View Single Post
stare 07.01.2013, 19:04   #70
Malin
 
Avatar Malin
 
Zarejestrowany: 09.12.2008
Skąd: moje własne Idaho
Płeć: Kobieta
Postów: 1,035
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Migawki z życia... czyli simowanie wg Malin.

Misiaa12 - bardzo się cieszę, że podoba Ci się mój temat i zapraszam na kolejne odcinki

*********************

A ja witam ponownie po krótkiej przerwie. Jak pisałam już TUTAJ, w jakiś dziwny sposób straciłam wszystkie moje zdjęcia z gry. Nie będę się już powtarzać z tłumaczeniami, dość powiedzieć, że praktycznie całe małżeństwo Eli i Lubomira poszło w zapomnienie. Pewnie gdybym była bardziej systematyczna i wstawiała coś częściej, to uratowałabym jakieś fotki, bo w folderze programu leżały baaaaardzo długo, ale nie chciało mi się ich obrabiać, więc mam za swoje. Pamiętajcie, lenistwo nie popłaca ;/

W wielkim skrócie więc:

Judyta dorosła. Tak, jak już wspominałam wcześniej, nie poszła na studia, ale zajęła się rozwijaniem swojej kariery. W Towarzystwie Opieki nad Zbłąkanymi Zwierzętami stała się w końcu samą szychą, więc zajęła się pozyskiwaniem sponsorów i wszelkie datki oraz ponad połowę swoich dochodów przeznaczała na zwierzaki. Były one jej największą miłością.



Jakoś niespecjalnie natomiast interesowała się płcią przeciwną. Właściwie w ogóle żadną płcią się nie interesowała... Kiedyś marzyła o tym, aby się zakochać, ale szybko jej to przeszło i od tamtej pory chciałaby przez większość czasu bawić się z Alecto lub adoptować kolejne zwierzaki.



Małżeństwo Kluczyków nie próżnowało. Doczekali się kolejnej córki, Zosi. No i w tym miejscu niezły numer - mała to dosłownie skóra zdjęta z matki... Liczyłam, że będzie podobna do ojca. Chciałam chociaż jedno dziecko z innym skinem, kolorem oczu itp... Ale Zosia ojca przypomina akurat wyłącznie kolorem... włosów. Ja na miejscu Lubka miałabym obiekcje, czy to aby na pewno jego dziecko No ale tak, tak, właśnie jego.
Zosia była najpiękniejszym dzieckiem, jakie urodziło mi się w grze. Wcześniej uważałam za takie chyba tylko Adriana, brata Senny. Miałam porobione śliczne zdjęcia z czasów dziecięcych, ale... no właśnie, eh.



Jest bardzo... "charakterna". Żywiołowa, uwielbia zabawy na świeżym powietrzu, towarzystwo, a nade wszystko kocha muzykę i taniec. Ciągle chciałaby grać na bębnach albo tańczyć. Tak długo prosiła rodziców, aż w końcu zdecydowali się na zakup perkusji na gwiazdkę. Zosia była wniebowzięta.



Poniżej zdjęcie z makijażem, ale mam tu fotę zaraz po przemianie urodzinowej, jeśli ktoś chce zerknąć -> http://i1048.photobucket.com/albums/...eemi83/7-8.jpg Jest śliczna, ogromnie podobna do matki. Na niektórych zdjęciach przypomina mi bohaterkę "Zmierzchu", Bellę ;> -> http://i1048.photobucket.com/albums/...emi83/19-5.jpg





A co u młodej pary? "Młoda" panna zestarzała się Przeszła na emeryturę i w tamtym czasie uwielbiała szyć na maszynie i gotować. Była też bardzo aktywna i lubiła wszelkie sporty.





Lubomir natomiast zaliczył potworną wpadkę w pracy (wybór opcji... ;/) i został zwolniony ze stanowiska asystenta trenera. Z tak dobrzej płatnej pracy poleciał na bruk... Przez jakiś czas żyli z dość pokaźnych oszczędności, ale w końcu trzeba było rozejrzeć się za pracą. Zaczął skromnie, od sprzedawcy płyt, a na tę chwilę jest już pianistą koncertowym. Problemy finansowe skończyły się, tym bardziej, że Judyta wciąż z nimi mieszka i dokłada się do życia (pracuje na najwyższym szczeblu kariery). Na tę chwilę są chyba najbogatszą rodziną w Kwitnących Wzgórzach! (Gram bez kodów na kasę, a na ich koncie leży już coś koło 150 tys. simoleonów... samego domu nie wliczam). I chociaż Lubomira stać na najlepszy samochód, to poczuł nagle pociąg do smarów i odnawiania staroci, więc przywlókł ze złomu jakąś ruinę i zajmował się nią nawet do wczesnych godzin porannych...



Kluczykowie to nadzwyczaj zgodne małżeństwo. Zero kłótni, zero zdrad, aż się wierzyć nie chce, że można żyć tak bez ekscesów Po przejściu Elżbiety w wiek emerytalny, Lubomir wcale nie poczuł pociągu do młodszych, a wręcz przeciwnie - niemal obsesyjnie wielbił swoją małżonkę, spełniał jej każdą zachciankę, był na każde skinienie. Chyba jednak to ten typ, który woli drogie, rocznikowe wino, a nie jakieś kwasieluchy z dolnej półki za 5 złotych



Podczas gdy mąż i córka wspinali się po szczeblach kariery, Elżbieta w tym czasie zajmowała się zawieraniem znajomości potrzebnych do ich awansu.



