PDA

Zobacz pełną wersję : Leria


Strony : 1 [2]

Libby
19.10.2009, 21:45
Rozważam opcję zabicia Sirotha ;)

Chyba nie wiesz, co mówisz :P. Nawet nie próbuj. Ba! Nawet o tym nie myśl :D!

Vipera
19.10.2009, 21:58
Dzisiaj pomyślę przed snem... może przyjdzie mi coś lepszego do głowy, się zobaczy :D

bubel-96
20.10.2009, 15:18
Oby przyszło :P
Cóż, ja jestem co prawda fanką Lerii, jednak cóż ona by zrobiła bez swojego zauroczenia? :D

Narcyz
20.10.2009, 15:47
Smiem powiedzieć○, iż gdyż przeczytałam zaległe bardzo zaległe dwa odcinki, które bardzo mi się podobały. Dużo emocji i wogóle bosko :D Jestem absolutnie przeciwko zabiciu Siroth'a (wiadomo:D) bo Leria ma przez uratowanie mu życia czegoś się nauczyć i wogóle według mnie od samego początku to miało być tak, że oni będą razem. Ciekawie by było gdyby tylko zdążyli się raz pocłować i on by umał :D Hmm... chyba, że zrobisz z tego dramat :O:D Ale to są moje przypuszczenia, oczywiście uśmiercając go nie stracisz mnie jako czytelniczki, ale będiesz musiała jej kogoś znaleźć, bo ona musi mieć kogoś blisko, żeby miała wsparcie psychiczne xD!!

Pozdrawiam ;*

Invidia Semper
20.10.2009, 17:07
To było niesprawiedliwe, Siroth kilkakrotnie uratował Lerii życie, a ona nie może odpłacić mu się tym samym, opowiadania powinny być zharmonizowane, tzn, Siroth w takiej sytuacji mógłby umrzeć, ale nie na rękach Lerii, chociaż w sumie uśmiercenie jednego z głównych bohaterów i tak nie miałoby sensu;)

Vipera
20.10.2009, 19:08
Dziewczyny, ależ spokojnie... ja nie powiedziałam, że go uśmiercę na pewno, tylko, że rozważam taką ewentualność. W każdym razie miło mi przeczytać, że ktoś interesuje się moimi wypocinami, nie tylko ze względu na Siroth'a.
Akcji już mam tyle wymyślonej, że można by z tego dwie części zrobić! więc szykujcie się na dłuuugie FS :D

Pepsiik
20.10.2009, 19:17
Wow ;)
Jestem pod wieelkim wrażeniem:)
Oby tak dallej;
;P

Sandy
20.10.2009, 19:23
Oczywiście, że wszyscy interesujemy się twoim FS nie tylko ze względu na Sirotha. Ale to jest tak jakby Joan Rowling uśmierciła Rona/Hermionę. Coś takiego na pewno spotkałoby się z protestem. A my po prostu wykorzystujemy wszystkie możliwości, aby odwieść cię od tego straszliwego morderstwa ;P

bubel-96
21.10.2009, 16:59
Ja! Ja się nie interesuję tylko ze względu na niego:P
W sumie i tak tego nie zrobisz. Hermiona dożyła :D

Libby
21.10.2009, 20:09
Akcji już mam tyle wymyślonej, że można by z tego dwie części zrobić! więc szykujcie się na dłuuugie FS :D

Mi to wcale nie przeszkadza :D! Om dłuższe, tym lepiej :P.
Wiadomo, że nie interesujemy się FS tylko i wyłącznie ze względu na Sirotha :P. Z drugiej strony to Ty go stworzyłaś, więc nawet gdyby tak było, nie byłoby tak tragicznie ;).

Hnat
25.10.2009, 15:24
Jak zwykle zacznę od wytknięcia błędów i wątpliwości:
"Spomiędzy" pisze się razem.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?- zapytała zaciskając, mocniej dłoń na rękojeści.
Ten pogrubiony przecinek to ja wstawiłem.
Zmusił ją do oparcia się o jedno ze starych dębów...
o jeden
Długie rzęsy które osłaniały czerwone, niczym rozległe morze krwi, kocie oczy.
Rozumiem, że czerwone niczym morze krwi? A może też rozległe niczym ów zbiornik? Wtedy chyba lepiej brzmiałoby: "...czerwone i rozległe niczym morze krwi..."
Była beznadzieja... nie umiała nawet go drasnąć!
A nie przypadkiem beznadziejna?
Zmrużył oczy, wydając z siebie ostrzegawcze syknięcie, na co serce Lerii zaczęło szybciej bić.
W oryginale nie ma tego pogrubionego przecinka, a powinien być.
Przekrzywiła minimalnie głowę i spojrzała nad ramieniem napastnika w stronę swojego wybawiciela.
Raczej "ponad ramieniem".
Nie doszukując się przyczyny, rzuciła się biegiem na oświetloną promieniami słonecznymi, polanę.
Pogrubiony przecinek zbędny.
"Niemożliwe" pisze się łącznie.
Tym razem złapał za obie nogi i mocnym szarpnięciem zrzucił ze skały na trawę. Leria upadła z krzykiem na beton, uderzając się żebrami o kamienie.
Rozumiem potoczny, przenośny charakter "betonu", ale skoro Leria upadła na trawę, to chyba lepiej pasowałaby tu "gleba". I nie wiem, czy to "się" jest tu rzeczywiście potrzebne.
Otworzyła powoli oczy i przetarła dłonią, mokre od potu czoło.
Zbędny przecinek.
No i taka uwaga:
Pomyślała o ciotce, która z nadzieją wyczekiwała jej powrotu, o Mai, o Siroth’cie...
O jakiej Mai? Nie czasem o Mei?

Ale nie przejmuj się - jedyny poważny błąd formalny to zdanie wymienione przez Invidię Semper. Tak to są same drobnostki.

A teraz do rzeczy:
Zastanawia mnie, czy Dante jest tylko jednym z wielu wysłanników Kraju Mroku, czy też rychło stanie się on którymś z głównych bohaterów. Wszak zgodnie z obietnicą ma jeszcze powrócić - chyba że w jego ojczyźnie obowiązują mafijne reguły: nie wykonałeś zadania - idziesz do odstrzału.
Ciekawe jest też, że paradoksalnie Dante i Siroth, choć teoretycznie stoją po przeciwnych stronach barykady, to mają tak naprawdę bardzo podobne charaktery. Obaj są ironiczni, złośliwi i wzbudzają postrach. Ciekawe, na ile wynika to z ich profesji, na ile z gatunku (obaj wszak są demonami), a na ile po prostu z przypadku. Pozwolę sobie rzucić wreszcie najbardziej kontrowersyjną hipotezę: może oni są ze sobą spokrewnieni? A może kiedyś się ze sobą przyjaźnili?
Wydaje mi się, że Leria powoli zaczyna panować nad swoją ognistą mocą. Zapewne coraz bardziej zdaje sobie z faktu, że zależy ona od jej gniewu i/lub strachu, ewentualnie też desperacji.
No i wreszcie Siroth. Dante jest chyba pierwszą osobą, która wyprowadziła go z równowagi. Dotychczas czerwonowłosy mag zachowywał pewien dystans do tego, co się wokół niego działo, na ataki nerwów Lerii reagując jeno pełnymi wyższości i pogardy ironicznymi uśmiechami tudzież kąśliwymi uwagami. Podobnie było z czarownicą, na której uroki się uodpornił. Aż tu nagle pojawił się ktoś, wobec kogo protekcjonalny ton jest najwyraźniej nie na miejscu - godny przeciwnik, do tego znajomy z bliżej nieokreślonej przeszłości.
Ciekawi mnie też, czy Siroth zmieni swój stosunek do Lerii, jeśli się dowie, że to jej zawdzięcza uratowanie życia. No i czy w ogóle przeżyje.

Bardzo ładnie skomponowany odcinek. Wybacz tylko mój dość krótki komentarz. A co do dużej ilości pomysłów na dalszą akcję - bardzo miło, że to FS będzie jeszcze długo się ciągnąć. Mam tylko nadzieję, że nie zamierzasz pisać nowej "Wojny i pokoju". ;-)

Pozdrawiam, życząc weny.

P.S. A te szantaże odnośnie Sirotha to mi przypominają sytuację A.C. Doyle'a - kiedy w jednej z powieści wreszcie uśmiercił Sherlocka Holmesa, to otrzymał tyle gróźb, że musiał wskrzesić słynnego detektywa.

Vipera
01.11.2009, 17:23
Wybaczcie, że tak mało dzisiaj, ale naprawdę nie mam ostatnio czasu. W ogóle ledwo się wyrobiłam z tym odcinkiem na dzisiaj. Mimo to mam nadzieję, że będzie się podobać:)
Miłego czytania.



Zamknęła oczy, próbując skupić całą swą moc. Nie miała pojęcia czy posiada moc uzdrawiającą, jednak musiała spróbować. Teraz wszystko zależało od niej.
Odnalazła w sobie światełko mocy i przemieściła je do dłoni, a następnie wypchnęła je na ranę maga. Poczuła falę gorąca przechodzącą przez jej organizm, a zaraz brzuch rannego oświetliło jasnozielone światło. Siroth drgnął. Zmarszczył lekko brwi, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Serce Leri biło jak szalone. Wróciła nadzieja i siły... jednak nie na długo. Mag zakaszlał krwią, odwracając głowę na bok. Po chwili z spod jego powiek, wypłynęły stróżki jasnoczerwonej krwi, która powoli skapywała na ziemię, tworząc niewielką kałużę. Dziewczyna wstrzymała na chwilę oddech. Czuła jak łzy spływają jej ciurkiem po policzkach, a żołądek ściśnięty był z nerwów i strachu. Widziała, że mimo starań i wysiłku, jej magia nic nie pomaga. Patrzyła jak Siroth umiera i nic nie mogła zrobić.
Wybuchła płaczem i oparła czoło na zakrwawionym brzuchu maga, dłońmi nerwowo mnąc mu ubranie.
-Siroth, błagam... nie zostawiaj mnie- wyszeptała.- Siroth...
-L-lee-ria...
Podniosła się szybko i spojrzała na jego bladą jak papier, twarz. Z jej szeroko otwartych oczu spływały wodospady łez. Przesunęła się kawałek i pogłaskała go dłonią po policzku.
-Siroth...
-W-wybacz mi...- wychrypiał, robiąc przerwę na odkaszlnięcie- m-m-miałem c-cię chro-onić...- zebrał resztkę sił i podniósł rękę, aby dotknąć dziewczynę. Dotknął jej policzka, a następnie starł kciukiem łzę.- Nie płacz.
-Jak mam nie płakać skoro...- zawahała się, kładąc dłoń na jego.- Siroth... proszę cię, powiedz mi czy mogę jeszcze coś zrobić! Nie chcę cię stracić... jeśli istnieje jakiś sposób, zaklęcie...
Zakaszlał ponownie krwią, następnie zamknął oczy i wyszeptał.
-U-żyj źr-ródła swojej m-m-mocy.- nabrał głośno powietrza.- m-med...
Nie dokończył. Jego ręka wyślizgnęła się spod dłoni Lerii i opadła bezwładnie na ziemię.
-Siroth... Siroth odezwij się!- krzyknęła Leria, nachylając się nad nim, aby sprawdzić puls.- Siroth!!! Nieeeeeeee!!!!!
http://img265.imageshack.us/img265/6233/snapshotd7c266e457f9d3d.jpg
Raz jeszcze położyła dłonie na ranie maga i wysłała swoją moc, jednak ponownie nie uzyskała żadnego efektu, prócz zielonego światła. Nie mogła przyjąć do wiadomości, że on nie żyje...nie chciała. Mimo wszystko próbowała dalej. Musiała próbować.
Leria myśl! Źródło mocy... źródło... med..med...pomyślała, wpatrując się w martwe ciało mężczyzny.
Med... med...
Spojrzała na swój dekolt i wyciągnęła spod bluzki liliowy medalion. Brudnymi od krwi palcami, przejechała po idealnie wyszlifowanym kamieniu, przyglądając mu się z uwagą. Przypomniała sobie pierwszy dzień pobytu w Kraju Światła, kiedy Elena opowiadała o jej dzieciństwie. Pamiętała, że wtedy uwolnił jej moc, poprzez dotknięcie medalionu... ale nie tylko. Wypowiedziała też kilka słów, których Leria nie znała i nawet nie umiałaby powtórzyć. Ścisnęła kamień mocno w dłoni i zamknęła oczy prosząc, aby zadziałało. Przez jakiś czas siedziała w bezruchu na zimnym, kamiennym podłożu. Po chwili poczuła się, jakby opuściły ją siły...jakby ktoś wyssał z niej całą energię. Była zmęczona i zaczynała ją boleć głowa. Zrobiło jej się gorąco i niedobrze. Miała wrażenie, jakby po jej ciele spływała gorąca woda, zatrzymując się na dłoniach, w których trzymała medalion.
Nagle dostrzegła zamglone, fioletowe światełko wydobywające się spomiędzy jej palców. Rozluźniła uścisk i spojrzała zdziwiona na unoszący się w powietrzu kamień.
Medalion zaczął drgać, błyskając na wszystkie strony jaskrawym światłem. Leria puściła go i położyła dłonie na ranie Sirotha, zamykając oczy. Jęknęła, kiedy ból przeszył jej ciało. Nagle poczuła silne uderzenie w klatkę piersiową i ogromny ból głowy, któremu towarzyszył krwotok z nosa. Kiedy jasnoczerwona kropla krwi spłynęła na kamień, całą jaskinię ogarnęła jego moc. Całe ciało maga okryła czerwona aura, a potem nastała ciemność. Zemdlała.
***

