Dobra jako, ze nie mialam teraz za duzo czasu na przegladanie forum i czytaniu zaleglosci zrobie to jutro po pracy obiecuje
Ktos prosil mnie o Draculow i innych simow - jako, ze mam ich juz dosyc duzo podaje linka do mojego folderu z simami <nie wiem, czy bedzie widac, czy trzeba byc zalogowanym - dajcie znac jakby co>
http://www.mediafire.com/#myfiles
Jesli chodzi o Trevora powiem szczerze mam pelno pomyslow, ale jakbym chciala to wszystko polaczyc, to nic nie trzymaloby sie kupy xD Narazie jestem w trakcie wymyslania czegos sensownego, byscie mnie potem nie zjechali ^^...
No to jedziem....
Minelo duzo czasu, a Trevor jak sie okazalo akceptowal jedynie towarzystwo jednorozca "Moonlight'a" - bo tak go nazwal.
Oboje nawet zsynchronizowali sie do tego stopnia, ze razem ziewali, wrzeszczeli i sie smiali
Trevor nadal cwiczyl swoje umiejetnosci magiczne - oczywiscie na przechodniach, bo byli "najlatwiejszym towarem" do dyspozycji.
Oczywiscie Trevor musial niekiedy placic za swoj egoizm i dostawalo mu sie podczas proby rzucania klatwy ^^"
W miescie znajdowal sie klub utalentowanych czarodziejow - dziwne by bylo, gdyby nie wiedzieli o umiejetnosciach "Kruczego Trevora" - bo tak go nazywali. Ciemnowlosy odmawial wielokrotnie, bo nie chcial miec nic do czynienia z tymi dziwakami.
Pozna noca Trevor przesiadywal na cmentarzu probujac klatwy reanimacji, ale jak narazie bezskutecznie...
Pewnego wieczoru Trevor udal sie na spacer, by nazbierac skladnikow do eliksirow - zajrzal oczywiscie do przepowiadajacej kuli w centrum miasta, a ta przepowiedziala mu to co ostatnio..." ...w krolestwie matki natury spotkasz te, ktorej skrzydla aniele wzniosa cie ku chwale magii i spelnienia swych ukrytych pragnien...".
Dosc dziwnie sformulowana przepowiednia jak ostatnim razem, ale...hmmm sprobuje - no i udal sie do parku, gdzie mieszkaja wrozki.
Po kilku godzinach poszukiwan Trevor nie znalazl nic oprocz kilku galezi zielonych stokrotek...
Zrezygnowany juz mial udac sie do domu...gdy nagle zauwazyl zza drzewa biala poswiate przypominajaca skrzydla....
Nagle ciemnowlosy przypomnial sobie przepowiednie i ruszyl pedem sprawdzic o co moze chodzic.....gdy juz byl na miejscu nie zdarzyl nawet dokladnie przyjrzec sie postaci, a ta juz rzucila na niego jakies zaklecie, kompletnie go oslepiajac...
....i szybko zniknela zostawiajac zdziwionego Trevora samego.
Trevor stal jak malowane ciele i zastanawial co to moglo byc - jedno bylo pewne byla - to wrozka, o ktorej mowila kula.
Kiedy Trevor wrocil do domu odkryl ze zaklecie, ktorym obdarzyla go owa wrozka z przepowiedni bylo niesamowiete - nigdy nie widzial, by wrozka potrafila tak zwiekszyc moc i umiejetnosci magiczne jednym machnieciem pylku...
....czary okazaly sie o wiele mocniejsze i dokladniejsze...
....pozniej Trevor odkryl, ze moze czarowac bez pomocy rozdzki! To bylo nie do pomyslenia...
Trevor wiedzial, ze zwykle wrozki nie potrafia takich rzeczy, wiec szukal informacji w roznych zrodlach, ale nic nie znalazl.
Postanowil udac sie do parku wrozek, by znalezc owa postac, ale nic z tego....nie bylo jej nigdzie, jakby przepadla.
Trevor z ciekawosci udal sie do kamienia magicznego i ku jemu zdumieniu teraz potrafil go kontrolowac, co malo komu sie udaje! Musial znalezc te wrozke, z taka moca moglby wszystko...
I doslownie wszystko - Trevor nie potrafil wyrazic slowa, kiedy udal sie na cmentarz i klatwa reanimacji powiodla sie sukcesem...
...ale ciemnowlosy nie mogl sie spodziewac, ze zombiaki beda nie do opanowania...
Mimo tego Trevor wyczarowal wiezyczke Dj'a.....a zombie urzadzily sobie potancowke na cmentarzu ^^
Trevor byl niezmiernie dumny i....szczesliwy na widok wesolych zombie

Nie wiedzac czemu lubil ich towarzystwo, tak samo jak jednorozca.
W te sama noc, gdzies na obrzezach miasta niedaleko wodospadu stal jednorozec i tajemnicza postac w bialym ubiorze.
"....ciesze sie, ze wszystko z nim w porzadku. Moon opiekuje sie nim dalej, naucz go wszystkiego i nie pozwol, by przez niego ktos mocno ucierpial....wierze, ze powoli uda mi sie pokazac mu dobro, ktore tkwi w nim samym, choc sam tego nie dostrzega..."
Rozgoryczony porazka w poszukiwaniu tajemniczej postaci Trevor obrzucil przechodzacego obok turyste klatwa i zamienil go w ropuche...
Nagle zza krzakow pojawil sie Moonlight, pchnal Trevora i zaczal go gryzc dajac mu do zrozumienia, ze nie podoba mu sie to co zrobil przed chwila.
Trevor nie chcial przeprosic, byl uparty....jeszcze bedzie zwierzakow sie sluchal?!....na co Moon nie byl zadowolony i dal lekcje Trevorowi na temat zlego traktowania mieszkancow.
Trevor widzac rozzloszczonego kompana ugasil szybko pozar, ktory wywolal jednorozec i uspokoil zmierze obiecujac, ze da juz spokoj i nie bedzie na kazdego rzucal klatwy...narazie.
Po chwili Trevor i Moon mieli udac sie do domu przez park, gdy nagle chlopak zobaczyl te sama poswiate co w wrozkowym parku. "To musi byc ona!" - pomyslal i biegiem pobiegnal do domu strachow, gdzie zniknela....
...ale wrozka byla ostrozna i nie dala sie tak latwo zlapac. " Kurcze....ale nie poddam sie. Obiecuje, ze cie kiedys znajde..." - postanowil ciemnowlosy.
"Chodz Moon, idziemy do domu, jestem glodny jak wilk, a tu nie maja nic co nadaje sie na nasze zoladki...idziemy" - powiedzial Trevor do jednorozca, ktory chwile przygladal sie gdzies daleko, po czym oboje udali sie do domu.
W domu Trevor dlugo nie umial spac....myslal nad tym wszystkim co sie wydarzylo. Ciekawe czy uda mu sie spotkac te tajemnicza postac...
CDN
ps: wiem...do kitu to xD