![]() |
#11 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ja stawiam na B!!
odc. 2 "trudy rodziny" Evy już nie ma. Rano pojechała autobusem do Paryża. Będzie pisać, obiecała. Matka jest niespokojna, ojciec nie wrócił dalej od rudej. Sylvia lezy w szpitalu ale już jej lepiej odzyskała przytomność. Verona ubiera sie w końcu, wkłada ubranie creczce i jadą do szpitala. - Spadaj. - mówi do matki która głaszcze ją po ręce. - Co??- pyta zaskoczona verona. - Albo stąd pójdziesz albo skoczę z okna i się zabiję. - szantażowała ją córka. - Nie skoczysz. SYLVIA! mówię coś do ciebie. - nie wytzrzymała w końcu verona. - Zatkaj się matko. Tylko podsuwałaś ojcu pod nos smakołyki a sama się nie zajmowałaś sobą. - powiedziała Sylvia uraniając kilka łez. Po chwili odrywa sobie całą aparaturę. - Sylvia....co robisz??- pyta matka niecierpliwie. - Idę do toalety. - mówi córka niepewnie. - Dobrze, czekam na korytarzu. - przwez chwilę śledzi córkę wzrokiem ale widzi że wchodzi do toalety damskiej, uspokaja się. Dostaje SMS. Otwiera wiadomość. "mamo, juz jestem w paryzu, jest cudwonie ciotka Mirelle jest idealna!" - nnoo myśli Vderona czytając to. Nagle patrzy na zegarek. Minęło pół godziny od wyjścia córki do ubikacjii. Może zasłabła-m,yśli. Ale skąd. W toalecie nikogo nie ma. "pewnie poszła do bufetu" myśli i idzie. Nagle jednak widzi tłumek pod oknem. - Czyja to córka???- ktoś wrzeszczy. Nagle verona dostrzega znajomą twarz. - moja........-szepcze pod nosem... BOSHE BARDZO WAS PRZEPRASZAM ALE NIE MOGĘ DOKOŃCZYĆ TEJ GHISTORRI, ONA JEST PO PROSTU WEDŁUG MNIE BEZNADZIEJNA ZARAZ NAPISZĘ NASTĘPNJĄ....BARDZIEJ FAJNĄ. |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|