View Single Post
stare 03.04.2013, 20:34   #488
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Simowe rodziny Mile18

Witam, dziękuję za komentarze.

Jestem Wam bardzo wdzięczna, że tak licznie odpisujecie na moją opowieść.
Kilka osób pytało o ten dom, bryła nie jest moja, ściągnęłam ją z internetu, niestety nie umiem budować takich domów z krótkimi ścianami, zawsze źle mi to wychodzi. Ogólnie powiem, że się uczę. Trochę ją zmodyfikowałam dodając balkon i piwnicę. Wewnątrz część mebli zostawiam jak mi pasują, ale zwykle przebudowuję w środku całe pomieszczenia, żeby było wygodniej moim simom. Na zewnątrz dodałam prawie cały ogród z wodą, bo pierwotnie ten dom był na wym. 40x40, a teraz postawiłam go na większej powierzchni i ma 64x64.

Po dłuższej przerwie jesteśmy tu z powrotem.
Zapraszam na odcinek nr 59

Siedzieliśmy z Barneyem na ławeczce przy żarzących się węglach, co chwilę Barney podchodził i polewał je wodą tworząc parę. Było przyjemnie ciepło. Może trochę zbyt ciepło.
- Powiedz, jaka to sprawa. - Zapytałam.
- Gina, mam dla ciebie niespodziankę, nie udało się na dzisiaj, chociaż bardzo się starałem, ale jutro już będzie gotowa.
- Ooooo, a uchylisz mi rąbka tajemnicy?



- Nie, chcę widzieć twoje zaskoczenie. - Uśmiechnął się. - To będzie wielka niespodzianka.
- Wielka?
- Ogromna.
- Bardzo ogromna?
- Bardzo, ha ha ha nie dopytuj i tak ci nic nie powiem.
- No dobrze, już nie mogę się doczekać.
- Ja też, to będzie coś ekscytującego, sam tego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Zobaczę jak zareagujesz.
- Na serio? Ale teraz mi smaka narobiłeś. Co to może być? Może pojedziemy do wesołego miasteczka przejechać się na ogromnym diabelskim młynie? Zawsze się bałam.
- Ha ha ha. Nie, ale równie ciekawego. Już nic nie powiem.
- No dobrze poczekam. Wyjdźmy już stąd, gorąco mi.
- Dobra, kto pierwszy w basenie! Twój ojciec wiedział co robił, jak budował tu basen.
- Tak, nieźle to wymyślił. - Powiedziałam zgryźliwie.
Wcale mnie to nie bawiło, znowu wróciła złość i rozżalenie. Barney już poleciał do basenu i skoczył do wody. Pobiegłam za nim. Poruszaliśmy kończynami, żeby utrzymać się na wodzie, Barney na mnie popatrzył i powiedział.
- Gina, tak dobrze się czuję w twoim towarzystwie, jestem z tobą taki szczęśliwy.
- Ja też Barney.
- Uzupełniamy się wzajemnie.
- Tak.
- Cieszę się, że jestem tu z tobą, nie chciałbym być z nikim innym.
- Ja też, co taki się zrobiłeś ckliwy?
- Nic, chciałbym ci coś powiedzieć, ale jeszcze poczekam.
- Mów, nie czekaj. Barney ja jestem strasznie niecierpliwa.
- Spokojnie, dowiesz się w swoim czasie mój kwiatuszku. - Uśmiechnął się tajemniczo.



- Kwiatuszku? Ładnie mnie nazwałeś. - Też się uśmiechnęłam.
- Niektórzy mówią do siebie w taki czuły sposób, chciałabyś abym tak do ciebie mówił?
- Tak, ale wymyśl coś co bardziej do mnie pasuje, nie czuję się kwiatuszkiem.
- Dla mnie wyglądasz, jak najpiękniejszy delikatny kwiat.
- Ha ha ha, dziękuję, jak zwykle znajdujesz odpowiednie słowa.
- Gina, nie śmiej się, ja tak myślę. Ty nie za bardzo wierzysz w moje komplementy, prawda?
- Czasami tak, czasami nie. Jako kobieta jednak często ich potrzebuję, więc lepiej nigdy nie przestawaj. Ha ha ha. - Zaśmiałam się, a Barney do mnie dołączył.
- Ha ha ha, jak tu wyczuć ten moment? Wy kobiety zawsze mnie zaskakujecie. Dobra dosyć tych ckliwości, nurkujemy, ja wygram. - Powiedział i zanurkował. Ja też się szybko zanurzyłam, próbowałam wytrzymać jak najdłużej. Niestety nie miałam tyle siły, może to po tym przegrzaniu w saunie.





Barney wygrał i się przechwalał.
- Ma się te płuca! Twardziel ze mnie.



