Okej. No to mamy następny odcinek, z którego jestem średnio zadowolona (co nie znaczy, że robiłam na odwal się!), fakt wyszedł bardzo słabo. W ramach przeprosin za to ,,coś'' obiecuję wam bonus który ukaże się jutro. No więc zapraszam do czytania
Amarantowa Róża
Rozdział 4
Bo nie zawsze jest idealnie.
Rozejrzała się dokładnie. Stała w wyłożonej szarą kostką uliczce, pełnej sklepów i restauracji. Nie była tu sama. Towarzyszyli jej ludzie, których tak dobrze znała:
Lisa – Rudowłosa dziewczyna o mądrych, brązowych oczach. Jej najlepsza przyjaciółka, która nie zawiodła nigdy.
Kevin – Młody chłopak o brązowych włosach i przyjaznym uosobieniu. Dzięki temu jest idealnym przyjacielem.
Lucas – Przystojny i wspaniały pod każdym względem. Kochała się w nim na zabój, od gimnazjum. A on dopiero teraz raczył się nią zainteresować.
Sisi – Pusta i lalusiowata blondyneczka. Jest jeden powód, dla którego szła z nimi – jest dziewczyną Kevina.
Pomimo iż lubiła ich wszystkich, oprócz Sisi nie była zadowolona ze spaceru. Ciągle myślała o staruszce z pogrzebu, – kim ona była? I dlaczego jej o to nie zapytała? A po za tym czuła się dziwnie, – czemu nie siedzi w domu, kiedy zaledwie 3 tygodnie temu straciła matkę? Odgoniła jednak te myśli czując, że niestosownie było by psuć wszystkim humor. Nagle do jej głowy wpadł pomysł, który przyćmił dotychczasowe rozmyślania.
- Wiem! – krzyknęła, przerywając rozmowę Lisy i Lucasa. - Gdzie tu jest najbliższe biuro detektywistyczne?
Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczonymi wzrokami, jakby oświadczyła im nagle, że zamierza złożyć wniosek o pracę w zoo.
- Na buczka, ale, po co…
- Zobaczycie…
***
- To spotkamy się, przed H&M okej? – Gadała z Lisą przez telefon komórkowy jednocześnie siedząc na wygodnym, skórzanym i aksamitnym fotelu w poczekalni biura detektywistycznego ,,Lupa’’ wyczekując na detektywa.
- Pani Scarlett Richardsoon tak? – z drzwi wyłoniła się kobieta o niezwykle rudych włosach.
Dziewczyna nazwana Scarlett weszła do gabinetu bez słowa, czując podniecenie. Nie opuszczało ono jej aż do momentu, gdy pani detektyw, szanowna Emma Davies po wysłuchaniu historii o staruszce zapytała:
- Wie pani jak ona wygląda, ma może jakieś zdjęcia?
- No nie, ale…
- Ale co?
- Już nic. Przepraszam, że zajęłam pani czas. Do widzenia
Już była przy drzwiach, kiedy detektyw powiedziała:
- Proszę zaczekać. Chyba wiem jak pani pomóc.
***
Zaraz po wizycie u detektywa poszła do domu. Nie miała już ochoty łazić z nimi po mieście. Czuła się dziwnie, jakby wszystko, co robiła było nie tak. Trzeba coś zmienić – pomyślała.
~ komentujcie