Odcinek X
Miesiąc później.
Stella już zupełnie wyzdrowiała, zapomniała nawet, że była chora. Chociaż pogoda skutecznie jej o tym przypominała. Wciąż padało.
Stella rutynowo szykowała się na popołudniowe zajęcia, gdy do pokoju weszła dawno już nie widziana osóbka.
- Hej szwagierko, przyniosłam ci ciuchy, które ostatnio kupiłyśmy. Byłoby miło, jakbyś mi pomogła, dużo tego. – Kelly rzuciła wszystkie siatki na środek pokoju i głęboko westchnęła.

- O, dzięki. Zupełnie zapomniałam o nich. – uśmiechnęła się Stella i pozbierała ciuchy z podłogi.
- Wybierz coś z tego, bo gwiazdy na niebie mówią mi, że twój książę gdzieś cię dziś porwie.- zaśmiała się Kelly. - Trzymaj się, lecę na zajęcia.
- Kel, poczekaj! Jak ja ci za to wszystko zapłacę? To nie miało być wszystko moje. – Stel doznała olśnienia.
- Kiedyś się dogadamy, nie przejmuj się tym. – krzyknęła z końca korytarza.
- Ech, skoro tak… - westchnęła Stella i obejrzała kilka ubrań. – To jest świetne, chcę to!

Przebrała się, zabrała plecak i wyszła. Wtedy do pokoju wkroczyła Loreen z rudowłosą przyjaciółką. Ostatnio nie odstępowały siebie na krok. Takie papużki nierozłączki.
- Acchhh, kocham potęgę plotek. Teraz czas podgrzać atmosferę. – Ruda rzuciła się na łóżko Loreen.

- Michelle, odpuśćmy sobie… To już posunęło się za daleko.
- Za późno, żeby się wycofać, rozumiesz? Idziemy kontynuować przedstawienie.
Również i one wyszły.
Stella po skończonych zajęciach poszła do kawiarenki, w której poznała Davida. Tym razem jednak nie po to, aby napić się kawy, ale po to, aby zdobyć pracę.
- Dzień dobry. – podeszła do sprzedawcy.
- Dzień dobry, dziecko. Co sobie życzysz? – odpowiedział przemiłym głosem.
- Chciałam zapytać czy nie ma pan wolnego miejsca? Chciałabym tu pracować. Mogę czyścić podłogi, układać krzesła, wycierać stoliki, myć kubki i talerzyki.. Mogę robić wszystko, tylko proszę, potrzebuję tej pracy.

- Ale ja nikogo nie potrzebuję, przykro mi. Sam świetnie sobie radzę, a wiesz jakie są czasy…pieniędzy wiecznie brakuje.
- Wiem, ale proszę dać mi szansę.
- Przykro mi, mam nadzieję, że znajdziesz pracę gdzieś indziej, jesteś taka miła.
- No dobrze, dziękuję bardzo. – Stella odwróciła się i spuściła głowę.
- Właściwie, zaczekaj moje dziecko. – uśmiechnął się sprzedawca. – Muszę jutro pilnie wyjechać, jeśli się sprawdzisz, przyjmę cię. – Stella energicznie się odwróciła.
- Dziękuję, baaaardzo dziękuję, Obiecuję, że nie zawiodę. Jeszcze raz dziękuję.
- Dobrze, już mi nie dziękuj. Do jutra.

I tak Stella w końcu ma pracę. Wcześniej dorabiała oddając chichoty i poddając się badaniom naukowym. Teraz jednak po zajęciach będzie pracować w małej, przytulnej kawiarence.
Wracając do domu zatrzymała się na chodniku. Nagle ktoś podbiegł do niej i zupełnie niespodziewanie…pocałował.

To Tom zrobił niespodziankę swojej dziewczynie. Stella początkowo totalnie zaszokowana nie odwzajemniła pocałunku, po chwili jednak wszystko dotarło do jej zwojów i na środku chodnika rozegrała się bardzo romantyczna scenka.
- Witam panienkę bardzo serdecznie. Czy uda mi się waćpannę zaprosić na wieczór pełen wrażeń? Wiedziałem, że się uda. Zapraszam więc.
Stella tylko lekko się uśmiechnęła. Poszli na długi spacer.

Rozmawiali o wszystkim i świetnie się ze sobą bawili. Świetny nastrój przerwał telefon. Stel spojrzała na wyświetlacz: mama. Tom zajrzał jej przez ramię.
- Od mamy telefonu nie odbierzesz?
Dziewczyna w końcu zdecydowała się przełamać i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo? – głos drżał jej jak nigdy.
- Hej Stello, tutaj przyjaciel twojej matki. Mam dla ciebie okropne wieści. Twoja matka nie żyje.
- Słucham? To musi być pomyłka. – wypaliła bez zastanowienia.

- Nie, to nie jest pomyłka. Pogrzeb jest za dwa dni, przyjedziesz?
- Nie wiem, może. Żegnam. – zakończyła sucho Stella.
- Co się stało? Zbladłaś strasznie. – dopytywał Tom.
- Moja matka nie żyje.
- O Boże, to straszne. – odpowiedział i mocno przytulił dziewczynę.

- Ale nie wiesz wszystkiego… - mówiła przez łzy.
Po chwili opowiedziała mu historię swojego życia. Chłopakowi zrobiło się jej żal. Nie wiedział jak ma się zachować. Siedzieli tak w milczeniu aż zapadła noc. Wtedy Tom odprowadził Stellę do pokoju.