Czuł ciepło. Falę przyjemnego ciepła, która rozchodziła się równomiernie po jego obolałym ciele.
Powoli otworzył oczy i rozejrzał się po jaskini, w której leżał. Był sam. Dookoła niego były zaschnięte kałuże krwi, bandaże, zioła i jeszcze inne przedmioty. Podniósł się ostrożnie na łokciach i spojrzał na swój brzuch. Podwinął koszulkę i dotknął starannie zrobionego, czystego opatrunku. Uśmiechnął się do siebie i odgarnął czerwone kosmyki z czoła. Zdziwił się, kiedy pod swoimi palcami nie poczuł placków zaschniętej krwi, ani potu. Leria musiała o wszystko zadbać... mimo tego, że czasami był dla niej okrutny, zwróciła mu życie.
Usiadł na kocu, marszcząc w niezadowoleniu brwi. Nie lubił mieć długów, a ten był największy, jakiego mógł się kiedykolwiek spodziewać. Teraz będzie musiał być u jej boku tak długo, aż go nie spłaci.
http://img249.imageshack.us/img249/1571/snapshotd7c266e497f9d4e.jpg
Westchnął głośno, a następnie wstał powoli i przeciągając się ostrożnie, wyszedł z jaskini.
Na zewnątrz zapadł zmrok. Dwa srebrne księżyce oświetlały polanę jasnym światłem, a gałęzie sosen kołysały się z gracją na wietrze.
Przeszedł środkiem przez wysoką trawę, aż w głąb lasu. Dookoła słyszał pohukiwanie sowy i piski nietoperzy polujących w nocy. Przedzierając się przez niewysokie krzaki, dotarł do leśnego strumienia, w którym wręcz przeźroczysta woda szumiała, uderzając o płaskie kamienie. Przykucnął nad brzegiem, z zamiarem umycia twarzy i włosów, które sklejone były od potu.
Kończąc mycie, usiadł na trawie i westchnął głośno, rozglądając się wokoło. Woda lśniła w blasku księżyca, a nad nią latały świetliki, sprawiając, że krajobraz wyglądał jeszcze piękniej.
Nagle przy wodospadzie zauważył ruch, jakiejś ciemnej postaci. Nie widział dokładnie kto to, ale po dłuższym przyglądnięciu się, mógł stwierdzić, że jest to Leria. Stała zanurzona w wodzie do połowy bioder, a jej mokre, nagie ciało lśniło w świetle księżyców. Przejechała dłońmi po szczupłych ramionach, następnie potrząsnęła głową, zrzucając z włosów błyszczące kropelki, które niczym małe diamenty, opadły do rzeki.
http://img689.imageshack.us/img689/6299/snapshotd7c266e4f7f9d93.jpg
Siroth wpatrywał się w nią jak oczarowany. Była tak piękna... niczym najpiękniejsza z nimf, a latające wokół niej świetliki, sprawiały, że wyglądała jak z bajki. Mógłby siedzieć tak przez całą wieczność, podziwiając jej piękne ciało i ruchy pełne gracji.
Po chwili odwróciła się przodem do brzegu, odgarniając mokre włosy na plecy. Przechodząc przez rzekę, weszła w najbardziej oświetlony punkt polany, gdzie mag miał najlepszy widok.
Teraz kiedy widział ją dokładnie, poczuł, że robi mu się gorąco, a serce nieco przyśpiesza. Aż miał ochotę ją dotknąć, przytulić, pocałować... nie napalaj się kretynie- zbeształ się w myślach, wstając z trawy. Kiedy Leria znikła między drzewami, wrócił do jaskini.
...
-Siroth! Obudziłeś się... jak się czujesz?- zapytała Leria podchodząc do maga.- boli cię coś?
-Spokojnie. Wszystko dobrze.- odpowiedział, odwracając wzrok, bo gdy parzył na nią, przed oczami stawał mu obraz jej nagiej, przy wodospadzie. Czuł, że się rumieni, a tego nienawidził najbardziej.
-Uf, to dobrze!- mruknęła, odczuwając ulgę.- wypij to proszę... przyśpieszy regenerację.
Sięgnęła ręką po stojącą niedaleko niewielką miskę i podała ją magowi z uśmiechem. Następnie przeszła do najciemniejszej części jaskini, gdzie zamierzała się przebrać. Zapanowała cisza, którą po chwili przerwał dźwięk odstawianego naczynia, na ziemię.
-Wyruszamy o świcie- powiedział Siroth, pakując zioła do worka.
-Co takiego?- zapytała zdziwiona Leria.- Nie w twoim stanie.
-Właśnie dlatego powinniśmy wyruszyć jak najwcześniej. W tym stanie nie ochronię cię przed Dante i jemu podobnymi.
-Siroth...
-Przywróciłaś mi życie...teraz... mam u ciebie dług.- powiedział spuszczając głowę- który muszę spłacić, dlatego będę cię chronić, aż do śmierci.
Odwróciła się i spojrzała ze zdziwieniem na siedzącego na kocu maga. Odgarnął opadające na czoło włosy i westchnął głośno. Odkąd przywróciła go do życia, minęło sporo czasu, a dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła. Siroth umarł. Jego serce przestało pracować, nie oddychał, a jego powieki już nigdy nie miały się otworzyć. Dokonała czegoś, co powinno być niemożliwe, przywracając ciału duszę. Nadal nie wiedziała, jak udało jej się to zrobić, ale najważniejsze było to, że Siroth był nadal z nią.
http://img691.imageshack.us/img691/2863/snapshotd7c266e477f9d9f.jpg
Uśmiechnęła się do siebie, a następnie zapinając gorset na ostatnią haftkę, wyszła z cienia.
-Dobrze więc...- powiedziała siadając na swoim kocu.- dokąd się udamy?
-Tam, gdzie mrok się nas nie spodziewa.
Leria spojrzała na niego pytająco, odgarniając gęste włosy za ucho.
-To znaczy?- zapytała, kiedy nie uzyskała odpowiedzi.
-Pójdziemy pod samą granicę z mrokiem, do ruin mojego rodzinnego domu.- powiedział, kładąc się na plecach.- Jest tam parę rzeczy, które chciałbym zabrać. Teraz śpijmy, bo jutro czeka nas kilka godzin marszu.
Leria jeszcze przez chwilą przyglądała mu się w milczeniu, jednak w końcu położyła się na lewym boku i zamknęła oczy. Siroth tymczasem obrócił się twarzą do ściany, zatapiając się w morzu swoich myśli.
Nigdy by nie pomyślał, że Leria posiada tak potężną moc. Gdyby Dark się o tym dowiedział, bez wątpienia wszczął by wojnę, aby tylko zagarnąć ją dla siebie. Mając nekromantę na swoje rozkazy, mógłby być nieśmiertelny, a w dodatku coraz silniejszy. Ta dziewczyna była teraz cenniejsza od sakiewki czarnych diamentów i najrzadszych ziół. Musiał strzec jej nawet za cenę swojego życia, nie tylko za względu na swój dług, ale i po to, aby Dark nigdy jej nie zdobył. Zanim posiądzie całą, zaklętą w medalionie moc, po raz pierwszy przejdzie przemianę i nauczy się całkowitej kontroli, jest bezbronna. Nie może jej stracić dla Kraju... i dla siebie.

Invidia Semper
01.11.2009, 17:49
Chyba zabrakło mi słów, jak wymyślę coś sensownego to napiszę, na razie musisz zadowolić się faktem że jestem zachwycona;p

Vipera
01.11.2009, 20:41
Wow :) no to się cieszę bardzo !

Libby
01.11.2009, 21:14
Wiedziałam, że mi tego nie zrobisz(przecież nie mogłabyś zabić Sirotha) :P! A próbowałaś mnie zrobić w bambuko.
Całe szczęście, że udało jej się odratować Sirotha :P.
"Nie napalaj się kretynie."- ten tekst mnie rozwalił :D. Iskrzy i to mocno. Cieszy mnie to;).
Fakt, Siroth ma duży dług, ale podejrzewam, że jeszcze będzie miał niejedną okazję, by go spłacić.Mrok, wiesz, że się domyślam :P. Mam nadzieję, że nie uda mu się przekabacić Lerii.
Teraz to już się nie doczekam noowego odcinka :P...

bubel-96
02.11.2009, 16:28
Nie może jej stracić dla Kraju... i dla siebie.

Hahaha xDD
Cóż, Leria pokazuje co potrafi. Nekromantka z niej niezła ;)
Weeź, zazdroszczę pomysłowości <ukłony>
Odcinek świetny. Najpierw Leria pokazuje, że działa cuda, a potem Siroth się w niej zakochuje!
Wiedziałam, że nie zabijesz Sirotha :D
Trochę... cóż, dziwnie wyszło z jego obietnicą ochrony.. Nie wiem, może to tylko moje uprzedzenia do tego typu scen
Btw, a czy w wyżej pokazanym cytacie "kraju" nie powinno być z małej?

Jako wkurzający, (nie)cierpliwy wrzód na dupie, nie byłabym sobą bez napisania
"Kiedy następny?"

Sandy
03.11.2009, 19:04
Siroth żyje, Siroth żyje! :)

-U-żyj źr-ródła swojej m-m-mocy.- nabrał głośno powietrza.- m-med...
"M" z dużej litery.

Zdziwił się, kiedy pod swoimi palcami nie poczuł placków zaschniętej krwi, ani potu.
Placków? To nie brzmi dobrze, lepiej kałuż.

-Siroth! Obudziłeś się... jak się czujesz?- zapytała Leria podchodząc do maga.- bboli cię coś?
"Boli" z dużej.

-Przywróciłaś mi życie...teraz... mam u ciebie dług.- powiedział spuszczając głowę- który muszę spłacić, dlatego będę cię chronić, aż do śmierci.
Nie możesz tak podzielić zdania. Lepiej byłoby: "Przywróciłaś mi życie... teraz... mam u ciebie dług, który muszę spłacić. - powiedział spuszczając głowę. - Dlatego będę cię chronić, aż do śmierci"

-Dobrze więc...- powiedziała siadając na swoim kocu.- dokąd się udamy?
"D" z dużej.

Z wielu niewyjaśnionych spraw w FS najbardziej ciekawi mnie jedno - Dlaczego Leria, mając za rodziców białych magów, jest magiem ognia? Wiem, że na pewno mi teraz tego nie wyjawisz, ale mimo to zastanawiałam się i mam nawet jedną hipotezę (pewnie nawet niesłuszną). Ogólnie podejrzewałam, że Siroth w końcu polubi Lerię, ale nie sądziłam, że tak szybko ;)
Odcinek jest świetny, czekam niecierpliwie na następny. Pozdrawiam,
Sandra

Invidia Semper
03.11.2009, 19:11
A mnie interesuje, czy Leria na 3 zdjęciu ma majtki czy nie:P No i nic mnie tak nie denerwuje od samego początku jak jej fryzura.
nie napalaj się kretynie
boskie

Vipera
03.11.2009, 20:02
Ma majtki, bo nie mogę coś usunąć cenzury, dlatego ubrałam ją najbardziej podobną do skóry bieliznę, oczywiście kolorystycznie.
A co do fryzury... mnie się podoba:D A niedługo i tak Leria zniknie z FS na jakiś czas, więc nie będziesz musiała na nią patrzeć.

Sandra, ostatnio nie mam czasu nawet na poprawianie błędów :P wybacz.
Jeśli chodzi o zdolności i rodziców Lerii, wszystko wyjaśni się już niebawem.

KAJA401
03.11.2009, 20:06
O boziu ta historia jest taka piękna wzruszająca często trzyma w napięciu^^ normalnie cudo chciałabym mieć ją w postaci książki u siebie w domu^^ serio przechodzisz samą siebie historia jest nie tylko magiczna ale i też pełna wspaniałych uczuć:)Baaaardzo lubię tę historię:)i popieram przed mówcę ten cytat co siroth powiedział jest boski:D

Hnat
06.11.2009, 23:29
Powstrzymam się raczej od uwag formalnych. Jest parę błędów, ale nie chce mi się ich wymieniać.

