Bardzo lubię Twoją historyjkę, miło i przyjemnie się ją czyta, ale...no właśnie, ktoś to wreszcie musi napisać:
Nie chcę być krytyczna, lecz to się robi bardzo liniowe.
Malana i Sutton - niegdyś przyjaciółki, teraz typowe matki polki.
Simowie poznają się, ale na początku się nienawidzą. Potem okazuje się, że pałają do siebie wielką miłością i są forever and ever. Mają tylko jednego życiowego partnera. Konsumują swój związek dopiero po ślubie i simka od razu zaciążona jest. I tak w kółko - again, again and again.
Nie miej mi za złe, ale tak jak inni wyrażam swoją opinię

Wiedz, że to dzięki Tobie i Twoim historyjkom dołączyłam do forum i sama zaczęłam tworzyć. Byłaś dla mnie inspiracją!

Niczego Ci nie narzucam, ale jako jedyna odważyłam się i przestałam słodzić.
Ten sam motyw (czasem przerywany czymś nowym - np. tym, że Mary Lou z początku nie potrafiła zajść w ciążę) ciągle się powtarza. OK, fajnie, ma to swój urok, lecz co za dużo to nie zdrowo.
Może to się zmieni, a może nie?