View Single Post
stare 24.07.2014, 22:08   #154
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 207
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy (+18)

Dziękuję wszystkim Wam za przemiłe komentarze.
Cytat:
Napisał Chale Zobacz post
Susana mnie zadziwia - jest tak strasznie naiwna, że zignorowała niepokojące zachowania Elizabeth. No właśnie! Eliza jakimś sposobem przypomina mi bledszą Annę. Czyżby jakieś powiązanie?
Ona jest czasami taka głupia i naiwna, musicie jej to wybaczyć Z drugiej strony jednak nie można się spodziewać zła na każdym kroku Niestety Elizabeth nie jest powiązana z Anną, wynika to pewnie z tego że robię podobne simki. Dziękuję za miły komentarz!
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Alex seryjnym mordercą? *płacze* Nieeee, przecież to facet idealny!
Każdy ma jakieś wady Czy nie może być facetem idealnym a zarazem mordercą?
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Myślę, że nawet pomimo tego, przyznałby się do winy gdyby Susanie coś groziło.
Nie wiem, zobaczymy, jak się to wszystko potoczy
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Nie znam znaczenia kwiatów, więc nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle może być... Zaraz jak przeczytałam ten fragment, domyśliłam się co jest tą przeszkodą do wyeliminowania Ta baba pewnie jest byłą Alexa i mści się na Sus za nie wiadomo co.
Kwiatki i ich znaczenia to moje odchylenie od normy Nie wiem czemu, ale lubię to. O Elizabeth jeszcze się dużo dowiecie w tej i następnych częściach, nie jest to bohaterka na jeden odcinek.
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Susan i Alex szaleją, jeszcze w biurze ich nie było Ciekawa jestem również tego o co chciał zapytać Alex na tej kolacji, czyżby to o czym myślę?
Jeszcze nie było ich w wielu miejscach A czy to to… myślę że ten odcinek Cię w tym upewni
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Sługa Alexa coś nie dopilnował Żeby tylko teraz Susie się nic nie stało...
Podoba mi się słowo sługa
Cytat:
Napisał CytrynowaLimonka Zobacz post
Nagłówek świetny, Sus dobrze w nowej fryzurze Czekam na next!
Dziękuję i dziękuję za cały komentarz.
Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Bardzo dobrze, że przeniosłaś opowiadanie do działu FS Tu bardziej pasuje.
Dziękuję, też tak uważam, choć wydaje mi się że mniej osób które czytało tu zagląda, co mnie akurat smuci.

Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Elizabeth jest albo była a może nawet obecną) kobietą Alexa albo siostrą Anny.
Ej serio jest aż tak podobna do Anny?
Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Gdy pojawiła się wzmianka o przebitych oponach od razu pomyślałam, że Sus zostanie porwana. Elizabeth była zbyt "przyjacielska".
Ale Ty jesteś przebiegła, a miło być zaskoczenie na koniec!
Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Jestem strasznie ciekawa co dalej
Zapraszam więc. I dziękuję za komentarz!
Myrtek Twój komentarz mnie zwalił z nóg, myślałam że oszaleję ze szczęścia jak go czytałam!
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
Jako że jesteś już w dziale FotoStory, postanowiłam, że mogę Cię ocenić bardziej szczegółowo. Wybacz moje czepialstwo, ale sama bardzo lubię, gdy ktoś bierze się za porządną ocenę mojej pracy oraz uznaję zasadę, że człowiek uczy się na własnych błędach. Nie będę jednak wytykała Ci każdego błędu, literówki i innych byków, lecz te, które troszkę mi przeszkadzały w czytaniu tekstu. Poza tym pomoże Ci to w dalszym prowadzeniu historii z mniejszą ilością błędów. Zatem wybacz mi, proszę.
Bardzo za to dziękuję, jestem naprawdę wdzięczna. Choć nie nauczę się wszystkiego od razu, to takie komentarze na pewno mi pomogą i bardzo chciałabym mieć ich więcej. Jak dla mnie to nawet z każdą literówką
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
JAK. MOŻNA. TAK. SPOJLEROWAĆ? xD
Uwielbiam spojlerować
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
Dialogi. Sama mam z nimi problemy, lecz wciąż się uczę. Dzięki pomocy Kicaj jest mi nieco łatwiej. Napiszę Ci coś, co mnie samej baaaaardzo się przydało:
Jeśli kończysz wypowiedź bohatera i opisujesz w jaki sposób to powiedziała np. odburknęła, zapytała, szepnęła, krzyknęła, wysapała, powiedziała, odrzekła itd. itp. to nie kończysz jej (wypowiedzi) kropką, a informację zaczynasz małą literą:
- Kocham cię - szepnął, pocałowawszy jej czoło.
Jeśli kończysz wypowiedź bohatera i opisujesz wykonywaną w tym czasie czynność to kończysz ją (wypowiedź) kropką, wykrzyknikiem czy czym tam chcesz, a część po myślniku zaczynasz wielką literą:
- Kocham cię. - Pogłaskał ją po policzku.
(Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłam. Nie korzystam teraz z pomocy wszelkich źródeł tylko używam tego, czego się zdążyłam nauczyć. Jeżeli coś jest nie tak - niech ktoś mi zwróci uwagę. )
Z tym mam problem i na pewno tego nie załapię od razu więc z chęcią zobaczę wytknięte błędy, może coś mi się w końcu wbije do tego łba
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
Rozbroił mnie facet w stroju kąpielowym w klubie. Powiem jedno: PONIÓSŁ GO MELANŻ.
Oj poniósł Było ich tam więcej co gorsza
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
Już drugi raz zauważyłam, że tak piszesz. Poprawnie jest "POZA TYM".
Wiem, ciągle robię ten błąd, chyba sobie nakleję karteczkę na monitorze
Cytat:
Napisał Myrtek Zobacz post
Nie znam się na nazewnictwie w tej dziedzinie, ale...
Ja, Myrtek, muszę przyznać, że ten odcinek był po prostu... piękny. Naprawdę, ogromne brawa!!!
Bardzo dziękuję, zarumieniłam się aż.
Naprawdę jeszcze raz dziękuję, za tak obszerny komentarz.
Cytat:
Napisał mystically_mad Zobacz post
JA CHCĘ WIĘCEJ, TU I TERAZ! Jejku, bardzo mi się podoba
Na Twoje życzenie Zapraszam.


[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 20 - POSZUKIWANIA


Popołudnie ciągnęło się w nieskończoność, nie dało nic uciekanie w pracę, przedłużanie sobie przerw i wpatrywanie się w zachodzące nad morzem słońce. Mimo wszystkich starań każda minuta trwała wieczność a zerkanie na zegarek jeszcze pogarszało sprawę. Mężczyzna już od kilku dni chodził jak struty, ale starał się jak najlepiej maskować swój stan. Od początku wiedział, że nie będzie to zwyczajna znajomość kończąca się po kilku nocach, jednak ta wiedza zamiast radości wzbudzała w nim strach. Nigdy nie był w normalnym, zdrowym związku z kobietą. Teraz gdy wraca myślami do swojego dawnego życia, jak zwykł je nazywać w myślach, wie, że jeszcze nigdy nikogo tak naprawdę nie kochał. Aż do tej nocy w parku. Doskonale pamięta, jak odciągał tego bydlaka, który chciał ją zgwałcić, aż bolały go opuszki palców, jak jego pięść uderzała z coraz większą siłą i nie mógł tego powstrzymać. Jak niósł jej szczupłe ciało i układał na łóżku, ściągając z niej ubrania, miała tak gładką skórę, była taka bezbronna. Czuł jak uśpione w nim uczucia, o których starał się zapomnieć i zmienić swoje życie, jak wszystko to odżywa. Jednak nigdy tego nie żałował, gdyby była taka potrzeba zrobiłby to ponownie, nie pozwoliłby jej skrzywdzić. Teraz z wyczekiwaniem odliczał minuty do dwudziestej, pojedzie pod jej dom i razem spędzą wspaniały wieczór. Przygotowywał się na to od kilku dni, na początku sam oswajał się z tą myślą, ale w końcu podjął decyzję. Kocha ją i chce spędzić z nią każdy dzień swojego życia, chce dać jej szczęście. Spojrzał na zegarek po raz kolejny, tym razem jednak z zadowoleniem stwierdził, że już czas. Wjechał piętro wyżej do swojego mieszkania. Gdy rozbierał się przed kąpielą, ponownie sprawdził komórkę – na wyświetlaczu nie zobaczył jednak żadnych wiadomości od Susany.

