View Single Post
stare 14.04.2012, 21:06   #5
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 633
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Po króciutkiej przerwie wracam

"Cezar! 'gwiżdże' Gdzie jesteś psino?!"


"Cezar, do nogi! 'gwiżdże' No wracaj!" zawołał.
"Władek, znalazłeś go?" - krzyknął drugi mężczyzna.


"Ce... O mój boże! Franek, chodź tu, szybko!"


"Co się stało?" - spytał pan Franek zadyszany.


"Nie wiem. Zauważyłem tu nieprzytomną i wymęczoną kobietę. Oddycha, ale nie wiem jak długo leży na ziemi. Weź ją na ręce i zanieś do domu, bo ja boję się, że nie dam rady jej unieść" - powiedział starszy mężczyzna.


"Ale uważaj na nią, może mieć coś złamane." - ostrzegł.
Brodaty podniósł ostrożnie biedną Alice i później zaopiekował się nią.


Ojciec z synem zajęli się kobietą. Ze szpitalnego wdzianka przebrali ją w jedną z sukienek Cecylii, żony pana Franciszka. Przetarli mokrym ręcznikiem części ciała pobrudzone krwią i ziemią. Rozczesali włosy i położyli ją na kanapie w salonie.


Po kilku godzinach się przebudziła i zdziwiła się, gdyż ostatnim miejscem, które widziała był las.
- Co się stało, gdzie ja jestem? - spytała.


- Dzień dobry. Jestem Władysław Masten. Wraz z synem znaleźliśmy panią osłabioną i zziebniętą w środku lasu. Mieszkamy niedaleko, więc wybraliśmy się na ryby i towarzyszył nam pies, który gdzieś polazł. Szukając go, natknąłem się na panią, więc postanowiliśmy pani pomóc.


- Oh, dziękuję to bardzo miło z państwa strony, jestem wam naprawdę wdzięczna. - dziękowała wzruszona Alice.


Gospodarze przygotowali śniadanie dla wygłodniałej Alice.


Po opróżnieniu zawartości miski Alice podeszła do Franka i spytała:
- Przepraszam, gdzie jest tu łazienka? Chętnie bym się wykąpała.
- Na górze, drugie drzwi po lewej. - odpowiedział.


Alice zamknęła się w łazience i odkręciła wodę. Nie weszła jednak do wanny. Postanowiła uciec oknem (dlaczego? Ponieważ musiała jak najszybciej załatwić pilną sprawę, a zatroskani domownicy zapewne nie wypuściliby jej, martwiąc się o jej samopoczucie). Ciężko jej było tak nieładnie potraktować tych ludzi, lecz mus to mus, prawda?





Wróciwszy do domu, poszła do jednej ze swoich łazienek i wzięła długą, gorącą kąpiel.


Później ubrała bieliznę i w celu nabrania sił, zasnęła na wiele godzin (prawie cały dzień!)


Wieczorem wstała i włączyła tryb "Już po tobie, kolo" Przygotowywała się do starcia z wrogiem...



Udała się do miejsca, z którego uciekła. Nie znała niestety głównego wejścia, więc wkradła się do siedziby wroga tunelem i wylądowała w - na szczęście pustej - sali operacyjnej.



Skradając się po megaminimalistycznych () korytarzach, znalazła w końcu ten właściwy. Skąd wiedziała, że to ten? Na jego końcu stali zawsze będący przy szefie, agent Bunch i Smith.


- Co? Zdziwieni? - spytała z ironicznym uśmieszkiem. - Przyszłam do waszego szefunia, więc odsuńcie swoje tyłki na bok.


- Stój! Nigdzie nie idziesz! - krzyknęli równocześnie, celując w Alice.


- Ostatnio mnie trochę wkurzyliście, ale wam wybaczyłam. Miałam dziś dobry humor, ale skoro go zepsuliście... To był krok w ślepy zaułek, drogie robociki Jenkinsa... - powiedziała.



Załatwiwszy ich jednym strzałem, skwitowała:
- Eh, jakoś słabi ostatnio ci wrodzy. Co się dzieje z tym światem zła...


Zauważywszy, że przed nią stała tylko ściana, postanowiła wykorzystać stary trik. Zdziwiła się, że taka wersja kryjówki jeszcze jest wykorzystywana. Zastukała w ścianę i i usłyszała głuchy dźwięk. Postanowiła, więc otworzyć tajne przejście.

Udało się. (pf.. jak zwykle.)


- Czekałem na ciebie. - przywitał się słodko. - No, usiądź sobie, porozmawiamy.


- Sorry, Blondie, ale nie skorzystam. - wyśmiała go.


Westchnął, po czym przeszedł do baru.
- I jak? Zdecydowałaś się na współpracę? - spytał.


- Tak, na pewno po wczorajszej akcji... - prychnęła.


- Ja bym na twoim miejscu skorzystał, Alicjo. - słodził. - Dla ciebie mogę zrobić wyjątek i dostosować się do części twoich warunków.


Jednak nasza agentka głupia nie jest, więc od razu wyczuła śmierdzący podstęp.
- Mhm... Przełącz się na cichy tryb, Jenkins.


Nie wytrzymał tych chamskich odzywek, której leżały w naturze Alice.
- Słuchaj! Proponuję ci świetny układ, a ty go odrzucasz i na dodatek zabijasz mi część ekipy! Lepiej uważaj, bo tym nie zlituję się nad tobą! - krzyknął.


Alice ma charakterek, więc wściekła się.
- Zlitowałeś? Próbowałeś mnie zabić ty chory na umyśle blondsolaro w garniaku. Myślisz, że przestraszę się twoich groźb? Zresztą zabiłam twoje laleczki z łatwością!
Rozejrzała się po pomieszczeniu i powiedziała:
- Hm... Przydałyby się tu jakieś kolory. Co myślisz o czerwonym? Wspaniale komponowałby się z tą panującą czernią.




Wyciągnęła pistolet i... jak powiedziała, tak zrobiła. Ozdobiła pokój odrobinką czerwieni.


Mężczyzna cicho jęknął i padł na ziemię.


Alice pobiegła do wielkiej sali, w której poznała Jenkinsa.


Od razu ruszyła w stronę metalowej szafy, w której były jej akta.


To, co zobaczyła, było szokujące. Skąd miał te wszystkie informacje? Nie mogła uwierzyć własnym oczom.


Zszokowana upuściła akta i przestraszona wybiegła.



Jak myślicie, co tam było?
ps. Dla spostrzegawczych, którzy zauważyli niezgodności w scenografii (trochę różniące się tło, miejsca będące we wcześniejszych częściach): Raz gra nie zapisała się i musiałam zrobić sale agencji od nowa.

Pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez Myrtek : 14.04.2012 - 21:22
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem