View Single Post
stare 10.11.2016, 17:25   #6
VillemoKitty
 
Zarejestrowany: 09.10.2016
Skąd: Grudziądz
Wiek: 25
Płeć: Kobieta
Postów: 12
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Sięgając po marzenia

ODCINEK IV

Aria była już coraz bliżej rozwiązania. Ostatni etap ciąży dawał się kobiecie w kość. Miewała częste bóle głowy, kręgosłupy i wiele różnych innych dolegliwości związanych z noszeniem trzykilowego dziecka.






- Myślałeś już nad imieniem dla małej? Chciałabym aby to było coś znaczącego.
Zazwyczaj stosunki między Marcusem a Arią były dobre, ale dziewczyna czuła, że coś jest nie tak.



- Tak, już od dawna mam dla ciebie propozycję. Mam nadzieję, że się ze mną zgodzisz – Marcus stał się niezwykle ożywiony.

W ostatnich tygodniach był niezwykle podekscytowany myślą o posiadaniu swojego potomka. Aria nie potrafiła go zrozumieć. W rozmowach z nią stał się chłodniejszy i jakby znudzony. Jedynym sposobem na normalną rozmowę było zaczęcie tematu o dziecku.



- Co sądzisz o Juliette? To imię po mojej zmarłej siostrze przyrodniej - na chwilę pogłębił się we wspomnieniach.
- Wspaniały pomysł!



Pomimo, że dla kogoś obcego mogliby się wydawać dobrą parą, która z oczekiwaniem oczekuje swojego pierworodnego, to tak naprawdę nie było tak różowo.
Marcus często znikał na całe dnie. Aria samotnie siedziała w domu na powrót partnera. Po powrocie zbywał jej pytania, nie miała pojęcia, gdzie przebywał, ale zawsze znajdowała na to jakieś wytłumaczenie.



Zdarzały się jego częste wybuchy złości.
- Jak ty chcesz zajmować się małą skoro nawet nie potrafisz porządnie upiec głupich bułek?! – mężczyzna z impetem wypluła na stół pieczywo.
- A co ma opieka nad dzieckiem do moich zdolności kulinarnych? – starała się ukryć ból jaki jej to sprawiło. Gotowanie było jej pasją a on jej ubliżał, znał doskonale jej słabe punkty.







Takie kłótnie powoli stawały się codziennością. Chociażby, gdy Aria zaczęła zadawać za wiele pytań o jego często wychodzenie.
- To nie twoja sprawa tłusta krowo! – wycharczał jej w twarz. – To, że raz zaciągnęłaś mnie do łóżka i złapałaś na dziecko, nie oznacza, że masz prawo do kontrolowania mnie!

Po takich słowach zawsze były godziny krzyków i płacz, w końcu Marcus przepraszał a Aria naiwnie mu wybaczała.



Kłótnie, niepewność i oszukiwanie samej siebie były głównymi powodami złego samopoczucia ciężarnej . Chodziła wciąż spięta i zdenerwowana, płakała po kątach w samotne noce.





Później Marcus przestał z nią spać, po codziennych imprezach wolał wylegiwać się na kanapie.





W końcu Aria była tak sfrustrowana i zmęczona zachowaniem partnera, że przestała przyjmować jego przeprosiny, zaczęło do niej dochodzić jakim człowiekiem jest Marcus.



Nie robiły na już na niej wrażenia jego miny zbitego psa. Stwierdził, że musi coś zrobić aby nie stracić upragnionego dziecka, po tym jak Aria zagroziła wyrzuceniem go z domu.



Najlepszym lekarstwem na dla Arii było wygadanie się najlepszej przyjaciółce, z którą się pogodziła jakiś czas temu. Spotkały się w bibliotece kilka dni przez terminem narodzin dziecka.
Ciężarna przedstawiła Holiday ze szczegółami swoje problemy.
- I nie mam pojęcia co robić – żaliła się. – Przecież, gdy go wyrzucę to nie poradzę sobie sama z dzieckiem. Raczej nie mam co liczyć na alimenty od niego.



- Wiedziałam – wzdycha. – Mówiłam ci, że niezłe z niego ziółko.



- Powinnaś go wykopać, zdecydowanie – w jej głosie było słychać stanowczość. – Poradzisz sobie. Najwyżej pójdziemy z tym do sądu! Możesz na mnie liczyć.



Dziewczyny już w lepszych nastrojach wzięły się za lekturę książek.



Tymczasem w domu, Marcus, chcąc udobruchać choć trochę swoją partnerkę naprawia w domu zlew. Może odkrył w sobie pasję do majsterkowania?



Aria zastanawiała się nad słowami Holiday. Kolejnego ranka w domu panowała spokojna atmosfera. Marcus zachowywał się przyjaźnie, nawet z nią rozmawiał o najnowszym filmie w kinach.



W południe, po wysprzątaniu całego domu, szatynka chciała się trochę odprężyć, jednak nie było jej to dane. Dziewczynę złapały skurcze porodowe. Czym prędzej udała się na porodówkę.



Aria wróciła z dzieckiem szybko do domu. Była tak szczęśliwa, że zapomniała o wszystkich żalach skierowanych do Marcusa. Uśpiła malutką Juliette i widząc go przez okno, wybiegła mu na spotkanie. Mężczyzna nie spodziewał się, że ich dziecko przyszło już na świat. Był zawiedziony, tym że nie mógł uczestniczyć w porodzie , chciał jak najszybciej zobaczyć maleństwo.



Aria spełniała się w roli matki. Czuła się odmieniona, wspaniale było jej trzymać córeczkę w ramionach.



Jednak Marcus prędko znów pokazał swoje prawdziwe oblicze i wytykał Arii najmniejszy błąd w opiece nad Juliette.



Po jednej z większych kłótni, młoda mama chciała trochę ochłonąć.



Po powrocie przeżyła szok.
Nie mogła w to uwierzyć.
Marcus wraz z Julette zniknęli.

VillemoKitty jest offline   Odpowiedź z Cytatem