Będzie pierwszy komentarz niezbyt miły.
W większości nie podoba mi się Twoje opowiadanie. Drugi odcinek jest strasznie rozciągnięty i naciągnięty, przez co nudny. Pomijam błędy interpunkcyjne i stylistyczne, najgorsza jest treść.
Pierwsze co wydało mi się nawet trochę zabawne, to scena ze starym lekomanem:
Cytat:
125, a dokładnie 125,67, ale grosze sobie darujemy.
|
Naprawdę dilerzy sprzedają towar w takich cenach, z końcówkami jak w supermarkecie?
Najgorsze jednak jest spotkanie z potencjalnymi klientami. Po pierwsze dlatego, że u niej w domu i nie trzeba być handlarzem narkotyków czy jego klientem, żeby wiedzieć, że takiego czegoś się nie robi, w tym nie pokazuje się klientom, gdzie trzyma się narkotyki, no i jeszcze ta kwota ... Po drugie:
Cytat:
Wszyscy dowiedzieli się o spotkaniu. Ten mój biznes jest bardzo popularny, aż się zdziwiłam. Normalnie dobrze, że to do policji nie doszło. Tłumy darły się i gawędziły w niebogłosy. Załatwiłam kilka spraw na szybko, i zdążyłam uspokoić tłum.
|
Wszyscy? Tłum? Czy to była wyprzedaż narkotyków rozreklamowana wcześniej w prasie i telewizji czy też owe bogate małżeństwo tak dbające o dyskrecję, że aż dilerce musieli mówić, żeby nie informowała prasy, rozpuściło wieści o spotkaniu? Po trzecie jaki diler trzyma pod łóżkiem najrzadszy i najdroższy narkotyk, tak drogi, że ustalając jego cenę mówi się
Cytat:
o jednym milionie trzystu pięćdziesięciu pięciu tysiącach
|
? Miała tam tego dokładnie 11dkg, czy odważała z kilograma?
No i na koniec scena z gościem w kapeluszu i ten tekst o okresie ...
Mam wrażenie że cały odcinek zrobiony jest na siłę, opowieści rozwleczone jak już pisałam, nudne, momentami irytujące. Odcinek mógłby być o połowę krótszy i przy tym ciekawy.
Na szczęście są też plusy w postaci zagadkowych opisów dających nadzieję, że akcja się rozwinie, ożywi, nabierze realizmu, zaciekawi. No i oczywiście największy plus za to że masz pomysł i chce Ci się pisać