotykasz na przerwach? I co Wąsacz od ciebie chciał? Ostatnio zachowujesz się inaczej. Powiedz, o co chodzi?!
http://i39.************/2j35qf9.jpg
- Ja… - zająkała się. – Ja… nie wiem. Dziwnie się czuję od jakiegoś czasu.
- Mnie możesz powiedzieć. Co cię dręczy?
- No… Kiedy przechodzę koło tylu chłopaków mam dziwne uczucie w brzuchu. Jakby ktoś mnie łaskotał.
Zrobiłam wielkie oczy.
- To… motyle. Pojawiają się kiedy… - bałam się dokończyć.
Wolałam żeby Stefania to powiedziała.
- Lena, lubię koszygłówkę, czy jak to się wymawia, ale wydaje mi się, że Wąsacz, czyli Kamil jest… Może,… może… to miłość?
http://i41.************/200fzn8.jpg
A raczej zauroczenie. Mogłam się spodziewać. Ileż razy oglądałam te filmy, seriale czy kreskówki z podobnymi sytuacjami. Podobnie jak w życiu. Odwróciłam się i spuściłam wzrok.
- Leno, jest taki problem. On mnie poprosił o to czy chcę być jego dziewczyną i ja nie wiem, co powiedzieć.
- Jeśli tego chcesz to zgódź się – powiedziałam podnosząc wzrok. – Jedyne, co musisz wiedzieć to… czy tego naprawdę chcesz i czy jest ciebie wart…
------------
Mam nadzieję, że jest więcej czytelników niż to widać w ilości komentarzy.
Czy ilość zdjęć was nie zraziła? Wiem, że małe, ale mój komputer większych nie da rady, a przynajmniej na razie. :D
Fiorella
07.04.2009, 19:59
To fotostory było jednym z powodów, dla których zarejestrowałam sie na tym forum.
Wtedy to było dla mnie nowe i nie miałam jeszcze porównania z innymi, dlatego też było dla mnie wprost idealne.
Więc tak:
cała historia jest dość ciekawa i wciagająca, ale za mało bogato opisana. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi. Może tak - nawet najładniejszy prezent traci częściowo swój urok, gdy nie ma opakowania. Tak samo jest z Twoim fs. Trzeba je ładnie ubrać w słowa, aby było ciekawą całością.
Tylko, skoro mówisz, że masz juz napisane odcinki to raczej niewiele da sie zmienić.
Ocena: 7/10
zdjęcia wprost fatalne, tekst słabej jakości, nie podoba mi się, albo zmienisz formę wypowiedzi albo nie zdobędziesz satysfakcji z dobrze wykonanej (w twoim wykonaniu odwalonej) roboty... czekam na odcienek który będzie godny pochwały ;P
Charionette
13.04.2009, 10:05
W każdej klasie dokładnie oglądała wszystko, co się dało: gładkie ławki; niesamowite krzesła; smolista tablica; rośliny w prostych doniczkach; kosz na śmieci; duże, prostokątne okna; biurko nauczycielki; prostokątne lampy – mnóstwo bardzo jasnych świec na suficie; kolorowe jak tęcza plakaty; godło kraju oraz mały krzyżyk nad tablicą. Wszystko to było dziwne, nowe.
Nadeszła godzina za dziesięć szesnasta (nie lepiej byłoby napisać: Nadeszła 15.50, albo: zegar pokazał godzinę 15.50, więc wyszłyśmy na boisko do koszykówki. Panna Hierfit wyglądała na zdumioną i niepołapaną w tym chaosie gry.
No i to wszystko z błędów... Gdzieś jeszcze tam było: zająknęła czy coś takiego, ale to szczegół. Odcinek długi i dobry... Nie mam więcej zastrzeżeń :D
9/10
Pozdrawiam N.
Ok, długo nie dawałam odcinka. Bałam się go dać. Spróbowałam go trochę przerobić i myślę, że trochę się to udało. Wygląda na znacznie dłuższy od pierwszej wersji 13-go odcinka. W jednym miejscu nie wiedziałam jak zastąpić słowo "poszedł", ale chyba wam to zbytnio nie przeszkodziło w czytaniu :).
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, szczególnie Nysi, która komentuje chyba po każdym nowym odcinku i Fiorelli. Twój komentarz Fiorello, dał mi wiele do myślenia. Przejrzałam moje prace pisarskie i faktycznie tego co w nich brakowało to opisy! No cóż, żeby nie przedłużać daję wam kolejny odcinek.
I jak zwykle...
Miłego czytania! ;)
"Spojrzenie na czas"
Odc. 13 "Legenda dziadka"
Koszykówka tak bardzo zainteresowała Stefanię (albo chłopak), że zawsze po lekcji prowadziła mnie na kort. Znała już drogę na pamięć, każdy kamień, każdy dom, który się mijała. Wiedziała w jaką uliczkę skręcić i gdzie po drodze mogła kupić butelkę wody. Zresztą to dosyć dziwne, by czternastolatka dominowała nad siedemnastolatką. Stefania dawno powinna być w liceum. Nim wogóle coś się udało, mama musiała załatwić mnóstwo papierów i wyjaśnić sprawę wymyśloną historyjką. Pozwoliłam jej chodzić na boisko samej. Co się może złego stać? Cóż, każdy powinien kiedyś porwać się sile miłości. A ja nie powinnam zabierać jej wolności.
Rozmawiałam też z Wąsaczem.
Jest to młody chłopak, młodszy od panny Hierfit. Ma rude, ulizane nieco włosy i zielone oczy. Ubiera się w luźne ubrania i baseballowe czapki. Poznałam go na korcie koszykowym, kiedy graliśmy mecz dwóch na dwóch. Jego gra nie jest jakaś wyjątkowo szczególna, ciągle się dokształca i ćwiczy. Gra w kosza od kilku lat i ten trening okazuje się przynosić efekty jego pracy. W zawodach jest tylko rezerwowym, ale nie przejmuje się tym. Potrafi się cieszyć z tego, co ma. Jest ździebko nieśmiały, ale próbuje to przezwyciężyć.
- Cześć, Kamil. Masz może pracę domową z angielskiego? – zagadałam.
- Nie mam.
- Aha… - odpowiedziałam.
Po krótkiej chwili znów zaczęłam mówić:
- Słuchaj, ty polubiłeś chyba trochę Stefanię, prawda?
Zrobił zdziwioną minę, ale nie na długo i powiedział prosto z mostu:
- Tak, no i?
- Chciałam się dowiedzieć… A od kiedy jesteście razem?
- Co się tak dopytujesz? Od kiedy przyjechała. Od chwili, kiedy zagrała z nami pierwszy raz w kosza. Poznaliśmy się bliżej i tak się spotykamy.
- Hmm… Chcę tylko wiedzieć. Wąsacz, a ty ją tak naprawdę lubisz czy tylko udajesz.
- Chodź! – powiedział i zabrał mnie z widoku. Wyszliśmy na dwór i tam się zatrzymaliśmy. – Magda,… Powiem szczerze, lubię ją, bardzo ją lubię. Ale nie chcę, żeby z tego wszystkiego każdy się w szkole dowiedział. Chcę być tylko z nią. Wiem, że nikomu nie rozpowiesz, ale jak tak każdy będzie się wypytywał to stanie się to nie do zniesienia.
- Rozumiem, Kamil. Spokojnie. Chciałam… Czysta ciekawość. A ktoś jeszcze się wypytywał?
- Ko…
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Kiedy indziej pogadamy. Na razie! – rzekł i poszedł do klasy.
- Czekaj! – powiedziałam głośno, ale za późno.
Kamil już był w klasie.
Znalazłam Stefanię kręcącą się po korytarzach szkolnych i razem z nią wróciłam do domu.
Minął miesiąc, a o dziwo moje myśli przeniosły się znów w kulturę średniowiecza. Ponownie miałam pociąg do wszystkiego, co związane jest z tym okresem. Szczególnie do przedmiotów owianych tajemnicą i sekretem. Tak jak historia mojego domu, średniowieczny las, wioska i chatka czarodzieja, a najbardziej – szkatułka. Ilekroć zadam pytań tym większa tajemnica. A gdyby tak…! Poszukać czegoś na temat dziwnych puszek? Albo zapytać się dziadka. Tak, dziadka Arkadiusza – zna on tak wiele historii, że z pewnością opowie dla mnie coś ciekawego. Bardzo lubię przesiadywać z nim wieczory – zawsze mnie zaskoczy czymś niezwykłym. Zna wiele legend, bajek i tajemniczych opowieści.
