Ja stawiam na B!!
odc. 2 "trudy rodziny"
Evy już nie ma. Rano pojechała autobusem do Paryża. Będzie pisać, obiecała. Matka jest niespokojna, ojciec nie wrócił dalej od rudej. Sylvia lezy w szpitalu ale już jej lepiej odzyskała przytomność. Verona ubiera sie w końcu, wkłada ubranie creczce i jadą do szpitala.
- Spadaj. - mówi do matki która głaszcze ją po ręce.
- Co??- pyta zaskoczona verona.
- Albo stąd pójdziesz albo skoczę z okna i się zabiję. - szantażowała ją córka.
- Nie skoczysz. SYLVIA! mówię coś do ciebie. - nie wytzrzymała w końcu verona.
- Zatkaj się matko. Tylko podsuwałaś ojcu pod nos smakołyki a sama się nie zajmowałaś sobą. - powiedziała Sylvia uraniając kilka łez. Po chwili odrywa sobie całą aparaturę.
- Sylvia....co robisz??- pyta matka niecierpliwie.
- Idę do toalety. - mówi córka niepewnie.
- Dobrze, czekam na korytarzu. - przwez chwilę śledzi córkę wzrokiem ale widzi że wchodzi do toalety damskiej, uspokaja się. Dostaje SMS. Otwiera wiadomość.
"mamo, juz jestem w paryzu, jest cudwonie ciotka Mirelle jest idealna!" - nnoo myśli Vderona czytając to. Nagle patrzy na zegarek. Minęło pół godziny od wyjścia córki do ubikacjii. Może zasłabła-m,yśli. Ale skąd. W toalecie nikogo nie ma. "pewnie poszła do bufetu" myśli i idzie. Nagle jednak widzi tłumek pod oknem.
- Czyja to córka???- ktoś wrzeszczy. Nagle verona dostrzega znajomą twarz.
- moja........-szepcze pod nosem...
BOSHE BARDZO WAS PRZEPRASZAM ALE NIE MOGĘ DOKOŃCZYĆ TEJ GHISTORRI, ONA JEST PO PROSTU WEDŁUG MNIE BEZNADZIEJNA ZARAZ NAPISZĘ NASTĘPNJĄ....BARDZIEJ FAJNĄ.
|