![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
|
![]()
Witam, dziękuję za komentarze, trochę długi ten odcinek ale musiałam zmieścić tu całą sobotę.
![]() Następna część losów Rodziny Kent ( nr 14 ) Zaczęliśmy się żegnać po świetnej zabawie. - To co teraz robimy? Zapytał Rocco - Już świta, czas iść do domu – odpowiedziałam, kątem oka spostrzegłam, że Akiko i Barney gdzieś się wybierali taxówką. ![]() ![]() - Może gdzieś skoczymy? - Zapytał. - Potańczyć? - Dotknęłam jego włosów, miał gęste i sztywne, ale przyjemne w dotyku. Objął mnie – wszystkie kluby zamknięte. ![]() ![]() ![]() Pocałował mnie, poczułam jego miękkie, wilgotne wargi, to właściwie było tylko muśnięcie ale serce mi podskoczyło i zaczęło szybciej bić. ![]() Spojrzał na mnie jakby się zawstydził. Nie wiem czemu, ale rozczuliło mnie to. ![]() Pochylił się nade mną i szepnął. - Piękna jesteś i pięknie pachniesz. Mówiłem ci, że jesteś doskonała jak anioł? Dotknął mojego policzka. Poczułam chłodną dłoń na gorącym policzku, ciarki mnie przeszły, Jezu co on mi robi? ![]() ![]() ![]() Moje serce kołatało jak oszalałe, myślałam, że zaraz wyskoczy. Prawie zabrakło mi tchu. A on mnie przygarnął do siebie i intensywnie pocałował. ![]() ![]() To było tak gwałtowne i gorące, nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego uczucia. Czułam jego bliskość i wiedziałam, że on też przeżywa to samo. Brakowało nam powietrza, ale nie oddzielaliśmy się od siebie, jakbyśmy chcieli ryzykować życie. Wreszcie oderwaliśmy się od siebie dysząc. ![]() Spojrzeliśmy się na siebie i wiedzieliśmy o co chodzi. Nie było żadnych niedomówień. ![]() Złapaliśmy taxi. Jedziemy do mnie. Szepnęłam do niego. Kiwnął głową. W samochodzie trzymaliśmy się mocno za ręce, jakby się bojąc, że ta druga osoba ucieknie, zniknie. Wbiegliśmy do salonu i już nie mogliśmy się powstrzymać. Całował mnie coraz mocniej. ![]() Drżąc spojrzeliśmy sobie w oczy wzrokiem miłości i pożądania. ![]() Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam po schodach na górę do mojego pokoju. Tam znowu przylgnęliśmy do siebie, namiętnie się całując, nie mogąc się oderwać. ![]() ![]() Wziął mnie na ręce i prawie rzucił się ze mną na łóżko. Namiętnie mnie całował a w pewnym momencie przerwał, spojrzał na mnie błędnym wzrokiem. Ale mnie nakręcasz. Wyszeptał ochryple. Ja czułam, to samo ale nie odpowiedziałam. ![]() ![]() ![]() Prawie zerwaliśmy z siebie ubranie, myślałam, że tylko w filmach to możliwie, jednak w życiu też. I stało się …, to co wtedy przeżyłam, nie mogę nawet opisać, bo brakuje mi słów, poza tym chcę, to zostawić dla siebie. ![]() Po wszystkim spokojnie zasnęliśmy, obudziłam się po kilku godzinach, Rocco spał jeszcze. ![]() ![]() ![]() ![]() Zaczęłam chodzić po pokoju na paluszkach i zbierać ubrania, obudził się Rocco, podszedł do mnie i objął. - Gdzie uciekasz kotku? - powiedział z uśmiechem. - Nigdzie, zaczęłam trochę sprzątać – odpowiedziałam - Zostaw to, zajmij się mną. ![]() ![]() Zaczęliśmy się całować i wszystko zaczęło się od początku, tylko, że delikatniej i z większą czułością. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Potem przytuliliśmy się odprężeni i szczęśliwi, porozmawialiśmy chwilę na łóżku i Rocco wstał się pożegnać, bo dziś sobota, a on musi szybko załatwić sprawy związane z programem. Jeszcze coś szybko przygotować. A już była godzina prawie szesnasta. ![]() ![]() ![]() Szepnął mi do ucha coś w stylu było cudownie, czy byłaś cudowna, nie do końca dosłyszałam, a ja pogładziłam jego policzek i powiedziałam. - Powodzenia kochanie i uważaj na siebie. - Jasne kotku – odpowiedział i poszedł się przebrać do łazienki, po czym wyszedł. ![]() ![]() Stałam jeszcze przez moment, miałam tzw zjazd. Nagle uświadomiłam sobie, jak jest późno, zaczęłam biegać szukać ubrań. Kiedy sobie wszystko przygotowałam, szybko zadzwoniłam do Mortimera. - Mortimer słuchaj, ja się nie wyrobię, nie przyjeżdżaj po mnie, spotkajmy się na miejscu. - O Boże myślałem, że chcesz zrezygnować, dobrze, dobrze, spotkamy się na miejscu – odpowiedział i rozłączyliśmy się. Pobiegłam szybko wziąć prysznic i założyłam ubranie. Spotkaliśmy się przed stadionem i poszliśmy z Mortimerem na mecz. Świetna, dynamiczna rozgrywka i wspaniała gra pana ładnego Cristiano Ronaldo i nie mniej przystojnego Leo Messi. Najpierw Ronaldo strzelił gola potem Messi wyrównał, później znowu Messi strzelił i FC Barcelona objęła prowadzenie, Ronaldo nie dał za wygraną i wyrównał na 2:2. Tłum szalał a my razem z nim. Świetnie się bawiłam, wykrzyczałam się za wszystkie czasy. Po meczu stanęliśmy obok stadionu. - Gina muszę ci coś powiedzieć - Tak? - Mój ojciec uległ w tym tygodniu strasznemu wypadkowi samochodowemu, leży w szpitalu, jest w bardzo ciężkim stanie - O matko! Mortimer! Bardzo ci współczuję – powiedziałam ze współczuciem - Jest bliski śmierci, jadę do niego do Sunset, to być może nasze ostatnie spotkanie – powiedział smutno - O Boże, tak mi przykro, czy mogę ci jakoś pomóc? - Wszystko jest już załatwione, chodź przejdziemy się na plażę, porozmawiamy - Oczywiście. Zgodziłam się. ![]() ![]() ![]() Na plaży Mortimer stwierdził, że chce się ochłodzić i wszedł do wody, wskoczyłabym do niego, ale nie miałam kostiumu, więc tylko stałam i patrzyłam jak pływa, wreszcie wyszedł. ![]() ![]() - Chodź usiądziemy sobie na piasku – poprosił i poszliśmy na górę. ![]() ![]() Usiedliśmy - Widzisz myślałem, że to inaczej się potoczy, myślałem, że się bliżej poznamy. - Ja też nie myślałam, że coś takiego może się stać – powiedziałam szczerze. - Jak cię wtedy w parku zobaczyłem i porozmawialiśmy, sądziłem, że spotkałem bratnią duszę – ciągnął – że się zaprzyjaźnimy, a może będzie coś więcej. Spodobałaś mi się, ale w tej sytuacji nie ma sensu tego ciągnąć. - Mortimer zawsze możemy być przyjaciółmi – zapewniałam, ale kiepsko mi wychodziło. - Nie Gina – powiedział i zamilkł. Ja też się nie odezwałam, tak mi się przykro zrobiło i w sumie nie wiedziałam co powiedzieć. Siedzieliśmy w milczeniu spoglądając w gwiaździste niebo. ![]() ![]() ![]() Potem wstał, ubrał się, przez ramię rzucił, żegnaj i odszedł. Przez chwilę stałam i patrzyłam jak odchodzi. Strasznie przygnębiła mnie ta cala sytuacja. Płakać mi się chciało. Dobrze, że się z nim spotkałam, bo nigdy go już więcej nie widziałam. ![]() Po kilku latach dowiedziałam się, że jego ojciec Gwidon wkrótce zmarł, była wielka batalia sądowa o spadek, między jego matką a rodzeństwem. Mortimer osiadł na stałe w Sunset Valley i pracował w ośrodku naukowym. Ożenił się z Bellą Kawaler i miał 2 dzieci. Pojechałam do domu, nikogo nie było, Noah gdzieś wyszedł a Akiko była w muzeum, nie miałam z kim pogadać, chociaż było jeszcze wcześnie, od razu poszłam spać. Chociaż mogłam oglądać telewizję i program Rocco, ale nie miałam nastroju. Podobno, żeby sobie w głowie poukładać, to należy się dobrze wyspać, nie ma nic gorszego, jak zmęczony umysł. To tyle proszę o komentarze.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 22 (0 użytkownik(ów) i 22 gości) | |
|
|