Wczoraj po lekkim zaniedbaniu psa postanowiłam, że na razie koncentruję się na koniach i tworzę tylko faceta z klaczą i potem źrebakiem, żadnych psów i kotów, żeby był czas dla koni. No to fajnie, gram facetem i klaczą, lada moment ma się urodzić mały konik. I co? Podglądam sobie okolicę, widzę nad domem sąsiadów jakiś dziwny znaczek. Co to? Adopcja sąsiedzka. Z ciekawości wysyłam Sima, wchodzi do domu, a tam przy kominku śpi sobie maleńki, słodki szczeniaczek, dziecko suczki podobnej do owczarka niemieckiego. Oczywiście adoptowałam...