just girls breaking hearts
Napisane 05.07.2016 21:07 przez Meryam
Nie lubię dziewczyn. Odważne stwierdzenie, wiem. Szczególnie zważając na fakt, że jestem biseksualna. TMI, wiem. Ale jest różnica między "lubię dziewczyny" a "dziewczyny mnie pociągają". A chcę się skupić na tym pierwszym, a w zasadzie na jego przeciwności.
Odkąd pamiętam, zawsze trzymałam z chłopakami, okazjonalnie z jakąś dziewczyną. Generalnie należałam do typu "chłopczycy", i gdy wszystkie dziewczyny w podstawówce tańczyły do disco polo na dyskotece szkolnej, ja siedziałam w szatni ogrywając chłopaków w karty. Przez całą podstawówkę trzymałam się z jedną dziewczyną, ale bardziej z tego względu, że niewiele mówiła i nie zawadzała niż z tego, że jakoś wyjątkowo ją lubiłam. W gimnazjum to wszystko się ciągnęło dalej - nadal trzymałam z chłopakami, zawęziłam grono do tych, którzy nie byli dla mnie chamscy, raczej preferowałam kumplować się z tymi "porządniejszymi" chłopakami, o ile takie określenie może funkcjonować na etapie gimbazy. Ta sama dziewczyna, z którą trzymałam w podstawówce postanowiła zaprzyjaźnić się z grupką dziewczyn, co szczerze mówiąc miałam w dupie. Ja byłam outsiderem całe dotychczasowe życie i mi nie przeszkadzały komentarze z ich strony. W liceum sytuacja się zmieniła. Nadal trzymałam z chłopakami, ale trochę ciężko trzymać z chłopakami kiedy ma się ich dwóch (i pół. wytworu zwanego Krystianą nie liczę jako całości. jestem wredna, wiem. dlatego nie lubię dziewczyn.), więc zaczęłam nawiązywać przyjaźnie z kilkoma dziewczynami. Jedna niezwykle cicha, bardzo empatyczna, wręcz dusza nie człowiek, brak jej pewności siebie, generalnie nieśmiała, ale nadal się z nią przyjaźnię bo dzielimy pasję do muzyki i seriali. Druga również nie najbardziej wybijająca się z tłumu, powiedziałabym wręcz że bardzo przeciętna, lubiąca koszykówkę, z nią dzieliłam pasję do fotografii, ale kontakt się nam po prostu urwał. Z trzecią, najbardziej rzucającą się w oczy, sprawiającej pewną siebie ale zakompleksioną, miałam zdaje się najbliższą relację. Znów, kontakt się urwał.
I któregoś dnia zaczęło mnie zastanawiać, czemu nie potrafię się przyjaźnić z dziewczynami? Czemu tak cenię sobie przyjaźń chłopaków, a na dziewczynach mi nie zależy? I dlaczego, co dziwne, pociągają mnie kobiety, ale nie potrafię się z nimi przyjaźnić dłużej niż 3 lata?
(I chcę tu od razu zaznaczyć, że nie mam na celu obrażenia nikogo, to moje osobiste odczucia jakie miałam na przełomie wielu lat i moje wnioski. Mogą zabrzmieć ofensywnie ze względu na ogólnikowy charakter, ale naprawdę nie chcę nikogo urazić w żaden sposób, bo raczej nikogo na forum to nie dotyczy, więc proszę nie brać tego do siebie.)
Bo dziewczyny to wredne suki. Mówię też o sobie - wiele razy obgadywałam jakieś laski, wręcz niektórymi gardziłam. Jestem typową dziewczyną, którą w sumie nigdy nie chciałam się stać. Ale wracając do sedna - chłopakom nie zależy na tym, że mają twój sekret. Oni tego nie powiedzą swoim kumplom, że tamta laska ma taką samą sukienkę jak ty chociaż ty kupiłaś ją pierwsza - oni. mają. to. w. dupie. Zapewne 3/4 twoich sekretów zdążyli już zapomnieć, bo miały dla nich taką małą wagę. Dziewczyny... zbyt wiele myślą. I dziewczynom zależy na jakiejś głupiej zemście, na jakimś uprzykrzeniu komuś życia żeby samemu poczuć się lepiej. Kobiety słyną z plotek, ale taka plotka może zniszczyć życie kobiecie. I po co? Po co dziewczynom tak zależy, żeby ktoś miał gorzej? Co to za chore myślenie, żeby wychowywać dziewczyny w ciągłej rywalizacji? Jaki to ma cel w ogóle?
