Witajcie ponownie, dziękuję za komentarze.
Kolejny odcinek rodzinki Kent ( nr 10 )
Ten poniedziałek głęboko się odcisnął na Mii i Fabianie, przestali się do siebie odzywać, spał do południa, później cały czas ćwiczył w siłowni, gdy po szkole Noah wszedł do siłowni i coś tam rzucił o jego formie, skoczył do niego i zaczął wymyślać od leniuchów i darmozjadów, zarzucił mu brak ambicji i włóczenie się po nocach zamiast siedzieć w domu i się uczyć. Tak, za każdym razem wywlekał wszystko.
- Chcesz coś udowodnić? Pokazać jaką masz formę? Przebieraj się i ćwiczysz ze mną.
- Dobrze tato – odpowiedział Noah, później razem ćwiczyli w milczeniu.
Noah opowiedział mi o całym zdarzeniu.
- O byle co się czepia, chodzi podminowany, nie można z nim normalnie rozmawiać, bo zaraz się wydziera – żalił się
- Widzę, że coś niedobrego się dzieje z ojcem, nie rozmawia z Mią, dla mnie też jest szorstki – odpowiedziałam
- Wcześniej taki nie był, zupełnie stracił poczucie humoru, nie można zażartować, bo to go od razu prowokuje do kłótni.
- Też to zauważyłam - powiedziałam - Spróbuję z nim porozmawiać. Dobra chodź popływamy sobie. Wszystko będzie dobrze braciszku. Uściskaliśmy się i poszliśmy do basenu.
Nie omieszkałam popisywać się skokami do wody. Dobra jestem.
Wieczorem zadzwonił oczekiwany przeze mnie telefon:
- Gina? - usłyszałam ciepły głos, serce skoczyło mi do gardła..
- Tak
- Tu Rocco, pamiętasz mnie jeszcze? - wyraźnie flirtował
- Oczywiście – powiedziałam bez emocji i czekałam.
- Gina, ja też nie mogłem o tobie zapomnieć – Też? Pomyślałam. Ja nie powiedziałam też, cwaniaczek. - Mówiłem sobie, że muszę się jeszcze z tą piękną dziewczyną zobaczyć, a że ty obiecałaś mi kawę, to postanowiłem zadzwonić. - ciągnął – co byś powiedziała na spotkanie, jeżeli oczywiście masz czas? Na przykład jutro, w środę wieczorem?
- W środę? Hmm … - przeciągnęłam specjalnie, żeby nie myślał, że nic nie robię, tylko czekam aż gdzieś mnie zaprosi. Chociaż w rzeczywistości tak było. - hmm słuchaj a o której godzinie? Bo mam jedną rzecz do zrobienia, a nie mogę jej przełożyć. Skłamałam.
- Rozumiem. Tak oczywiście nie chcę ingerować w twój plan. Może być o 19-tej?
- Tak, to dobra godzina, do tej pory ze wszystkim się wyrobię. Powiedziałam z uśmiechem w głosie.
- Dobrze, więc spotkajmy się w muzeum o 19-tej. Pokażę ci co znalazłem.
- Znakomicie, a nie spóźnisz się? Wiesz, że tego nie lubię – ha ha ha nie mogłam się powstrzymać.
- Tak? Oooooo coraz więcej rzeczy wiem o tobie, to świetnie, coraz bliżej się poznajemy, wiedz, że ja też tego nie lubię i z zasady jestem punktualny i obowiązkowy. - Nie taka miała być jego reakcja, ale cóż. - Będę wcześniej i będę czekać na ciebie w ogrodzie.
- Ok jesteśmy umówieni. Do zobaczenia jutro– odpowiedziałam i rozłączyliśmy się. No proszę. Zadzwonił. Jest pewny siebie. Muszę być ostrożna. Pomyślałam.
Wieczorem Fabian przebrał się, poprawił wygląd przed lustrem i zaczął się przez chwilę przyglądać swojej twarzy. Ile ja mam zmarszczek, trzeba coś z tym zrobić. Pomyślał. Ale najpierw pojadę się napić.
Pojechał do elitarnego klubu golfowego, gdzie był stałym członkiem, wnosząc sowitą opłatę roczną, takie kluby pozwalają dżentelmenom na swobodną wymianę zdań i drinków oczywiście, odgradzają się od wszędobylskich paparazzi, zamówił drinka. Pił i rozmawiał z barmanem, z którym się dobrze znał.
- Powiedz mi Roger, co u ciebie słychać?
- Wszystko po staremu sir
- Widzę, że nikogo nie ma, to nawet lepiej – stwierdził
W tej chwili wszedł młody mężczyzna. Na jego widok Fabian pomyślał. A ten to kto? To prywatny klub, tylko dla stałych członków. Zastanawiał się, widząc jak ten siada przy barze. Fabian zamówił jedzenie. Barman podał mu talerz.
Gdy jadł tamten popijał drinka
Do Fabiana zadzwonił telefon, wstał i odebrał. To Barney dzwonił.
- Dobrze, że dzwonisz. Dowiedziałeś się czegoś? Mów co się dzieje, czemu Candy nie odbiera?
- Stary poszperałem trochę i dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Nazywa się Cassie Hutton
- To wiem, mów widziałeś się z nią? Będzie chciała się ze mną spotkać? - przerwał poddenerwowany Fabian.
- Czekaj. Nie widziałem się z nią. A wiedziałeś, kim jest jej ojciec? - spokojnie kontynuował Barney – Więc na jej ojca mówią Boss, rozumiesz? Boss.
- Czyli? Jakaś firma?
- Ale ty jesteś dziwny, piszesz kryminały i takich prostych rzeczy nie kumasz? Nie jakaś firma, to zwykła mafia, chłopie, mafia! -powiedział dobitnie Barney.
- Jak to mafia? W Sunset Valley? Odbiło ci? - odpowiedział drwiąco.
- W Sunset Valley to oni piorą pieniądze i spokojnie sobie mieszkają z rodzinami. - kontynuował – Cała działalność jest w Los Angeles, Miami i Nowym Jorku. W każdym razie ojciec wywiózł ją z Sunset do jakiejś wioski, nie wiadomo gdzie.
- Dowiedz się! Biedna Candy! - zatroskał się Fabian
- Ty dalej nic nie rozumiesz, ona ma 18 lat, donieśli mu jego chłopaki, że cały weekend spędziła z jakimś starszym gościem.
- Ze mną? 18 lat? Wyglądała o wiele poważniej. - powiedział Fabian z niedowierzaniem.
- Tak, to ty jesteś tym gościem, i tak, też się zdziwiłem, jak się dowiedziałem ile ma lat, dla mnie wyglądała na taką co łatwo majtki gubi, ale ty to wiesz najlepiej, nie stary? – Barney zaśmiał się szyderczo i mówił dalej, a Fabian słuchał zażenowany w milczeniu.
- Stary Hutton się wk..wił i ją wywiózł. Wiadome było od jakiegoś czasu, że jest już ustawiony ślub Cassie z synem innego Bossa ze starego kontynentu. Mają połączyć rodziny. Włoską i amerykańską.
- Ślub? - Fabian zamarł – Jak to? To nie te czasy, że się małżeństwa ustawia.
- Oni mają wyższe cele i robią co chcą
- Musisz ją znaleźć, nie możemy do tego dopuścić – krzyczał Fabian
- Przestań, ja nie chcę się narażać i ty też powinieneś dać sobie spokój.
- To ty przestań! Tylko się dowiedz, gdzie ona jest? Muszę się z nią spotkać!
- Fabian, gościu, ty masz rodzinę, chcesz wszystkich narażać? Wtopiłeś stary. To tylko kwestia czasu jak się dowiedzą kim ty jesteś! - krzyknął Barney – ta dupa zupełnie ci poprzestawiała klepki. Gdybym wiedział...
- Musisz ją znaleźć, ja muszę się z nią zobaczyć – powtórzył Fabian pustym głosem.
- O ludzie! A ten znowu to samo. Dobra! Zobaczę co da się zrobić, chyba wiem gdzie ucho przyłożyć, a ty nie wychylaj się i czekaj na mój telefon, ok?
- Dobra, dobra, tylko zrób coś! - powiedział na koniec Fabian i rozłączyli się. Wyszedł z klubu.
Jeździł bez celu po mieście i zastanawiał się nad tym, co mu powiedział Barney.
Później zdecydował się pojechać do prywatnej kliniki, poddać się ultranowoczesnemu laserowemu zabiegowi usuwania zmarszczek. Na szczęście był znaną osobistością, więc z załatwieniem zabiegu w kilka chwil, nie było problemu, no i nie zapominajmy o jego karcie VIP Platinum, zwykle otwiera wszystkie drzwi.
Nad ranem wrócił do domu.
Koniec tego odcinka, ktoś to skomentuje? Pozdrawiam serdecznie w tą zimną porę.