Gdy jeszcze chodziłam do szkoły (liceum), miałam ciekawy sposób gry.

Wstawałam o szóstej i szybko włączałam simsy, żeby pograć godzinkę.

Rzeczywiście udawało mi się wtedy zagrać, tak do 7:10, bo wtedy zaczynałam szykować się do szkoły.

Po skończeniu szkoły miesiącami nie grałam w The Sims, miałam tak jak niektórzy z was, że coś mnie odrzucało... Przychodziła myśl, że to marnowanie czasu. :p Teraz wróciła mi chęć do gry, mam dużo wolnego i przeżywam rozkwit zainteresowania Simami.

Jak już zasiądę to spędzam na grze dobrych kilka godzin, ale wkrótce pewnie znowu coś mi się odmieni i będę simować tylko od czasu do czasu. Słowem, nigdy nie wiem jak to będzie z moją grą.