I dlatego nie lubię dziewczyn. Bo jesteśmy takie, jak nas wychowano - samolubne, wredne, w ciągłej potrzebie przekazania dalej złej wieści o kimś innym. Sama święta nie jestem, a w życiu, ile razy gadałam na "klikę" to się zliczyć nie da. Ale chłopaków nie obgaduję. O chłopakach nikt nie słyszy plotek. Nikt nie mówi o tym jak chłopak przechodzi rozstanie, tylko zawsze jest drama wokół dziewczyny. Wokół dziewczyn ZAWSZE JEST DRAMA. A czasami przydałoby się nam, dziewczynom, brać przykład z chłopaków i zwyczajnie mieć wszystko w dupie.
Takie krótkie jeszcze słowo czemu tak negatywnie, czemu na taki temat: może ktoś widział mój post w marudniku o typowych laskach w liceum przed i po maturze. Autentyczne przykłady z mojej klasy i szkoły. Dziewczyny dosłownie płakały pod salą w której pisały matematykę. Jechały na dwójach, nauczycielka je dosłownie ledwo dopuściła do matury w ogóle. Nazwałabym je tępakami, bo takie są w moim odczuciu - modliły się o 30%. Wielka drama, bo co to będzie jak ona biedna blondyneczka nie zda matury, tatuś jej kasę na paznokcie zabierze, mamusia zabroni widywać się z chłopakiem, a ona się potnie gumką. Te same laski, dzisiaj w nocy, po zalogowaniu się do hermesa i ujrzeniu pozytywnego wyniku egzaminu, musiały się pochwalić całemu światu, że one zdały! o mój boże! impreza musi być!
Pozwolę sobie zostawić tutaj tylko ten gif jako mój komentarz:
Odkąd pamiętam, zawsze trzymałam z chłopakami, okazjonalnie z jakąś dziewczyną. Generalnie należałam do typu "chłopczycy", i gdy wszystkie dziewczyny w podstawówce tańczyły do disco polo na dyskotece szkolnej, ja siedziałam w szatni ogrywając chłopaków w karty. Przez całą podstawówkę trzymałam się z jedną dziewczyną, ale bardziej z tego względu, że niewiele mówiła i nie zawadzała niż z tego, że jakoś wyjątkowo ją lubiłam. W gimnazjum to wszystko się ciągnęło dalej - nadal trzymałam z chłopakami, zawęziłam grono do tych, którzy nie byli dla mnie chamscy, raczej preferowałam kumplować się z tymi "porządniejszymi" chłopakami, o ile takie określenie może funkcjonować na etapie gimbazy. Ta sama dziewczyna, z którą trzymałam w podstawówce postanowiła zaprzyjaźnić się z grupką dziewczyn, co szczerze mówiąc miałam w dupie. Ja byłam outsiderem całe dotychczasowe życie i mi nie przeszkadzały komentarze z ich strony. W liceum sytuacja się zmieniła. Nadal trzymałam z chłopakami, ale trochę ciężko trzymać z chłopakami kiedy ma się ich dwóch (i pół. wytworu zwanego Krystianą nie liczę jako całości. jestem wredna, wiem. dlatego nie lubię dziewczyn.), więc zaczęłam nawiązywać przyjaźnie z kilkoma dziewczynami. Jedna niezwykle cicha, bardzo empatyczna, wręcz dusza nie człowiek, brak jej pewności siebie, generalnie nieśmiała, ale nadal się z nią przyjaźnię bo dzielimy pasję do muzyki i seriali. Druga również nie najbardziej wybijająca się z tłumu, powiedziałabym wręcz że bardzo przeciętna, lubiąca koszykówkę, z nią dzieliłam pasję do fotografii, ale kontakt się nam po prostu urwał. Z trzecią, najbardziej rzucającą się w oczy, sprawiającej pewną siebie ale zakompleksioną, miałam zdaje się najbliższą relację. Znów, kontakt się urwał.
I któregoś dnia zaczęło mnie zastanawiać, czemu nie potrafię się przyjaźnić z dziewczynami? Czemu tak cenię sobie przyjaźń chłopaków, a na dziewczynach mi nie zależy? I dlaczego, co dziwne, pociągają mnie kobiety, ale nie potrafię się z nimi przyjaźnić dłużej niż 3 lata?
(I chcę tu od razu zaznaczyć, że nie mam na celu obrażenia nikogo, to moje osobiste odczucia jakie miałam na przełomie wielu lat i moje wnioski. Mogą zabrzmieć ofensywnie ze względu na ogólnikowy charakter, ale naprawdę nie chcę nikogo urazić w żaden sposób, bo raczej nikogo na forum to nie dotyczy, więc proszę nie brać tego do siebie.)
