Sherlock- Nie wiem, nie wiem...
Sandra- dziękuję za miły komentarz
niet- ale ja nawet nie jestem pewien, że on jest zrobiony z zaca! Muszę go odnaleźć w simach i zobaczyć jak go autor nazwał
A teraz...
Przepraszam, ale ostatnio nie mam zbyt wiele czasu
Na szczęście odcinek miałem już prawie gotowy, tylko dac na forum
Powiem jeszcze tylko, że jest to dość ważny odcinek (jak każdy ^^), dochodzą nowi bohaterowie no i wreszcie jakoś ruszam z wątkiem głównym. Reasumując- zapraszam do czytania
3
Zadanie specjalne
- To gdzie to w końcu jest?- Georgia Roberts zajęła miejsce za kierownicą.
- W Bartlett. Powinniśmy się udać drogą numer…- brunet wyciągnął z teczki, którą dostali od Wilsona, wydrukowaną mapkę, z dokładnie zaznaczoną trasą.
- Wiem, gdzie jest Bartlett!- kobieta przerwała Royowi, który zajął miejsce obok niej- Znam na pamięć całą okolicę w promieniu dwustu mil.
Detektyw odpaliła silnik i ruszyła do przodu.
[IMG]http://i45.************/35cq0lk.jpg[/IMG]
Na tylnej kanapie siedziała Kate, z twarzą przylepioną do szyby, i Tom ze spuszczoną głową, wyglądającego jakby zasypiał. Wkrótce wjechali na jedną z głównych dróg i samochód z dużą prędkością sunął po równej nawierzchni, szybko przemierzając kolejne kilometry.
Roy cały czas obserwował z niepokojem wskaźnik prędkości. Georgia nie zwalniała poniżej 100km/h, nawet kiedy przejeżdżali przez zatłoczone skrzyżowanie. Na dodatek prawie cały czas rozmawiała przez telefon, rozglądała się na boki, szukała czegoś w schowku. Wyglądała jednak na bardzo pewną siebie. Czasami, gdy ktoś na drodze jechał przepisową prędkością, ona kilkakrotnie uderzała w klakson i cholerowała pod nosem, albo wołała „Wieśniaki!”- cokolwiek by to miało oznaczać. Dało się też słyszeć niepochlebne opinie o rolnikach, którym” słoma z butów wystaje i siadają za kierownicą”.
Roberts nie lubiła rolnictwa i rolników. Brzydziła się gospodarstwem. Nienawidziła bydła, a nawet koni- wszystko to było dla niej zbędnym ohydztwem, które najlepiej wyrżnąć w pień. Na samą myśl o tym, po jej ciele przechodziły ciarki. Czyżby był to jakiś skutek uboczny tego, że sama wychowywała się w gospodarstwie, musiała ręcznie doić krowy i –niejednokrotnie- wynosić zwierzęce odchody?
[IMG]http://i50.************/35k7706.jpg[/IMG]
W niezbyt przyjemnej atmosferze milczenia przemierzyli całe 50 mil- póki nie skończyła się droga główna. Biały Ford stanął na czerwonym świetle. Pani Roberts przez chwilę rozglądała się na obie strony, potem nie wiadomo dlaczego zdecydowała się skręcić w lewo. Tymczasem brunet ukradkiem spoglądał na mapę, a na jego twarzy, co jakiś czas, pojawiał się drwiący uśmiech. Tak było, aż nie znaleźli się na zarośniętej drodze, wśród wysokiej kukurydzy.
- Naprawdę nie potrzebuje pani mapy?- Roy podsunął zadrukowaną kartkę. Ona odepchnęła jego rękę.
- Powiedziałam, że wiem jak tam dojechać.
- Jak pani chce.
[IMG]http://i50.************/25f52wx.jpg[/IMG]
---
40 minut później.
- Dobra, dawaj tą mapę.
1:0 pani Roberts…
---
[IMG]http://i50.************/abjx8l.jpg[/IMG]
- Nikt nie mówił, że to będzie kościół- Kate wysiadła z pojazdu, zmierzając ku dużej, białej budowli.
- Wszystko jest napisane w aktach- Thomas zerknął do teczki- Ciekawe jak oni napisali tyle materiału, skoro trup jeszcze ciepły?
- Spójrz na następną stronę- brunet przewrócił koledze kartkę- W tym miejscu to już trzecie morderstwo pod rząd. Mieli czas, żeby zebrać tyle informacji, bo jest tu już kilka spraw.