Mój dziadek wygląda jak każdy szanujący się dojrzały mężczyzna. Ubiera się w wygodne i praktyczne ubrania. Są to zwykle spodnie na szelkach(takie przynajmniej nie spadają z bioder) i koszula, na którą można nałożyć sweter lub kurtkę w zimowe pory. Para skarpetek jest stałym prezentem na wyjątkowe okazje, do których oczywiście jest dorzucona bombonieka lub żółta róża. Jest dosyć młody; nie jest to podstarzały staruszek podpierający się drewnianą laską. Jego twarz sprawia wrażenie poważnej, nieco tajemniczej osoby, chociaż jest też zabawny i towarzyski. Dziadek jest także spotsmenem. Lubi jazdę na rowerze i długie spacery po lesie, które ja także uwielbiam. Jego broda zarosła niezbyt gęstymi, siwymi włosami,o które starannie dba.
Po odrobieniu lekcji poszłam na dół do pokoju dziennego, gdzie siedział dziadek w głębokim fotelu i oglądał jakiś program naukowy. Przysiadłam się obok niego.
- Cześć, dziadku! – powiedziałam.
- Witaj, Magdaleno! – przywitał mnie. - Jak tam w szkole?
- A dobrze. W środę mamy mieć klasówkę z języka angielskiego.
Nastała cisza, ogłuszana lektorem opowiadającym o historii Australii. Jakiś Aborygen w telewizji malował po twarzy innego ciemnoskórego mężczyzny.
- Po co on to robi? - zapytałam.
- Taki obrzęd - odrzekł naukowo. - Robią to między innymi po to, by ładnie wyglądać. Z drugiej strony, dlatego, że są silnie związani z kulturą przodków i do dziś praktykują te metody.
http://i42.************/2qcmmxe.jpg
Potem posłuchałam jeszcze chwilę lektora i przyjrzałam się technice malowania skóry. Pomyślałam sobie, że Stefanię by to zainteresowało - lubi malować. Przypomniałam sobie po chwili, po co przyszłam do tego pokoju.
- Dziadku, czy mogę cię o coś zapytać? Opowiesz mi historię o tajemnicach? - zapytałam, ze wzrokiem utkwionym na twarzy dziadka.
- Magdaleno, wiesz, że tajemnica jest prawie w każdej opowieści - spojrzał na mnie. Chwycił pilota do ręki i wyłączył telewizor, by nie przeszkadzał w rozmowie.
- Mam na myśli jedną. Tylko, proszę, nie mów nic nikomu - powiedziałam, patrząc na jego srebrnozielone oczy.
- Dobrze.
- Chodzi o puszki lub szkatułki, które nie chcą się otworzyć.
- Znasz mit o puszce Pandory?
- Tak, było na historii.
- Hmm… - zadumał się. – A czy nie chciałabyś porozmawiać o czymś innym?
- Nie.
Dziadek pomyślał chwilę i zaczął coś sobie przypominać, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie.
http://i43.************/ffbpyv.jpg
- Dawno, dawno temu – mówił wolno i wyraźnie, wprowadzając w klimat. – W odległej przeszłości żył pewien chłopak o imieniu Stefan. Stefan był bardzo ciekawy świata, chciał wszystko poznać. Jednak mógł być tylko prostym kupcem, ponieważ jego rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy na jego naukę. W dodatku miał czworo braci i jedną siostrę.
Rodzina czekała na wielki dzień, kiedy Stefan stanie się mężczyzną, nauczy się fachu od ojca i pójdzie w świat. Na ten dzień zaproszono wielu gości. Przyjęcie miało być huczne i wesołe. Rodzice już szukali dla niego wybranki; Stefan nie chciał żadnej imprezy ani narzuconej żony. Chciał poznać świat oraz być wolny. W dzień przyjęcia uciekł. Biegł, biegł daleko aż dotarł do drwalki.
http://i40.************/24pm9vp.jpg
Na stole, wśród spróchniałego drewna, leżała przedziwna puszka zamknięta na kłódkę. Było to pięknie rzeźbione pudełko, wypolerowane, drewniane i błyszczące. Miało zielony kolor. Nie chciał być wścibski, ale przeszukał całą drwalkę, aby odkryć sekret.
http://i40.************/1zpqxcp.jpg
W końcu usiadł załamany i rzekł: „Czy mogę, choć raz, sam wybrać czego chcę?”. I nagle zauważył coś na niebie. Kometa. Biały słup światła. I nagle: „bum!”. Wyszedł z drwalki i rozejrzał się. „To musiało gdzieś tu spaść!” – pomyślał Stefan. Natychmiast pobiegł w stronę, gdzie widział białe światło. Stanął. Niczego nie było. Zgubił się? Nagle poczuł, że ktoś trzyma rękę na jego ramieniu. Odwrócił się. Za nim stała dziwna dziewczyna ze srebrzystymi oczami, brudnobrązowymi włosami i bladą skórą. W różnych częściach ciała widniały znamienie i tatuaże, a wszystko przypominało ubranie.
„Kim jesteś?” – zapytał przerażony.
„Nie wiem. Ty?” – odezwała się niepewnie.
„Jesteś… Jesteś przecudna!” – wydusił z siebie.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Najwyraźniej nie znała jego języka. Jedno było pewne: była to miłość od pierwszego wejrzenia. Stefan zapomniał o puszce, o rodzinie, o wszystkim. Był teraz w kosmosie z dziewczyną. Tak, ona spadła z nieba, ona najwyraźniej tam mieszkała.
„ Wyglądasz jak anioł? – rzekł.
„Anio!” – powtórzyła.
Tak się pokochali, że ich usta się połączyły.
http://i43.************/swd2yd.jpg
Tej nocy całował się z kosmitką. Daleko, w drwalce kłódka się otworzyła.
Kolejnego dnia obudził się w lesie, a kosmitka zniknęła. Rozejrzał się, ale nikogo nie widział. Teraz Stefan sobie uświadomił, że go wykorzystała. Ale po chwili doszedł do wniosku, że miłość z dwóch światów nie przetrwa długo.
Później Stefan do końca życia się poddawał i robił to co narzucone.
- Wspaniała opowieść, dziadku! –powiedziałam, kiedy dziadek umilkł. – Czy to znaczy, że puszka się otworzyła przy sile pocałunku?
- Przy sile miłości z dwóch światów – rzekł dziadek. – Pocałunek jest tylko upieczętowaniem miłości.
- A co było w puszce? - zapytałam wyraźnie zainteresowana.
- Nie wiadomo. To już musi każdy z nas się domyślić.
- Ale Stefan nie poszedł po nią?
- Nie. Zapomniał o wszystkim, kiedy się zauroczył.
- Jeszcze raz dziękuję. Pójdę już się położyć - oznajmiłam.
- Dobrze - powiedział, po czym wstał i wyjrzał przez okno. - Faktycznie już późno.
Uśmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju, a dziadek zapewne poszedł do kuchni, z roztargnieniem przygotowując kanapki.
Niesamowite! Czy to może mieć związek ze Stefanią? Miłość z dwóch światów – oto odpowiedź. Tylko skąd ją wziąć? A… panna Hierfit? Wąsacz? Świetnie! No to mam załatwione! Szkatułka się otworzy, a może już się otworzyła, tylko trzeba wrócić do… średniowiecza. Już wrócić? Dopiero co tam byłam. W dodatku przysporzyłam rodzicom problemu. Nie dość, że się załamali, to mój ojciec nie żyje. Przeze mnie! Na pewni przeze mnie! To moja wina.
Spuściłam głowę.
------------------------------
PS. Przepraszam za niewielką ilość zdjęć. Miałam formatowany komputer i jeszcze nie instalowałam Simsów. Musiałam skorzystać z biblioteki zdjęć, gdzie jest ich dużo, ale nie te co powinny.
Charionette
21.05.2009, 15:03
Dość fajny odcinek.... W końcu pojawiły się opisy :D I to jakie fajne ;)... Jedyne co mi przeszkadza to bardzo małe zdjęcia.... Polecam robić foty Print Screenem: są większe i wyraźniejsze... Ale to tak na przeszłość... Pozostaje mi tylko czekać na następny odcinek i zainstalowanie simsów ;)
7/10
Fiorella
21.05.2009, 16:09
Hmm... jest o wiele lepiej niż było i widać, że się postarałaś, że nie wkleiłaś odcinka napisanego kiedyś tam, tylko jakby Twój tekst 'wydoroslał'.
Nie jest idealnie, ponieważ, jak na początku nie było w ogóle opisów tak tezaz w pewnych momentach (przy opisie osób) jest tego za dużo i prowadzi to do lekkiego znudzenia i tworzy sie masło maślane (powtarzasz to samo).
I jeszcze przyczepię się do tej historii.
Albowiem on zapytał "Kim jesteś?" a ona odpowiedziała mu "Nie wiem", a później jest powiedziane, że nie znała jego języka. pojawia sie sprzeczność chyba, że źle zrozumiałam intencje wypowiedzianych przez nia słów.