Bo dziewczyny to wredne suki. Mówię też o sobie - wiele razy obgadywałam jakieś laski, wręcz niektórymi gardziłam. Jestem typową dziewczyną, którą w sumie nigdy nie chciałam się stać. Ale wracając do sedna - chłopakom nie zależy na tym, że mają twój sekret. Oni tego nie powiedzą swoim kumplom, że tamta laska ma taką samą sukienkę jak ty chociaż ty kupiłaś ją pierwsza - oni. mają. to. w. dupie. Zapewne 3/4 twoich sekretów zdążyli już zapomnieć, bo miały dla nich taką małą wagę. Dziewczyny... zbyt wiele myślą. I dziewczynom zależy na jakiejś głupiej zemście, na jakimś uprzykrzeniu komuś życia żeby samemu poczuć się lepiej. Kobiety słyną z plotek, ale taka plotka może zniszczyć życie kobiecie. I po co? Po co dziewczynom tak zależy, żeby ktoś miał gorzej? Co to za chore myślenie, żeby wychowywać dziewczyny w ciągłej rywalizacji? Jaki to ma cel w ogóle?
I dlatego nie lubię dziewczyn. Bo jesteśmy takie, jak nas wychowano - samolubne, wredne, w ciągłej potrzebie przekazania dalej złej wieści o kimś innym. Sama święta nie jestem, a w życiu, ile razy gadałam na "klikę" to się zliczyć nie da. Ale chłopaków nie obgaduję. O chłopakach nikt nie słyszy plotek. Nikt nie mówi o tym jak chłopak przechodzi rozstanie, tylko zawsze jest drama wokół dziewczyny. Wokół dziewczyn ZAWSZE JEST DRAMA. A czasami przydałoby się nam, dziewczynom, brać przykład z chłopaków i zwyczajnie mieć wszystko w dupie.
Takie krótkie jeszcze słowo czemu tak negatywnie, czemu na taki temat: może ktoś widział mój post w marudniku o typowych laskach w liceum przed i po maturze. Autentyczne przykłady z mojej klasy i szkoły. Dziewczyny dosłownie płakały pod salą w której pisały matematykę. Jechały na dwójach, nauczycielka je dosłownie ledwo dopuściła do matury w ogóle. Nazwałabym je tępakami, bo takie są w moim odczuciu - modliły się o 30%. Wielka drama, bo co to będzie jak ona biedna blondyneczka nie zda matury, tatuś jej kasę na paznokcie zabierze, mamusia zabroni widywać się z chłopakiem, a ona się potnie gumką. Te same laski, dzisiaj w nocy, po zalogowaniu się do hermesa i ujrzeniu pozytywnego wyniku egzaminu, musiały się pochwalić całemu światu, że one zdały! o mój boże! impreza musi być!
Pozwolę sobie zostawić tutaj tylko ten gif jako mój komentarz:
Komentarzy 12
Komentarze
-
Tam odważne... Nie Ciebie jedną wkurzają przedstawicielki naszej własnej pięknej - choć głupiej - płci Poczułam się sprowokowana do opisania tego, jak sytuacja wygląda w moim własnym życiu, choć nie lubię się uzewnętrzniać (w przeciwieństwie do większości pań).
Co ciekawe, spośród wszystkich znajomości, jakie zawarłam przez internet i które utrzymuję, nie ma ani jednej dziewczyny. Prywatnie zaś też prędzej mi do chłopczycy aniżeli stereotypowej panny z pomalowanymi paznokciami, makijażem, wymyślną fryzurą, ciuchami podkreślającymi kobiece kształty, wreszcie obwieszoną biżuterią, wiecznie się odchudzającą i właśnie robiącą sobie selfie, oczywiście podczas chwili samotności w toalecie podczas spotkania z psiapsiółkami ;]
Ja też w ciągu wielu lat edukacji trzymałam się jakiejś dziewczyny/dziewczyn, nawet raz miałam przyjaciółkę (chociaż z nią jeszcze nie tak dawno często się widywałam na PKP i gadałyśmy normalnie), ale teraz nasze drogi się porozchodziły. Bez żalu. Przy tym należy wspomnieć, że ZAWSZE, albo prawie zawsze "obok" mnie był jakiś chłopak. Do dzisiaj pamiętam moją radość, gdy mama powiedziała mi - wówczas towarzyskiej i rezolutnej 7-latce - że ze mną w klasie będzie mój kolega, który nie chodził do tego samego przedszkola co ja. Bo w przedszkolu nie zaprzyjaźniłam się z żadną dziewczynką, chociaż typowym odludkiem też bym się nie nazwała. W czasach gimnazjum i liceum byli znajomi z neta, chociaż w LO w klasie znalazłam sobie jedną koleżankę (moja klasa liczyła wówczas ok. 20 dziewczyn i 2 chłopaków, z czego jeden miał zajęcia indywidualne!), z którą utrzymuję dość dobry kontakt do dzisiaj. Na licencjacie też sporo przemyśleń wystukałam na klawiaturze i posłałam w Polskę, chociaż tu już zdecydowanie odnalazłam się w grupie. Ale! W większości przypadków moją "parą" w grupach laboratoryjnych albo przy pisaniu prezentacji był jakiś kolega Od przemyśleń nt. życia mam siebie samą (jestem dziewczyną, to też się liczy xD) albo właśnie tych kolegów z neta. Nawet w mojej rodzinie tak się dziwnie złożyło, że bawiłam się LEGO i innymi klockami, które kiedyś były mojego brata, z bratem oglądałam też legendarnego "Dragon Balla" i podglądałam, jak gra np. w NFS. Upodobanie do "cięższej" muzyki też zapewne nie wzięło się znikąd... W tym samym czasie bawiłam się autkami, LEGO i w piaskownicy (bynajmniej nie w "dom"!) z młodszym kuzynem. A teraz najlepiej mi się rozmawia z moim tatą, bo lubię jego zdecydowanie, rzeczowość oraz mądre i praktyczne podejście do życia
Tylko, no właśnie... Czasami przychodziła taka refleksja, dlaczego uznałam chłopaków za lepsze towarzystwo dla siebie i dlaczego podpisuję się pod stwierdzeniem, że "baby są głupie". I w końcu nie znalazłam odpowiedzi.
Ty powołujesz się na swoje obserwacje i doświadczenia i ja je i w tej kwestii podzielam. Nie rozumiem kobiet. Nie rozumiem, dlaczego są takie zawistne i walczą ze sobą. Nie rozumiem, dlaczego są tak podatne na manipulacje - przecież to MY mamy silniejszą psychikę od facetów!
Cytat:Po co dziewczynom tak zależy, żeby ktoś miał gorzej?
Dlaczego wychowuje się nas na zawistne idiotki?
Cytat:Wokół dziewczyn ZAWSZE JEST DRAMA.
Dzięki Ci za ten wpis.Napisane 06.07.2016 10:11 przez Liv
Updated 06.07.2016 at 10:15 by Liv -
Cytat:Nie lubię dziewczyn.
Pierwszy i najważniejszy powód, to to samo, co opisałaś - dziewczyny są wredne. Drugi... są NUDNE. Koszmarnie nudne. Na pewno nie wszystkie (na przykład ja :p), ale większość to imo straszne nudziary z pustką w głowie. Zależy im tylko na tym, by ładnie wyglądać i tego typu rzeczy. Mało się śmieją, nie wymyślają szalonych akcji. Mnie najlepiej w takim towarzystwie, gdzie jeden głupi żart goni drugi, a wiadomo, że takie rzeczy raczej u chłopaków.
Jak byłam młodsza to próbowałam się przyjaźnić z dziewczynami, ale parę lat temu przestałam, bo doszłam do wniosku, że to tylko marnowanie czasu na wysłuchiwanie humorów głupich lasek. Dlatego w gimnazjum trzymałam się na uboczu, a w nowej szkole po prostu zaczęłam kumplować się z chłopakami. Nawet nie przyjaźnić, tylko kumplować. I tak jest dobrze.
Btw, myślałam, że to tylko ja jestem taka dziwna i denerwują mnie dziewczyny XDNapisane 06.07.2016 20:32 przez Diana -
A co ja powiem?
Że u mnie jest podobnie i jednocześnie inaczej.
No bo tu zgodzić się muszę, bo mam dziwną duszę. No bo tu mówisz prawdę. Choć ja tam patrząc na otoczenie kobiet widzę ten gorszy sort i ten lepszy, który jest w mniejszości. Diana idealnie to ujęła: "większość to imo straszne nudziary z pustką w głowie. Zależy im tylko na tym, by ładnie wyglądać i tego typu rzeczy." Tak, dziewczyny obgadują, wiele to "modnisie", wkurzą i porzucą. Dużo jest takich. I tak, szybko analizując swoje otoczenie - widzę dużo takich. W zasadzie to mogę spokojnie powiedzieć, że z 60% jest takich. Jednakże znajdà się te mądrzejsze.
A teraz może powiem jak to u mnie bywa. No zacznę, że w dzieciństwie to byłam taka jakby dziewczęca, później tak mieszanie (ale żadno GENDER), a teraz dalej tak mieszanie. Czyli nie jestem pustogłowiem, loffciającym swój wygląd, ale nie ciągnie mnie w drugą stronę. Natomiast z kumplowaniem się to u mnie jest zupełnie inna sytuacja. W podstawówce to w ogóle z nikim się nie trzymałam, byłam odludkiem. W gimnazjum również, ale przez nie mam traumę do ludzi, a w szczególności chłopaków i takich oto dziewczyn. Dopiero w liceum zaczęłam zawierać bardziej interesujące znajomości. I tak zauważam, że w klasach humanistycznych (nie obrażając humanistów) jest więcej tego typu lasek, do tego ajfoniarek. Ale wracając do mnie, to w mojej grupie znajomych, z którymi się kumpluje jest tylko JEDEN chłopak. Ale jak mówiłam, to u mnie wynik traumy do ludzi i znając życie, na studiach będę odludkiem.
