ODCINEK 4
W lokalu zjawia się policja. Liczna ilość gapiów od razu zmalała,
a przy miejscu bójki zrobiło się jakoś dziwnie pusto. Panowie
policjanci zaczęli przesłuchiwać ludzi którzy widzieli te zdarzenie.
Wstrząśnięta kelnerka bez żadnych odruchów zaczęła natychmiast
szacować szkody i zadzwoniła do kierownika z informacją co się
stało w klubie. Stróże prawa zebrali już zeznania od wszystkich ludzi,
którzy przypatrywali się temu incydentowi. Nagle jedna z przyjaciółek
zdała sobie sprawę, że w lokalu nie ma już chłopaka z parkietu razem
z ich koleżanką .
Lilly nawet nie pomyślała o swoich przyjaciółkach i bez żadnych
skrupułów wsiadła do limuzyny z Johnem, która należała do niego.
Razem odjechali w nieznane.
- Dokąd jedziemy? - spytała czarnulka.
- Do najlepszego hotelu na Simshatanie. - opowiedział wstawiony
chłopak.
- Chyba nigdy nie zapomnę tych chwil! - krzyknęła dziewczyna popijając
Martini.
Podczas gdy zauroczona para przeżywała miłosne doznania,
w klubie temperatura po bójce opadła i goście zostali wyproszeni,
z powodu zdemolowania jednej z sal. Kelly i Nicole nie wiedziały co
mają zrobić. Kompletnie nie domyślały się co mogła
zrobić Lili, próbowały nawet do niej dzwonić, ale miała wyłączony
telefon. Przed lokalem dziewczyny zamartwiały się o swoją przyjaciółkę,
a kilka przecznic dalej dziewczyna zabawiała się w samochodzie,
w drodze do najdroższego hotelu w mieście.
Tancerki postanowiły, że nie będą dochodzić gdzie poszła ich
koleżanka, bo w końcu jest już pełnoletnia i odpowiada sama za siebie.
Po długim myśleniu każda z nich udała się do własnego domu.
A tym czasem Lilly i John dotarli do hotelu. Wysiedli z auta i udali się
do drzwi.
Podczas meldowania się w recepcji Lili dostrzegła po drugiej
stronie hollu starszego mężczyznę z bardzo młodą kobietą.
- Zaraz, zaraz ja tego faceta skądś znam…
- Masz kogoś? – zapytał John.
- Nie, nie, nie ważne…
Dziewczyna stałą chwilę w bezruchu. Moment później wzięła
od recepcjonisty klucz i podążyła za swoim partnerem. Po chwili
byli już na górze.
- Idę wziąć prysznic – powiedziała Lili.
John tajemniczo udał, że kładzie się na łóżku, aby odpocząć po
długiej podróży, ale chwilę po tym kiedy dziewczyna weszła do
łazienki zaczął przeszukiwać jej laptop z którym nigdy się nie
rozstaje. Grzebał w plikach, ale nie znalazł rzeczy, która go
interesowała. Nagle usłyszał jak woda z prysznica przestaje lecieć.
Ale nadal szukał czegoś w komputerze. Niespodziewanie do pokoju
weszła Lili.
- Co ty robisz?! – krzyknęła dziewczyna wyrywając swój komputer
z rąk Johna.
- Ja? Musiałem coś sprawdzić, nic ważnego, tylko pocztę… - zająknął się.
Dziewczyna szybko oderwała wzrok od mężczyzny i zdjęła z siebie
Biały, hotelowy szlafrok, a pod nim miała różowo-białą piżamę.
- Lili, obraziłaś się? – zapytał zaniepokojony John.
Czarnulka nic nie odpowiadała i zeszła do bufetu. Przez długą
wędrówkę po schodach dziewczyna cały czas miała w głowie obraz
mężczyzny całującego się z młodą kobietą. Na końcu oświetlonego
hollu był bufet. Tancerka otworzyła hotelowe drzwi, a za nimi przy
stolikach siedziało kilka osób pijących gorącą czekoladę. Podeszła do
lady i wzięła szklankę wody. Wypiła ją raptem kilkoma łykami
i zadręczona głupimi myślami wyszła z pomieszczeniu przyglądając się
pewnej parze. Weszła na pierwszy stopień, ale kątem oka zobaczyła
tablicę „Strefa VIP”. Zaciekawiona, raźnym krokiem podążyła za znakami.
- Pokój 145, pokój 146, pokój 147
Na drzwiach ostatniego pokoju zobaczyła napis „Wolne”. Nacisnęła na
klamkę. Wytrzeszczyła oczy i ujrzała ponownie mężczyznę ze swoją
ukochaną. Kobieta podeszła do dziewczyny
i krzyknęła bardzo kobiecym głosem:
- Co pani tu robi?! Nie wie pani, ze nie wolno naruszać czyjejś prywatności?!
- Przepraszam… Na drzwiach była tablica…
- Poroszę się nie tłumaczyć!
Lili nie zwracała uwagi na narzeczoną mężczyzny, tylko patrzyła się
ciągle na niego.
"On mi kogoś przypomina!" – powiedziała w myślach.
Starszy pan był bardzo dziwny. Szybko podbiegł do drzwi i zatrzasną
je tancerce przed nosem. Nie wiedząc o co chodzi weszła na górę
i przekroczyła próg przydzielonego jej pokoju.
- Gniewasz się?! – ponownie zapytał John.
- Nie, ale jestem bardzo zmęczona – odrzekła kładąc się spać.
Zasnęła, lecz kilka godzin później obudziła się. Jej partner spał, ale
ona nie mogła zmrużyć oka. Wyjęła z pod łóżka torbę gdzie ukryła
laptopa i włączyła go. W wyszukiwarce wpisała „Stephen Petterson”.
Kliknęła „search”, a na ekranie urządzenia wyświetliło jej się kilka,
a nawet kilkanaście zdjęć mężczyzny.
- Tak to on! – krzyknęła.
John wymamrotał coś pod nosem i przewrócił się na bok.
Dziewczyna spojrzała na niego, ale na szczęście blondyn spał.
- Dokończę jutro – szepnęła, i wskoczyła do łóżka.