View Single Post
stare 26.08.2012, 11:36   #14
suomii
 
Avatar suomii
 
Zarejestrowany: 18.03.2011
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 579
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Życie simów suomii.

A więc nadszedł czas na kolejny odcinek. Trochę sobie pograłam i mam parę nowych zdjęć. Enjoy

Po wspaniałym wieczorze z Hendrixem - imienia nie pamiętam Shirley postanowiła zadzwonić do niego, w celu zaproszenia go do siebie do domu.


Mężczyzna jednak nie odbierał. "Może jest zajęty?" Pomyślała Shirley. Potem jednak próbowała się dodzwonić cały dzień, a on nie odbierał. Zrezygnowana poszła spać.

Rano wstała wcześnie. Odkąd Jimmy pracuje, ciągle ją budzi z samego rana (na razie mają tylko jedno łóżko i muszą spać razem).
Shirley ubrała się i zaparzyła kawę.
-Słuchaj Jimmy, poznałam fajnego faceta.
-Aha.


-Tylko "Aha"? Nie zapytasz jak ma na imię, gdzie mieszka? Czy ciebie naprawdę nic nie obchodzi?!
-Jak ma na imię?
-Nie wiem, nie powiedział mi. Podał tylko numer telefonu. Próbowałam wczoraj do niego dzwonić, ale nie odbiera.
-Może nie chce odebrać?
-Ale dlaczego miałby nie chcieć? Spędziliśmy naprawdę wspaniały wieczór!
-Przeleciał cię?
-Jesteś okropny!!


Shirley wyszła trzaskają drzwiami. "Czasami naprawdę nie rozumiem kobiet." - pomyślał Jimmy i poszedł do pokoju zająć się pisaniem swojej najnowszej powieści "Kiwi Pokoju". Kiedy wszedł do pokoju, zauważył, że komputer jest zepsuty. "Kurde, ja to naprawię!" postanowił Jimmy i zabrał się do roboty.


Jednak chwilę później komputer odmówił współpracy...


Trzeba było wezwać fachowca...

Shirley była zdenerwowana. Właściwie to nie wiedziała czy na brata, czy na swojego niedoszłego chłopaka, ale była wkurzona. Poszła przejść się na plażę.


Z daleka zauważyła mężczyznę w hawajskiej koszuli. Wyglądał jakby był z innej planety. Shirley podeszła do niego.


-Cześć, mam na imię Shirley. Jesteś tu nowy? Pierwszy raz cię widzę, a miasteczko jest raczej małe.
-Tak, niedawno się tu wprowadziłem. - odpowiedział nieznajomy z prawdziwie egzotycznym akcentem. Mówił bardzo dziwnie, zaciągał.


-Hmm, chyba nie jesteś stąd. Masz inny akcent.
- Tak. - zabrzmiało to jak "tag". - Moi rodzice pochodzą z Kuby. Wyemigrowali tu podczas rządów Fidela Castro pod koniec lat 70.
-Nie przedstawiłeś się.
-Wybacz. Jestem Tony. Tony Montana. - (wiem zero kreatywności, ale jestem wielką fanką "Człowieka z blizną")

I tak oto Shirley poznała Tonyego Montanę. Spędzili razem na plaży cały dzień. Na koniec patrzyli w gwiazdy milcząc.


Pożegnali się, a Shirley spojrzała na zegarek. "22.30, Jimmy może się o mnie martwić!"

Kiedy weszła do domu jej brat siedział w piżamie i jadł już kolację.


-Ooo proszę, kogo ja tu widzę, witam szanowną panią!
-Daruj sobie, jestem zmęczona.


-Zmęczona? Ciekawe czym? Przypominam, że ja haruję od rana do wieczora, podczas gdy ty spacerujesz po mieście i cały dzień się obijasz.
-Nie mam siły się z tobą kłócić, dobranoc.


***
Następnego dnia Jimmy jak zwykle wstał o 6 rano poirytowany faktem, że jego siostra pośpi sobie jeszcze ze 3 godziny.


Niechętnie ubrał jakże brzydką koszulkę roboczą i wyszedł do pracy.


Po pracy nie wracał prosto do domu, tylko udał się do parku na swoim retro wehikule.


Usiadł na huśtawce w parku i zaczął rozmyślać. Czuł się taki samotny. Pragnął prawdziwej miłości, pragnął kogoś, kto go zrozumie...



Tymczasem Shirley szalała z Tonym na mieście.



Ciąg dalszy nastąpi.
__________________
suomii jest offline   Odpowiedź z Cytatem