Witam, dziękuję za komentarze, trochę długi ten odcinek ale musiałam zmieścić tu całą sobotę.
Następna część losów Rodziny Kent ( nr 14 )
Zaczęliśmy się żegnać po świetnej zabawie.
- To co teraz robimy? Zapytał Rocco
- Już świta, czas iść do domu – odpowiedziałam, kątem oka spostrzegłam, że Akiko i Barney gdzieś się wybierali taxówką.
- Może gdzieś skoczymy? - Zapytał.
- Potańczyć? - Dotknęłam jego włosów, miał gęste i sztywne, ale przyjemne w dotyku. Objął mnie – wszystkie kluby zamknięte.
Pocałował mnie, poczułam jego miękkie, wilgotne wargi, to właściwie było tylko muśnięcie ale serce mi podskoczyło i zaczęło szybciej bić.
Spojrzał na mnie jakby się zawstydził. Nie wiem czemu, ale rozczuliło mnie to.
Pochylił się nade mną i szepnął.
- Piękna jesteś i pięknie pachniesz. Mówiłem ci, że jesteś doskonała jak anioł? Dotknął mojego policzka. Poczułam chłodną dłoń na gorącym policzku, ciarki mnie przeszły, Jezu co on mi robi?
Moje serce kołatało jak oszalałe, myślałam, że zaraz wyskoczy. Prawie zabrakło mi tchu. A on mnie przygarnął do siebie i intensywnie pocałował.
To było tak gwałtowne i gorące, nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego uczucia. Czułam jego bliskość i wiedziałam, że on też przeżywa to samo. Brakowało nam powietrza, ale nie oddzielaliśmy się od siebie, jakbyśmy chcieli ryzykować życie. Wreszcie oderwaliśmy się od siebie dysząc.
Spojrzeliśmy się na siebie i wiedzieliśmy o co chodzi. Nie było żadnych niedomówień.
Złapaliśmy taxi. Jedziemy do mnie. Szepnęłam do niego. Kiwnął głową. W samochodzie trzymaliśmy się mocno za ręce, jakby się bojąc, że ta druga osoba ucieknie, zniknie. Wbiegliśmy do salonu i już nie mogliśmy się powstrzymać. Całował mnie coraz mocniej.
Drżąc spojrzeliśmy sobie w oczy wzrokiem miłości i pożądania.
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam po schodach na górę do mojego pokoju. Tam znowu przylgnęliśmy do siebie, namiętnie się całując, nie mogąc się oderwać.
Wziął mnie na ręce i prawie rzucił się ze mną na łóżko. Namiętnie mnie całował a w pewnym momencie przerwał, spojrzał na mnie błędnym wzrokiem. Ale mnie nakręcasz. Wyszeptał ochryple. Ja czułam, to samo ale nie odpowiedziałam.
Prawie zerwaliśmy z siebie ubranie, myślałam, że tylko w filmach to możliwie, jednak w życiu też.
I stało się …, to co wtedy przeżyłam, nie mogę nawet opisać, bo brakuje mi słów, poza tym chcę, to zostawić dla siebie.
Po wszystkim spokojnie zasnęliśmy, obudziłam się po kilku godzinach, Rocco spał jeszcze.
Zaczęłam chodzić po pokoju na paluszkach i zbierać ubrania, obudził się Rocco, podszedł do mnie i objął.
- Gdzie uciekasz kotku? - powiedział z uśmiechem.
- Nigdzie, zaczęłam trochę sprzątać – odpowiedziałam
- Zostaw to, zajmij się mną.
Zaczęliśmy się całować i wszystko zaczęło się od początku, tylko, że delikatniej i z większą czułością.
Potem przytuliliśmy się odprężeni i szczęśliwi, porozmawialiśmy chwilę na łóżku i Rocco wstał się pożegnać, bo dziś sobota, a on musi szybko załatwić sprawy związane z programem. Jeszcze coś szybko przygotować. A już była godzina prawie szesnasta.
Szepnął mi do ucha coś w stylu było cudownie, czy byłaś cudowna, nie do końca dosłyszałam, a ja pogładziłam jego policzek i powiedziałam.
- Powodzenia kochanie i uważaj na siebie.
