View Single Post
stare 25.08.2012, 15:09   #54
kalafjor
 
Avatar kalafjor
 
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
Domyślnie Odp: Kwjat Kalafjora

O matko! Przechodzicie samych siebie! Jakby pod każdą częścią było tyle komentarzy, to byłoby bardzo dobrze!
Dziękuję za wszystkie wpisy i witam w temacie justinea, chewbacca i fresh! Cieszę się, że Wam się podoba i jest Was coraz więcej.
Liv - Miłowo opuściłem już dawno temu i nawet wyglądu Balbiny nie pamiętam. Co do brwi - one tam są, ale głęboko. Znalazłem jakieś pierwze lepsze defaulty z modthesims, na niektórych zdjęciach może je zobaczycie. Ogródek niestety nie mój. Zaplecze jakiegoś domku z sims2design.
FresH - szczerze, to nie gram ultraclean. Nie lubię dodatków z internetu. Pobieram tylko MaxisMatch, oraz jakieś recolory. Czasami się zdarzy, że widzę piękny dom i nie mogę się powstrzymać przed pobraniem na dysk. Nowych meshy unikam.
Mogę jeszcze powiedzieć, że Zuzanna wprowadziła się w końcu do nowego domu (w połowie dekorowania zmieniłem koncepcję i teraz wygląda jak pomieszanie IKEI oraz lekko wiejskiego stylu, miało być przytulnie i chyba tak jest). Po tej części możecie się spodziewać dalszych losów panny Mazurek.
Tymczasem nie przedłużam i zapraszam do czytania kolejnej części!
Enjoy!

Część IV

Było mroźne popołudnie. Jacek Matejko wracał właśnie z pracy. Ostatnimi czasy robił sobie spacery, bo na parceli Cecylii nie było miejsca na jego samochód. Przechodził właśnie koło "Śnieżynki" kiedy ze środka wyszła Martyna.
- O Jacek, cześć! - krzyknęła w jego stronę.
Ten wyrwany z zamyślenia odwrócił się.
- Witaj, o co chodzi - zapytał, nie chcąc rozmawiać ze swoją byłą.
- A czy od razu musi o coś chodzić... Wejdź do środka.
- Ech... No dobra - odparł niechętnie.
Pchnął szklane drzwi i wszedł do wnętrza restauracji. Z kominka biło przyjemne ciepło, idealne by się ogrzać.
- Zastanawiałam się... Może mamy jeszcze szanse. Zapomnij o tym co było. Jeszcze możemy być szczęśliwi.
- Żartujesz sobie? Zdradziłaś mnie i jeszcze prosisz mnie o szansę po tylu miesiącach. Wyobraź sobie, ze ja już zapomniałem i nie obchodzi mnie to co Ty mówisz - rzucił do niej.
- Och, Jacusiu. Proszę Cię! - błagając chwyciła go za rękę.
- Puść mnie! Nie mamy nic do gadania! Koniec nastąpił już dawno - wyrwana z uścisku dłoń powędrowała do góry, a światło z żyrandolu oświetliło pierścionek na palcu.
Nieskazitelny diament błysnął pannie Koźlik w kąciku oka.
- Co to jest?! Już masz inną?! Nie pozwolę na to - krzyknęła.
- A co Ciebie to obchodzi? Niepotrzebnie się nawet zatrzymywałem. Nie zawracaj mi więcej głowy!
- Pożałujesz - rzuciła, gdy ten już wychodził.




Lekko zirytowany, wyszedł z powrotem na zimne powietrze. Nie był w dobrym humorze.
Po około piętnastu minutach dotarł do rezydencji. Otworzył drzwi i powiesił płaszcz na wieszaku. Cecylia czytała książkę przed kominkiem. Obdarowała ukochanego pocałunkiem i powiedziała:
- Jesteś głodny? Tak się zaczytałam, że nie zrobiłam obiadu. Przepraszam.
- Nie, jadłem w pracy. Wiesz co? Ja coś zrobię na kolację - wyszedł z pomysłem.
- Jak chcesz. Wracam do lektury. Mówię Ci, wspaniała książka - stwierdziła siadając w fotelu.
Gdy nadszedł wieczór Jacek przyrządził pstrąga. Oboje go uwielbiali. Po zaproszeniu narzeczonej do stołu podał rozdzielone porcje. Jedli i rozmawiali o minionym dniu. Zawsze tak robili. Dzieli się porażkami i sukcesami. Gdy Cecylia mówiła o tym, jak to pewna kobieta straciła oszczędności ulokowane w SimGold i błagała jej firmę ubezpieczeniową o pomoc zadzwonił dzwonek.




Pan Matejko wstał i skierował się w stronę drzwi. Zastanawiał się kto mógłby dobijać się do nich o tak późnej porze. No tak, to była Martyna. Jacek zawahał się i otworzył drzwi.
- Czego chcesz - warknął.
- Mogę wejść - zapytała panna Koźlik. Wyglądała jakby płakała.
- Wolałbym nie - odparł.




Mokre oczy zadziałały i w końcu gość został wpuszczony. Gdy tylko przekroczył próg domu, maska poszkodowanej zniknęła. Zaczęła szybko chodzić po domu rozglądają się. W końcu znalazła to, co chciała. Stanęła przy wejściu do jadalni i zobaczyła panią Hoffman z filiżanką herbaty.
- Piękny dom Cecylio - powiedziała do koleżanki*.
- Ehm, dziękuję. Co Cię do nas sprowadza - wstając odparła nieco zdziwiona. Co była Jacka robi u nich w domu. Dziwne.
W tym czasie za Martyną stanął Jacek.
- Kochanie, nie słuchaj jej - krzyknął do narzeczonej.
Kobieta jednak chciała posłuchać, bo widocznie blondynka chciała jej coś powiedzieć.


- Chodzi o to, że jestem w ciąży, a ojcem niepodważalnie jest Jacek - powiedziała spokojnie chwytając się za brzuch.
Cecylia zbladła (jakby nie była wystarczająco blada). Ciszę przerwał dźwięk tłukącej się filiżanki...

* - Martyna i Cecylia są koleżankami/znajomymi. Znają się.


Wiem, że krótko, ale tak wyszło. Mam nadzieję, że Wam się podobał odcinek.
Proszę też o sugestie co do życia Zuzanny. Jeśli macie jakieś pomysły, to śmiało piszcie!
Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania.

Ostatnio edytowane przez kalafjor : 25.08.2012 - 15:14
kalafjor jest offline   Odpowiedź z Cytatem