View Single Post
stare 01.11.2004, 06:36   #904
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

A może "dziesięciokrotne szczęście"??? Weź zrób z dialogami........
odc. 47
Kiedy się obudziłam leżałam w jakimś dziwnym pokoju Spojrzałam na tapety: szpital. Byłam podłączona do kilku kroplówek i do krwi. Przerażenie mnie ogarnęło - jeśli jestm podłączona do krwi musiałam poronić!!
- Dzień dobry - uprzejmie powiedziała lekarka sprawdzając wykres na mojej tabliczce.
- Dzień dobry. - odburknęłam zanurzając się w kołdrę.
- Wszystko jest już dobrze. Opanowaliśmy sytuację. - powiedziała ona do mnie i pocZułam się niesamowicie szczęśliwa.
- A co mi było?
- Pani była w ciąży z bliźniakami, ale w tej chwili jeden z bliźniaków zniknął. Zanim jeszcze zdążyły się wykształcić organy zaczął stanowić cząstkę drugiego dziecka. - uśmiechnęła się.
- To znaczy że ja mogłam mieć bliźnięta> - zapytałam z niedowierzaniem
- Oczywiście. Ale niech się pani nie martwi - 70 procent ciąż bliźniaczyh kończy się właśnie tak. - I jak ja mam się nie martwić? Szczrze mówiąc to trochę się cieszę że będę miała na głowie zaledwie 2 dzieci a nie trójkę. I tak miałabym trójkę i tak....gdyby Zuza przeżyła. Właśnie - Lara!! Sięgnęłam po kartę telfoniczną leżącą na dnie torby i poszłam do automatu. Wykręciłam numer,
- Halo?
- Halo? - odpowiedział mi głos po drugiej stronie
- Och to ty Maciek. Wszystko już jest dobrze. Jak się czuje Lara?
- Wspaniale. Dzisiaj zdołała grać już na tym malutkim bębenku. - powiedział on.
- To świetnie. A jak rączka>? Nie uszkodziła gipsu?
- Staram się nie.....ale w kąpieli o to raczej trudno...- powiedział niechętnie
- Zamoczyliście go? - zezłościłam się,.
- Nie no cośty.
- Przyniesiecie mi normalną koszulę nocną? I mój koc> Acha, będę wdzięczna jak mi dasz jakieś kwiatki...i przynieś mi kosmetyki i ubranie na zmianę.
- Oczywiście będziemy za niedługo - karta zaczęła migać więc wyciągnęłam ją i zeszłam do baru.
- pOproszę sok pomarańczwoy. - powiedziałam z dumą i zabrałam kartkonik wraz z czekoladowym ciastkiem do pokoju. Tam zjadłam go i poszłam odnieść talerz. Było mi smutno....bo jednak....jedno jest drugiego nie ma....nie ma z czym wyprawić pogrzeb....ale co to za pogrzeb.
- Hej zamyśleńcu - wyrwał mnie znajomy głos
- Och, witaj. Przyniosłeś?- i zaczęliśmy się całować. Nagle usłyszałam jak Lara coś wysypuje.
- Lara nie!!!
  Odpowiedź z Cytatem