[IMG]http://i60.************/2ufge2p.jpg[/IMG]

Przekonany, że zapewne ona również teraz się szykuje, wszedł do gorącej wody, która aż parzyła skórę, dawała ukojenie i relaks dla zmęczonych całym dniem mięśni. Starał się zrelaksować jednak, mimo że czuł się szczęśliwy, czuł również zdenerwowanie. Chciał wreszcie wydusić z siebie to, co ma do powiedzenia i już tylko cieszyć się swoim szczęściem. Zacząć nowe życie, życie u boku Susany. Po kąpieli pozostało tylko założenie specjalnie na tę okazję kupionego garnituru. Wziął głęboki oddech, opanowując stres. Podszedł do szafki nocnej, wyciągając z szuflady małe pudełeczko, jeszcze raz je otworzył. Upewnił się, że wszystko jest na swoim miejscu, zatrzasnął wieczko i umieścił je w klapie marynarki. Zabrał jeszcze portfel, telefon i kluczyki do auta, teraz ma już wszystko. Idąc w stronę samochodu po podziemnym parkingu, przeszedł go dreszcz niepokoju, zwalił to jednak na ciążące w jego kieszeni pudełeczko, o którego obecności nie mógł zapomnieć.

[IMG]http://i60.************/awcpsj.jpg[/IMG]

Wsiadłszy do auta, postanowił upewnić się, że na pewno cały wieczór jest dograny co do sekundy i wszystko jest załatwione. Długo szukał miejsca na tę kolację, kwiatów, dań, wszystko kosztowało go bardzo dużo organizacji, ale był z tego dumny. Przez Elizabeth która wróciła w najgorszym możliwym momencie część jego myśli ciągle zasnuta była w mroku, żyjąc jednocześnie przeszłością, ale i martwiąc się o przyszłość. Gdy zobaczył ją za drzwiami mieszkania, jego serce znów zasnuł mrok, gdzieś w głębi duszy liczył, że już nigdy jej nie zobaczy. Była tajemnicza jak zawsze, wiedział, że gdy wróciła, teraz już nie odpuści. Nie widzieli się ponad pięć lat, niewiele się od tego czasu zmieniła, nadal była wyrachowana, surowa i ostra. Kiedyś właśnie to w niej kochał, teraz te same cechy wzbudzały tylko obrzydzenie. W dodatku te kwiaty, które śniły mu się latami i znów to wróciło. Dobrze wiedział, co oznacza ten bukiet, jednak nie bał się, jeśli zamierza go zabić – jest na to gotowy. Może właśnie to jest koniecznie, ich starcie i ostateczne rozstrzygnięcie sytuacji między nimi. Gdzieś jednak w głębi serca bał się o swoją ukochaną, teraz nie dba tylko o siebie, w końcu znalazł swoją drugą połówkę. Podwoił więc ochronę dla Susany i sam starał się spędzać z nią jak najwięcej czasu, żeby mieć ją na oku, nie mógł jej jednak niczego wyjawić, co w znacznym stopniu utrudniało sprawę. Ufał jednak Johnowi, był jego najlepszym człowiekiem, od wielu lat zajmował stanowisko szefa ochrony, mając pod swoją opieką jednocześnie firmę, jak jego i jego najbliższych. Gdy tego wieczoru wybierał jego numer, nawet nie przypuszczał jak jego wszystkie przypuszczenia i założenia legną w gruzach.
- John, wszystko gotowe? Susana szykuje się w domu? – Zaczął rozmowę bez zbędnych słów przywitania, jego pracownicy byli do tego przyzwyczajeni i nikt nie czuł do niego przez to urazy. Martwiło go, jednak że odebrał dopiero po czwartym sygnale i milczał. – John?! Jesteś tam? – Nadal cisza, ale wiedział, że ktoś jest po drugiej stronie, bo słyszał ciężki oddech. – John do cholery odezwij się!
- Szefie… - Pracownik Alexa dyszał, jak by ledwo mógł złapać oddech. – Szefie przepraszam…
Dłoń Alexa zacisnęła się w pięść i machinalnie uderzyła w kolano, druga dłoń zacisnęła się mocniej na telefonie, aż dało się usłyszeć delikatny dźwięk poruszającego się plastiku na obudowie. W najgorszym stanie było jednak serce, które zasnuło się jak by czarną mgłą i chciało pęknąć na milion kawałków. W głowie dudniło tylko jego słowo: Susana.
- Gdzie Susana?! – Starał się opanować, jednak złość była w każdym słowie. Nie usłyszał jednak odpowiedzi, wypuścił powietrze z ust ze słyszalnym sykiem. – Gdzie jesteś? – Słyszał, jak John bierze powietrze z trudem i jednym tchem praktycznie szepcze adres, po tym połączenie się urwało. Alex miał ochotę rzucić telefonem i roztrzaskać go w pył jednak w porę zdał sobie sprawę, że będzie on mu jeszcze dziś potrzebny. Odpalił wóz i z piskiem opon wyjechał z podziemnego parkingu swojej firmy. Pędził przez miasto, nie zwracając w ogóle uwagi na przepisy i ograniczenia, jechał wprost do centrum handlowego.

