![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
|
![]()
O matko! Przechodzicie samych siebie! Jakby pod każdą częścią było tyle komentarzy, to byłoby bardzo dobrze!
![]() Dziękuję za wszystkie wpisy i witam w temacie justinea, chewbacca i fresh! Cieszę się, że Wam się podoba i jest Was coraz więcej. ![]() Liv - Miłowo opuściłem już dawno temu i nawet wyglądu Balbiny nie pamiętam. Co do brwi - one tam są, ale głęboko. ![]() FresH - szczerze, to nie gram ultraclean. Nie lubię dodatków z internetu. Pobieram tylko MaxisMatch, oraz jakieś recolory. Czasami się zdarzy, że widzę piękny dom i nie mogę się powstrzymać przed pobraniem na dysk. Nowych meshy unikam. Mogę jeszcze powiedzieć, że Zuzanna wprowadziła się w końcu do nowego domu (w połowie dekorowania zmieniłem koncepcję i teraz wygląda jak pomieszanie IKEI oraz lekko wiejskiego stylu, miało być przytulnie i chyba tak jest). Po tej części możecie się spodziewać dalszych losów panny Mazurek. ![]() Tymczasem nie przedłużam i zapraszam do czytania kolejnej części! Enjoy! Część IV Było mroźne popołudnie. Jacek Matejko wracał właśnie z pracy. Ostatnimi czasy robił sobie spacery, bo na parceli Cecylii nie było miejsca na jego samochód. Przechodził właśnie koło "Śnieżynki" kiedy ze środka wyszła Martyna. - O Jacek, cześć! - krzyknęła w jego stronę. Ten wyrwany z zamyślenia odwrócił się. - Witaj, o co chodzi - zapytał, nie chcąc rozmawiać ze swoją byłą. - A czy od razu musi o coś chodzić... Wejdź do środka. - Ech... No dobra - odparł niechętnie. Pchnął szklane drzwi i wszedł do wnętrza restauracji. Z kominka biło przyjemne ciepło, idealne by się ogrzać. - Zastanawiałam się... Może mamy jeszcze szanse. Zapomnij o tym co było. Jeszcze możemy być szczęśliwi. - Żartujesz sobie? Zdradziłaś mnie i jeszcze prosisz mnie o szansę po tylu miesiącach. Wyobraź sobie, ze ja już zapomniałem i nie obchodzi mnie to co Ty mówisz - rzucił do niej. - Och, Jacusiu. Proszę Cię! - błagając chwyciła go za rękę. - Puść mnie! Nie mamy nic do gadania! Koniec nastąpił już dawno - wyrwana z uścisku dłoń powędrowała do góry, a światło z żyrandolu oświetliło pierścionek na palcu. Nieskazitelny diament błysnął pannie Koźlik w kąciku oka. - Co to jest?! Już masz inną?! Nie pozwolę na to - krzyknęła. - A co Ciebie to obchodzi? Niepotrzebnie się nawet zatrzymywałem. Nie zawracaj mi więcej głowy! - Pożałujesz - rzuciła, gdy ten już wychodził. Lekko zirytowany, wyszedł z powrotem na zimne powietrze. Nie był w dobrym humorze. Po około piętnastu minutach dotarł do rezydencji. Otworzył drzwi i powiesił płaszcz na wieszaku. Cecylia czytała książkę przed kominkiem. Obdarowała ukochanego pocałunkiem i powiedziała: - Jesteś głodny? Tak się zaczytałam, że nie zrobiłam obiadu. Przepraszam. - Nie, jadłem w pracy. Wiesz co? Ja coś zrobię na kolację - wyszedł z pomysłem. - Jak chcesz. Wracam do lektury. Mówię Ci, wspaniała książka - stwierdziła siadając w fotelu. Gdy nadszedł wieczór Jacek przyrządził pstrąga. Oboje go uwielbiali. Po zaproszeniu narzeczonej do stołu podał rozdzielone porcje. Jedli i rozmawiali o minionym dniu. Zawsze tak robili. Dzieli się porażkami i sukcesami. Gdy Cecylia mówiła o tym, jak to pewna kobieta straciła oszczędności ulokowane w SimGold i błagała jej firmę ubezpieczeniową o pomoc zadzwonił dzwonek. Pan Matejko wstał i skierował się w stronę drzwi. Zastanawiał się kto mógłby dobijać się do nich o tak późnej porze. No tak, to była Martyna. Jacek zawahał się i otworzył drzwi. - Czego chcesz - warknął. - Mogę wejść - zapytała panna Koźlik. Wyglądała jakby płakała. - Wolałbym nie - odparł. Mokre oczy zadziałały i w końcu gość został wpuszczony. Gdy tylko przekroczył próg domu, maska poszkodowanej zniknęła. Zaczęła szybko chodzić po domu rozglądają się. W końcu znalazła to, co chciała. Stanęła przy wejściu do jadalni i zobaczyła panią Hoffman z filiżanką herbaty. - Piękny dom Cecylio - powiedziała do koleżanki*. - Ehm, dziękuję. Co Cię do nas sprowadza - wstając odparła nieco zdziwiona. Co była Jacka robi u nich w domu. Dziwne. W tym czasie za Martyną stanął Jacek. - Kochanie, nie słuchaj jej - krzyknął do narzeczonej. Kobieta jednak chciała posłuchać, bo widocznie blondynka chciała jej coś powiedzieć. - Chodzi o to, że jestem w ciąży, a ojcem niepodważalnie jest Jacek - powiedziała spokojnie chwytając się za brzuch. Cecylia zbladła (jakby nie była wystarczająco blada). Ciszę przerwał dźwięk tłukącej się filiżanki... * - Martyna i Cecylia są koleżankami/znajomymi. Znają się. Wiem, że krótko, ale tak wyszło. Mam nadzieję, że Wam się podobał odcinek. ![]() Proszę też o sugestie co do życia Zuzanny. Jeśli macie jakieś pomysły, to śmiało piszcie! ![]() Dziękuję za uwagę i zapraszam do komentowania. Ostatnio edytowane przez kalafjor : 25.08.2012 - 15:14 |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|