Więc tak jak pisałam - zgadzam się, jednak mimo tego nie kumplowałam się z facetami i nie zamierzam. Zaznaczam - nie jestem feministką/feminazistką/działaczką Femenu/zwolennikiem gender/emo.
"Dziewczyny dosłownie płakały pod salą w której pisały matematykę. Jechały na dwójach, nauczycielka je dosłownie ledwo dopuściła do matury w ogóle."
Nie rozumiem, jak można matmy nie zdać. Masz kurde tablice, masz wzory i jedziesz. Normalny człowiek nie modlilby się ku**a, tylko się nauczył czytać tablicę wzorów i zdalby maturę, wynikiem się podzielił z rodziną. Ale one to takie celebrytki. "Patrzcie, Patrice Lewandowski zdała maturę". "W tej chwili Nicole Kowalski poszła do toalety". A co mnie to obchodzi?
O, chociaż gif to idealnie pokazuje!
Jeśli mogę coś dodać, to opowiem może historyjkę o logice lasek. No oczywiście laski się trzymają z dala od reszty, nazywajmy je "gwiazdy". No to jest wigilia klasowa. Dziewczyna nalewa barszczu, a sam garnek waży i ciężko jest taki garnek utrzymać. No i niechcący dziewczyna nalewajaca oblewa jedną "gwiazdę" barszczem. NIECHCĄCY. No to ją przeprasza, a ta ją nazywa ****. Myślę, że idealnie to ukazałaś i sprowokowałaś każdego do myślenia.Napisane 07.07.2016 20:28 przez Laselight -
pozdro, dobry post. ja dotychczas miałam w dupie obie płcie, bo ja to nie lubię całego ogółu ludzi. ale to co się wydarzyło pokazało mi dokładnie jak posrane potrafią być baby. w ten weekend pojechałyśmy w 5 dziewczyn [za dużo ] pod namiot. na 4 dni, czwartek-niedziela. wiecie kiedy wróciłyśmy? w piątek w nocy. dlaczego? bo dwie postanowiły właśnie zrobić dramę [a były najstarsze z nas, jedna 23, druga 24 lata] i wymyśliły sobie, że obrażą się bo jedna jest zazdrosna o tą trzecią, a druga, że nie wstałam pół godziny wcześniej. to mnie wbiło w ziemię, bo nie powiedziały nic przez cały dzień, a wieczorem przyszły się pokłócić o to - kosmos. starałam się zawsze mieć wysrane na głupie problemy i jak mi coś się nie podoba, to często machnę ręką, bo po co robić problem z gówna i psuć sobie dzień, i postarałam się nauczyć tego od facetów właśnie, głównie od mojego. bo oni właśnie nie analizują takich pierdołowatych rzeczy na dziesięć tysięcy sposobów w stylu "o, ona ma skrzywiony ryj, pewnie jest niezadowolona, obraziła się BO JA TU JESTEM, pewnie jej przeszkadzam w rozmowie z przyjaciółeczką, a ja taka biedna, sama, zazdrosna", co z tego, że tak nie jest i ma krzywy, zły ryj, bo jest po prostu głodny. oni się nie doszukują, jak nie na problemu to nie ma, a jak jest to mówią co myślą i nie kombinują. bosze :d
Napisane 08.07.2016 12:29 przez Rainbow -
Cytat:
Cytat:Drugi... są NUDNE. Koszmarnie nudne. Na pewno nie wszystkie (na przykład ja :p), ale większość to imo straszne nudziary z pustką w głowie. Zależy im tylko na tym, by ładnie wyglądać i tego typu rzeczy. Mało się śmieją, nie wymyślają szalonych akcji. Mnie najlepiej w takim towarzystwie, gdzie jeden głupi żart goni drugi, a wiadomo, że takie rzeczy raczej u chłopaków.
Cytat:
I u Ciebie znów pojawia się po prostu kwestia charakteru bardziej niż kwestia płci. Nie chcę się bawić w psychologa,ale według mnie to bardziej Twoją opinię ukształtowała Twoja fobia społeczna niż samo zachowanie kobiet czy mężczyzn. Znów powiem, że musi trafić swój na swego, bo na pewno jest ktoś taki, kto nie będzie dla Ciebie ani nudny, ani nie będzie Ci przeszkadzał, ani Ty nie będziesz na tą osobę reagować negatywnie
Cytat:
Dzięki dziewczyny za komentarze, jak widać wy mnie również sprowokowałyście do myślenia Szkoda tylko, ze nie odezwał się żaden chłopak, bo prawdę mówiąc jestem ciekawa jak to wszystko wygląda właśnie z perspektywy chłopakówNapisane 13.07.2016 23:14 przez Meryam -
Im więcej dziewczyn tym więcej problemów. Kiedyś też miałam taką "klikę" i były w niej same dziewczyny... Skończyło się tak, że nikt już nikim nie utrzymuje kontaktu a z grupy 10-15 osobowiej zrobiły się grupki po 2-3 osoby, bo kazdy ma do kogoś jakiś problem. Teraz mamy swoją grupkę gdzie jest nas od 10 w porywach do nawet 30. Na jednej takiej imprezie, gdzie było ponad 30 osób była jedynie czwórka dziewczyn i OMATKO zero awantur, płaczu, kłótni i obrażania się. Do tej pory jak wychodzę z samymi chłopakami to kazdy się pyta czy mi to nie przeszkadza. Błagaaam. Najważniejsze jest mieć swoją przyjaciółkę, a reszta to zwykłe koleżanki. Często też dziwie się dlaczego każda dziewczyna, która spędzi ze mną kilka chwil natychmiast chce mi się zwierzać, dla mnie to śmieszne... Nie wiem jak można tak szybko komuś zaufać i nie chodzi o mnie itp. ale ile razy widziałaś na swoje oczy jak dwie kumpele po dwóch miesiącach stają się najlepszymi przyjaciółkami, które się kochają i uwielbiają? A potem wbijają sobie nóż w plecy? Bo ja wieeele razy, tak właśnie było z tą kliką wspomnianą na początku Chłopaki z tego co widzę o wiele wolniej nawiązują przyjaźnie, zresztą ja choć chłopakiem nie jestem zaufałam mojej przyjaciółce po ponad roku, choć do tej pory jest wiele rzeczy ktore zostawiam dla siebie.
Co do sekretów - wydaje mi się, że chłopcy po prostu poważniej traktują swoje obietnice, akurat w tym wypadku. Miałam (ok) kolegę, któremu mówiłam wszystko i nigdy nie wyszło to poza nas, to właśnie on nauczył mnie respektować swoje słowa i jeśli mówię nie wyjdzie to nie wyjdzie i biorę to w 100% na poważnie.
I nie uważam się za outsiderke, bo sama lubie raz na jakiś czas wyjść z dziewczynami i pogadać, ale bez nich jest jakoś.. lżej? Łatwiej, prościej. Zresztą zależy też na kogo trafi. Ja sama nienawidzę typu drama queen, która zaczyna płakać, bo ktoś powiedział żeby się uciszyła, a i takie wypadki sie zdarzały
Co do matury - ja po wynikach pochwaliłam się znajomym pogadalismy o studiach itp itd.. Natomiast laski, które ledwo zdały i ich największy wynik to 45% wstawiały milion postów, zdjęć na fejsa, insta, snapa itp itd co dla mnie smieszne - moze kogos urażę, ale czy naprawdę jest się czym chwalić? Fajnie, że się zdało maturę, ale nosz kur... To nie jest dyplom z Harvardu, że trzeba go oprawiać w ramkę. To tak a propos tych nieszczęśnych egzaminów.Napisane 17.07.2016 15:23 przez La Tortura
Updated 17.07.2016 at 15:28 by La Tortura -
Hej!
Nie wiem, czy wypada mi komentować, bo jak widzę, dotąd same dziewczęta się wypowiadały. Dorzucę i swoje trzy grosze.
