dobre! Ale niestety niemożliwe. Staram się już, żeby moi simowie nie zaginali czasoprzestrzeni
Co do skinów masz rację i te cholerstwa powodują masę błędów dlatego mam pytanie do wszystkich:
Nadszedł dzień pogrzebu Marcina. Eva postanowiła, że będzie towarzyszyć Emmie. David wziął wolne i zajął się bliźniakami. Szło mu to...dziwacznie

.

. Dziewczyny dotarły na miejsce na chwilę przed uroczystością. Postanowiły się przejść i pogadać.
- Między wami było coś więcej, nie mylę się prawda?
- Nie. To znaczy chciałam mu to powiedzieć, ale pokłóciliśmy się i nie zdążyłam... - Emmie łamał się głos.
- Och skarbie. Życie jest niesprawiedliwe. Ale musisz żyć dalej.
- Wiem, wiem. Ale kto mu to zrobił i dlaczego? To nie daje mi spokoju.

- Dowiemy się tego, obiecuję. Oj spójrz jak już późno, wracajmy bo się spóźnimy.
Eva zobaczyła Aleksandra stojącego zdala od innych. Podeszła do niego.
- Wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro.
- Przykro ci? To wszystko przez tą twoją córkę! Po co tu przyszłyście? Zobaczyć co zrobiłyście? Wynoście się stąd!!! - krzyczał jak opętany.

- Olek, uspokój się. To tylko i wyłącznie wina zabójcy...
- Jakiego zabójcy? Marcin zabił się sam. Przez Emmę!!!
- Co? To nie możliwe!
- A jednak. Więc wynoście się stąd w tej chwili!!! Nie chcę was widzieć, rozumiesz?!
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. To nie nasza wina.
- Spadaj. - powiedział i poszedł.
Evie było przykro. Kochała go (a może to nie była miłość?), a teraz rozmawia z nim jak z obcym, który obwinia ją o nieszczęście, które go spotkało. Jak teraz zareaguje Emma, gdy dowie się o samobójstwie Marcina? Ciekawe dlaczego to zrobił. Być może dlatego, że widział Emmę z Robertem tamtego wieczoru, rano wychodził z jej namiotu, a później ona olała go i stwierdziła, że nie musi mu się tłumaczyć. I zrozumiał, że nigdy nie będzie z nią. I dlatego się zabił. Z miłości. Jaki irracjonalny powód.
W czasie pogrzebu Emma cały czas płakała. Eva starała się ją pocieszyć, ale nie wiedziała co powiedzieć. Przytuliła ją tylko. Gdy ceremonia się skończyła dziewczyny wróciły do domu. David już czekał w drzwiach.
- Ok, kochane moje. Wyprowadzamy się!
Przyjechał samochód do przeprowadzek. Faceci wnieśli wszystkie kartony do środka. Rodzina zapakowała się do samochodu Davida. Pojechali za samochodem do przeprowadzek. Po chwili byli na miejscu. Dom całkiem okazały.

I chyba jeszcze większy niż poprzedni. Rodzina wzięła się za rozpakowywanie rzeczy. W międzyczasie Oliver i Renee zmienili grupę wiekową. Wszyscy oderwali się więc od kartonów i poszli świętować. Emma zaczęła uczyć Renee mówić, a David pomagał Oliverowi stawiać pierwsze kroki. Eva siedziała na kanapie z wzrokiem nieobecnym.

Myślami była przy Aleksandrze. Nie wyobraża sobie bólu, który on teraz odczuwa. Nie może sobie wyobrazić, że z dnia na dzień miałoby zabraknąć jej kochanej Emmy. To takie dziwne. Jednego dnia jesteś, następnego cię nie ma.
Tymczasem u Henry'ego i Violet.
- Mam bilety do opery na świetną arię. Idziesz ze mną?
- Nie mam dziś nastroju, boli mnie głowa.
- Nie zapraszam cię do łóżka, tylko na spektakl. Zresztą nie to nie, pójdę z Aiden. - zażartował Henry.
- Nawet o tym nie myśl. Bo się zdenerwuję.
- Spokojnie kochanie, złość piękności szkodzi.
- Dobra dobra. Za 5 minut będę gotowa.
- Damskie 5 minut trwa wieczność. Trochę sobie poczekam. Tik, tak, tik, tak...
- Już skończyłeś? Bo przez ciebie się spóźnimy.

- Ach, jak zwykle olśniewająca. Idziemy.
Chris wrócił ze szkoły. Był nieco załamany. Sara siedziała zmęczona w salonie. Adam sprawdzał coś na kompie. Mały próbował rozwiązać zadanie domowe, ale nie daje rady. Tupie nogami z nerwów. Sary to w ogóle nie interesuje, fajny program w TV leci.

Adam skończył pracę na kompie i wszedł do salonu. Zauważył zakłopotanego chłopca.
- Co tam masz?
- Matma. Nie daję rady.
- Daj, pomogę ci.
I razem zrobili te lekcje. Chris poszedł bawić się do parku na plac zabaw. Adam usiadł obok Sary.
- Dalej tu siedzisz? Dziecko głodne, nie potrafi sam zrobić zadania a ty sobie odpoczywasz!

- Odczep się ode mnie. Bozia rączki dała zrób mu obiad. Problem?
- O co ci chodzi? Co ci to dziecko zrobiło, że je tak traktujesz? To twój syn!!
- I co z tego? Zmęczona jestem, chyba mam prawo do odpoczynku.
- Dobra, nie dogadam się z tobą. Brak mi słów.
- Jeezu, dobra. Idę po zakupy i przyprowadzę tego gzuba do domu.
I wyszła. Adam został w domu. Zaciekał go ten program w tv, który oglądała Sara. Po godzinie wrócili do domu. Sara ze złością poszła do kuchni. Adam dostał telefon. To Eva chciała, żeby pilnie do niej przyszedł. Zerwał się z kanapy i poszedł. Sara wstawiła naleśniki na gaz i dostała telefon.
- Hej, tu Tom Wordy. Przyjdź natychmiast. Mam ochotę dogadać się w sprawie alimentów. Masz kwadrans.
Sarze zaświeciły się oczy. KASA!!!! Nie zważając na nic wybiegła z domu i złapała taksówkę. A w domu został Chris i jedzenie na gazie...