Ogólnie to historia bardzo ciekawa i czekam na dalsze odcinki.
Na razie: 8/10
Dziękuję za komentarze :). Miło jest usłyszeć parę pozytywów, bo z początku odcinek nie był taki ciekawy. Właśnie chyba mam problem z opisami i może trochę przesadziłam. Mimo wszystko dziękuję wam bardzo Fiorello i Nysiu. Zabieram się za przeróbki kolejnego odcinka.
Może ktoś jeszcze skomentuje? ;)
schogetten
22.05.2009, 17:22
przeczytałam fotostory od początku jednym tchem i jest naprawdę dobre. fabuła jest strasznie ciekawa. tylko czasem rażą mnie literówki, postaraj się to zmienić. kiedy nowy odcinek? :D
Dziękuję wszystkim za opinie. ;) Czuję jakąś satysfakcję z tego co robię.
Ech! W końcu musiało to nadejść. Uwaga! Przedstawiam wam ostatni odcinek z części pierwszej. Spokojnie, części pierwszej. W tym samym temacie zacznę pisać część drugą, więc proszę NIE zamykać tego tematu.
Pisząc ten odcinek zauważyłam jak robienie zdjęć może być trudne! Że jedno dobre zdjęcie wymaga tyle czasu i tylu szczegółów! Skorzystałam z propozycji Nysi, czyli zdjęcia robione Print Screenem. Nie jest ich zbyt dużo i w drugiej części też długo się nie pojawią.
Przepraszam was, moi drodzy czytelnicy, za różne rozmiary zdjęć - wybaczcie.
Przepraszam was, drodzy czytelnicy, za tak rozbudowany odcinek - nie mogłam się powstrzymać.
Dziękuję za zmarnowanie czasu na czytanie mojego wstępu! :D
„Spojrzenie na czas”
Odc. 14
Czas powrotu
Obudziły mnie delikatne promienie słońca. Wstałam tego dnia w dobrym humorze. Podeszłam do okna. Widok nie był taki sam jak wczoraj. Nigdy nie może być identyczny. Zawsze czymś się różni. Smugą światła, liściem zrzuconym z drzewa, nowym kwiatem lub choćby dniem i godziną. Zasadnicza różnica.
Za oknem snuł się widok, który zmieniał się na moich oczach przez dwanaście lat. Świerza trawa, błękitne niebo i te drzewa. Brzoza, którą zawsze mijałam w drodze ze szkoły do domu i romantyczna wierzba, która zawsze mi się podobała.
http://i44.************/359cqv8.jpg
Zaczęłam rozmyślać nad legendą, którą jeszcze poprzedniego dnia usłyszałam. Niezwykłe, że to właśnie mój dziadek znał odpowiedź na moje pytanie. Zawsze znał odpowiedź na wszystkie moje pytania np. „dlaczego pada deszcz?” albo „Czy jutro też będzie taki cudowny dzień?”. On jest niesamowity. Ale, żeby potrafił dać odpowiedź na pytanie, na które nie potrafiła odpowiedzieć ani Dama z Papużką, ani Stefania, ani nawet czarodziej Leszek, ani nikt inny tylko dziadek…
Przeszłam się do pokoju Damy. O nie! Lustro. Biło od niego magią bardziej niż kiedykolwiek. Jaśniało i skrzyło się jak nigdy! Czyżby trzeba wracać? To jedyna okazja. Ledwo miesiąc minął. A jak lustro się wyczerpie i nie wrócę? A jeśli nie starczy magii na mnie i na Stefanię jednocześnie? Może średniowiecze nas wzywa? O co wogóle chodzi.
Wybiegłam z pokoju i natychmiast pobiegłam do Stefanii. Wolałam na razie nie wspominać jej o legendzie. Nie wiem, jak by zareagowała.
- Stefania, wstawaj szybko! – krzyknęłam.
- Mm… Co się stało? Czemu mnie budzisz z pięknego snu? – rzekła, ocierając sobie oczy i przewracając się na drugi bok. - Daj mi spać.
- Stefania, lustro! Dziś tryska magią jak nigdy! Może cię wzywa? – powiedziałam, z lekkim przewrażliwieniem.
- Oj, martwisz się. A teraz daj mi spokój.
Brała mnie niecierpliwość i potrząsnęłam Stefanią.
- Ale… Słuchaj, a jeśli coś się stało? Coś poważnego?
Dziewczyna odwróciła się i wstała. Brwi leżały jej na oczach ze złości.
- Wypluj te słowa! Wątpię, to tylko twoje przeczucia - powiedziała.
- Może już czas wracać. Nie można dłużej czekać, bo magia wygaśnie. Nie rozumiesz? Musimy iść!
- Nie. Nie rozumiem. Uspokój się Leno, mamy czas!
http://i40.************/2r6p0k7.jpg
- Słuchaj, wiem mniej więcej jak działa lustro. Wiem, że nie aktywuje się "na zachciankę". Po prostu raz możesz przez nie przejść, a raz nie.
- Skąd to wiesz?
- Widzisz, będąc w twojej... ee,... w twoim świecie byłam raz w pokoju Damy z Papużką. Chciałam wracać, ale nie mogłam. Kiedy tylko spróbowałam przejść przez portal, nie udało mi się. Po prostu, wtedy lustro było po prostu lustrem, więc dlaczego by nie było tak samo teraz? Teraz jest czas. Jeśli nie pójdziesz, portal się zamknie i nie wiadomo kiedy się otworzy.
- Tak myślisz? A co z Kamilem? Co z koszykówką? Co z moimi nowymi znajomymi? Ledwo co poznałam twój świat. Nigdy nie miałam żadnych znajomych, ani żadnego sportu, a swojego narzeczonego to tym bardziej nie mogłam wybrać! Tu przynajmniej czuję, że żyję. Nie muszę być dorosła - rzekła ze smutkiem w głosie.
http://i43.************/rbb76w.jpg
- Hmm... Ja też nie chcę opuszczać mojego świata. Dopiero co do niego wróciłam. A nie tęsknisz do rodziców?
- Cóż, może trochę chciałabym wiedzieć, co u nich.
- No właśnie. A może coś im się stało? Kto wie…
- Nie… Nawet tak nie mów. Wypluj te słowa!
Splunęłam na podłogę.
- Nie wiem, czy coś to pomoże, ale trzeba rozwiązać tajemnicę, póki jest świeża.
Dałam chwilę Stefanii do namysłu.
- No dobrze. Powiadomisz o tym swoją mamę?
- Tak. Nie chcę, by tym razem znowu sobie głowę urywała. Chociaż i tak w to nie wierzy. Mam nadzieję, że szybko tu wrócę – rzekłam.
- A ja spotkam się jeszcze z Wąsaczem, jeśli mi pozwolisz.
- Oczywiście. Czemuż miałabym nie pozwalać? Jesteś starsza ode mnie.
Zaśmiałyśmy się i objęłyśmy. Prawdziwy znak przyjaźni.
http://i39.************/bj7r5w.jpg
Nie chciałam denerwować mamy z samego rana, więc poczekałam aż wróci ze spotkania. Natomiast Stefania zadzwoniła do Kamila i umówiła się z nim na boisku. Głupio spytałam się, czy też mogę, ale i tak nie poszłam. Kiedy wychodziła miała minę jakby miała ostatni raz się z nim wydzieć.
W końcu, kiedy o 17:10 mama wróciła, usiadłam z nią na kanapie w salonie.
- Mamo… - powiedziałam powoli, jakby mama wiedziała już o co chodzi.
- Tak, Magdo? – spytała.
- Chcę ci powiedzieć, że jesteś moją jedyną i niezastąpioną mamą – rzekłam. Zawsze najciężej jest zacząć.
- Och! Wiem, córeczko. A ty zawsze będziesz moją malutką Magdą. Żabko, słuchaj! Jesteś już duża i masz prawo podejmować większość decyzji. Cokolwiek wybierzesz, wiedz, że ja zawsze Cię kocham i kochać będę, i że zawsze będę z Tobą. Bo jesteś dla mnie najważniejsza – powiedziała.
Takie rozmowy od razu stają się proste, żeby mówić o problemach.
- Mamo! - uścisnęłyśmy się wzruszone.
http://i41.************/2vtbqqr.jpg
- No dobrze, mamo! - powiedziałam. - Przejdę do poważniejszej sprawy. Chodzi o to,… że…
Cisza. Co miałam jej powiedzieć? Nie mogłam rzec ot tak, że uciekam z domu. Chociaż tak naprawdę nie uciekałam, przecież wrócę... chyba.
- Spokojnie. O co chodzi?