Moje życie dzieli się na dwa okresy - do rozpoczęcia studiów i od rozpoczęcia studiów. Pierwszy z nich to czas wielu dramatów, nieszczęść, chorób, niesprawiedliwości i odosobnienia. Drugi zaś, to przede wszystkim kontakty towarzyskie. Studiuję dwa kierunki, na jednym z nich pełnię funkcję starosty roku i grupy, więc mam styczność z plus-minus 200 osobami, bo doliczam jeszcze znajomych ze starszych roczników, itd. Zgadzam się ze wszystkim, co dotychczas zostało napisane. Jestem chłopakiem, ale nigdy specjalnie z chłopakami się nie trzymałem. Ja w ogóle nie trzymałem się z ludźmi. No, ale jeśli już faktycznie jakiekolwiek przejawy tych relacji były, to tylko i wyłącznie z dziewczynami... Nie wiem, czym to tłumaczyć, ale zawsze wokół mnie było pełno dziewcząt. Skąd, jak one się znajdowały? Nie wiem. Wiem jednak, że spotykało się to z różnymi reakcjami otoczenia. Chłopaki mieli to w dupie, że zadaję się z dziewczynami, lecz dziewczyny... no, one nie mogły tego przeżyć, więc były wieczne plotki, domysły, dorabianie niesamowitych historii do tego stanu rzeczy. Och, na szczęście opuściłem mury liceum i nastąpiła zmiana. STUDIA! To jest naprawdę moment w życiu, gdzie człowiek musi się zmierzyć nie tylko z samym sobą, ze swoimi słabościami, ale także z tłumem, z dziczą, z ludźmi niejednokrotnie nieprzygotowanymi do współpracy z drugim człowiekiem. Studia to także totalny miks - "koktajl" sporządzony z często obcych sobie ludzi, pochodzących z różnych środowisk, mających różne pochodzenie i naprawdę zróżnicowane możliwości finansowe. Dziewczyn jest na obu moich kierunkach zdecydowana większość, więc o ich obserwację nie jest trudno. Śmieszy mnie to bardzo, bo zauważam naprawdę masę takich akcji, które tu już były opisywane i nieraz niedowierzam temu, co można uświadczyć w rzeczywistości. Spotykam się z tak ogromną zawiścią koleżanek względem samych siebie, że aż czasem mnie to bawi. Dziewczęta potrafią wywołać awanturę z niczego, z największej nawet błahostki. Przebywając z nimi często słyszę, jak komentują resztę przedstawicielek płci pięknej... Wiecie, ogólnie trzymam się ze wszystkimi, nie mam jednej "grupki", z którą nieprzerwanie przebywam. Ja lubię być wolnym "ptakiem", czy tam kwiatem, nie umiem pozostawać przy kimś stale i wszędzie się z nim przechadzać, włóczyć, etc. Stąd jestem na wiele imprez zapraszany, na jakieś tam urodziny, śmoje-boje, etc. I każda z tych okazji zamienia się w teatr wzajemnych przepychanek, gestów, min, ze strony dziewcząt rzecz jasna. Powiem Wam coś, co dla mnie jest całkowitym hitem. Niektóre moje koleżanki chodzą na ww. imprezy do swoich koleżanek z grupy po to tylko, by wraz z własną "lożą szyderców" - bliższą sobie grupką nieocenionych w komentowaniu otaczającej ich rzeczywistości FĄFLI, zasiąść gdzieś na sofie w zacisznym miejscu, ale za to idealnym obserwatorium i... I tu właśnie jest ta rewia zachowań, cytuję... "O, popatrz! Przyszła! Widzisz, jak się ubrała, co za szmata."; "O, a tamta się potknęła."; "Ty, a tamtej cycek wystaje, ale BEKA!"... Choć i tak najbardziej rozwalają mnie konwersacje dziewcząt, które zaraz przedstawię na schemacie, w matematyce byłby to rysunek poglądowy.
(spotykają się "koleżanki", jedna dla drugiej "serdeczniejsza")
Gosia: Hej! Hej, Tamara! Jak się masz, co słychać?
Tamara: Cześć, kochana! ŁAŁ! Ale z Ciebie dzisiaj lasia... Nie no, super... powiem Ci, że totalnie, normalnie taki kolorek na włosach masz, że... k***a stara, gdzie robiłaś?
Gosia: Oj, jesteś taka serdeczna, dziękuję. W ogóle, Tami, jesteś super babeczka...
NO I TUTAJ GWÓŹDŹ PROGRAMU... Otóż po tych komplementach dla Tami, Gosia odwraca się do siedzącej obok przyjaciółki imieniem, np. Zosia i mówi... "CO ZA GŁUPIA SUKA"... I tu przepraszam za wyrażenia, ale z życia wzięte.
To mnie zupełnie rozwala w dziewczynach, że potrafią być właśnie tak dwulicowe, jak obrazuje to ta przykładowa rozmowa dwóch koleżanek. Czaicie ten motyw? "Hej, jesteś fajna! :* ... a za chwilę... Co za głupia suka! Nie trawię jej."
Albo akcje na studiach wśród dziewczyn trudniących się "robieniem pazurków"...
"Łał, Aśka, jakie super pazurki, gdzie robiłaś? Nie no, ten kolorek... bomba... super, ale powiem Ci, że naprawdę MEGA!"
Po czym oczywiście odwrót do swojej prywatnej psiółki i komentarz: "JPRDL, nie wierzę, beka z tej laski... Czujesz to?! Jaka torba, takich pazurów to bym nawet nie przylepiła świni na kopyta! Fuj, nie znoszę tego dziewuszyska... Chodźmy lepiej zapytać, gdzie Pamcia się tak opaliła." hahah
No, to ja Was proszę...Napisane 24.07.2016 23:15 przez Łezka
Updated 24.07.2016 at 23:18 by Łezka -
Cytat:Im więcej dziewczyn tym więcej problemów. [...]
