Witam, dziękuję serdecznie za komentarze.
Rodzinka Kent, nowy odcinek ( nr 54 )
Na drugi dzień w południe pojechaliśmy do Ortisa, do biura. Usiedliśmy przy stole.
Ortis rozpoczął.
- Dziękuję, że przyjechaliście. Przykro mi, że spotykamy się w tak smutnych okolicznościach. Na początek, chcę złożyć wyrazy najszczerszego współczucia rodzinie. Mia, moje kondolencje. Gina i Noah, mam nadzieję, że będziecie silni aby przetrwać ten trudny okres. - Kiwnęliśmy głowami.
- Ortis, czy przygotowałeś oświadczenie dla prasy? - Zapytała Mia.
- Tak, oczywiście pozwólcie, że wam odczytam. Najpierw będzie wydrukowana krótka notka o śmierci Fabiana. Brzmi w ten sposób „W dniu 4 października 2012 roku w wyniku brutalnego morderstwa, poniósł śmierć Fabian Kent, znany autor książek kryminalnych i wielu tematycznych felietonów. Łączymy się w bólu z rodziną.” To się ukaże we wszystkich codziennych gazetach, jutro na pierwszych stronach.
- Czy musi się ukazać we wszystkich gazetach? Czy to nie przesada? - Zapytała Mia.
- Absolutnie, tak musi być. Za bardzo był znany, aby wzmiankować tylko np. w jednej.
- Ok, jak chcesz. Boję się tego co nastąpi później, pod bramą będzie się roić od paparazzi.
- Niestety, ale musicie się z tym pogodzić.
- Może wyjedziemy z domu na ten okres? - Zapytałam.
- To jest niezły pomysł. - Odparł Ortis. - Unikniecie wielu przykrości i nagabywania, dobrze by było, aby Noah nie chodził w tym czasie do szkoły, najlepiej jakby się w ogóle nie wypowiadał.
- Ok, ja i tak nie chcę nic mówić – dodał Noah.
- Dobrze, to było krótkie oświadczenie ogólne, późnej damy oświadczenie rodziny, będzie brzmiało tak, jeżeli będziecie mieli jakieś uwagi to proszę bardzo. „Z przykrością zawiadamiamy o tragicznej śmierci naszego kochanego ojca i męża Fabiana Kenta. Był dla nas oparciem i najlepszym przyjacielem. Jesteśmy pogrążeni w żałobie i chcielibyśmy prosić o uszanowanie tego smutnego faktu. Nie będziemy uczestniczyć w żadnych konferencjach prasowych i komentować tego tragicznego dla nas wydarzenia. Uroczystość pożegnania drogiego nam Fabiana Kenta odbędzie się w domu pogrzebowym korporacji Landy i Spółka, w sobotę 20 października o godzinie 12. Ciało zostanie skremowane, zgodnie z wolą zmarłego a prochy rozsypane w oceanie. Powstanie pomnik upamiętniający jego życie i działalność. Po pogrzebie zostanie podana informacja, gdzie stanie pomnik. Pogrążona w żalu rodzina.” - Skończył czytać i spojrzał na nas.
- Będzie pomnik? Nawet nie wpadłam na to – stwierdziła Mia.
- Tak, to najlepszy sposób uhonorowania go.
- Ja się zgadzam – powiedział Noah.
- Ja też. – Dołączyłam się. - Kto to zrobi?
- Rozmawiałem już z Ichiro Takeshi, Fabian bardzo lubił sztukę japońską. Zgadzasz się Mia?
- Tak, to artysta wysokiej klasy.
- Dobrze, Barney jeszcze ty musisz dać oświadczenie jako jego rzecznik. Nie musisz się uchylać od udzielania wywiadów, jeżeli Mia i rodzina nie będzie miała nic przeciwko. - Spojrzał pytająco na Mię. Pokiwała głową.
- Wiem, że Barney nie zrobi niczego, co by zaszkodziło naszej rodzinie i Fabianowi.
- Dziękuję Mia za zaufanie, dzisiaj się za to zabiorę. Wieczorem dam wam do przeczytania. - Odpowiedział Barney. - Jest dużo spraw, które teraz będę musiał zamknąć.
- Ok, teraz chciałbym przejść do kolejnej kwestii, do odczytania testamentu. Jestem jego wykonawcą.
- Fabian miał testament? Nic mi o tym nie powiedział. - Zapytała zaskoczona Mia.
- Tak, sporządziliśmy go na początku tego roku. Dziwię się, że nic nie powiedział. Nikt nie wiedział? - Zapytał i spojrzał wokoło. My pokręciliśmy głowami. - Wszystkich rekomendacji udzielił mi Fabian jak go pisaliśmy. Mam potwierdzenie notariusza.
