Nie, Lily jest z 1998 ;]
Dziękuję za resztę komentarzy i zgodnie z zapowiedziami:
X
Drogi św. Mikołaju!
Przykro pisać ale znów muszę Cię poprosić o to samo co w tamtym roku bo chyba nie doszedł do Ciebie mój list. A może to moje życzenie było nie do spełnienia? Ja wiem że dzieci proszą o wiele drogich rzeczy i dostają je. Ja też bym bardzo, bardzo tego chciała.
Proszę o mamusię i tatusia którzy będą mnie kochać całym sercem. Ja za to będę dobrą i grzeczną córeczką. Bardziej grzeczną niż teraz! Tylko proszę, daj mi rodziców. Będę na pewno szczęśliwa i wdzięczna Tobie.
Wyobrażam sobie, że gdzieś na świecie są moi mama i tata. Mamusia jest śliczna i tak ładnie się śmieje, a tatuś jest wysoki i przystojny i codziennie kupuje mamusi kwiatki. Jestem pewna, że byłoby im dużo weselej gdybym była z nimi. Mamusia kupowałaby mi ładne ubranka i robiła mi dobre śniadanka do szkoły a tatuś odprowadzałby mnie do szkoły i czytał bajki na dobranoc.
Kochany Mikołaju, spełnij moje życzenie! Wiem, że to nie będzie łatwe ale ja wierzę, że w tym roku zrobisz to dla mnie!
Lily Williams
- Lily – zdziwiła się młoda kobieta, gdy jedna z dziewczynek podeszła do niej z kopertą. – Już skończyłaś?
- Tak – odparła blondynka, patrząc smutnymi, niebieskimi oczami. – Ja miałam tylko jedno życzenie.
Chwilę później zabrzmiał dzwonek na przerwę. Autorka krótkiego listu wyszła z klasy i usiadła na ławce, gdzie chwilkę później zjawiła się reszta dziewcząt, które zaczęły wymieniać, o co prosiły.
- A ty, Lil? – zapytała jedna z nich.
- O rodziców – odpowiedziała ośmiolatka.
- Co roku o to prosisz! – zawołała inna dziewczynka.
- Mikołaj chyba cię nie lubi – zakpiła jeszcze inna. – My zawsze dostajemy to, co sobie zażyczymy!
- Bo wy macie mamę i tatę, którzy wam kupią prezenty! – załkała Lily.
- A ty nie masz, bo nie zasłużyłaś! – wyśmiewały się.
Bezbronna, zapłakana dziewczynka szybko pobiegła w stronę ubikacji i zamknęła się w jednej z kabin.
Czym ona zawiniła, że nie miała rodziców? Tyle jej koleżanek z sierocińca znalazło dom, tylko ona ciągle nie. Tamte dzieci wcale nie były lepsze od niej. Dlaczego więc jej się nie udało? Czemu nikt nawet nie zapytał o nią?
Często zadawała sobie pytanie, co się stało z jej prawdziwymi mamą i tatą. Dlaczego ich nie ma? A może zginęli w wypadku albo w wyniku jakiejś choroby?
Chociaż te dwie przyczyny wydawało się najbardziej prawdopodobne, ona nie mogła w to uwierzyć. W głębi swojego dobrego, spragnionego miłości serduszka czuła, że oni są gdzieś na świecie. Może jej szukają po wszystkich kontynentach, a może po prostu kochają ją, tylko nie mogą się jeszcze nią zaopiekować. I tęskną, tak samo jak ona.
Dlaczego nigdy nie spytała pani, co się z nimi stało? I dlaczego przez całe życie uczyła się języka polskiego? Może tam, w Europie, oni są? A może ma jakąś dalszą rodzinę w tej Polsce? Może nie wiedzą o jej istnieniu…?
Znowu zadzwonił dzwonek, a ona, porzucając swoje nadzieje i myśli, poszła w stronę klasy.
***
Któregoś wieczoru, podczas odrabiania swoich lekcji, do pokoju panny Williams niemal z hukiem wpadła jej współlokatorka i równocześnie najlepsza przyjaciółka od zawsze, Sara. Wyglądała na bardzo podekscytowaną.
- Lily! – zawołała radośnie. – Pamiętasz panią Elizabeth i pana Petera?
- Pamiętam, a co? – odparła blondynka.
- Zaadoptowali mnie! – krzyknęła, po czym zaczęła skakać z radości.
- Ojej! Gratuluję! – jej nastrój udzielił się przyjaciółce, która zaraz poczęła ściskać szczęściarę.
Smutek pojawił się chwilę później.
- Ciebie też kiedyś zabiorą stąd twoi rodzice! – pocieszała ją Sara.
- Obawiam się, że nie – odparła smutno, zwieszając głowę. – Nikt mnie nigdy nie pokocha!
- Nie mów tak! Na pewno ktoś cię stąd zabierze!
- Osiem lat na to czekam. Za kolejne osiem już nikt mnie nie będzie chciał, bo będę za stara!
- Za osiem lat będziesz świętować
sweet sixteen w towarzystwie rodziny, zobaczysz!
- Obyś miała rację – zaczęła się uspokajać. – Tylko jak ja wytrzymam bez ciebie?
- Będziemy do siebie pisać, może nawet kiedyś przylecisz do Polski!
- Tak, pisać na pewno! Ale odwiedzenie cię jest niemal niemożliwe! A tak bardzo chciałabym… Bo jeśli w Polsce mam rodzinę…
- Uda ci się, zobaczysz – przekonywała. – Jeszcze będziesz mnie poduczać polskiego!
- Na pewno! – zaśmiała się.
Jakiś tydzień później dziewczyny ostatecznie się ze sobą pożegnały. A Lily zaczęła marzyć o podróży do Polski…
Wiem, że wyjątkowo krótko...
I na kolejny odcinek trzeba będzie trochę poczekać.