No cóż, albo moc głównej bohaterki jest tak potężna i niepojęta, albo aż tak bałaś się forumowego linczu. :-> Ale popatrzmy na to z drugiej strony - tak na dobrą sprawę to co by Leria mogła sama zrobić? Ona, która dopiero zaczyna panować nad swoimi zdolnościami? Zostałaby najpewniej porwana przez smutnych panów z Kraju Mroku i tam przekabacona. (To też by otwierało bardzo ciekawe możliwości rozwoju fabuły, ale to swoją drogą.)
Ale zamiast tak sobie gdybać, to lepiej zająć się tym, co jest.
Siroth dotyka pewnego problemu, który mnie czasem nurtuje: do jakiego stopnia mężczyzna może sobie pozwolić na pewne czułe, wręcz sentymentalne myśli? Wszak on je przegania; wie bowiem, jak bardzo kontrastują z jego ironiczną naturą. Najlepszym tego dowodem jest owo "nie napalaj się, kretynie". Zastanawia mnie, na ile to wynika właśnie z cech charakteru Sirotha, a na ile ze służbowego charakteru jego towarzystwa. Wszak w tym drugim przypadku mógłby uznać, że po prostu nie wypada mieć jakichś afektów wobec chronionej osoby; on ma być tylko i wyłącznie jej strażnikiem, chłodno oceniającym sytuację.
Dlatego też poniekąd mnie boli, że to zdanie...
-Przywróciłaś mi życie...teraz... mam u ciebie dług.- powiedział spuszczając głowę- który muszę spłacić, dlatego będę cię chronić, aż do śmierci.
...napisane jest trochę za bardzo jednym tchem. Wydaje mi się, że powinno ono być bardziej poprzetykane jakimiś opisami emocji, właśnie czymś w rodzaju tamtego "nie napalaj się" w myślach. W obecnej formie brzmi ono trochę tak, jakby Siroth zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Pozwolę sobie teraz na kilka słów odnośnie uczuć i emocji, jakie towarzyszą głównym postaciom. W całym tym wskrzeszeniu dokonanym przez Lerię jest jakiś element poświęcenia, coś, co porusza. Może nasza epoka ośmieszyła wielkie uczucia, spychając je w większości do brukowych romansideł, ale ta scena mimo wszystko wydaje mi się potrzebna. Sądzę, że chciałaś przemycić w niej pewną myśl, swoistą życiową wskazówkę (i zapewne domyślasz się, jaką).

Podsumowując - pomimo wszelkiego rodzaju niedociągnięć to FS reprezentuje naprawdę wysoki poziom. Nie żałuję przeczytania ostatniego odcinka.

Pozdrawiam, życząc weny i wytrwałości.

Vipera
07.11.2009, 11:48
Hnat, dziękuję za kolejny wyczerpujący komentarz! Aż się humor poprawia na sam widok :)
Postaram się zacząć dzisiaj pisać kolejny odcinek, ale nie wiem jak z tym będzie. Nie mam za bardzo weny, ale może wróci w czasie pisania :D oby!

..:Nadzieja:..
07.11.2009, 17:10
Jesteś cudowna! Zyskałaś nową czytelniczkę. Czekam na kolejny odcinek.
Siroth jest bossssski! :D

edd.brr
08.11.2009, 19:32
odcinek świetny, tak jak i poprzednie xD
(muszę chyba częściej na forum wchodzić^^)
oby jeszcze bardziej iskrzało :D

Narcyz
10.11.2009, 15:03
Przeczytałam już dawno, ale dopiero teraz mnie jakoś naszło na komentarz. Właściwie miałam go nie pisać, ale nie chce żebyś potem myślała, że nie czytam. Wiem przyznaję się leń ze mnie :P

Odcinek boski, pierwsze zdjęcie wymiata xd
Ahh wiedziałąm, że on coś do niej czuje! Hah tekst "nie napalaj sie kretynie" był najlepszy.
Mam nadzieję, że to FS będzie dłuugie bardzo długie, bo nie przyjdzie mi namyśl myśl, że to się kiedyś skończy :D

Pozdrawiam. ;*

Vipera
10.11.2009, 23:02
Dziękuje;)
Kiedyś na pewno się skończy, ale na razie jeszcze daleko ;)
Jakos ostatnio nie mogę się zabrać za kolejny odcinek... nie mam weny :( w każdym razie postaram się coś spłodzić na niedziele.

bubel-96
11.11.2009, 11:43
A postaraj się :P

Vipera
15.11.2009, 17:27
Z góry przepraszam, że tak mało tekstu, i że bez zdjęć. Niestety nie miałam czasu ostatnio... w ogóle ledwo się wyrobiłam, żeby na dzisiaj był nowy odcinek. Obiecuję, że ok środy wkleję foty. Z kolejnym odcinkiem jednak może być ciężko w najbliższym czasie, bo za dwa tygodnie czeka mnie próbna matura.
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie sknociłam doszczętnie odcinka :)
Miłego czytania.



-Myślę, że tu będzie dobrze.- powiedział Siroth, kiedy weszli na małą, leśną polankę.
-Łaaa... nie czuje nóg!- poskarżyła się Leria, opadając zmęczona na zieloną trawę.
-Nie marudź... nie szliśmy znowu tak długo.
-Nieee??!- zapytała zaszokowana dziewczyna.- Wyruszyliśmy o świcie, a niedługo się ściemni!
-Spacerek na świeżym powietrzu jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił.- powiedział mag, posyłając jej sarkastyczny uśmieszek.- Zrobimy krótką przerwę... skorzystam z okazji i czegoś cię nauczę.
-Sadysta.- mruknęła czarnowłosa.
-Tak mi mów!
Usiadł na trawie niedaleko Lerii i opierając się plecami o drzewo, westchnął głośno. Przez chwilę nikt się nie odezwał. Dookoła był słychać jedynie śpiew ptaków i szelest zwierząt w krzakach. Spojrzał na odpoczywająca dziewczynę i zmarszczył brwi widząc zmiany, które zaszły w jej wyglądzie. Jej włosy urosły o kilkanaście centymetrów w ciągu jednej nocy, a rzęsy wydłużyły się nieco, tworząc czarne wachlarze gdy zamknęła powieki. Oczy wydawały się jakby trochę ciemniejsze, a twarz szczuplejsza.
Leria w końcu zaczynała się zmieniać. Spodziewał się, że kiedy przejdzie całkowita przemianę, może już nie być ta samą dziewczyną, z którą spędził tyle czasu.
Wciągnął głośno powietrze i odwrócił wzrok.
-Dobrze. Pokażę ci teraz jak używać ognia do samoobrony.- powiedział podciągając rękawy swojego płaszcza. Czarnowłosa tymczasem usiadła wygodnie krzyżując nogi i wbiła wzrok w maga.
-Ja niestety nie posiadam takiej mocy jak twoja, ale domyślam się, że działa na tej samej zasadzie co reszta ogniowych zaklęć. Po pierwsze jednak, nigdy nie będziesz dobrą magiczką, jeśli nie nauczysz się panować nad emocjami. Denerwując się, możesz zrobić krzywdę osobie, na której ci zależy, lub nawet zabić.- mówił Siroth, co jakiś czas zerkając w stronę Lerii.- Nad tym jednak trzeba trochę popracować, ale to nie teraz. Przejdźmy do ćwiczeń. Zamknij oczy i odnajdź źródło swojej mocy, a następnie skieruj ją do dłoni.
Leria zamknęła posłusznie oczy i skupiła się na pulsującym światełku. Przechwyciła część i przepuściła w dół ręki, wtedy na wewnętrznej stronie dłoni pojawiła się błękitna aura.
-Dobrze.- mruknął mag.- Teraz uformuj tę moc w płomień.
-Jak mam to zrobić?- zapytała nie odrywając wzroku od aury.
-Pomyśl o tym, co chcesz otrzymać.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech, marszcząc brwi. Chcę, aby moja ręka zapłonęła- pomyślała.
W tym samym momencie błękitna aura mocy zmieniła się w żółtoczerwony płomień, który ogarnął rękę aż pod sam łokieć.
Leria jęknęła z zachwytu, a jednocześnie zdziwiona wybałuszyła oczy. Była wręcz żywą pochodnią i nie czuła najmniejszego bólu. Tylko przyjemne ciepło, które ogarniało stopniowo całe ciało.
-Dobrze.- powiedział Siroth wstając. Na te słowa ogień zniknął, a ręka dziewczyny znów wyglądała normalnie.- Teraz musisz wyćwiczyć, aby to wszystko nie trwało tak długo. Przeciwnik nie da ci tyle czasu.
-To wszystko?
-Nie. Chcę cię jeszcze nauczyć tworzenia tarczy wokół ciała. Jest to bardzo przydatna metoda obrony, kiedy jest się zaskoczonym przez przeciwnika. Jeśli znajdujesz się na terenie, w którym możesz spodziewać się ataku, jednak nie wiesz z której strony nadejdzie, włączasz tarczę. Możesz się z nią swobodnie poruszać. Niestety jak każde zaklęcie, ma pewną wadę... jeśli używasz jej zbyt długo, wykańcza twój zapas mocy.
-Rozumiem... więc pokaż mi jak ją włączyć.- powiedziała Leria, wpatrując się z zainteresowaniem w maga. Siroth wstał powoli i wyprostował się niczym, struny w harfie, następnie wciągnął głośno powietrze.
-Wstań.- powiedział zerkając na dziewczynę.- Ponownie odszukaj źródło swojej mocy, a następnie zabierz trochę i rozlej ją na całe ciało. Jeśli wykonasz wszystko poprawnie, to na twojej skórze pojawi się delikatne światło. Takie jak u mnie.
Leria obserwowała jak Sirotha otacza jasnobłękitna poświata, która stopniowo oblewa mu całe ciało. Skoncentrowała się na swojej mocy, a następnie wykonała polecenia. Niestety nic nie zauważyła.
Mag zmarszczył brwi, drapiąc się po szyi. Czarnowłosa przełknęła ślinę, próbując kolejny raz. Kiedy w końcu udało jej się wypchnąć moc na zewnątrz, cała stanęła w ogniu. Przerażona patrzyła na swoje płonące kończyny, nie wiedząc co zrobić. Czuła, ze wzbiera się w niej strach, co powoduje, ze płomienie robią się większe i zmieniają kolor na jaśniejszy.
Podniosła wzrok i spojrzała na zdenerwowanego maga. Widziała jak po jego twarzy spływają maleńkie krople potu, które szybko starł rękawem płaszcza.
-Lerio, uspokój się. Nic ci się nie stanie.- powiedział po chwili, patrząc na wystraszona dziewczynę.- musisz się opanować, bo inaczej spalisz pół lasu, ze mną włącznie.
Na te słowa serce zaczęło bij jej jak szalone, a ogień momentalnie zmienił kolor na niebieski. Widziała jak trawa na której stała, zwęgliła się, a kora z drzew zaczynała odchodzić. Siroth zrobił parę kroków do tyłu, mrużąc oczy i przecierając czoło, na którym pojawiało się coraz więcej kropel potu.
Leria zdała sobie sprawę, ze temperatura ognia musiała skoczyć w górę. Chciała to powstrzymać, ale nie umiała.
-Leria...
-Cholera, próbuje!- wrzasnęła.- Chwila!
Zamknęła oczy, oddychając głęboko. Myślała o polanie niezapominajek, o pięknym krajobrazie doliny łez i o swojej radości, kiedy przywróciła Siroth’owi życie. Strach powoli zaczynał się oddalać, a jego miejsce zajmował spokój. Ogień zmienił kolor na pomarańczowożółty, a w następnej chwili znikł. Nogi dziewczyny odmówiły posłuszeństwa i ugięły się niebezpiecznie, a następnie tracąc przytomność upadła na spalona trawę.
***