Wraz z mężem pokusili się nawet o zaproszenie dyrektora szkoły, Arnolda Chwata, by się mu podlizać i starać o przyjęcie Zosi do szkoły prywatnej. Szczerze? Poszło jak z płatka... Zwłaszcza gadka Lubomira była nieprzeciętna. Dyrektor Arnold był oczarowany Kluczykami.



Pewnej nocy, gdy wszyscy domownicy spali, nawet kocica Alecto, do domu przyszedł nieproszony gość... Klark Galera, znany w okolicy złodziejaszek.



Oczywiście natychmiast włączył się alarm, wszyscy domownicy stanęli na nogach, przyjechała policja, ale Galera to nie byle kto...



Podczas gdy policjant jak głupi miotał się po całym domu, zbiegając z piętra na parter i z powrotem (T__T), Klark spokojnie zabawiał się przed domem z Alecto. Zobaczyła to Judyta i zapałała uczuciem do tego złodziejaszka, który kochał zwierzęta i okazywał im tyle czułości. Nie zawołała nawet policjanta, pozwalając uciec Klarkowi wolno.



Swoją drogą... Alecto nie lubi się bawić. Jest już tak gruba i ciężka, że wszelkie dziwne czynności strasznie ją... męczą ;>



Ale to tak poza tematem

Od tamtej chwili Judyta miała już tylko jedno marzenie - poznać Klarka Galerę. Wzdychała do niego dniami i śniła o nim nocami. Jej marzenie wkrótce się spełniło, gdy ujrzała go na przedmieściu. Postawiła wszystko na jedną kartę i podeszła się przywitać. Galera pamiętał Judytę - w końcu nikt wcześniej nie pozwolił mu uciec wolno podczas włamania... a już na pewno nie kobieta w samej bieliźnie. Mieli trochę problemów w komunikacji, wszak Judyta nie mówiła, znakomicie natomiast czytała z ruchu warg. Jakoś sobie więc radzili. Najpierw spotykali się w tajemnicy, a Judyta starała się przekonywać matkę do ukochanego wmawiając jej, że Klark się zmienił, że skończył ze złodziejskim fachem i że tak w ogóle to nie on włamał się do ich domu, tylko ktoś inny. Elżbieta po konsultacji z mężem zgodziła się w końcu zaakceptować wybranka córki. Romans zaczął się na całego.



Z czasem wychodziły na jaw niektóre dziwne cechy Judyty. Okazało się, że jest tak otwartą osobą, iż potrafiła obnażać się nawet przed obcymi, szokując całe towarzystwo. Klark wkrótce się przyzwyczaił i nie robił scen zazdrości przy obcych facetach.





Chociaż rodzina Kluczyków zaakceptowała Klarka, nie wszyscy w okolicy go lubili. Psy chyba wyczuwały w nim złodzieja, który okradał ich domy i nie pałały do niego miłością... To uczucie było zarezerwowane tylko dla Judyty i właściwie to się dziwię, bo Klark jest strasznie brzydki... No i te włosy!



Któryś z rzędu dzień lata rozpoczął się tak, jak zwykle. Zosia poszła do szkoły, Judyta z Lubkiem popędzili każde do swojej pracy. To był dla Elżbiety dzień, jak co dzień. Najpierw posiedziała przy maszynie do szycia, później popracowała w ogrodzie, posprzątała w domu. Koło wieczora postanowiła pójść na ryby, aby złowić coś dużego i ugotować dla rodziny pyszną kolację.



Niestety nie zdążyła. Kiedy wracała do domu, dopadł ją Mroczny Kosiarz Ela broniła się, jak mogła, niestety nic to nie dało



Nikt nawet nie mógł się za nią wstawić. Córki wybrały się do parku uprawiać jogging, a Lubomir dopiero wracał z pracy, niczego nie przeczuwając...



Szok po powrocie do domu był ogromny. Przed samym wejściem stał wielki nagrobek. Dziewczyny zawodziły, Lubek wyglądał, jakby ktoś go mocno trzasnął.... Był niemal nieprzytomny z żalu. Nawet kocica Alecto miauczała tak donośnie, że aż sąsiedzi przybiegli zobaczyć, co się stało.



Rodzina postanowiła przenieść nagrobek Elżbiety na pobliski cmentarz, bo na ich małej parceli zdecydowanie nie było na to miejsca. Elżbieta przyszła się jeszcze pożegnać z ukochanymi.



Odeszła szczęśliwa i spełniona.
Ale to jeszcze nie koniec jej historii...

*********************

I bonus - fotka z serii "Klark, co ty chrzanisz?"




Pozdrawiam


Uuups, dopiero teraz zauważyłam, że na 2 fotkach zaliczyłam wpadkę i widać Insimenator ;> Akurat edytor garderoby muszę mieć zawsze pod ręką, więc dlatego tak na froncie ; ) Już nie chce mi się grzebać w programie graficznym i maskować. Mam nadzieję, że nie przeszkadza aż tak bardzo ;p
Malin jest offline   Odpowiedź z Cytatem