TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   The Residence (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=45435)

ptasie mleczko 18.10.2008 15:09

Odp: The Residence
 
To opowiadanie jest świetne, przemyślane, dopracowane. Jestem pod ogromnym wrażeniem. I jak ja *uwielbiam* takie paniusie, jak ta nauczycielka, takie zgorszone, oburzone, klepią te paciory a nawet same nie wiedzą w co wierzą. Świetnie to opisałaś. Masz swoje zdanie i świetnie umiesz je przekazać. Ciągle się powtarzam świetnie, świetnie, świetnie, ale aż z wrażenia ciśnie mi się ciągle to słowo na usta, a właściwie na palce i klawiaturę ;)

PS. Kto to jest ten różowowłosy, którego odbicie widać na ostatnim zdjęciu, czyżby Aquila przyglądał się naszym bohaterom z zaświatów?

Ruder 18.10.2008 15:23

Odp: The Residence
 
Nie odpowiem na to pytanie. Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie, a teraz pozostawiam Wam rozmyślania na ten temat ^__~

Libby 18.10.2008 15:24

Odp: The Residence
 
Świetny odcinek:). Sporo się działo. Podobał mi się głównie fragment ze wspomnieniami dzieciństwa Velveta i droczenie się Nightmare'a z nauczycielką:). Czekam na kolejny odcinek:).

Callineck 18.10.2008 15:38

Odp: The Residence
 
Ha, też mi się podobało jak Nightmare rozmawiał z panną Sally - zwłaszcza fragment o babskich romansiłach :D
Chociaż czerwonowłosa też jest niezła :)
Aquila powiadasz... ciekawe ;) W dodatku Nightmare wygląda jakby go widział...

Odcinek świetny, co do tego nie ma wątpliwości. Ale coś trochę za spokojny - aż się boję jaki bedzie następny :P
Znalazłam 2 błędy, poprawić?

scarlett 18.10.2008 16:24

Odp: The Residence
 
Taa takie zachowanie świętoszka jest...dokładnie takie, jak opisałaś:P
W sumie to nawet nie wiem, co mogę konkretnego napisać, bo w sumie nie mam żadych zastrzeżeń^^
Nightmare jest po prostu świetny z tymi swoimi tekstami:)
Pozdrawiam i czekam na nastepny odcinek:)

Teo 18.10.2008 16:27

Odp: The Residence
 
No na reszcie ^^
Dziennie tu zerkam i czekam na następny odcinek x)
W końcu dodałaś x)
Jest super, to moje ulubione FS !!

Obyśmy nie musieli tak długo czekać na następną część ;)

karoli_1992 10.11.2008 17:18

Odp: The Residence
 
Halo, Ruder ? (:
Mam nadzieję że nie zapomniałaś o nas :) :P

Ruder 10.11.2008 22:38

Odp: The Residence
 
Pewnie, że nie. Pracuję teraz nad poważnym projektem i dopóki go nie skończę nie wezmę się za FS. Podejrzewam, że to kwestia kilku dni, więc proszę o cierpliwość.

scarlett 10.11.2008 22:40

Odp: The Residence
 
Dałam się nabrać :((

Ruder 17.12.2008 19:17

Odp: The Residence
 
The Residence
Part VII: Więzień i Wolność


http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/1-8.jpg

Nigdy nie sądziłem, że jeszcze ktoś prócz mnie mógłby tak znienawidzić porę roku, jaką była jesień. Raz świeciło słońce, za chwilę lał deszcz, a nocami temperatura wahała się tak strasznie, że nie sposób było ubrać się odpowiednio do pogody. Próbowałem wmówić sobie, iż nic nie było tak straszne, jak mój pobyt w Rezydencji, ale po tych dwóch tygodniach wszystko wydawało mi się czymś zupełnie nierealnym. Byłem świadkiem tych wielu okropnych rzeczy, a mimo wszystko nadal przejmowałem się czymś tak mało istotnym, jak temperatura. Szliśmy już dobre dwie godziny, kiedy w końcu ujrzałem budynek, w którym mieliśmy się tymczasowo schronić. Nie wyglądał zbyt zachęcająco i jęknąłem, gdy zdałem sobie sprawę, że niekoniecznie musiał mieć ogrzewanie.
- To jakaś opuszczona rudera? – zapytałem, gdy wchodziliśmy na ganek.
- Z zewnątrz ma tak wyglądać – odpowiedziała Laine. – Mieszka tu jedna z naszych Kluczniczek, zna aktualne hasło do następnego domu.
- To jest jeszcze jakiś?!
- Tak, ale dużo dalej – westchnął Nightmare. – Zatrzymamy się tu na jakiś czas i wyruszymy dopiero, gdy wokół będzie bezpiecznie.
Nie miałem już nic więcej do powiedzenia. Moje próby wyperswadowania Laine noclegu w takiej dziurze na pewno skończyłyby się fiaskiem, więc nawet nie próbowałem. Mogłem być synem Dante, ale moje słowo liczyło się tutaj najmniej.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/2-7.jpg

Nightmare otworzył okratowane drzwi starym, mosiężnym kluczem, a kiedy je pchnął rozległ się nieprzyjemny dla ucha zgrzyt. Wszedłem do wąskiego, obskurnego holu z opuszczoną głową i tuż za progiem stanąłem jak wryty. Na posadzce było mnóstwo krwi, a ślady prowadziły do tych pierwszych drzwi. Spojrzałem niepewnie na czarnowłosego, który również przyglądał się krwawym plamom na podłodze.
- Mam złe przeczucia – powiedział. – Nie wyczuwam żadnego zagrożenia, prócz tego nieszczęsnego inkuba w Cherry Hill…
- Za to ja czuję coś innego!... – jęknęła Laine, przykładając dłoń do nosa, po czym z jej gardła wydobył się jakiś nieartykułowany dźwięk. – Zwłoki.
Poczułem, jakby po moich plecach zaczęła pełznąć zimna, śliska jaszczurka i mimowolnie zadrżałem. Nie miałem pojęcia w jaki sposób kobieta była w stanie wyciągnąć takie wnioski po obejrzeniu kilku krwawych plam, ale oglądając ją w akcji nie potrafiłem zaprzeczyć jej nadzwyczajnym umiejętnościom. Była moją babcią… Dlaczego więc mnie pożałowano niektórych cech? Dlaczego byłem taki *normalny*? Nigdy nie sądziłem, że chęć zostania dziwolągiem będzie mnie tak często nachodzić…
- Trzeba sprawdzić, co tam się stało – odezwał się znów Nightmare, kierując się w stronę drzwi. – Chodźcie.
- Uch… Ja też?... – zapytałem.
- Jeszcze czterdzieści lat temu podobne widoki wywoływały u ciebie jedynie przeciągłe ziewnięcia, więc musisz w jakiś sposób to sobie przypomnieć! – Laine mrugnęła do mnie porozumiewawczo i poszła w ślad za czarnowłosym.
Powoli zaczynało zbierać mi się na mdłości i z lekkim ociąganiem ruszyłem do drzwi.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/3-7.jpg

W pomieszczeniu, do którego weszliśmy było jeszcze więcej krwi, niż w holu. Przeszliśmy dosłownie kawałek, gdy w nozdrza uderzył mnie obrzydliwy, cuchnący odór, a moim oczom ukazała się obsmarowana czerwoną cieczą kuchnia. Krzyknąłem głośno i wycofałem się, próbując odciągnąć moje nogi od chęci natychmiastowej ucieczki. Nie wiedziałem, jak powinienem się zachować. Laine i Nightmare mówili, że w kwaterze będę bezpieczny, że stanowiła tylko przystanek, gdzie można było odpocząć przed dalszą podróżą, ale widocznie ktoś dotarł tu przed nami. Zakryłem twarz rękami i zatrzymałem się pod ścianą, próbując zapanować nad przyspieszonym oddechem. Bogowie, w całym swoim spokojnym życiu nie wiedziałem, że przyjdzie mi oglądać coś takiego…
- Chodźmy stąd… - jęknąłem, coraz bardziej łamiącym się głosem.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/4-7.jpg