Przez długi czas nie mógł jej dobudzić. Musiała stracić naprawdę dużo mocy i szybko oczu nie otworzy.
Westchnął głośno, podnosząc nieprzytomną dziewczynę z ziemi. Wziął ją na ręce i wyprostował się, rozglądając się wokoło w poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki. Po chwili ruszył przed siebie w głąb lasu.
...
Mijały godziny. Zrobiło się ciemno, a na niebie pojawiło się mnóstwo gwiazd w towarzystwie dwóch srebrnych księżyców. Zatrzymał się kilka kilometrów przed murem otaczającym główne miasto w kraju mroku. Posadził Lerię na ziemi, opierając ją plecami o drzewo i przeciągnął się, rozluźniając mięśnie.
Już niedaleko- pomyślał wpatrując się ze złością w kolumny ciemnego zamku.
Pomimo tych wszystkich lat, doskonale pamiętał jak wielką krzywdę wyrządził mu Dark. Myśląc o tym, ile wycierpiała jego rodzina, czuł ścisk w żołądku. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, zabiłby tego gnoja, kiedy tylko przekroczył próg jego domu.
Spojrzał na w dalszym ciągu nieprzytomną Lerię. Wiatr mierzwił jej czarne jak smoła włosy, mieniące się w świetle księżyca. Była taka bezbronna i tak piękna...
Odwrócił wzrok, wbijając go ponownie w zamek mroku. Gdyby tylko ona nie była tym, kim jest. Gdyby tylko zapomniał... ale nie był w stanie. Dobrze wiedział, że po przemianie będzie jeszcze gorzej, jednak musi spłacić swój dług.
Po chwili usłyszał cichy jęk. Spojrzał za siebie. Leria siedziała oparta o drzewo, dłonią przecierając oczy.
Widząc stojącego niedaleko maga, uśmiechnęła się i wstała pośpiesznie, aby do niego podejść.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytała rozglądając się wokoło.
-W kraju mroku.- odpowiedział krótko, odchodząc na bok.- Skoro się obudziłaś, to możemy iść dalej.- po tych słowach, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem, ruszył przed siebie.
...
Reszta drogi minęła w milczeniu. Szedł pogrążony w milczeniu, co jakiś czas zerkając na idącą obok niego dziewczynę. Od momentu kiedy pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał na zamek Dark’a, uczucie złości nie mogło od niego odejść. Nie mógł przestać myśleć o swojej rodzinie, o swoim głupim starszym bracie i o swoim zniszczonym dzieciństwie. Ponadto... patrząc na Lerię, czuł się źle. Wiedział, że tak naprawdę ona nic nie zrobiła, ale jednak nie potrafił przestać jej obwiniać. Wtedy, kiedy spadała ze skał... mógł pozwolić jej zginąć. Uwolnił by się w końcu od bolesnych wspomnień, przynajmniej na parę lat. Coś jednak tknęło go, aby skoczył za nią. Coś mówiło mu, że mimo wszystko ona musi żyć. A teraz, kiedy uratowała mu życie... czuł się jeszcze gorzej, bo wiedział, że póki ona żyje, będzie pamiętać.
Zatrzymali się przy ruinach małego, ceglanego domku. Prócz rozpadających się ze starości, obrośniętych chwastami ścian, nie zostało tam nic. Cały teren wokół ruin zarośnięty był przez wysoką trawę i kolorowe kwiaty, których płatki mieniły się w świetle księżyca.
Siroth ogarnął w wzrokiem krajobraz wokół pozostałości jego rodzinnego domu, a następnie wszedł do środka, przekraczając niską ścianę. Przeszedł do kąta i drapiąc się po ramieniu, spojrzał na ziemię. Przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu, aż w końcu przykucnął. Spod dywanu zielonego mchu, wydobył starą, zardzewiałą kłódkę, którą następnie wyrwał i odłożył na bok. Podniósł dużą, drewnianą klapę, odsłaniając kamienne schody do piwnicy.
-Chodź- rzucił do Lerii schodząc w dół.

bubel-96
15.11.2009, 18:10
<juto napiszę coś sensownego, a teraz tylko>

WSPANIALE, KURDE :D

Invidia Semper
15.11.2009, 18:10
Odcinek krótki, ale lepszy niż żaden;) Zupełnie nie rozumiem decyzji Sirotha o podróży do paszczy lwa- czyli Kraju Mroku. No i odsłoń może choć trochę tajemnicy dzieciństwa Sirotha jestem strasznie ciekawa! Poza tym nie mam zastrzeżeń, odcinek jak zwykle cudny, powodzenia na maturach!

edd.brr
16.11.2009, 15:27
a no odcinek git chociaż i bez zdjęć xD

bubel-96
16.11.2009, 17:07
<dobra, biorę się za siebie, w końcu>
Nie martw się, Twoja matura ważniejsza, niż tekst :]

-Sadysta.- mruknęła czarnowłosa.
-Tak mi mów!
Moje motto :P
A tej kropki nie powinno być, jak sądzę.

Cóż, obiecałam coś sensownego ale... nie wiem co :]
Że świetnie, to wiesz.
Że mi się podoba, to wiesz.
Że jestem zachwycona, to wiesz.
Że, mimo Twojej nauki będę (nie)cierpliwie czekać na na kolejny, to też wiesz.

Narcyz
16.11.2009, 18:41
Odcinek fajny, mimo to, że trochę krótki i bez zdjęć:)
Były momenty w których się uśmiałam, ale też w pewnej chwili zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem Siroth nie idzie do krainy mroku, żeby porzucić tam Lerię czy coś. Kurde straszne myśli mi po głowie chodzą.. Bo z tego co on tam sobie myślał, że za coś ją tam obwiniał i w ogóle.. No mam nadzieję, że jest on dobry, zakocha się w końcu w Lerii i wiesz będzie happy end xD

Podobało mi się, z resztą jak zawsze ;)

Pozdrawiam,
Narcyz

Vipera
16.11.2009, 20:24
Aż tak zły, to Siroth nie jest:P
No i oczywiście dziękuję za komenty;)

Libby
16.11.2009, 21:05
Hmmm... Czemu ja tego nie zauważyłam?
Krótki odcinek, ale dobrze, że jest. Czekam na zdjęcia do niego:D.
Fajny jest, choć niewiele się działo. Ciekawa jestem tej przemiany, którą ma przejść Leria;). Co do dzieciństwa Sirotha wiesz, że się domyślam :).
Czekam z niecierpliwością na nowy odcinek :).

Hnat
21.11.2009, 13:31
Jak zwykle piszę tu ostatni.
Zacznę oczywiście od błędów formalnych:
...weszli na małą, leśną polankę.
Nie wiem, czy ten przecinek był tu potrzebny.
-Łaaa... nie czuje nóg!- poskarżyła się Leria, opadając zmęczona na zieloną trawę.
czuję
...wyprostował się niczym, struny w harfie...
Niepotrzebny przecinek.
Musiała stracić naprawdę dużo mocy i szybko oczu nie otworzy.
Nie wiem czemu, ale coś mi w tym zdaniu nie gra. Może lepiej brzmiałoby: "Musiała stracić naprawdę dużo mocy, więc/toteż szybko oczu nie otworzy." albo "Musiała stracić naprawdę dużo mocy; szybko oczu nie otworzy."
miasto w kraju mroku
-W kraju mroku.
w zamek mroku.
Dotychczas tego typu nazwy chyba pisane były z wielkich liter?
doskonale pamiętał, jak wielką krzywdę wyrządził mu Dark
Ten przecinek to ode mnie (nie wiem, czy tak naprawdę potrzebny).
-Chodź- rzucił do Lerii, schodząc w dół.
J.w.

Tyle gwoli formalności.
Wybacz, ale tym razem właściwa część mojego komentarza będzie stosunkowo mało rzeczowa. Wszak nad ustępami o nauce magii nie będę się zbytnio rozwodził, ponieważ nie pobudzają mnie do poważniejszej refleksji. Moje milczenie w tej kwestii wcale jednak nie oznacza pogardy - po prostu sceny te są dobrze zmontowane, ciekawie opisane i tyle.
Jeśli chodzi o Lerię, to zaciekawił mnie następujący fragment:
[Siroth] zmarszczył brwi widząc zmiany, które zaszły w jej wyglądzie. Jej włosy urosły o kilkanaście centymetrów w ciągu jednej nocy, a rzęsy wydłużyły się nieco, tworząc czarne wachlarze gdy zamknęła powieki. Oczy wydawały się jakby trochę ciemniejsze, a twarz szczuplejsza.
Leria w końcu zaczynała się zmieniać. Spodziewał się, że kiedy przejdzie całkowita przemianę, może już nie być ta samą dziewczyną, z którą spędził tyle czasu.
Zastanawia mnie, co konkretnie Siroth ma na myśli. Śmiem sądzić, że nie chodzi mu tylko o zmiany czysto biologiczne, tym bardziej że użyte jest sformułowanie "w końcu zaczynała się zmieniać" - a ze swojej dość ubogiej wiedzy biologicznej wiem, że w wieku dziewiętnastu lat ciało kobiety jest już raczej ukształtowane. (Wiem, brzmi to trochę jak wywody tego mnicha z "Monachomachii", co to musiał czytać dzieła Tostaty, żeby dowiedzieć się o następstwie nocy i dnia, ale trudno. :-) ) Zmianę długości włosów można wytłumaczyć wielodniowym brakiem wizyty u fryzjera, ale w kwestii tych rzęs to wszelkie naukowe wyjaśnienia się chowają (bo nie sądzę, żeby podczas podróży priorytetem Lerii był staranny makijaż).
Stawiam przeto pytanie: czy nawet w takich - z pozoru błahych - szczegółach magowie się różnią od innych?
Pozwolę sobie teraz przejść do zagadnienia, na temat którego mogę się wypowiedzieć nieco poważniej i konkretniej, czyli do przemyśleń Sirotha.
Gdyby tylko mógł cofnąć czas, zabiłby tego gnoja, kiedy tylko przekroczył próg jego domu.
Nie mógł przestać myśleć o swojej rodzinie, o swoim głupim starszym bracie i o swoim zniszczonym dzieciństwie.
Nieprzypadkowo zestawiłem ze sobą te dwa fragmenty. Otóż pierwsze skojarzenie, jakie mi przychodzi na myśl, to wpuszczenie "gnoja" do domu przez naiwnego brata. Czyżby tak było w istocie? I (będę uparty) czy Dante ma z tym jakiś związek?
Ponadto... patrząc na Lerię, czuł się źle. Wiedział, że tak naprawdę ona nic nie zrobiła, ale jednak nie potrafił przestać jej obwiniać. Wtedy, kiedy spadała ze skał... mógł pozwolić jej zginąć. Uwolnił by się w końcu od bolesnych wspomnień, przynajmniej na parę lat. Coś jednak tknęło go, aby skoczył za nią. Coś mówiło mu, że mimo wszystko ona musi żyć. A teraz, kiedy uratowała mu życie... czuł się jeszcze gorzej, bo wiedział, że póki ona żyje, będzie pamiętać.
Kiedyś zadałem Ci pytanie, czy ktoś z rodu Sirotha skrzywdził rodzinę Lerii. Odpowiedziałaś chyba, że coś w tym jest. Później wyszło, że prawdopodobnie było na odwrót - to któryś z antenatów bohaterki zrobił coś złego familii maga. No dobrze, ale co dalej? Wciąż nie mam nawet mglistej wizji tego, co się tak naprawdę stało. Może więc warto poszukać innych tropów?
O ile dobrze pamiętam, rodzice Lerii byli białymi magami, ale jej magia może być dwubiegunowa. W takim razie skąd ten czarny pierwiastek? Czyżby jednak natura magiczna nie była raz na zawsze przypisana człowiekowi, lecz mogła ulegać zmianom pod wpływem wydarzeń lub silnych osobowości?
I ostatnia kwestia: czemu w końcu Siroth się wtedy przemógł i udzielił głównej bohaterce pomocy? Oczywiście można to tłumaczyć bezwzględną lojalnością wobec Eleny (lub silną żądzą zarobku), lecz intuicja podpowiada mi, że chodzi o coś więcej. Wątpię, żeby Siroth przebaczył zabójcom, ale możliwe, iż doszedł do wniosku, że śmierć Lerii nie jest rozwiązaniem; nie dotyka bowiem sedna sprawy.
Musisz się opanować, bo inaczej spalisz pół lasu, ze mną włącznie.
Celna uwaga.

Pozdrawiam, życząc nie tyle weny (bo tej to Ci nie brakuje), ale raczej powodzenia na próbnych maturach.

Vipera
21.11.2009, 17:58
Hnat, ah te przecinki... czasami piszę je przypadkiem, a kiedy czytam całość, jakoś nie bardzo zwracam na to uwagę :P
Jeśli chodzi i przeszłość Siroth'a i jego niechęć do Lerii, wszystko wyjaśnię w kolejnym odcinku, tylko muszę mieć wenę. Przydałaby się w końcu...
Dziękuję za wyczerpujący komentarz:)

Vipera
26.11.2009, 19:18
yh... nie wiem jak będzie z kolejnymi odcinkami. Nie mam czasu nawet gry odpalić... ledwo się wyrabiam z pisaniem. Chyba będę wklejać kolejne do działu z twórczością, bez zdjęć...
Mam nadzieję, że ktoś tam będzie czytać moje wypociny :P

bubel-96
27.11.2009, 17:52
Ja będę!