- Cóż, ja muszę znowu wyjechać. Bardzo, bardzo daleko i nie wiem na jak długo. Nie bój się, nic mi się nie stanie. Jedzie ze mną Stefania. Mówię ci to, żebyś się znowu nie martwiła i żebyś wiedziała gdzie jestem. Chociaż nie mogę ci powiedzieć gdzie dokładniej. Fakt, że jest to odległy świat.
„O całe siedem wieków” – pomyślałam. Poczułam jak robi mi się gorąco.
- Ukrywasz coś przede mną? Zaczynasz mnie przerażać. Nie pozwalam ci.
- Ale mamo! Tak czy siak i tak pojadę. To ważniejsze niż twoje spotkania.
- Magda! Zachowuj się! Z tych spotkań są pieniądze!
- Nic mi nie będzie. Dlaczego się martwisz? Wrócę, obiecuję.
- Kiedy będziesz dorosła będziesz podejmować takie decyje, ale teraz jesteś za młoda. Nie wiem, gdzie jedziesz i gdzie cię szukać, jeśli nie wrócisz. Muszę wiedzieć, kiedy wrócisz i co to za miejsce.
http://i43.************/346kn87.jpg
Zatkało mnie. Co odpowiedzieć? "Jadę do mojego domu, więc to nie jest tak daleko" - pomyślałam. Takie zdanie nie miałoby sensu.
Matka patrzyła na mnie swoim przeszywającym wzrokiem, a głęboka czerń tuszu do rzęs pogłębiała ten efekt. Czułam się okropnie. Wstałam i wyszłam bez słowa z pokoju.
- Jeszcze nie skończyłam, wracaj! - krzyknęła za mną, ale nie usłyszała odpowiedzi, jedynie trzaśnięcie drzwi.
Nie mogę! Mama chyba nigdy mnie nie zrozumie. Zresztą, co się dziwić. Dopiero co odnalazła swoją córkę, a ta chce wracać w nieznany świat! Nie chciałam, żeby ta rozmowa tak się potoczyła. Może nie potrafię dobierać słów do sytuacji?
Wzięłam prysznic. Długo siedziałam w łazience, a potem okazało się, że zegarek wskazywał 20.30. Mama siedziała zapewne przed komputerem, bo było słychać typowy szum urządzenia. Zaczynałam się niepokoić. Nadchodzi noc i jest już późno, a Stefani nie ma. Czyżby tak długo spotykała się z Wąsaczem? To zaczynało być dziwne. Postanowiłam zadzwonić. W domu nikt nie ma jeszcze telefonu komórkowego, oprócz mamy. Wszyscy jednak zawsze korzystali ze starego, wysłużonego telefonu domowego.
- Halo! - usłyszałam aksamitny, kobiecy głos po drugiej stronie linii.
- Dzień Dobry! Czy w domu jest może Kamil? - zapytałam niepewnie.
- A kto chce wiedzieć?
- Magda Dorsyt, koleżanka ze szkoły.
- Chwileczkę...
Po kilku sekundach przy telefonie usłyszałam Wąsacza. Miał bardziej wyraźny i głośniejszy głos niż matka.
- Magda? - zapytał.
- Tak, to ja. Jest u ciebie Stefania? Miała się z tobą spotkać i...
- Tak, wszystko ci zaraz opowiem. Możesz do mnie przyjść? - drżał w głosie.
- Ee... A co się stało?
- Nie teraz. Przyjdź teraz! To ważne! - po tych słowach się rozłączył.
Zdziwiło mnie to, ale z narastającym niepokojem odłożyłam słuchawkę i ubrałam się. Miałam mokre włosy, więc tylko trochę je podsuszyłam, a potem nałożyłam czapkę. U wyjścia zatrzymała mnie mama.
- Dokąd się wybierasz?
Nie byłam pewna czy powiedzieć prawdę. To było zbyt ważne, by mama zaczęła urządzać cyrki z policją albo z tym, że mam mokre włosy i mogę się przeziębić.
- Zaraz wrócę.
- Zaraz wrócisz, ale do pokoju. Bo dam ci szlaban!
http://i39.************/1zf4sya.jpg
Nie miałam wyjścia i poszłam na górę. Zaczęłam myśleć o planie awaryjnym. Z zewnątrz dało się słyszeć najpierw powolne kapanie pojedynczych kropel, a po chwili mocnej ulewy. Na moje szczęście po kilku minutach usłyszałam wodę cieknącą w łazience. To była odpowiednia chwila. Dziadek był zapewne w swoim pokoju, a mama brała kąpiel. Nic mnie nie mogło zatrzymać! Uchyliłam drzwi i wypełzłam na korytarz. Potem, starając się być cicho zeszłam na dół, założyłam wiatrówkę i wyszłam.
Teraz mogłam już biec. Mieszkałam w małym miasteczku lub mówiąc inaczej na półwsi. Z mapą w głowie przeszywałam kolejne przecznice. Wymijałam kałuże i niewielu przechodni. Omijałam dziwnych pijaków na ulicy Jeden złapał mnie za kołnierz, ale wywinęłam się. Deszcz uderzał o moją kurtkę, po kilku minutach byłam cała mokra. Cel był już niedaleko. Byłam już w odpowiedniej części miasteczka, w centrum. Stanęłam przy odpowiednich drzwiach w szeregowcu i zapukałam. Słychać było jakieś odgłosy. Po chwili zadzwoniłam dzwonkiem. Tym razem otworzono mi drzwi.
- Cześć, Magda! Wejdź! - rzekł Kamil.
Czarno - biały kot zszedł z komody i natychmiast podbiegł się ze mną przywitać. W domu było przytulnie, ale atmosfera była inna niż zwykle. Zdjęłam kurtkę, a Wąsacz ją odwiesił.
- Czemu tak długo? - zapytał.
- Mama mnie zatrzymała - odrzekłam.
Pokiwał głową, a potem poszliśmy do pokoiku.
Był to ładny, przytulny pokoik. Oczywiście cały bałagan był zagarnięty, żeby sprawić wrażenie na gościach. Na biurku leżały jakieś skrawki papieru i komputer. Z sufitu wisiała lampa oświetlająca pomieszczenie. Stały tam jeszcze jakieś drewniane półki z książkami, komoda i szafa. Na niebieskiej wersalce siedziała Stefania. Miała na sobie dżinsy i niebieską koszulkę. Oczy jej były czerwone i szkliste, jakby niedawno płakała. Na jednej ręce miała głębokie zadrapanie. Kamil też nie wyglądał za dobrze, miał podbite oko i wyglądał na zmęczonego i nieco przerażonego.
http://i40.************/2uif98j.jpg
- Stefa... Co... Co się stało? - wyjąkałam.
- Nieszczęście! Okropności! - zatkała sobie usta ręką, z przestraszonym wzrokiem.
Spojrzałam na Kamila wymownie.
- O co chodzi? Mieliście się spotkać, prawda? - zapytałam.
- Tak, prawda - rzekł Kamil. - Umówiliśmy się na korcie, porozmawialiśmy i porzucaliśmy do kosza.
- Więc czemu Stefania płacze?
- Nie wiem, czy da radę teraz ci wszystko opowiedzieć. Jest wstrząśnięta tym co się wydarzyło.
- Aha - powiedziałam. Zaczęłam się zastanawiać jak długo będą mnie trzymać w niepewności.
- Wszystko było dobrze - odezwała się panna Hierfit. - Ostatni mecz był bardzo "grywalny". Gorzej to co się stało potem.
- Nie rozumiem.
- A więc kiedy później się rozstaliśmy i odeszliśmy w swoje strony... Było już dosyć późno...
- Chciałem ją odprowadzić, ale odmówiła - wtrącił Kamil.
- Z jakiegoś rogu zaskoczył mnie jakiś mężczyzna. Złapał mnie... - Stefanię przeszedł dreszcz. - a potem przyłożył nóż...
- Wziął ją za zakładniczkę. Jakiś pijak z ulicy, niezrównoważony psychicznie. Nie wiem co od niej chciał.
- Jedną ręką mnie trzymał, a drugą przytrzymywał nóż przy gardle. Miałam wrażenie, że zaraz mi odetnie głowę. Nie wiem, gdzieś mnie zadrapał, gdzie indziej kopnął. Mimo to zaczęłam krzyczeć. Szczęście, że Wąsacz był niedaleko.
- Kazał mi się nie zbliżać, bo odetnie jej gardło.To było najgorsze. Musiałem coś wymyślić. Zapytałem czy chce pieniędzy, ale on tylko się odsunął. Podciąłem mu nogi i on ze Stefanią upadł na ziemię. Nie zdążyliśmy uciec. Zaczęła się bójka między mną, a tamtym gościem. Specjalnie gadał, żebym się speszył, że jestem słabym smarkaczem albo wyzywał od bachorów. Starałem się tym nie przejmować.
http://i39.************/314xs9e.jpg
- Leno! To było okropne! - powiedziała na zakończenie ze łzami w oczach. - Pijak próbował mnie złapać i skończyło się na zadrapaniu na ręce. Ciągle czuję ten paskudny fetor lecący z jego ust.
- Spokojnie, już po wszystkim - poklepałam czule rozpłakaną dziewczynę. - Nie martw się, mój tata odegra się na nim... Gdyby tu był.
Nastała chwilowa cisza, a ja spuściłam wzrok. Jak teraz mi go bardzo brakuje! Tego policjanta, który zawsze by pomógł osobom. Który złapałby tego mężczyznę i sprawa mogłaby pójść do sądu. Zrobiłby to! Ba! Ubiegałby się o to, jeśli coś by mi się stało. Starałby się zamknąć osobę, która by coś mi zrobiła! Ale tego nie zrobi.
- Kiedy uciekliśmy mówił, że się odegra. Boję się pomyśleć co chciał zrobić ze Stefanią - rzekł Wąsacz. - Mam nadzieję, że zamkną tego gościa.
- Chodźmy do domu! - powiedziałam, po chwili.
Wyszłyśmy na korytarz. Kamil pożyczył kurtkę pannie Hierfit z pocieszającym uśmiechem. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy bez słowa na deszcz. Całą drogę nic nikt nie mówił - chciałyśmy tylko wrócić do domu.
Po wejściu mama zrobiła aferę, ale była już bardzo zmęczona, więc kazała nam iść spać. Kiedy tylko wszyscy zasnęli ubrałyśmy się w nasze sukienki ze średniowiecza i poszłyśmy do pokoju Damy.
Stefania wyglądała na mniej roztrzęsioną, ale bardziej na zasmuconą.
- Nie przejmuj się! Pewnie jeszcze się zobaczycie. W najmniej spodziewanym momencie - rzekłam pocieszająco.
- Czas pokaże – powiedziała, po czym przeszłyśmy przez migoczące lustro.
Wraca to, co utracone, lecz niezapomniane, bo zapisane. Na kartach ludzkiego losu. Cofa się to, co niezwykłe i piękne, i cofa się czas współczesny. Zegarki kończą żywoty, bo jeszcze ich nie zaczęły. Powraca to, co naprawić trzeba. Czasem, żaby coś osiągnąć trzeba spojrzeć na czas…
Charionette
03.06.2009, 15:03
Piękny odcinek... Trochę nie podoba mi się różny rozmiar zdjęć, ale to się da wybaczyć <przepraszałaś>... Co do zdjęć to faktycznie widać, że się do nich przykładasz ;) Wiem, że to indywidualna sprawa, ale strasznie drażnią mnie maxisowe postaci (co nie znaczy, że mi się w ogóle nie podobają- psują efekt fs-bo tak nie jest)...
Za wszystko należyte 10/10
Hmm... No tak, dzięki za "liczne" komentarze.
Zanim zacznę drugą część (mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu) chcę podziękować wszystkim komentującym. Dziękuję za pierwsze komentarze Misti, Timide (dawnym użytkowniczkom), Karooli, Strawberry i innym, których nie będę wymieniać. Po wielkim powrocie gorąco dziękuję Nysi, która po każdym moim odcinku pisała wyczerpujący komentarz. Dziękuję także wszystkim innym - wszystkie komentarze brałam pod uwagę.
Chciałam na dobre zakończenie pierwszej części dać wam mały bonus. Ciekawostki i zdjęcia z planu.
- Do fotostory są stworzone dwie rodziny. W pierwszej są główne bohaterki - Stefania i Magda oraz Dama z Papużką, matka Magdy - Wiola, dziadek Magdy - Arkadiusz, matka Stefani - Marianna, brat Stefani - Bogdan (w pierwotnej wersji Fiks). Pierwsza rodzina mieszka w jednym domu, który na potrzeby zostaje przemeblowany. W drugiej rodzinie także jest Magda i Stefania oraz koty (Fesciurus i kicia Kamila), czarodziej Leszek, Kamil pseudo Wąsacz i piekarz Bożydar, z którym może będziecie mieli do czynienia w części drugiej.
- Druga rodzina mieszka w lesie z chatką czarodzieja Leszka.
- Raz się zdarzyło, że Eleonora - papuga, zdechła :(. Trzeba było kupować nową.
- Jedna osoba została przeze mnie zabita na potrzeby fs
- Ojciec Magdy nigdy się nie pojawił w fs
Podczas tworzenia ostatniego odcinka przytrafiły się pewne sytuacje i uchwyciłam ciekawe ujęcia:
http://i42.************/ra2fz9.jpg
http://i44.************/m8l7hg.jpg
http://i44.************/2m3irkp.jpg
http://i39.************/2eqaz3a.jpg
To wszystko. Dziękuję za uwagę. Nową serię zacznę w najbliższym czasie. Nie spodziewajcie się dużych zdjęć. Większość jest wykonana w małym formacie. Jedynie zdjęcia robione na bieżąco będą nieco lepsze od reszty.
Poza tym muszę jeszcze wszystko dokładnie ułożyć.
Edit: Przepraszam, miało być inne zdjęcie, ale pośpieszyłam się i je usunęłam. :( No trudno, już usuwam powtórkę.
Charionette
15.06.2009, 15:06
Hmmm.... Najfajniejsze jest to 3 zdjęcie... :D
Aha no i dałaś dwa razy to samo (4 i 5 zdjęcie)
Ogólnie fajny bonusik...
Czekam na odcinek...
Aha no i nie ma za co dziękować, naprawdę robię to z wielką przyjemnością (tj, czytam i piszę komentarz)
Pozdrawiam serdecznie
blakistoni
15.06.2009, 16:33
Przeczytałam wszystko od początku.
Chodź na początku Ci nie szło,teraz jest dobrze,nawet bardzo :>
Fabuła jest fajna,zdjęcia coraz lepsze....nic dodać nic ująć (:
Bonus fajny,tylko przez nieuwagę dałaś dwa razy to samo zdjęcie xd
Czekam na odcinek .
Ogłaszam, że odcinek kolejnej części dam za około tydzień-dwa tygodnie. Odcinek jest już gotowy, ale brakuje mi jednego zdjęcia, a dziś nie zdążę tego zrobić.
Mnie się podoba.!:)
Piszesz świetnie ;)
Cichy wielbiciel się odezwał...
Ojejku! Znowu się potwornie opuściłam. Ale to wszystko dlatego, że najpierw pojechałam na wakacje, bez dostępu do tekstu, internetu i Simsów, a potem przy robieniu ostatniego zdjęcia pomyślałam sobie, że zaplanowana druga część jest kompletnie do kitu. Zaczęłam rozmyślać nad fabułą jaką chciałam wprowadzić do książki i zbrzydła mi (ba! już było napisane siedem odcinków!). Stwierdziłam, że to się nie nadaje i mogłoby się znaleźć w jakiejś innej książce, ale nie w tej opowieści. I tak zwlekałam. W końcu po krótkiej wymianie zdań z koleżanką uznałam, że warto pójść do znawcy. Jednak zanim spotkanie się odbędzie i bym wogóle napisała inny wstęp do części drugiej to minęły by kolejne miesiące! Mam po dziurki w nosie tego czekania, dlatego wstawiam odcinek z pewnymi poprawkami, tak abym nie miała potem problemu z fabułą. Zresztą muszę ją jeszcze wymyślić i dopracować.
Oto moje skromne wyjaśnienia, mam nadzieję, że trochę się usprawiedliwiłam.
Miło mi, że ujawniają się ukryci czytelnicy, mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej ;).
Proszę bardzo, przed wami odcinek 1 części II.
"Spojrzenie na czas"
Część II
Odc. 1
"Zjawisko"
http://i34.************/2ykzxh2.jpg
Za górami, za lasami w niewielkiej dolinie… nie ten wstęp nie pasuje! Zaczniemy inaczej.
Niewielki dom. O tak, nie za duży, nie za mały. Wiek XV n. e. Dziewczyna w wieku około 17 lat – dla mieszkańców, już dawno dorosła kobieta! Śliczna, młodzieńcza twarz, ciemnoniebieskie oczy, blondynka. I co z tego, że wieśniaczka? Ważne, że jest piękna. Przynajmniej tak twierdzi jej miłość, której na imię Kamil. Szkoda tylko, że nie może z nią być… Dlaczego? Przez pewną niewidzialną granicę. Dziewczynie na imię Stefania. Ma dwóch wspaniałych rodziców i średnio przystojnego brata Bogdana. I co z tego? Ważne, że jest niepowtarzalny i zabawny. Przynajmniej tak twierdz... Pomińmy to. Przyjeżdża do nich także szlachcianka, którą nazywają Damą z Papużką, ponieważ ma zamiłowanie do swojej papugi Eleonory, która przebywa w domu państwa Hierfitów. Jest wdową.