- Otrzymałem dzisiaj akt zgonu od komisarza Foleya – ciągnął Ortis - to mnie upoważnia do odczytania testamentu, nie będziemy czekać do pogrzebu, chyba że chcecie? To ja mogę poczekać.
- Nie ma takiej potrzeby, proszę odczytaj. - Powiedziała Mia.
Byłam równie zaskoczona co Mia i patrząc na miny innych nie byłam w tym sama. Ortis wziął dokumenty i zaczął czytać.
- „Ja, Fabian Kent, ur. 22 luty 1966 , zam. Westerberg, Unionstr. 55, oświadczam, że na wypadek mojej śmierci powołuję do spadku, co następuje: Moją obecną żonę Mię Kent, zapisuję jej Dom w Westerbergu przy Unionstr. 55, wraz z całym wyposażeniem. Włączone w to są dwa samochody Mini Cooper S i Mercedes-Benz E550 Coupe. Ma prawo do zysków z moich dochodów uzyskiwanych ze sprzedaży książek i innych wydawnictw w 25 %, również do 20 % z kwoty 175 milionów dolarów zgromadzonej na kontach bankowych. Mojej ukochanej córce Ginie Kent przepisuję rezydencję w Słonecznym Wybrzeżu przy ulicy Słonecznej 34. Udział w zyskach z wydawnictw w 25 % i 30 % z kwoty 175 milionów dolarów zgromadzonych na kontach bankowych. Zostanie jej przekazany akt własności samochodu Cobra. Mojemu kochanemu synowi Noah Kent przepisuję rezydencję „Kostka Cukru” w Bridgeport i 25 % udziału w zyskach z wydawnictw, oraz 30 % z kwoty 175 milionów dolarów zgromadzonych na kontach bankowych. Przepisuję mu również samochód BMW Efficient Dynamics Concept. Barneyowi Stinsonowi mojemu najbliższemu przyjacielowi przekazuję 25 % udziału w zyskach z książek i innych wydawnictw i 10 % z kwoty 175 milionów dolarów zgromadzonych na kontach bankowych. Oddaję mu również moje dwa stare samochody, tj. Chevrolet Corvette z 1960 roku i Chevrolet El Camino SS z 1970 roku, on najlepiej o nie zadba. Pozostałe 5 % kwoty z 175 milionów dolarów z kont bankowych, przeznaczam na powołanie fundacji mojego imienia, wspierającą działalność młodych literatów. Powstanie ona po mojej śmierci. Kolejne 5 % kwoty z 175 milionów dolarów z kont bankowych, przekazuję na działalność charytatywną, wspierającą ratowanie zagrożonych gatunków zwierząt. Podpisano Fabian Kent.” - Ortis skończył czytać, zaległa ogromna cisza, nie było słychać nawet muchy. Byliśmy w szoku po tym co usłyszeliśmy. Te liczby były zawrotne. Nie spodziewałam się, że mamy taki majątek, ale najbardziej byłam zaskoczona, że ojciec miał jeszcze dwa domy, o których nic nie wiedzieliśmy. Mia od razu zareagowała.
- Co to za domy, o których ja nic nie wiem?
- Dwie duże rezydencje. Mam tutaj klucze i akty własności - odpowiedział Ortis.
- Co on jeszcze ukrywał? Mam tego dość i mam w dupie jego pieniądze! - Krzyknęła Mia.
- Spokojnie, to jest wszystko nic więcej nie ma, przynajmniej ja nic nie wiem. Wiesz coś Barney? - Ortis zwrócił się do Barneya.
- Nic, o tym też się teraz dowiedziałem. - Pokręcił głową.
- Czyli ja mam swoją chałupę? Mogę się wyprowadzić? - zapytał Noah.
- Nigdzie się nie wyprowadzasz! - krzyknęła Mia. - Nikt się nigdzie nie wyprowadza! Gina ty też!
- Ja jutro lecę na Słoneczne Wybrzeże, muszę zobaczyć ten dom. Barney, lecisz ze mną?
- Gina, nie wiem czy to ...
- Jak chcesz. Ja na pewno. Dość mam już tych tajemnic! - Przerwałam mu. - Ortis dlaczego nic nam nie powiedziałeś?
- Wszystkie sprawy jakie były omawiane z Fabianem, to była tajemnica, z nikim nie miałem prawa rozmawiać. Skąd mogłem wiedzieć, że on nic wam nie powiedział.
- Gina, Ortis ma rację, nic nie mógł powiedzieć - odezwał się Barney.
- Dobra, już nie ważne, czy jest jeszcze coś co powinniśmy wiedzieć? - Zapytała Mia. - Jakieś długi i inne tego typu ciemne sprawki?
- Nie, cała księgowość jest w porządku, ale o tym wie najlepiej Barney, masz coś do dodania? Jakieś problemy z wydawnictwami? Jakieś nie sprzedane nakłady? - Ortis, ponownie zwrócił się do Barneya.
- Rachunkowość prowadzona przez moją firmę jest prowadzona wzorowo, Fabian by nigdy nie pozwolił na żadne przekręty w tym względzie, sprawdzał każdą fakturę i ją parafował zanim poszła do płatności. Nie ma żadnych zaległości w podatkach. Mia, w związku z tym, że wszyscy mamy teraz udział, musimy się zastanowić, czy to wszystko oddać do niezależnej firmy czy zostawiamy u mnie. To są ważne decyzje, które muszą zostać podjęte, bez tego nie będziemy mogli dłużej utrzymywać dzisiejszego stanu rzeczy. Możemy powołać nową spółkę, która będzie się zajmować sprawami Fabiana i jego spuścizny. - Odpowiedział rzeczowo Barney – Wiadome jest, że książki będą nadal sprzedawane i być może nawet w większym nakładzie. Trzeba na nowo negocjować umowy z wydawnictwami i zadbać o odpowiednią promocję. Ponowić spotkania z fanami, z tym że teraz wiadomo bez Fabiana. Muszą się pojawić inni, którzy pociągną fankluby, po prostu nowych ludzi musimy zatrudnić, zadbać na początek o każde miasto w okolicy, a później dalej. Mogę się tym zająć, to nie stanowi dla mnie problemu. Być może Gina i Noah mogliby mi pomóc. Bylibyście jako rodzina bardziej wiarygodni. Wiem, że nie teraz, ale za jakiś czas jest to do zrobienia. Co myślicie?
- O widzisz, Barney ma bardzo dużo racji. - Ortis spojrzał na Mię. - Trzeba to pociągnąć, nie można tak tego zostawić. Fabian na pewno by nie chciał. Jest bardzo dużo szczegółów, którymi się zajmowali z Barneyem, być może nie zdawałaś sobie sprawy.
- Wiem, ale ja teraz nie mam do tego głowy – odpowiedziała Mia.
- Oczywiście, powolutku sobie wszystko poukładasz. Teraz musimy zająć się pogrzebem. Rozmawiałem z burmistrzem, on chce wygłosić przemówienie. Chce wyrazić swoje odczucia. - Ciągnął dalej Ortis. - Wiemy tutaj wszyscy, że chce zabłysnąć i przy tej okazji trochę zebrać punktów, ale jest teraz urzędującym najwyższym urzędnikiem i dobrze by było aby wystąpił. Zgadzasz się Mia?
- Tak, niech będzie, ludzie pewnie też tego oczekują.
- Dobrze, jeszcze jedno, w sobotę wieczorem po kremacji będzie uroczystość tylko dla rodziny na statku i symboliczne rozsypanie prochów do oceanu, czy chciałabyś specjalną oprawę? Jakaś specjalna muzyka? Tam też będzie stypa. Jakieś specjalne potrawy? Możemy zamówić taki catering jaki chcesz.
- Niech będzie zwykły catering, bez szaleństw, tylko niech zagra ktoś na trąbce.
- Ok, ja się tym wszystkim zajmę. To chyba omówiliśmy wszystko. Barney mógłbyś zostać i podpisać mi kilka dokumentów? Ty jeszcze masz wszystkie pełnomocnictwa.
- Ok, ja zostanę chwilę, potem do was do domu przyjadę. - Barney zwrócił się do nas.
Pożegnaliśmy się z Ortisem i pojechaliśmy do domu. W domu usiedliśmy na kanapie i tempo patrzyliśmy w podłogę. Musieliśmy sobie to wszystko poukładać. Mia chciała coś powiedzieć jednak zrezygnowała, Noah tylko popatrzył i też nic nie mówił. Ja patrzyłam na bawiące się w salonie koty, nic nie mogłam z siebie wydusić.
***
- Dzięki, że zostałeś Barney – odezwał się Ortis, gdy zostali sami – chodziło mi o ten dom na Słonecznym Wybrzeżu. Tam cały czas mieszka Asha.
- Co? On z nią nie zerwał? Myślałem, że jak będzie z Cassie to z Ashanti da sobie spokój. Ten gość cały czas mnie zadziwia. Nawet po śmierci.
- Niestety, ona cały czas tam jest i nie ma zamiaru się wyprowadzić. Dzwoniłem do niej. Wie jaka jest sytuacja. Ale wiesz jaka jest dzika i uparta, nic nie bierze do głowy.
- Hmm …, wiem jest nieokiełznana. - Barney zamyślił się na samo wspomnienie dziewczyny i tajemniczo się uśmiechnął. - No i co z nią?
- Będzie problem, jak Gina tam jutro poleci.
- O kurczę, nie pomyślałem o tym, co ja mam zrobić?
