Odcinek 2
Poranne słońce nieśmiało wychylało się zza wierzchołków gór, budząc jednocześnie małe ptaszki, aby te śpiewając mogły umilać mu czas, gdy te będzie wędrowało po niebie. Zbudził się też lekki, poranny wietrzyk, który swym zwyczajem witał się z liśćmi na drzewach, źdźbłami traw i ogromem kwiatków na łąkach.
Tak bajkową scenerię mógł podziwiać pewien młody mężczyzna, który już od ponad godziny biegał po pobliskim lesie. Niestety nie zwracał on na swoje otoczenie większej uwagi – wyraźnie jego myśli zaprzątały jakieś kłopoty.
Zmęczony po już dość długim biegu przysiadł na polanie. Kropelki potu spływały po jego skroniach, jednak wysiłek fizyczny dawał mu widoczne ukojenie i był mu potrzebny. Chłopak wyjął z uszu słuchawki i rzucił je w zarośla. Sam położył się na trawę, czując na plecach chłodne krople porannej rosy.
Cholera, osiem kilometrów. Kiedyś mogłem przebiec piętnaście i nie być nawet w połowie tak zmęczony jak teraz. Muszę się za siebie ostro wziąć, jeśli chcę zdać testy sprawnościowe i znów tam wrócić. Żeby tylko ten kręgosłup tak mi nie dokuczał… No nic, Matt, czeka cię mnóstwo ciężkiej pracy!
Chłopak poleżał jeszcze kilka minut na chłodnej trawie, po czym wstał i zaczął biec dalej, kierując się już w stronę miasta.
W tym samym czasie Kate spędzała czas w swoim pokoju, leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit. Znów dręczyły ją koszmary, więc za wszelką cenę próbowała nie usnąć. Słyszała jak Matt wychodził – ciekawe gdzie się wybierał o tej porze, nie było jeszcze przecież nawet piątej.
On w ogóle jest jakiś dziwny ostatnio. Od czasu ostatniej kłótni w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Wcześniej ciągle zawracał mi głowę tymi egzaminami, nauką i resztą tego badziewia, a teraz? Prawie się do mnie nie odzywa, co prawda dalej gotuje i sprząta, ale jest jakiś inny. Rzadziej do mnie przychodzi. Chociaż, to nawet dobrze, nie muszę z nim rozmawiać, ani słuchać jego głupiej gadaniny. Nic nie rozumie, a myśli, że wie o mnie wszystko. Gdyby tylko miał jakiekolwiek pojęcie o…
Gdy tylko w myślach dziewczyny zagościło wspomnienie o ostatnich wydarzeniach z jej przeszłości, w jej oczach natychmiast pojawiły się łzy, a na twarzy zagościł grymas bólu. Zsunęła się z łóżka i usiadła na podłodze. Łzy jedna po drugiej cicho spadały na miękki dywan.
[i] Ciekawe, czy kiedyś zabraknie mi łez – szepnęła – Ile bym dała, żeby móc to zapomnieć i zacząć wszystko od nowa!
Po kilku chwilach Kate usłyszała odgłos otwieranych drzwi i hałas na korytarzu.
-Matt wrócił – pomyślała – Mam nadzieję, że nie będzie sprawdzał, co u mnie.
Wbrew jej przewidywaniom chłopak powędrował od razu do łazienki. Po chwili było słychać plusk wody. Kate nadal siedziała na podłodze w swoim pokoju i wsłuchiwała się w odgłosy dochodzące z łazienki. Dźwięk pluskającej wody od zawsze ją relaksował. Gdy była młodsza mogła spędzić nawet cały dzień na basenie i nigdy się jej to nie znudziło. Kiedyś nawet brała udział w zawodach pływackich, ale to było dawno, bardzo dawno, żył wtedy jej tata… On zawsze jej kibicował, a później, gdy umarł wszystko się skończyło. Powieki Kate stawały się ciężkie, coraz cięższe, aż w końcu zamknęły się na dobre i dziewczyna, zmęczona płaczem, usnęła.
Znów ten sam sen. Długi, ciemny, a jednak tak dobrze znany hotelowy korytarz. Drzwi, mnóstwo drzwi, jednak ona szuka konkretnych. Musi je znaleźć, musi się przekonać. Nigdzie ich nie ma, ale ona dobrze wie, że gdzieś tu muszą być.
Czas się kończy, napięcie rośnie. One muszą gdzieś tu być! Nagle, gdzieś z daleka coś widać. Tak, to one. Biegiem, szybko, zaraz przy nich będzie. Zostało już kilka metrów, mija sekunda, już przy nich jest. Dobrze wie, co za nimi zobaczy, ale musi to zrobić, inaczej będzie żałować do końca życia. Musi się przekonać na własne oczy. Czuje pod powiekami łzy. Dotyka zimnej klamki, naciska na nią. Drzwi otwierają się bez problemu. Dziewczyna robi mały krok do przodu, wchodzi do ciemnego pokoju i…
-Kate! Wychodzę, śniadanie masz na stole, będę około południa, na razie!
Blondynka otwiera oczy, znów jest cała spocona. Tym razem jest wdzięczna dla chłopaka, że ją obudził, przynajmniej nie musiała śnić o tym do końca i po raz setny patrzeć na to, co znajdowało się za drzwiami. Dziewczyna spojrzała na swoje ubranie – pognieciona i przepocona koszulka, którą miała na sobie już trzy dni sama prosiła się o pozbycie się jej. Kate zgrabnym ruchem zdjęła ciuch, po czym podeszła do komody i wybrała sobie jakieś czyste ubranie.
-Hmm, przydałoby się wykąpać – mruknęła jasnowłosa – Gdzie mój szlafrok? Cholera, pobrudziłam go ostatnio sosem, a Matt znając życie pewnie robił pranie. Ten facet ma jakąś manię czystości, czy co? Muszę mu jasno i wyraźnie dać do zrozumienia, żeby nie dotykał moich rzeczy!
W takiej sytuacji dziewczyna wyszła z pokoju w samej bieliźnie. Gdy zmierzała do łazienki, nagle usłyszała dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Matt, wpadając wprost na półnagą Katherine.
-Zapomniałem portfe... Ka.. Kate! Kate, czy mogłabyś nie chodzić goła po domu?! – krzyknął zmieszany, zasłaniając sobie oczy.
-Och, daj spokój Matt, nie jestem goła, jak powiedziałeś, mam na sobie bieliznę, co prawda koronkową, ale nadal. Poza tym nie mów mi, że nie widziałeś nagiej dziewczyny? Matt, widziałeś, prawda? Hej, czy ty się rumienisz? – odpowiedziała zgryźliwie blondynka, spoglądając na purpurowe policzki chłopaka.
-K… Kate, ostrzegam cię!
-Dobra, dobra, pożartować nie można. Chyba nasz mały żołnierzyk dziś nie ma humoru. – mruknęła dziewczyna, znikając za drzwiami łazienki.
Powoli odkręciła kran, z którego zaczęła się sączyć gorąca woda. Dziewczyna zrzuciła z siebie bieliznę i usiadła na brzegu wanny. Gdy wanna była już napełniona w ponad połowie wodą, jasnowłosa delikatnie się w niej położyła. Całe ciało w kontakcie z gorącą wodą delikatnie ją szczypało, jednak było to miłe uczucie.
Katherine nie cieszyła się długo miłą kąpielą. Po kilkunastu minutach blondynka usłyszała bardzo intensywne pukanie do drzwi.
-No nie, nawet chwili spokoju nie ma, to pewnie ten kretyn zapomniał kluczy i teraz się dobija. Już ja mu powiem co o nim myślę! – warknęła rozzłoszczona.
Kate szybko wyszła z wanny.
-No tak, zapomniałam, że mój szlafrok się pierze. Ale zaraz, chwila, ciekawe czy Matt się zezłości, gdy pożyczę sobie jego…
Dziewczyna szybko otuliła się szlafrokiem i wyszła z łazienki.
-Czego znowu zapomniałeś? Pewnie kluczy… - nie zdążyła dokończyć zdania, gdy drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła starsza, rudowłosa kobieta. Spojrzała przenikliwie na zdziwioną Kate, która zmieszana nie wiedziała co powiedzieć. Twarz nowoprzybyłej nabrała dość nieprzyjaznego grymasu.
-Boże, czyli jednak to prawda… - syknęła groźnie rudowłosa.
Kim jest tajemnicza nieznajoma staruszka? Co ją sprowadza do Hidden Springs? I gdzie Matt tak gorączkowo chce wrócić? Tego wsystkiego dowiecie się w kolejnych odcinkach!
Mam nadzieję, że się podobało i jak zwykle liczę na Wasze opinie.