Nightmare podszedł i objął mnie ramieniem, próbując dodać mi otuchy. Byłem mu wdzięczny za ten gest chociaż dobrze wiedziałem, że mój spokój był krótkotrwały i wróci, gdy znów odsłonię oczy. Poczułem obok siebie ruch i usłyszałem głośne kroki ciężkich butów Laine, które zatrzymały się niedaleko nas.
- Przestań się mazać, Velvet! – warknęła. – To jedna z niewielu scen, jakie przyjdzie ci jeszcze oglądać!
- Ale… Ale kto to mógł zrobić? – jęknąłem. – Przecież walczycie z duchami, upiorami, a nie…
- Jeśli sądziłeś, że widma nie są w stanie doprowadzić do takiej rzezi, to cię rozczaruję!
- Nie krzycz na niego – usłyszałem zimny, spokojny głos mężczyzny. Pierwszy raz nie okazał szacunku zwracając się do matki… - Nie przywykł do takich widoków.
- Rozumiem, że sama będę musiała tam pójść! – wskazała głową na drzwi znajdujące się naprzeciwko jej. – Nawet lepiej!...

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/5-7.jpg

Byłem niezwykle wdzięczny czarnowłosemu, że postanowił ze mną zostać. Kiedy Laine weszła do sąsiedniego pomieszczenia odór zwłok nasilił się, co wyraźnie poczuł Nightmare i jeszcze mocniej mnie przytulił, przyciskając moją twarz do swojej piersi. Subtelna woń jego perfum na jakiś czas odwróciła moją uwagę od smrodu rozkładającego się ciała, lecz nie potrafiłem się powstrzymać, by nie zerknąć w stronę drzwi. Podłoga była jeszcze bardziej wysmarowana krwią zupełnie, jakby ktoś z czystej przyjemności postanowił ją w ten sposób ubarwić. Nie wiedziałem, co znajdowało się w środku, ale czerwonowłosa wszystko nam relacjonowała.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/6-7.jpg

Lydia nie żyła, a jej zwłoki leżały ciśnięte w kąt pomieszczenia. Miała otwarte oczy, a na jej ustach błąkał się uśmiech, w którym Laine rozpoznała wyłącznie szaleństwo. Ofiara musiała być torturowana. Wszędzie wokół było mnóstwo krwi, a nad ciałem zmarłej kobiety unosiły się muchy. Czerwonowłosa dość długo szukała śladów w toalecie, gdzie dokonano morderstwa, ale gdy wyszła nie potrafiła sklecić konkretnego zdania. Była roztrzęsiona, w ogóle nie przypominała tej twardej babki, jaką na co dzień zgrywała. Widziałem ją w takim stanie tylko raz, a było to w Rezydencji, gdzie słyszała krzyk zamurowanego przez siebie dziecka. Nie chciałem pytać, dlaczego tak się przeraziła, założyłem że musiała bardzo lubić Lydię i nie mogła pogodzić się z jej śmiercią.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/7-6.jpg

- Nie możemy jej tak zostawić – powiedziała, gdy tylko wyszła z pomieszczenia. Nightmare odsunął się ode mnie pospiesznie.
- Mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia – odezwał się mężczyzna. – Ktoś tu był przed nami i zamordował ją, aby nas nastraszyć. Jak najszybciej trzeba powiadomić Białą Rezydencję.
- Nie opuszczamy naszych ludzi, zapomniałeś?! Nie mam zamiaru pozwolić, aby zeżarły ją tu robale!
W głosie Laine czaiła się histeria i przez chwilę pomyślałem, że to nie ona była tu szefem. Nawet nie zwracała uwagi, że to Nightmare tymczasowo przejął dowodzenie, chociaż może tylko mi się tak wydawało. Czarnowłosy był jak zawsze spokojny i w tej chwili jako jedyny potrafił racjonalnie myśleć. Dla kobiety najważniejszy był pochówek przyjaciółki, a dla mnie – ucieczka.
- Nie zostawię jej!... – Laine nie ustępowała.
- Dobrze… - zgodził się wreszcie mężczyzna. – Zajmij się ciałem, a ja tu trochę ogarnę… Nie chciałbym, żeby zebrały się tu jakieś dzikie psy, czy inna cholera…
- Uhm… A ja? – mruknąłem.
- Odpoczniesz w drugim pokoju – zdecydował Nightmare. – My się wszystkim zajmiemy.
- A co dalej?
- Udamy się do kolejnego domu.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/8-6.jpg