[IMG]http://i62.************/a5o5h.jpg[/IMG]

Zwalniając przemierzył parking galerii wzdłuż szukając samochodu Susany lub Johnego, gdy dostrzegł ten drugi, od razu zatrzymał wóz i wybiegł z niego, zatrzaskując drzwi. Jego pracownik siedział na przednim siedzeniu, jego głowa opadła bezwładnie na lewe ramię, usta były lekko rozchylone a oczy półprzymknięte.

[IMG]http://i60.************/2128ns.jpg[/IMG]

Alex szarpnął za drzwi, otwierając je. Sprawdził puls i wiedział już, że jego pracownik żyje, był jednak nieprzytomny. Pierwszy raz w życiu poczuł taką bezradność, był przerażony tym, że jego oczy zrobiły się wilgotne, musiał działać, nie mógł tu usiąść i płakać jak dziecko. Szarpnął delikatnie za ramiona swojego ochroniarza, starając się choć trochę przywołać go do przytomności.
- John, John…ocknij się… - Czuł, jak bezradność coraz bardziej przejmuje kontrolę nad jego ciałem. Wyciągnął telefon, wybierając numer na pogotowie, podał adres i odpowiedział na wszystkie pytanie zadawane przez rozmówczynię. Poinformowała go, że karetka przyjedzie w ciągu kilku minut. Kilka minut, które ktoś może przepłacić życiem. Wpatrywał się w swojego pracownika, nie wiedząc, co jeszcze może zrobić. Pierwszy raz w życiu pomyślał o nim również jako o swoim przyjacielu, pracował dla niego już ponad trzy lata i znał właściwie wszystkie jego sekrety. Pochłonięty myślami dopiero po kilku sekundach zauważył, że John porusza lekko powiekami, obudziła się w nim nadzieja. Chciał coś powiedzieć, jednak jego ochroniarz pokazał gestem, żeby się przybliżył, wyglądało na to, że sam chce coś powiedzieć.
- Eliza… - Głos miał bardzo słaby, jak by nie mógł poruszać ustami. – Elizabeth. – Przełknął głośno ślinę, widać było, że sprawia mu to ból. Alex wpatrywał się w niego z pękającym sercem i nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. – Kamery, sprawdź kamery… - Po tych słowach jakby życie z niego uszło, zamknął oczy. Mężczyzna z przerażeniem patrzył jak klatka piersiowa Johna opadła i nie ma siły znów zaczerpnąć tchu.

