View Single Post
stare 01.10.2012, 23:20   #55
nmin
 
Avatar nmin
 
Zarejestrowany: 17.10.2009
Skąd: Poznań
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 970
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Cindy & Mandy - czyli historia nmin

Nowy odcinek, bo zdjęcia mi zalegają, ale znowu powiecie, że krótko Jakoś chwilowo nie mam głowy do Simów i OJSG, obiecuję, że to kilkudniowy stan przejściowy.


ODCINEK 6

Mandy wpadła do domu i trzasnęła drzwiami. Już przy wejściu natknęła się na Cindy.
- Kochanie, oszczędź drzwiom, bo czym ja będę trzaskała, gdy się wkurzę? - próbowała żartować dziewczyna, szybko jednak odpuściła, widząc minę Mandy. - Dobra, gadaj, co jest?
Mandy bez ogródek opowiedziała siostrze o całym paskudnym dniu, o stażu na etat lekarza i o okropnym zachowaniu Michaela. Wylała z siebie wszystkie żale, gromadzące się w niej od kilku miesięcy.
- Wiesz, że uwielbiam tę pracę - tłumaczyła w pośpiechu, jakby chciała jak najszybciej wszystko z siebie wyrzucić. - Wiesz, że w Riverview nie mogłam marzyć nawet o rozpoczęciu stażu, a co tu mówić o jego zakończeniu, ale naprawdę robię co mogę, żeby zostać pełnoprawną lekarką, a ten (i tu określiła Michaela tak, że Cindy aż gwizdnęła pod nosem "moja szkoła") codziennie robi mi jakieś złośliwości, wciąż podlizuje się szefowi i naprawdę nie mam przy nim szans...


- Clinton to ten, który próbował mnie podrywać, gdy podrzuciłam ci kiedyś dokumenty, których zapomniałaś? - próbowała sobie przypomnieć Cindy. - Ten przystojny, ale z uśmiechem frajera?
- Otóż to, dokładnie ten
- mruknęła Mandy. - Podlizuje się ordynatorowi jak może, podrywa jego żonę, nic mu się nie chce i olewa pacjentów, a i tak to on dostanie awans na lekarza, to więcej, niż pewne...
- Czekaj, czekaj, co powiedziałaś? Podrywa jego żonę?
- zainteresowała się Cindy.
- Taaa, tak mi mówiły pielęgniarki, ale może to tylko takie plotki... Podobno w każdy czwartek, gdy ordynator wychodzi z kolegami do kasyna, Michael z jego żoną spotykają się w którejś z najtańszych spelunek, bo tam nie natkną się na znajomych jej męża. Jedna z pielęgniarek przysięga, że już dwa razy widziała ich "u Walusia", ale kto im to udowodni? Przecież ja tego nikomu nie powiem, bo ordynator nawet tego nie sprawdzi, tylko od razu pomyśli, że kłamię, żeby oczernić konkurenta... - opowiadała strapiona Mandy.
- I nic się z tym gościem nie da zrobić? W żaden sposób mu zaszkodzić? Czemu się poddajesz, zamiast walczyć o swoje? - zirytowała się jej przebojowa siostra. - Przecież ten palant mógłby ci fartuchy prasować!
- Eee, nie... Nie ma szans. Wiesz, jak to mówią, nie ruszaj łajna, bo zacznie śmierdzieć
- szepnęła cicho Mandy.


- No dobra, jak tam wolisz, nie ruszaj łajna... - powiedziała Cindy i przytuliła siostrę, dodając jej otuchy, a jednocześnie mówiąc sobie w duchu "ale nie nazywam się Cynthia Mayer, jeśli to ja go nie ruszę".


- No dobra, to może zmieńmy temat? Jak tam twój lovelas? Kiedy go tu zaprosisz? Chyba się go nie wstydzisz? - wypytywała Mandy.



Cindy nie dała się długo prosić i obiecała, że zaprosi Maxa do domu. Nie powiedziała tylko, kiedy dokładnie go zaprosi, bo postanowiła zrobić siostrze niespodziankę. Jeszcze tego samego wieczoru wysłała chłopakowi smsa z dokładnym adresem, proponując spotkanie następnego dnia.

Minęła noc, ranek zmienił się w późne południe. Cindy krążyła znudzona po domu, do pracy wybierała się dopiero za dwie godziny. Nagle zadzwonił telefon.
- Hej, jest impreza, koniecznie musisz wpaść po pracy - paplała jej koleżanka Jessica. - Tylko mi nie mów, że nie możesz. Wieczorem w "Jasnocie", obecność obowiązkowa, świetna ekipa się zbierze! Nie może cię zabraknąć, czekamy! - i rozłączyła się.


Cindy zawahała się. Pracę kończyła o 18, wieczorem miał wpaść Max, nie mogła teraz przełożyć tego spotkania, bo pomyślałby, że jest niepoważna. Miał dziś poznać jej siostrę. Ale gdyby tak urwać się pół godziny wcześniej... Makijaż poprawi jeszcze w pracy, wyjdzie przed czasem, wypije w "Jasnocie" szybkiego drinka, przywita się ze znajomymi i wróci do domu. Zdąży ze wszystkim, Max na pewno nie przyjdzie punktualnie. Tak, to jest plan! Cindy była w świetnym nastroju. Przygotowała się do pracy i wyszła z domu.


Zapadł wieczór. Max dotarł do bloku, pod który pierwszego wieczoru odprowadził Cindy, odnalazł na spisie lokatorów nazwisko "A. C. Mayer" i pojechał windą na ostatnie piętro. W windzie rozmyślał o inicjale "A.". Wiedział, że Cindy mieszka z siostrą, wspomniała o tym. Teraz było mu głupio, bo jakoś nigdy nie spytał o jej imię, nie wiedział nawet, czy jest starsza, czy młodsza. Może to jakaś stara, brzydka baba? Albo zbuntowana nastolatka? Nieważne. Grunt, że dziś pozna rodzinę swojej Cindy.
Stanął pod drzwiami i nacisnął dzwonek.


CDN
__________________

Ostatnio edytowane przez nmin : 01.10.2012 - 23:28
nmin jest offline   Odpowiedź z Cytatem