Temat: Przeszkoda
View Single Post
stare 31.12.2004, 13:45   #5
Madison
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

(znów sorry, ale to tak głupio trochę pisać odcinek z postem iii... musi być pod... wielkie sorry... )

Odcinek 5



Ben rano przyszedł do Clary. Znów chciał wejść bocznymi drzwiami - głównie z powodu, aby nie spotkać się z Jackiem. I on po tym, co usłyszał od Clary nie chciał wymienić z nim niemiłego spojrzenia.
Niestety, kiedy zadzwonił do drzwi, otworzył je przyszywany ojciec Clary.
Ben myślał o tym, czy słusznie robi, pomagając Clarze. Wyobrażał sobie w myślach, jak może wyglądać ta małpa - Angela.
- Dzień dobry - odparł chłopak - Przyszedłem do Clary.
- Hej. Wejdź... - Jack wytropił spięcie chłopaka. - Clara jest u siebie na górze. Zaprowadzić cię?
- Nie, dziękuję... wiem, gdzie jest jej pokój.



Ben szedł tak szybkim krokiem, że z trudem nadążał za swoimi nogami. Po schodach na górę prawie już biegł. Chciał jak najszybciej zejść z oczu Jackowi i porozmawiać z Clarą.



Gdy tylko chłopak zobaczył Clarę spoglądającą przez okno, podbiegł do niej i przytulił ją. Dziewczyna wróciła właśnie z porannych ćwiczeń.
W tym momencie, gdy przytulał ją do siebie poczuł coś niezwykłego - przestała już być dla niego tylko przyjaciółką. Zaczął czuć do niej coś więcej. Od tamtej pory chciał się z nią widywać codziennie i o każdej porze dnia i nocy. Czuł się poprostu... zakochany.
Kiedy Clara spoglądała na Bena swymi pełnymi szczerości i zaufania, piwnymi oczami, on czuł się wniebowzięty. To samo poczuła i ona.
Ben chciał ją pocałować, ale bał się, że dziewczyna odmówi. W końcu znali się jeszcze zbyt krótko...



- Powiesz mi jaki to plan? - powiedział Ben, kiedy otrząsnął się trochę z myśli o wybrance swego serca.
- Wiesz... narazie myślę, że warto zaczekać z nim. Najpierw do gry trzeba będzie wprowadzić kolejnego pionka.
- Hmm... mówisz metaforycznie - zachwycił się chłopak. Metafory, to było to, co lubil najbardziej.
- Tak. Ale nim wejdzie do gry musi wyrzucić szóstkę...
- Ach, tak... rozumiem. A kim ma być ten pionek? Chyba razem mamy poprowadzić tę grę?
- Tak. To ma być Talley.
- CO?! - Ben puścił z objęć Clarę. - Jak to!? To przecież twój wróg!!
- Tak. Ale chyba warto się zjednoczyć, prawda? - zapytała spokojnie Clara.
- Eee... - chłopak poczuł się zdezorientowany.
Raz Clara zarzuca mu rozmawianie z Talley i mówi, że jest ona perfidną, pustą lalką, a raz, że chce zawiesić z nią wojnę.
- Nie martw się. Podejdę do tego sprytnie. Dlatego też musimy iść na tą imprezę do niej. Tam postaram się to załatwić....



Tym czasem, już po południu Talley szykowała się na imprezę. Ubrała się już w swoją najpiękniejszą suknię.
- Hahaha! - zaśmiała się do siebie - Eh... jacy to ludzie są naiwni... Ta Clara przyleci tu i będzie myślała, że jest wielką panią, bo ma przy sobie chłopaka... ale tak łatwo jej to nie pójdzie... upokorzę ją przed wszystkimi... heh... naiwność ludzka nie zna granic - I znów wybuchła śmiechem.
Podeszła do lustra i zaczęła czesać włosy.

Niecałe pół godziny później przyszła Clara z Benem. Wyglądali bardzo ładnie w strojach uroczystych.
Przywitała ich wystrojona Talley.



- Hej - powiedziała zalotnym tonem do Bena.
- Cześć - odparł.
Za chwilę do Talley podeszła Angela. Clara na sam jej widok znieruchomiała. Również kochanka Jacka poczuła się dziwnie i ze skwaszoną miną popatrzyła na Clarę.
- Talley, ciastka są w kuchni, prawda?
- Tak, tak, mamo... - i dziewczyna poszła za nią do kuchni.
Angela załamała się i wściekła niemiłosiernie. Ze spuszczoną głową popatrzyła na Talley.
Clara zaciągnęła Bena na bok.



- Ben! Ben! - powiedziała z przykrością Clara - Ta... ta kobieta... to ANGELA!
- Jak to!? Mój Boże! - załamał się Ben.
- Wiem, co mówię! Widziałam ją pare razy i chyba wiem!
- Tak, ja nic nie mówię... ale... to chyba skomplikowało całą sprawę!
- I to jak!
- Co robić!?
Clara wybiegła załamana z domu Talley. Biegła tak szybko, że kiedy Ben wyszedł na taras, nie mógł nigdzie jej dojrzeć.



- Ben! - Talley wyszła za nim - Ben!
- Tak - chłopak odwrócił się.
- Coś się stało...?
- Nie... to znaczy tak...
- Powiedz mi..
- Przepraszam, ale nie mogę.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... - Talley w oczach Bena zmieniła się. Stała się jakby miła, dobroduszna.
- Przepraszam, muszę iść...
- Zostań jeszcze...
- Nie mogę, naprawdę. Ale.. prześlicznie wyglądasz. - powiedział głaskając ją po policzku.
Szybko odszedł szukając Clary.
Talley stała tak cały czas i poczuła się wniebowzięta. Zakochała się w Benie?



Clara była już w domu. Była tak wściekła i nie mogła powstrzymać swoich emocji. Walnęła ręką w stolik przy łóżku.
- Wiedziałam! - powiedziała - Wiedziałam, że ona jest taka podobna do Talley! Jest taką małpą! Ona jest taką.... przeszkodą w naszym życiu! Ta durna Angela!
Clara poszła się szybko umyć i postanowiła pójść już spać.



Jednak i tak wiedziała, że nie zaśnie. Musiała coś wymyślić. Musiała. Nie mogła tej całej sprawy pozostawić w spokoju - ot tak sobie. To było za trudne. Clara straciła już zaufanie do Jacka i nie miała żadnej gwarancji, że on nadal nie umawia się z matką Talley. Ale Clara wiedziała, że coś przyjdzie jej do głowy. Pewien plan, który uratuje wszystko i przeskoczy wszystkie przeszkody, jakie stoją na jego drodze...

CDN.
  Odpowiedź z Cytatem