|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
(znów sorry, ale to tak głupio trochę pisać odcinek z postem iii... musi być pod... wielkie sorry... )
Odcinek 5 ![]() Ben rano przyszedł do Clary. Znów chciał wejść bocznymi drzwiami - głównie z powodu, aby nie spotkać się z Jackiem. I on po tym, co usłyszał od Clary nie chciał wymienić z nim niemiłego spojrzenia. Niestety, kiedy zadzwonił do drzwi, otworzył je przyszywany ojciec Clary. Ben myślał o tym, czy słusznie robi, pomagając Clarze. Wyobrażał sobie w myślach, jak może wyglądać ta małpa - Angela. - Dzień dobry - odparł chłopak - Przyszedłem do Clary. - Hej. Wejdź... - Jack wytropił spięcie chłopaka. - Clara jest u siebie na górze. Zaprowadzić cię? - Nie, dziękuję... wiem, gdzie jest jej pokój. ![]() Ben szedł tak szybkim krokiem, że z trudem nadążał za swoimi nogami. Po schodach na górę prawie już biegł. Chciał jak najszybciej zejść z oczu Jackowi i porozmawiać z Clarą. ![]() Gdy tylko chłopak zobaczył Clarę spoglądającą przez okno, podbiegł do niej i przytulił ją. Dziewczyna wróciła właśnie z porannych ćwiczeń. W tym momencie, gdy przytulał ją do siebie poczuł coś niezwykłego - przestała już być dla niego tylko przyjaciółką. Zaczął czuć do niej coś więcej. Od tamtej pory chciał się z nią widywać codziennie i o każdej porze dnia i nocy. Czuł się poprostu... zakochany. Kiedy Clara spoglądała na Bena swymi pełnymi szczerości i zaufania, piwnymi oczami, on czuł się wniebowzięty. To samo poczuła i ona. Ben chciał ją pocałować, ale bał się, że dziewczyna odmówi. W końcu znali się jeszcze zbyt krótko... ![]() - Powiesz mi jaki to plan? - powiedział Ben, kiedy otrząsnął się trochę z myśli o wybrance swego serca. - Wiesz... narazie myślę, że warto zaczekać z nim. Najpierw do gry trzeba będzie wprowadzić kolejnego pionka. - Hmm... mówisz metaforycznie - zachwycił się chłopak. Metafory, to było to, co lubil najbardziej. - Tak. Ale nim wejdzie do gry musi wyrzucić szóstkę... - Ach, tak... rozumiem. A kim ma być ten pionek? Chyba razem mamy poprowadzić tę grę? - Tak. To ma być Talley. - CO?! - Ben puścił z objęć Clarę. - Jak to!? To przecież twój wróg!! - Tak. Ale chyba warto się zjednoczyć, prawda? - zapytała spokojnie Clara. - Eee... - chłopak poczuł się zdezorientowany. Raz Clara zarzuca mu rozmawianie z Talley i mówi, że jest ona perfidną, pustą lalką, a raz, że chce zawiesić z nią wojnę. - Nie martw się. Podejdę do tego sprytnie. Dlatego też musimy iść na tą imprezę do niej. Tam postaram się to załatwić.... ![]() Tym czasem, już po południu Talley szykowała się na imprezę. Ubrała się już w swoją najpiękniejszą suknię. - Hahaha! - zaśmiała się do siebie - Eh... jacy to ludzie są naiwni... Ta Clara przyleci tu i będzie myślała, że jest wielką panią, bo ma przy sobie chłopaka... ale tak łatwo jej to nie pójdzie... upokorzę ją przed wszystkimi... heh... naiwność ludzka nie zna granic - I znów wybuchła śmiechem. Podeszła do lustra i zaczęła czesać włosy. Niecałe pół godziny później przyszła Clara z Benem. Wyglądali bardzo ładnie w strojach uroczystych. Przywitała ich wystrojona Talley. ![]() - Hej - powiedziała zalotnym tonem do Bena. - Cześć - odparł. Za chwilę do Talley podeszła Angela. Clara na sam jej widok znieruchomiała. Również kochanka Jacka poczuła się dziwnie i ze skwaszoną miną popatrzyła na Clarę. - Talley, ciastka są w kuchni, prawda? - Tak, tak, mamo... - i dziewczyna poszła za nią do kuchni. Angela załamała się i wściekła niemiłosiernie. Ze spuszczoną głową popatrzyła na Talley. Clara zaciągnęła Bena na bok. ![]() - Ben! Ben! - powiedziała z przykrością Clara - Ta... ta kobieta... to ANGELA! - Jak to!? Mój Boże! - załamał się Ben. - Wiem, co mówię! Widziałam ją pare razy i chyba wiem! - Tak, ja nic nie mówię... ale... to chyba skomplikowało całą sprawę! - I to jak! - Co robić!? Clara wybiegła załamana z domu Talley. Biegła tak szybko, że kiedy Ben wyszedł na taras, nie mógł nigdzie jej dojrzeć. ![]() - Ben! - Talley wyszła za nim - Ben! - Tak - chłopak odwrócił się. - Coś się stało...? - Nie... to znaczy tak... - Powiedz mi.. - Przepraszam, ale nie mogę. - Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... - Talley w oczach Bena zmieniła się. Stała się jakby miła, dobroduszna. - Przepraszam, muszę iść... - Zostań jeszcze... - Nie mogę, naprawdę. Ale.. prześlicznie wyglądasz. - powiedział głaskając ją po policzku. Szybko odszedł szukając Clary. Talley stała tak cały czas i poczuła się wniebowzięta. Zakochała się w Benie? ![]() Clara była już w domu. Była tak wściekła i nie mogła powstrzymać swoich emocji. Walnęła ręką w stolik przy łóżku. - Wiedziałam! - powiedziała - Wiedziałam, że ona jest taka podobna do Talley! Jest taką małpą! Ona jest taką.... przeszkodą w naszym życiu! Ta durna Angela! Clara poszła się szybko umyć i postanowiła pójść już spać. ![]() Jednak i tak wiedziała, że nie zaśnie. Musiała coś wymyślić. Musiała. Nie mogła tej całej sprawy pozostawić w spokoju - ot tak sobie. To było za trudne. Clara straciła już zaufanie do Jacka i nie miała żadnej gwarancji, że on nadal nie umawia się z matką Talley. Ale Clara wiedziała, że coś przyjdzie jej do głowy. Pewien plan, który uratuje wszystko i przeskoczy wszystkie przeszkody, jakie stoją na jego drodze... CDN. |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|