Dom pełni funkcję gospody, chociaż wielu gości nieczęsto tu przybywa. Domownicy są też rolnikami, wasalami Damy z Papużką. Oprócz tego, w lesie, w niewielkiej chatce mieszka niestary czarodziej Leszek i jego magiczna koto-wiewiórka Fesciurus. Brr! Na samą myśl o tym zwierzęciu przechodzą mnie ciarki. Zapewne stworzenie ma magiczną moc w swoim spojrzeniu przeszywającym serce.
Ach! Zapomniałabym! Jest jeszcze jedna dziewczyna – młodsza. Zdawałoby się, że Hierfitowie ją przygarnęli, bo jest stałym bywalcem i mieszkańcem domostwa. Może już to zrobili? Ma już 14 lat, a więc niedługo pewnie rodzina urządzi huczną zabawę, na której stanie się dorosła. Ale czekaj! Ona nie jest stąd. Ha! To współczesna dziewczyna naszych czasów. Nie zauważyłeś jak się zachowuje, a jaki ma język nietutejszy. Wielu tradycji nie zna. To mała ciekawska i wścibska dziewczynka, więc uważaj. Uwielbia niewyjaśnione sytuacje.
No cóż, dość długi ten wstęp i pewnie zanudziłam cię na śmierć, ale nie martw się. Czuję, że wkrótce wydarzy się coś niezwykłego.
Stefania i ja otrząsnęłyśmy się z ostatniej podróży przez lustro, przez wieki. Jeszcze niedawno byłyśmy w dalekiej przyszłości, a dziś? Wróciłyśmy na stare czasy. Rozejrzałyśmy się po pokoju. Nadal niezmienny i ten sam. Wyjrzałam przez poszarzałe okno. Tym razem więcej drzew, ładniejsze niebo i czystsze powietrze. Inny czas, inny widok. Zawsze tak jest. Naprzeciwko brzoza, dzięki której znalazłyśmy się tu kiedyś i zobaczyłyśmy szkatułkę po raz pierwszy. Na dole zielona trawa, mokra od kropel wody. Było pochmurne popołudnie, ciemne i nieprzepuszczające słońca jakby dopiero padało. Zastanawiało mnie jak długo nas nie było. Rok? Dwa lata? Piętnaście lat? Sądząc po wystroju pokoju i wszystkiego wokoło, wyglądało na to, że jesteśmy w średniowieczu. W tym samym okresie, około XV wieku.
Stefania przypomniała coś sobie i od razu zbiegła na dół. Pobiegłam za nią mijając znane puste ściany z drewna. Ach, jak dobrze znów być w średniowieczu! Weszłyśmy do jadalni i zastałyśmy panią Mariannę, siedzącą tyłem do drzwi. Opierała swą głowę na swych miękkich dłoniach. Lekko zgarbiona kobieta wyglądała na załamaną lub na kogoś, kto stracił sens istnienia. Stefania powoli podeszła do matki.
http://i35.************/21bn6zr.jpg
Położyła dłoń na jej ramieniu.
- Mamo! – powiedziała czule.
- Stefania! – rzekła kobieta z niedowierzaniem.
Obie padły sobie w objęcia, obie pełne łez. Pani Marianna trzymała swoją córkę bardzo długo, tak jakby ktoś miał jej odebrać coś cennego. Miłość matki i córki jest nierozerwalna. Każdy, kto stracił dziecko może to potwierdzić. Pani Marianna była szczęśliwa, że ze Stefanią nic się nie stało. To było widać.
http://i35.************/20h0ec3.jpg
- Leno, nie wierzę. Ty także żyjesz? – rzekła potem.
Objęła mnie również. Rodzina musiała bardzo się do mnie przywiązać. Może nas szukali, tak jak moi rodzice szukali mnie?
- Ale Stefaniu! Nie wierzę. Co się stało? Po tym jak uciekłaś przed wybrańcem... Ja wiem, że nie chciałaś się z nim żenić, ale wiedz, że chcieliśmy dla ciebie dobrze. Żebyś nie została starą panną. Żeby naszej rodzinie dobrze się wiodło, żeby... - powiedziała rozstrzęsiona.
- Spokojnie mamo. Powoli. Teraz powiedz, co się stało? - powiedziała Stefania, starając zachować spokój.
Pani Marianna odzyskała dech w piersiach, po czym zwróciła się do córki:
- Uff! Dobrze, posłuchaj. Twój ojciec... zabili go.
- Że co? Tatę? Dlaczego? Kiedy? Kto? To niemożliwe! – panna Hierfit próbowała się uspokoić, ale słabo jej to wychodziło.
- Popełniono morderstwo. Ojciec poszedł do lasu narąbać drewna i nie wracał. Bardzo długo nie wracał. Poszliśmy go poszukać, ale znaleźliśmy jego ciało... w lesie. Zakrwawione i ... - otarła łzy. - To było paskudne. Grego miał taki nieobecny wzrok umarłego. Mówiłam do niego, a on nie odpowiadał. Nie ruszał się. Był coraz bardziej zimny…
Widziałam jak Stefania drżała. Jej matka też nie wyglądała lepiej. Na każde wspomnienie tego co ujrzała spływały jej słone łzy. Na pewno bardzo kochała pana Grego. Jak każda kochająca córka. Panna Hierfit zaś starała sobie wszystko poukładać, ale coś jej nie szło. Chciała się rozpłakać, na pewno chciała. Trzymała jednak nerwy na wodze, chciała być silna.
http://i35.************/noa685.jpg
- Mamo... Kiedy to się stało?
- Pierwszego dnia nowiu w nocy. Grego wyszedł po południu.
- Możesz mi powiedzieć, jaki dziś jest dzień?
- Sobota, trzy dni do pełni.
Próbowałam sobie przypomnieć system liczenia w wiejskich domach. Ludzie obliczali dni za pomocą faz księżyca. Cztery fazy zawsze trwały miesiąc.
Cisza. Na policzkach Stefanii powoli zaczęły spływać świeże łzy.
http://i37.************/2w4jkb7.jpg
- Nie wiem, co robić, córeczko. Nie daję rady!
- Spokojnie mamo, jakoś się ułoży. Musi się ułożyć! - powiedziała, prawie krzyknęła.
Zaczęła szlochać.
Świetnie! To robi się coraz bardziej podejrzane. Najpierw mój ojciec, potem ojciec Stefanii. Kto następny? Ojciec Kamila? Te dwie bliskie sobie zgony muszą mieć jakiś związek! Może to wina lustra? Tylko, kto to zrobił? Założę się, że szkatułka zna odpowiedź. Dama z Papużką powinna niedługo przyjechać. Muszę tylko zaczekać.
Kolejnym dniem była niedziela i koniecznie musieliśmy wszyscy pójść na mszę. Msza zaczynała się o poranku i musieliśmy wstać przed świtem, by dotrzeć do miasta na czas. Całość była odprawiana po łacinie i nic nie rozumiałam poza słowem "Amen". Chociaż nie, nie rozumiem wciąż, co to oznacza, więc każde słowo wypowiadane przez księdza było mi obce. W każdym razie zrobiłam to dla Stefanii. W imię przyjaźni pomodliłam się za duszę pana Grego.
http://i33.************/211mjnq.jpg
Później, przed obiadem, siedziałam ze Stefanią na trawie. Nikt z nas się nie odzywał. Byłyśmy w swoim świecie pełnym myśli. Nagle coś mi się przypomniało.
- Stefania, a znak na spiżarni? Rodzice musieli go zauważyć!
Dziewczyna zamyśliła się. Jej błękitne oczy były wpatrzone gdzieś w dal. Szukały czegoś w stylu pomocy i z nadzieją wypatrywały jakiegoś znaku.
- Może tak. Ale zabójstwa nikt się wtedy nie spodziewał. Zabójstwa… Mojego ojca…
Nie chciałam jeszcze nic mówić i zamilkłam na chwilę. Wiem jak to jest. Złapałam ją za dłoń i uśmiechnęłam się, by dodać jej otuchy. Niech wie, że nie jest sama. Stefania odwzajemniła niepewnym uśmiechem, ale szybko zbladł.
- Sprawdźmy dla pewności. Może coś znajdziemy? – powiedziałam.
Pociągnęłam Stefanię do ściany spiżarni nim zdążyła wzbudzać niepewność.
http://i38.************/w8w4ko.jpg
Spiżarnia wyglądała jak zapamiętałam: zbudowana z brązowo-szarego kamienia na piasku i trawie. Dalej na skraju lasu była budka z toaletą albo inaczej nazywana latryną. Na jednym z kamieni narysowany był ledwo widoczny człowieczek złożony z prostych linii, a dookoła niego widniały nieco poskręcane kreski. To zapewne było dzieło Stefanii, które namalowała poprzednim razem.
