Przez miesiąc Eva próbowała wyciągnąć ojca z więzienia. Bezskutecznie. A Adam tymczasem czasowo wprowadził się do Sary. Nie bywa w domu, nie interesuje się niczym. Eva postanowiła do niego zadzwonić i sprowadzić na ziemię.
- Gdzie ty się podziewasz? Wracaj w tej chwili do domu, jest problem! - grzmiała przez słuchawkę Eva.
- Luzik siostra, zaraz będę. - Adam był wyraźnie zrelaksowany.

Po kwadransie zjawił się jednak w domu. Trzasnął drzwiami i obudził Emmę (zdążyła już trochę podrosnąć

), która dopiero przed chwilą zasnęła. Co za pech. Mała zaczęła strasznie płakać. Eva wzięła ją na ręce i próbowała uspokoić. Bezskutecznie. W końcu wpadła na pomysł, aby dać jej butelkę z mlekiem. Mała się uspokoiła i mogła spokojnie siedzieć na dywanie w salonie.
- Gdzie byłeś? - zaczęła.
- Nie twój interes siostrzyczko.
- Nie mój? Aresztowali ojca, a ty mówisz, że to nie mój interes?
- Aaresztowali? Ale jak to?
- Tak to... Poszedł na rozprawę rozwodową, ale z niej nie wrócił. Zadzwonili do mnie z sądu, że zatrzymali ojca, gdyż jest głównym podejrzanym o pobicie Eveline. Czaisz to?
- Ojciec pobił Eveline? Haha, nie uwierzę w to. Znaleźliśmy ją wczoraj z Sarą. Leżała w parku. Nasz ojciec nie chodzi do parku.
- Fakt. Nie ten typ człowieka. To w takim razie kto? Trzeba go wyratować.
- Noo...zastanowimy się później, jestem zmęczony. - powiedział i poszedł do swojego pokoju.
- Boże co za tępak! - krzyknęła Eva. - Chodź mała. Położę cię.
Nie zdążyła wykonać tej czynności, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Hej, dostałem wyniki badań. - usłyszała, gdy otworzyła drzwi.
- Wejdź. - Eva jak zwykle uprzejma
Usiedli na kanapie w salonie. Eva tuliła małą do siebie a David otwierał kopertę.

Gdy przeczytał wyniki otworzył usta i zastygł.
- I co? Wiedziałam, że tak będzie! Nie wywiniesz się od płacenia alimentów. Nic więcej od ciebie nie chcę, żeby to było jasne.
David siedział jeszcze przez chwilę nie ruchomo, po czym zapytał:
- Mogę wziąć ją na ręce?
- Możesz.
I tak oto David stał się tatusiem Emmy. Poczuł się przeszczęśliwy trzymając ją na rękach.

Chciał uczestniczyć w jej życiu. Może jeszcze nie wszystko stracone?
- Wiesz co? Wydaje mi się, że jest zmęczona. Mogę położyć ją do łóżeczka?
- Pierwsze drzwi po lewej.
Gdy wszedł do pokoiku delikatnie się zszokował.
- Co to ma być? Co to za nora? - krzyknął widząc stan pokoju. - Moja córka nie będzie żyła w czymś takim. Zrobię tu remont. Nawet sam!
- Jak sobie chcesz.
- Wiem! Przeniesiecie się na kilka dni do mojego domu, a ja stworzę tu małej raj na ziemi.
- Jaki się z ciebie czuły ojciec nagle zrobił.
- Nie gadaj tyle tylko się pakuj. Zawiozę was do siebie.

A co u Henry'ego? Siedział w celi z typem podejrzanym o zabójstwo szwagra. Widać po nim było, że nie wolno z nim zadzierać. Henry nie odzywał się więc w ogóle. Chciał dożyć momentu, w którym wyjdzie na wolność i wszyscy będą go przepraszać za bezpodstawne oskarżenia.

On przecież nic nie zrobił. Siedział cały wieczór przed telewizorem. Ciekawe kto oskarża o coś takiego starego dziadka.
- Wyłaź. Masz gościa! - rozmyślania Hery'ego przerwał nieprzyjemny głos mężczyzny. - No dalej.... Specjalne zaproszenie wysłać?
Henry udał się do sali widzeń. Przy stoliku siedział młody mężczyzna w okularach. Takie chuchro, że aż przykro patrzeć.
- Jestem Ralph Menderson. Reprezentuję firmę Robson&Grobson. Wynajęła mnie pańska żona, Eveline Chooser.
- Po cholerę mi tu pan przychodzisz?
- Jestem tu, aby ustalić szczegóły tamtego feralnego zajścia. Kiedy ostatni raz widział się pan z panią Eveline?
- Przedwczoraj. Przyszła do mnie dzień przez rozprawą błagać, abym przyjął ją do domu. Odmówiłem, zamknąłem drzwi i usiadłem przez telewizorem. Ot cała, fascynująca opowieść.

- A przypadkiem nie poszedł pan za nią, nie zaczaił się w parku i nie zaatakował z zemsty?
- Pan sobie kpi?! Na jakiej podstawie mnie pan oskarża?
- Nie oskarżam. Próbuję tylko ustalić co się wydarzyło.
- W dupie mam to co pan próbuje. Nic jej nie zrobiłem. To pewnie któryś z jej kochanków.
Adwokat zrozumiał, że to bez sensu. Zabrał swoją teczkę i wyszedł. Henry wrócił do swojej nieprzyjemnej celi.
Eva spakowała wszystkie potrzebne rzeczy i wsiadła do samochodu Davida. Wypasiona fura nie ma co

Nie powiedziała Adamowi o tymczasowej przeprowadzce. Zostawiła tylko kartkę na lodówce: „Czasowo się wyprowadzam. Będzie remont pokoiku Emmy. Pa.” Szczególnie go to nie zainteresowało. Wreszcie więcej czasu dla Sary i nikt nie będzie prawił mu morałów.
Po kilku minutach samochód zatrzymał się przed dużym domem. Wow, to jest naprawdę coś w porównaniu do klitki, w której obecnie mieszkają.

David wniósł rzeczy małej (Eva musiała wnieść swoje

). Pokazał gdzie co jest. W czasie, gdy Eva rozpakowywała rzeczy Emmy, David szykował pyszną kolację. Mniam! Facet potrafi prać bluzki i gotować. No ideał

- Jak dobrze, że mała śpi. Może zjesz ze mną kolację? – David uśmiechnął się jak wtedy, w barze.
- Jasne, dlaczego nie. Jestem potwornie głodna.