- Jasne kotku – odpowiedział i poszedł się przebrać do łazienki, po czym wyszedł.
Stałam jeszcze przez moment, miałam tzw zjazd. Nagle uświadomiłam sobie, jak jest późno, zaczęłam biegać szukać ubrań. Kiedy sobie wszystko przygotowałam, szybko zadzwoniłam do Mortimera.
- Mortimer słuchaj, ja się nie wyrobię, nie przyjeżdżaj po mnie, spotkajmy się na miejscu.
- O Boże myślałem, że chcesz zrezygnować, dobrze, dobrze, spotkamy się na miejscu – odpowiedział i rozłączyliśmy się.
Pobiegłam szybko wziąć prysznic i założyłam ubranie.
Spotkaliśmy się przed stadionem i poszliśmy z Mortimerem na mecz. Świetna, dynamiczna rozgrywka i wspaniała gra pana ładnego Cristiano Ronaldo i nie mniej przystojnego Leo Messi. Najpierw Ronaldo strzelił gola potem Messi wyrównał, później znowu Messi strzelił i FC Barcelona objęła prowadzenie, Ronaldo nie dał za wygraną i wyrównał na 2:2. Tłum szalał a my razem z nim. Świetnie się bawiłam, wykrzyczałam się za wszystkie czasy. Po meczu stanęliśmy obok stadionu.
- Gina muszę ci coś powiedzieć
- Tak?
- Mój ojciec uległ w tym tygodniu strasznemu wypadkowi samochodowemu, leży w szpitalu, jest w bardzo ciężkim stanie
- O matko! Mortimer! Bardzo ci współczuję – powiedziałam ze współczuciem
- Jest bliski śmierci, jadę do niego do Sunset, to być może nasze ostatnie spotkanie – powiedział smutno
- O Boże, tak mi przykro, czy mogę ci jakoś pomóc?
- Wszystko jest już załatwione, chodź przejdziemy się na plażę, porozmawiamy
- Oczywiście. Zgodziłam się.
Na plaży Mortimer stwierdził, że chce się ochłodzić i wszedł do wody, wskoczyłabym do niego, ale nie miałam kostiumu, więc tylko stałam i patrzyłam jak pływa, wreszcie wyszedł.
- Chodź usiądziemy sobie na piasku – poprosił i poszliśmy na górę.
Usiedliśmy
- Widzisz myślałem, że to inaczej się potoczy, myślałem, że się bliżej poznamy.
- Ja też nie myślałam, że coś takiego może się stać – powiedziałam szczerze.
- Jak cię wtedy w parku zobaczyłem i porozmawialiśmy, sądziłem, że spotkałem bratnią duszę – ciągnął – że się zaprzyjaźnimy, a może będzie coś więcej. Spodobałaś mi się, ale w tej sytuacji nie ma sensu tego ciągnąć.
- Mortimer zawsze możemy być przyjaciółmi – zapewniałam, ale kiepsko mi wychodziło.
- Nie Gina – powiedział i zamilkł. Ja też się nie odezwałam, tak mi się przykro zrobiło i w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Siedzieliśmy w milczeniu spoglądając w gwiaździste niebo.
Potem wstał, ubrał się, przez ramię rzucił, żegnaj i odszedł. Przez chwilę stałam i patrzyłam jak odchodzi. Strasznie przygnębiła mnie ta cala sytuacja. Płakać mi się chciało. Dobrze, że się z nim spotkałam, bo nigdy go już więcej nie widziałam.
Po kilku latach dowiedziałam się, że jego ojciec Gwidon wkrótce zmarł, była wielka batalia sądowa o spadek, między jego matką a rodzeństwem. Mortimer osiadł na stałe w Sunset Valley i pracował w ośrodku naukowym. Ożenił się z Bellą Kawaler i miał 2 dzieci.
Pojechałam do domu, nikogo nie było, Noah gdzieś wyszedł a Akiko była w muzeum, nie miałam z kim pogadać, chociaż było jeszcze wcześnie, od razu poszłam spać. Chociaż mogłam oglądać telewizję i program Rocco, ale nie miałam nastroju. Podobno, żeby sobie w głowie poukładać, to należy się dobrze wyspać, nie ma nic gorszego, jak zmęczony umysł.
To tyle proszę o komentarze.