- Barney, leć tam z nią, ja ci dam dla niej pewne dokumenty do zaniesienia do urzędu miasta, ty w tym czasie pojedziesz do domu i rozmówisz się z Ashą. Może uda ci się ją przekonać do wyprowadzki. Nie chciałbym tej sprawy rozstrzygać w sądzie.
- Rozumiem. Jeżeli o nią chodzi, to jestem przy niej słaby, najlepiej jakbym się z nią w ogóle nie widział, bo nie wiem jak będzie. Po naszym ostatnim spotkaniu, Fabian dwa dni się do mnie nie odzywał. Widziałeś ją?
- Tak, nic nadzwyczajnego, dziewczyna jak dziewczyna.
- Tssa, Ortis nie mów, że taka dziewczyna nie zawróciła ci w głowie, aż tak z tobą źle? - Zaśmiał się Barney. - Mnie aż się ręce trzęsą, jak o niej pomyślę.
- Wiem, Barney ty lubisz laski, ja wiesz … ja wolałbym … co byś powiedział na małe wspólne wyjście?
- Z tobą? Nie żartuj, nie jesteś w moim typie. - Znowu się głośno zaśmiał.
- No dobra, nie zmuszę cię, ale wiedz, że gdybyś zmienił zdanie to … - Zawiesił głos i spojrzał znacząco do Barneya.
- Daj spokój, nie ma mowy.
- Dobrze, uściskajmy się jak bracia. - Zaproponował i wyciągnął ręce do Barneya, ten się zgodził i uściskał go klepiąc po plecach. Jednak Ortis ścisnął go mocniej, z większym zaangażowaniem.
Barney poczuł, że Ortis za bardzo się do niego przytula. Wyrwał się natychmiast z jego rąk.
- Co ty odpi..., bez takich numerów!
- Och przepraszam, poniosło mnie. - Próbował się tłumaczyć Ortis.
- Ale mnie teraz wkurzyłeś! Co ty sobie wyobrażasz! - Wrzasnął na niego.
- Barney, spokojnie nic ci się nie stało.
- A właśnie, że się stało! Nie mam zamiaru obściskiwać się z facetami. Jak cię zaraz trzasnę, to zobaczysz co się stało.
- Nie przesadzaj! - Zezłościł się Ortis.
- Nigdy się do mnie nie zbliżaj, nawet na metr!
- Przepraszam cię, proszę cię wybacz mi, to się więcej nie powtórzy. - Złożył ręce w błagalnym geście. - Pozostaniemy przyjaciółmi?
- Dobra, idę już, daj mi te dokumenty dla Giny. - Wziął dokumenty i wyszedł. Wściekły był, ledwo się opanował. Pojechał do domu Giny.
***
Zebraliśmy się wszyscy w salonie, gdy Barney przyjechał.
- Mam taką propozycję, że ja polecę jutro z Giną na Słoneczne Wybrzeże, a wy z Noah do Appaloosa Plains. - Spojrzał na Mię. - I tak chwilowo do soboty nie macie co tu robić, a patrzeć na to zamieszanie, które się tutaj jutro rozpocznie, raczej nie chcielibyście. Prawda?
- Dobrze - powiedziała Mia.
- Świetnie, dziękuję Barney. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie mógłbym pozwolić, abyś sama gdzieś się po świecie rozbijała.
- Barney, ja też będę spokojniejsza, jak ona będzie z tobą. - Odezwała się Mia – Ok, zabieramy koty i jedziemy.
- Ale fajnie, porzeźbię sobie z dziadkiem. - ucieszył się Noah.
- Tak, kochanie dziadek się ucieszy. Może byście pojechali z nami na kilka dni, potem spokojnie możecie pojechać na to Słoneczne wybrzeże?
- Mia, może następnym razem, dostałem dokumenty, które Gina musi złożyć w urzędzie jako właścicielka tego domu.
- Aha, rozumiem. To może będziecie tam dzień, dwa i dojedziecie do nas? Mój brat z żoną i dziećmi będzie. Gina, ty nie widziałaś jeszcze małego Daniela.
- Wiem, ale zobaczymy jak będzie, co nie Barney? Może rzeczywiście się tam później wybierzemy - odpowiedziałam.
- Idę się pakować - odpowiedziała Mia i poszła na górę.
- Ja też. - Dodał Noah i pobiegł do swojego pokoju.
Zostaliśmy sami z Barneyem.
- Może my też pójdziemy na górę? - zapytał ze słodkim uśmiechem.
- Tak, chodźmy.
W pokoju od razu się do mnie przytulił.
- Jak dobrze się przytulić do pięknej kobiety, nawet nie wiesz jaka to przyjemność.
-Tak? - Zapytałam cichutko i dotknęłam jego policzka, on tylko przymknął oczy i zamruczał.
To tyle w tym odcinku, proszę o komentarze.