- Tak, tak jesteś wspaniały.
- Gina, widzę, że nie możesz się pogodzić z porażką, ha ha ha w ramach zadośćuczynienia zrobię ci masaż, co ty na to?
- Ooooo, już lepiej, romantyczny?
- Najbardziej romantyczny na świecie.
- Potrafisz?
- Tak, mam pewne zdolności. - Podpłynął bliżej do mnie i mnie pocałował. - Zrobię go tak, że nie wytrzymasz.
- Zobaczymy. A ty wytrzymasz?
- Nie wiem, przy tobie zaczyna mnie ponosić, ale spróbuję.
Wyszliśmy z wody i poszliśmy do drugiego pomieszczenia. Ja się położyłam, Barney rozwiązał mi sznureczki od stroju i zapalił aromatyczne świeczki.







Wziął olejek i posmarował sobie dłonie. Rozgrzał je lekko i dotknął moich ramion. Poczułam przyjemny dotyk jego ciepłych rąk. Masował mnie delikatnie. Czułam błogość i ukojenie. Rozluźniłam mięśnie. W tle grała przyjemna muzyka.





Powolutku schodził niżej, w dole pleców zatrzymał się na dłużej, w miarę masażu dotychczasowy stres odchodził, było mi niezwykle przyjemnie. Masował mnie delikatnie, ale jego silne ręce mocno uciskały niektóre miejsca w szczególny sposób, wzbudzając pewne uczucia, doskonale wiedział co robi. Uśmiechałam się.







Mruknęłam ze szczęścia.
- Przyjemnie? - Zapytał.
- Uhm.
- Świetnie. Masz nadzwyczajnie gładką skórę, jak jedwab. Ani jednej skazy. - Pomasował jeszcze chwilę i zawiązał mi z powrotem sznureczki stroju. - Już. Dobrze ci było?
Wstałam.
- Barney to było cudowne.



- Cieszę się.
- Gdzie się tak nauczyłeś masować?
- Od pewnej Tajki. Gina, znam jeszcze kilka innych sztuczek. - Powiedział chwytając mnie mocno. Całował gorąco i namiętnie. Jego bliskość powoli uderzała mi do głowy. Czułam, że on też przeżywa to samo. Nie mogliśmy się oderwać od siebie.







- Barney, dzisiaj działasz na mnie niesamowicie. Nie wiem, może to przez ten upał.
- Tu jest gorąca atmosfera. Przy tobie się nakręcam.







- Pójdziemy na górę?



- A co będziemy robić? - Droczyłam się.
- Dużo pięknych rzeczy.



Pobiegliśmy do sypialni na górze i tam bez skrępowania oddaliśmy się przyjemności. Barney jest taki czuły i kochany. Nigdy nie dąży do swojej przyjemności, zawsze pamięta o mnie. Jego pocałunki są dla mnie jak balsam, nie mogę mu się oprzeć. Bardzo go kocham.





Później rozmawialiśmy i przytulaliśmy się. Bajecznie spędzaliśmy czas, przy nim jestem bezpieczna i szczęśliwa. Dotyka mnie z wielką czułością, aż ręce mu drżą, nikt nigdy mnie tak nie traktował. Psychicznie też się przy nim odprężam, potrafi mi wszystko wytłumaczyć i ułożyć sobie w głowie. Dobrze, że go mam, pomoże mi przejść przez te wszystkie nieprzyjemności, które mnie jeszcze czekają.















W pewnym momencie coś go opętało.
- Gilgotki? Masz gilgotki? - Zaczął mnie gilgotać po boczkach, musiałam mu przytrzymać ręce, śmialiśmy się wniebogłosy. Nie dawałam rady, turlaliśmy się po całym łóżku.
- Przestań już! Lepiej mnie przytul. Tak cudownie się czuję w twoich ramionach.
- Kochanie, mógłbym cię ściskać cały czas. - Uspokoił się i znowu mnie przyciągnął do siebie. - Może w ogóle nie wychodźmy z łóżka. To sama rozkosz przytulać się do ciebie. Masz takie piękne ciało.
- I umysł. - Dodałam z groźną miną.
- Tak, piękne ciało i umysł. Ha ha ha kocham cię. Zostańmy tu na zawsze.





- Tak nie można, będę musiała zrobić coś do jedzenia, pewnie jesteś już głodny. Powiem szczerze, że przez te igraszki zgłodniałam.
- Ja tylko troszeczkę, chodź jeszcze jeden raz. Proszę cię, musimy spróbować jeszcze jednej rzeczy. - Powiedział i zaczął mnie całować po szyi, a jego ręce wędrowały po moim udzie. Poddałam się, potrafi mnie rozbroić. Znowu nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Pieszczotom nie było końca.