[IMG]http://i57.************/11uanu9.jpg[/IMG]

Wyciągnął go z wozu na twardy beton pokrywający parking i rozpiął mu koszulę pod szyją. Rozpoczął akcję reanimacyjną, za każdym kolejnym naciśnięciem czuł, jak łzy cisną mu się do oczu, łzy rozpaczy, strachu, przerażenia, ale przede wszystkim złości. Jeśli coś się stanie Susanie, zabije ją, mimo złożonej kiedyś przysięgi zabije ją i będzie patrzył, jak uchodzi z niej życie tak jak teraz z Johna. Widział już wielu umierających ludzi, wielu z nich on sam odebrał życie, jednak nigdy nie czuł takiej rozpaczy jak, teraz kiedy chciał to życie ratować. Czuł, jak pod jego mocnymi naciśnięciami pękają żebra, wiedział, jednak że to jest nie ważne w tej sytuacji, ważne jest, żeby jego serce nadal biło. Gdy usłyszał zbliżający się sygnał karetki, odetchnął z ulgą. Choć cała akcja trwała dosłownie chwilę, czuł już zmęczenie, a kropelki potu spływały po jego twarzy. Nie wiedział, nawet kiedy ratownicy przejęli od niego akcje, błyskawicznie przenosząc Johna na nosze i wkładając go do karetki.
- Uratujcie go…proszę. – szeptał sam do siebie. Karetka odjeżdżała na sygnale, zostawiając go samego klęczącego na zimnym betonie. Wtedy przypomniał sobie o słowach Johna i nie chciał, żeby jego poświęcenie poszło na marne. Wyciągnął z kieszeni telefon i była tylko jedna osoba, która w tej sytuacji mogła mu pomóc. Odebrał już po pierwszym sygnale.

[IMG]http://i59.************/10wjvoo.jpg[/IMG]

- Ben, potrzebuję twojej pomocy.
Jego partner biznesowy, a zarazem adwokat już nie raz słyszał te słowa z ust swojego przyjaciela. Wyciągnął go już z wielu poważnych kłopotów, znał całą jego przeszłość, jak również jego stosunki z Elizabeth. Spodziewał się takiego telefonu od kilku dni, wiedział, że kobieta, którą obwiniał o to, kim jest Alex, wróciła i wiedział, że nic dobrego się przez to nie wydarzy.
- Gdzie jesteś? – Nie chciał słuchać przez telefon, o tym, co się wydarzyło, musiał jak najszybciej być na miejscu. Znał swojego przyjaciela praktycznie od dziecka i musiał powstrzymać go od zrobienia czegoś głupiego. Gdy tylko usłyszał adres, wybiegł z mieszkania, aby jak najszybciej dostać się do centrum. Alex w tym czasie rozejrzał się po parkingu w poszukiwaniu jakiegoś śladu, w niedalekiej odległości od auta jego ochroniarza dojrzał żółtego garbusa jego ukochanej. Gdy podszedł, z rozpaczą zauważył przebite opony, obszedł samochód dookoła w poszukiwaniu jakichś śladów, jednak nic takiego nie znalazł. Ze wściekłością uderzył otwartą dłonią w maskę auta, przeklinając pod nosem. Winił przede wszystkim sam siebie, był pewny, że groźba Elizabeth skierowana jest do niego, a tymczasem cały czas chodziło o Susanę. Gdy zobaczył nadjeżdżający samochód Bena, zrobiło mu się trochę lżej, cieszył się, że nie jest z tym całkiem sam.

[IMG]http://i58.************/16igup5.jpg[/IMG]

