Po dosyć długiej przerwie związanej z problemami rodzinki Dzikusów,powracam
Niestety,zdjęcia,które były na laptopie nie dały rady przejść podróży w pendrive'ie,i postanowiły się popsuć :C
... Dni,miesiące mijały. Brzuch Julki rósł bardziej,i dziecko dawało znaki. A to się ruszyło,a to kopnęło,a to plecy bolą. Nastał upragniony 9 miesiąc i małżeństwo było gotowe do narodzin ich potomka. Julka raczej tak,ale Bryce ? Mężczyźni jak mężczyźni. Pewnej,spokojnej nocki,gdy sierżant Savage smacznie chrapał (xD),jego słodki sen przerwały krzyki żony. Ten wstał jak alarm,i szukał telefonu,a najlepsze,że zapomniał,gdzie jest. Po tych stresujących momentach dla obojgu,w szpitalu urodził się chłopczyk,którego postanowili dać na imię Jack.
I na tym kończy się II seria,od ślubu aż po narodziny następnego dzikusa.
A teraz już III seria,szczypta dramatu i bólu. :C LIFE GUYS !
Wieść o nowo narodzonym mieszkańcu rozpędziła się jak mustang po pustyni. (Lol >D) W Julce wzbudziły się wielkie instykty macierzyńskie. Bez przerwy przewijała go,karmiła i bawiła się z nim. A Bryce był pochłonięty pracą i jeszcze raz pracą. (JAKI PRACOCHOLIK XD) Z dnia na dzień zaczęło mu się mniej podobać zachowanie Julki. Rozumiał to,że jest ich pierwsze dziecko,ale bez przesady,ciągle go nosi,a on nic. Więc pewnej pięknej niedzieli postanowił poruszyć ten temat.
-
Musimy pogadać. Odłóż syna do łóżka i chodź.
-
Bryce,ale co .. - Nie pozwolił jej dokończyć. Pokazał gestem,by Jacka odłożyła do łóżka i żeby do kuchni przyszła. Julka niechętnie włożyła pierworodnego do łóżeczka. Kochała go tulić,bawić się z nim i co się da. (Wzór na prawdziwą mamę no

)
-
Słuchaj,wkurzasz mnie swoim zachowaniem. Ciągle trzymasz syna,a ja nie mogę go wziąć.
-
A ty to co ? Kiedy ja chcę ci go pokazać,to się odwracasz i idziesz czytać gazetę !- w jej głosie była nutka wściekłości,ale i żalu.
-
Mam to gdzieś,tak ? To jest mój syn ! - wściekły zostawił żonę samą i poszedł do pokoju,gdzie potem z maluchem wyszedł z domu i poszli w nieznane.
Od momentu,gdy się pokłócili,nie iskrzyła w nich miłość. Mijali siebie jak ognia,a Julka i tak ciągle opiekowała się Jackiem. Bryce'go o mało szlag nie trafił,więc wstał,zostawił gazetę na stole i podszedł do Julki.
-
Mam już dość ciebie !- Krzyknął na nią,i zabrał jej malucha.
-
Ale..
-
Żadne ale ! Wku****sz mnie swoim zachowaniem ! Mam już dość ciebie,wyprowadzam się od ciebie do mojego kumpla ! - Powiedział,gdzie potem udał się do pokoju z Jackiem w rękach.
A Julka ? Stała nieruchomo i ze łzami w oczach stała,i przyglądała się mężowi (już byłemu :C),jak wychodzi w małym w rękach i z walizkami.
-
To były moje najgorsze chwile spędzone z tobą w życiu. - burknął pod nosem.
Wychodząc z domu,trzasnął drzwiami. Parę minut później usłyszała pisk opon. Spojrzała na ścianę ich zdjęć. Zdjęła je,i wyrzuciła do śmieci.
Właśnie jej idealne życie się popsuło. Co będzie dalej ?
Z góry przepraszam za jakieś tam byczki,mam nadzieję,że miło się czytało.
Zapomniałam,z dedyczkiem dla esej
3