***
Ashanti Belmonte całe popołudnie spędziła na mieście zastanawiając się co zrobić w tej sytuacji. Poszła do baru. Wypiła kilka drinków. Nie mogła się pozbierać. Jak się dowiedziała o śmierci Fabiana myślała, że będzie mogła zostać w tym domu, że jej go zapisał. A tu taki szok. Jeszcze Barney wyprowadził ją zupełnie z równowagi, miała nadzieję, że może on go dostał albo odkupił i będzie mogła z nim być. Dalej sobie przyjemnie mieszkać w luksusowych warunkach. Niestety rozwiał jej wszelkie nadzieje na beztroskie życie na czyjś koszt. Do tej pory żyła na koszt Fabiana, który szalał na jej punkcie i spełniał wszystkie zachcianki. Jak chciała wynająć najdroższego renomowanego dekoratora wnętrz, nie było problemu. Jak chciała pojechać na wakacje do Francji skąd pochodzi, też nie było problemu. Fundował jej wszystko. O nic nie pytał, tylko od razu dawał pieniądze. Całował w czoło, klepał po tyłku i mówił „ Baw się dobrze złotko.” On sam ciągle pisał, ciągle przesiadywał w gabinecie i pisał te swoje książki. Kiedyś próbowała przeczytać choć jedną, ale nie miała cierpliwości. Wolała się bawić w nocnych klubach, były jej największą słabością, lubiła się napić i wyszaleć na parkiecie. Widziała gorące spojrzenia innych mężczyzn i to jej wystarczało. Fabian się nigdy na nią nie złościł, wszystko jej wybaczał. Dobrze jej z nim było. Poza tym był niezły w te klocki i nie musiała zaspokajać swoich potrzeb z kimś innym. Był dobrym człowiekiem, tak go odbierała. Pomógł jej znaleźć pracę jako modelka kostiumów kąpielowych. Przede wszystkim brała udział w sesjach do katalogów kostiumów sportowych. Miała silne wysportowane ciało, które pięknie się prezentowało w takich strojach. Poza tym jej egzotyczna uroda dodawała im smaczku. Wiele magazynów sportowych zabiegało o jej zdjęcia. Zarabiała całkiem niezłe pieniądze, które skrzętnie odkładała na konto i nigdy nic z niego nie wypłacała. Dzięki Fabianowi miała pieniędzy pod dostatkiem i nie musiała korzystać ze swoich, teraz sytuacja się zmieniła i chyba będzie trzeba uszczknąć z oszczędności. Oj nie lubiła tego.
Postanowiła, że wróci do domu i zabierze wszystkie swoje rzeczy. Zabierze też to, co według niej jej się należało. Nie będzie ofiarą.
Miała przy sobie wszystkie klucze, przeszła przez bramę. Panowała kompletna cisza. „Może nikogo nie ma?” Pomyślała i skierowała się do drzwi. Wszędzie cichutko. Nagle wyskoczył do niej nie wiadomo skąd malutki piesek. „Cholera, znowu ten kundel, zawsze znajdzie jakąś dziurę, żeby tu wleźć. Trzeba wreszcie sprawdzić ten płot.”
- A pójdziesz ty gnojku! Wypad! - Krzyknęła do małego i wyrzuciła go za bramę. Poszła do swojej sypialni i postanowiła się zdrzemnąć.



Spała przez kilka godzin, ale jak tylko słońce zaczęło wschodzić obudziła się i poszła na górę wziąć prysznic.





Wyszła na balkon popatrzeć na wschód słońca, ale jej wzrok przykuł inny widok.





„To są te jego wyższe cele? Co to za panienka? Teraz to mnie wku..., już ja mu pokażę jakie ja mam wyższe cele.” Pomyślała i zeszła na dół. Cały czas myślała jak się odpłacić Barneyowi.



***
O świcie ledwo się wyrwałam z rąk Barneya, nie chciał mnie wypuścić. Nie powiem, to co robiliśmy było ekscytujące i niezwykle przyjemne.
- Muszę iść do toalety. A potem idę do kuchni i zrobię śniadanie. Kochanie wstawaj.
- Ok, już wstaję, zaraz zejdę. - Odpowiedział i zaczął się powoli podnosić.
Skorzystałam z toalety i na sekundę wyszłam na balkon, właśnie wzeszło słońce, popatrzyłam na mieniącą się wodę w zatoce. Boże jakie tu są piękne widoki, dla nich warto tu mieszkać.
Poszłam do kuchni i zszokował mnie widok młodej kobiety przy kuchence. Kto to jest? Co ona tu robi? Jak ona jest ubrana? To na pewno nie służąca. Już mi ciśnienie skoczyło.



To by było na tyle w tym odcinku. Zapraszam do komentowania.
Proszę nie zwracajcie uwagi, że oni są tacy ciemno brązowi, opalili mi się w międzyczasie, a że bardzo mi się spodobali w tych kolorach, to już nie zmieniałam zdjęć. Całuski dla wszystkich.
__________________

Ostatnio edytowane przez Mile : 04.04.2013 - 05:47
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem