"Postawię ją przed faktem dokonanym" - postanowiłam i pociągnęłam mocniej Lanę za rękę, omal nie skręcając nogi na szpili.
- Idziemy do Piccolo? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Nie spodziewasz się przcież dziecka - burknęła moja przyjaciółka i spojrzała na moje oficerki a potem na moje szpilki
- Jest prawie środek zimy a ty chodzisz w szpilkach...
- i w cienkich rajstopach. Czasami masz załosne teksty. - odparłam i przeszłam przez ulicę. Już byłam po chwili pod sklepem i widziałam Lanę która wstapiła do PUB-u. "Pewnie tylko żeby zrobić na mnie dobre wrażenie" - pomyślałam i szybko weszłam bo faktycznie robio mi się zmino w stopy. Obejrzałam multum pięknych rzeczy.
- Dzień dobry . - powiedziałam przymilnie do jakiejś babki za ladą.
- Dzień dobry. - odparła ona i luzacko oparła się o ,ladę.
- pOproszę podstawowe wyposażenie dla nowordoka.
- Czyli...pieluchy tetrowe, jednorazowe...eee...kaftaniki, śpioszki, body...
- A krótko mówiąc ile to będzie kosztować? - pospieszyłam ją.
- No...coś około 1000 zł.
- A taka naprawdę podstawowa....
- około 710, a co spodziewasz się dziecka? - warknęła ona na mnie i zorientowałam się kto przede mną stoi. " chjolera!" - zaklełam w duchu i spojrzałam w oczy ubranej na różowo Karoliny Mistake.
- Nie, mam znajomą której urodziło się dziecko.
- A co nie sta jej na wyprawkę dla własnego dziecka? - spytała ironicznie.
- OK, chciałaś to masz. - powiedzialam i poszłam w głąb sklepu/. Kiedyś pracowała tu moja mama więc doskonale wiedziałam gdzie jest biuro szefa. Poszłam zdecydowanie taj i mocno zapukała.
- Proszę. - powiedział mi miły głos zza drzwi.
- Dzień dobry, mam sprawę w...
- Ach...znowu jakaś skarga na obsługę?
- Tak, na dziewczynę w dziale - niemowlęta. - odparłam zadowolona i wyci ągnęłam błyszczyk i lusterko, po czym wymalowałam się doskonale.
- A co ona ci robi? - zapytała już nieco podenerwowana tą rozmową dyrektorka/
-wtrąca się w moje prywatne sprawy. - odparłam i nieudolnie wstałam do jej pozycji i wysokości.
- Proszę się do nas zgłosić jutro.
- Ale ja potrzebuję zrobić te zakupy dziś.
- To nie zrobisz zakupów boże....- odparła zmęczona szefowa.
- Niech pani zmieni pracownicę. - odparłam.
- Poczekaj tu chwilę. - powiedziała zmęczona i wyszła z biura. Ukardkiem uchyliłam drzwi i poczekałam co będzie mówić.
- Karolino, zwalniam cię. Nie masz prawa wtrącać się w sprawy prywatne swoich klientów.
- To moja koleżanka i myślałam że jest w ciąży....- bąkała karola.
- Ale nie jest, może jej znajoma jest skąd wiesz? - spytała szefowa.
- mUszę opuścić to stanowisko pracy? - zapytała z żalem maleństwa.
- TAK!! - krzyknęła jej wprost do ucha szefowa i wyrzuciła jej wielkie pudło na środek skleu. - WYNOŚ SIĘ W TEJ CHWILI!! - krzyczała niczym tyran. Wyszlam ze sklepu z obojętnością, ale spojrzałam na Karolinę która taszczyła teraz wielkie pudło przez droge.
- pOmogłabyś mi chociaż. - odparła do mnie cicho.
- Pomogłam ci przecież....- odparłam zdziwiona.
- W czym? W wywaleniu mnie z pracy? - zapytała z ironią.
- Tak właśnie, nie jesteś zadowolona z tego rodzaju pomocy? - zapytałam ją.
- Nie. Przechodzę, narqa. - odparła młodzieżowo. Karolina jest o rok od nas starsza. Właściwie to o dwa lata. Ale zawala francuski i dlatego jeszcze tu z nami siedzi. Ale zanim zdążyłam krzyknac karolina juz byla.....
|