Obawiałem się, że któreś z nich powie coś w rodzaju: „jeśli mieszkaniec jeszcze żyje”, ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Odprowadzili mnie do jakiegoś obskurnego pokoiku bez okien, gdzie nie było nawet najmniejszej żaróweczki. Jedynym źródłem światła i ciepła zarazem był niewielki piecyk. Strasznie się zawiodłem nie widząc nigdzie żadnego łóżka, ani koca, a jedynie szary, rozkładany fotel. Laine zajęła się rozpalaniem ognia, a Nightmare stał nade mną w milczeniu, obserwując mnie uważnie. Nie wiedziałem, czemu miało to służyć, ale poczułem się tak strasznie skrępowany, że nawet nie otwierałem oczu. Kobieta dość szybko poradziła sobie z obsługą piecyka i również dołączyła do czarnowłosego i jego wielce zajmującego zajęcia. Miałem wrażenie, że mnie osaczyli, ale dobre strony takiego działania zauważyłem po niedługim czasie. Byłem zmęczony, nie otwierałem oczu, miałem przy sobie dwoje ludzi, którzy mnie obronią i wszystko to sprawiło, że dosyć szybko zapadłem w sen.

http://i271.photobucket.com/albums/j...der_18/9-6.jpg

Kiedy wreszcie się obudziłem w pomieszczeniu nie zastałem nikogo. Z początku przestraszyłem się, że Laine i Nightmare mnie zostawili, lecz kiedy poszedłem do kuchni zauważyłem, że podłoga była wyczyszczona na ile się dało, a z szafek całkiem poznikała krew. Na małym stoliku ustawionym pod ścianą dostrzegłem talerz z hamburgerem i w tym właśnie momencie mój żołądek głośno upomniał się o swoje racje. Już nawet nie działała na mnie perspektywa, że posilałem się w miejscu, gdzie dokonano zabójstwa. To zadziwiające, że instynkt człowieka może przyćmić wszystko inne i skupić się wyłącznie na potrzebach ciała.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/10-6.jpg

Mimo, że bolały mnie wszystkie kości musiałem przyznać, że drzemka wpłynęła na mnie niezwykle orzeźwiająco. Na jakiś czas udało mi się zapomnieć o tych wszystkich okropnościach i mogłem się skupić na czymś zupełnie innym. Jak przez mgłę pamiętałem sen, w którym usłyszałem kojący głos czarnowłosego mężczyzny i aż jakieś dziwne ciepło rozlało się w moim żołądku. Jego wygląd mógł przerażać, ale emanował od niego tak niesamowity spokój, że tylko w jego towarzystwie czułem się naprawdę bezpieczny.
Nagle usłyszałem szczęknięcie klucza i po chwili do kuchni weszła Laine w towarzystwie demona. Kobieta nie sprawiała wrażenia zdruzgotanej, zupełnie jakby niedawny incydent w ogóle nie miał miejsca. Czarnowłosy natomiast… Jego usta rozciągnęły się w leciutkim uśmiechu, gdy tylko mnie zobaczył, a ja nie potrafiłem nie odpowiedzieć tym samym.
- Okolica jest bezpieczna, możemy ruszać – powiedział, wyprzedzając moje pytanie. – Ojciec nasz już wie, co się tu stało i będzie czynił niezwłoczne przygotowania, aby zatuszować to zabójstwo.
- Więc żyje?! – niemal wykrzyknąłem.
Nightmare zaśmiał się perliście.
- Chyba w to nie wątpiłeś? Trzeba znacznie więcej niż jakiegoś upiora i ognia, aby go zgładzić.
Uspokoiły mnie jego słowa i ucieszyły jednocześnie. Czyli wkrótce naprawdę będę mógł znów go zobaczyć…

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/11-6.jpg

Zastanawiałem się, jaki środek transportu wymyślą moi towarzysze tym razem. Wielkie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że do następnego przystanku musieliśmy iść pieszo. Ciemne chmury przysłaniały niebo i powoli zacząłem tracić nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się zobaczyć słońce. Nie miałem pojęcia, dlaczego zawsze poruszaliśmy się po zmroku, przecież właśnie wtedy budziły się wszystkie widma. Laine i Nightmare byli pewni, iż na drodze nie stanie nam żaden, gdyż Dante już się o to zatroszczył. Czułem do niego coraz większy szacunek.
Po kilku godzinach szybkiego marszu dotarliśmy wreszcie pod wyznaczony dom. Wyglądał całkiem… normalnie. W oknach paliły się światło i słychać było, jak ktoś grał na perkusji. Przyjąłem to z ulgą, gdyż przynajmniej w tym miejscu było jakieś *życie*.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/12-6.jpg

Laine jako pierwsza wparowała do środka nawet nie fatygując się pukaniem. Zauważyłem na ustach czarnowłosego jakiś dziwny grymas, nim ten zdecydował się pójść śladem kobiety. Nie chcąc stać zupełnie sam na pogrążonym w mroku podwórku, wszedłem tuż za nimi.
Tuz naprzeciw drzwi stała perkusja i mój wzrok padł na siedzącego za nią mężczyznę. Był dobrze zbudowany, opalony i miał jasne dredy. Uśmiechnął się szeroko na nasz widok.
- Spodziewałem się was później! – zawołał, odkładając pałeczki. – Chyba bardzo wam się spieszyło, aby w końcu mnie zobaczyć!
- Nie pochlebiaj sobie… - westchnęła Laine. – Velvet potrzebuje twojej opieki, mam nadzieję, że odpowiednio się z tego wywiążesz.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/13-6.jpg

Zarumieniłem się gwałtownie, słysząc jej słowa. Byłem tak oburzony, że nie potrafiłem wykrztusić z siebie najmniejszego protestu! Nie lubiłem, gdy ktoś traktował mnie jak dziecko, a uwaga, że potrzebowałem jakiejś opieki dopiekła mnie do żywego. Nie znałem tego mężczyzny, nie wiedziałem, czy powinienem mu zaufać i oczywiście nie mogłem pogodzić się z myślą, że zostałem oddany w ręce kogoś, kto nie był Nightmare’em! Dlaczego właściwie postanowili to zrobić?...
- Już wyruszacie? – zapytał blondyn, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Chcemy się upewnić, że w drodze do Białej Rezydencji nic nie stanie nam na przeszkodzie – powiedziała Laine.
Wcale nie podobało mi się to, co właśnie mówiła. Może i mieszkanie nieznajomego było ładne, panował porządek, ale przecież to w ogóle nie świadczyło, że jest w stanie przyjąć na swoje barki taką odpowiedzialność! Przecież wszędzie mogły się czaić widma, upiory, a ten koleś był… no… *normalny*. I wciąż nie przestawał mi się przyglądać.
- Co jest? – zapytałem, patrząc na niego uważnie.
- ***itne włosy – uśmiechnął się, kiwając głową.
Uch…

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/14-6.jpg

Nightmare i Laine zmyli się bardzo szybko, a niedługo po zamknięciu za sobą drzwi, Dred zaprowadził mnie na górę. Doznałem niemałego zdziwienia, kiedy ujrzałem wystrój sypialni tak bardzo różniący się od kuchennego. Wszystkie meble były stare i sprawiały wrażenie, jakby wcześniej należały do babci mężczyzny. Jedynymi rzeczami świadczącymi o tym, że wciąż byliśmy w tej same epoce były lodówka, ekspres do kawy, wieża stereo i komputer. Na to ostatnie od razu zwróciłem uwagę. Jak dawno nie miałem możliwości, aby posiedzieć przed monitorem…
- Nightmare powiedział, że nie wolno ci stąd wychodzić – odezwał się niespodziewanie Dred. – Oczywiście nie mam zamiaru za tobą łazić, bo przecież sam wiesz, co jest dla ciebie najlepsze.
- Czyli nie mogę wyjść nawet do sklepu? – upewniłem się. Mężczyzna pokręcił głową. – Znowu zamknęli mnie w więzieniu…
- Bez przesady, Velvet… Tak ci było, nie? – skinąłem głową. – Dzisiejsze dzieciaki wolą komputery od telewizorów, więc myślę, że nie będziesz się nudził.
Facet wyglądał na ignoranta i od razu zrozumiałem, że wcale nie był dobrym *opiekunem*.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/15-5.jpg

Skinieniem głowy wskazał mi krzesło, przy którym miałem usiąść, a ja nie ociągałem się zbyt długo. Nie znałem nawet imienia tego gościa i jakoś nie miałem ochoty, aby zaspokoić swoją ciekawość w tym temacie. Dred nie wydawał się typem, który lubił przebywać z obcymi, pewnie już nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie dam mu spokój. Chciałem, żeby nastąpiło to jak najszybciej…
Włączył komputer, wprowadził hasło i pozamykał wszystkie aplikacje, z których nie wolno mi było korzystać, również komunikator.
- A mogę wejść przynajmniej na jakiś chat? – zapytałem, gdy blondyn już kierował się w stronę schodów.
- Tylko tematyczny, a nie osiedlowy! – zaznaczył.
Zamyśliłem się, wsłuchując się w jego oddalające się kroki. W jaki sposób chciałby sprawdzić, czy stosowałem się do jego zaleceń? Zresztą skoro mi czegoś zabronił można było sprawdzić, dlaczego to zrobił…
Bez wahania podłączyłem się do miejscowego chata. Na pewno byliśmy jeszcze w rejonie Cherry Hill, więc z pewnością miałem szansę, aby porozmawiać z jakimiś znajomymi. Zastanowiłem się chwilę nad pseudonimem, po czym zarejestrowałem się jako „Więzień”.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/16-5.jpg

Nic bardziej sensownego nie przyszło mi do głowy, a nie chciałem być tak od razu rozpoznany. Interesowała mnie lista dostępnych osób i nie zdziwiłem się, gdy zobaczyłem wiele znajomych przezwisk. Część dostępnych pochodziła z mojego sąsiedztwa, więc uśmiechnąłem się delikatnie zastanawiając się, kogo najpierw mógłbym zaczepić. Zawahałem się przez krótką chwilę, a gdy wreszcie miałem przywitać się z jakąś dziewczyną, dostałem wiadomość od osoby, której wcześniej nie zauważyłem w tabeli.
Wolność: Wiem, że mnie potrzebujesz.
Aż cofnąłem się z krzesłem, czytając tą dziwną informację. Ktoś postanowił stroić sobie ze mnie żarty?!
Wolność: Nie śmiałbym się z tobą bawić, Velvet.
Przez chwilę pomyślałem, że osobą po drugiej stronie może być Laine, Nightmare, albo Dante, lecz wolałem się upewnić.
Więzień: Znamy się?
Wolność: Pożałowano nam tego.
Więzień: Kim jesteś?
Wolność: Wiem, że mnie potrzebujesz.
Więzień: Wyślij mi swoje zdjęcie.
Chciałem, jak najszybciej skończyć tę rozmowę i rzeczywiście myślałem, że mi się udało, kiedy odpowiedź od Wolności nie nadchodziła. Nie wiedziałem, czy powinienem się ucieszyć, kiedy wreszcie na monitorze wyświetliła się fotografia.

http://i271.photobucket.com/albums/j...er_18/17-4.jpg

Był to młody chłopak o jasnej skórze, ładnym uśmiechu i różowawych włosach. W pierwszej chwili pomyślałem, że miałem do czynienia z dziewczyną, ale poznałem tło za jego plecami. Te niebieskie kafelki, lampa… Podobną sesję zrobiono kiedyś chłopakowi ze szkoły twierdząc, że przyłapano go, kiedy migdalił się z jakimś facetem w toalecie w klubie dla gejów. W Cherry Hill nie było żadnego, jedyny znajdował się gdzieś za granicami miasteczka. Ten chłopak musiał zatem znajdować się gdzieś w okolicy.
Wolność: Zadowolony?
Chwilę zwlekałem z odpowiedzią.
Więzień: Czego chcesz?
Wolność: Porozmawiać.
Więzień: Nie bez powodu nazwałem się więźniem…
Wolność: A ja nie bez powodu jestem wolnością.
Zastanowiłem się przez chwilę. Co mi właściwie szkodziło? Chłopak wyglądał normalnie, nie miał żadnych symboli na czole i sprawiał wrażenie sympatycznego. W dodatku jego oczy były tak samo piękne, jak oczy Laine… Jaką krzywdę mógłby mi zrobić ktoś tak delikatny?
Więzień: Zgoda.


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:39.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023