W tym czasie Georgia wyciągnęła z bagażnika dużą walizkę i z trudem ją niosła. Żaden jednak z obecnych panów nie odważył się zapytać, czy aby nie pomóc kobiecie. Byli pewni, że ta odszczeknie im czymś w rodzaju, że na pewno nie mają więcej siły od niej. Woleli się nie narażać.
Kiedy dotarli przed bramę, detektyw położyła walizkę na ziemi i zwróciła się do dwóch praktykantów.
- Uważacie się za mężczyzn?
Oni zdezorientowani pokiwali twierdząco głowami.
- To dlaczego ja musiałam nieść tą walizkę?
Tak źle i tak niedobrze…
Kate zapukała. Po kilku sekundach dało się słyszeć zgrzyt- najwyraźniej już wiekowego- zamka. Jedno skrzydło bramy lekko się uchyliło. Ukazała się zza nich twarz sędziwego pastora.
[IMG]http://i49.************/o5bxhw.jpg[/IMG]
- Kto wy?
- Detektywi- odpowiedziała Roberts pokazując dokumenty.
- Zapraszam, wchodźcie- staruszek uśmiechnął się życzliwie i szerzej otworzył bramę- Muszę zamykać kościół, bo rządni emocji ludzie, tudzież reporterzy, roznieśliby wszystkie ślady.
- Bardzo dobrze pastorze.
- Pastor ma już doświadczenie. Trup za trupem…- Tom pozwolił sobie na nieco luźniejszy komentarz. Może byłby powiedział jeszcze więcej, ale w porę zahamowała go Kate bolesnym uszczypnięciem, dając mu tym samym znak, że jego zachowanie jest nie na miejscu.
- Ał…- jęknął cicho.
[IMG]http://i50.************/mhwwmf.jpg[/IMG]
Śmiało weszli do środka. Szybko ujrzeli zwłoki leżące na środku głównej nawy. Podłoga była cała zalana krwią.
- Nakryłem go prześcieradłem, nie chciałem, żeby ktoś widział ten straszny widok- pastor wytłumaczył przybyłym, dlaczego zwłoki przykryte są jaskrawym materiałem- Modliłem się nad nim cały czas. Niech spoczywa w spokoju!
Tom delikatnie uniósł nakrycie i już po chwili tego pożałował- w jego nozdrza uderzył intensywny zapach rozkładających się szczątek ludzkich.
- Dlaczego pastor nie uprzedził, że ciało leży tu już od kilku godzin?- Roy z poirytowaniem zwrócił się do starca. Nie dziwię, przy tej temperaturze, którą dzisiaj mamy…
[IMG]http://i49.************/5yx2tu.jpg[/IMG]
- Było trzeba się pospieszyć.
- Ekhem…- Roy spojrzał na Georgię, która udawała, że niczego nie słyszy. Jej najwyraźniej nieprzyjemny zapach wcale nie przeszkadzał.
- Trzeba się przyzwyczaić- uśmiechnęła się do niego.
Zastanowił się, czy był to przejaw empatii, czy może raczej jakieś zadość uczynienie za pomyłkę podczas jazdy samochodem? A może go polubiła? Nie, tego się nie spodziewał, choć w podświadomości miał taką cichą nadzieję.
[IMG]http://i50.************/vorec1.jpg[/IMG]
- Zwłoki leżą tu już jakieś 10 godzin- Kate postanowiła obwieścić wszystkim wynik swojej kilkuminutowej obserwacji.
- 9 i pół godziny- sprostowała Georgia.
Następnie brunetka wyciągnęła z walizki odpowiednie przybory- specjalną taśmę to ściągania odcisków palców, szczypce i małe próżniowe pudełeczka, do zbierania dowodów. Ukradkiem zerknęła na Tom’a- robił zdjęcia. Aż dziw, że w ogóle za coś się zabrał!
Zauważyła to również sama detektyw Georgia Roberts:
- Co się wam dzisiaj stało?
Troje młodych ludzi spojrzało na nią pytająco.
- Że mi pomagacie. A nawet wiecie, co macie robić. Założę się, że Wilson maczał w tym palce.
- Udzielił nam paru wskazówek. To wszystko- brunetka postanowiła odezwać się pierwsza, zanim jej koledzy palnęliby coś głupiego.