Po krótkim przedstawieniu całej sytuacji i zacytowaniu być może ostatnich słów Johna obaj panowie udali się czym prędzej do szefa ochrony centrum handlowego w celu udostępnienia im nagrań z monitoringu. Na ich szczęście stanowisko to zajmował miły starszy pan znudzony wielogodzinnym wpatrywaniem się w migające monitory i po pokazaniu legitymacji adwokackiej Bena i lekkim naciągnięciu sprawy, że toczone jest postępowanie, że muszą mieć dostęp i innych bredni, zostali dopuszczeni do obejrzenia nagrań, które ich interesowały. Po kilkunastu minutach zdołali wychwycić na kamerach postać Susany, skupili się głównie na parkingu, nie było czasu, aby oglądać całe poczynania, interesowało ich tylko, co wydarzyło się na końcu co uniemożliwiło jej wrócenie spokojnie do domu. Gdy Alex zobaczył jak, Elizabeth podchodzi wraz z jego ukochaną do jej wozu serce aż mu podskoczyło, był przerażony i jego ciało drżało, gdy oglądał kolejne klatki, pokazujące jak kobiety razem zmierzają w inną część parkingu.
- Zmień podgląd na cały parking. Musimy, zobaczyć gdzie poszły. – Ben spełnił polecenie swojego przyjaciela i po chwili mogli zobaczyć dwie kobiety wsiadające do czarnego auta. – Nie widać dobrze rejestracji. Specjalnie zaparkowała za betonowym słupem.
- Cholera… - Alex czuł się coraz bardziej zdezorientowany, jego ukochana mogła już nie żyć, wiedział, jak niebezpieczna jest Elizabeth. Musi zrobić wszystko, żeby ją odnaleźć, liczyła się każda minuta.
Pracownik ochrony chyba wczuł się w rolę śledczego i również chciał wziąć w tym udział, bo nim dwaj mężczyźni się obejrzeli, mieli już wydrukowane zdjęcie auta razem z numerami rejestracyjnymi. Obydwaj spojrzeli na siebie zaskoczeni, a następnie utkwili wzrok w starszym mężczyźnie, widocznie zdziwienie mieli wymalowane na twarzy, bo czym prędzej śpieszył z wyjaśnieniami.
- Może i tak zaparkowała, ale jakoś musiała na to miejsce dojechać. W jednym momencie kamera uchwyciła wyraźnie numery. – Pośpieszył z wyjaśnieniem, jego ton zdradzał podekscytowanie całą sprawą.
Alex poczuł nutkę nadziei w sercu, zapewne kto inny uściskałby mężczyznę ze szczęścia, on jednak ograniczył się do mocnego uścisku dłoni i szczerego dziękuję. Po uprzejmym pożegnaniu opuścili biuro, jak najszybciej kierując się do swoich aut. Nie był to może duży ślad, ale lepsze to niż nic. W jego głowie cały czas krążyły myśli, jak mógł być tak głupi i nie domyślić się, że przez cały czas chodziło jej o Susane. Przez te kilka miesięcy, kiedy starał się zbudować związek z rudowłosą, zaczął wierzyć, że już zawsze będzie tak dobrze, jak teraz, że ułoży sobie życie i odetnie się od przeszłości. Teraz czuł narastającą rozpacz i żal nad tym, jak bardzo się mylił. Jest zepsuty, jego czyny nigdy nie zostaną zapomniane i już nigdy nie dostanie czystej kartki, musi zapisywać nowe zdarzenia na tej zabrudzonej rozlaną kawą. W tym momencie żałował, że w ogóle wdał się w ten związek, że pozwolił sobie na to szczęście, że ją w to zamieszał. Teraz jedyna kobieta, jaką naprawdę kocha, może przepłacić to życiem. Gdy dotarli na parking, podzielili się obowiązkami, Ben wziął na siebie sprawdzenie numerów rejestracyjnych i wszystkich możliwych informacji, jakie zdoła wyciągnąć z tego małego niewyraźnego zdjęcia. Alex, jako że posiada dane do baz domów na sprzedaż i pod wynajem, bo tym właśnie zajmowała się jego firma, postanowił wrócić do biura i spróbować znaleźć jakikolwiek ślad, który by naprowadził go do Elizabeth. Wiedział, że skoro zaplanowała porwanie, musiała zabezpieczyć się i znaleźć odpowiednie miejsce do przetrzymywania Susany. Starał się nie dopuszczać do siebie myśli, że wcale nie musi jej przetrzymywać, mogła zwabić ją do auta i zabić. Jego ukochana w tym momencie mogła być już pochowana. Czuł jednak, że nie do końca o to właśnie chodzi Elizabeth, wiedział, że to będzie trudne, ale w końcu ją odnajdzie, że dojdzie do ich spotkania. Wolał się nie zastanawiać, do czego dojdzie, jak ich ścieżki się połączą, teraz musiał skupić się tylko na znalezieniu tej właściwej lokalizacji. Po powrocie do biura ściągnął marynarkę i rzucił ją na kanapę, całkowicie zapominając o znajdującym się tam pudełeczku skrywającym jego świetlaną przyszłość, jaka do niedawna barwiła się w jego umyśle. Poluźnił krawat i nie zwlekając ani chwili zasiadł do laptopa.

[IMG]http://i62.************/2957jnr.jpg[/IMG]

Na dworze było już całkiem ciemno, cały budynek był opustoszały, a gdy ktoś się wsłuchał, słychać było szum fal odbijających się od skał za oknem. To mógł być piękny wieczór, ich wieczór. Nie zauważył, kiedy mijały kolejne godziny, telefon milczał, co oznaczało, że Ben też nie ma żadnych wieści. Przeglądał bazę pod wszystkimi możliwymi filtrami, zaczął od domów i mieszkań kupionych w niedalekiej przeszłości, może nawet na dniach. Ilość jednak była tak duża, że sprawdzanie każdego z właścicieli zabierała mu dodatkowe minuty, a nawet godziny, których nie miał. Opierając się na tym, że zna Elizabeth lepiej niż siebie, stwierdził, że raczej nie będzie to mieszkanie w bloku, gdzie blisko znajdują się inni ludzie. Jego dawna kochanka była bardzo okrutna dla swoich ofiar, potrafiła robić im takie rzeczy, na które nawet jego brało obrzydzenie. Zawsze mieli jednak niepisaną zasadę, że każde z nich zajmuje się swoimi sprawami i nie mieszają się do siebie nawzajem. Łączyło ich łóżko, wspólna tajemnica i zarazem przekleństwo, przez które obydwoje czerpali przyjemność z odbierania życia, jednak nigdy nie robili tego wspólnie, nie działali razem. Każde z nich miało inne przyzwyczajenia i zasady, którymi się kierowali. Nie znał ilość osób, jakie miała na swoim sumieniu, wiedział jednak kilka szczegółów, którymi wypełniała swój rytuał. Zawsze dawała ostrzeżenie, choć większość ludzi oczywiście nie potrafiło go odczytać. Kwiaty, te cholerne kwiaty. Choć minęły już lata do tej pory, potrafią mu się śnić, przez pewien czas mieszkali razem i nie raz widział, jak Elizabeth wychodzi z domu z gałązką kwiatu, wiedział, że tej nocy na pewno nie wróci do ich wspólnego łóżka. Teraz starał się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły, które mogłyby mu pomóc. Założył, że jest to miejsce na odludziu, gdzie może ją przetrzymywać i nie martwić się, że ktoś usłyszy jej krzyki. Na tę myśl serce ukuło go tak dotkliwie, że aż złapał się za klatkę piersiową. Tortury. Czy tym razem postąpi tak jak zawsze i zamęczy swoją ofiarę na śmierć, czy zmieni swój rytuał? Miał nadzieję, że uda mu się dotrzeć na miejsce, zanim cokolwiek się zacznie, nie mógł znieść myśli, że Susanie stanie się, choć najmniejsza krzywda i to wszystko z jego winy. Uderzył dłonią w blat biurka, ze złością przeklinając, szukał już kilka godzin, jeśli Elizabeth uśpiła ją w trakcie porwania tak jak zawsze, niedługo jego ukochana zacznie się wybudzać a wtedy nie stanie się już nic dobrego. Wstał od biurka, by rozciągnąć zmęczone wielogodzinnym wpatrywanie się w ekran mięśnie i w tej samej chwili zadzwonił jego telefon. Czym prędzej dotknął ikonki zielonej słuchawki, widząc na wyświetlaczu imię swojego przyjaciela.

[IMG]http://i61.************/n1vtc3.jpg[/IMG]

- Ben, masz coś? – Pominął wszelkie uprzejmości, nie było to teraz ważne.
- Oczywiście samochód zarejestrowany jest na fałszywe nazwisko, na nijaką Paige McKenny. – Niestety to Alexowi nic nie mówiło, więc czekał na dalsze informacje. – Kupiła go tydzień temu, ewidentnie miał posłużyć tylko temu celowi. Salon znajduje się tylko dwadzieścia mil od Sunset Velley, więc myślę, że działa w najbliższej okolicy. Na razie wiem tylko tyle, odezwę się jak tylko czegoś jeszcze się dokopię.
Po podziękowaniu, które było raczej mruknięciem niż wyraźnym słowem, brunet rozłączył się i w chwili załamania objął dłońmi twarz jak by miał się popłakać. Od napinania mięśni z nerwów bolało go całe ciało, jednocześnie powoli czuł wstępujące na jego powieki zmęczenie. Niedługo zacznie świtać, ale nie zamierzał kłaść się spać. Wszedł do biura Susany, w którym znajdował się mały ekspres do kawy, puste pomieszczenie, w którym tak często widział swoją ukochaną, napawało go jeszcze większym skutkiem.

[IMG]http://i60.************/opschl.jpg[/IMG]
Zaparzył sobie podwójną espresso i wypił ją dwoma większymi łykami, krzywiąc się przy tym, bo nie przepadał za tym rodzajem kawy. Dawała jednak największego kopa w małej dawce, a obudzenie się to najważniejsze czego teraz potrzebował. Postanowił dać sobie jeszcze minutę przerwy, zanim znów na kilka godzin zasiądzie do komputera, przeglądając kolejne domy i odrzucając te mniej prawdopodobne. Z ostatniej szuflady biurka wyjął malutką paczkę papierosów, nie palił nałogowo, jednak kiedyś zdarzało mu się kilka razy czerpać z tego przyjemność. Paczkę ten trzymał na okazję, w której będzie jej potrzebował, jednak teraz miała służyć uspokojeniu nerwów. Wyciągnął jednego i włożył go powoli do ust. W ręku trzymał zapalniczkę gotową do odpalenia, kiedy to uczynił, w ciemnym pomieszczeniu oświetlanym jedynie przez blask monitora zamigotał mały niepewny płomyk. Przystawił go do papierosa i z przyjemnością się zaciągnął. Czuł jak dym, wypełnia jego płuca, nie wypuszczał go specjalnie, pozwolił, aby sam uleciał przez jego rozchylone usta i dziurki w nosie. Stanął przy wielkim oknie wychodzącym na morze oświetlane w tej chwili tylko przez latarnie morską. Przypomniał sobie jak Susana pierwszy raz przyszła do jego biura na rozmowę kwalifikacyjną i nie mogła przestać zachwycać się tym widokiem. Już wtedy wiedział o niej wszystko, wiedział, że musi ją mieć. Przez moment jego myśli powędrowały do szefa jego ochrony, który w tym momencie być może walczy o życie, a może nie ma go już na tym świecie, jeśli tak Elizabeth zapłaci za jego śmierć. Zaciągnął się po raz kolejny papierosem, wypowiadając na głos myśl, która aż dudniła w jego głowie:
- Gdzie jesteś Susano… ?

[IMG]http://i58.************/4g5hue.jpg[/IMG]


___________________________________________
Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieje że ktoś zostawi komentarz
Wiem co powiecie, mało zdjęć. Wiem. Tak jest z 2 powodów:
1. Ten odcinek był trudny do robienia zdjęć, bo nie działo się nic ciekawego i nie było fajnych scen.
2. Moja gra mnie dobija i te 11 zdjęć robiłam przez całe dwa popołudnia, a na koniec miałam ochotę wyrzucić komputer przez okno.
Obiecuję poprawę w następnej części.
Sama zdaję sobie sprawę że nic wielkiego się tu dziś nie wydarzyło, ale chciałam potrzymać Was trochę w napięciu do następnej części. Mam nadzieję, że dużo błędów nie ma, choć napewno jakieś są. Tak długo czekaliście na odcinek bo mam kipisz w pracy, ale następną część postaram się dodać szybciej. Dziękuję jeszcze raz za komentarze i pozdrawiam moich kochanych czytelników!

Ostatnio edytowane przez Daisy : 24.07.2014 - 22:44
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem