Nelly bardzo przeżywała wydarzenie minionego miesiąca. Z trudem zasypiała, nie miała apetytu, z krzykiem budziła się w nocy. Martwiłam się o nią poród zbliżał się wielkimi krokami.
Z Memphisem bardzo się wspieraliśmy, cieszyłam się, że na swojej drodze spotkałam takiego mężczyznę.
Nieraz słyszałam jej rozmowy z Paulem, który nie dawał jej spokoju. Najchętniej znalazłabym go i zabiła na miejscu, jak po tym wszystkim miał czelność do niej dzwonić.
Wieczorem usłyszałam wrzaski dochodzące z naszej sypialni. Rozpoczął się poród, zbyt wczesny poród. Byłam przerażona, termin był dopiero za miesiąc.
I tak urodziła się Molly. Była wcześniakiem, dlatego w inkubatorze spędziła tydzień.
Maleńka była oczkiem w głowie mamy, która siedziała przy niej całą dobę. Chciałam pomóc jej z opieką, przeżyła ciężki poród i powinna odpoczywać, ale ta wykręcała się tylko.
Każdy był oczarowany małą, szczególnie ja. Tyle jej wyczekiwałam, łączyła nas silna więź. Nie wiedziałam skąd się to brało, po prostu czułam jakby była już tu zawsze.
Z Nelly było coraz gorzej. Niby chodziła do lekarza na wizyty,ale nie widziałam żadnej poprawy.
Uwielbiałam patrzeć na dziewczyny. Miały siebie, przez to wszystko sama pomyślałam o małym drepczącym dziecku.
-Kocham cię-szeptała zawsze małej na dobranoc.
Niech ta sielanka trwa jak najdłużej-myślałam.
-Chodź ze mną-powiedział przelotnie Memphis, sięgający po kluczyki do auta.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.Na początku myślałam, że idziemy donikąd,w końcu środek nocy, a my idziemy przez wielkie pagórki. Ku moim oczom ukazała się plaża. Wszystko było udekorowane, myślałam, że śnie.
-Ja chyba śnię-mówiłam poklaskując z zachwycenia.
-To wszystko dla ciebie, usiądź-powiedział wskazując na kanapę.
-A więc co robimy?-zapytałam podekscytowana.
-Napijesz się może wina?
-Zrobiłeś to wszystko dla mnie?-spytałam łapiąc go za ręce.
-Oczywiście, ostatnio mieliśmy dużo stresu, pomyślałem, że musimy odreagować.
-Czy mówiłam już, że mam cudownego chłopaka?-zaśmiałam się.Nasze usta się zetknęły, czułam się jak w niebie.
-Nie chcę być twoim chłopakiem-odrzekł.
-J-jakto?-kolana mi miękły.
-Kocham cię nad życie i to z tobą chcę spędzić resztę życia-uklęknął-Poznaliśmy się zupełnie głupio, myślałem, że będziesz moją kolejną pracownicą, ale szybko coś do ciebie poczułem. Jesteś najbardziej wrażliwą, dobrą i pomocną osobą jaką znam, dlatego chcę byś została moją żoną.
-Tak,tak,tak!-krzyknęłam. Nie mogłam się opanować, kochałam go.
-Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Nie myśl, że tylko jedno mam w głowie-zaciągnął mnie za skały. Stało tam łóżko, oboje się położyliśmy.
Całowaliśmy się namiętnie, woda obijała się o skały.
Robiło się coraz intymniej, oddaliśmy się chwili.
Od ostatniego czasu Nelly się zmieniła. Nie była już tą samą elegancką, piękną kobietą. Ubierała się luźniej i cały czas opiekowała się małą.
Oddawała się obowiązkom domowy. Rzadko z nami rozmawiała, robiła dania, ale nigdy z nami nie siadała.
-Co się z tobą dzieje, martwimy się-zaczął Memphis.
-Nic, jak tam w firmie?Tęsknią za starą zrzędą?-na siłę próbowała żartować.
Bonus
-Zostaw mi te ciasteczka!
Mała odziedziczyła większość urody po ojcu, wygląda szkaradnie no cóż.
Memphis oświadczył się Ginny w tym samym miejscu gdzie Kensei od kedziorka łowił ryby z ojcem Kyoko. Cóż, wspaniałe miejsce.