<znaaki>

Vipera
03.12.2009, 13:37
Dalsza część opowiadania wklejana będzie do działu z twórczością "Dziedziczka Ognia". Tak gdyby ktoś jeszcze nie zauważył ;)

KAJA401
03.12.2009, 15:28
Kurcze normalnie ta twoja historia jest genialna jest nie tylko pełna magii i wszystkiego co kocham w opowieściach fantasy ale jest też pełna wspaniałych uczuć:) bardzo lubię twoją opowieść i choć nie znam się na pisaniu nie dostrzegam błędów w formuowaniu tekstu itp to bardzo podoba mi się twa opowieść:) Byłabym hepi gdybyś kiedyś ją wydała w formie książki:)Ten ostatni odc jest superowy^^

Vipera
07.01.2010, 17:14
Dodaję kolejny odcinek (właściwie tylko zdjęcia, bo tekst juz jakiś czas temu był dostępny w twórczości)


Zbliżał się wieczór. Przeszli porośniętym wysoka trawą wzgórzem, udając się w stronę Kraju Światła. Srebrzysty księżyc oświecał im drogę, a koniki polne umilały im drogę wesołym graniem w krzakach.
Od momentu wejścia do podziemi domu Siroth’a, mag odezwał się zaledwie kilka razy.
Przeszli korytarzem, aż dotarli do dużych, kamiennych drzwi, zamkniętych magicznie. Kiedy weszli do środka, ich oczom ukazało się małe, zakurzone pomieszczenie, prawie całe zawalone starymi papierami i księgami. Siroth zabrał stamtąd kilka rzeczy, a następnie oświadczył, że następnego dnia z samego rana wyruszają co miasta.
Leria przeczesała palcami kruczoczarne włosy i spojrzała na idącego przodem maga. Od paru dni zaczęła się zastanawiać, dlaczego Siroth jej nie lubi... można było to wyczuć od pierwszego dnia, kiedy się spotkali. Nie miała pojęcia czy to kiedykolwiek się zmieni...
Szli już dobrych parę godzin. Na horyzoncie było widać już zarys siedziby Eleny i mury dookoła miasta.
Około północy powinni dotrzeć pod bramę. Dziewczyna westchnęła głośno i ponownie spojrzała na Siroth’a, który nawet nie spojrzał czy idzie za nim. Poprawił niesiony na ramieniu worek i wsadził ręce do kieszeni płaszcza. Po krótkim namyśle Leria postanowiła zapytać demona wprost, dlaczego relacje między nimi są takie, a nie inne.
-Siroth...- zaczęła nieśmiało.
-Hmm?- mruknął w odpowiedzi, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
-Dlaczego ze mną nie porozmawiasz?
-Nie mam potrzeby rozmawiania z tobą.
Nastała cisza. Czarnowłosa opuściła głowę i zacisnęła pięści. Ogarnął ją smutek, chociaż spodziewała się takiej właśnie odpowiedzi. Mag zerknął na nią ukradkiem, zaciskającą zęby.
-Dlaczego taki jesteś...- odezwała się po chwili.
http://img204.imageshack.us/img204/7771/snapshotb8522c6618523ce.jpg
-Jaki?
-Taki... wredny, bezduszny...- powiedziała, czując jak łza spływa jej po policzku.- czy ty naprawdę jesteś pozbawiony uczuć?
-Najwidoczniej.
-Siroth dlaczego?!- krzyknęła podchodząc bliżej.- Co ja ci zrobiłam, że tak mnie nienawidzisz??!! Dlaczego tak mnie traktujesz? Jestem dla ciebie aż tak wielkim ciężarem?
Nie odpowiedział.
-Odpowiedz!- krzyknęła stając przed nim, aby widzieć jego twarz.- Po co zgodziłeś się, aby mnie uczyć?! Mogłeś odmówić, przynajmniej nie musiałbyś na mnie patrzeć!- teraz łzy spływały jej po policzkach, niczym dwa małe wodospady.- Mam dość! Mam dość bycia traktowaną w ten sposób!!
Wrócę sama... już więcej nie będziesz musiał znosić mojego towarzystwa! Nigdy!- po tych słowach rzuciła się biegiem w stronę miasta.
...
Przecierając zapłakane oczy, przeszła uliczkami miasta w stronę domu. Weszła po kamiennych schodach i po cichu nacisnęła na klamkę. Starając się zrobić jak najmniej hałasu, udała się schodami na pierwsze piętro, gdzie znajdywał się jej pokój.
-Leria!- usłyszała za swoimi plecami, kiedy zamierzała przekroczyć próg.- Kochanie, wróciłaś!
Odwróciła się gwałtownie, wbijając wzrok w uśmiechniętą Elenę idącą w jej stronę.
-Dlaczego się tak skradasz, zamiast przyjść się przywitać?- zapytała rudowłosa.- Płaczesz, co się stało?
-Nic takiego.- mruknęła dziewczyna, odwracając głowę. Odgarnęła za ucho rozczochrane włosy i jeszcze raz przetarła oczy. Nie miała ochoty rozmawiania z ciotką o tej godzinie. Marzyła o prysznicu i położeniu się spać. Chciała się zrelaksować i zapomnieć...
-Czy Siroth coś ci zrobił?- zapytała Elena, wpatrując się gniewnie w okno.
-Nie.
-Więc co się stało?
Nie odpowiedziała.
-Chodź ze mną, nie dam ci spokoju, póki mi nie powiesz co cię dręczy.- powiedziała, chwytając siostrzenicę za rękę. Przeszły przez długi korytarz, a następnie weszły do pokoju Eleny. Wskazała Lerii jeden z foteli, a sama usiadła na kanapie. Przez chwilę wpatrywała się w zasmuconą siostrzenicę, aż w końcu westchnęła głośno. Leria skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała za okno, na usłane gwiazdami niebo. Czuła, że Elena zaraz zasypie ją pytaniami, na które nie miała ochoty odpowiadać. Z drugiej strony, gdyby opowiedziała ciotce o wszystkim, może dowiedziałaby się czegoś na temat niechęci maga.
Ale... czy to coś zmieni?
Wypuściła głośno powietrze i spojrzała na wpatrującą się w nią Elenę. Skoro ciotka i tak jej nie odpuści, postanowiła zapytać wprost. Nawet jeśli nic to nie zmieni, przynajmniej będzie wiedzieć.
-Dlaczego Siroth mnie nienawidzi?
http://img141.imageshack.us/img141/3927/snapshotb8522c66f8523e4.jpg
-Ja myślę, że on wcale nie czuje do ciebie nienawiści Lerio...- odpowiedziała rudowłosa.- on po prostu...
-Jak to nie?- przerwała dziewczyna-Traktuje mnie jak nadbagaż... jakby cierpiał kiedy na mnie patrzy!
-Kochanie, bo...- wzięła głęboki oddech i poprawiła w zamyśleniu swoją długą suknię.- Domyślam się, że Siroth nic ci nie powiedział o swojej rodzinie?
Leria pokiwała przecząco głową. Elena spojrzała za okno, a następnie wstała i przeszła się po pokoju myśląc. Nie była pewna czy dobrze zrobi zdradzając przeszłość Siroth’a, jednak była zdania, ze Leria powinna ją poznać. Niektóre fakty dotyczą też jej i na pewno pomogą jej opowiedzieć na wiele dręczących ją pytań.
-Siroth urodził się w Kraju Mroku. Jego ojciec był alchemikiem na zamku Dark’a, a matka opiekowała się domem. Po wojnie z Krajem Ognia, do zamku zostały przywiezione liczne księgi i zwoje dotyczące magii, a także klejnoty, z których Mrok ograbił władcę Ognia.- mówiła Elena- Pewnego dnia Thot- brat Siroth’a ukradł jedną z księg. Myślał, że dzięki wiedzy jaka była tam zawarta, będzie mógł pokonać Dark’a i wyzwolić Kraj od złego władcy. Niestety były to tylko marzenia nieodpowiedzialnego, młodego chłopaka, które przyniosły zgubę całej rodzinie. Kiedy Dark dowiedział się o tej kradzieży, pojmał Thot’a, a jego ojcu oświadczył, że jeśli chłopak nie wykona powierzonego mu zadania, ucierpi na tym cała rodzina.- przerwała na moment aby zaczerpnąć powietrza- Po kilku dniach chłopak został wysłany do Kraju Światła, aby cię uprowadzić kiedy będziesz na polanie niezapominajek razem z Luthiene. To co tam się wydarzyło jest ci znane. Thot zginął na miejscu, więc zadanie nie zostało wykonane. Kiedy wiadomości o nieudanym porwaniu doszły do Dark’a, wysłał on swoich ludzi do domu Telperiena. Kiedy dotarli na miejsce, nikogo nie zastali. Ojciec Siroth’a domyślał się, że jego starszy syn nie wykona zadania, więc uciekł z dzieckiem i żoną aż na teren Światła.
Na jakiś czas odzyskali spokój, jednak pewnego dnia, kiedy Siroth wraz z ojcem wyszli z domu, Dark odwiedził ich nowy dom. Wyczuwając niebezpieczeństwo Telperien zaprowadził syna pod bramę miasta, a sam wrócił do żony.- odwróciła się i spojrzała na pogrążoną w przemyśleniach dziewczynę.- Siroth naprawdę wiele wycierpiał. Wie, że to wszystko tak naprawdę nie jest twoją winą, jednak twój widok przywraca mu złe wspomnienia.
***