- Co chciałaś im przekazać? - zapytałam.
- Że jestem bezpieczna - rzekła. - Musieli go zauważyć, starałam się. W naszej wsi zwraca się uwagę na takie rzeczy.
Rozejrzałam się. Nic nowego. Kamień, trawa i rysunek, a za spiżarnią las.
- Może poszukamy tam? - powiedziałam wskazując na zagajnik. Stefania kiwnęła głową i rozpoczęłyśmy badanie terenu. Naszym celem była wschodnia część, skąd ludzie ścinają drzewa na drewno. Tam poszedł również pan Grego. Mijałyśmy zielone sosny, świerki i modrzewie. Nasze buciki zaczęły szybko przeciekać, kiedy stąpałyśmy po mokrej ściółce. W lesie wszystko dłużej się suszy i wilgotność utrzymywała się od poprzedniego dnia. W końcu dotarłyśmy do wschodniej części. Niewiele się różniła od reszty lasu, oprócz tego, że niektóre sosny i świerki były poucinane. Rozdzieliłyśmy się w dwie strony penetrując teren. Niestety poszukiwania na nic się nie zdały, tylko niepotrzebnie się zmoczyłyśmy.
Kilka dni później przyjechała Dama z Papużką i procedura była podobna, co rok temu. Różnicą było tylko to, że tym razem pani Marianna trzymała Eleonorę. Widać było, że przywiozła ze sobą również paczuszkę ze szkatułką. Widocznie nie potrafiła się z nią rozstać i bardzo chciała poznać zawartość. Mam nadzieję, że legenda jest prawdą i że uda nam się ją otworzyć.
http://i35.************/f6f6v.jpg
Przez brzozę i otwarte okno udało nam się dostać do pokoju Damy, która akurat odbywała długą rozmowę z panią Marianną na temat majątku itd.
- Leno, w jaki sposób chcesz ją otworzyć? – zapytała mnie Stefania i instynktownie dotknęła szkatułki.
Brzdęk. Usłyszałyśmy dźwięk otwarcia zawiasów. Ostrożnie wzięłam ją w ręce i otworzyłam wieko. Byłam bardzo podekscytowana. Nareszcie poznam sekret…
Witajcie! Chcę was tylko poinformować, że daję sobie tydzień na nowy odcinek (jeżeli ktokolwiek go wyczekuje). Jeżeli mi się nie uda obiecuję, że dam go na początku stycznia. Pilnujcie mnie!
Przepraszam po raz setny! Wszystko mi się zawaliło, przez to, że nagle zatraciłam sens fabuły historii! Miałam siedem przygotowanych odcinków na część drugą, ale stwierdziłam, że się nie nadają. Przykro mi, lecz przez długi czas nie miałam weny na fabułę, która miała być w części drugiej. Dziś doznałam natchnienia i teraz wystarczy, że cierpliwie poczekacie :). Macie moje słowo!
Charionette
17.12.2009, 21:09
Fajny odcinek :)
Pełen płaczu co prawda, ale bardzo ładnie opisany :D
I czekam na kolejny odcinek oczywiście :P
Hey super ci idzie oby tak dalej :) Ale jeden błąd :Gdy weszła Stefania we4szła usłyszałam słowa: ...
Coś mi tu nike pasuję popierwsze powtórzyłaś słowa a po drógie żle napisałaś ...al;e czekam na odcinek nr. 4
Do Czopa 92: Odcinek 4 części pierwszej i dalsze odcinki znajdziesz na kolejnych stronach tego tematu :).
No, obietnica obietnicą, wiem, że tak długo. Za to dużo tekstu i dużo zdjęć. Niektóre zdjęcia były przerabiane przez mojego kolegę i koleżankę ;P.
"Spojrzenie na czas"
Cz. 2
Odc. 2
"Pamiętnik"
http://i48.************/28re8zs.jpg
Umówiłyśmy się ze Stefanią, że zostawimy szkatułkę w jak najlepszym stanie. W środku tego przepięknie rzeźbionego, drewnianego pojemnika w kolorze królewskiej czerwieni leżał średniej grubości fioletowy zeszyt. Kolor okładki był na tyle niezwykły, że był on pokryty bardzo drobniutkimi okruchami lustra, które odbijały wszystko wokoło, mieniąc się rożnymi barwami. Ciemny fiolet zaś stanowił doskonały kontrast dla pięknego "brokatu". Obie wpatrywałyśmy się z zachwytem w książkę, nie wiem kto z większym, ja czy ona. Moje zdumienie i satysfakcja na pewno była spowodowana uczuciem zdobycia jakiegoś wielkiego skarbu, którego próbowałam tak długo zdobyć. Już wiem jak czuli się piraci. Wniebowzięci. Byłam mocno zapatrzona w ten widok, że nawet nie wiedziałam jak wygląda mina Stefani, jak długo już się przyglądam przedmiotowi i jak wielkie mogłam mieć oczy. Nic mnie to nie interesowało. Najważniejsza była zdobycz.
W końcu dotknęłam książki, co było niesamowitym uczuciem. Bardzo powoli otworzyłam ją na pierwszej stronie, kiedy Stefania również chciwa, dotknęła zeszytu. Kartki miał gładkie. Nie były one białe, a nawet siwe. Biały to zbyt nieprecyzyjne określenie, gdyż kolor kartek był jeszcze bielszy niż zwyczajny biały. Tak jakbym patrzyła wzrokiem stworzenia rozróżniającego o wiele, wiele więcej kolorów niż człowiek. Karty zeszytu były tak białe jak skrzydła najczystszych aniołów.
Dopiero na siódmej stronie widniał wykaligrafowany tytuł kobaltowym atramentem, który brzmiał "Pamiętnik". Nie napisano tu nic więcej. Ani daty, ani autora, ani miejsca. Był tylko skromny napis "Pamiętnik".
http://i50.************/16iwmll.jpg
Moja ochota na przewrócenie stron i przeczytania była wtedy niesamowicie silna. Mogłabym ją porównać do grawitacji przyciągającej przed monitor komputera. Przekartkowałam szybko dziennik, po czym wróciłam na stronę tytułową. Po chwili nasze oczy były już na stronie dziewiątej i przeczytały pierwsze proste zdania, kiedy przyszło mi coś do głowy. Natychmiast zamknęłam dziennik przed nosem panny Hierfit.
http://i47.************/2vbq5qh.jpg
- Hej! - oburzyła się. - Dlaczegoż to zamknęłaś?
- Nie możemy tego czytać. Przynajmniej nie dzisiaj - wyjaśniłam. - Po prostu dziś nie ma już czasu, a jeszcze trzeba zostawić szkatułę w niby-nienaruszonym stanie.
http://i49.************/sex56t.jpg
- Leno... - zaczęła, lecz z doły zaczęły dochodzić nietypowe zdania.
- A więc dobrze, zgadzamy się ze sobą? - rzekł głos Damy z Papużką.
- Tak. Zejście Grego do świata Boga wszystko popsuł - odrzekła Marianna, jakby starała się panować nad emocjami. - Mniemam, że to najlepsze rozwiązanie.
- Nie masz innej możliwości. Więc pójdę li po niezbędne akta i umówimy sprawę. Będzie należy pojechać do urzędnika - po tych słowach Dama z Papużką opuściła Mariannę i słychać było potem stukot pantofli o drewniane schody. Nie mieliśmy wiele czasu.
- Stefania, zatrzymaj ją, a ja doprowadzę szkatułkę do porządku. Prędko! - powiedziałam.
Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Dziewczyna bez zbędnego gadania wyszła z pokoju i zeszła na schody zachodząc drogę Damy z Papużką. Ta oburzyła się zachowaniem młodej kobietki.
http://i45.************/6sgimw.jpg
- Och! Witaj Damo! Nie zauważyłam jak wchodzisz po schodach. Może zrobię pani dostojniczce ciepłej herbaty z miodem? Podróż w nasze strony z pewnością Damę zamęczyło! - powiedziała z jak najmilszym - ironicznym nieco - uśmiechem Stefania. W duchu bała się konsekwencji swego zachowania.
- Co sobie wyobrażasz, młoda damo?! - obruszyła się szlachcianka. - Czy w domu nie nauczono ciebie dobrych manier?! Należy ustąpić starszym i bogatszym od siebie. Proszę mnie przepuścić.
Z dołu spoglądała nań Marianna dziwiąca się sytuacją oraz niegrzecznością córki wobec szlachcianki. Ona zaś nie dawała za wygraną, czego z pewnością nauczyła się podczas pobytu we współczesności.