Co do sekretów - wydaje mi się, że chłopcy po prostu poważniej traktują swoje obietnice, akurat w tym wypadku. Miałam (ok) kolegę, któremu mówiłam wszystko i nigdy nie wyszło to poza nas, to właśnie on nauczył mnie respektować swoje słowa i jeśli mówię nie wyjdzie to nie wyjdzie i biorę to w 100% na poważnie.
Natomiast jeśli o resztę chodzi, to też prawda, ale uważam, że nie każdy chłopak jest wystarczająco dojrzały, żeby pewne sekrety poznawać. Właśnie z jednej strony traktujemy chłopaków jako dojrzalszych niż dziewczyny, ale z drugiej strony chłopcy dojrzewają później i ja osobiście nie rozmawiałabym z żadnym z moich kolegów na temat kobiecości w sensie seksualnym na przykład, bo wiem, że w tej kwestii są bardzo niedojrzali. Cała reszta, super, ale są pewne kwestie gdzie rzeczywiście oni wcale się dojrzałością nie wykazują
Cytat:Hej!
Nie wiem, czy wypada mi komentować, bo jak widzę, dotąd same dziewczęta się wypowiadały. Dorzucę i swoje trzy grosze.
[...]
Jestem chłopakiem, ale nigdy specjalnie z chłopakami się nie trzymałem. Ja w ogóle nie trzymałem się z ludźmi. No, ale jeśli już faktycznie jakiekolwiek przejawy tych relacji były, to tylko i wyłącznie z dziewczynami... Nie wiem, czym to tłumaczyć, ale zawsze wokół mnie było pełno dziewcząt. Skąd, jak one się znajdowały? Nie wiem. Wiem jednak, że spotykało się to z różnymi reakcjami otoczenia. Chłopaki mieli to w dupie, że zadaję się z dziewczynami, lecz dziewczyny... no, one nie mogły tego przeżyć, więc były wieczne plotki, domysły, dorabianie niesamowitych historii do tego stanu rzeczy.
[...]
To mnie zupełnie rozwala w dziewczynach, że potrafią być właśnie tak dwulicowe, jak obrazuje to ta przykładowa rozmowa dwóch koleżanek.
W sumie to cieszy mnie też to, że wspomniałeś o tej zazdrości wśród dziewczyn o takie naprawdę byle gówno. Trochę nawiązuję teraz do tej ciągłej rywalizacji, ale dziewczyny ciągle się prześcigają o to, która jest lepsza, która ma fajniejszego chłopaka, która ma lepiej zrobione paznokcie. I kiedy okazuje się, że "to ja jestem ta gorsza" to wchodzi zazdrość, czasami nawet zawiść o to, że "ona jest lepsza niż ja, nie mogę na to pozwolić".
I TA DWULICOWOŚĆ, nawet nie wiesz jak bardzo mnie osobiście to dotyka, bo znam tyyyle dwulicowych dziewcząt. (Taka śmieszna sytuacja mnie kiedyś spotkała gdy powiedziałam znajomej, że mam zaburzenia bipolarne. Jej odpowiedzią było "aha, czyli że jesteś nieświadomie dwulicowa?" xD) Przymilanie się prosto w twarz, a za plecami obrzucanie błotem... i po co? Znów zadaję to samo pytanie, ale na co to komu? Jak mówiłam, ja święta nie jestem i sama wielokrotnie obgadywałam ludzi, ale chyba w końcu przejrzałam na oczy i widzę, że to nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Powiem więcej, nauczyłam się też tego by nie przyjaźnić się z osobami które chcą obgadywać ze mną innych, bo równie dobrze te osoby mogą obgadać kiedyś mnie.
Dziękuję BARDZO za komentarze, naprawdę cieszy mnie, że tak się zaangażowaliście w dyskusjęNapisane 25.07.2016 23:26 przez Meryam -
Polecam obejrzenie tego filmiku youtuberki Arden Rose: https://youtu.be/R5VTVELhY0M
Według mnie może pomóc rozjaśnić parę kwestii w temacie, który poruszyłaś, a przynajmniej dać do myśleniaNapisane 31.07.2016 18:17 przez Nix -
Cytat:Polecam obejrzenie tego filmiku youtuberki Arden Rose: https://youtu.be/R5VTVELhY0M
Według mnie może pomóc rozjaśnić parę kwestii w temacie, który poruszyłaś, a przynajmniej dać do myśleniaNapisane 31.07.2016 21:30 przez Meryam -
Napisane 05.08.2016 06:35 przez Nix -
Cytat:
Po drugie, ani ja jedna, ani jedna Arden (która ma o wiele większy zasięg rażenia niż ja), nie zmienimy wszystkich dziewczyn aby były takie, jakie my chcemy żeby były. Tak się nie da. Możemy na nie narzekać, i możemy prawić morały, ale to, czy owe dziewczyny posłuchają to już nie nasza sprawa.Napisane 07.08.2016 19:35 przez Meryam