Usnęła dopiero nad ranem. Tłoczące się w jej głowie myśli, nie pozwalały jej przenieść się do krainy snów przez kilka godzin. Opowieść Eleny pomogła jej odpowiedzieć na kilka pytań, które dręczyły ją od dawna. Wreszcie poznała prawdziwą przyczynę niechęci Siroth’a. Kiedy przemyślała ich ostatnią rozmowę, a raczej kłótnię... doszła do wniosku, że powinna porozmawiać z nim jeszcze raz. To co wydarzyło się te kilkanaście lat wcześniej z rodziną maga, nie było jej winą. Przecież nie miała wpływu na decyzję Thot’a, a na łące po prostu broniła siebie i swoją matkę. Była tylko pięcioletnim dzieckiem.
Wyszła na balkon i oparła się rękami o balustradę. Letni wiatr rozwiewał jej długie, kruczoczarne włosy i delikatnie głaskał policzki. Odgarnęła opadające na oczy kosmyki i spojrzała na tętniące życiem miasto. Ludzie spacerowali ulicami, a dzieci biegały między kolorowymi straganami, śmiejąc się radośnie. Z oddali słychać było zachwycający śpiew ptaków, a w powietrzu unosił się piękny zapach kwiatów, które rosły na trawniku pod balkonem.
Powinnam pójść do Siroth’a- pomyślała wpatrując się w dwóch mężczyzn rozmawiających przed barem.
http://img204.imageshack.us/img204/4946/snapshotb8522c66d8523e8.jpg
Wróciła do pokoju i podeszła do szafy, a następnie wyciągnęła z niej niebieską sukienkę. Ubrała ją na siebie i ponownie wyszła na balkon. Przeskoczyła zwinnie balustradę i wylądowała z gracją na idealnie przystrzyżonym trawniku. Przeszła wyłożoną płaskimi kamykami alejką i udała się w stronę rynku.
Nagle parę metrów przed sobą, między tłumem ludzi zauważyła Siroth’a. Stał przed jednym ze stoisk i czemuś się intensywnie przyglądał. Po chwili jednak odwrócił się i wkładając ręce do kieszeni spodni, poszedł dalej. Leria przyśpieszyła kroku, przeciskając się między ludźmi, aby go dogonić. Niestety jak na złość robiło się coraz ciaśniej, więc miała duże problemy z dogonieniem maga.
-Przepraszam!- warknęła do otyłej kobiety, kupującej mięso przy jednym ze straganów. Kiedy ta w końcu raczyła się przesunąć ze zniesmaczoną miną, dziewczyna rzuciła się biegiem, rozglądając się wokoło. Przystanęła na rynku przy niewielkiej fontannie. Siroth zniknął jej z oczu już jakiś czas temu, jednak nie poddawała się i szukała dalej.
Wchodząc w jedną z bocznych uliczek, zauważyła go skręcającego między dwa małe, kamienne domki.
-Siroth!- krzyknęła przyśpieszając kroku.- Siroth!
Demon jednak nie odwrócił się. Była pewna, że słyszał jej wołanie i po prostu ją zignorował.
Po chwili drzwi w jednym z domków uchyliły się i przeszła przez nie jasnowłosa czarownica w długiej, niebieskiej sukni. Podeszła do maga i chwyciła go za rękę, mówiąc mu coś na ucho z uśmiechem.
Leria zatrzymała się gwałtownie i zdziwiona patrzyła jak Siroth wchodzi z Sashą do środka.
...
-Leria!- usłyszała za sobą męski głos, kiedy zawiedziona wracała do domu. Odwróciła się pośpiesznie i spojrzała w stronę dochodzącego dźwięku. Przy otwartych drzwiach do sklepu z eliksirami stał uśmiechnięty Vlad. Jego czarne włosy mieniły się w promieniach słonecznych odcieniami granatu, a luźna niebieska koszula powiewała lekko na wietrze. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i ruszyła w stronę mężczyzny.
-Witaj Vlad
-Witaj, miło cię widzieć.- odpowiedział, zapraszając dziewczynę gestem do sklepu.- napijesz się herbaty?
-Nie dziękuję, weszłam tylko na chwilę. Nie spałam dobrze tej nocy i jestem trochę zmęczona.
-No tak, rozumiem. W końcu niedawno wróciłaś, prawda?
-Tak, około północy.
-Nauczyłaś się czegoś w czasie swojej podróży?- zapytał Vlad opierając się plecami o ladę.
-Owszem, ale długo by opowiadać.- mruknęła rozglądając się po sklepie.- A jak idzie interes?
http://img204.imageshack.us/img204/5549/snapshotb8522c66d852407.jpg
-Mogłoby być lepiej, chociaż nie spodziewałem się codziennych kolejek.- odpowiedział przeczesując palcami gęste włosy.- Masz jeszcze w planie jakąś wycieczkę w najbliższym czasie?
-Nie. Przynajmniej Elena o niczym nie wspominała.
-Rozumiem.- powiedział po chwili wpatrując się uważnie w dziewczynę.- Świetnie.
-Słucham?- zapytała zdziwiona radością mężczyzny.
-Oczywiście cieszę się, że zostajesz w mieście. Będziemy się częściej widywać... mam nadzieję.- dodał pośpiesznie, odwracając wzrok.
-Ah... pewnie tak. Miło było cię zobaczyć, będę już szła.- po tych słowach opuściła sklep.
-Do zobaczenia Lerio- syknął Vlad kiedy zamknęły się drzwi. Na jego ustach wykwitł iście diabelski uśmiech.
***
Nadszedł wieczór. Leria po powrocie ze sklepu Vlad’a przesiadywała w bibliotece, przeszukując księgi magiczne. Miała nadzieję, że znajdzie coś ciekawego, jednak nie mogła się skupić na czytanej treści.
Przez cały czas myślała o opowieści Eleny i o nienawiści Siroth’a. To jak zignorował ją tego dnia utwierdziło ją, że nie ma się co łudzić, że kiedykolwiek ich stosunki się zmienią. To wszystko nie miało sensu, kiedy on nie chciał z nią rozmawiać.
Po kolacji, którą jak zwykle jadła w towarzystwie ciotki, udała się do pokoju. Weszła do pomieszczenia i zrzuciła z siebie sukienkę i buty, a następnie porywając z fotela ręcznik, udała się do łazienki.
Ciepły prysznic pozwolił jej się zrelaksować i chociaż na jakiś czas odpędzić natrętne myśli.
Ubrała swoją cienką, białą koszulę nocną i usiadła na łóżku, z zamiarem poczytania przed snem.
Zbliżała się północ, kiedy długie ziewnięcie zmusiło ją do odłożenia lektury na następny dzień. Położyła księgę na szafce obok łóżka i gasząc świecę, ułożyła się do snu.
Przez jakiś czas leżała nie mogąc usnąć. Przekładała się z boku na bok, jednak w żadnej pozycji nie było jej wygodnie. W końcu usiadła zirytowana i przeczesała palcami długie włosy.
Nagle usłyszała głośny świst wiatru. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała za okno, na kołyszące się korony drzew. To tylko wiatr- uspokoiła się w myślach. Napiła się wody ze szklanki stojącej na szafce i ponownie postanowiła się położyć. W tym samym momencie coś stuknęło w szybę, a zaraz potem ujrzała, że klamka zaczyna się powoli obracać. Po chwili okno otworzyło się całkowicie, a do środka wpadło zimne powietrze, agresywnie ruszając firankami.
http://img138.imageshack.us/img138/1460/snapshotb8522c6678523d8.jpg
Wystraszona Leria ruchem ręki zapaliła kilka wiszących świec i powoli odkryła kołdrę. Wstała z łóżka i ostrożnie ruszyła w stronę okna. Słysząc szuranie po ścianie, zatrzymała się, a serce zaczęło jej bić w przyśpieszonym tempie.
Nagle ktoś z cichym stukotem pojawił się na parapecie jej okna. Postać rozglądnęła się po pomieszczeniu i zeskoczyła z gracją na podłogę. Kiedy tylko zrobiła kilka kroków do przodu, okno natychmiast zamknęło się, a firanki wróciły na swoje miejsce.
-Siroth...co ty tu...- zaczęła zdziwiona dziewczyna. Jego czerwone, kocie oczy błyszczały w świetle świec, a włosy mieniły się, jakby były posypane brokatem.
W mgnieniu oka znalazł się przy dziewczynie i chwytając ją ręką za plecy, przysunął do siebie, a następnie pocałował.
http://img503.imageshack.us/img503/1585/snapshotb8522c6618523f2.jpg
Po niedługiej chwili odsunął się, a kolor jego oczu na powrót stał się bursztynowy. Spojrzał na zszokowaną Lerię i odgarnął włosy z czoła.
-Nie nienawidzę cię.- powiedział spokojnie, wpatrując się w nią jak w obrazek.- Nigdy nie czułem do ciebie nienawiści. Chodzi o to...
-Wiem Siroth. Elena mi powiedziała.- przerwała mu odwracając wzrok.
-No tak...powinienem się domyślić.- mruknął po chwili.- Skoro już wszystko wiesz, to pójdę sobie. Wybacz za przerwanie ci snu.
Odwrócił się i ruszył w stronę okna. Wyciągnął rękę w stronę klamki, kiedy Leria złapała go za ramię.
-Nie...- wyszeptała.- Nie odchodź jeszcze...
Zawahał się. Podeszła bliżej i przytuliła się do niego, ściskając mocno w pasie, aby nie mógł jej odtrącić.
-Co mam zrobić, żebyś czuł się normalnie w moim towarzystwie?- spytała cicho.- Nie chcę aby mój widok przypominał ci zrujnowane dzieciństwo. Nie musi tak być...
Nie odpowiedział. Leria odchyliła głowę i spojrzała mu w oczy, a następnie wplotła swoje szczupłe palce w jego gęste włosy i pocałowała go. Najpierw delikatnie, a kiedy nie zauważyła żadnego sprzeciwu z jego strony, zaczęła coraz namiętniej.
Poczuła jego ciepłe ręce na swoich plecach, a następnie jego usta na szyi. Zdjęła mu szybkim ruchem koszulkę i przejechała dłońmi po umięśnionym brzuchu. Wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko. Posadził dziewczynę delikatnie na kołdrze i rozwiązał sznurek od jej koszuli, aby zdjąć z niej ubranie.
Pociągnęła go lóżko i usiadła mu na udach, ponownie całując.

bubel-96
07.01.2010, 17:34
Oł maj Gad! Wracasz do zdjęć!!
Co sądzę o odcinku wiesz, tylko tak jakoś napisałam :)

Invidia Semper
07.01.2010, 17:39
Jako główny terrorysta w sprawie zdjęć też muszę napisać komentarz, może nie do odcinka, bo go znam, ale to samego faktu, że zrobiłaś zdjęcia!
Jedno, duże ale- na nich nie widać Sirotha!!

Vipera
07.01.2010, 20:01
Oh wybacz invidio... w kolejnym odc będzie go widać :)

Libby
07.01.2010, 21:15
Tekst znam a zdjęcia są piękne :). Cieszę się, że się jednak przełamałaś i je zrobiłaś :).
Za mało Sirotha :P! Zdjęcie z otwartym oknem jest świetne :D. Miałam nadzieję na trochę inne ostatnie zdjęcie :P. Zwłaszcza, że Sirotha jakoś tak mało widać :P.
Aż sobie chyba jeszcze raz przeczytam ten odcinek. To przez te zdjęcia ;). Czekam na kolejny :D!

Bezimienna
24.01.2010, 20:12
Siroth dla mnie chyba pozostanie świnią!

udało mi się to przeczytać w ciągu kilku dni i mówię że to jest BOSKIE! ( siroth zresztą też :D)

jeszcze tylko proszę o odcinek!

Vipera
14.02.2010, 16:09
Nadeszła noc. Srebrne księżyce wisiały wysoko na niebie, oświetlając opustoszałe ulice miasta. Gdzieś między drzewami przemknął szybko mały, ciemny kształt, kierując się w stronę wysokich murów.
Przeleciał przez magiczną barierę unoszącą się nad bramą i skręcił gwałtownie, aby zatrzymać się na dużych, kamiennych schodach.
Nietoperz usiadł na jednym ze stopni i skulił czarne skrzydła, wpatrując się uważnie w rzeźbiona klamkę, wielkich drewnianych drzwi. Po chwili rozległ się cichy dźwięk przemiany i już zamiast zwierzęcia, na schodach stał mężczyzna odziany w ciemny płaszcz. Otrzepał się z kurzu i z sarkastycznym uśmieszkiem na twarzy, przekroczył próg.
-Dobry wieczór- powiedziała młoda kobieta w długiej sukni, która pojawiła się przy drzwiach.
-Jest w bibliotece?- zapytał mężczyzna zdejmując z głowy kaptur.
-Tak. Czy mam cię zaprowadzić panie?
-Dziękuję, trafię sam.- powiedział odgarniając włosy z czoła.
http://img689.imageshack.us/img689/6679/snapshotb8522c66b853c73.jpg
Przeszedł wzdłuż korytarza i zszedł schodami do pomieszczenia znajdującego się w lochach zamku. Podszedł do ciemnych drzwi i zapukał kilkakrotnie, a kiedy usłyszał odpowiedz, wszedł do środka.
Znajdywał się w dużej, przestronnej bibliotece. Przy ścianach poustawiane były piękne, rzeźbione regały z mnóstwem książek. Po środku stał ciemny, drewniany stół z kilkoma krzesłami, na którym leżało kilka grubych ksiąg w skórzanych okładkach.
Mężczyzna przeszedł przez pomieszczenie i przystanął obok jednej z szafek, aby przyjrzeć się książkom. Po chwili usłyszał cichy szelest, a zaraz potem ujrzał wychodzącego z cienia biblioteki demona.
Jego pomarańczowe oczy lśniły w świetle świec niczym dwa kamienie szlachetne, odznaczające się na ciemnej skórze. Gęste, czarne włosy spięte miał na karku w grubego kucyka, a niesforne kosmyki opadały mu na czoło. Uśmiechnął się złośliwie i drapiąc się po ramieniu, podszedł do stołu. Usiadł na jednym z krzeseł, wyciągnął wygodnie nogi i spojrzał na gościa wyczekująco.
-Mam nadzieję, że masz dobre wieści.- powiedział dudniąc szczupłymi palcami o drewniany blat.
-Owszem panie.- odpowiedział mężczyzna.- Leria wróciła do miasta.
-Na długo?
-Raczej tak... nie ma w planach żadnej wycieczki.
-Świetnie.- mruknął z zadowoleniem demon.- Spisałeś się.
-Dziękuję panie.- odpowiedział kłaniając się z szacunkiem.
-A powiedz Vlad...czy nabyła jakieś nowe umiejętności magiczne?
-Wybacz panie, ale nie wiele mi wiadomo na ten temat.- odpowiedział demon poprawiając płaszcz.- widziałem jednak, że jej moc wzrosła po powrocie do miasta.
-Ile wzrosła?- zapytał zaciekawiony Dark.
-Sporo... chociaż nie jestem w stanie dokładnie ocenić.
-Sporo... fantastycznie!- wykrzyknął z zadowoleniem demon.- ah... nie mogę się doczekać chwili, kiedy na własne oczy ujrzę moc mojej córci. Zanim wyjdziesz z miasta, przyślij do mnie Sore i dwóch szpiegów. Możesz odejść.
Vlad ukłonił się z szacunkiem, następnie bez słowa ruszył w kierunku drzwi.
*

Demon położył rękę na wielkich, drewnianych wrotach i wypowiedział w myślach zaklęcie. Wszedł na teren miasta i udał się kamienną uliczką w stronę zamku. Nadchodziła jesień. Jeszcze niedawno jasnozielone liście, zmieniały powoli kolory, a powietrze robiło się coraz chłodniejsze.
Przystanął przy stoisku z ziołami leczniczymi, kiedy zza pleców usłyszał krzyk i stukot butów. Odwrócił się pośpiesznie i wbił wzrok w biegną w jego stronę elfkę.
-Co się stało?- zapytał odgarniając niesforne kosmyki z czoła.
-Mrok wysłał szpiegów.- powiedziała zduszana dziewczyna wskazując ręką w stronę bramy.- O mało nie zostałam zraniona w lesie przez jednego z nich.
-Szpiedzy? Ale po co oni...- zamyślił się, marszcząc brwi. Nagle wybałuszył oczy i spojrzał na stojącą obok elfkę.- Gdzie dokładnie go widziałaś?
-Niedaleko wodospadu... na północ...może lepiej cię zaprowadzę.- powiedziała Elfka.- Chodźmy!
Wybiegli z miasta i udali się polną drogą w stronę lasu. Dziewczyna skręciła między dwa potężne dęby i pośpiesznie zagłębiła się w wysokich krzakach. Szli przez kilka minut, aż do ich uszu dobiegł dźwięk uderzającej o skały, zimnej wody.
http://img191.imageshack.us/img191/8774/snapshotb8522c665853cb2.jpg
Siroth wpadł na polanę i rozejrzał się za jakimiś poszlakami, jakie wskazywałyby na kierunek, w którym udał się szpieg. Oglądając brzeg rzeki, zauważył czerwoną plamę na jednym z kamieni, a następną kilka metrów dalej. Wyciągnął rękę i dotknął już prawie zaschniętej cieczy, a następnie powąchał i przetarł palce, marszcząc brwi.
-Krew- mruknął do siebie z niesmakiem.- Zraniłaś go Mea?
-Nie jestem pewna.- zastanowiła się chwilę- Zaskoczył mnie... zamachnęłam się na niego kawałkiem ostrego kamienia, ale nie widziałam żeby został zraniony. Szybko uciekł.
-Rozumiem, a więc bardzo możliwe, że ta krew należy właśnie do niego.- wstał i przeszedł się wzdłuż brzegu, przyglądając się uważnie kamieniom.- Wróć do miasta i powiadom o wszystkim Elenę. Niech zacznie działać, a ja poszukam tego szpiega. Nie powinien być daleko.
-Dobrze.- zgodziła się elfka, a następnie rzuciła się biegiem w drogę powrotną.