- Ależ proszę, nalegam Damę. To tylko kilka minut, które może pani poświęcić na dobrą herbatę. Poza tym, dostojna Eleonora się za panią stęskniła...
W czasie, kiedy Stefania przekomarzała się w szlachetnym stylu z Damą z Papużką, ja schowałam pamiętnik pod pachę i zamknęłam jak najstaranniej szkatułkę. Potem przebiegłam do pokoju i schowałam książkę pod materac. Najgorsze jednak to, że była możliwość, że Dama otworzy szkatułę, a ona będzie pusta! Musiałam coś zrobić! Wtedy wpadłam na pomysł włożenia małego obrazka z Jezusem-Pasterzem, który ofiarowała mi niegdyś Stefania! Właśnie ona była autorką tej pracy. Po drugiej stronie materaca wymacałam kawałek wypatroszonej krowiej skóry nałożonej na cztery patyki. Spojrzałam na niego. Nie był on już w tak dobrym stanie jak na początku, lecz wciąż były widoczne rysy Jezusa z białymi owieczkami wokoło, na bujnej, rozległej polanie wśród gór. Szybko pobiegłam do pokoju Damy z Papużką i schowałam dzieło.
Tymczasem...
- ... a więc? - rzekła Stefania.
- Ty coś ukrywasz, młoda damo, jednak teraz nie mogę się nad tym zastanawiać. Zejdź mi z drogi! - buchnęła dojrzała kobieta, spoglądając zdenerwowanym wzrokiem na dziewczynę.
- Stefania, proszę cię, podejdź tutaj do mnie, a Damę z Papużką przepuść li! - powiedziała w końcu Marianna.
http://i45.************/2efj8ma.jpg
Posłuszność matce była pierwszorzędna, więc wykonała jej polecenia bez szemrania. Wówczas Dama weszła na górę, trzymając suknię przy sobie i mrucząc pod nosem coś w stylu: "Dzisiejsza młodzież nie okazuje szacunku dla starszych". Marianna spojrzała ze wstydem, ale z pewną łagodnością na Stefanię. Ojciec na pewno, by ją pouczył. Zresztą przy Grego nie odważyłaby się niegrzecznie odnosić się do Damy z Papużką. Stefania tylko spojrzała w górę z nadzieją, iż już skończyłam i bezpiecznie schowałam się w pokoju.
Było tak w istocie, jednak szlachcianka zauważyła pewnie, kiedy zamykałam drzwi w swojej sypialni. Na razie mogłyśmy odetchnąć z ulgą. Na razie.
http://i48.************/2q2g7iv.jpg
Nastał wieczór, a my musiałyśmy pozostać w pokojach. To wszystko. Większej kary nie dostałyśmy, zresztą pani Marianna i tak była jakaś przygnębiona. Z dołu było czuć zapach gotowanych podrobów robionych specjalnie dla Damy z Papużką.
http://i50.************/1o3xno.jpg
http://i49.************/ou6vbs.jpg
Po kolacji pani Hierfit pilnowała szlachcianki prowadzącej głośne rozmowy z Eleonorą.
- No kto ma takie śliczne piórka, kto? - mówiła lekko sztucznym głosem.
"Aaar, Eleonora, aaar!" - krzyknęła papuga. - "Poproszę smakołyk"
- Oj tak! Dostaniesz, moja droga, dostaniesz! Dla tych pięknych piórek trzeba się poświęcić prawda?
"Aaar, prawda, prawda"
- Kto cię kocha najbardziej?
http://i45.************/2i0ad69.jpg
I tak w nieskończoność, aż słuchać się nie dało. Można zwariować od tych ich pogaduszek! Jeżeli szlachcianka zażyczy sobie dyskusji z ptakiem, można zapomnieć o dobrym śnie. Wreszcie Dama pożegnała się z Eleonorą, po czym wylała stosy perfum na swe ciało i położyła się spać w tym swoim bogatym pokoiku.
http://i50.************/2a6sar7.jpg
http://i46.************/2utj5w6.jpg
Wszystko prawie ucichło. Ciszę zagłuszały jedynie krzątaniny Marianny, która po posprzątaniu mogła napić się lekko kwasowej wody, a potem położyć się. Dopiero wówczas stało się naprawdę cicho, co mnie zadowalało. Przez okienko wpadało jasne światło księżyca w pełni. Wstałam, by pooglądać trochę ten widok. A był on niesamowity! Ziemia była otoczona smolistą nocą i ciężko było dostrzec na niej cokolwiek. Jednak niebo było porozświetlane mnóstwem malutkich światełek, którym nie przeszkadzało towarzystwo jasnego księżyca. Nawet na ciemnej wsi, nie można dzisiaj - we współczesności -ujrzeć czegoś takiego w czasie pełni.
http://i50.************/21ad447.jpg
Widok ten przypominał mi okładkę pamiętnika. Miliardy błyszczących kryształków na ciemnym tle. Zaczęło mnie mocno kusić, by przeczytać go jeszcze dziś. Ten cudowny, niezwykle zrobiony zeszyt pełen tajemnic! Brak daty, brak miejsca i osoby. Czyż to nie jest pociągające? Położyłam się na podłodze, mając lepszy widok na niebo. Księżyc oświetlał mą twarz. Nieprzytomnie spoglądałam na jego oblicze. W końcu zerwałam się i wyciągnęłam materac.
http://i50.************/2n6fyty.jpg
On wciąż tam był. Leżał niewzruszenie czekając na czytelnika! Teraz biorąc pamiętnik w dłonie byłam zachwycona jego widokiem. Równocześnie byłam strasznie podekscytowana. Nareszcie wszystko się wyjaśni! Poznam odpowiedzi na trudne pytania i rozwiązania problemów. Jak to cudownie, że Stefania poznała Kamila! A księżyc czekał, aż będzie mógł rozjaśnić "bielsze niż białe" strony. Drącą ręką otworzyłam książkę...
http://i47.************/1zmfmg0.jpg
Zauważyłam jeszcze coś. Zeszyt miał niesamowity zapach. Nie pachniał jak reszta książek - papierem i nowością, ani jak stare egzemplarze - kurzem i czasem. Powiewało raczej... tabaką, lecz taką pachnącą tabaką. Taką miętą i ziołami odświeżającymi, bardzo uzależniającymi. Może to właśnie zapach ma tę siłę przyciągania? Niezwykłe. Zapach tabaki to akurat ładny zapach. Litery na kolejnych stronach były pisane tym samym kobaltowym atramentem. Jeżeli się przyjrzeć, były one wyraźniejsze w świetle księżyca. Autor pisał literami rozbieżnymi, drukowanymi.
Ciekawość była zaspokajana wraz z kolejnymi zdaniami...
" Czytelniku, witaj! Jeżeli czytasz ten pamiętnik, zgaś światła i zapal świeczkę. Wyłącz niepotrzebne przedmioty i usiądź w najciemniejszym kącie. Wszystko to nie będzie Ci potrzebne do czytania tego pisma.
Jak to możliwe, że czytasz to co czytasz? W każdym razie jest to pełne podziwu, lecz pamiętaj, że ciekawość może zabić. Miłość też zabija, ale umierający mają sens swojej śmierci. Czasem możesz umrzeć nieświadomie, bo byłeś zanadto ciekawy."
Wystraszona tym stylem pisma natychmiast opuściłam pamiętnik na podłogę i wstałam odruchowo. W mojej świadomości pojawił się oszołomiony głos, mówiący "Nie!". Fala strachu przeszła w mojej głowie, ale czułam się normalnie. Zaraz się uspokoiłam i oczy me spojrzały w dół. Na drewnianej podłodze leżał zeszyt otworzony na jakiejś stronie, lśniącą okładką do góry. Zadowolenie i satysfakcja nagle gdzieś się ulotniły, a pojawiło się zaniepokojenie. Stałam tyłem do okna, przez które światło księżyca oświetlało moje blond włosy. Podniosłam pamiętnik i włożyłam go pod materac. Wystraszona położyłam się, bojąc się zmrużyć wzrok. Co się ze mną działo? Zmęczenie me było tej nocy zbyt silne i po chwili zasnęłam.
Charionette
02.02.2010, 18:10
Ogólnie mi się podoba :)
Fajny odcinek, zdjęcia też mogą być :D
Pozdrawiam
Niezłe, niezłe . :D Na razie przeczytałam 2 pierwsze odcinki i muszę przyznać że mnie zaciekawiło ;). Będę zaglądać :D
Roza3000
22.05.2010, 12:13
Kiedy dalsze odcinki???
Tak mnie zaciekawiło to fotostory,że przeczytałam je w jeden dzień (przedwczoraj chyba ;P)No więc oceniając to fotostory innej oceny dać nie mogę 5/5.I dawaj szybciej odcinki, bo nie będę mogła w nocy spać !!! xD
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.