Następny odcinek :/
Ta decyzja była moim największym błędem w życiu, bo nie wiedziałem co mnie czeka w przyszłości. Prawdę mówiąc znalazłem sie w złym miejscu i złym czasie, ale jak widać los tak chciał. Kiedy z nieznajomym zbliżaliśmy się do celu to chciałem rozpocząć małą rozmowe i dowiedzieć się trochę o nim.

-Więc jak masz na imię?
-Nazywam się Eugeniusz, a ty?
-August, daleko jeszcze?
-Nie już jesteśmy.
Jak zauważyłem to był jakiś mi nieznany dotąd bar. Może nie widziałem o nim dlatego, że nigdy nie przechodziłem obok tej dzielnicy miasta. W budynku nie paliło sie światło, to pomyślałem, że nikogo nie ma i powie mi, żebym przyszedł jutro, ale...

-No już jesteśmy
-Hmm....chyba nikogo nie Eugeniuszu.
-Nie tam szef jeszcze jest, on dopiero jedzie do domu gdzieś po 24, no oczywiście wszyscy tej porze kończymy.
Chciałem wejść pierwszy, ale drzwi były zamknięte....
-Przeciesz jest zamknięte na pewno ktoś jest?
-Czekaj my zawsze zamykamy nasz bar o tej porze zaraz otworze.

Eugeniusz włożył swoja dłoń do kieszeniu wyjmując klucz. Po szybkim otworzeniu zaprosił mnie do środka.
-Dobra wejdzmy, bo nie bedziemy przeciesz tak stać.
W środku było pusto i ciemno, ale zauważyłem jakieś duże okno na ścianie gdzie paliło się światło, lecz było zasłoniete zaluzją

Gdy zbliżaliśmy sie do tego pokoju, wciąż myślac ciągle o co tu chodzi? i kim są ci wszyscy ludzie? Kiedy weszlismy ujrzałem trzech ludzi: jakiegoś starszego pana i dwóch w średnim wieku facetów.

-Kogo mi przyprowadziłeś Egeniuszu?
Nagle człowiek przezemnie uratowany schylił głowę do ucha tego starego pana i powiedział
-taaak...., więc ty uratowałeś naszego przed tą chołotą
-No, cóż był tylko jeden a poza tym chyba, by tak postąpił każdy.
-Walery podejć tu
Wstał z krzesła jeden z tych goryli tak przynajmniej mi się wydawało, że są ochroniarzami i podszedł do niego. Coś wyszeptał mu na ucho i wyszedł z pokoju.
Kiedy Walery wyszedł z pokoju to stary pan zaczoł ze mną rozmowę
-Dobrze się spisałeś ratując Eugeniusza, czeka cię nagorda
-nagorda?...
-tak, tak, ale chciałbym sie czegoś spytać
-tak?
-chcesz do nas dołączyć?
-a zaraz kim wy jesteście?
-my jesteśmy jedną wielką rodziną
Rodziną? do licha co ja sie wpakowałem oni są z Mafi, pomyslałem
-czemu nagle tak zamilkłeś??
-bo...ja....
-jeżeli nie chcesz do nas dołączyć to trudno, ale pamiętaj masz u nas wielki dłóg i zawsze jak się rozmiślisz przyjć do nas.
-dobrze (w myslach nie skorzystam)
-a teraz idz do Walerego, on ma dla ciebie nagordę
Wstałem z krzesła i wyszedłem z pokoju. Zaraz po wyjściu ujrzałem Walerego a on powiedział:
-no mam coś dla Ciebie
Włożył ręke do kieszeni i zaczołem odczuwać wielki strach! O nie czyżby chciał mnie zastrzelić?! Co robić?! Serce biło coraz mocniej! ale...
-masz tyle kazał dać mi tobie
Okzało się, że to była kasa. Jak kazał to wziołem i powoli włożyłem do kieszeni pieniądze.
-Myśle, że jeszcze się spotakmy
Oznajmił mi kiedy wychodziłem z baru.
W domu nie widziałem co myśleć, nigdy tyle pieniedzy nie zarobiłem! Ale kto by chciał się przyjaźnic z człowiekiem zadający się z Mafią. Postanowiłem nic nikomu o tym nie mówić i życ dalej normalneym życiem.

Następnego dnia, jak zwykle rano o dziewiątej wyszedłem z domu do pracy. Nagle poczułem się strasznie nie swojo, bo ktoś stał obok mnie i przyglądał mi się. Ja udawałem, że nikogo nie widze i poszedłem do roboty.

Cóz w pracy o wszystkim wogóle zapomniałem. Juz zdawało mi się, że wracam do normalnego życia, lecz miliłem sie kiedy wróciłem do domu o godzinie dwudziestej pierwszej. Przy wejściu do mojego domu stały jakieś trzy postacie. Niewidziałem co zrobic! Zatrzymałem się i popatrzyłem, ale kiedy wszyscy spojarzali na mnie to jeden z nich krzykną:
-TO ON!! BRAC FRAJERA!!

Odrazu rzuciłem się do ucieczki. Widac, że jeden z nich musiał dobrze mnie zapamiętać po ostanim spotakniu. Niewiedziałem gdzie biegne i nie oglądałem się czy ich zgubibiłem! Nalge jakiś szczęśliwym losem trafiłem do baru a przed nim stali dwaj faceci z mafi

-Heeej mówiłem, że jeszcze sie spotkamy zmieniłes zdanie?
-uhuhu....gonią mnie pomuście!
-Kto cię goni?
Nagle wyja broń
-Tam, tam oni....
pokazałem palcem. Widac, że tamci się przerazili, a jeden z nich tylko krzykną
-O w morde! To ci z mafi uciekamy panowie!
-dziękuje za uratowanie czy oferta ciągle jest aktuatlna?
-tak wejć szef chęnie z tobą znowu porozmawia.
CDN.
i jak godzina pisania

Przepraszam na wielkachne foty ale nie moge ich pomniejszyć