*

Rudowłosa kobieta wyglądała na zewnątrz przez otwarte okno, kiedy usłyszała energiczne pukanie do drzwi.
http://img682.imageshack.us/img682/1716/snapshotb8522c669853ce6.jpg
Odwróciła się i poprawiając sukienkę, otworzyła drzwi ruchem dłoni. Kiedy ujrzała w progu młodą elfkę, na jej twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie.
-Witaj. Czy coś się stało?- zapytała po chwili.
-Witaj Pani.- odpowiedziała dziewczyna kłaniając się z szacunkiem-Przyszłam przekazać wieści.
-Wejdz proszę do środka.
Mea zamknęła za sobą drzwi i podeszła bliżej Elen zastanawiając się, od czego powinna zacząć opowieść.
-Usiądź i opowiedz co się stało.- powiedziała rudowłosa siadając na kanapie.
Elfka wzięła głęboki oddech i opowiedziała kobiecie o przechadzce po lesie i o spotkaniu wysłannika z Mroku, a także o poszukiwaniach Siroth'a. Kiedy skończyła, spojrzała na zamyśloną Elenę, która wpatrywała się w leżący na stole notes ze zmrużonymi oczami. Przez chwilę siedziały w ciszy, kiedy nagle kobieta wstała i ponownie podeszła do okna.
-Zaczyna się.- powiedziała cicho, jakby nie chciała aby ktoś ją usłyszał.-Dziękuję ci Meo za przekazanie wiadomości.
-Czy Mrok planuje atak na nas?- zapytała dziewczyna.
-Skoro wysłał szpiegów, oznacza, że niebawem możemy spodziewać się ataku. Na razie jednak wstrzymam się od jakichkolwiek działań związanych z obroną miasta.- powiedziała Elena nie odrywając wzroku od okna.- Jeśli to wszystko, możesz odejść.
-Tak.- odpowiedziała elfka podnosząc się z fotela. Po chwili rozległ się stukot butów i dźwięk zamykanych drzwi.
Elena przeszła po pokoju, marszcząc nerwowo brwi. Jeśli Dark wie, że Leria wróciła do miasta, będzie chciał ją uprowadzić, na co nie mogła pozwolić. Obiecała Luthien, ze będzie się opiekować małą i nie dopuści do spotkania jej z Dark'iem, a co dopiero...
Podeszła do biurka i usiadła na krześle, a następnie zamknęła oczy. Nie miała pojęcia co zrobić... zaczekać aż będzie miała więcej wiadomości, czy może już zacząć działania obronne. Mogłaby zlecić chociaż umocnienie muru otaczającego miasto i wysłać kilku magów aby złapali wysłanych przez Mrok szpiegów. Tyle myśli tłoczyło jej się w głowie... wszystkie naraz, co zaczynało ją denerwować. Na żadnej z nich nie mogła się skupić i w spokoju przemyśleć.
Minęło trochę czasu od wyjścia Mei, kiedy Elena w końcu podjęła decyzję. Wyciągnęła z szuflady kartkę i napisała na niej kilka krótkich zdań, a następnie złożyła ją starannie i wsadziła do koperty. Wstała z krzesła i ruszyła w stronę drzwi, aby zawołać posłańca, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Zdziwiona zatrzymała się pośrodku pomieszczenia i ruchem dłoni otworzyła drzwi. W drzwiach stał młody chłopak dysząc głośno ze zmęczenia, w więc musiał przebiec kawałek drogi.
-Pani...- powiedział- Pan Telperien prosił o przekazanie iż pojmał szpiega i zamierza go przesłuchać.
-Powiedział gdzie?
-Nie Pani.
-Cóż...dziękuję.- odpowiedziała podchodząc bliżej.- Dostarcz proszę ten list. Na odwrocie są dane.
-Dobrze.- po tych słowach ukłonił się i ruszył biegiem w stronę schodów.

*

Siroth chwycił mocno więźnia za sznur, którym obwiązał mu ręce i przeszedł przez rynek miasta. Wystraszeni, a zarazem zdziwieni mieszkańcy rozchodzili się na boki, aby przepuścić demona środkiem. Słyszał za sobą szepty i śmiechy, jednak ignorował je idąc przed siebie. Przechodząc przez jedną z bocznych uliczek miasta, zauważył trzech starszych magów i czarownicę idących w przeciwnym kierunku. Kobieta widząc go uśmiechnęła się promienie i przyśpieszyła kroku, aby do niego podejść.
-Jak zwykle nasz bohater pozbywa się zagrożenia... jakież to pociągające.- powiedziała wpatrując się w pobitego szpiega, który na wpół przytomnie powłóczał nogami.-Masz zamiar go przesłuchać sam, czy...
-Sam- mruknął Siroth- A wy dokąd?
-Ah... idziemy wzmocnić mury miasta na wypadek ataku.- odpowiedziała Sasha- Może później...
-Nie mam czasu ani ochoty.- przerwał jej mag- Wybacz, ale śpieszę się.
Minął poirytowaną czarownicę i przyśpieszając kroku, zniknął na skrzyżowaniu.
Wszedł do podziemi zamku i ciągnąc za sobą więźnia, udał się do jednej z cel. Wrzucił mężczyznę za kraty, a następnie zamknął dobrze drzwi i zabezpieczył je magicznie, aby nikt mu nie przeszkadzał.
Później zatrzasnął kraty, podniósł szpiega za koszulę z ziemi i przykuł go kajdankami do ściany.
-Obudź się psie.- warknął przykładając mu trzy palce do czoła, na co demon od razu otworzył szeroko oczy.- Co planuje Dark?
Nie uzyskał odpowiedzi.
-Zadałem pytanie!- syknął wściekle wbijając swoje kocie oczy w więźnia.
http://img191.imageshack.us/img191/5111/snapshotb8522c665853cc3.jpg
-Nic ci nie powiem.- wymamrotał tamten odwracając wzrok.
-Wyśpiewasz mi wszystko pięknie, tylko jeszcze o tym nie wiesz.- powiedział Siroth uśmiechając się sarkastycznie. Podszedł do krat i skrzyżował ręce na piersi.- Pytam grzecznie jeszcze raz... co planuje Dark?
Ponownie nie doczekał się odpowiedzi. Westchnął głośno i odwrócił się, aby spojrzeć na twarz szpiega.
-Chciałem być dla ciebie miły...- powiedział mag teatralnym głosem- no, ale skoro nie chcesz po dobroci, to inaczej porozmawiamy. Może jak pooglądasz sobie swoje wnętrzności to staniesz się bardziej rozmowny.- Podszedł bliżej i rozdarł mężczyźnie górną część ubrania.- To tak, żebyś lepiej widział co będę z tobą robić.
Demon wybałuszył oczy spoglądając na maga z niedowierzaniem. Po chwili jednak zmrużył oczy i powiedział.
-Jesteś tylko nic nie wartym wyrzutkiem...
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie na mój temat.- powiedział obojętnie Siroth, przeczesując palcami czerwone włosy.-I nie mam zamiaru rozmawiać z tobą, więc przejdźmy do sedna. Daje ci ostatnia szanse... odpowiadasz po dobroci?
-Nie
-Świetnie.- mruknął- A więc cierp.
http://img32.imageshack.us/img32/2724/snapshotb8522c661853cdf.jpg
Usiadł na murku naprzeciw szpiega i opierając się o kamienną ścianę, wyciągnął rękę przed siebie.
Zacisnął pięść, a kiedy usłyszał cichy jęk, ponowił swoje wcześniejsze pytanie. Cisza. Ponownie zacisnął pięść i tym razem usłyszał głośny okrzyk bólu, a zaraz potem demon splunął krwią na kamienną posadzkę.
-Czy Dark ma zamiar zaatakować miasto?- zapytał Siroth. Brak odpowiedzi.
Westchnął głośno drapiąc się po ramieniu. Następnie skupił się i spojrzał na mężczyznę , marszcząc brwi. Usłyszał cichy trzask łamanych kości, a zaraz ponowny krzyk, który rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. Więzień ponownie splunął krwią i opuścił głowę dysząc głośno. Siroth zadał kolejne pytanie.
-N-nic...ci ..n-nie powiem- wymamrotał.
-Nudzisz mnie już.- warknął Siroth. Wstał i przeszedł przez celę, następnie położył dłoń na skroni mężczyzny. Czując opór przez odczytaniem myśli demona, spróbował zdekoncentrować go poprzez zadanie mu bólu. Położył drugą dłoń na jego brzuchu, a gdy usłyszał krzyk, ponownie spróbował dostać się do jego umysłu. Opór zelżał, jednak nadal przeszkadzał w odczytaniu myśli. Siroth przebił się przez barierę i skupił się na wyszukaniu interesujących go informacji.
-Sprawdź obronę muru i najlepsze miejsce do przebicia się.- w myślach ukazała mu się sylwetka Dark'a.
-Chcesz ich zaatakować Panie?- zapytał szpieg.
-Jeśli oddadzą mi Lerię bez problemów, to przemyślę to. Domyślam się jednak, że Elena będzie jej bronić. Dlatego musimy być dobrze przygotowani do ataku.
-Rozumiem, wyruszę jeszcze dziś.
-Świetnie... mam nadzieję, że przyniesiesz mi zadowalające informacje.
Siroth zdjął dłoń ze skroni demona i odsunął się na bok.
-No tak... Leria.- mruknął- Mrok ma mocną armię...
Spojrzał na przykutego więźnia wpatrującego się w swój rozcięty brzuch i uśmiechnął się. Patrzył przez chwilę na bladą twarz demona i krew ściekającą po jego ciele, aż w końcu podszedł bliżej.
-Wycierpiałeś się biedaku.- powiedział obracając jego twarz, aby na niego spojrzał.- Na własne życzenie. Coż... nie jesteś mi już potrzebny.
Dotknął rany więźnia na wysokości serca, a kiedy zdjął rękę, ciało mężczyzny zawisło bezwładnie na łańcuchach. Otworzył kratę i wyszedł z pomieszczenia wycierając dłonie w chusteczkę, którą miał przy sobie. Wszedł po schodach i skierował się w stronę pokoju Eleny.
-Trzeba sprzątnąć w lochach.- zwrócił się do przechodzącego korytarzem służącego.

Mizia
14.02.2010, 17:22
Ohoho:) Nareszcie odcinek:D Miła niespodzianka Vipero:) Jak tylko znajdę chwilkę to dam komentarz:)

Vipera
14.02.2010, 17:37
Teraz postaram się raz dwa zrobić zdjęcia do pozostałych odcinków, które mi zostały. Szkoda mi zawieszać FS, lub więcej do niego nie wracać, więc postaram się w miarę możliwości dodawać odcinki. Przynajmniej teraz kiedy mam ferie;)

Vipera
14.02.2010, 19:24
Właśnie zrobiłam zdjęcia, a więc wrzucam odcinek aby wyrównać z opowiadaniem w twórczości ;)



-Tylko ty potrafisz to zrobić Lucian.- powiedziała Elena
-Dobrze wiesz, że i tak nie zdążę na czas. Tutaj potrzeba miesięcy... a może nawet lat!
-Ja nie mam zamiaru wysyłać jej na wojnę. Chcę, aby była bezpieczna... aby mogła o siebie zadbać. Tylko ty możesz tego dokonać.- powiedziała kobieta wręcz błagalnym głosem.- Proszę.
Nastała cisza. Mężczyzna westchnął głośno i odkaszlnął.
-Eleno, jesteś pewna, ze chcesz na tak długo zostawić ją u mnie?
-Tak. Poza tym... jestem pewna, że u ciebie będzie bezpieczna. Nie mogę jej stracić.
-Domyślam się, iż jesteś świadoma tego, że gdy Leria wróci do Światła... będzie całkiem inną dziewczyną.- powiedział poważnie mężczyzna.
-Oczywiście Lucianie. Biorę to pod uwagę, jednak teraz jej bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze. Nie tylko z tego względu, że jest moją siostrzenicą, ale też dlatego, że jej moc jest ogromna. Nie można pozwolić na to, aby wpadła w ręce Dark'a. Ten mężczyzna jest w stanie zabić własne dziecko, żeby przejąc jej moc... cóż, ale ty powinieneś wiedzieć to najlepiej.
-Owszem Eleno... dlatego jestem skłonny pomóc Lerii. Im szybciej się u mnie zjawi, tym lepiej.
-Porozmawiam z nią i nawet jutro z samego rana wyślę do ciebie. Muszę tylko wybrać odpowiednich ludzi.- powiedziała Elena.
-Nie kłopocz się. Zaraz wyślę po nią Sire, myślę, że będzie odpowiednią osobą na tę podróż.
-Dziękuję ci Lucianie!- odpowiedziała rudowłosa. Czuła ogarniającą ją radość i wdzięczność do mężczyzny. Wiedziała, że Leria teraz nie będzie miała łatwo, ale była pewna, że lepiej trafić nie może.
-Czekam więc na dziewczynę.
http://img94.imageshack.us/img94/4780/snapshotb8522c669884745.jpg
Elena odetchnęła głośno i otworzyła oczy. Przez chwilę siedziała nieruchomo przy dużym, drewnianym biurku, aż w końcu nachyliła się nad jego blatem i otworzyła szufladę. Z wnętrza, spomiędzy sterty papierów wyciągnęła poniszczony, niewielki pamiętnik. Patrzyła na jego odrapaną okładkę, odkładając go na biurko. Przed oczami miała podrapaną twarz swojej siostry. Jej posiniaczone szczupłe ramiona i włosy posklejane od potu i krwi.
Z całego serca nienawidziła Dark'a za to, co zrobił Lethien. Tak bardzo chciała pomścić siostrę i wszystkich ludzi, którzy stracili życie podczas wojny z Mrokiem, jednak wiedziała, że jest za słaba.
Miała nadzieję, że ktoś wreszcie pokona złego władcę i oba kraje ponownie będą żyć w zgodzie, tak jak wiele lat wcześniej.
Wstała z krzesła i porywając pamiętnik z blatu biurka, wyszła na korytarz. Przeszła do końca po miękkim dywanie, zatrzymując się przy drzwiach pokoju siostrzenicy. Zapukała, a gdy usłyszała ciche „wejść”, nacisnęła klamkę i przekroczyła próg.
http://img94.imageshack.us/img94/3954/snapshotb8522c66b884776.jpg
Leria siedziała na łóżku zapatrzona w grubą, czarną księgę opartą o jej kolano. Słysząc kroki podniosła głowę i wyprostowała się z uśmiechem.
-Co czytasz?- zapytała Elena podchodząc bliżej łóżka.
-Przeglądam księgę trucizn... a co cię do mnie sprowadza o tej godzinie?
Kobieta spojrzała na trzymany w dłoniach pamiętnik i odgarnęła za ucho kosmyk rudych włosów.
-Muszę z tobą porozmawiać kochanie.- powiedziała powoli podnosząc na nią wzrok.
-Więc usiądź proszę obok.- odpowiedziała klepiąc dłonią po niebieskiej pościeli.
Elena usiadła na łóżku i spojrzała siostrzenicy w oczy.
-Lerio...- zaczęła- Kiedy wróciłaś Kraju Światła, odblokowałam nieco twojej mocy zaklętej w medalionie przez twoją matkę. Miałam nadzieję, że w czasie podróży z Siroth'em uda ci się uwolnić pozostałą część, jednak nie było to możliwe. Jeśli zostaniesz w mieście, uwolnienie reszty będzie niemożliwe, gdyż żaden z mieszkających tutaj magów nie potrafi tego zrobić.- przerwała aby zaczerpnąć powietrza. Dziewczyna wpatrywała się w nią uważnie, co jakiś czas zerkając na fioletowy kamień wisiorka.- W twoich żyłach płynie demoniczna krew, dlatego potrzebujesz pomocy kogoś spoza miasta. Kogoś potężnego, o ogromnej wiedzy, kto będzie umiał uwolnić pozostałą moc i nauczyć się kontroli nad nią. Rozmawiałam dzisiaj ze znajomym druidem. Zgodził się przyjąć cię do swego domu i uczyć.
Leria patrzyła na nią ze zdziwieniem, jednak nie przerwała ani razu. Po chwili spuściła wzrok i wbiła go w swoje szczupłe dłonie.
-Jutro zjawi się tutaj jego córka, aby zabrać cię do ich domu. Jest to dość daleko, gdyż jego mieszkanie znajduje się w górach wschodnich... niedaleko wielkiej pustyni. Jestem pewna, że będziesz tam bezpieczna. - mówiła dalej kobieta.
-Ile to potrwa?- zapytała Leria, kiedy Elena zamilkła.
-Nie wiem kochanie... może kilka miesięcy, a może rok.
-Czy kiedy wrócę... będę taka sama?
-Nie wiem jaka będziesz, ale wiem na pewno, że się zmienisz.- powiedziała Elena wstając z łóżka.- Jednak najważniejsze jest to, że staniesz się silna. Zostawiam ci tutaj pamiętnik twojej matki. Nie wyjawiłam ci wcześniej jego treści, gdyż myślę, że lepiej będzie, jeśli przeczytasz go sama. Obudzę cię jutro, gdy zjawi się Sira. Dobranoc kochanie.
Po tych słowach wyszła pośpiesznie z pokoju, zostawiając siostrzenicę wpatrującą się w poniszczoną okładkę pamiętnika.
***

Nadeszła noc. Księżyce wspięły się wysoko na niebo, w towarzystwie jasno świecących gwiazd. Świetliki latały nad grządkami czerwonych róż, a koniki polne grały pięknie wśród wysokich traw.
Przeszła żwirową alejką między kołyszącymi się na wietrze brzozami i udała się w stronę jeziora. Była naprawdę przyjemna pogoda. Ciepły wiaterek pieścił jej policzki i włosy, unosząc piękny zapach kwiatów.
Wyłoniła się z ciemnej, wąskiej uliczki i weszła na biały piasek. Wtedy go zauważyła. Siedział na brzegu jeziora, wpatrując się w srebrne księżyce, przeglądające się w lekko falującej tafli wody.
http://img94.imageshack.us/img94/7694/snapshotb8522c66d884789.jpg
Jego włosy były nieco krótsze i rozczochrane, a kilka kosmyków opadało mu na oczy.
Podeszła do niego i usiadła obok. Przez chwilę patrzyli na siebie, jednak żadne z nich nie odezwało się ani słowem. W końcu przemówiła.
-Odchodzę...
Westchnął cicho wbijając wzrok w ciemność lasu.
-Może rzeczywiście tak będzie lepiej... przynajmniej nie będę przeszkadzać.- powiedziała odgarniając włosy- Słyszałam jak służba rozmawiała w kuchni, że szykuje się wojna z Mrokiem. Ludzie mają być ewakuowani do wiosek oddalonych od miasta...
Nie odpowiedział.
-Tak bardzo nie chcę... nie chcę być taka jak on.- wymamrotała. Spojrzała w niebo czując, jak po policzkach spływa jej łza.- Nie... nie chcę abyś cierpiał patrząc na mnie.
-Leria...- powiedział odwracając się w jej stronę.
-Nic już nie będzie jak teraz... nic.- otarła zły i podniosła się z piasku.- Pójdę już... rano daleka droga przede mną.
Ruszyła przed siebie, jednak po chwili stanęła i spojrzała na swoje dłonie.
-Siroth... obiecaj mi.- powiedziała odwracając się do niego.- Że będziesz tu jak wrócę...
Wstał i podszedł bliżej niej.
-Będę.- powiedział- Obiecuję.
http://img36.imageshack.us/img36/2610/snapshotb8522c66588479e.jpg
Objął ją mocno, a ona wtuliła się w jego tors i zamknęła oczy. Bała się... tak bardzo się bała, że gdy wróci, jego już nie będzie. Nie mogła go stracić... nie mogła.
-Nie myśl o tym.- powiedział po chwili głaszcząc ją po głowie. Po chwili odsunął ją delikatnie od siebie, zmuszając aby na niego spojrzała.- Obiecałem ci... nie dam się zabić. Będę tu kiedy wrócisz... będę na ciebie czekać.
Wplotła palce w jego włosy i pocałowała go czuje. Następnie odsunęła się i uśmiechnęła przez łzy.
-Do zobaczenia- powiedział. Odwróciła się pośpiesznie i ruszyła w głąb uliczki, zostawiając maga nad brzegiem jeziora.
-Do zobaczenia.- mruknął patrząc jak znika w cieniu.
***

Słońce zaczynało powoli wschodzić, kiedy Elena wpadła do jej pokoju. Odsłoniła szeroko zasłony i podeszła do łóżka siostrzenicy, aby ją obudzić. Po kilku minutach Leria zmuszona była wyjść spod kołdry. Ziewając i przeciągając się jednocześnie, weszła do łazienki i oparła się o umywalkę. Jej długie, rozczochrane włosy opadały na twarz, więc odgarnęła je i spojrzała w lustro.
Oczy miała podpuchnięte i czerwone od płaczu, twarz bladą jak papier i spękane usta. Pomyślała, że chyba jeszcze nigdy nie wyglądała tak okropnie, ale jak miała wyglądać kiedy płakała przez prawie całą noc. Niedługo miała wyruszać w podróż z myślą, że kiedy wróci do miasta... ono może już nie istnieć.
Zebrała siły aby się umyć, przeczesała włosy i wyszła z łazienki. W pokoju czekała na nią pokojówka z czystym ubraniem i spakowana torba, która stała obok łóżka.
-Śniadanie postawiłam na biurku pani, abyś nie musiała schodzić do jadalni.- powiedziała kobieta wskazując tacę z posiłkiem.
-Dziękuję.- odpowiedziała Leria podchodząc do biurka. Usiadła na krześle i chwytając widelec, zaczęła dłubać nim w naleśniku z czekoladą. Zjadła połowę gdyż na więcej nie miała ochoty, wypiła szklankę soku pomarańczowego i wyszła z pokoju.
Elena wraz z Sirą czekały na zewnątrz. Czarnowłosa chwyciła mocniej torbę z ubraniami i wzdychając głośno, nacisnęła klamkę dużych, drewnianych drzwi.
-Wreszcie.- powiedziała Elena na widok siostrzenicy- Im wcześniej wyjdziecie, tym szybciej dojdziecie.
Leria odgarnęła włosy za ucho i spojrzała na stojąca obok ciotki kobietę. Była młoda i bardzo ładna, chociaż jako pierwsze, w oczy rzucił się jej niezwykle ciemny kolor skóry... ni to granat, ni to czerń.
Miała średniej długości białe, lekko falowane włosy, które pod słońce mieniły się na srebrno. Jej oczy były bardzo jasne, złociste niczym miód, a przy lewym miała dość duży tatuaż, który nachodził na policzek. Po chwili Leria dostrzegła też długie, spiczaste uszy z kilkoma srebrnymi i czerwonymi kolczykami.
-Poznaj Sirę... to jej ojciec będzie cię uczyć.- powiedziała Elena.
-Witaj Siro.- Leria skinęła głową.
-Witaj... gotowa do drogi?
-Tak.
-Ruszajmy więc... przed zmrokiem musimy dojść do portalu.- powiedziała Sira schodząc na żwirowa alejkę. Leria jednak nie ruszyła się z miejsca. Spojrzała na stojącą obok Elenę i poczuła ogarniający ją smutek. Nie chciała odchodzić, chociaż wiedziała, że to dla jej dobra.
http://img41.imageshack.us/img41/1585/snapshotb8522c6678847b4.jpg
Kobieta objęła ją mocno i pogłaskała delikatnie po włosach.
-Wracaj szybko kochanie.- powiedziała.- A teraz już idź.
Nie odpowiedziała. Zmuszając się do lekkiego uśmiechu, zeszła po schodach i ruszyła za ciemnoskórą elfką w stronę bramy do miasta.

bubel-96
14.02.2010, 19:43
Tekst już komentowałam, zostały mi tylko zdjęcia... A Sirotha było duużo <33A bubel lubić :-)
4 w ostatnim najjj <33

Libby
14.02.2010, 22:46
Właśnie miałam Cię ostatnio spytać, co z fotkami do FS. Fajnie, że podgoniłaś z odcinkami.
Najbardziej czekałam na zdjęcia pożegnania Lerii i Sirotha ;).
Zdjęcia Sirotha jak zwykle zniewalające :P.
No i czekam na kolejne odcinki. Chcę fotę, jak Siroth daje Sashy kosza :D.

PS. A w sukience Lerii(tej z pożegnania z Sirothem) chodziła też Sara, chyba jakoś zaraz po przemianie w wampira albo w jakimś śnie ;).

Nattalciaa
20.02.2010, 13:54
W niektórych zdaniach piszesz przecinki niepotrzebnie. Ale gdy się trochę wczuć w opowiadanie to piszesz tajemniczo i ściśle.
Trzeba przyznać, że nie wszystkim zdania układają się tak dobrze;)
Tylko w niektórych momentach tracisz skupienie i szybko opowiadanie się zmienia :O
Przeczytałam na razie 2 odcinki i już jestem pod wrażeniem :)

Oby tak dalej ! :D