- Czy on jest dzisiaj naćpany, czy coś?- kontynuowała Georgia- Najpierw postawił się na mnie, a potem jeszcze udzielał wam wskazówek. Założę się, że jest na prochach.
Tutaj dała sobie chwilę na bezradne pomachanie głową.
- Tymczasem ja zadzwonię do laboratorium, niech przyjadą po tego biedaka.
---
Kiedy wrócili z powrotem do biura słońce znikało już za horyzontem. Miły, wieczorny chłód przywitał ich obolałe ciała, gdy tylko wysiedli z samochodu. Cała czwórka wiedziała, że dzisiaj nie wrócą prędko do domów, czeka na nich cała masa roboty.
Windą udali się na trzecie piętro, a stamtąd do gabinetu Wilsona.
- I jak tam?- uśmiechnął się do nich serdecznie. Wyglądał, jakby nie spał trzy dni.
- Oho.. proszki przestały działać- Georgia szepnęła na ucho Tomowi, wystarczająco jednak głośno, by dyrektor biura to usłyszał. Wszyscy- prócz samego interesanta- parsknęli śmiechem.
- O co wam chodzi?
- Nic, nic... – kobieta nie potrafiła powstrzymać śmiechu- Wysłaliśmy nieboszczyka do laboratorium, wkrótce powinny być wyniki.
Z uśmiechami na twarzach wyszli na korytarz.
- Każda praca ma swoje dobre i złe strony. Pamiętajcie o tym, nawet jeżeli będę wam kazała grzebać w krowim łajnie. Tymczasem mamy dużo pracy. Idziemy do mojego gabinetu.
---
Na podświetlanym stole leżało ciało mężczyzny. Wokół niego krzątała się dwójka ludzi ubranych w białe fartuchy. Z sufitu lała się idealnie jasna wiązka białego światła. W tle było słychać prace przeróżnych maszyn. Tak właśnie wyglądało jedno z pomieszczeń Laboratorium na przedmieściach Chicago.
- Danielle, znalazłem coś- Michael zwrócił się do swej koleżanki, dokonującej w tym czasie analizy DNA.
- Włos?
[IMG]http://i50.************/2gtzo6h.jpg[/IMG]
- Siwy. A z tego co wiem, to mamy mężczyznę około czterdziestki.
- Myślisz, że to włos mordercy?- Danielle wzięła prawie niewidoczny ślad zbrodni i położyła go na szklanej podstawce, potem wsunęła do białego urządzenia. Wcisnęła parę klawiszy i na monitorze wyświetlił się model cząsteczki DNA włosa. Nacisnęła jeszcze jeden przycisk.
- Włos ten należy do Harolda Greenmana, pastora w Bartlett. Myślisz, że to on mógł zamordować tego człowieka i pozostałą dwójkę?
Michael chwilę się zastanowił.
Potem, gwałtownym ruchem, podniósł z ziemi czerwony koc.
- Przecież pastor przykrył ofiarę tym kocem. Zobacz- rozciągnął materiał- Jest na nim pełno siwych włosów. Pewnie jeszcze rano pod nim spał.
- Kamień z serca. Już myślałam, że nawet starcy z pokroju dewotów są w stanie dokonać serii morderstw.
Ich rozważania przerwał sygnał telefonu.
- Słucham?- Danielle szybko chwyciła słuchawkę, spodziewając się, że dostaną jakieś nowe próbki do badań. I nie myliła się.
[IMG]http://i46.************/2z5iwaq.jpg[/IMG]
- Wysyłam wam na faks zdjęcia zrobione przez mojego praktykanta z miejsca zbrodni. Może w czymś wam to pomoże. Ale przede wszystkim ustalcie tożsamość tego nieszczęśnika. Żegnam.
Rozłączyła się. W tej samej sekundzie faks wydał z siebie nieprzyjemne, zgrzytliwe odgłosy. Po chwili z urządzenia wyjechało kilka kartek z nadrukowanymi czarnobiałymi zdjęciami.
- Widzisz to?- mężczyzna wziął do ręki jedną z nich, po czym zaczął się głośno śmiać.
- Co to niby jest?
- Georgia musi bardziej dopilnować swoich praktykantów, bo widać niektórzy z nich zamiast fotografować miejsce zbrodni, wolą robić zdjęcia dupy swojej koleżanki.
---
- Thomas! Do mnie! Nigdy więcej nie weźmiesz do ręki aparatu!